Myometis 16.02.2012 10:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2012 JAK MRUCZKI DRZWIA WYBIERAŁY Czy ja wspominałam już, że muszę pogodzić się z tym, że drzwi w Polsce to się rzeźbi na zamówienie i że trwa to milion lat? No to opowieści ciąg dalszy:Po przeglądnięciu kopy katalogów, przeliczaniu, zastanawianiu się itd wybraliśmy drzwi. Wybraliśmy też firmę, dystrybutora, głównie dlatego, że blisko są, bo na osiedlu i że mają miły personel. Zamówiliśmy drzwi DS34 firmy DOORSY, dla mnie ogólnie 2 kafle za drzwi to ździerstwo jest, ale nie uświadczysz człowieku taniej, no chyba że marketowe opłakane z purchlem na wierzchu, no doooobra, niech będą, drzwi drewniane, cena znośna, zamówić, zapłacić, zapomnieć. Weekend. Dzwoni babeczka, że bly bly, że zamawialiśmy, że miały być za 5-8 tygodni, ale producent coś kręci i że może być 18 tygodni i czy ja reflektuję czy ja zmieniam zamówienie. Hmm, nie wiem czemu w głowie te 18 tygodni przeistoczyły mi się w 18 miesięcy, spanikowana mówię: NIE, no jak? 18? że co? że czemu?I wizja w głowie, że mieszkam w domu i że zamykam się za pomocą drewnianych żerdzi, na łańcuchy i kłódziska a w wiatrołapie rozsypuję potłuczone szkło....nie no, jaja jakieś.... Powiedziałam babeczce że ja przybędę po weekendzie i ja wybiorę inne drzwi, matko ty moja! znów to wybieranie i przeliczanie... Po weekendzie. Wpadamy do sklepu i wybieramy nowe drzwi, nijak mi się nie widzą, bo i cenę pokochałam tamtych i wzór też i już właściwie to zwizualizowałam to wszystko w głowie a teraz trzeba zmieniać plany... No lipa, ale po godzinie, GODZINIE wybierania stanęło na drzwiach Weissner'a, kurcze takie toto nowoczesne że aż obce... No i zrezygnowana taka, przespałam się z myślą o nowych drzwiach a z nowym rankiem nastała nowa myśl, zaświeciła żaróweczka, że co? że ja? że klient jestem w końcu i żądam drzwi! no więc SAMA zadzwonię do producenta, najpierw miło, a potem może i z pyskiem, że ILE ONI ZAMIERZAJĄ RZEŹBIĆ i że ja się nie zgadzam na żadne 18 tygodni! wtorek: dzwonię do producenta, do ichniego przedstawiciela handlowego i pytam co jest, że mi sklep bałamucą i że 18 tygodni? Handlarz aż się zachłysnął, że nigdy, ever, never, że jak to 18? że nie zna tej liczby i nie wie jak się ją pisze nawet. I pyta co to za sklep, podaję. Słyszę: uhm, aha.... no tak. Ale zapewnia mnie że nie będzie opóźnień. Żeby mieć potwierdzenie, wysyłam maila do handlarza i do samego Zeusa Gromowładnego, dyrektora sprzedaży, że taka i taka sytuacja ma miejsce w takim mieście i sklepie i że obiecano mi normalny termin i że proszę to potwierdzić mailowo.Czekam, czekam, nic... no to łaps za słuchawkę i że z Zeusem chcę rozmawiać, rozmówca przyjemny, mówi że Zeus już odpisuje na maila, ale oczywiście nie będzie problemu, on też nie zna liczby 18 i że mam się nie martwić. Dzwonię do sklepu i mówię, że mają wstrzymać Waissnera, że niemca w domu nie chcę i że ja się dogadałam z DOORSami i że oni mi te drzwi wyślą normalnie. Babka nie chce wierzyć, ale zgadza się na to, bym osobiście szalała w tej sprawie. Dzwoni babka, że dzwoniła do Zeusa sama i że nikt nic nie wie i nic nie obiecywał i czy ja nadal chcę ryzykować, mówię, że powoli zaczyna mi wychodzić żyłka na skroni i że chyba czas zacząć się na kogoś drzeć i że ja to załatwię, babka pasuje. Dostaję maila od Zeusa, że nie, że w żadnym wypadku nie wyśle mi drzwi do TEGO sklepu, bo ten jest be i oni nie współpracują, że proszę iść do sklepu po drugiej stronie osiedla i tam zamówić. Oddzwaniam do Zeusa i pytam się, że jak? że przecież zamawiałam w tamtym tygodniu a on mi gada że nie współpracują? a ja zamówiłam przecież, trzeźwa byłam i nawet zaliczkę zapłaciłam, więc JAK NIE WSPÓŁPRACUJĄ? i gdzie są moje drzwi??Zeus tłumaczy, że mają spór i nie wysyłają do nich zamówień i że mam zamówić w innym sklepie, wkurzam się, że nie mogę, bo zaliczkę wpłaciłam i że biorę jeszcze jedne, inne drzwi u nich i ja nie chcę 2 razy płacić za montaż! i że niech przyślą mi je kurde do domu na moje nazwisko jeśli sklep jest be, odmowa. Snuję teorię: ktoś ze sklepu pozwolił mi zamówić drzwi nie wiedząc że już nie ma współpracy z doorsami i teraz wyssaną z palca liczbą 18 starają się ukryć swój błąd i mnie skłonić do wyboru innych drzwi, a figa, a ja zaczęłam drążyć i wypłynęło. Lecę po pracy do sklepu.Dzielę się moją teorią, JAK mogliście przyjąć zamówienie ode mnie nie mając pokrycia producenta? Tam dostaję po głowie wszystkimi żalami jakie sklep ma do dorsów, że są be, że spór, że fv nie zapłacona, że oni walczą, i w ogóle że drzwi są w gruncie rzeczy beznadziejne bo się wypaczają i że mają reklamacje. Pytam się więc DLACZEGO nie usłyszałam przed weekendem, że drzwi są be tylko chcieli mi je sprzedać? A no bo wszystkie reklamacje to z tego tygodnia i że to na pewno jest dywersja doorsów i że oni nie chcą już nawet uwzględniać reklamacji na te paszkwile i że ja oczywiście, mogę zamówić, ale na własne ryzyko.No więc oświecam ich, że NIE MOGĘ, bo Zeus prędzej się skicha niż wam je wyśle. Babeczka widząc, żem nieugięta wyciąga inne katalogi i zaczyna mnie namawiać na jeszcze inne drzwi, problem, że wszystkie one mają zasadniczą wadę: przekraczają magiczną barierę 3 tyś. Namawia mnie i namawia, mówię, nie, bo drogo.- to może system ratalny- nie, bo nadal drogo- ale one są pełne dębowe, proszę zobaczyć- ale mają 3 z przodu ceny- ale dębowe...- ale nie potrzebuję takich- ale są piękne, będzie Pani na nie patrzeć....- e tam, wolę patrzeć na kominek- ale, ale ....- SĄ ZA DROGIE, nie wezmę nic ponad 3 tyś. Mruczek wkracza, prosi o czas, odkładamy rozmowę na 48 godzin. Lecimy do sklepu rekomendowanego przez Zeusa, wpadam na 10 min przed zamknięciem.- Panie, ja wiem, że Pan zamyka i zaraz dam się wyrzucić, ale niech Pan mi odpowie na 2 pytania! Czy to drzwi są be czy producent jest be czy sklep mnie robi w jajo???ustalamy, że gość sprzedaje doorsy od 3 lat i nie ma zastrzeżeń. Dziś ostateczna rozprawa w sklepie, zamelduję jaki wynik.uff. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 17.02.2012 10:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2012 DRZWI EPILOG czwartek: Idę do sklepu z solidnym postanowieniem, że zakończę już tę farsę i koniec, niech już robią drzwi do tyłu, a te przednie zamówię sobie takie jak chcę, w sklepie rekomendowanym przez Zeusa, w końcu nie zawsze trzeba iść na kompromis z własnym gustem No to siadam przy biurku, staram się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, a minę mam jak Doda, której nie podoba się odcień lakieru do paznokci. Babeczka wije się i wije, że ma tu dla mnie nową ofertę drzwi Stolpaw i że znalazła nawet taki wzór jaki podobał mi się w Doorsach... tiaa... ale tu jest szybka jednocześnie w paski i kwadraty i wygląda to eee nieco wsiowo... pytam o inną szybę, niestety jest za dopłatą. Czekam na cenę, uparłam się jak wół i mówię, że ceny z trójką nie zaakceptuję, niech sobie puka w kalkulator i niech kombinuje... Nijak nie wychodzi. Pojawia się inna babeczka z tacą i dwoma filiżankami herbaty dla mnie i dla Mru... mięknę.. Z wciąż miną kwaśnego grejpfruta zgadzam się przeglądnąć katalog, w sumie co mi szkodzi, herbata dobra, skoro już tu utknęliśmy, to ją wypijemy. Z katalogu podobają mi się względnie 3 wzory, pytam o cenę, babeczka dzielnie puka w kalkulatorek. W końcu wychodzi kwota poniżej 3000 zł, zaczynam się interesować, wzór ok, kolor się zgadza, drzwi ciepłe jak kaloryfer, grube jak wieloryb, nic tylko brać. Taaa.... ale zamków niet, wkładek niet, klamek niet, za dopłatą.... oooo? łeee..., moja ośla natura staje dęba, Mruczek się włącza w dyskusję, wyczuwając moje ośle wibracje i mówi jak prawdziwy Stallone do wroga: "to albo te drzwi w takiej cenie z zamkami i klamkami albo wychodzimy" albo inaczej jakoś? w każdym razie efekt jest taki, że deal jest i agreement, drzwi drewniane, ciepłe, polskie, orzechowe, poniżej 3 kafli i nawet szybki będą płaskie, a nie wypukłe jak oczy cziłały. a takie o: http://www.stolpaw.com.pl/static/gfx/drzwi-zewnetrzne/patryk.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 27.02.2012 19:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lutego 2012 (edytowane) ŻAŁOBA W MRUCZKOWIE Dziś będzie prywata, nie budowlana, a życiowa. Czasem człowiekowi jest tak przykro, tak bardzo, bardzo przykro i źle, że to aż fizycznie boli. Nad głową zbierają się ciemne chmury i choć wiadomo, że kiedyś smutek przeminie, ten czas jest wypełniony tylko przez żal i bezsilność, że człowiek nie może cofnąć czasu, nie może zapobiec, nie może naprawić, nie może przywrócić życia... Dziś w sposób tragiczny i nagły odszedł Mruczkowy pies. Ktoś powie, że to tylko pies... - Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny... - Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony. - Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"? - Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy". - Stworzyć więzy? - Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. - [...] jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu... A.de Saint Exupery Może to ckliwe, ale ja mam wciąż nadzieję, że Narnia istnieje.. i że jeszcze kiedyś tam się spotkamy... Edytowane 27 Lutego 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 18.03.2012 00:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2012 (edytowane) WIOSNA CZYLI CZUJĘ ŻE ŻYJĘ.... Sezon został otwarty, na dzień dobry przerzuciliśmy z Mruczkiem cały kamieniołom... eee no palecisko takie wielkie cegieł, pełnych cegieł, czuję je w plecach. Przy okazji odkryliśmy zachomikowaną bootlę po Sobieskim, skrzętnie ukrytą w tamtym roku przez murarzy, pewnie przed majstrem. No cóż, TAM by jej na pewno nie znalazł, zwłaszcza, że paleta, na której stały cegły, raczyła się zabetonować, pewnie przy okazji wizyty betoniarki i jej mycia się pod domem. Palecisko psuło Feng Shui, a na pewno psułoby... portki montażysty drzwi, na którego wizytę czekamy z utęsknieniem. Od dziś czekamy też, z równym utęsknieniem, na bramę garażową ze złota (a przynajmniej jej cena o tym świadczy), mamy nadzieję ją powitać za 2 tygodnie. Niezmiernie cieszy mnie to wiosenne słońce, będzie sprzymierzeniec w obsuszaniu domu. Wylazły z ziemi też pierwsze MOJE tulipany, ukochane kwiaty będę je hodować tuzinami Jak tylko pokażą jaki mają kolor - obfocę i z dumą zaprezentuję. A żeby nie było tak pięknie, że tylko sielanka i ptaszki i kfiatki i słoneczko, spieszę donieść, że elektrycy imbecyle, znani z perypetii opisanych wcześniej, muszą przenieść skrzynkę, bo koliduje ze skrzynką gazową. Raaany, a już myślałam, że to koniec użerania się. Czy Wy też macie taki level, że uznajecie, że lepiej było KUPIĆ ten dom? p.s. zauważyłam, że firmie Stolpaw też jakaś wiosna odbiła, bo wszystkie swoje drzwi upstrzyła jakimiś kfiatuszkami rodem z dziecięcej kolorowanki. Widzę, bo mi się miniaturka w notce powyżej zmieniła. To jakby kto pytał, to nie zamawiałam szybki ze słonecznikami Van Gogha, ani innych rubensowskich kółeczek ni pasków, ani graficznych wypocin Pana Wieśka z Wiszni Szybeczki winne być czyste jak dziewica w maju na łące i już! Edytowane 18 Marca 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 21.03.2012 18:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Marca 2012 PRĄD CZKAWKĄ RAZ A miało być tak pięknie, miałam elektrycznych pustych gitar już nie oglądać na oczy. A tu prosszz. Kwestią wprowadzenia: plan sytuacyjny następujący - mamy mieć gaz, mieliśmy mieć w listopadzie, ale informacja w urzędach działa jak działa a na pewno do "Faktu" jej daleko, stąd Mruczki czekały aż założą skrzynkę i gazownia czekała aż założą skrzynkę. Nikt nie raczył zadzwonić, mailika puścić, ba, gołębia pocztowego, nic. Pod koniec roku zaszczyciło nas obrażone pismo, że my chyba gazu mieć nie kcemy bo nie zrobiliśmy se skrzyneczki i gazownia nie wie gdzie ma podłączyć. No to w te pędy wyjaśniać sprawę, ok zrobimy sobie, ale to może po zimie, termin przesunięto na 1 kwietnia, takie tam prima aprilis. No i jakoś nas zajęły te drzwia i te bramy garażowe i te insze sprawy, że ciutke żeśmy o tym gazie zapomnieli. No i jak przyszło pisemko, że oni już za chwileczkę, już za momencik będą kopać, a w ogóle niech się Pani przesunie, bo stoi Pani akurat na linii koparki... no to Mruczki w popłoch wpadli i dawaj tę swoją skrzyneczkę załatwiać. Wszystko spoko, ale przy okazji się wydało, że skrzynka elektryczna stoi durnie, bo przepisy zabraniają wstawiać gazówkę między skrzynki elektrynki, więc wychodzi na to, że zachowując wszystkie potrzebne centymetra, gaz będzie gdzieś na środku bramy wjazdowej. O mamusiu.... No to ja bieguniem mailika pisać że do Taurona, że lipa, że skrzynka stoi i zasłania świat i gazowników denerwuje, że ydioty postawiły ni w doope ni w oko. Posłałam i czekam na reakcję. No i jednakowoż, ale zaliwżdy też przewidywalnie MUSIAŁ pojawić się na inspekcji owej skrzynki mój ulubiony wykonawca prądu, któremu sraczki życzyłam i świądu w tamtym roku, bo jak nikt wyprowadzał mnie z równowagi. Dzwoni mój Rodziciel, zwykle opanowany i mega sprawiedliwy, acz poirytowany z lekka, że są CI panowie i że z uporem maniaka wmawiają mu, że to JA kazałam durnie skrzynkę podstawić, jakieś 10 i czy czwarte cala od granicy i oni mają na to notatki i ustalenia i zrobili jak chciałam. Osłabłam. Wzięłam tę słuchawkę i tłumaczę panu sraczce, że koniem nie jestem, pijana nie bywam, a wszelkie wytyczne JASNO pozostawiam ojcu, który też nie nadużywa halucynogenów. A on mi w ton, że to ja i już, a jak nie ja to mąż, tak, na pewno mąż, on sobie przypomina, że on z nim rozmawiał i że to on i kropka. Żenada kurcze tak wciskać mi kawał kita, no to mu mówię, że owszem, odszczekam, niech pokaże notatki i mój pod nimi podpis a go przeproszę, co więcej, niech pokaże podpis męża mego (co nie trudno rozpoznać, bo bazgrze jak Kaziu z 1"d") to go przeproszę podwójnie, a on na to że nie ma i że już nigdy ludziom na rękę nie pójdzie, bo on tak z dobrej woli i z dobrego serca zrobił a teraz go narażam na koszty. Taaaa, Ty żeś chuopie miał dobre serce jak żeś moje nerwy szargał. A dupa! Zdenerwował ojca, zdenerwował mnie i Mru, nawciskał kitu i pojechał. Dziś szafeczka piknie przesunięta jak Bozia przykazał stoi sobie tam, gdzie przewidywano. Aaa i znalazły się papiery, które udowodniły, że ani nie ja ani nie Mru kazali durnie postawić. I właściwie się zastanawiam nad taką współpracą z klientami pt.: "kłam w żywe oczy, a nuż nie pamięta i da sobie wcisnąć" Nie ze mną te numery Brunner Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 25.03.2012 14:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Marca 2012 (edytowane) ZAKLINACZE czyli PIERWSZE OBJAWY OBŁĄKANIA Dziś sobota, Mruczki zerwały się wczesnym rankiem i bieganiną zaczęli weekend, trza było skoczyć do uwielbianego sklepu na "C" po niezbędne drobiazgi i pędem na działę robić, robić roooobić! Dziś udało się: - wykopać 25 dołków pod thuje, które nie przyjechały wczoraj, bo "coś tam Pani z samochodem", jutro zadzwonię i ryknę gościowi do słuchawki, wszak klient, który zamawia 55 szt winien być szanowany, o!. No więc wykopał je Mru, zrobił kopczyki niczym kret, pozostało mu ze 30 dołków na następny rzut. - omieść, dwukrotnie zagruntować ściany i rozłożyć kafelki w kotłowni - Mruczka - ocieplić ścianę w garażu z dokładnością do jednej setnej milimetra (ja się założę, że ta ściana uwzględnia nawet krzywiznę odchylenia wirowania Ziemi) - tato Mruczki - wybebeszyć i wysuszyć blaszak po ostatnim zalaniu przez roztopy oraz ogarnąć panujący tam chaos - mama Mruczki Całkiem niezły wynik. Co ciekawe, każdy z pracujących ma objawy obłędu, bo podobno tak jest, jak ktoś mówi do siebie. W tym przypadku zdało się słyszeć: "- no i teraz Ciebie przypasuję..... tak, jeszcze milimetrek.... tak, pięknie, pięknie.... no i gdzie uciekasz?... " - z garażu, spod ściany "- oooooo, pij kochany pij ... (na nutę Kayah) - z gruntowanej kotłowni, " aaaale jestem jedwabista no..." "- no chodź, no choooodź, no skubaniec zaparł się, no wychodźże" - mama z garażu szamocząc się z workiem śmieci brak danych co mamrotał Mru, a to ze względu na to, że pod płotem wiatr zagłusza słowa zdjęcia na dziś: Edytowane 25 Marca 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 28.03.2012 20:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2012 PODOBNO... Podobno dziś wykopali gaz i podłączyli rureczkę do domu Podobno wkopali szambo Podobno za tydzień montują drzwi podobno, bo jam Tomasz Niewierny, póki nie zobaczę i nie obmacam, nie wierzę ludziom. podobno, bo mnie dziś przypadło w udziale ta mniej przyjemna część czyli bieganie za kredytem. W sumie wiecie co? Będzie antyreklama. Nic nie mam do Niemców, ale niech sobie Dojcze Bank zabierają precz. Człek się stara, pokazuje, że pracuje, że zarabia, pokazuje swoje konto i głupawe wpisy (Mru jest w tym mistrzem a ja mam radochę sprawdzając tytuły jego przelewów do mnie) pokazuje na co wydaje i ile, jakie nosi majtki, na co chora była prababka i każdy swój pryszcz pokazuje. A oni kręcą nosem i posyłają Człowieka po papierek, po potwierdzenie złożenia papierka, po potwierdzenie potwierdzenie trzy razy przyklepnięte papierka tego papierka co inny papierek poprzedza. A ja gibam tam i z powrotem, oczywiście w godzinach pracy, bo przecież urzędnik też człowiek i też pracuje w godzinach pracy, i tracę urlop i nerwy i olej napędowy tracę i chęć na cokolwiek też. Na koncie 90 zł, pozamawiane usługi a kredyt może tak, a może nie, a może za miesiąc. I tak od listopada. A żeby było śmiesznie to decyzja (pozytywna, a jak?) zapadła w grudniu. Mamy marzec. Tak. Jutro czekam na telefon: "Droga pani Mruczko, prosimy jeszcze przynieść wymaz z kału" aha, no i asertywność tracę i pazury wyciągam, Ośka będzie ze mnie dumna. Weszłam w spór z panem od thui, co mi ich nie przywiózł i jakby kazał mi się ODCZEPIĆ i grzecznie czekać. Jak przyjadą to będą. Powiedziałam mu grzecznie, elokwentnie i kulturalnie, że czekać to ja mogłam do czasu a teraz w doopie mam jego thuje, kupię sobie nowe. A niech mi tylko wystawi negatyw.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 30.03.2012 20:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2012 TUUJE czyli zaczarowany lasss drzew Dziś w telegraficznym skrócie: Odsłona pierwsza: kotłownia pomalowana, śnieżna, piękna, farba idealnie matowa, Tikkurilla z Casto z jakiejś okazji, cudna. Tynk, choć cementowy - pod farbą prezentuje się pięknie, zachowując miłą fakturkę. Dziś już zakończyliśmy kładzenie kafli, zdjęcia będą jak jutro zafuguję Odsłona druga: byłam w szkółce leśnej niedaleko domu. Facet sprzeda mi tuje wielkości mojej mamy* za 18 zł. Tylko popukał się w czoło jak go zapytałam czy mogę przyjechać po nie jutro. Pukanie było uzasadnione ilością. Paaaani, jedną bym Pani wykopał, ale 50 sztuk??? Grzecznie zamówiłam je na przyszły tydzień. *) 165 cm w czapce kaszkietce Odsłona trzecia: na jutro planujemy dalszą harówkę, Mruczek mi się wykańcza psychicznie, tupie nóżką i już nie ma siły. Ja też mam mieszkanie zapuszczone i obiadu dawno nie jadłam. Pocieszamy się, że jeszcze tylko rok oklasky Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 05.04.2012 21:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2012 KREDYTO Siedzem w domu na mej sofie... w kapciach samych, albo beeez, mam laptopo, mam kredyto... si! o bosh... kto policzy ile minęło od listopada? Niemcy dały piniondze, będziem wydawać, hej! Spieszę donieść, żem ledwo żywa. Serio serio. Dwa etaty: umysłowo siedzący w pracy oraz fizyczno tyrający na budowie i na zasmażkę zapuszczone mieszkanie. Ten tydzień obfitował w bój na wielu frontach: Bitwa 1: Kotłownia + fuga czekoladowa Mapei + Mruczka. Wynik 1:0 dla fugi. Chociaż właściwie nie, bo fuga w końcu poległa... Mruczka też. A było to w sobotę, której poranek spędziliśmy biegając po PSB Mrówka (niech niebiosy błogosławią tamtejsze ceny) gdzie zanabyliśmy drzwi wewnątrzlokalowe sztuk jeden, w kolorze hmm drewnopodobnej okleiny, całkiem znośne, za niecałe 400 złociszy. W sumie nie są mniej drzwiowate niż te drzwi za ponad tysiaka. Przytargaliśmy drzwia wraz z grzejnikami do łazienek i kibello - sztuk jeden. Po rozładowaniu zakupów i dobrym obiadku z entuzjazmem rzuciłam się do fug. Piękny czekoladowy kolor, aż się polizać chciało. Cóż, fugi nie chciały schnąć i uparcie mazały się przy myciu co doprowadzało mnie do rozpaczy i powodowało nadmiernym zużyciem papierowych ręczników i Mruczkowych kolan. Na opakowaniu pisze, że po 3 godzinach fugi można rąbać siekierą i za nic nie da się ich usunąć. Moje po 4 godzinach wciąż się mazały, stresując mnie, że mażąc się, nie zejdą już z kafli. Zaplanowane miałam jeszcze zagruntowanie garażu, po fugach poległam. Na następny dzień nie mogłam się ruszyć, bolał mnie KAŻDY mięsień, ręce, nogi, brzuch, plecy etc etc.. Bitwa 2: Tuje. Z braku czasu, co wypadło w sumie niespodziewanie (ten brak czasu) nasz dzień wyglądał tak: biegiem z pracy do Castoramy po włókninę, biegiem z Castoramy do wypożyczalni przyczep, biegiem z przyczepą w korku po tuje, szybki załadunek 40 szt drzewa 120-180 cm plus dwa wory torfu, biegiem rozładunek na budowie (gałązki tylko furkotały), żeby zdążyć oddać przyczepę w tej samej godzinie zanim zamkną wypożyczalnię... ufff. A potem sadzenie na 3 osoby taśmowo. Rosną sobie, są pięęęękne, wielkie i w ogóle super, a jak paachną Bitwa 3: Malowanie garażu. To w sumie najłatwiejsza bitwa, stoczona wałek w wałek dzisiaj z Mruczkiem. Jest biało, jest pięknie. Z rzeczy bardzo istotnych i cieszących nasze serducha: kredyto dotarło na konto, w połowie już kurcze wydane, ciągle mi się wydaje, że to kropla w morzu. Zamontowano nam też drzwi, te, które strugano tak długo. Zachwyt mój jest nieziemski. Drzwi Stolpaw są piękne, cudowne, zachwycające i już nie wyobrażam sobie innych. Mają śliczną szybkę, przez którą widać jednostronnie (sprawdzaliśmy z Mru ) i piękny kolor starego złota na klamce. Montaż przebiegł o dziwo bez jaj żadnych. Mamy żarówki w pomieszczeniach. Koniec z poruszaniem się Brailem po domu małe a cieszy. Powoli łączymy kabelki w użyteczną sieć. A poza tym prąd budowlany to zdzierstwo! Hydraulik dzwoni do mnie częściej niż mój mąż wcale mnie to nie martwi. To, czego pożądam dziko obecnie to piec i montaż kibello zdjęcia będą jak się wyśpię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 12.04.2012 20:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Kwietnia 2012 (edytowane) BUDOWLANY KOCIOKWIK WIOSENNY Słuchajcie, odebrałam dziś 21 telefonów... słownie: dwadzieścia jeden. Pewnie zamiast mózgu mam już kluski śląskie, bo telefony komórkowe to takie niezdrowe są.. W sumie sama sobie winnam, jak powiedział Mru, bo wzięłam na siebie parę strupów na raz a teraz kwiczę. Generalnie jest wysyp. Budowlańców jest wysyp. I oni krążą jak ptaki nad polem i szukają roboty. No nic dziwnego, raz na wozie, raz pod wozem. Raz my szukamy ich, raz oni nas. Sęk w tym, że jakby zaczynam się w tym gubić, w tym tabunie galopujących w mą stronę fachowców w sensie. No bo tak: czując pustkę w gronie polecanych wykonawców, zaczęłam ich sama szukać, a potem mnie olśniło i odkryłam serwis "szukajfachowca" i oferię, gdzie ów wymienieni sami się szukają, a właściwie znajdują. No i zadowolona zapuściłam parę ogłoszeń i otrzepałam rączki. Myślę sobie: a przyjdzie kilka maili... ta! KILKA! one już lecą za mną toczącą się wielką kulą śniegową... ja już nie chcę! No i się gubię. Co chwilę dzwoni lub pisze do mnie fachowiec, są wszędzie... jak gołębie! jak... jak komary latem! Boję się otworzyć lodówkę.. Gdyby nie mój wszechwiedzący kalendarz i nie moja mania zapisywania wszystkiego to bym zginęła jak Andzia w ogródku, tonę w wycenach i ofertach! A tematów mam tylko, TYLKO? trzy: - kominek - taras i podjazd - ocieplenie Zesram się a nie dam się, jakoś to ogarnę! a reszta powoli: gaz sobie jest i czeka, hydraulik miał dziś zły dzień (jakaś aura nie teges, bo u mnie w pracy też marazm) ale walczy z kotłownią, podłączył już szambo, jutro obiecał mi kibello. Tylko czekam z podpalonym lontem jak sławojka wyleci z podwórka na zbity pysk. Piecyk, podobno inteligentny, jak zauważyła onegdaj MSU, jest mikrych rozmiarów. Ma za to pokaźnego koleżkę - zasobnik wody, mały, krępy zawadzacz. Z utęsknieniem czekam aż to wszystko ruszy z kopyta. Brama garażowa przyjeżdża jutro, przestanie wiać nam po plecach w garażu. Z prac mało istotnych: pomalowaliśmy garaż i założyliśmy chińskie lampy, tanie, a co. Zagruntowałam kuchnię i wiatrołap, ostrzę wałek na sobotnie malowanie. Z placu boju zniknęły też stemple (ciężka ich mać!) i palety. Sama się dziwię ile razy potrafię podnieść paletę nad głowę (celem załadunku, nie pokazów kulturystycznych). MSU możesz być ze mnie dumna. Teściek był. Foten machen: szamboNUREK: Staram się oswoić z myślą, że w tym roku się już nie wyśpię. Edytowane 12 Kwietnia 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 18.04.2012 10:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2012 (edytowane) DEPRECHA WIOSENNA Czy wy też tak macie, że macie już dosyć, że jeszcze tak dużo macie?... do zrobienia... Mruczki ciągną na dwa etaty, praca, budowa i dom. Przy czym dom to takie miejsce do spania i na oblucje łazienkowe, nic więcej. Łapiemy się tego, co zrobić możemy z bólem serca oglądając kolejne wyceny fachowców. Którzy owszem, zrobią ale nie za darmo bo jeść też muszą. No i znów jesteśmy typowymi Polakami, co to zaoszczędzi a sam zrobi, dłużej, lepiej lub gorzej, ale zrobi. Gdyby nie pomoc naszych rodziców chyba byśmy nie dali rady. Nie, na pewno byśmy nie dali rady. Błagam, jeśli kiedykolwiek wpadnę na pomysł, że wybuduję drugi dom - przywiążcie mnie do kaloryfera! Ze spraw bieżących: - gaz już tuż tuż, odebrałam od projektanta uzgodnienia co do pozwolenia na budowę gazociągu w setce egzemplarzy, po co to komu? pytam się, na co projektant, inkasując swoje osiem okrągłych stówek :"żeby ludzie mieli pracę Pani Aniu". Nosz fak! ale ta praca jest bezsensowna! Lepiej byłoby mi wydać te osiem stówek dla ogrodnika coby mi trawkę posiał i jakiś efekt by był, niż kupować parę kresek na kartce. Nie w tym kraju. - szambko zasypane, podłączone, w weekend pozwolono mi zrobić inauguracyjne siku. W porządku, spłukało się i nie wróciło wiszą też drabinki, wisi piecyk, gruba Berta zasobnikowa stoi napełniona, gaz podciągnięty i szczelny. Hydraulik obdarzony whiskaczem. Wszyscy zadowoleni - malujemy pokoje, tanią farbą z motylkiem, tę urodzinową Castoramową, mam nadzieję, że nam się czkawką nie odbije. W sumie maluję maluję a im więcej maluję tym więcej do pomalowania zostaje... czary jakieś - wybieramy kafle, wszystkie ładne mają ceny z kosmosu, wszystkie promocyjne mają kolory takie, że boli patrzeć. Czy jest na sali ktoś, kto kupuje kafle w cenie 300 zł/m ? bo takie też widziałam, złocone nie były, nie wiem, może robione ręcznie albo nożnie, albo wykuwane dłutkiem z kopalni? - przyjechały parapety, sen spędzają z powiek ojcu, ale walczy z nimi dzielnie. ostrzy zęby na kafelkowanie garażu, ten to ma zdrowie. Ja już zaliczyłam milion depresji. - każdy wypad do OBI, Casto, Leroy czy coś w tym stylu kończy się wynoszeniem tysiąca przełączników, wyłączników i kontaktów. Ktoś się nimi żywi, bo wciąż ich brakuje. - Mru podoba się wszystko co ma cenę 29.90 i poniżej. Jak wybić mu z głowy połyskujący marmurek na ściany w łazience, podczas gdy ja ślinię się do takich ładnych, brązowych, matowych ze szlaczkiem? Za to upatrzyłam w Casto całkiem ładne panele po 17 zł/m. Urodzinowe. Dobrze, dobrze, niech teraz może Leroy ma jakąś rocznicę setnego klienta albo OBI niech świętuje dzień skowronka, byleby tanio było - kończę casting na wykonawcę kominka, dwóch idzie łeb w łeb, jesteśmy też po spotkaniu z panem od kostki (taras i podjazd), cały czas mam wrażenie, że wszystko dzieje się zbyt szybko, jednocześnie mam wiatraczek w doopce, bo "coś bym zrobiła", jakoś wykorzystała każdą minutę a to na telefon, a to na maila a to na poczytanie muratora, oczywiście wszystko w temacie budowlanym. - wstępnie zaprojektowałam kuchnię w IKEA, wstępnie, bo sama siebie pytam czy chcę wersję ze słupkiem piekarniczym po prawej czy po lewej. Pytanie to jest dla mnie za trudne i nadal nie wiem. Osiołkowi w żłoby dano... żebym tak się mogła zastanowić rok czy dwa...albo żeby mi zrobili kuchnię tak a potem przestawili siak i żebym mogła paluszkiem wskazać jak ma być, po wizji lokalnej. Tak, wiem, mrzonki. - mówiłam o bramie garażowej? no piękna jest. Chodzi cichutko. Orzeszek z Krispola. W związku z tym w garażu już nie wieje po podwiązkach, a wysoka Mruczka musiała parę razy przejść na palcach i upewnić się że NA PEWNO nie jeb... nie zawadzi łbem o szyny vel prowadnice. Próba przeszła pomyślnie, czoło całe, ale wrażenie jest ekstremalne. - jestem na etapie wymyślania kolorów do pokojów. Na dole będzie szarość, srebro i winna czerwień, mam nadzieję, że nikt nie dostanie od tego kociokwiku. Jedna łazienka w szarościach, jedna w brązach, sypialnia w fioletach, lila i szarość, kuchnia wanilia i orzech, reszta w trakcie. - mam niedobór snu i lata mi oko. Dziś zeżarłam całą czekoladę gorzką Wedla. Nie pomogło, nadal lata. Co rano marzę o urlopie, który to już za półtora tygodnia. Znając życie wtedy dopiero dam do pieca. Będę zasypiać z motyczką lub grabiami w ręce... albo gorzej Aaalbo przyjmę postawę tumiwisizmu i będę spać do południa... nie, sama w to nie wierzę. zdjęcia niebawem, chyba nie mam weny... no bo co wam będę ścianę pokazywać, pomalowaną tymi ręcyma? a za tydzień niespodzianka Edytowane 18 Kwietnia 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 25.04.2012 06:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2012 GRZEJEMY Niniejszym rozpoczynamy sezon grzewczy.... eee, no wiecie, ocieplamy mury, wygrzewamy podłogi, robimy przyjemną atmosferkę. A wszystko to za sprawą pieca, który już nie tylko wisi i robi dobre wrażenie, ale od wczoraj zabrał się ostro do pracy. Muszę uspokoić MSU, mój piec nie jest aż tak intelygentny, żebym miała z nim gaduszyć, ma ze trzy przyciski i ze trzy tryby pracy, jak pokazuje error to mam go zresetować i już. Opanowałam szkolenie na użytkownika i nawet się w tym łapię. Mam zamiar się nim za bardzo nie przejmować i liczę, że to serducho domu będzie sobie biło własnym rytmem poza naszą ingerencją. Mam niewielki niepokój, który pewnie zniknie jak się oswoję z faktem, że oto w domu jest płomień i nie wyłącza się go wychodząc. Taa, z wieloma rzeczami się taki inwestor musi oswoić. Nadal mam oczy dookoła głowy i czuję się niepewnie gdy brama jest otwarta, albo któreś drzwi do domu. Podobno minie, może to taka naleciałość mieszkańca dużego miasta, który wszędzie widzi potencjalnych złodziei. Mam w planach osiągnąć taki poziom spokojnej energii jak mój teść, który prawie wcale domu nie zamyka, czy ktoś w nim jest czy nie. Oby okolica sprzyjała. Bo niefajnie jest siedzieć w ogrodzie i zastanawiać się co się dzieje przed domem i na odwrót. Jak będzie pies, to mi powie przynajmniej, że coś słyszy i podzielimy się tym niepokojem na pół Druga odsłona dnia dzisiejszego jest niemniej fajna, właściwie nie wiem z której się bardziej cieszę. Otóż przyjechał jego wysokość Arysto-krata kominek i zajął ociężale miejsce w salonie. Nikt go stamtąd nie ruszy.... bo ciężki jest Jestem pozytywnie zaskoczona szybkością realizacji (wczoraj zamówiony) teraz wszystko w rękach wykonawcy, trzymam kciuki, żeby ładnie go obudowali. zbliża się weekend majowy, mam nadzieję, że popchnie się prace stanowczo do przodu, ogród leży mi na sercu coraz bardziej, szykuję siły do motyczki i grabi. A tymczasem zakwitły już pierwsze tulipany Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 25.04.2012 21:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2012 (edytowane) FOTORELAZIONE Drzwi pomiędzy garażem a wiatrołapem strzegą pilnie ciepełka, jakie produkuje piecyk. A oto cała nasza kotłownia, cieszę się, że nie mam kombajna ani maszynowni ani brudaśnych pieców na wungiel, piecuś i jego gruba Berta, ciężka jak diabli. mają kolegę z tupecikiem, loki w stylu Wodeckiego "przyprawił" mu nasz hydraulicco, czyż nie uroczy? Jest to o tyle uzasadniony zakup, że twardość wody w naszej wiosce wynosi 20 jednostek (gdzie stan normalny acz wysoki to 11, podobno, nie wiem, muszę się dokształcić) Inwestor czasem musi sprawdzić czy wszystko gra, z wysiłkiem stara się to wszystko ogarnąć. Mina adekwatna do stopnia zrozumienia przedmiotu oględzin kibello służy, już go uwielbiam, nie muszę zadka wystawiać pająkom na pożarcie ani zimnu na skostnienie i na deserek z dedykacją dla wszystkich tych, którzy tak jak ja kochają tulipany, pierwszy tulip na własnej ziemi: edit: a nie napisałam najważniejszego punktu dnia zakupiliśmy drzwi na górę, o takie: Edytowane 26 Kwietnia 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 01.05.2012 20:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Maja 2012 ŚWIĘTO PRACY Jak na święto pracy przystało, należało oddać hołd pracy i upracować się po pachy tak też zrobiła cała rodzina, jawiąc się jak jeden mąż wczesnym rankiem na budowie. Jak wiadomo co 18 rąk to nie dwie i tak uporaliśmy się z wszystkim, co było zaplanowane. Najbardziej cieszy mnie fakt, że oto garaż wziął i sobie poszedł.... Nie tylko inwestorzy zaiwaniali dziś na działce, kominkarze zabudowali naszego Arysto-kratę. Cieszy oczy, w salonie zrobiło się jakoś tak bardziej pokojowo, nastrojowo. Jutro pewnie inauguracyjne odpalenie, chciałoby się spytać, czemu teraz, jak jest ukrop, a nie miesiąc temu jak nam tyłki marzły? ech. W ogóle, czy ktoś widział wiosnę? zrobiło nam się od razu sierpniowe lato, najlepsza pora teraz to godzina 19:00, jeszcze nie ma komarów a oddychać można. Plany nam się nieco rypły urlopowe, pod znakiem zapytania stanęło też zakładanie Mruczkowego ogrodu. Tak sobie marzę, żeby ten nasz ugór zmienił się choć częściowo w zielony zakątek, gdzie można wypocząć. Pewnie przyjdzie na to poczekać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 05.05.2012 21:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2012 (edytowane) TRANSMISJA NA ŻYWO Halo Halo Mietku, halo halo Franku, dziś relacja na żywo z Mruczkowej budowy, z małego pokoju, z łóżka, gdzie piloto, gdzie laptopo... no dobra piloto ni ma, bo tv nie mamy, ale zasięg neta jest, no to spieszę z relacją na żywo z pierwszej nocy w naszym domu. Aaaaale niech przestaną zacierać ręce erotomani, bo nie o tym, nie o tym A wszystko przez mojego Mru, co to pomysły ma czasem wariackie. Dziś przywieźliśmy łóżko, które dostaliśmy rok temu od naszych kochanych Państwa na "i", a przywieźliśmy je nie bez powodu, bo zapowiedział nam się fachman, który ma przemienić moje betonowe podłogi w pucuś cycuś gresik oraz stworzyć obie łazienki od zera. Ponieważ fachman jest zamiejscowy, winniśmy mu wikt i opierunek, no to Mru złożył łóżko i zapowiedział, że nigdzie nie jedzie. Kibello ma, wodę ma, piwo jest. A ja jakom żona przyboczna nie zwykłam się oddalać, tym bardziej nocą wolę mieć go na "oku", no to jestem wraz z nim na pożarcie.... jeszcze nie wiem czego. A chyba sąsiadów, co to geriat- imprezkę dziś mają i sama nie wiem co jeszcze wymyślą po oreore siabadabada i hej sokoły.... o! czy ja słyszę Feel? o mamuniu... a ja właśnie uciekam z kołchozu blokowego, gdzie umsy umsy i trzaskanie wind. To chyba już wolę oreore, byleby nie często. W sumie kurde chyba czas zainwestować w płot z OBI za 64 złocisze sztuka, może oprócz wizji zasłoni też nieco fonię. No bo jak to, że somsiedzi grillek, leżaczek, goście, gitarka, a my z Mru i starsi zaiwantus z wałkiem, z wiertarą, z pianką montażową... To przynajmniej byśmy tej ich rozpusty nie widzieli nie? Także dziś do snu kołysze mnie imprezowe "przeżyj to sam", no to może przeżyję tę noc. Pieco robi nam dobrze temperaturowo, deszczyk stuka w dachóweczki, nawet w kominku moglibyśmy rozpalić, gdyby nam się chciało. Bo pomimo dreszczyku emocji nocowania w betonach jesteśmy skonani. Przez całą majówkę jadę na wałku i tylko co rusz otwieram nową farbę z motylkiem. Nie wiem ile ten dom ma kilometrów kwadratowych ścian, ale im więcej ich maluję tym bardziej się mnożą. I tak w koło macieju, mach góra, mach dół, umoczyć i jeszcze rrraz! Będę miała nadgarstki jak Pudzian i plecy jak Tarzan. No ale zaczyna wyglądać biało (sąsiedzi właśnie pytają "ile słodyczy jest w słowie Ilona?" - może ja im pójdę powiedzieć ?) Mru popija piwko, siedzi w kapciach na zdezelowanym krzesełku i też podśpiewuje, heh, że też nie możecie tego zobaczyć.. a ja zbyt lojalna Jola, żeby go na You Tuba powiesić malownicze doprawdy morda mu się śmieje i chyba zadowolony jest. Kilka godzin temu powiedział: "cooo? że tu jakiś fachman ma nocować pierwszy? w MOIM domu? ja tu śpię pierwszy i koniec" No to "łyknęłam" ten argument i jesteśmy. Ale wracając do tematu: dostaliśmy kopniaka przyspieszającego, trzeba skompletować łazienki przed przybyciem fachmana, tak więc dziś kupiliśmy deskę wolnoopadającą..... No dobra, mamy wannę, mamy brodzik i kabinkę, nawet jakąś baterię dorwaliśmy tanio, wciąż nie mogę się zdecydować na kafelki i doprowadza mnie to do nerwa, bo ja bym chciała, żeby wszystko, w rządku poukładane, czekało, a tu nic mi się nie widzi, nie mam koncepcji, wszystko się miesza, kolorystyka, dekory, rozmieszczenie.. buu... niech ktoś mi jakąś ściągę podsunie co? Jutro zrobię niedzielne tournee po marketach budowlanych jak zawsze, może mnie olśni! Tak jak ostatnio olśniło mnie, że moje upragnione drzwi DRE Vetro nijak nie pasują do tych, które mam zamiar wstawić obok do łazienki. No i nie będzie Vetro.. :/ Za to całkiem znośnie drzwi Erkado seria Magnolia lub Azalia, tak kwietnie tym razem. Ważne, że tanio i montaż za złocisze. To nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni takie tam rezygnacje z własnych marzeń wyposażeniowych. Cóż, są to rzeczy na marginesie kompromisu, ważne, że kominek jest taki jak wyśniony W dzisiejszym odcinku fotorelacji przedstawiamy rozpalonego Arystokratę, który w poniedziałek dostanie swój kamienny kołnierzyk i zakładanie parapetów, które zniweczyło moje bielenie (Mru! szlifujesz tę tfu, piankę ze ścian!), nie może umknąć uwadze czytaczy czapeczka starszego inwestora, oryginalna z metką Vero Moda, hit sezonu na to lato ps. jakby kto pytał czemu Mruczka maluje wybiórczo: spieszę donieść, że tam gdzie będzie tapeta, nie marnuje się farby z motylkiem Miłego oglądania i dobrej nocy. Jak mnie nie pożrą pająki to do jutra Edytowane 5 Maja 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 06.05.2012 22:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2012 JAK DŁUGI WEEKEND WPŁYWA NA SPRZEDAWCÓW Ja wiem, mnie się też rypnęły plany urlopowe i naprawdę rozumiem tych, którzy muszą pracować, kiedy cała Polska grilluje. I gdybym miała taką możliwość, przychodziłabym do marketów budowlanych o ludzkich porach i w ludzkich godzinach. Ale też pracować muszę i to w pełnym wymiarze, dziedziczką Hilton nie jestem ani księżną Monako, więc łażę kanałami i omijając szerokim łukiem Maks Flizz i inne Cermagi węszę promocje w takim OBI czy Casto, ewentualnie w Liroy. Mi też by się nie chciało pracować w weekend, naprawdę, ale czasem kurcze jedynie weekend jest możliwy do pozałatwiania zakupów. A tu zonk, wszyscy obsługujący jakby się zmówili, albo się chowają, albo odpowiadają od niechcenia, albo mają wyraz twarzy mówiący: ej weź spadaj i daj mi spokój.Na dowód tego dzisiejsze sytuacje: 1. LeroyMruczka: Czy mogłabym prosić któregoś z panów o zapakowanie mi kabiny? Pan? Pan? ktokolwiek? (było ich trzech, każdy udawał że mnie nie widzi)X: Franiu idź, Pani Cię prosi.. no idź, patrzcie jak się ociąga..Y: noooo no dobra.... która ta kabina? 2. OBIMruczka: chciałabym tę szafkę i tamtą umywalkę...Z: aaaaale to nie pasuje..Mruczka: ale ja bym chciała przymierzyć...Z: ale mówię że nie pasujeMruczka: ale ja sobie dopasuję, niech się Pan nie martwi, chcę tylko zobaczyć ile trzeba podciąćZ: ale nie pasuje, będzie brzydko i nikt tak nie robi (nosz fak, nie prosiłam o komentarz)Mruczek: to może ja sobie sam przyniosę i przymierzęZ: no ok, jak Pan chce, niech Pan nosi (i sterczy)Z: ale to jest do sprzedania w komplecie tylkoMruczka: słucham? to ja nie mogę kupić osobno?Z: noo nie, komplet to kompletMruczka: Pan żartuje, ja kupuję z tego kompletu dwie szafki i bez tej umywalkiZ: nooo dooobra, ale ja muszę sprawdzić czy jest na stanie...Mruczka: że co?Z: to ja zapakuję... 1. LeroyMru: ale czy do miski Delfi nie możnaby dobrać tańszej deski wolnoopadającej?X: (z flegmą) aaale nie ma, jest droga oryginalna, albo nieco tańsza, którą można przystosować...Mru: czyli będzie pasowała do Delfi?X: NIE BĘDZIE pasowała, można ją ewentualnie dobraćMru: ?X: (ze zniecierpliwieniem) oj, to zapakować Panu ten bidet czy nie? 90% obsługujących nas w ten weekend sprzedawców miało taką samą minę i takie same podejście do klienta, w ogóle to ja przepraszam, że ja w ogóle u nich robię zakupy, no nie stać mnie na sklepy, gdzie róże ścielą od drzwi, ale błagam, nie jestem marudząco-jęczącym klientem, wiem czego chcę, zadaję konkretne pytania, wcześniej rozeznaję temat tego, co chcę kupić, żartuję, uśmiecham się, proszę i dziękuję. Myślę że to i tak więcej niż przeciętnie. Na szczęście zakupy można udać do udanych, upolowaliśmy umywalkę z szafką, lustro, brodzik i wannę do kotłowni. Wciąż mam stresa co do kafelek i pustą głowę z pomysłem na aranżację, weno przybywaj!proszę no... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 09.05.2012 21:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Maja 2012 SKÓRZANA Mruczki dziś 3 cią rocznicę bycia Mruczkami świętują. Ale tylko w kalendarzu. No chyba, że za prezent uznać płytki do łazienki a za imprezę sprzątanie, wymiatanie, palenie itp. Popłoch się zrobił, bo się fachman na jutro zapowiedział a my w lesie. Czytaj w lesie kafelki, tzn w sklepie jeszcze, a projekty łazienek dopiero w głowie, acz niepoukładane. Włosy z głowy rwałam, prawie przechodniów o opinię pytałam, bo nie wiedziałam czy w pionie lepiej czy w poziomie, czy ciemniej czy jaśniej. Jakoś mnie ta wena opuściła. Ale udało się jakoś, dorwałam kafle SUITA z Castoramy, które mocno wpadły mi w oko i serducho oraz zamówiłam równie cudne ELEGANT NATUR, mam nadzieję, że szybciutko przyjadą. Suitę przywieźliśmy sami przy stękaniu Hondy i Mru, który to ładował. Niby nic, 10 paczuszek a dupką szorowaliśmy po asfalcie. Trwa równie szybka akcja podłączania punktu mycia, czyli wanny w kotłowni, gdzie lekkomyślna Mruczka położyła tapetę, żeby się ściana nie chlapała. Tapeta ma się dobrze, ale przestała się podobać. W sumie trochę straszy, już nigdy nie kupię tapety w locie, nie rozwijając jej. Poza tym nauczka nr 213232: nigdy nie kładź tapety z wzorem geometrycznym tam, gdzie mogą być krzywe ściany. Cóż, czasu nie ma, tapeta będzie straszyć a nauczka pozostaje. Teraz tylko muszę zmierzyć się z wyborem kafli na ścianę do kuchni. Opornie mi to idzie. Powinny mieć coś z brązu, coś z szarości i kremu i pasować do zielonej ściany. Wiem, prościej jest sprowadzić afrykańskiego lwa... No nic, może się uda, zwłaszcza jak się ma tak przemiłych przyjaciół, którzy na ten temat mają swoje, liryczne zdanie: "W kuchni gdzie płytki by tonację utrzymać, winny się ściany przede wszystkim dobrze trzymać... a że ich kolor jasny, kawa z wielką mleka ilością połącz to tylko z dobrą jakością niech płytek odcień od szarości tej będzie jaśniejszy... problem z Twej głowy - nastrój pogodniejszy... kup zatem płytki jasno szare, prawie biel szarością trochę zbrudzona... bo jesteś zdolna, a do tego przykładna żona.. " no i wszystko jasne nie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 13.05.2012 18:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Maja 2012 CIEPŁA WODA jestem pod wrażeniem mojego gaz-pieca. Przestawiłam go na tryb cwu, zadałam temperaturkę a grzeczny piecyk myk myk, 10 min, podgrzał wodę i się wyłączył do trybu czuwania. Nooo takie coś to ja rozumiem Jestem wyczulona na temat ciepłej wody gdyż raczej jest to luksus, z którego ciężko mi zrezygnować, a wiem co mówię, bo do dziś czasem funkcjonuję w domach, gdzie ciepła woda pojawia się okazyjnie, a jej brak jest dla mnie niestety dokuczliwy. Mamy wannę, mamy bateryjkę ze słuchawką, mamy krzywą, paskudną tapetę, której to nie pozwolono mi zedrzeć, ale mam nadzieję, że ona ma honor i sama odejdzie wtedy zastąpię ją farbą, co się wody nie boi. Można myć ręce, można więcej, można kąpać psa i moczyć firany i kalosze i co się tam komu podoba. Oczywiście wanna stoi w kotłowni, razem z przyjacielem piecem odpaliłam też, tak na serio, skończony już, kominek. Niestety zapomniałam o wcześniejszych doświadczeniach z kozą i zadymiłam cały pokój. Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego malują rury farbą, która "musi się wypalić". Już wolałabym gołą, albo niech w końcu wymyślą farbę ognioodporną. No cóż, chciałam dogrzać salon, a musiałam wietrzyć na całego. Ale ogłaszam, że w związku, że drogę przebiegł mi czarny kot - koniec z pechem i od dziś wszystko będzie cycuś glancuś Kominek ma jeszcze różowe łaty, ale to dopóki nie wymyślimy dla niego ostatecznego koloru, pewnie będzie nieco inny niż kolor ścian, ale jaki - się okaże potem. (Mruczek chce grafit i nie bardzo wiem, czy on żartuje czy nie) Kładą się też kafle. Dom ma lokatora i opiekuna, który obiecał wyczarować nam podłogę na dole, co oznacza, że niedługo Mruczki będą latać po kuchnię do Ikei. Zdjęcia będą za tydzień Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 14.05.2012 18:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2012 PYK PYK PODŁOGA no i co tu dużo gadać? Pan Piotr robi pyk pyk, przyssywa trzymadełko, smaruje pac pac i kafel z trzymadełkiem ląduje na miejscu. Pięknie się na to patrzy. Powiedział, że błogosławiony ten, co wybrał matowe kafle (to ja, to ja!) bo połyskliwe jak cymuś glancuś a zarazem chińskie i tanie nie wyglądałyby tak dobrze. No nic, ja go już ozłocić chcę, bo tak pięknie mi robi niczym wirtuoz. Tfu, bo zachwalę... Ale cieszę się jak dziecko z tej podłogi. Tak mdławo chwilowo się wydaje i kremowo, ale już niedługo zadbam o kontrasty. Jutro będzie kładziony fartuch kuchni, płytek sztuk 8 i 4 dekory no i pogalopuję do IKEA zamówić kuchnię waniliowo orzechową, mniam. No a przedtem pomaluję ścianki na "dojrzałego banana" wraz z "zielonymi tarasami" Duluxa.... Pożegnałam się dziś z hydraulikiem i smutno tak jakoś, że już do mnie nie wpadnie. Nooo, może raz kiedyś przepchać syfon albo odpowietrzyć kaloryferki? W każdym razie jak ktoś potrzebuje fajnego rur-mena, to ja polecam A pod koniec tygodnia przywieziemy do domu futro, które będzie te kafle polerować... pssst Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Myometis 18.05.2012 09:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2012 (edytowane) NO TO MAM FUTRO Oczywiście nie samo, acz z wypełnieniem. Mruczki zakupiły psię. Pies póki co oswaja się z nami, naszym otoczeniem i z samym sobą w nim. Ja się oswajam z kłaczkami na spodniach i z matkowaniem. Pokazuję świat, karcę, chwalę, tulę... ćwiczę macierzyństwo na psim dziecku, a właściwie na nastolatku już bo psię ma 5 mcy niecałych. Psię pochodzi z arystokratycznego rodu ą ę i tak się zachowuje. Nie biega, a stąpa, nie je, a smakuje, nie liże, tylko rozdaje causki. Nie lubi memłać zabawek, a trąca je nosem, nie gapi się a kontempluje (dziś kury na podwórku). Panowie i Panie - Mruczkowe futro do froterowania nowych kafli wabi się Glasgowhill's Back In Time, dla przyjaciół OTIS. American Collie Rough o zabarwieniu Sable White Faktor, dużo trudnych słów, a wygląda po prostu tak (w porządku chronologicznym): Mruczka teraz na szczeniarzyńskim dwa tygodnie zaprawia się w boju, Mruczek to ten od myziania i drapków Podoba się wam? Edytowane 18 Maja 2012 przez Myometis Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.