Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mruczkowa Chata na Długie Lata


Recommended Posts

CIĘŻARÓWKĄ DO CELU

 

Dom się wykańcza w tempie ślimaczym i w trybie "od ogółu do szczegółu", a to trzeba zamontować uchwyt na srajtaśmę, a to poprawić wieszak, a to powiesić obrazek lub zegar, a to karnisz. Powoli stawiamy kropki nad i. Mnie to cieszy, zwłaszcza, że ostatnio mam mocno ograniczone ruchy i raczej stacjonuję i uprawiam relaksację. A tymczasem jegomość w moim brzuchu osiągnął makabryczną wagę 4 kg, co tłumaczy ostatnią irytację kręgosłupa. Kręgosłup mój oraz inne narządy ściśnięte jak pasażerowie w MPK w godzinach szczytu uznały, że dość już tego inkubowania i w porozumieniu z lekarzem wyznaczyły termin banicji owego jegomościa. Tak więc ostatni weekend spędzamy sam na sam z mężem w domku, a potem należałoby wyperswadować mniej lub bardziej stanowczo Młodemu dalsze siedzenie na garnuszku..... ee na żołądku mamusi. Czas wyleźć i żyć samemu. Prosimy i gorący doping i trzymanie kciuków coby wszystko poszło zgodnie z planem.

 

Mruczka gigantka, co waży tyle, że strop Teriva jęczy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • Odpowiedzi 150
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

MRUCZKOWE TRIO

 

Uf, wiecie jak ciężko zmieścić całe życie w jeden tydzień jeśli do domu dołączyła jeszcze jedna osoba? Moja waliza szpitalna wciąż stoi i prosi, żeby ją rozpakować, na szyderczy rechot kurzu na półkach już nie reaguję.

No to jesteśmy. Matka Mruczkowa uciekła ze szpitala w drugiej dobie po cesarce robiąc dobrą minę i uśmiech szeroki jak jej blizna brzuchowa zeszyta haftem krzyżykowym. Ponieważ Młody Mru urodził się jako kolos, walnął świat obuchem w łeb swoją wagą 4295 gram i znokautował z półobrotu długą nogą, która to składa się na łączną długość 61 cm, lekarz nie miał zastrzeżeń. W ogóle ciężkie to toto, wielkie i zdrowe jak kuń, wygląda jak niemowlak, nie jak noworodek, zdjęcie za chwilę. Chwała niebiosom, że nie musiałam tego słonia rodzić naturalnie bo bym chyba się rozbryźgła na kawałki, a tak, szast prast i tylko dziura nad nogami jeszcze czasem przypomina, że kaszleć się nie godzi jeszcze przez czas jakiś.

W domu rejwach i chaosik, młody wylądował, jak krakały dobre ciocie, w naszej sypialni, więc póki co piękne misie muszą poczekać. Na razie wszystko jest wszędzie i przemieszane ze wszystkim, mam nadzieję że to chwilowe, nikt rejwachu i chaosu nie ogląda bośmy się z Mru zabunkrowali, wystawiając jedynie tabliczkę "zły pies" i siedzimy w grajdołku próbując ogarnąć nowe życie. Żeńska, doświadczona część forumowiczek zapewne wie, że lepiej jest się przespać i zignorować brudne gary niż na odwrót. No to się próbujemy ogarnąć, wylizać rany, nauczyć roli i wystąpić godnie w teatrze życia.

O, jak pompatycznie się zrobiło :)

no to dla rozweselenia: jak wygląda najedzone, szczęśliwe Mruczę -

1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

O MAMUNIU

 

taaa.... miałeś człeku budowę? miałeś psa? toć jeszcze sobie dziecię na głowę napytał, no to masz! W związku z tym, że doba nadal pozostaje nierozciągliwa, ja wciąż nie umiem oduczyć się spania a dziecię coraz bardziej wymagające i okupujące ręce - dziennik pokrył się kurzem. Stwierdziłam ostatnio, że matka po porodzie winna stać się mutantem, niechże jej wyrośnie jeszcze jedna para rąk i jeszcze jeden cyc (no dla męża, taki jędrny) i niechże ta matka ma możliwość rozmnażania się jak glut z bajki o potworach. Jeden glut pierze, jeden kołysze wózek, inny robi kawę, a kolejny pisze na Muratorze. A wieczorem te gluty schodzą się w jedno. Rany wyszła notka rodem z SF a ja po prostu chcę zakomunikować, że JESZCZE żyję. Tak więc kończę przynudzanie o kompaktowaniu zadań do dziur czasowych w które jaśniepansyn zapada w sen. A z tymi ręcami to... pamiętacie książkę "Bromba i inni?" Ja już teraz wiem, że Wojtyszko był kobietą jak nic. O, tu ilustracja:

http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTZvk-D9GBYljllhq8mqws4UixQlpooPI4-2Pr9YDrFEsCgjVggYQ

 

Wiosna wpadła. Kwiaty kwitną z zadyszką. Tulipanki mi powyłaziły, gdzie tam... wyłażą, z godziny na godzinę, z minuty na minutę, aż nie nadążam ich oglądać. Krokusów nie zdążyłam. Wyszły, zakwitły se i zwiędły. Forsycja galopuje z liśćmi, jeszcze momencik i przestanie być żółciutka. Wiosna, panie, w tym roku leci jak burza, a człek się nie zdąży ponapawać. A ja wciąż nie mam czasu, a napawać bym się chciała. Krzyczą na mnie, że nawozić, nawozić, że za późno, że KIEDY ja to zrobię. No właśnie, kiedy? Mówią że w marcu trza było. Taaa, w marcu to ja inny chleb piekłam i do kupy się zbierałam w tempie ekspresowym. No więc nawóz nadal w wiadrach, bo ja wciąż nie mam tych dodatkowych rąk i glutem stać się nie umiem. Mruczysław Wielki (bo ten duży) wziął urlop i wykańcza altankę. W końcu ta sterta smutnych desek zaczyna wyglądać. Obfocę już efekt końcowy. Zrobiliśmy też listę rzeczy do zrobienia i do kupienia, trzeba na jakiś bank napaść...

To ja lecę się napawać... tulipanami :D

A... ktoś pytał o Mruczysława Małego z grzechotką... a może być z misiem?

3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

PŁOTO-TWORZENIE

 

Mruczka ostatnio zmęczona jest... i fochowata troszkę i ogóle na ceregiele nie bardzo ma czas.

Chodzi oczywiście o kolejnych fachowców, niewiele ich już zostało, ale jest jeszcze temat lub dwa, które FAJNIE by było ogarnąć w tym roku. W związku z fochowatością Mruczki... (żeby na nią popatrzeć schylcie nieco głowy, tam ponad podłogą, na kolanach z językiem na brodzie i przekrwionymi oczami i rozcapierzoną fryzurą, pełznie w kierunku kuchni... ale po cichu, żeby dziecka nie obudzić) wzrósł poziom irytacji na wokół-budujących-się. "Wsi spokojna, wsi wesoła" się skończyła, jesteśmy teraz otoczeni przez pędzące gruchy z betonem, fachowców pastewnych co mięso lubią nie tylko na talerzu, odgłosy pił, siekier, pilarek, szlifierek, młotów i radia Zet. No ciężko jest. Czasem nie można na tarasie posiedzieć bo ci z lewej właśnie coffee brejk mają i opowiadają sobie sprośne kawały z podstawówki a ci z prawej śpiewają razem z Marylą "aaaale to już było". Nic nie mam do Maryli ani do podstawówki też nie, ale człek czasem CHCIAŁBY w ciszy ten teges, na własnym tarasie ptaków posłuchać i ciszy... zwłaszcza jak w domu najczęściej słyszalnym jest ostatnio dźwięk monotonny acz donośny, wydobywający się z młodego gardła Mruczęcia. No więc irytacja Mruczki jest ostatnio na wysokim poziomie....

ale ja o płocie miałam pisać.. Przemęczone zwoje odbiegły od sedna, ale żeby powiązać irytację z płotem to Wam powiem, że pianę na pysku dostaję i siwe włosy irokezem mi stają, jak widzę jednego czy drugiego jegomościa z budowy obok, parkującego POD moją bramą. Brama moja jest chwilowo nędzna i licha, drewniana taka zbita z siatką i otwiera się na zewnątrz z racji że do wewnątrz nie może i już. Jak taki pastewny mi stanie pod posesją to ja ni huhu nie wyjadę na zakupy / do lekarza / do weterynarza / do kochanka.... eee / do SPA / gdziebądź, niepotrzebne skreślić. No i wyskakuję z pianą i grzecznie cedzę przez zęby że tu BRAMA jest jakby nie widział. Rozważam zrobienie banneru 2m x 1,5 tytułem "brama! nie zastawiać". Problem rozwiąże się nieco kiedy będzie u nas docelowa brama przesuwna, wtedy pastewnych wezmę taranem.

Rozpisaliśmy kasting na płot. Przetrawiwszy przez zimę fakt, że 20 klocków trzeba na to mieć. I to nie Duplo ani Lego niestety. Wykonawców jak na lekarstwo, tak samo czasu na ich poszukiwanie. Założenia proste i niezbyt wymagające - płot ma stać, płot ma być schludny, kuty, czarny, brama ma jeździć, bez słupków klinkierowych i dupereli typu winogrona i serduszka. Ostatecznie dotarło do nas 3 płociarzy:

 

A) Pan Klinkier

"Paaani, bez klinkieru się nie da, o tu Pani śmietniczek pyknę z cegły to Pani zabuduję i będzie dobrze, a tu myk się postawi kilka słupków klinkierowych z ciemnej cegły, mam taką pięęęękną cegłę, przywiozę Pani, piękna jest i z rabatem! fundamencik, brama, listwa zębata, silnik ten co ja Pani dam to taka górna półka, bo ten Pani Somfy to taka Castorama jest.."

no dobra, na wycenę czekaliśmy tydzień, Pan Klinkier przywiózł cegłę z rabatem, owszem niebrzydka i przywiózł kartki z rozpisaniem opłat za:

- cegły w ilościach dżylion sztuk

- brama

- montaż bramy

- malowanie bramy

- cynkowanie bramy

- przęsła i .... reszta jak wyżej

- wykop

- wylew (betonem)

- układanie cegieł tak siak i owak

- montowanie automatyki, domofonu, listwy zębatej, wymiana nadajnika z "gównianego" Somfy, podłączanie kabelków zielonych i czerwonych, żółtych też

- papierosy i kawę dla robotników (myślę że płaci się też za każde pierdnięcie)

 

razem: 37 000

 

..... dobry samochód bym za to miała

 

B) Pan Kabelek

Pan Kabelek wprawdzie płotów nie robi sam bo zajmuje się tylko automatyką, ale ma kumpli i oni zrobią. Za to możemy liczyć na wodotryski, domofon nam zaśpiewa i psa wyprowadzi a brama będzie szeptać mantry podczas otwierania. Looz. Za to wylewki niet, klinkieru niet, same przęsełka postawione o tak sobie wbite młoteczkiem.

 

23 000 zł

 

C) Pan Spawacz

i oto, kiedy już straciliśmy nadzieję, sąsiadka podesłała swojego fachmana co jej pyknął ogrodzenie w okamgnieniu i nawet nie jest szkaradne ;) ba, ładne nawet, chociaż wcześniej do tego wzoru nie byłam przekonana. Fachman ów przyszedł, od ręki na papiórku napisał wycenę, wyjaśnił to i owo i w sumie jak dojdę do porozumienia sama ze sobą czego tak naprawdę chcę (proste czy faliste, kulki czy groty) bo nie wiem jeszcze, to on mi je zrobi.

 

dziś przychodzi podpisać umowę, wymemłam go na wszelkie sposoby, niech mi pokaże wszystkie odmiany grotów kończących drut :p se wybiorę ;)

i płot będzie i odgrodzę się od złego świata budowlańców, o!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

OGRODZENIE PSIA JEGO MAĆ

 

się robi...

robi się....

taa

robi....

 

kurcze powinno już stać, chronić, odstraszać, powinno służyć ptakom pod tyłki! i oczom powinno dobrze robić.

No a ono się... robi.

Najpierw mieliśmy czterech omułków, co to dorobić do piwa chcieli i nawet ochoczo się zabierali do łopaty, ale ostatecznie szybko słabli i owe piwo wypijali wcześniej nim na nie zarobili, 3 dni kopano dół długości 22 m. Wściekły Mruczek mówił, że gdyby nie był zawalony w robocie to sam by to wykopał w jedno popołudnie. Wierzę mu, widziałam jak sadzi thuje, xdziesiąt sztuk. Fakt, gleba gliniasta i wredna, ale do pokonania, trzeba tylko zakasać rękawy. Potem nastała pora deszczowa i zamiast płotu otaczała nas fosa. Nie uchroniła nas ona jednak przed złodziejaszkiem, który przytulił do łona przedłużacz, który szczęśliwie udało się odzyskać, dzięki pomocy sąsiada. Fosa trwała sobie przez wieki, w trakcie opadów robiły się przęsła.

I tak to pewnego poranka dostałam MMSa ze zdjęciem moich przęsełek i z informacją, że za już za chwileczkę, już za momencik będą one malowane i.... nogi mi się ugięły.. Przęsła, które zamówiłam i te, które zobaczyłam różniły się. Może dla kogoś nieznacznie, ale dla mnie katastrofalnie, podobnie zareagował Mruczek. No to koniec, przerobić nie można bo ocynkowane, zerwać umowę to strata zaliczki no i kolejne szukanie wykonawcy, można ewentualnie się przyzwyczaić...

Pojechaliśmy do wykonawcy pełni obaw, w umowie było jasno określone jak ma wyglądać przęsło, chodziło o różnice w długości zagęszczeń, jednak nie zostało opisane dokładnie w cm. Po krótkiej rozmowie udało się osiągnąć kompromis, to, na czym nam najbardziej zależało zostanie poprawione - uff, 2-tonowy głaz stoczył się z hukiem z okolicy mojego mostka na ziemię ;)

Kiedy przestało padać wypompowaliśmy fosę i gruszką zalaliśmy co trzeba, oczywiście nie bez incydentów. Kierownik sąsiedniej budowy wyraził swoje niezadowolenie, że zastawiliśmy (uwaga - własną!) drogę i musiał skalać swoje sandałki ziemią z sąsiadującego pola buraków.. co do buraków to dobrze trafił swój na swoje. Mam takie pytanie do szanownych czytaczy - czy mogę pod własną bramą, na własnej drodze wysypać garść gwoździ? bo mi ten buraczany typ specjalnie zastawia i się zastanawiam czy czegoś go to nauczy?

Obecny stan jest taki, że przęsła stoją, brama jeździ, furtka się otwiera a murek z cegły Galeo się muruje.

Się...

ale wczoraj się krzywo wymurował i dziś musiał SIĘ rozebrać...

w sumie gorąco jest, więc rozbieranie jak najbardziej do rzeczy.

Czekam na efekt końcowy,

Jeszcze nie krzyczę, nie rwę włosów.... meliska...

jeszcze nie,

no może w końcu wyjdzie dobrze i zamkniemy temat ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 2 weeks później...

URLOP W KAMIENIOŁOMACH

 

Teoretycznie Mrucz-man jest na urlopie. Teoretycznie. W praktyce tyra jak dzika świnia. Bo jak tu wziąć żonkę i dziecia i psiecia i pojechać sobie powdychać jodu skoro trzeba tyyyyyyyyyle dookoła domu zrobić? No więc zanim ten jod to oboje działamy jak wyrobnicy i z jęzorami na brodzie bo trzeba urlop wykorzystać do cna! A zadanie jest ambitne, stawiamy płot lamelowy od sąsiada, wpił skubaniec hektolitry drewnochronu pt. palisander średni, obecnie w promocji w Casto, tylko cena się nie zmieniła :p no co? wszak nie wszyscy ludzie wiedzą ILE kosztowało przed promocją nie? dali napisik i ludziska się łapią bo podobno taniej. No więc Mrucz pomalował do końca altankę (zdjęcie będzie jak ją wysprzątam) doprowadził do niej prund, coby Mruczka mogła nadawać na Muratora z ogrodu, zrobił światło - nie wiem po kiego grzyba skoro zwykle wieczorami w niej nie siedzimy, zamontował lampki ogrodowe (dają światłem po gałach niczym latarnie uliczne, ale nie zamierzamy tego zmieniać bo i tak są tam najtańsze żarówki z Ikiei), zamontował oświetlenie na domu nad balkonem i z przodu, zrobił system podlewania z deszczówki (pompa, wężyk i heja) poprawił wiecznie zacinające się drzwi do kotłowni... w międzyczasie zajmował się młodym, który do ojca macz przywiązany jest i czasem uspokaja się jedynie na jego męskim ramieniu. No cudotwórca, że on jeszcze dycha. Dziś przyjechały kamyczki do obsypania domu i klombów (taaa, improwizuję w ogrodzie z braku kasy na ogrodnika). Łudzę się nadzieją, że kamyczki owe podniosą wizualny standard wykończeniowo estetyczny.

Do kupienia zostało jakiś milion rzeczy konieczniepotrzebnych typu kosiarka i inne bambetle, nie mam na to ani złociszy ani miejsca w zagraconym garażu. I pomyśleć, że mój garaż jest powiększony od typowego projektu.... rany, w domu garaż NIGDY nie jest za duży.

Tyle gadania na dziś :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

JESIEŃ

 

Tak sobie patrzę na te fotki co powyżej i tak sobie myślę że zarosła mi skarpka :) i stały się one nieco mało aktualne. Muszę nadrobić prace fotopstrykowe. W międzyczasie powstał płot między nami a sąsiadami z kilku powodów: osłania nas i oddziela psa od robotników co pracują przy budowie domu, oddziela od chwastów i stanowi intymną barierę, przynajmniej troszkę. Przetrwał już nawałnicę i burzę i wichurę więc chyba dobrze żeśmy go zamontowali. Na skarpce rozrosły się jak u siebie białe poziomki i do dziś dają owoce. Niestety w tym roku chyba już nie zdążymy zrobić obrzeży, żeby na skarpę nie wchodziła trawa. Wymieniliśmy też trawnik zniszczony przez psa. Niestety waży on swoje (pies, nie trawnik) i kiedy biegał po nim wiosną, porobiły się dziury od łap. Wymiana kosztowała nas wiele pracy, heh, eufemizm... HARÓWKI kosztowała i urazów kręgosłupa tysiące, podnieśliśmy poziom, nawieźliśmy ziemi z piaskiem, zerwaliśmy starą murawę i po wyrównaniu i uwałowaniu zasialiśmy Barenbrug Uniwersal. Wszystko cacy tylko przyszła ulewa i zmyła nam nasiona :/

minuta ciszy....

a to co pozostało jakoś kiełkuje

Zaliczyłam dołek emocjonalny i stwierdziłam że póki co, nic na ogrodzie już nie robię. To był cios ostateczny po tym jak padły nam trzy największe i najładniejsze drzewka i skończyły jako ognisko.

Także dosadziłam jedynie klony Globossum i mam nadzieję widzieć je niebawem jako piękne dekoracyjne kulki nad płotem, dwa klony pstre, jeden czerwony, robinię kulistą i parę krzaków.

Się okaże co przeżyje do wiosny.

A w domu nic nowego prócz tego, że powiesiłam w salonie zasłonki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

OKRUCHY SŁAWY

 

Mruczka popełniła na prośbę Redakcji mały artykulik na temat przez nich zadany. A co, pyknęłam odpowiedź w 10 punktach, jak prosili. Miły Pan zapowiedział, że umieszczą owe wypociny w 11 numerze Muratora i czy mogę podesłać fotkę i w ogóle kim to ja jestem. Ależ proszzz... odpowiedziała Mruczka i wysłała 3 zdjęcia z prośbą by sami ocenili który profil ma lepszy i zamieścili tę fotkę, gdzie włosów siwych (nabytych w trakcie budowy) nie widać.

Oglądał ktoś z was "Potwory i spółka"? :) Tam był taki zielony okrągły ludek z jednym okiem co to zawsze chciał trafić na okładkę czasopisma a tu coś go zasłaniało zawsze albo ucinało :) To ja teraz wiem jak on się czuje, ten potworek i taki sam mam w oku zawód.. hehe.

No dobra, zrobili ze mnie ZIPa, skompaktowali, upchali, ugnietli w jedną małą szpalteczkę, ale chyba cały pełnometrażowy artykuł mogę sobie tu zamieścić hę?

No to kto chce autograf?

 

SAM_0342.JPG

 

oryginalny tekst by Mruczka:

10 moich rad dla początkującego inwestora, kolejność przypadkowa:

 

1. Bądź dociekliwy, jeśli nie chcesz się doktoryzować z budowlanki - kup dom, jeśli możesz sobie pozwolić na luksus by poświęcić czas na douczanie: sprawdzaj, czytaj, pytaj, dociekaj. Pamiętaj, że czas, który spędzisz na rozeznaniu tematu zaowocuje później. Wykonawcy inaczej będą z tobą rozmawiać jeśli wyczują że znasz temat.

 

2. Bądź nieufny, rynek aż roi się od partaczy, nie bój się pytać i zawsze wszystko spisuj na papierze, proś o umowy, potwierdzenia przyjęcia zaliczki etc. Każdy myśli "mnie to nie spotka", ale nie znam budowy gdzie nie pojawił się choć jeden nieuczciwy, niesolidny wykonawca. Jeśli usłyszysz któreś ze zdań: "Będzie Pan zadowolony" "Dogadamy się" - niech to wzmoże Twoją czujność, tak demaskują się zwykle partacze. Wszystko zapisuj, konstruuj szczegółowe umowy z wypisem co i za ile i na kiedy. Niech nawet drobiazgi nie umkną twej uwadze.

 

3. Załóż od razu, że nie wystarczy Ci pieniędzy, budowa to studnia bez dna a Ty będziesz kuszony na każdym kroku, każdy będzie ci powtarzał, że nie można oszczędzać na tym czy na tamtym, ale po to masz swój rozum i portfel, żeby sam decydować co wolisz tańsze a co chcesz mieć droższe. Pamiętaj, że najwięcej dom połyka na etapie wykończenia. Jeśli zaczniesz wyścig szybkim galopem, może ci nie starczyć tchu do mety.

 

4. Bądź cierpliwy. Nie masz wpływu na deszcz, mróz, ból zęba majstra czy zasoby hurtowni. Zawsze znajdzie się coś, co opóźni etapy budowy. Nie wierz czczej gadaninie typu: "Paaanie, ja to Panu w 3 miesiące postawię", to nierealne, lepiej od razu nastaw się na termin nieco bardziej odległy niż zakładasz

 

5. Zakup kontener melisy, Persenu i innych środków na uspokojenie. Budowa to

bardzo nerwowy okres, zżera czas i uwagę, rodzina będzie mieć do ciebie pretensje, na nic nie będzie czasu, będziesz musiał podejmować wiele kluczowych decyzji, co chwilę będziesz musiał uczyć się czegoś nowego, wydasz majątek na telefon, no chyba, że rozłożysz budowę na 10 lat

 

6. Daj sobie czas na odpoczynek. Nie ważne ile dziś masz zapału i sił, będziesz zmęczony i to głównie psychicznie. Nadejdzie czas, kiedy na słowo budowa będziesz chciał krzyczeć i rwać włosy z głowy. To normalne, minie, ale musisz umieć złapać wtedy dystans, wyjechać, wyluzować. W innym przypadku znienawidzisz ten dom zanim w nim zamieszkasz.

 

7. Nie wierz w teksty typu: "to się Panie nie da", da się, wszystko zależy od środków, materiałów i zmyślności wykonawców, zwykle jednak im się nie chce angażować więcej niż muszą, nie idź na kompromisy jeśli Ci na czymś zależy

 

8. Przewiduj, bierz pod uwagę plusy i minusy, każda sprawa ma dwie strony medalu. Okno dachowe da więcej światła? tak, ale będzie też wpuszczać ciepło w lato i chłodzić zimą, co jest dla ciebie ważniejsze? Wolisz schody całe z drewna? Dobrze, ale pomyśl o tym, że robisz je na końcu a więc poruszanie po budowie będzie utrudnione niż gdybyś miał je lane z betonu. Oceń, podejmuj decyzje, pamiętając, że zawsze jest "coś za coś"

 

9. Myśl o budowie jak o całości. To najtrudniejsze z całego przedsięwzięcia, ale musisz chociaż spróbować, budowa jest jak organizm, jedna część wpływa na drugą, wizualizuj, planuj, na etapie fundamentów musisz myśleć o kanalizie, na etapie murów o kontaktach w ścianie, staraj się patrzeć na to skupisko cegieł jak na gotowy dom, gdzie postawisz telewizor? gdzie będziesz trzymał rower i narty? przyłóż się do ocieplenia poddasza jeśli zamierzasz jakoś zasypiać tam w upały.

 

10. Pogódź się, że nie wszystko będzie idealnie i tak jak chciałeś. Nie ma osoby, która zrobiła idealny dom. Nie będziesz wyjątkiem. Zawsze będzie coś do poprawki, coś do żałowania, coś krzywo i nie tak. Trudno, dom to nie model z papieru.

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

DZIAŁKA A LOTNISKO

 

To będzie orędzie dla tych, którym do głowy kiedyś wpadnie kupno działki przy lotnisku. Bo siedzę właśnie, próbując na maksa wykorzystać czas, kiedy młode śpi i popracować trochę. Może i moje podejście byłoby inne gdybym tego dziecia nie miała, chociaż w sumie wnerw taki sam, czy próbujesz spać, czy boli Cię głowa, czy Ci dziecko budzą.

No więc kochani czytacze, NIGDY NIGDY nie kupujcie działki przy lotnisku, no chyba że jesteście masochistami, jesteście przygłusi lub po prostu uwielbiacie samoloty. Chociaż śmiem twierdzić, że lubić się je da, jak się je ma sporadycznie i na życzenie.

I żeby nie było wątpliwości - nie mieszkam przy Okęciu ani pod trasami przelotu F-16 (chociaż w sumie zdarza się to tutaj raz na rok i wtedy trzeba szyby trzymać, żeby gawiedź, zgromadzona na festynie miała fun). Mieszkam przy lotnisku SPORTOWYM, pod Wrocławiem, w Szymanowie.

I nie, nie w bezpośredniej bliskości. Nikt nie przypuszczał, że piloci awionetek szkolą się na zasadzie: zesraj się a wykonaj to 100 razy. Otóż taki szkolący się pilot (niech go kurde kurcz złapie) uczy się startów. No może i fan i frajda, ale ja słyszę terkocząco srająco warczącą awionetkę NAD moim dachem dokładnie z zegarkiem co 3 minuty (tyle wynosi jego start, kółko, lądowanie i poderwanie...) tak głośno, że wzbudza mi się niania na górze przy zamkniętych oknach i opuszczonych roletach to szlag mnie jasny trafia. Dziecko niby przyzwyczajone, ale kurcze, kiedy dla mnie warta jest każda minuta jego drzemki a radosnemu pilotowi omsknie się jeszcze parę metrów niżej to taki samolocik zakichany BUDZI mi małego, wrr.

Myślicie, że jest to koniec zmartwień? dziecko dorośnie i takie tam,.. otóż nie.

No chyba, że lubicie podgłaśniać telewizor wieczorem, bo jest, moi drodzy coś takiego jak szkolenia nocne. I uwaga. Pomimo kilkukrotnego wysyłania na lotnisko policji, oni za nic mają ciszę nocną. I tu bzdurka: loty nocne odbywają się w czasie roku, kiedy już o 18:00 jest ciemno. Nic to, chyba zbyt mało im ciemno, skoro startują zwykle koło 20:00 i uwaga - kończą łaskawie o 23:30.

I tak start, przelot, lądowanie, start, przelot, lądowanie... człowiek naprawdę ma ochotę strzelać.

Powiecie: trzeba było sprawdzić miejsce, gdzie chce się mieszkać. No tak, sprawdzaliśmy każdy aspekt, a pośrednicy nieruchomości bagatelizują ten problem mówiąc: ależ to tylko sporadyczne przeloty i w ogóle nie przeszkadza... taaa

PRZESZKADZA, utrudnia życie, wkurza. Dziś marzę o oknach trzyszybowych, nie dlatego, że jest zimno, ale dlatego, że jest po prostu głośno, zawsze wtedy kiedy ja potrzebuję ciszy, kiedy chcę żeby dziecko spało w wózku na tarasie, kiedy pracuję, kiedy chcę odpocząć. I niech mi nikt nie mówi, że to tylko awionetka, słyszeliście kiedyś startującego Antka? masakra.

Wisienką na torcie jest fakt, że lotnicy i ci wszyscy amatorzy tego sportu lubią spędzać tak wolny czas, kiedy? tak tak, w niedziele i święta. Zapraszam na grilla w towarzystwie wiecznie warczących ptaków na niebie, grunt, że sobie spokojnie pogadamy na tarasie bądź ogrodzie.

Także jeśli kto żyw i chętny - niech zwróci na to uwagę i nie da się naciąć jak ja. NIE KUPUJCIE DZIAŁKI przy lotniskach! Te sportowe są równie koszmarne co lotniska pasażerskie.

 

znikam... właśnie kolejny przelot obudził małego, wrrrr!

 

tagi:

działka przy lotnisku, lotnisko Szymanów, działka Szymanów, działka budowlana Szymanów

działka na sprzedaż Szymanów, sprzedaż działki przy lotnisku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...