Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Gość tymczasowy19
jak każdemu dziecku chce się zapewnić 100% obojętnie czego - albo tego co się samemu nie miało

to wychowamy same kaleki.... z roszczeniową postawą

 

oooooo, własnie to :yes::yes::yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilona nie o to chodzi - lepiej pokazać jak zarobić niż dać na gotowo.. takie moje zdanie.

Miałam wszystko od a-z ale nie "gratis" - zawsze pokazali jak - nie dali gotowca.

 

Na studiach nie żałuję ani 1 dnia studiów, pracy, pracy w wakacje i zmęczenia :)

 

Ja bym chciała żeby na starcie miał wykształcenie i pracę - wtedy da sobie radę - więc "tylko" tego powinnam pilnować;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest to na pewno trudniejsze, ale nie niemożliwe...czego jestem doskonałym przykładem :lol2:

i moim zdaniem trochę demonizujesz z tymi kosztami studiów dziennych.....no ale patrze przez trochę inny pryzmat niż ty pewnie ;)

 

No moje studiowanie mniej więcej tyle kosztowało (znajomych też). 350 zł (+opłaty) miejsce w pokoju dwuosobowym + jedzenie + ubrania + bilet miesięczny, telefon, internet, itp. Takie są koszty studiów w Poznaniu, Wrocławiu, w Warszawie na pewno drożej ;).

 

Magda, ja też pracowałam na studiach (uważam, że każdy powinien, to są dorośli ludzie), ale nie byłabym w stanie studiować dziennie i się utrzymać w obcym mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale można studiować blisko domu, nie koniecznie trzeba jechać 500 km:yes::yes::yes:

 

ja tez chcę dać coś na start ale pod warunkiem, że wychowam pracowitych młodych ludzi, bo jak lebry będą to nic nie dostaną

 

No tak, jak nie będzie chciał się uczyć i pracować, to nic nie dostanie :no:. Najpierw chęci i starania, potem nagroda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tymczasowy19
ale można studiować blisko domu, nie koniecznie trzeba jechać 500 km:yes::yes::yes:

 

ja tez chcę dać coś na start ale pod warunkiem, że wychowam pracowitych młodych ludzi, bo jak lebry będą to nic nie dostaną

 

no właśnie to miałem na myśli - konkretny przypadek studiowania blisko.....:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do studiów to się nie zgadzam ;). Moi rodzice na moje studiowanie wydali tyle co na garnitur do obrony hehe i jedzenie, ale raczej niewiele, bo w trakcie studiów wyszłam też za mąż i się wyprowadziłam. Po pierwsze miałam stypendium i na bieżące potrzeby mi wystarczało. Po drugie studiowałam w miejscu zamieszkania, na szczęście Wrocław ma dobre uczelnie i bogatą ofertę. Na uczelnię chodziłam na piechotę, potem się przeprowadziłam to faktycznie jeździłam, ale za swoje. Telefon na kartę, 20 zł miesięcznie wystarczało :). Za to widziałam przyjezdnych, rozpieszczonych studentów, którym rodzice dali kasę i wyjechali do innego miasta "się uczyć". Oczywiście nie mówię o wszystkich. Wiadomo, że coś dostawałam ale 1000zł miesięcznie? No way.Książki chyba ani jednej nie kupiłam w trakcie studiów, tylko biblioteka.

 

Sama bym chciała trójkę dzieci. Doskonale zdaję sobie sprawę, że dopiero po dwójce zobaczymy jak to będzie ;).Mam dwójkę rodzeństwa, często słyszę od rodziców że nie wyobrażają sobie inaczej.

 

Rozumiem też, że ktoś chce miec jedno dziecko :) tak jak są ludzie, którzy nie chcą dzieci w ogóle. Lepiej mieć świadomie jedno niż być do końca życia nieszczęśliwym z dwójką, taki przypadek też znam, niestety i jest baaardzo przykry.

 

Ilona, co do tego że mały tak rączki wyciąga. No faktycznie, jeśli musi być z Waszą dwójką jednocześnie, nie wiem co poradzić, bo u nas nie ma takiej sytuacji. Jak mąż wraca z pracy, młody bez problemu z nim zostaje a ja idę np. pod prysznic albo do ogrodu, w weekend to samo. Znacznie się polepszyło odkąd umie papa robić :D robi papa i wie, że ktoś wychodzi.

Edytowane przez yokasta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tymczasowy19
Ja czuję się w obowiązku dać mieszkanie. To duże ułatwienie. Sam na to zapracuje... Nigdy. Chyba że ceny mieszkań spadną. Na razie średnio 7 tys./m2. 300 tys. 40 m2. Z kredytem drożej ;).

 

moim zdaniem przesadzasz - i to bardzo. Ale to moje prywatne zdanie. Ja jestem nauczony troche inaczej....to tak jak z tym łowieniem ryb...

lepiej dać wędkę i nauczyć łowić ryby, niż dawać cały czas gotowe....

 

 

Jezu, my mieszkaliśmy na takiej kupie... Ja z koleżanką + sześciu facetów na trzech pokojach. Najgorsza była walka o łazienkę. Ale kiedyś mieszkałyśmy z dziewczynami i wyprowadziłyśmy się po trzech miesiącach - ciągłe kłótnie. Z facetami przynajmniej można się było dogadać w kwestii podziału obowiązków, itp. Tzn. nikt nic nie robił i nikt do nikogo nie miał o to pretensji :rotfl:.

 

ja mieszkałem w akademiku....mimo że że mogłem teoretycznie mieszkać w domu i dojeżdzać......

kasy na studiach sporo miałem.....jak na studenta....też miałem stypendia....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co mieszkanie ułatwia? czasem to kula u nogi jak nie tam gdzie się chce - a najgorsze to takie jak dostać i nie móc je sprzedać... ;)

 

ja też blisko i raczej studia w Szczecinie czy dalej mnie nie kręciły:)

 

Sprzedać zawsze można. Bez kredytu jeszcze łatwiej. Przecież nie dostanie jak nie będzie miał pracy, tylko znajdzie konkretne miejsce, gdzie chce osiąść. Nie teraz czy za 20 lat, a później.

 

Magda, sporo ułatwia. Chociażby nie trzeba brać kredytu. Więcej pieniędzy zostaje z pensji, może odkładać na coś większego.

 

yokasta, też miałam telefon na kartę. Ale miesięczny w Poznaniu to mus. Mieszkanie w centrum było za drogie. A kto płacił za Twoje rachunki, ubrania (kurde, no zwykłe buty, kurtkę, człowiek musi w czymś chodzić), jedzenie? Przecież gdzieś mieszkałaś? Nawet akademik kosztuje powyżej 3 stów, a ja w tamtym czasie zarabiałam poniżej tysiąca... Jakieś 500 zł w sklepie ;). W wakcje więcej, bo na etat, ale nie dużo więcej, najniższą krajową, wtedy to było jakieś 800-900 zł.

Edytowane przez Ilona Agata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no niestety Reni ..tym bardziej jak np to rodzice dom od zera budowali i mają sentyment... czasem się nie "przeskoczy";)

 

Ilona zależy gdzie zaczyna się "ten start" bo dla mnie to nie pójście na studia - ja na studiach się bawiłam ( Gdynie chyba Ci opisałam....) nie chce wiedziec co by się działo w takim mieszkaniu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tymczasowy19
ja tez znam, daleko nie trzeba szukać

 

hehe, to jak samo

I widzicie - wyszły plusy posiadania większej ilości rodzeństwa. brat dostal dom po rodzeństwie dziadków. 2 braci mieszka z rodzicami. Gdybym nie miał rodzeństwa, to byłby kłopot :p

bo to dom z gatunku - nie do sprzedania.....i nie piszcie mi że każdy dom da się sprzedać, ja to wiem, ale ten naprawdę jest nie do sprzedania :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilona, przecież nie kupowałam co miesiąc ciuchów, w ogóle nieubraniowa jestem :), a jak już czegoś potrzebowałam, mogłam kupić sama. Stypendium wystarczało mi na moje potrzeby. Za mieszkanie nie musiałam płacić ale właśnie dlatego uważam, że ani nie trzeba wyjeżdżać ani nie mam nic przeciwko mieszkaniu z rodzicami.

 

Dla mnie to jest kosmos, o czym piszesz, poważnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...