nilaf 01.07.2014 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Ja to rozumiem i nie rozumiem jednocześnie. Pracowałam w szkole (to wiecie), dzieci z biedniejszych rodzin miały często nadwagę , na pewno były większę od tych z rodzin bogatszych. Z mężem kupujemy drogie produkty (sery, wędliny, jaja, pieczywo), ale mimo to bardzo mało kasy wydajemy na jedzenie. Sami jesteśmy zaszokowani, bo znajomym, którzy zarabiają podobnie (żona nauczycielka, mąż w korpo męża) ledwo starcza od pierwszego do pierwszego, a niby oszczędzają (na jedzeniu m.in.). Ja wyznaję zasadę, że nie ilość, a jakość. Kto powiedział, że każda kanapka musi być obłożona wędliną? I że tych kanapek musi być pół bochenka? I blacha ciasta po każdym obiedzie? A na ten obiad koniecznie kawał mięcha? Tylko wiesz Ilonka, jak ktoś ma rodzinkę 4-osobową, w tym 3 mężczyzn, to chlebek bez wędlinki to nie smakuje, nie syci, obiad bez mięsa to nie obiad. Więc taka gospodyni jak kupi kilo żeberek do tego zrobi zawiesisty sos i ugotuje wiadro ziemniaków to nakarmi tych 3 chłopów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Ale babka miała nadwagę, tak? A reszta rodziny? Nie wiem, Ilonka, to była pacjentka mojej koleżanki. Opowiadała po prostu o swojej pracy, więc nie wypytywałam o szczegóły. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Tylko wiesz Ilonka, jak ktoś ma rodzinkę 4-osobową, w tym 3 mężczyzn, to chlebek bez wędlinki to nie smakuje, nie syci, obiad bez mięsa to nie obiad. Więc taka gospodyni jak kupi kilo żeberek do tego zrobi zawiesisty sos i ugotuje wiadro ziemniaków to nakarmi tych 3 chłopów. No właśnie to samo myślę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 01.07.2014 14:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Dietetyczka na NFZ w ośrodku, za to nie płaciła, została skierowana na konsultację, bo otyłość chyba też powodowała inne problemy zdrowotne. Nie znam szczegółów. Otyłość bierze się nei tylko ze złego odżywiania, to choroba, która polega na tym, że mózg nie rejestruje tego, że przed chwilą coś jadłaś, ciągle domaga się jedzenia. Dieta i dietetyk to tylko połowiczny sposób walki z tą chorobą. Ale ja nie mówię, że płaciła za dietetyczkę, tylko że za dużo je, jakby jadła mniej, to miałaby na rybę. Jakość, a nie ilość. Jasne, mózg nie rejestruje, ja mam niedoczynność tarczycy, powinnam mieć nadwagę, a nie mam. Nawet leków nie biorę na hormony w tym momencie . Dlatego nikt mi nie wmówi, że otyłość to choroba, nad którą nie można zapanować! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Jak jest nadwaga, to nie biedują. Byłoby ich stać i na rybę. Idąc tym tropem trzeba by powiedzieć, że u Ciebie bieda aż piszczy, bo Ty i mąż raczej bardzo szczupli jesteście Ponadto, sporo biednych osób kupuje tanie produkty, ale sycące i niezdrowe i to powoduje w głównej mierze problemy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nilaf 01.07.2014 14:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 O! Dokładnie o tym piszę! A dzisiaj musi być szynka codziennie, to i kasy sporo idzie, więc kupuje się szynkę do dupy... a tak sobie próbuję przypomnieć co było na co dzień do jedzenia??? jak szyneczka tylko od święta. Ja bardzo lubiłam np. chlebek polany smietana i posypany cukrem , albo smalczyk domowej roboty ze skwareczkami,:yes: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 01.07.2014 14:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 No to się wszystkie zgadzamy ze sobą.W polskim domu liczy się ilość, nie jakość.Ludzie patrzą głównie na cenę, żeby za tyle samo kupić więcej. Sklepy za tym podążają i obniżają ceny, a co za tym idzie - jakość produktów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gośka.Ł. 01.07.2014 14:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Ja kupuję szynkę, kiełbaskę i kaszankę od chłopa z okolicznej wioski. Sam ją , ale nie wierzę w cuda on też do niej dosypuje konserwantów. Co prawda smakuje i nie trzeba wywalać po 3 dniach do kosza. I smak ma prawdziwych wędlin nie sztuczny papier. Ze sklepu to moje dzieciaki nie chcą jeść. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Nie wiem, ale wydaje mi się, że ci z najniższą krajową, po odliczeniu opłat i rachunków, mogą mieć z 20 zł na dzień na jedzenie. Kupią na cały dzień 30-40 dag łososia i wytłumaczą organizmowi, że skoro zjedli:( łososia na obiad, to powinno starczyć i na śniadanie i kolację, bo przecież nie ilość a jakość. Nierealne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nilaf 01.07.2014 14:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 a wiecie co mnie jeszcze wkurza na maksa, te kolejki do kas jak nadchodzi jakieś święto, np jeden dzień wolny. Ludzie wykupują hurtowe wszystko. Półki puste. Bo przecież przez jeden dzień będzie nieczynne, więc trzeba zapasy porobić, żeby broń Boże z głodu nie zginąć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Moi teściowie mają taką wędzarkę małą w ogrodzie, mięso mają od znajomego hodowcy, i powiem Wam, że jak zrobią taką szynkę na święta, to to jest po prostu poezja. Raz, że taka szynka nie utuczy, bo zdrowa, bez spulchniaczy, a dwa, że dłużej może poleżeć w lodówce, chociaż u nas w domu bardzo szybko znika. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gośka.Ł. 01.07.2014 14:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Nie wiem, ale wydaje mi się, że ci z najniższą krajową, po odliczeniu opłat i rachunków, mogą mieć z 20 zł na dzień na jedzenie. Kupią na cały dzień 30-40 dag łososia i wytłumaczą organizmowi, że skoro zjedli:( łososia na obiad, to powinno starczyć i na śniadanie i kolację, bo przecież nie ilość a jakość. Nierealne. No nierealne niestety. Ludzie z najniższą krajową nie mogą sobie pozwolić na wybrzydzanie. Jedzą na co ich stać i ni jak to się ma do zdrowego odżywiania niestety. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 a wiecie co mnie jeszcze wkurza na maksa, te kolejki do kas jak nadchodzi jakieś święto, np jeden dzień wolny. Ludzie wykupują hurtowe wszystko. Półki puste. Bo przecież przez jeden dzień będzie nieczynne, więc trzeba zapasy porobić, żeby broń Boże z głodu nie zginąć. Dokładnie, ale kiedyś się śmiałam, bo takie same kolejki - zaraz po długim weekendzie - zauważyłam w Ikei. I powiedziałam do męża: zobacz, jakie kolejki, a mąż do mnie: "co chcesz, ludziom się przez weekend meble pokończyły". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 01.07.2014 14:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Nie wiem, ale wydaje mi się, że ci z najniższą krajową, po odliczeniu opłat i rachunków, mogą mieć z 20 zł na dzień na jedzenie. Kupią na cały dzień 30-40 dag łososia i wytłumaczą organizmowi, że skoro zjedli:( łososia na obiad, to powinno starczyć i na śniadanie i kolację, bo przecież nie ilość a jakość. Nierealne. Ja nie mówię od razu o łososiu! Śledzie są najzdrowsze wśród ryb, sardynki. Ale jasne, lepiej kupić taniego pasztetu za 2 zł i opchać się nim tak, że brzuch rośnie. Chodzi mi o to, że oni wcale nie wydają na jedzenie mniej od nas. Ale więcej jedzą. Czy organizm tego potrzebuje? Skoro jest nadwaga - to nie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gośka.Ł. 01.07.2014 14:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Bo takie wędliny robione samemu to nie zdążają się popsuć :yes: Wszystko ląduję w brzuszku. Ze sklepu to u mnie leży trzy dni i nikt tego nie chce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 01.07.2014 14:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 O właśnie tymczasowy, właśnie potwierdziłeś to, co z mężem zaobserwowaliśmy wokół siebie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nilaf 01.07.2014 14:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Dokładnie, ale kiedyś się śmiałam, bo takie same kolejki - zaraz po długim weekendzie - zauważyłam w Ikei. I powiedziałam do męża: zobacz, jakie kolejki, a mąż do mnie: "co chcesz, ludziom się przez weekend meble pokończyły". :rotfl: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Te same żeberka z odrobiną ziemniaków i sosu, będą dużo bardziej powodować uczucie sytości niż w przypadku jak się tych ziemniaków zje cały talerz. - i to jest tylko potwierdzenie że nie ilość a jakoś. (ja to zresztą mam dziennie) A więc, żeby się najeść, trzeba zjeść więcej żeberek niż ziemniaków, a żeberka są droższe niż ziemniaki, więc jakość = wyższa cena, na którą wielu ludzi nie stać i o tym pisałam na początku właśnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kam_gosc 01.07.2014 14:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 Bo takie wędliny robione samemu to nie zdążają się popsuć :yes: Wszystko ląduję w brzuszku. Ze sklepu to u mnie leży trzy dni i nikt tego nie chce. Oj, tak właśnie jest. Kiełbaski mój teść też sam robi, a z kolei teściowa warzywa i owoce w ogrodzie. Teraz jedliśmy czereśnie prosto z drzewa i były pyszne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 01.07.2014 14:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2014 kamila, tylko jakim cudem ludzie, którzy nie mają co do garnka włożyć, mają nadwagę?Kiedyś biedni byli chudzi. Dzisiaj mają otyłość. Nie jakąś małą, tylko tak dużą, że dostają skierowanie do dietetyczki na NFZ, bo pewnie zagraża życiu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.