Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

xrrr82

Recommended Posts

39.

Podczas obiadu na stołówce dało się zauważyć także większe poruszenie wśród naszej grupy. Chłopaki zachęceni moim powodzeniem bez skrępowania zapraszali teraz pozostałe dziewczyny na wieczór do siebie. Śmiechu było co niemiara, bo dziewczyny, wyraźnie zaskoczone nie bardzo wiedziały jak zareagować, a oni bez przerwy powoływali się na Ninę, aby świadczyła, ze w hotelu nie biją, nie gryzą, nie robią niczego na złość, no i nie gwałcą (no chyba, że na życzenie). Szybko też dogadali się z Niną jak jest po rosyjsku „gwałcić” i w ogóle to ubaw był przedni. Właściwie to zaczęli Ninę traktować jak maskotkę i koleżankę, co jej się wyraźnie spodobało. Było widać, że lubi być obiektem zainteresowania, a i dyrygowanie innymi nie jest jej obce. Jednak mimo tych wszystkich rozmówek i zdarzeń cały czas trzymała się blisko mnie i nie dawała odczuć, że mnie już nie potrzebuje. Obiad zjedliśmy razem i razem wracaliśmy na obiekt. Po drodze Nina powiedziała, że musi zadzwonić do domu. Na ulicy co trochę były rzędy automatów, więc technicznie pewnie nie sprawiało to problemów. Ja z nich dotąd nie korzystałem, bo nie było do kogo dzwonić. Nina zatrzymała się przy jednym z nich i chyba bez problemów dodzwoniła się gdzie chciała, bo po chwili dołączyła do mnie, mówiąc że wszystko jest w porządku.

Oczywiście, po drodze odwiedziłem babulkę aby odnowić zapasy. Kiedy podawała mi butelkę, rzuciła pytająco oczami na stojącą obok kiosku Ninę i popatrzyła na mnie. Zrobiłem tylko nieznaczny gest niewiedzy wzruszając ramionami. Ładna – szepnęła tylko cichutko babulka z aprobatą i podała mi butelkę. Pożegnałem ją uśmiechem.

Po obiedzie wpadł do nas do pokoju Zenek. Jak zwykle głośny i otwarty od razu rzucił się do Niny z udawanymi pretensjami, że tyle razy ja zapraszał, a ona nic, a tu dowiaduje się, że jednak z innymi to może, a z nim nie. Ale Nina już sobie nie pozwalała na milczenie. Było przyjemnością popatrzeć i posłuchać jak się udawanie kłócą, jak mu tłumaczy, że nie chce być u niego szóstą czy ósmą z kolei (bo Zenek zawsze podobno zapowiadał, że jak Nina nie pójdzie to znajdzie sobie inną), a moje zaproszenie przyjęła, bo tu jest pierwszą i już. Zenek oczywiście z pustymi rękami nie przyszedł, więc na zgodę zaproponował po jednym no i wypiliśmy! Nina też! Pierwszy raz na budowie! Zaraz to zresztą skomentowała, że zepsuliśmy ją doszczętnie, no ale z takimi chłopakami to i zgrzeszyć nie żal. I tak pogadaliśmy chwilę, pożartowali, ale nie należało przesadzać. Zenek poszedł, a my zabraliśmy się do nadrabiania zaległości. Nina pewnie lekko pobudzona wypitym alkoholem tak energicznie zaczęła pracować, że przecięła sobie nożem palec. Dobrze, że ja też miałem na początku parę takich przypadków, więc podstawowy zestaw sanitarny był zawsze w pakiecie razem z narzędziami, tak, że opatrzyłem jej ten palec i kleiliśmy dalej. W końcu przyszło mi do głowy, żeby... może tak powtórzyć wczorajszy wieczór. Zapytałem Niny co o tym sądzi. Odmówiła od razu. Dzisiaj musi jechać do siebie i nie ma innego wyjścia. Nie nalegałem, bo i po co.

Później jeszcze mieliśmy małą niespodziankę. Przyszedł do nas Janek. Od razu zwrócił się do Niny ze stwierdzeniem, że słyszy po budowie to i owo i czy czasami jakaś krzywda się jej nie dzieje ode mnie lub od kogo innego. Nina oczywiście zaprzeczyła, ze śmiechem pokazała mu nawet palec, udowadniając że wszelka pomoc jest jej udzielana na bieżąco i stwierdziła, że żadnych zmian sobie nie życzy. Janek udając, że mu kamień z serca spada, był strasznie zadowolony i zadeklarował się na jeszcze jednego obrońcę jej szczęścia. I zapowiedział, że gdybym jej robił krzywdę, to natychmiast niech się do niego zgłosi, to on sobie ze mną poradzi. Powiedziałem Jankowi, że dobrze gada i zaproponowałem mu lufkę. Odmówił jednak. Janek, będąc mizernej konstrukcji fizycznej, konsekwentnie nie pił na budowie ani jednego. Po prostu nigdy nie był pewny, czy mu się film nie urwie już po drugim. I dobrze postępował. Jak chciał to nadrabiał w hotelu. Tam go widzieli tylko sami swoi.

I takie to historyjki działy się tego dnia. Na kolacji Nina zapytała mnie, czy mogę ją wcześniej dzisiaj zwolnić z pracy, bo chciałaby pojechać do domu. Nie miałem nic przeciwko, ale to należało poprzeć innymi uzgodnieniami, a nie ze mną. Po cichu ściągnęliśmy na bok Janka, który też był na kolacji i uprzedziliśmy o wszystkim. Janek się zgodził, chociaż nie był pewien, czy Manfred nas nie sprawdzi. W razie czego obiecał pomoc.

No i po kolacji Nina nie wróciła już na budowę. Dotrwałem sam do dziewiątej i tak zakończył się kolejny dzień pracy. A w naszym pobytowym hotelu? Też to samo. Nocny bar, tyle, że w męskim gronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 300,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • ila66

    12907

  • Jajcek

    11250

  • andre59

    10913

  • frosch

    10617

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

40.

Rano znów miałem strasznego kaca. Znowu wczoraj ktoś wpadł na idiotyczny pomysł, aby pić jakiegoś Napoleona. Nigdy więcej takich „fachowców”. Na samo wspomnienie tego aromatu jakoś ciągnęło mnie do łazienki, której tu przecież nie było. Sterczały tylko końcówki rur. A była przecież w barze świetna wódka McCormick, po której głowa nie bolała, ale jakaś cholera przyniosła na stolik tego Napoleona. Wszyscy mieli podobne objawy i już po drodze, jeszcze będąc w metrze, z Mirkiem i ze Staszkiem ustalaliśmy, że więcej do takiego sobiepaństwa nie dopuścimy. Pewnie to był Grzesiek, bo on był amatorem wszelkich głupot trunkowych, twierdził czasami nawet, że kulturalni ludzie, to piją drinki, a nie gorzałę. Co on wie, wymoczek, na temat kultury budowlanej. Niech tak dłużej popije tych Napoleonów, to mu przejdzie. Chociaż chyba nie. On nie jest taki głupi, aby tego nie wiedzieć. On to wie, ale nie może mi darować tej „styczki” z krzywą tapetą, kiedy nie umiał sobie z nią poradzić i ja musiałem to prostować. Od tego czasu w zasadzie nigdy się ze mną nie zgadzał, no chyba że musiał. Ale stara się mieć zawsze odmienne zdanie. Chociaż kiedy tematy naszych zainteresowań nie są zbieżne, to idzie z nim żyć.

Nina pojawiła się rano cała w skowronkach. Szczebiotała od samego wejścia, aż ją musiałem uciszać, tak mi głowa pękała. Dobrze, że w pakiecie miałem jeszcze Alka – Prim, którego solidny zapas przywiozłem z Polski i używałem dotąd nader oszczędnie. Rozpuściłem dwie tabletki, wypiłem i za chwilę przyszła ulga. Nina z uwagą obserwowała moje zabiegi i moje zachowanie. Wszystko jej musiałem wytłumaczyć: co robię, po co i dlaczego. Była zdziwiona, że istnieją jakieś tabletki na kaca. W zamian za to przejęła jednak cały ciężar roboty na siebie i nie marudziła, tylko kleiła sama. Dobrą miałem pomocniczkę. Po chwili mój stan poprawił się jednak na tyle, że mogłem już ruszać głową bez groźby jej oderwania, więc wziąłem się do pomocy. Zaczęliśmy rozmawiać. Bez ogródek zarzuciłem Ninie, że tak to się właśnie dzieje, jak mnie zostawia samego i nie ma mnie kto pilnować. Pośmiała się trochę, pożartowała, ale w końcu już przed obiadem, powiedziała, że jak bardzo będę się starał, to może mi się udać powtórka zaproszenia przedwczorajszego. Mimo, że w tzw. międzyczasie czymś tam „zaleczaliśmy” z chłopakami wczorajsze „rany”, to otrzeźwiałem błyskawicznie, bo szczerze powiedziawszy jakoś niezbyt brałem to pod uwagę. Między innymi zwróciłem uwagę na to, że Nina nic dzisiaj nie mówiła po przyjściu o sytuacji w domu. Przecież tylko raz wtedy powiedziała mi, że niedawno wyszła za mąż i więcej na ten temat między nami mowy nie było. Czegoś tu nie rozumiałem. To w końcu ma męża na co dzień czy nie? Przecież poprzednią noc spędziła poza domem, bo u Olgi. A on gdzie był? I teraz powtórka? Coś mi się tu nie zgadzało, ale nie mogłem się zdecydować, czy zapytać otwarcie, czy czekać aż sama powie. No i ja nie pytałem, a ona nie mówiła. Dotrwaliśmy tak do obiadu.

W drodze na obiad trwał spektakl dnia wczorajszego. Trochę mi wstyd było za moich rodaków z innych firm, bo zaczepiali dziewczyny dość głośno i wulgarnie, jakby nie widząc, że nie idą same, tylko w naszym towarzystwie. Czasem na niektóre teksty tylko wypadało się odwrócić i walnąć gościa w zęby, no ale co by to dało? Musieliśmy wytrzymywać. Piszę „musieliśmy” bo to dotyczyło nie tylko Niny, ale i innych dziewczyn, które szły z kumplami i na stołówce z chłopakami wymieniliśmy na ten temat poglądy. Chociaż... dopiero na stołówce zauważyłem, że i one mimowolnie pewnie, troszkę się do tego przyczyniły. Po prostu dzisiaj do pracy przyszły niemal w pełnym makijażu! Wyglądały fajnie, ale... pewnie nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

Na obiedzie Mirek nie puścił Niny do mojego stolika, tylko zaciągnął ją do swojego, mówiąc, że musi przekonać jego Galę do przyjęcia zaproszenia. Bo Gala się boi przyjść do hotelu. Nie protestowałem, wiedząc, że Mirek jest w stanie zrobić z tej sytuacji świetny kabaret, który będziemy parę dni wspominać. Mirek nie był złośliwy, ani bezczelny, lubił się bawić nikogo nie obrażając, ani nie urażając. Tak więc tylko z pewnej odległości obserwowałem najweselszy stolik na stołówce, sam spokojnie jedząc obiad. Miałem za to czas spokojnie porozmawiać chwilę z Arturem, bo chociaż mieszkaliśmy w jednym pokoju, to jakoś niespecjalnie był czas na to aby tylko we dwóch pogadać. Zapytałem go otwarcie, czy ma coś przeciwko temu, aby ewentualne zaproszone dziewczyny zostały w nocy u nas w pokoju. Powiedział ze śmiechem, ze jak mu do łóżka wchodzić nie będą, to nie ma nic przeciwko. Ale sam chce spokojnie spać, bo już nie wyrabia. Zapytałem, czy się znowu gdzieś nie zatrzyma, bo w tym tygodniu chyba dwie noce nie spał w pokoju, ale odparł, że sprawa jest nieaktualna i dalszej swojej nieobecności nie przewiduje. Kurcze, Artur zwąchał się z chłopakami z Oktiabrskiej i tam pewnie spędził trochę czasu, ale żadnymi konkretami sypać nie chciał. Jego sprawa. Mnie tam do niczego szczegóły nie były potrzebne. No, gdyby mnie wołał do pomocy, to bym się zainteresował, a tak – po co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...