Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

xrrr82

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 300,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • ila66

    12907

  • Jajcek

    11250

  • andre59

    10913

  • frosch

    10617

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

A GDZIE STUK ? DORCIA ? AREK ?

 

8)

 

NO ŁADNIE , UNIKASZ MNIE :(

 

Żona mnie molestuje :lol:

????????????

 

Dobranoc wszystkim! :cry:

Niestety żona zabroniła mi siedzxieć na forum do odwołania :evil: :cry: :evil:

Ale ja ją i tak załatwie :evil: jak będzie chciała posiedzieć na NK!!!! :evil:

Do jutra!

 

NO TO ŁADNIE PODPADŁEŚ :( PAPA

POZDROWIENIA DLA ŻONKI :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cześć Ila :lol:

na magi psa się zapatrzyłam :roll:

 

byliśmy na koncercie Perfektu i trochę wszyscy rozkojarzeni mały jeszcze nie śpi a jutro rano to chyba nikt nie wstanie z własnej inicjatywy :lol:

 

TO MIAŁAŚ CIEKAWE POPOŁUDNIE :)

 

no caly dzień porządki na budowie i zbieranie śliwek było :lol:

niestety dziabnęłam się w nogę i boli jak diabli mam nadzieję że to nic strasznego i samo przejdzie :roll:

 

ale wieczór na dożynkach był super :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cześć Ila :lol:

na magi psa się zapatrzyłam :roll:

 

byliśmy na koncercie Perfektu i trochę wszyscy rozkojarzeni mały jeszcze nie śpi a jutro rano to chyba nikt nie wstanie z własnej inicjatywy :lol:

 

TO MIAŁAŚ CIEKAWE POPOŁUDNIE :)

 

no caly dzień porządki na budowie i zbieranie śliwek było :lol:

niestety dziabnęłam się w nogę i boli jak diabli mam nadzieję że to nic strasznego i samo przejdzie :roll:

 

ale wieczór na dożynkach był super :lol:

 

OPOWIADAJ CO BYŁO NA DOZYNKACH :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dozynkach byliśmy dopiero po 20.00 bo miał się w tym czasie zacząć koncert ......... i się zaczął :lol:

 

byly karuzele i ciuchcia i zdeżające się autka :lol:

 

wata cukrowa była i popcorn i lody i gofry i piwo i frytki i kiełbasa chyba też ale nie widziałam :roll: :lol:

 

no i sobie z Perfektem piosenki z dzieciństwa pośpiewałam :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dozynkach byliśmy dopiero po 20.00 bo miał się w tym czasie zacząć koncert ......... i się zaczął :lol:

 

byly karuzele i ciuchcia i zdeżające się autka :lol:

 

wata cukrowa była i popcorn i lody i gofry i piwo i frytki i kiełbasa chyba też ale nie widziałam :roll: :lol:

 

no i sobie z Perfektem piosenki z dzieciństwa pośpiewałam :lol:

 

NO SORKI ,ALE PERFECT TO MOJE CZASY :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

88.

Nie ma co ukrywać, że wieść o balu rozeszła się już po całej budowie. Nie przysparzało nam to korzyści wśród reszty załogi. Nie lubili nas coraz bardziej. Właściwie to trudno im się dziwić, chłopy wyposzczone, wielu pracuje dłużej niż my, a tu nagle pojawia się załoga, do której po paru dniach kooptują załogę damską, no i ta załoga za cholerę się nie chce podzielić zdobyczą! Krzywo na nas patrzyli na budowie, oj krzywo, na stołówce wrzeszczeli na nas, jak ktoś z naszych chciał kogoś do kolejki wziąć, no i latały w powietrzu głośne ostrzeżenia, że się z nami policzą. Ale straszyć to my – nie nas. Mieliśmy to w głębokim poważaniu. Szczególnie dzisiaj, kiedy wszyscy jeszcze żyli wydarzeniami sprzed dwóch dni.

Kiedy poranna sytuacja trochę się uspokoiła, mogłem spokojnie porozmawiać z Niną. Bo jak dotąd, to głównie ja tapetowałem, a ona zajmowała się bieganiem po okolicy i śmichami – chichami z innymi dziewczynami i chłopakami też. W końcu wróciła, wycałowała mnie w podziękowaniu, że dałem jej trochę poszaleć i wreszcie zabrała się do pracy. Pracowaliśmy niespiesznie, chodząc obok siebie jak dwa koty, które niby leniwie pomrukują, ocierają się o siebie bardzo spokojnie, ale pod pozorem spokoju aż kipi by coś spsocić. Nina pierwsza nie wytrzymała. Powiedziała, że jeszcze trochę i będę żałował, bo ona przestanie zwracać uwagę na całe otoczenie i zgwałci mnie tu na miejscu, bo jej robię ochotę nie do wytrzymania. Ja piłeczkę odbiłem, mówiąc, że kto komu ochotę robi. To mnie wszystko w spodniach puchnie. I to ja mam problemy z chodzeniem.

Tak przekomarzaliśmy się dobrą chwilę, aż Nina nagle spoważniała. Było to tak widoczne, że od razu zapytałem co się stało. Odpowiedź nie była zbyt przyjemna.

Nina powiedziała, że wczoraj po powrocie do domu miała z mężem poważną rozmowę i on dzisiaj przyjedzie pod naszą budowę i po pracy chce się ze mną spotkać, tak jak mówił wcześniej.

Nie muszę chyba pisać, że mnie na chwilę zamurowało. Wiedziałem, ze kiedyś to nastąpić musi, ale że tak szybko? Że dziś? Dlaczego dziś? Czy to znaczy, że dzisiaj mnie ktoś ustrzeli zza węgła? A jak strzeli, to przeżyję czy nie tak całkiem? A jak przeżyję to w jakim stanie?

No i „opuchlizna” w spodniach gdzieś się ulotniła. Już nic mi nie przeszkadzało w chodzeniu i w układaniu tapety. Właściwie to pomyślałem nawet, że chcę kłaść tą tapetę nawet w nocy, że pewnie ochrona go nie wpuści, więc nawet jak będzie widział światło, to nic mi nie zrobi... bo z oddali nie może trafić tak do góry na czwarte piętro.

Nina szybko zauważyła zmianę w moim nastroju. Zaczęła mnie uspokajać, żebym się nie bał ani męża, ani jakichś innych „zleceniodawców” bo ich po prostu nie ma. Zapytałem, czego on właściwie oczekuje po tym spotkaniu. Nina odpowiedziała, że do końca nie wie, ale z tego co się zorientowała, to po prostu chce się przekonać i próbować zrozumieć w czym jestem lepszy, ładniejszy, przystojniejszy, czy jakiś inny –ejszy i jaki jest powód, że ona wybrała mnie, a on poszedł w odstawkę. No bo ona przestała z nim sypiać i wypędziła go z sypialni do kuchni, gdzie sypia na kanapie. I on dalej nie może się z tym pogodzić. I dalej szuka przyczyny.

Nie będę ukrywał, że mnie to rozśmieszyło, co troszkę rozładowało atmosferę.

Po tych kilku tygodniach w Rosji ja już doskonale rozumiałem jaka jest różnica pomiędzy nami – Polakami, a Rosjanami. Może nie wszystkimi, ale bardzo wieloma. Niestety, pod wieloma względami, oni są po prostu Azjatami. Ich stosunek do kobiet jest azjatycki, zresztą do wielu innych spraw i rzeczy jest taki również. Najlepiej to widać w armii, gdzie cenną rzeczą jest karabin, czołg, samolot, rakieta. Człowiek jest niczym, a prosty żołnierz, to mniej niż zero. Żołnierzy to oni mogą mieć stadami (tak myśli dowództwo) a z karabinu trzeba się rozliczać.

I podobne podejście oni mają do kobiet. To jest rzecz, własność, która ma służyć i siedzieć cicho. Jak jest grzeczna, to dostanie ochłapy, a czasem i do stołu się ją dopuści.

I jak tu się dziwić, że normalnie potraktowane – w pracy i poza pracą – nasze współpracownice lgnęły do nas całym sercem. Bo traktowaliśmy je po partnersku i szybko się zorientowały, że nie robimy różnicy z tego „kto” tylko różnica jest w tym „jak”. Po prostu traktowaliśmy je po partnersku, bez zbytniej taryfy ulgowej, ale i z uwzględnieniem ich kobiecości. I to im się podobało. No i odpłacały czym mogły...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...