Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Ja to rozumiem i nie rozumiem jednocześnie.

Pracowałam w szkole (to wiecie), dzieci z biedniejszych rodzin miały często nadwagę :o, na pewno były większę od tych z rodzin bogatszych.

Z mężem kupujemy drogie produkty (sery, wędliny, jaja, pieczywo), ale mimo to bardzo mało kasy wydajemy na jedzenie. Sami jesteśmy zaszokowani, bo znajomym, którzy zarabiają podobnie (żona nauczycielka, mąż w korpo męża) ledwo starcza od pierwszego do pierwszego, a niby oszczędzają (na jedzeniu m.in.).

 

Ja wyznaję zasadę, że nie ilość, a jakość. Kto powiedział, że każda kanapka musi być obłożona wędliną? I że tych kanapek musi być pół bochenka? I blacha ciasta po każdym obiedzie? A na ten obiad koniecznie kawał mięcha?

 

Tylko wiesz Ilonka, jak ktoś ma rodzinkę 4-osobową, w tym 3 mężczyzn, to chlebek bez wędlinki to nie smakuje, nie syci, obiad bez mięsa to nie obiad. Więc taka gospodyni jak kupi kilo żeberek do tego zrobi zawiesisty sos i ugotuje wiadro ziemniaków to nakarmi tych 3 chłopów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko wiesz Ilonka, jak ktoś ma rodzinkę 4-osobową, w tym 3 mężczyzn, to chlebek bez wędlinki to nie smakuje, nie syci, obiad bez mięsa to nie obiad. Więc taka gospodyni jak kupi kilo żeberek do tego zrobi zawiesisty sos i ugotuje wiadro ziemniaków to nakarmi tych 3 chłopów.

 

No właśnie to samo myślę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dietetyczka na NFZ w ośrodku, za to nie płaciła, została skierowana na konsultację, bo otyłość chyba też powodowała inne problemy zdrowotne. Nie znam szczegółów. Otyłość bierze się nei tylko ze złego odżywiania, to choroba, która polega na tym, że mózg nie rejestruje tego, że przed chwilą coś jadłaś, ciągle domaga się jedzenia. Dieta i dietetyk to tylko połowiczny sposób walki z tą chorobą.

 

Ale ja nie mówię, że płaciła za dietetyczkę, tylko że za dużo je, jakby jadła mniej, to miałaby na rybę. Jakość, a nie ilość.

Jasne, mózg nie rejestruje, ja mam niedoczynność tarczycy, powinnam mieć nadwagę, a nie mam. Nawet leków nie biorę na hormony w tym momencie :no:.

Dlatego nikt mi nie wmówi, że otyłość to choroba, nad którą nie można zapanować!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest nadwaga, to nie biedują. Byłoby ich stać i na rybę.

 

Idąc tym tropem trzeba by powiedzieć, że u Ciebie bieda aż piszczy, bo Ty i mąż raczej bardzo szczupli jesteście :lol2:

Ponadto, sporo biednych osób kupuje tanie produkty, ale sycące i niezdrowe i to powoduje w głównej mierze problemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O! Dokładnie o tym piszę!

A dzisiaj musi być szynka codziennie, to i kasy sporo idzie, więc kupuje się szynkę do dupy...

 

a tak sobie próbuję przypomnieć co było na co dzień do jedzenia??? jak szyneczka tylko od święta. Ja bardzo lubiłam np. chlebek polany smietana i posypany cukrem , albo smalczyk domowej roboty ze skwareczkami,:yes::yes::yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kupuję szynkę, kiełbaskę i kaszankę od chłopa z okolicznej wioski. Sam ją :stirthepot:, ale nie wierzę w cuda on też do niej dosypuje konserwantów. Co prawda smakuje i nie trzeba wywalać po 3 dniach do kosza. I smak ma prawdziwych wędlin nie sztuczny papier. Ze sklepu to moje dzieciaki nie chcą jeść.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ale wydaje mi się, że ci z najniższą krajową, po odliczeniu opłat i rachunków, mogą mieć z 20 zł na dzień na jedzenie. Kupią na cały dzień 30-40 dag łososia i wytłumaczą organizmowi, że skoro zjedli:( łososia na obiad, to powinno starczyć i na śniadanie i kolację, bo przecież nie ilość a jakość. Nierealne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a wiecie co mnie jeszcze wkurza na maksa, te kolejki do kas jak nadchodzi jakieś święto, np jeden dzień wolny. Ludzie wykupują hurtowe wszystko. Półki puste. Bo przecież przez jeden dzień będzie nieczynne, więc trzeba zapasy porobić, żeby broń Boże z głodu nie zginąć.:mad:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi teściowie mają taką wędzarkę małą w ogrodzie, mięso mają od znajomego hodowcy, i powiem Wam, że jak zrobią taką szynkę na święta, to to jest po prostu poezja. Raz, że taka szynka nie utuczy, bo zdrowa, bez spulchniaczy, a dwa, że dłużej może poleżeć w lodówce, chociaż u nas w domu bardzo szybko znika.:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ale wydaje mi się, że ci z najniższą krajową, po odliczeniu opłat i rachunków, mogą mieć z 20 zł na dzień na jedzenie. Kupią na cały dzień 30-40 dag łososia i wytłumaczą organizmowi, że skoro zjedli:( łososia na obiad, to powinno starczyć i na śniadanie i kolację, bo przecież nie ilość a jakość. Nierealne.

 

No nierealne :( niestety. Ludzie z najniższą krajową nie mogą sobie pozwolić na wybrzydzanie. Jedzą na co ich stać i ni jak to się ma do zdrowego odżywiania niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a wiecie co mnie jeszcze wkurza na maksa, te kolejki do kas jak nadchodzi jakieś święto, np jeden dzień wolny. Ludzie wykupują hurtowe wszystko. Półki puste. Bo przecież przez jeden dzień będzie nieczynne, więc trzeba zapasy porobić, żeby broń Boże z głodu nie zginąć.:mad:

 

Dokładnie, ale kiedyś się śmiałam, bo takie same kolejki - zaraz po długim weekendzie - zauważyłam w Ikei. I powiedziałam do męża: zobacz, jakie kolejki, a mąż do mnie: "co chcesz, ludziom się przez weekend meble pokończyły".:lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ale wydaje mi się, że ci z najniższą krajową, po odliczeniu opłat i rachunków, mogą mieć z 20 zł na dzień na jedzenie. Kupią na cały dzień 30-40 dag łososia i wytłumaczą organizmowi, że skoro zjedli:( łososia na obiad, to powinno starczyć i na śniadanie i kolację, bo przecież nie ilość a jakość. Nierealne.

 

Ja nie mówię od razu o łososiu!

Śledzie są najzdrowsze wśród ryb, sardynki. Ale jasne, lepiej kupić taniego pasztetu za 2 zł i opchać się nim tak, że brzuch rośnie.

 

Chodzi mi o to, że oni wcale nie wydają na jedzenie mniej od nas. Ale więcej jedzą. Czy organizm tego potrzebuje? Skoro jest nadwaga - to nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te same żeberka z odrobiną ziemniaków i sosu, będą dużo bardziej powodować uczucie sytości niż w przypadku jak się tych ziemniaków zje cały talerz. - i to jest tylko potwierdzenie że nie ilość a jakoś. (ja to zresztą mam dziennie)

 

A więc, żeby się najeść, trzeba zjeść więcej żeberek niż ziemniaków, a żeberka są droższe niż ziemniaki, więc jakość = wyższa cena, na którą wielu ludzi nie stać i o tym pisałam na początku właśnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo takie wędliny robione samemu to nie zdążają się popsuć :yes::yes: Wszystko ląduję w brzuszku. Ze sklepu to u mnie leży trzy dni i nikt tego nie chce.

 

Oj, tak właśnie jest. Kiełbaski mój teść też sam robi, a z kolei teściowa warzywa i owoce w ogrodzie. Teraz jedliśmy czereśnie prosto z drzewa i były pyszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...