PODZIAŁ DOMU. PROSZĘ O POMOC!!!

[malgosiad]

Jestem współwłaścicielką domu (parter) właścicielką mieszkania natomiast wszystko poaz tym czyli piwnica , strych,działka jest wspólna (czyli razem z ciocią mieszkającą u góry (I piętro). Pech w tym, że ciocia nie chce formalnego podziału nieruchomości. Widocznie twierdzi , że to wszystko jej się należy! Kilka już razy wychodziłam z propozycją podziału domu-bezskutecznie. Pozostaje mi chyba w tej sutuacji sądowe dochodzenie praw własności.Czego się starsznie obawiam patrząc na to jak działa wymiar sprawiedliwości. Proszę -jeśli ktoś posiada doświadczenie, wiedzę na ten temat- o informacje czy taki proces sądowy o podział nieruchomośco ma sens!!!

Jak długo trwa, ile kosztuje, jak wygląda. Z góry serdecznie dziękuję.

[anna99]

Obawiam się, że podział części wspólnych jest niemożliwy. Miałam podobną sytuację we współdomie. O ile mozliwe jest wyodrębnienie lokalu (w tym przypadku osobne mieszkania na parterze i pietrze) o tyle części wspólne musiałyby mieć mozliwość osobnego wejścia i wjazdu, co raczej jest nierealne.

[malgosiad]

JA ZAPROPONOWAŁAM PODZIAŁ DOMU. ROZRYSOWAŁAM TO NA PAPIERZE I POKAZAŁAM MOIM SĄSIADOM CZYLI CIOCI. IM SIE TO NIE SPODOBAŁO. OGÓLNIE NIC IM SIĘ NIE PODOBA CO WYMYŚLĘ. DALTEEGO OSTATNIĄ DESKA RATUNKU JEST CHYBA SĄD. SMA NIE WIEM! CHCĘ POZBYĆ SIĘ TOGO MIESZKANIA, TYLKO POROBLEM W TYM , ŻE NIKT NIE CHCE GO W TAKIM STANIU KUPIĆ.

[malgosiad]

DZIĘKUJĘ ANI ZA WYPOWIEDŻ!

CZEKAM NA WYPOWIEDZI.BARDZO MI NA TYM ZALEŻY!

[Tomasz M.]

Z tego co piszesz, wygląda, że w domu da się wydrębnić co najmniej dwa lokale mieszkalne. To co nie da się wydrębnić musi zostać wspólne. Jeśli współwłaściciele nie mogą się dogadać co do podziału, trzeba złożyć wniosek do sądu cywilnego o zniesienie współwłasności. Sąd zapewne powoła biegłego budowlańca, który oceni jak można dom podzielić. Sąd może też zobowiązać współwłaścicieli do dokonania przeróbek budowlanych (zbudowania ścianek działowych, wejść itp.) jeśli będzie to konieczne do wydzielenia lokali. Na pewno potrwa to miesiące, albo i lata, jeśli współwłaściciele będą się o wszystko kłócić.