Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Mój tylko śpi w swoim pokoju, ale jakby miał łóżeczko w naszej sypialni, to nie widzę problemu, żeby miał spać tam. Może ten sen byłby mocniejszy, a nie byle szmer, a on podnosi głowę i wszystko trzeba na palcach?

 

Nie mam póki co dziecka, więc nie podchodzę do tego zbyt obiektywnie. Baaa, najpewniej kompletnie nie myślę o wygodzie. Z tym, że ja broniąc tego dziecięcego pokoju, wybiegam myślami w przyszłość. Przyjdzie taki moment, że pokój będzie niezbędny, bo wpadnie kolega, koleżanka, bo dziecko ma taki moment, że chce się trochę od radziców odseparować, posłuchać głośno muzyki, powiesić plakat. W salonie tego nie zrobi :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nilaf, ale o czym mówisz bo nie wiem :D to co piszesz jest oczywiste, tylko chyba każda z nas wymaga i zakazuje czego innego :) ja z wieloma rzeczami nie mam problemu, a są nie do przyjęcia dla innych rodziców za to jeśli czegoś nie wolno to nie ma zmiłuj :) jestem konsekwentna i widzę efekty.

 

Gajzo masz rację, ja od 4 roku życia miałam swój pokój i bardzo się cieszyłam chociaż dużo czasu spędzaliśmy wszyscy wspólnie acz dla niemowlaka to nie ma większego znaczenia o ile rodzice lub dziecko tego nie potrzebują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam póki co dziecka, więc nie podchodzę do tego zbyt obiektywnie. Baaa, najpewniej kompletnie nie myślę o wygodzie. Z tym, że ja broniąc tego dziecięcego pokoju, wybiegam myślami w przyszłość. Przyjdzie taki moment, że pokój będzie niezbędny, bo wpadnie kolega, koleżanka, bo dziecko ma taki moment, że chce się trochę od radziców odseparować, posłuchać głośno muzyki, powiesić plakat. W salonie tego nie zrobi :D.

 

Tak, ale pierwsze lata spokojnie można przepękać w małym mieszkanku. Tak do trzech lat sądzę. Będzie ciasno, będzie bałagan, brak własnego kąta i ciszy, i spokoju - ale to wszystko jest i w dużym mieszkaniu :yes:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

słuchajcie nawyki dzieciaków nie biorą się znikąd, dziecko samo sie nie uczy. Od małego trzeba tłumaczyć, pokazywać. Wychowanie to także nakazy i zakazy. Także wiele zależy od naszej konsekwencji, wiem że to wielka sztuka, ale jak sobie z tym poradzimy to dzieciaki b.szybko nauczą się co jest dobre, a co złe, co wolno, czego nie.

 

W ostatni weekend byliśmy u znajomych. Mają dwóch synów. Dzieciaki nie sprzątają, nie pomagają w niczym. Mają swoje pokoje (a w nich syf taki, że dziada z babą brakuje). Wywiązała się dyskusja o rodzicielstwie właśnie. O zakazach, zasadach w domu. U mnie nie będzie przebacz. Każdy ma sprzątać. Mieszkamy przecież razem. Oni twierdzą, że nie wiemy o czym mówimy, bo nie mamy dzieci. Jak rodzice są konsekwentni, to nie wydaje mi się, aby porządek był nie do wyuczenia. Zaniedbali to i tyle, a teraz się głupio tłumaczą.

Ja (za dzieciaka) zanim wyszłam na dwór musiałam odkurzyć w domu i żyję...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nilaf, ale o czym mówisz bo nie wiem :D to co piszesz jest oczywiste, tylko chyba każda z nas wymaga i zakazuje czego innego :) ja z wieloma rzeczami nie mam problemu, a są nie do przyjęcia dla innych rodziców za to jeśli czegoś nie wolno to nie ma zmiłuj :) jestem konsekwentna i widzę efekty.

 

Gajzo masz rację, ja od 4 roku życia miałam swój pokój i bardzo się cieszyłam chociaż dużo czasu spędzaliśmy wszyscy wspólnie acz dla niemowlaka to nie ma większego znaczenia o ile rodzice lub dziecko tego nie potrzebują.

 

Miałam na myśli sytuacje typu: Mama nie może zjeść, bo dziecko wyrywa jej od ust, mama nie może wyjść do kibelka bo dziecko uczepione u nogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale pierwsze lata spokojnie można przepękać w małym mieszkanku. Tak do trzech lat sądzę. Będzie ciasno, będzie bałagan, brak własnego kąta i ciszy, i spokoju - ale to wszystko jest i w dużym mieszkaniu :yes:.

 

No właśnie ja mam duży problem z nieporządkiem, ciasnotą. Mamy przecież psa, więc w sumie powinnam do tego przywyknąć, ale uwierz, gdybym tylko mogła, naczyłabym psa sprzątać po sobie.

Mamy niskie parapety, Zyzio na nie wskakuje i liże szyby. Mam przedsmak posiadania dziecka, lepkich rączek i już teraz wiem, że ten pokój to mus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tymczasowy19
Temat dzieci, to temat drażliwy, bo każdy ma inny sposób na wychowanie.

 

otóż to

i bywa - że ktoś ma jakąs sytuację u siebie i nie wyobraża sobie że może być inaczej....i cokolwiek ktoś inny powie - to nic nie zmieni

(to jak kiedyś nie wierzono, że samą podłogówką można grzać dom - lub bez źródła ognia - np. pompą ciepła :p)

 

 

Ilona - otóż można inaczej. Nawet z rocznym dzieckiem

 

no ale to faktycznie drażliwy temat :p

Edytowane przez tymczasowy19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla jednego synonimem fajnego dziecka jest takie, które grzecznie siedzi, bawi sie w kojcu, nie zauważa jak mama wyszła z pokoju, dla innego takie, które wszędzie zajrzy, chce wszystko poznać (nowe smaki!) i ma bliski związek z matka.

 

O, no właśnie. Jedni chcą, żeby na spacerze dziecko za rączkę (jedna z moich babć, jak byłam mała), a drudzy obserwują jak sobie radzi w błocie (czytaj: ja).

 

Wyjście do toalety i zjedzenie posiłku to chyba najmniej istotne, czepianie się nogi ma różne przyczyny, raczej cieżko każdy przypadek do jednego wora wsadzić. Sprzątamy razem w formie zabawy, ale bez przesady. Młody woli np. odkurzać i ścierać kurze, wyjmować naczynia ze zmywarki niż wrzucać klocki do pudła ;).

 

Raczej jestem konsekwentna wobec działań, które z mojego punktu widzenia są niewłaściwe: rzucanie moim telefonem, lanie kota patykiem z piórkiem, załatwianie krzykiem kiedy czegoś nie podam etc. To, że chce gdzieś ze mną iść albo się bawić gdy jem jestem w stanie zrozumieć ;).

Edytowane przez yokasta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak, Aniu, polać, bo dobrze gadasz!

 

Ja po to jestem w domu z dzieckiem, żeby się z nim bawić zawsze jak zawoła. Całe szczęście powoli rozumie, że jak sprzątam/gotuję, to nie mam czasu i rzadko robi afery, coraz częściej wystarcza, że zaprowadzę go do zabawki i pokażę, gdzie nacisnąć, żeby grało, a on spokojnie siada i sam obczaja. Ale jak widzi, że siedzę i nic nie robię albo przed kompem, no to potrafi pokazać, kto tu rządzi ;). Pewnie też ja go tak nauczyłam, bo ZAWSZE odrywam się od komputera, kiedy mnie potrzebuje, nawet jeśli właśnie pracuję. Takie mam jakieś wyrzuty i dlatego to robię...

 

Nigdy natomiast nie reaguję na krzyk, kiedy chce coś wymusić (tak jak pisze Ania - żebym np. podała telefon), ale jak chce się przytulić/pobawić, to jestem zawsze, bo od czego matka?

 

To że za mną chodzi nie przeszkadza mi w ogóle, a to z prostego względu - nie mamy barierek przy schodach, wolę, żeby był tam, gdzie ja, a nie biegał sam po pokoju i nie daj Boże wybrał się na schody, kiedy jestem właśnie w toalecie. Z łazienki nie widzę schodów, nie zdążę zawołać: "Nie wolno!". To już wolę, żeby bawił się przy mnie tym papierem.

 

A co do jedzenia z mojego talerza. Cóż... Często jemy w mieście (3 razy w tygodniu minimum!), nie zamawiamy mu oddzielnego posiłku (nie zje nawet całej zupy), dostaje od nas i tak się jakoś nauczył. Na tym etapie ciężko mi wytłumaczyć, że w domu to co innego, a poza domem można.

 

Ogólnie nie lubię jak ktoś ocenia po kilku zdaniach/słowach. Każdy jest inny. Każde dziecko jest inne. Każda sytuacja jest inna. Każdy ma inne potrzeby i wyobrażenia.

Edytowane przez Ilona Agata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Często jemy w mieście (3 razy w tygodniu minimum!), ...

o matko, ale zazdroszczę...

 

jak ja raz na dwa/trzy tygodnie zamówię obiad to jest tragedia i koniec świata dla moich rodziców i już Ł zaczął też to podłapytać ehhhhhh :(

 

 

.

a dzieci... ehhh temat rzeka :D

moje od małego są nauczone i przyzwyczajone do zabawy samemu... ja jestem obok, patrzę i przyłączam się kiedy tego chcą... faza chodzenia ze mną do kibelka też była :) ale już im przeszło

ale zabawki są wszędzie porozpierdzielane, żyję w nadziei że jak będą mieć swój tylko kąt do zabawy (bo teraz to w mieszkaniu mają w "salonie") to będą się tam bawiły i nie będzie już potykania się o zabawki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ma swój pokój, ale na górze, nie zostawię go tam samego, bo po prostu sobie nie wyobrażam (wolę, żeby bawił się przy mnie), a w jego pokoju też nie będę siedzieć cały dzień jak kołek, bo na dole jet szansa, że zajmie się zabawą, a ja coś w tym czasie zrobię.

 

Ja podjeżdżam często w trakcie spaceru z wózkiem do męża do pracy i idziemy coś zjeść do pobliskiego CH, a potem do domu. Nie zawsze chce mi się gotować :no:. W weekendy jesteśmy w porze obiadowej poza domem i też poza domem jemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...