Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mruczkowa Chata na Długie Lata


Recommended Posts

RAPORCIK

 

- 23 sierpnia - 235 dzień roku, do końca roku pozostało 130 dni (może uda się jeszcze ogrodzić w tym roku)

- imieniny Apolinarego, Róży, Sulirada (kto tak dzieci nazywa?)

- Mruczek w delegacji

- Mruczka oparzyła język kawą

 

zakupy na dziś: dwie bluzki, lakier do paznokci, więźba....

 

słowa na dziś: - "kochaaana, w końcu się przeprowadzisz, zobaczysz" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 150
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

STUK PUK W MALOWANE DREWNO

 

no i domek nasz ma już czapkę.

Ponieważ z przyczyn rodzinno - służbowo - organizacyjnych nie było nas na budowie AŻ dwa dni, dziś wbrew korkom i braku czasu wbrew, pojechaliśmy zobaczyć co tam w trawie piszczy. No i lekko szczęki nam opadły, bo oto dom zaczął przypominać dom. Ma już zarys i jest... jakiś taki wielki.

Szybka ankietka i już wstawiam zdjęcia

 

Czy Mruczki potrzebują większej łazienki kosztem zubożenia schowka pod schodami? czy większego schowka, przy czym łazience raczej wydaje się być wszystko jedno czy bardziej ściana opadnie na łeb za kiblem czy nie.

Sugestie prosimy w komentarzach wpisywać.

 

A oto nasza czapeczka:

2011-08-30%252520%25252818%252529.JPG

 

2011-08-30%252520%2525281%252529.JPG

 

reszta rano, bo niecierpliwy Mruczek goni mnie spać, mnie czyli swój termofor na nerki :p

dobranoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ROZTRZEPANIE z serii opowieści różne

 

A było to tak, że nawiedziła nas ciocia, co to miasta nie zna i poruszać się po nim nie tego. Kiedy wyjeżdżała, dostała jasny przekaz co do trasy jaką ma pokonać by się wydostać w dobrym kierunku. Natomiast z roztrzepania zostawiła dokumenty.

ciocia: - Mruczka, wsiadaj w taxę i przywieź mi te dokumenty bo nie wiem jak teraz wrócić, jestem już niedaleko Mostu M.

Mruczka wpadła na postój, władowała się do zdezelowanego mercedesika i zadyszana rzuciła komendą:

Mruczka: - Bry, proszę pod Most M.

Taxiarz: - eeeeeee, gdzie?.......... POD? a to ci zamówienie... ;)

 

jak widać, w języku polskim nie zawsze można bezkarnie stosować skrótów myślowych. Tak to reputacja Mruczki została nadszarpnięta ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WIECHA, bynajmniej nie Wiesława :p

 

Dziś zawiesiliśmy wiechę. Ekipa dostała koszyk dobroci, a my jeszcze nie możemy się napatrzeć na kształt naszych pomieszczeń na górze. Pralnia ze strychem wyszły całkiem pokaźne, dwie szczytowe sypialnie także. Łazienka na górze wydaje mi się nieco mała, ale wszyscy pukają się w czoło i mówią, że dopiero jak się otynktuje to się obaczy, że jest całkiem wystarczająca. Mruczman ma chytry plan powiększyć okno w łazience, nie wiem jednak czy się jeszcze da. Spory toczą się też o kilka cm w łazience na dole oraz o wykończenie kominów. Czekamy na dachówkę, która miała przyjechać kilka dni temu i na prąd, który mieli założyć nam do jutra... taa, już to widzę jak jutro go nam podłączają. Ciekawe jakie będzie opóźnienie. Tak to jest, coś sobie zaplanujesz a osoby postronne, sprzedawcy, transport, fachmani, i tak mają swoje plany. No dobra, nie marudzimy, wierzymy, że dach przyjedzie choćby za kilka godzin, zawsze jest to bardziej realne niż wygrana w totolotka ;)

 

2011-09-02%252520%25252840%252529.JPG

 

2011-09-02%252520%2525286%252529.JPG

 

2011-09-02%252520%25252811%252529.JPG

 

IMG_6623.JPG

 

2011-09-02%252520%25252832%252529.JPG

 

2011-09-02%252520%25252829%252529.JPG

 

2011-09-02%252520%25252817%252529.JPG

 

2011-09-02%252520%25252821%252529.JPG

 

na koniec oczywiście odbiór prac i odprawa inwestorska:

 

2011-09-021%252520%2525283%252529.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MRUCZKOWY NUMEREK

 

Czy ja mówiłam już, że dostaliśmy numerek? w prezencie od gminy, po wpłacie "skarbowych" (tfu) 17 zł rzecz jasna. Można bić brawo :)

 

Zdj%2525C4%252599cie0287.jpg

 

filozoficznie rzecz biorąc można uznać, że jest to symbol dobrego wyboru (projektu hehe), lub miejsca (oby) - strzał w dziesiątkę, informatycy powiedzieliby, że zero jedynkowo mruczki są i ich nie ma, lub że są zbiorem przeciwieństw 1 - 0, czasem tak jest, kto ma żonę/męża ten wie :) Dodatkowo można przyjąć, że jedynka, szczupła część wspólnoty małżeńskiej to Mrucz, a okrąglutkie zerrro to Mruczka, co ma przewagę tłuszczyku w tym związku. O seksistowskich aspektach to może już zamilknę hihihi, acz też by się jakoś tak zgadzało mniej więcej.

Podsumowując: chciałam numerek dwucyfrowy to mam, a skoro nie mogła być ulubiona 17 to i dziesiątką się zadowolę, ma wszak tyyyyle znaczeń ;)

 

Aha, a zimowa nie oznacza bynajmniej, że zimni i nieczuli jesteśmy, wolimy raczej ciepełko, saunę itp, aaaale już widzę te piękne hałdy śniegu (odśnieżane przez Mruczka, dobrze mu zrobią na bicepsy heheh) i tą bezkresną biel dookoła domu...

o rany... nie, nie, to ja jeszcze jednak pokorzystam tymczasem z lata ;)

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

KOMINOWY ZAWRÓT GŁOWY

 

Co to jest?

duże, brązowe, drogie i kłopotliwe?

komin!

 

a co to jest:

długie, brązowe, drogie i kłopotliwe?

drugi komin?

 

a nie! bo rynny :p

 

I tak w pewny słoneczny poranek inwestorka nauczyła się, że marki to nie tylko dolcze cabana, versacze czy inne guczi, ale też

Marley, Galeco, Nicoll. Do dziś myślałam że rynna to rynna.

Nic już nie będzie takie samo :p

 

jakby kto pytał: Galeco stal pokonało Nicoll pcv i nie jest to wynik drugoligowej piłki ręcznej

(nie mylić z piłą tarczową i zębatą ojoj, mógz isnwetorski sęi przgerzał)

 

lekcja na dziś: chytry dwa razy płaci,

tłumaczenie: nie kupuj towaru 40 km od budowy bo to się zemści.

 

IMG_6712.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZAMIESZANIE RYNNOWE

 

Po czym poznać że Mruczkowy wyjechał?

- w domu brak świeżo zmielonej kawy *

- pojawiają się kłopoty (czegoś brak, czegoś nadmiar, coś nie pasuje, psuje, spada, drze się itp, itd, dotyczy wszystkich aspektów życia)

 

*Mruczek jako jedyny w domu posiadacz krzepkich ramion obsługuje przedpotopowy, zacinający się młynek.

 

No więc Mruczek w delegacji a Mruczka przywiązana do komórki rozwiązuje problemy bo:

- dach przyjechał niekompletny

- folia paroprzepuszczalna jest kiepskiej jakości

- rynny są wg wykonawcy do bani

- uchwyty i rynny nie chcą współpracować

- spinki do dachówek są nie takie jak być powinny

- zabrakło płyt OSB...

 

No to zakasała Mruczka rękawy.. tzn opony i zrobiła slalom pomiędzy kilkoma sąsiednimi miejscowościami

 

budowa

1. Hurtownia A, miejscowość X - oddać folię

2. Hurtownia B, miejscowość Y- kupić spinki

3. Hurtownia C, miejscowość Z - kupić folię paroprzepuszczalną i elementy do komina

budowa

4. Hurtownia B, zamówić OSB

5. Hurtownia C - odwieźć elementy do komina kupione przed chwilą

budowa

6. Hurtownia C - zamówić wszystko to, czego nie można było kupić w A i B

7. Hurtownia A - Oddać rynny

budowa

8. Hurtownia C - zamówić rynny

 

aaaaaaaaa, trza mieć zdrowie, czas i pełny bak i mocno czasem tupnąć na wykonawcę, co to jak baba w komisie przebiera czasem.

Hurtownicy mówią, że inwestorzy po jakimś czasie stają się lekko zdominowani przez swoich speców, wykazujemy pierwsze tego symptomy. Na usprawiedliwienie powiem tylko, że spece mają asa w rękawie w postaci terminu, czyli z polskiego na nasze będzie coś w stylu: "chcesz Pan szybko mieć dach, to proszę mi tu szybciutko materiały dostarczać, biegusiem, biegusiem"

 

No to biegusiem...

 

Na pocieszenie oczu - dach się pokrywa, ściany rosną, cieszymy się nadal z każdej zmiany. Rynny przeszły metamorfozę z plastikowych na stalowe i jak w kole fortuny wskaźniczek przechodził przez:

- Nicoll 125 pcv

- Marley - mówi wykonawca

- Nicoll 150 pcv

- Marley - mówi wykonawca

- Assa 150 stal

- Galeco 130 pcv

- Galeco 135 stal

- Maaaarley - tupie wykonawca

- Nicoll 130 pcv

- Marley... chlipie wykonawca **

 

and the winner is.............. Galeco 135 stal, Amen.

 

o rany... ja tyle czasu ciuchów na zakupach nie wybieram :)

 

** no przecież nie kupię najdroższych rynien bo takie się podobają mojemu góralowi nie?

 

to teraz na osłodę foteczki:

 

2011-09-14%252520%25252821%252529.JPG

 

2011-09-14%252520%2525285%252529.JPG

 

2011-09-14%252520%2525284%252529.JPG

 

2011-09-14%252520%25252815%252529.JPG

 

2011-09-14%252520%2525283%252529.JPG

 

ps. czy ktoś to jeszcze czyta??

bo nikt nie komentuje ostatnio... Mruczka w deprechę wpadnie no... :(

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JAK MRUCZKA NAGROBEK KUPOWAŁA

 

Wymyślił sobie mój Góral (on coś ostatnio za dużą wenę ma na wymyślanie, a gwoździami to chyba chleb smaruje, nie wiem już ile ton kupiliśmy...), że na komin czapkę trzeba wykonać, acz nie zalewać, po co? żeby było taniej? eee, lepiej inwestorkę wydoić i kazać marmury jakieś pod tyłki ptactwa położyć. No bo ja z tego korzystać nie będę, latać nad domem nie zamierzam, bo choć wróżka Samanta z Polsatu mawia, że zodiak mój przypisany do żywiołu powietrza to ja się najzwyczajniej w świecie boję dyndać nogami, wolę czuć horyzont całym rozmiarem czterdzieści :)

 

No więc latać nie będę, a na kominie nagrobek należy położyć i basta.

Próbowałam przekonać Mruczydło, że może to ciężka (waży) przesada, ale mąż zadecydował i Mruczka ruszyła w miasto szukać kamieniarza.

 

Dygresyja:

Przypomniało mi się właśnie, że kiedyś studęciną będąc, zarzekałam się wszem i wobec, że jak uda mi się zdać biochemię, zaliczyć, zbałamucić wykładowcę pomrocznością jasną i bajkopisaniem to postawię sobie pomnik! Wydawało mi się bowiem mało prawdopodobne zdać molocha, gdzie podstawy spisano w opasłej księdze, ucząc się przez 10 minut.

Zdałam.

Współcierpiętnicy, zwłaszcza ci, co za mało bajerowali - z błyskiem zęba zażądali pomnika... Mruczce opadła szczena i chyłkiem uciekła, coby nie denerwować tych, co za mało klęczeli w intencji podobnej do takiej: "P.B. spraw by ten wzór strukturalny hemoglobiny był taki jaki być powinien".

 

No ale na temat: przypomniało mi się to tematycznie, do kamieniarza poszłam na azymut: cmentarz i nie zawiodłam się.

 

Terminy proponowane mi przez ów rzeźbiarzy w skale powaliły mnie z nóg:

- ta, oczywiście, na listopad może być? (zapomniałam zapytać którego roku no)

- no doooobrze, ale nie, granitu nie mamy, może być marmur? (taa, kurde, malachit z cyrkoniami, coby się gołębiom dobrze sra.o)

- nie, nie, my tylko nagrobki.... zapraszamy ponownie ... (a ićże, źle mi życzysz maro!)

 

w końcu trafiłam na zakład, gdzie wiedzieli co to komin i po co czapka i jak wyciąć kapinos (to taki rowek co wodę skrapla sobie w dół)

miła Pani wyliczyła mi sumę taką, że żegnajcie nowe buty na jesień... i że aż musiałam zadzwonić do Mruczętego coby potwierdził, że taką sumę mogę wydać a on nie będzie mnie za to głodził przez miesiąc. Mruczysław, jako porządny człek, powiedział, że chce porządny komin z porządnym lądowiskiem dla gołębi i tak to zamówiłam granitową czapkę.

 

Pan Maruda kamieniarz wyraźnie cierpiał na brak zainteresowania albo PMS jakiś, albo wrzody go gniotły bo taką zwarzoną twarz miał no ale Mruczką się zainteresował i zawlókł na zaplecze w celu pomacania.... kamienia, przez Mruczkę :)

- Paaani, ale taki brzydki mam, niepolerowany...

- ale jest piękny, cudowny, może być, niepolerowany tzn taniej?

- Paaani, ale surowy jest....

- ale idealnie, może być, surowy taniej?

- Paani, ale to nie trzyma wymiaru, Pani chciała 3 a tu 2,8 mm mam

- no to super, tak niestandardowo, to taniej o te 2 mm, tak?

- no to jak Pani ten odpowiada to ja się cieszę bo ja tak MYK go wózkiem i od razu do cięcia biorę i zaraz zrobię....

- ooo, to będzie DZISIAJ???

- eeee (Pan wyraźnie pożałował słów, ale mu się twarz wygnieciona wyprostowała w uśmiechu) no doooobra, to dzisiaj niech Pani przyjdzie...

 

cóż to się ma do listopada, Panie łaskaw jesteś, nie tylko biochemę zdać pozwoliłeś ale kamieniarza na dobrą drogę przywróciłeś :) Alleluja!

 

Mruczka uregulowała zaliczkę w biurze, gdzie miła Pani:

- to umawiamy się na sobotę na odbiór...

- eeee, ale Pan Maruda obiecał mi, że dzisiaj....

- taak? (łypnęła okiem) a to musiała mu się Pani spodobać :)

 

i tak kupiłam sobie po pracy nie nową torebkę, nie kawę z syropem ani nie brukowca (chociaż.... hehe)

ale dwa kamyki po kilkaset złotych, co to je położę na czubeczek i już ich nie zobaczę więcej.

 

i buduj tu dom!

 

ilustracje na dziś:

 

IMG_6756.JPG

 

a tu łazienka górna, zastanawiam się co zrobić w tej wnęce...

IMG_6761.JPG

 

widok na balkony

IMG_6760.JPG

 

środkowy pokój

IMG_6765.JPG

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SĄSIEDZKIE SPOTKANIA PRZEZ PŁOT

 

Zauważyliśmy z Mruczkoskim, że wieczorową porą, kiedy już zmierzcha, sąsiedzi wychylają się zza swoich murów i podchodzą do płota, jak sarny rano, a tu coś ogarną, a tu coś poprawią, rośliny do snu ułożą, pogaduszą :) i to takie miłe jest. My, jako że jeszcze nierozgarnięci* jesteśmy, żeby porozmawiać przy płocie musimy się przedrzeć przez własne chaszcze i grudy.

 

*nierozgarnięta hałda ziemi piętrzy się przed płotem sąsiada

 

Tak jednak się stało, że interes do sąsiada był i Mruczek przedarł się do płota, sąsiad pokicał w skarpetkach od drugiej strony, a Mruczka owinięta kocem, co to przed komarami lepszy niż "off", wgramoliła się na czubeczek hałdy, żeby lepszy widok mieć. No i tak sobie gaduszymy:

 

Sąsiad: - aaale tylko mi tego zachodu żal, co mi go chaupą zasłoniliście

Mruczka: - ale sąsiedzie, ja widzę że zachodu niet, same chmury dzisiaj

Sąsiad: - ja wiem! zrobicie przed domem kamerkę, a z tyłu telebim i będę miał transmisję

Mruczka: - o sąsiad!, sąsiad!, zobacz, słońce wyszło, ja się teraz przesunę a sąsiad patrzy....aaaaaaa (Mruczka spadła z hałdy, a właściwie osunęła się z ziemią na tyłek)

Sąsiad do Mruczka: - o, a to pańskie słoneczko to dzisiaj zaszło nader gwałtownie :)

Mruczka spod hałdy: - ałuaa!

 

Lekcja z dzisiaj: trudno łapać równowagę jeśli się jest okutanym w koc.

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WIELKIE PORZĄDKI

 

na początek rozwiązana zagadka: gdzie jest Mruczek, jeśli nie ma go w salonie, ani w kuchni, ani w garażu, nie odpowiada na wołania i w ogóle go NIE MA?

a tu:

 

2011-09-17%252520%2525282%252529.JPG

 

W sobotę urządziliśmy na budowie wielkie sprzątanie. Budowa dobiegła końca, należało więc wynieść gruz, zapakować resztę pustaków, umyć i zaimpregnować kominy przed pierwszym deszczem, przywieźć i pomalować deski - lica na skraj dachu, uporządkować, rozbić szalunki itp, itd.

W pocie czoła pracowało 6 mężczyzn i Mruczka, daaawno nie pamiętam takiej mrówczej pracy, ale efekty cieszą jak nigdy

 

Reasumując:

- desek z więźby zostało trochę, w sumie nie ma co z tym robić, chyba zrobimy kilka ognisk dla znajomych, upieczemy świniaka i wór kartofli

- pustaki się rozmnożyły, zamówiliśmy ich mniej niż w projekcie, dodaliśmy ścianę a i tak mamy do zwrotu 250 szt, gość w hurtowni się załamał.

- Mruczek zaimpregnował i nie spadł, Mruczka asekurowała ale spanikowała i na czub dachu nie weszła.

- wszystkie 70 palców pozostało nieuszkodzonych.

- zebraliśmy chyba tonę gwoździ, cyganowi na zupę dam, albo przetopię na popielniczkę..

- palet wyszło z dżylion, jakoś wcześniej nie pomyśleliśmy, że trzeba je jakoś usunąć i teraz zajmują pół działki.

- wąskich pustaczków zostało słownie: cztery

- komina zostało sztuk 2

- mamy też całą górę stempli, do oddania, sprzedania, albo zrobię sobie z nich płot..

- zaliczyliśmy pierwszy obiad w salonie, dowieźli pyszną pizzę, chłopaki zaraz zrobili prowizoryczny stół z deski i bloczków, smakowało :)

 

zmęczeni do granic, pogryzieni przez komary, uciapani drewnochronem, obsypani pyłem z gruzu stanęliśmy z Mruczkiem przed domem...

- Hej, chyba jednak za duży ten dom dla nas...

- no.

 

a pamiętacie jak lamentowała Mruczka, że fundamenty tak małe, że nie ma gdzie telewizora powiesić?

 

fotorelacja poniżej, można podziwiać błysk i nasyłać Sanepid :p

 

IMG_6834.JPG

 

IMG_6835.JPG

 

IMG_6838.JPG

 

http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=https%3A%2F%2Flh6.googleusercontent.com%2F-YmhvjNnmTnI%2FTncHtnlgJvI%2FAAAAAAAAJFs%2FXefltQ_Q6R0%2Fs512%2FIMG_6831.JPG

 

IMG_6843.JPG

 

IMG_6839.JPG

 

IMG_6833.JPG

 

a lekcja na dziś: drewnochron NIE schodzi wodą, ani wodą z mydłem, ani pumeksem, schodzi benzyną PO POTARCIU, długim tarciu i nie ważne czy z rąk czy z innych części ciała :p

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KRYJEMY...

 

tzn nam kryją :) oczywiście nie zaskutkuje to tym, że dom będzie niewidzialny, no chyba że dla deszczu ;)

Przedstawiam Wam, dziś w roli głównej: Tondach, Holenderka 11, brązowa angoba

 

2011-09-22%252520%2525286%252529.JPG

 

2011-09-22%252520%2525281%252529.JPG

 

2011-09-22%252520%2525284%252529.JPG

 

powoli dom opatula się w moje ulubione brązy :) ale jak zwykle nie obywa się bez niespodzianek. Dziś zabrakło 25 dachówek szczytowych, podobno kluczowych w kładzeniu dalszych, no i Mruczkowski musiał gibnąć się aż 50 km żeby dokupić. Dobrze, że gdzieś się znalazły bo by nam robota stała... Ciekawe co nas jeszcze zaskoczy.

Spec od prądu, co to termin miał do 5 września dziś się obudził i łaskawie mooooże prąd będzie za 3 tygodnie. No bo przecież po co się spieszyć, skoro na wykonanie ma się rok? no i od tego roku można się spóźnić jeszcze 2 miesiące, pikuś nie? a nas złość ogarnia i najchętniej bym mu nakopała. Zamiast tego zrobię kwiat lotosu, bo moi mężczyźni mówią, że hetera się robię. A co! jak nie wydrzesz z gardła co Twoje, to nie dostaniesz, nie uzyskasz, nie osiągniesz. I nie ważne czy się walczy mieczem czy rzęsami :p Ja praktykuje najpierw rzęsami a potem szpilką w śródstopie :)

 

a no i okna się wstawiają, dwa moje i dwa Mruczkowe (te nad gospodarczym), nie zanosi się niestety że będą na jednym poziomie, ale wolę tak, niż skakać by je otworzyć. Okna OKPOL, polskie, tanie, mówią, że dobre (tzn nie one same mówią, ale inni mówią :D)

 

plan na najbliższy czas: siedzieć elektrykowi na głowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

ZŁOTA POLSKA JESIEŃ

 

Wolałabym napisać ZŁOTE POLSKIE JESIENią w kieszeni brzęczą... :) ale jedyne co brzęczy to Mruczka Mruczkowi nad uchem, że tHUJe by posadziła :p że trzeba te osety czy tam osty wyrwać z korzeniami, bo na wiosnę to maczetą przyjdzie je ciachać, albo może stado osłów zaprosić na wyżerkę (o, klienci by się nadali... eee to ostatnia moja frustracja pracą się ujawnia i zgryźliwość jesienna). No, więc brzęczy Mruczka jak mucha na szybie, że cosik by się jeszcze przed tą zimą zdało zrobić.

Poza tym w telegraficznym skrócie, bo znów, jak to mawiał mój nauczyciel... w Pińczowie dnieje i czasu brak:

 

a)

Ja wiem, że my - pokolenie Czarnobyla mamy duże stopy, osteoporozę, otyłość, łupież i niedobór makroelementów, ogólnie pokolenie trybu życia STAND BY i pracy "siedź_na_dupie_i_klikaj", ale... aaallee, na wszystkie garbate aniołki!!! czy to możliwe abym ja - młoda samica Mruczka miała MNIEJ siły niż moja X-letnia Rodzicielka? [X=-3 *2 - 18 + 16/4 +( - 10 *5 +20) +2 (6+4) +100 , żeby nie było, że jej wiek podałam wprost :p]. Bąbli się dorobiłam od grabi i szczoty, łamania w krzyżu, szyi odwrócić nie mogę, a ona tylko miga mi przed oczami jak mały perszing i pokrzykuje "hyżo, hyżo Mruczka, babo!". Nie wiem, czy tamto pokolenie ze stali robiono, ale chciałabym mieć taką kondycję jak ona. Słowem inwalida fizyczny ze mnie.

Efekt pracy perszinga i sapiącej Mruczki jest olśniewający, kierbud cmoka, że zaiste nie widział czystszej budowy i że Sanepid można spraszać acz i jeść z podłogi i nie zemrzeć na syfilis jakiś. Oko pieszczę tym porządkiem, cały kurz wyniosłam na włosach i między zębami, teraz można w paputkach chodzić po pokojach.

 

b)

siedzę elektrykowi na głowie, ale Osiu kochany (tu prywata z komentarzy) rączkami nie trzymam go za oczy, więc jest szansa, że coś zrobi :) Prund ma być już za chwileczkę, już za momencik...

 

c)

będziemy się grodzić lada dzień, jak jesień pozwoli słońcem i znośną temperaturą ( w dzień, bo w nocy i tak podobno jest na tyle nieznośna, że komary się na fochu wyniosły - ouu jeeah). Grodzimy się i spuszczamy z łańcuchów groźne psy rasy....

 

d)

ii tam, to żart taki nieudolny ;) ale w tym temacie też działamy, wybieramy ochronę. O jaaa ciebie! będę mieć ochronę jak Paris Hilton, jak Dżej Lo czy inna dziana niunia. Będę mogła wezwać na pomoc napompowanych smutnych panów w czarnych podkoszulkach i glanach, fajosko nie? :) Będę ich wzywać żeby mnie utulili do snu kiedy będzie ciemno i gdy nie będzie Mruczka pod bokiem żeby zabić pająka w łazience.

No, ale na razie porównujemy oferty, wygra pewnie ta, która ma w sekcji przystojniejszych panów :) w końcu dwie NIEUZASADNIONE interwencje są w cenie :)

 

e)

marzy mi się trawa, wciąż o niej dziko śnię i sama bym przekopała ręcznie całą działkę, żeby ją jeszcze w tym roku posiać. Już widzę jak Mruczkowski rysuje kółko na czole czytając to, no ale pomarzyć można.

 

aha, i jakby ktoś mi chciał zrobić prezent na gwiazdkę to ja uprzejmie donoszę, że w Castoramie jest piękny, wielgachny parasol z moskitierą ;)

 

a w kwestii kompletnie nie budowlanej, ale wiążącej się z Mruczki życiem zawodowym i dzisiejszym odejściem Steve J. taki oto cytat:

 

"Wyrzucenie z Apple to było trudne do przełknięcia lekarstwo, ale chyba pacjent go potrzebował. Czasami życie uderzy cię cegłą w głowę. Nie trać wiary. Jestem przekonany, że jedyną rzeczą, która dawała mi siłę, by iść ciągle naprzód, było to, że kocham to, co robię" - mówił Jobs. "Jeżeli jeszcze tego nie znalazłeś, szukaj dalej. Nie spoczywaj. Jak ze wszystkimi sprawami serca, będziesz wiedział, kiedy to odnajdziesz" - dodawał.

 

dedykuję to sobie.... i jednej z mojej kochanych przyjaciółek ;)

 

2011-10-06%252520%2525288%252529.JPG

 

2011-10-06%252520%25252811%252529.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

URABIAJĄC ŁOKCIE

 

No dobra, wczoraj to się już prawie jak MSU czułam (polecam, MSU i odnośnik do jej hard core dziennika znajdziecie w komentarzach, dla mnie jest niedoścignionym wzorem, kobitą ze stali i zawsze jak już nie mogę to sobie myślę że MSU by mogła a przecież stanowi objętościowo połowę mnie).

No więc sobota pod patronatem MSU czyli "moooogęę wszyyystko". Inaczej: kolejny etap sprzątania placu budowy i przenoszenia dżyliona kubików drewna, które zawadzałyby przy rozplantowywaniu naszej sterty ziemi. Przeniosłyśmy całą stertę dech z Rodzicielką a potem zrobiłyśmy porządek w blaszaku. Okazało się, że opanowały go myszy, znalazłyśmy dwa gniazda, myszy zeżarły też ogrodowy parasol, instrukcję obsługi do pompy, pudełka, nadgryzły styropian i zasiedliły stare tenisówki Rodziciela. No cóż, skończyło się rumakowanie bo wielkie sprzątanie obejmowało także wielkie wyrzucanie.

Tymczasem męska część ekipy usiłowała zrobić ogrodzenie, a raczej przygotować ziemię pod nie. Jak się okazało, nasza działka była z jednej strony węższa o 10 cm, co od razu skorygowaliśmy. Wszak 10 cm to dużo, o! ja bym np. chciała mieć 10 cm w talii mniej :) kiedy już ustaliliśmy gdzie stoją geodetowe słupki i jak to wszystko powinno wyglądać okazało się, że ziemia nasza jest tak twarda, że zębami trzeba gryźć, łyżeczką skrobać, na nic dołownik, na nic szpadle i widły.

Po 5-tym dołku wygrzebanym prawie pazurami Mruczek wpadł w czarną rozpacz. Stwierdziliśmy zgodnie, że trzeba zmienić technikę, bo będziemy tak kopać do lata, choćby trza będzie użyć młota pneumatycznego. W poniedziałek jedziemy ponownie atakować grunt, uzbrojeni po zęby w wiertła i kilofy.

 

Jesteśmy po pierwszych rozmowach z instalatorami polecanymi na tym forum, wychodzi na to, że olej w głowie mają, nie znamy jeszcze cen, mamy nadzieję, że nie powalą nas na plecki. Wydaje się jednak, że dalsze decyzje są coraz trudniejsze i raczej nieodwracalne, np podłogówka, piec, solary, elektryka rolet, umiejscowienie tv, rodzaj i wielkość kominka... Po raz pierwszy sobie myślę, że może ten dom nie jest AŻ taki wielki. Skoro kominek ledwo mi wchodzi..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FUKAJĄC NA NIEPROFESJONALIZM

 

Siedzę na elektryku, no naprawdę, już deptam po nim i rwę go za włosy, donos nawet napisałam i skargę i zamierzam jej niecnie użyć jak tylko facio od fazy położy mi ten *&^%$$ kabel! I on mi kurcze felek proponował, że instalacyjkę mi machnie? niedoczekanie jego elektryczna mać! Terminu nie trzyma, kalendarz go parzy w oczy to i ja się wypnę na niego swoim wielkim ja. Ale słuchajcie jaki kolo... Nie dość, że mapkę do łapki dostał za darmochę i nie musiał nic wyciągać, wygeodeciać, wystawać w urzędzie, nie dość, że straciłam 0,06 grosza na ESEMESA w którym to zawarłam wszystkie telefony, których będzie potrzebował aby uzyskać zgodę na wykop, mało, że SAMA... no, z pomocą sąsiadów (dzięki Bartek! ) SAMI lataliśmy po podpisy na ów zgodę na wykop to JESZCZE dzisiaj facio umówił się ze mną... nie, to Mruczka kurde nadgorliwa myślała, że skoro JEJ zależy, to trza w zębach zgodę przynieść coby łaskawca koparę uruchomił, byle szybciej, byle prąd był i światełko.. chlip. No więc jadę ja dzisiaj w deszczu, auto moczę, wycieraczki mam do ..... wyrzucenia, jadę w korkach za tirami kilometrów chyba ze 25 i jadę i jadę, by na koniec wykonać taki ot telefon:

 

Mruczka: - No, jestem, czekam na pana w miejscowości X, w połowie drogi jak się umawialiśmy, pod urzędem,

Elektryk_w_dupie_to_mam: - eeee... bo ja, wie Pani jeszcze nie wyjechałem, akumulator ładuję...

Mruczka: - ?????????

E_w_d_t_m: nooo, a może chciałoby się Pani przyjechać do mnie? (jeszcze 20 km)

Mruczka: - a telefonów to już na świecie brak? ja tu jechałam żeby Panu PRZYWIEŹĆ te podpisy...

E_w_d_t_m: nooo, ale ja jeszcze ładuję... to Pani poczeka?

Mruczka: ale ja do pracy idę!! za chwilę! Ile mam tu czekać, godzinę, dwie?

E_w_d_t_m: to może mi Pani w jakimś sklepie te druczki zostawi?

Mruczka: %$#&*@_I**@@

 

ręce i biust opadają... Już się zastanawiam jak się zemścić na dziadu, mile widziane propozycje w komentarzach. Może jakiś proszek swędzący podrzucić za koszulę? albo sprzeda ktoś wirus wysypki? albo... po prostu mu powiem co o nim myślę, jak tylko podłączy TEN KABEL!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

NA NOŻE Z ELEKTRYKIEM

 

Wpierw spieszę z doniesieniem, że oto jest, skrzynka prądowa, mała, zgrabna, w bezsensownym miejscu, ale jest. Nie wiem ile lat musiałabym na nią jeszcze czekać gdyby nie to, że uwzięłam się na elektryka. A że jego osoba, ba nazwisko bodajże albo liche wspomnienie wywołują u mnie pianę z pyska to nie omieszkam opisać jak się dziadyga zachował.

A żem wredna to napiszę wprost, że to Ryszard M. był, który działa pod szyldem firmy ELMAT i niech się każdy w dolnośląskiem z daleka trzyma od tego dziada!

Nauczyłam się już że zegarka facet nie posiada, na spotkanie albo spóźnia się kilka godzin albo w ogóle nie przyjeżdża, co doprowadza mnie do furii. Nie wiem jak to możliwe, że w dzisiejszych czasach tak bardzo lekceważy się klienta.

więc tak: po pierwsze dostał ode mnie ZA DARMO mapkę do projektu, za którą właściwie powinien zapłacić i wystać swoje w urzędzie, albo zapłacić geodecie,

po drugie dostał ode mnie wszelkie namiary osób z którymi winien się skontaktować w celu zebrania pozwoleń, po trzecie SAMA te pozwolenia zebrałam aby przyspieszyć akcję (przypominam 2 miesiące po terminie wykonania określonym w przetargu) po czwarte SAMA zawiozłam papiery dziadowi, żeby było szybciej. I tak facio mówił że prąd będzie w poniedziałek, wtorek, czwartek, w przyszłym tygodniu, we wtorek, najpóźniej w środę, nie, w czwartek, w piątek najszybciej, a prąd był w sobotę w nocy dopiero. Termin piątkowy był obiecany na mur beton, o 8:00 mieli wchodzić z inwestycją. W poprzedzający czwartek dzwonię do dziada i pytam czy pamięta, czy przyjedzie, czy coś się zmieniło. Nie, pamięta, będzie na pewno, godzina 8:00. W piątek dzwonią do mnie z budowy, godzina 8:00 nic, godzina 9:00 nic, godzina 9:30 ja dzwonię do dziada z jadowitą uwagą, że chyba zaspał. W słuchawce słyszę: "No przecież jadę!" zauważyłam, że może warto byłoby wcześniej wstać na co Pan Michałowski stwierdził, że nie będzie z babą gadał i rzucił słuchawką. Czym mnie rozwścieczył na maksa, zadzwoniłam ponownie, powiedziałam co myślę o jego braku profesjonalizmu i że mu nie odpuszczę takiej zlewki. Jedna skarga do energetyki poszła już na tego nieudacznika, pójdzie jeszcze jedna, tego może być pewien. Mruczka miła jest do czasu, potem staje się wredną inwestorką pozbawioną litości, a co! może i wyglądam jak maturzystka, ale to nie znaczy, że można mną poniewierać.

A, żebyście widzieli jak oni pracowali? heh, opierdzielać się można, ale tak bezczelnie? Kopareczka przyjechała zamiast o 8:00, w okolicach 11:00, gostek kopał jakby mu za godziny płacili, kopp, kooop, kooooooooppppp, potem śniadanko przez godzinę, potem telekonferencja komórkowa z mamusią/żoną/kochanką/dziewczyną, głupie 150m kabla rozciągali CAŁY DZIEŃ!

 

No! koniec siedzenia na elektryku, nauczka na dziś: nie wierzyć nikomu i trzymać się z daleka od zatęchłych firm, które zatrzymały się w czasach PRLu

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OGRODOWE PLANOWANIE

 

Ponieważ od tygodnia jesteśmy już rozgarnięci ..eee no to znaczy że miły Pan koparkowy rozgarnął nam już zalegającą w kącie działki ziemię, zaczęło się snucie planów na temat ogródka. Achh normalnie marzenia mnie ogarnęły, o trawie, o drzewkach, choinkach i wiosennych tulipanach... Wygrzebawszy z szuflady kredki z zapałem zabrałam się do przelewania planów na papier. Zrobiłam kilka, ale ten jeden spotkał się z akceptacją Mruczkowego i rodziców. Ponieważ dom mamy tylko 6m od drogi, nie będzie na przodzie wodotrysków, za to będzie tam śmietnik i piasek toaletowy dla psa, kostka do wjazdu, parę krzaków. Za domem stanie drewutnia z wiatką na drugie auto (bez fundamentów i pozwoleń), będzie altanka, kompostownik i miejsce na gumowy basen :) Krzyżyki to lampki ogrodowe.

Plan wymaga jeszcze paru przeróbek, ale myślę że mniej więcej będzie właśnie taki:

SKMBT_C45011102709140.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

THE BODYGUARDS

 

Mówiłam że rozwiązaliśmy casting na ochronę? nie mówiłam? no to jesteśmy chronieni przez Juwentus. Wybór był naprawdę trudny, obie firmy naprawdę zaprezentowały profesjonalizm i klasę. Juwentus wygrał większym wyborem opcji abonamentu oraz cierpliwym znoszeniem kolejnych próśb chimerycznej Mruczki o wycenę tego, owego, siamtego i dżyliona konfiguracji alarmu. Alarm sobie zaprojektowałam sama w sensie to co i gdzie ma być na podstawie podsuniętych opcji. Myślę, że trzeba się będzie nieco spiąć by nie zapomnieć szyfrów, haseł itp, ale to jest cena spokojnego snu, którą moim zdaniem warto zapłacić.

Także czuję się ważną personą, z dwoma smutnymi Panami na etacie :D

Oczywiście nadal najcenniejszą rzeczą w tym domu pozostaje PANI domu ;)

 

IMAG0014.jpg

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...