Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mruczkowa Chata na Długie Lata


Recommended Posts

Mruczki witają, nisko się kłaniają

I choć sami do końca nie wierzą w to co robią, mają ambitne plany zabudowania kawałka tej planety, zapraszamy do kibicowania i trzymania palcy

 

zdecydowaliśmy się na projekt Konrada Matuszewskiego M-131 gdyż jako jeden z niewielu spełniał nasze oczekiwania:

- dom miał być tani, a więc dwuspadowy dach, nie za duży, ale też nie za mały

- koniecznie z kominkiem

- miał mieć pokój sypialny na dole (tymczasowo dla nas, a potem dla gości, co to zabalują na imprezie i nie znajdą wieczorem drogi do domu )

- duża przestrzeń, mało zakamarków, żeby zaspokoić gust męża Mruczka, on to by najlepiej czuł się na sawannie

- półzamknięta kuchnia dla Mruczki, która wbrew modzie nie znosi jak się jej w gary zagląda

- taras i ogród z miękką trawą pominę bo to nie wchodzi do projektu sensu stricte

- łazienka większa niż 1mikrometr kwadratowy to już szczyt marzeń, wystarczy żeby wlazła wanna (obecną łazienkę zwiedza się pojedyńczo na wpych )

- balkon to kolejna pełnia szczęścia i choć mawiają że w domu nie jest potrzebny to ja i tak z dziką żądzą pożądam balkonu, którego nigdy nie miałam.

- układ kuchnia i salon na przestrzał cobym widziała co się dzieje za i przed domem

- szeroki garaż i już nie boję się o lusterka oczywiście garaż pod dachem co by tyłka nie zmoczyć/odmrozić w aurę nie ten tego.

- pralnia, suszarnia i garderobaaaaa, pożądam wielce bo nie mam, a pranie schnie zwykle w duzym pokoju, a gacie, swetry i kalesony straszą inkasentów.

 

w domciu będzie zainstalowany pies rasy wiadomej, jedynej słusznej, co, kiedy się już pojawi, doprowadzi Mruczkę do orgazmicznego szczęścia, wszak marzeniem jest jej niesłychanym od czasów pacholęcych. Aczkolwiek cicho sza, co by nie zapeszyć

 

a tak będzie wyglądał w przybliżeniu:

http://www.najciekawszeprojekty.pl/upload/images/2009/09/m131murowany/640-index.jpg?1253122288

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 150
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

ZIEMIA, ZIEMIA CZYLI O TYM JAK TRUDNO ZNALEŹĆ WŁAŚCIWY KAWAŁEK PLANETY

 

Ździebko informacji o tym jak szału dostawaliśmy, szukając naszego miejsca na ziemi i o stanach skrajnych emocji od euforii do frustracji.

Otóż, mieszkając w wielkim mieście nie ma co liczyć na tanią ziemią "za miedzą", to było wiadomo, ale przez te hmm 4 miesiące zobaczyliśmy pełne spektrum ofert ..... boshhh co ludzie sprzedają, gdybym nie zobaczyła, to bym nie uwierzyła.

Kamienie milowe na drodze nieustraszonych szukaczy gruntu

 

1. Działka pod miastem, pod nosem miasta a jednak wśród pól, piękna, nie za duża (744m2) całkowicie uzbrojona, widok na łany pszenicy, trzmielki, motylki, rumianki, sielanka. Blisko do rodziców i całkiem tanio... zaraz, zaraz... ale czemu nikt w sąsiedztwie się nie buduje? Na szczęście w porę zablokowaliśmy postępowanie papierologiczne bo okazało się, że nikt tam pozwoleń nie wydaje... działka a i owszem do sprzedania, ale media to widmo, tzn są ale nie ma, nie ma choć są, w kanalizacji brak przepompowni, w hydrantach wody, w gazie gazu brak. I nikt od 6 lat pozwoleń nie wydaje, bo sprawa właścicieli toczy się w sądzie.

Uff, po kupnie moglibyśmy co najwyżej tam ognisko rozpalić.

 

2. Piękna działka z widokiem na Ślężę, marzenie!!! trochę dalej niż poprzedniczka, ale są media, jest fajne sąsiedztwo domków, trochę większa i droższa, ale taka urokliwa że złożyliśmy ofertę, mając nadzieję że właściciel chętny do negocjacji. No i zonk! właściciel nie tyle nie przystał na ofertę ale stwierdził że cena za jaką wystawił swoje włości jest zdecydowanie za mała i hop w górę... skutecznie nas odstraszając (i pewnie wszystkich kolejnych chętnych też, bo różnica cenowa pomiędzy naszą obecną działką a tą o której pisze wynosi uwaga: 100 tyś zł)

 

3. Dom do remontu, bliźniak z potencjałem w dobrej dzielnicy - tak wynikało z peanów i pieśni pani z nieruchomości, no dobra, to jedźmy oglądać, a może to dobra oferta jest.

Pfff, pomijam fakt, że furtkę tam że należało nie otworzyć acz przestawić to był to dopiero początek traumy wizyty w domu " z potencjałem". Potencjał to on może i miał, ale do wyburzenia. No bo jeśli bliźniakiem można nazwać jeden dom pomalowany na pół (jeden komin, jedna konstrukcja typu obora) to wszystko co się tam znajdowało świadczyło o tym, że dom pamięta chyba Napoleona i od tego czasu nie tyle nie był remontowany co sprzątany. Widok obiadu sprzed tygodnia, barłogu sprzed zeszłej nocy i zardzewiałej i popleśniałej łazienki wam oszczędzę w opisie w każdym razie szybciej stamtąd wyszłam niż weszłam. Aha, Pan chciał za swój "dom żula" 380 tyś, ja bym nie dała złotówki.

 

4. Dom pod miastem, piękne brzózki naokoło, dom roczny, niewielki, wyposażony, prawie wykończony na 100%. Przyjechaliśmy, obejrzeliśmy, ale nie zaiskrzyło między nami, acz oferta godna była polecenia komuś innemu.

 

5. "I inne niebezpieczeństwa" w postaci, a to terenu zalewowego, a to działki obok torów kolejowych, albo obok malowniczej polany z usłanymi gęsto nagrobkami, albo z kombinatem ogrodniczym centralnie na wprost od wejścia, albo działka na tyłach zabudowań, gdzie drogi niet, ale jest rów , przerobiliśmy też Pana co to sprzedawał część swojego podwórka. "Paaani, tę szopę to ja rozbiorę, ten zepsuty traktor to też stąd zniknie a te szklarnie z pomidorami to się przesunie (w ilości sztuk chyba 30) i tu możecie się budować"

 

6. No i tak droga nasza skończyła się tu:

 

http://www.art.idl.pl/dom/dzialka.jpg

 

oczywiście nigdzie nie jest tak, żeby było idealnie, mamy niedaleko lotnisko sportowe, szybowce i awionetki na niebie, ja już żartuję że będą do mnie "wpadać" lotnicy na kawę

ale tu stanie nasz dom

amen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MOŚCI WŁOŚCIANIE ZIEMSCY, JAŚNIE PAŃSTWO NA WŁOŚCIACH ITD ITP

 

Ta dam! działka zakupiona, akt notarialny w ręce, możemy sobie pojechać i wykopać dołek, albo krowę wypasać, albo namiot rozbić

Że też mnie nie oświeciło w swoim czasie i że też notariuszem nie zostałam no. Przychodzi se gość na gotowe, luz w ramionkach, pohukując na dziewczę w sekretariacie (dziewczę ma coś z bulteriera bo pilnuje łypiąc oczkiem, żeby nie opuścić przybytku notarialnego bez uiszczenia odpowiednich opłat - przy czym odpowiednie rozumie się poprzez: nie mniej niż 3 zera z tyłu dowolnej cyfry). No więc przychodzi ten gość i memła coś przez zęby że blyblybyly taki i taki Mruczek i blybly taka Mruczka blyblybly że córka że syn, że kupują i że uiszczają blyblybly.

No ja ZDECYDOWANIE mam lepsiejszą dykcję więc bym się lepiej nadawała na zarabianie circa kafla na godzinę

No dobra, efekt blyblania jest taki, że mamy papiór w ręce i możemy se szampona o grunt rozbić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

POZWOLONO NAM NA NASZEJ ZIEMI ŁOPATĘ WBIĆ - CZYLI PARANOJA URZĘDNICZA ZAKOŃCZONA

 

Pozwolenie jeszcze ciepłe, projekty już w domu, świeżo wyrwane z paszczy urzędników, co to przez półtora miesiąca przetrzymywali je, znęcając się nad każdą literką, obijając z każdej strony krwawo pieczątkami, miętosząc rysunki i wprowadzając nas w stany kompletnej bezradności i rozpaczy, że już ich nigdy nie ujrzymy z powrotem.....

 

No, a poza tym wszystko dobrze, to pewnie zasługa tego czarnego kota, który mi dziś przebiegł drogę, a który przewrotnie zawsze przynosi mi szczęście.

Woda się robi, prąd się robi, gaz się robi szkoda że tego wszystkiego nie widać, wolałabym widzieć rzesze ludzi z łopatami, żółte koparki, żółte kaski, żółte tablice informujące.... w sumie mogłyby być nawet różowe, byleby się coś naocznego działo!

Przytachaliśmy garażyk, brzydki jak noc, ale po kosztach mamy nadzieję, że ze względu na jego brzydotę nikt go nie przygarnie, sterczy chłopak dziarsko i opiera się deszczom i wiatrom, na razie samotnie, niedługo dostanie do towarzystwa koleżankę sławojkę, może nawet będzie miała wycięte serrrduszko?

na zdjęciu nasz tymczasowy bohater, ma jedną kapitalną zaletę, świetny ma widok " z okien"

 

http://www.art.idl.pl/dom/garazyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MAMY DOŁA

 

Wczoraj dzielny młody człowiek przyjechał równie dzielną koparą i wykopali dzielnie wielki dół. Mruczka widząc jak blisko dom będzie stał od drogi wpadła w dół emocjonalny, żegnajcie kwiatki, rabatki i trawniczek, oto tryumfują w chwale babony z urzędu architektury, bo wszak po co ustawiać dom na SWOJEJ ziemi tam gdzie się CHCE skoro babon mówi i pieczątką przybił, że ów dom MOŻE stać JEDYNIE tam gdzie przepisy durne mówią. No cóż, trza będzie kupować krótkie auta, coś na kształt Smarta. A z tyłu zrobimy kort, wybieg dla koni, halę dla owiec, las posadzimy i lądowisko dla helikopterów się wybetonuje... bo przecież dom się opiera o płot prawie a z tyłu mamy hen hen eechooo. Tak rzecze Gmina Święta, niech ją przeczyści na rzadko...

No to mamy dół :)

 

dol.jpg

 

dolek.jpg

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

ZDĄŻYĆ PRZED WTORKIEM czyli ostatnie odliczanie centymetrem

 

Mruczka - inwestorka pokazała pazur, zagulgotała nerwowo, błysnęła zębem i wyrwała z gardła wod-kan specowi ostateczne pozwolenia na przyłącze wody. A ponieważ osoba wod-kan speca jest pełna barwnego folkloru należy go tu wspomnieć. Otóż nazwany Mruczkową gwarą: 10-sekundowym Timem (kto oglądał "10 pierwszych randek" teraz się uśmiecha i pokiwa głową, dla tych co nie oglądali krótkie wyjaśnienie, że to postać człowieka z zanikami pamięci krótkotrwałej, czyli schemat: przywitamy się, wymienimy uprzejmości, mija 10 sekund a Tim nas za chwilę nie pamięta i znów się przestawia, wita i znów zapomina)

W uproszczeniu wyglądało to tak:

 

odsłona pierwsza:

 

Mruczka: - dzień dobry, tu Mruczka stąd i tąd, dzwonię bo to i to

wod-kan-spec: - ok, niech Pani przyjedzie w czwartek o tej i o tej

 

odsłona druga:

Mruczka: - dzień dobry, tu Mruczka, jest czwartek, będę u Pana za pół godziny jak się umawialiśmy

wod-kan-spec: - kto? co? a ja się z Panią umawiałem? aaaha, no tak...

 

odsłona trzecia:

Mruczka: - dzień dobry, tu Mruczka, miał Pan do mnie dzwonić wczoraj, jak nasza sprawa?

wod-kan-spec: - kto? a gdzie ta działka była? aaaaha, no tak, a podała mi Pani numer??

 

odsłona czwarta: (stopień irytacji wzrasta, słychać w oddali werble)

Mruczka: - dzień dobry, tu MRUCZKA, Z DZIAŁKI, CZEKAM NA MAILA od DWÓCH dni

wod-kan-spec: - maila? a podała mi Pani adres?? aaaha, no to wyślę

 

odsłona piąta:

Mruczka: - Dzień dobry, tu MRUCZKA, z DZIAŁKI, jak sprawa?

wod-kan-spec: - aaa, a brakuje jeszcze pozwoleń (do widowni: pozwolenia zostały dowiezione przeze mnie na drugi dzień od rozpoczęcia sprawy)

Mruczka: - przecież przywoziłam

wod-kan-spec: - aaa, no tak, widzę, faktycznie, to proszę dzwonić za 2 dni

 

odsłona szósta (Mruczka zaczyna mieć symptomy siwienia i wysypki)

Mruczka: - Dzień dobry, tu MRUCZKA, z DZIAŁKI, jak sprawa?

wod-kan-spec: - wszystko przygotowane, tylko tam brakuje mi jeszcze jednego papierka, no tych pozwoleń, wie Pani

Mruczka: - AAAAAAAA, WRRRRRRRR, GRRRRRRRRR przecież przywoziłam!!!! są na pewno!

wod-kan-spec: - aha, a no to proszę przyjechać odebrać.

 

NEVER AGAIN współpracy z tym panem, Amen!

 

a z dobrych rzeczy: pokręcili się geodeci w profesjonalnych kamizelkach odblaskowych (to pewnie na wypadek jakby działka była za duża, tudzież obsadzona chaszczem wszelakim, coby jeden geodeta widział gdzie stoi drugi he he) wizualizacje poniżej.

 

No więc pomierzyli, popatrzyli w te swoje pudełka na trzech nogach, wbili paliki, skasowali Mruczkę i pojechali precz. A żeby było śmiesznie to nie dają gwarancji, że zrobili to dobrze, więc niech se wykonawca weźmie centymetr krawiecki i niech sprawdzi. Ech.

http://art.idl.pl/dom/wytyczanie1.jpg

 

a żeby nie było, że Mruczysław nic nie robi to tu jest tego zaprzeczenie,

kopanie BARDZO ważnego dołka, na WIADOMO co, dołek jest o tyle kluczowy że w pobliżu nie ma lasku tudzież krzaków żadnych.

 

http://art.idl.pl/dom/kopanie_wc.jpg

 

dołek na razie nie ma kabinki, mamy nadzieję że nie zadziała jak pułapka na nikogo i na nic, nie polujemy na tygrysy

 

http://art.idl.pl/dom/tabliczka1.jpg

 

i tak to na razie wygląda, następna odsłona we wtorek

 

http://art.idl.pl/dom/tabliczka3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JUŻ ZA CHWILECZKĘ... już za momencik...

 

Wiecie jak to jest załatwić dwie gruszki betonu B20 w klika godzin?

chciałabym napisać, że ja też nie.

Stopy będę całować facetowi, który w końcu zgodził się na takie zamówienie wysłane piorunem, bo portfel już mu pocałowałam.

No, a teraz oddalę się i będę powtarzać nową mantrę: "twardą być, twardą być, twardą... czasem kurną rzucić i nie dać się ustawiać, twardą... twardą..."

Idę zaklinać deszcz suszarką i podtrzymywać chmury, dziś dzień zero - fundamenty.

 

no to są, brzydkie, mokre i nierówne, ale są.

Pierwsza myśl: o matko, dom mam za mały!

nie wiem czy to wina perspektywy, czy optyczne przekłamanie ale to wszystko wydaje się jak domek dla lalek. Mruczkowski tłumaczy, że salon jest dwukrotnością obecnego dużego pokoju a ja mu nie wierzę i pytam: gdzie ja w tym błocie postawię telewizor?

 

http://art.idl.pl/dom/fundament2.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/fundament4.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/fundament6.jpg

 

Specjalne owacje na stojąco z dedykacją dla Pana, który przyjechał dziś pompą do betonu po czym poczynił wszelkie starania aby obserwatorzy porównali go do warzywa na B. (nie, nie Brokuł :p ) popełnił wszystkie możliwe błędy, sam wodą zrobił sobie błotko, w którym utknął na 4 (słownie: cztery) godziny i wmasował wszystkie okoliczne kamienie i głazy w naszą drogę dojazdową (dziękujemy, będzie twardziej) oraz wypowiedział moc magicznych zaklęć na Ka.. zanim ktoś się zlitował i wyciągnął go betoniarką, która specjalnie dla pana B. musiała wrócić po tychże 4 godzinach wiosłowania kołami.

Niniejszym Pan ten otrzymuje od publiczności Złotą Kaszanę i pierwsze miejsce w buraczanym rankingu Anty-Fachowców.

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SOBOTA w życiu inwestorów

 

Ano skończyło się rumakowanie... eee leniuchowanie do 10 rano w łóżku i leniwe śniadania w szlafrokach. Rano na dźwięk dzwonka telefonu zaspana Mruczka stanęła na baczność, strącając z rzęs resztki melatoniny (hormon snu). Mam wrażenie że ledwo co zaczęła się wydzielać a już trzeba było wstawać. A mówią że to dopiero początek i że inwestor ma wycięte z życiorysu 2 lata. Hmmm nie mówili, że to dotyczy też nocy ;)

No dobra, wstałam, a potem ściągnęłam za sobą równie nieprzytomnego Mruczysława i pojechaliśmy na pole :)

 

Dygresyja: Mówiłam już że mamy skowronka? taaa, wiem, że miał być pies, a na razie jest skowronek. Uparcie twierdzi, że pole należy do niego i drze dzioba jak opętany jak przyjeżdżamy, fruwając nam nad głowami. Uważamy że to urocze :)

 

Dziś podlewanie ławy... mamo kiedy będę podlewać coś BARDZIEJ ŻYWEGO? aa?

Przywieźli też bloczki na fundament, zakładałam się w duchu sama ze sobą: "wywalą to auto czy nie wywalą? a jak się gibną do dołu to KTO będzie ich i CZYM wyciągał?", na szczęście skończyło się na czarnowidztwie, bloczki są w dole, piasek dzielnie opiera się wiatrowi (matko jak tam wieje! tato chce już stawiać elektrownię wiatrową i sprzedawać prund :) ) a ja marzę żeby już były mury za którymi przed tym wiatrem da się normalnie schować.

 

http://art.idl.pl/dom/9kwietnia_1a.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/9kwietnia_3a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIECH SIĘ MURY PNĄ DO GÓRY

 

Fotki, drodzy Państwo, jeszcze ciepłe. Oto efekt góralskiej pracy, czas: 12 godzin i mamy bloczki fundamentowe.

Nauczka z dnia dzisiejszego: za spadkiem ceny materiału zawsze idzie spadek jego jakości, niestety wyważenie złotego środka jak zwykle jest najtrudniejsze.

Pocieszamy się, że to tylko bloczki, cement nadrabia za wszystkie i trzyma to badziewie mocną ręką. Deszcz podlewa, więc można spokojnie iść spać.

 

Zastanawiam się jak reagują ludzie w takim Carrefourze widząc ubłoconą maszkarę w starych dżinsach, rozczochraną, przemokniętą z głodem w oczach, biegnącą galopkiem w stronę chleba tuż przed zamknięciem? Kloszard jak nic. Apeluję: jeśli zobaczycie takie zjawisko to pomyślcie: inwestorka, niegroźna, ale bułek jej z rąk nie wyrywajcie ani nie próbujcie wyprzedzić do kasy, bo może być agresywna :)

 

http://art.idl.pl/dom/13kwietnia1.JPG

 

http://art.idl.pl/dom/13kwietnia2.JPG

 

http://art.idl.pl/dom/13kwietnia3.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I WYŻEJ...

 

A co będą nam sąsiady w łysinę zaglądać, nie?

dołożyliśmy jeszcze jeden wianuszek bloczków betonowych coby wyżej było. Teraz dopiero widać jak na dłoni, że działka nie jest idealnie płaska, z jednej strony dom wystaje na łokieć, a z drugiej na dwa łokcie :) (udo z piszczelą?) w każdym razie boimy się kucać, wolimy chatkę na kurzej stopce ;) zwłaszcza że niedaleko rzeka - tfu na psa urok.

Górole ponarzekali, pomarudzili acz zrobili szybciutko. Teraz suszarki w dłoń, zaklinamy Słońce i motywujemy mury do schnięcia.

 

A inwestorka ciuła mamonę na największą piaskownicę w jej życiu (ile tam pójdzie ciężarówek? 10? 20? uhhh)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LENIWA SOBOTA

 

Taaaka piękna pogoda, przestało wiać (tato zrezygnował z wiatraka :p ) i w końcu czuć wiosnę.

A tu nic się nie dzieje... tylko mury schną. Nie, nie ma tam aż takiej ciszy, żeby to było słychać, czego nie można powiedzieć o samoloootach, samolocikach, szyboffcach i innych latających dziwadłąch z pobliskiego lotniska, no, wszak mówiłam, że wiosna przyszła, wszystko co ma skrzydła robi z nich użytek (pozdro dla skowrona drzemordy) Sęk w tym, że nadal mam nieodparte wrażenie, że zaraz któryś skoczek spadochronowy "wpadnie" mi do fundamentu. Muszę częściej tam jeździć na terapię... tzn na oswajanie.

Mantra na dziś: "Leć Adam, leeeeeć, Kaziu, Stachu, Wiesiek... wy też nie spadnijcie, no... byle nie do mojego "doła" :p "

 

Tak więc sobota pod znakiem lenimy się i próbujemy czy mury wytrzymałe

 

http://art.idl.pl/dom/16kwietnia.jpg

 

kolejna kwestia to galopująca zniżkowa tendencja w portfelach Mruczkowych. Do stu tysięcy fur beczek betonu GDZIE jest ta kasa? Zakopujemy ją czy jak? buhehehe, aj! aaaaj żeby to chociaż kurcze mury już stały, albo ogrodzenie... tarasik jakiś? a tu gołe bloczki się z nas śmieją a jeszcze tyle przed nami uhh oddycham do torebki... (gdzie ja widziałam to sformułowanie?)

błagam niech ktoś powie że w TYM kraju wybudowanie się JEST realne?

no dobra, pomyślę o tym jutro

jak Scarlett ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PRZEDŚWIĄTECZNY POŚLIZG

 

nie, nie tyle poślizg buta inwestorki na glucie z gliny, co to zdradliwie dziś chciał pozbawić mnie zębów, ale poślizg planowy. Ekipa planowała nam sprawić na zajączka stan zerowy, jak widać już się nie uda. Mam nadzieję to nadrobić w późniejszym terminie.

 

Po dwóch dniach nieobecności, zjawiły się Mruczki na włościach swoich. Mury nabrały opalenizny w typie smoły i są naprawdę ładniejsze, chwilowo jedynie z zewnątrz. Główny inwestor sprawdza organoleptycznie, ocenia, dziwuje się i napawa:

 

http://art.idl.pl/dom/heca.jpg

 

a to moje ulubione zdjęcie "Na Mozarta" :)

kto wie, co tam w murach gra :) (albo co gra w duszy inwestorowi :p )

 

http://art.idl.pl/dom/mozart.JPG

 

dodatkowo zauważyliśmy, że wirtualny zwierzyniec się powiększa, do bażantów, saren i zajęcy doszła istota, która odcisnęła swoje łapki przy drzwiach wejściowych (kot graficiarz)

 

http://art.idl.pl/dom/lapki.JPG

 

wirtualny, bo istnienia jego są jedynie poszlaki w postaci odgłosów bądź śladów. Mamy nadzieję, że jeszcze przyjdzie czas się z nimi wszystkimi zapoznać i zaprzyjaźnić. Oczywiście kręci nas przyroda, która się koło nas kręci :) *

 

*) nie dotyczy pająków

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SAHARA NA BUDOWIE

 

Piasek mamy, dużo piasku, możemy zacząć produkować klepsydry :)

Ale nie ma się co cieszyć, miało być tanio a jest drogo, najważniejsze, że na czas. Koleś z firmy, której nazwę podam, a jakże, jak się już upewnię co do jego nazwiska - zwodził mnie kilka dni, mamił niską ceną, a dziś olał mnie całkowicie, zrzucał telefony, a jak w końcu odebrał to podwyższył cenę i zapowiedział że nie przywiezie całości bo nie ma jak. Zdenerwował tym Mruczkę kompletnie. No nie wiem, ludziska, jak to jest? Może i nie jestem chodzącym ideałem i aureoli też nie posiadam, ale jak komuś obiecuję to robię, choćbym się skichać miała, o ile się oczywiście da, bo jeśli się nie da to się mówi: NIE DA SIĘ, przepraszam, nie wezmę zlecenia, proszę iść sobie precz, bo mi się to nie opłaca. Ale ja to chyba ginący gatunek jestem, bo bym się na miejscu ze wstydu spaliła na miejscu ów TEGO TAM (tu mam na myśli znów warzywo na B.)

No i została Mruczka na placu boju bez piasku w sytuacji, gdzie umówione wszystko i tylko piasku do szczęścia brakowało. No to telefon w dłoń i miauczeć do słuchawki Panu, który cenę miał wyższą, ale istnienie jego firmy strona internetowa skwapliwie potwierdzała co dawało szansę na to, że tym razem rozmawiam z człowiekiem, nie z warzywem na B. Musiałam być mocno miaucząco, prosząco, przekonująca skoro zgodził się przywieźć 200 ton piachu za 3 godziny.

I tak, tracąc wiarę w ludzi i w nerwach czekałam na pierwszą wywrotkę, która miała się pojawić o godzinie 13:00.

Przyjedzie? nie przyjedzie? Kolejny facet mnie wystawił? Ile warte jest ludzkie SŁOWO? ....

i tak o godzinie 12:58 telefon z budowy z cynkiem: jest wywrotka, wożą piach!

o matko jak mi ulżyło... ze stresu aż mi oczy zmoczyło. To chyba tylko inna inwestorka - (nie_całkiem_normalna_kobita) może zrozumieć.

W sumie sama bym się popukała w czoło jakbym weszła do pokoju ze mną w zawartości i spytała: "czemu ryczysz?"

"- bo mi piaaaachu nawieźliiii, chlip"

Gorzej, pewnie od razu zaczęłabym się rozglądać za kaftanikiem jakimś i sznurem, co by do kaloryfera przed przyjazdem karetki przywiązać.

Suma summarum 10 wielkich wywrot za dżylion złociszy (wszak ekspres słono kosztuje i to nie tylko InterCity) wysypało się naokoło domu i teraz wszystko wygląda tak że tylko Stasia i Nel brakuje :)

 

http://art.idl.pl/dom/27kwietnia_5.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/27kwietnia_6.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/27kwietnia_1.jpg

 

fundamenty kończą się malować, są tak szczelne że można by basen z nich zrobić, a to za przyczyną moich mężczyzn, co to prześcigają się w zabawie :"ja zrobię lepiej, zobaczysz!" :) podobno nawet kierbud opuścił szczękę.

 

http://art.idl.pl/dom/27kwietnia_3.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/27kwietnia_2.jpg

 

jutro ruszamy dalej.

 

http://art.idl.pl/dom/27kwietnia_4.jpg

 

p.s. wspominałam już, że inwestorki bywają niebezpieczne? Dzisiejsza wizyta w Castoramie potwierdziła tę teorię, kiedy to stałam znudzona w kolejce do kasy (w koszyku grzecznie siedział Dysperbit sztuk jeden, waga 10 kilo) a przede mną babinka z fantazyjnie upiętym koczkiem ze sztucznych BLĄĄĄD włosów w ręku dziarsko dzierżąc długi na 3 metry drąg (przeznaczenie nieznane). Wywijając akrobacje z portfelem (no jak tu zapłacić bilonem nie wypuszczając cennego zakupu z ręki??) owym drągiem mało nie spłaszczyła mi czaszki, oczywiście nawet tego nie zauważyła, także strzeżcie się! Inwestorki po sześćdziesiątce TEŻ mogą być groźne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZABAWY W PIASKU

 

Dziś piękna pogoda, ekipa przeszła samą siebie z godziną przybycia. O 7:00 Mruczek znalazł się na działce i zastał... robotę w pełni, magicy okleili styropianem już 2/3 ścian. Czy szef dobiera sobie pracowników wśród chorych na bezsenność? :) heh, wyobraźcie sobie pytanie kwalifikacyjne: "ile Pan sypia na dobę?" - " a niee, spanie? nie mam takich nałogów".

W samo południe do ekipy dołączył sympatyczny Pan z cud-maszyną o wielu nazwach. Jakie to fajne, że kilka osób próbuje się dogadać używając innych słów opisujących to samo, np:

-"Paaaani, weź Pani do zasypania tego.. no... MELEXA"

-" telefon? a tak, miałem, ten facet pracuje na MYKELAKU"

-"i co? załatwisz zwykłą koparkę czy MEKALAKA"?

Mikser, Malakser, nie ważne, ważne, że skuteczny i z całkiem zręczną zawartością w środku. Popatrzcie sami:

 

http://art.idl.pl/dom/28kwietnia_2.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/28kwietnia_3.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/28kwietnia_4.jpg

 

Pan z Miksera/Malaksera za pracę, bezproblemowość i czar osobisty dostaje od nas "złote kowadełko i dłutko" i czołowe miejsce w rankingu "mój ulubiony fachman" :)

(mogę polecić, tel na priv)

 

Sahara wrzucona w czeluści fundamentów i prawdę mówiąc można rzec jedynie: tyle pieniędzy poszło w piach!

Dom wydaje się już większy, chociaż taki... płytki. Fundamenty puste w środku imitowały ściany, a teraz mamy jedynie podest :)

 

Tańcząc cza-czę dognietliśmy to co nieugniecone zostało i ostateczny widok jest dość równy. Na zdjęciu Inwestor z tajemniczym urządzeniem wygładzająco-szurającym pozujący dla potomności.

 

http://art.idl.pl/dom/28kwietnia_1.jpg

 

a tu widok ostateczny przed laniem jutro.

Oczywiście żeby nie było tak różowo to okazało się, że przez gapiostwo - mamy kranik z wodą dokładnie na środku garażu. Rura sama przesunąć się nie chciała, a nikt jej w tym nie pomógł, jutro do poprawki i może jest szansa, że ręce będę myła w kotłowni a nie stojąc na masce samochodu.

 

 

 

http://art.idl.pl/dom/28kwietnia_5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MAJÓWKA NA BETONIE

 

Zalali nasz piękny piasek i zostawili zadanie domowe - podlewać. Beton jest tak żarłoczny, tzn spragniony, że na całą wieś słychać jak chłepce wodę. Jeździmy do niego dwa razy dziennie, aby go napoić, a i tak jak odjeżdżamy to jest już suchy. Puści nas z torbami za rachunki... Pozdrowienia dla wyrozumiałych sąsiadów od których bierzemy wodę. Ostatnio zakradaliśmy się do ich kurka po zmroku i polewaliśmy beton w romantycznej scenerii oświetlając nasz "podest" światłami samochodu. Mruczek snuł pesymistyczne wizje, że jak za długo postoi na światłach to nie odpali i będziemy mieli pierwszą przymusową noc w blaszaku. Heh, nie docenił swojego auta ;)

Ciągnie nas na łono naszej natury, ale na razie przestój i nie bardzo jest co robić, no chyba że koc rozłożyć i w scrabble grać, Mruczek przebąkuje że grilla by zrobił, ale to chyba jeszcze nie czas.. Niech no tylko mury staną, ale będzie radocha :)

 

a na zdjęciach żarłoczny beton i nowy Pokemon: Sika-czu :)

 

http://art.idl.pl/dom/30kwietnia_1.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/30kwietnia_2.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/30kwietnia_3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MAJOWA NIEDZIELA

 

dzisiejszy wpis sponsoruje kolor niebieski, dowód poniżej.

a majowa niedziela ma to do siebie że zwykle jest słoneczna (tu podziękowania patronowi od pogody - św. Ekspedytowi ;) ) i leniwa, a ponieważ mamy chwilowy przestój a mimo to ciągnie nas ogromnie na nasz zakątek polnej natury to wpadliśmy na pomysł aby urządzić niedzielne leniuchowanie a'la piknik właśnie na naszym betonie.

 

http://art.idl.pl/dom/piknik.jpg

 

ciekawe co myśleli o nas sąsiedzi, mamy nadzieję że tylko tyle, że po prostu lubimy to miejsce. Zresztą dziwne by było nie lubić łąk i pól, w oddali mnóstwo żółtego rzepaku, pełno dmuchawców, nad nami nieśmiertelny nasz wokalista - skowronek, no i słoooońce, a słońcem można się cieszyć wszędzie, więc, jak to mawia mój Monsh, po co dopychać zapełnione wrocławskie parki skoro można poleżeć na własnym kawałku betonu? :) ( o własnej trawie nie napiszę, byłoby to znaczące nadużycie w rzeczywistości, w której miejsce na trawę jest niestety jeszcze udeptane poprzez koparkowe oponki i gąsienice wszelakie, acz nie te żywe)

No więc marząc o trawie, leżąc na słonku, poznawaliśmy kolejnych członków naszego wokół-domowego zwierzyńca.

 

bocian pięknie szybował, zataczając koła, nie wierzymy w przesądy i nie, proszę państwa, nie myślimy o tym co wy :p

 

http://art.idl.pl/dom/bocian.jpg

 

są tu też niedaleko tacy co pozazdrościli bocianowi i próbują go naśladować najlepiej jak umieją, bocian chyba nie ma nic przeciwko.

 

http://art.idl.pl/dom/8maja_1.jpg

 

http://art.idl.pl/dom/8maja_3.jpg

 

oraz ten, co to zawsze go było słychać a nigdy nie widać, przyłapałam skubańca :)

 

http://art.idl.pl/dom/8maja_2.jpg

 

tymczasem tyle. Z nowości: szykują się stemple, zamówiliśmy już ceramikę - Edera, drżę teraz żeby go przywieźli bez jaj jakiś, teriva też prawie w drodze,

 

a jutro świętujemy naszą drugą rocznicę ślubu :)

A co!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...