Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mruczkowa Chata na Długie Lata


Recommended Posts

WYKAŃCZAMY SIĘ

 

Tytuł taki, bo moi chłopcy śpią jak zarżnięci :) wykończeni upalną niedzielą w plenerze. Dla mnie to chwilka na wstawienie paru nowych fotek, o ile chcecie :)

No więc, no więc... skończyła się robić podłoga na dole :) no w końcu wygląda jak w domu. Oczywiście jedynie wygląda, bo w kontakcie bardziej organoleptycznym jest wciąż ogólny syfek. Przestałam nosić na budowę czarne ciuchy, bo i tak wyglądałam jak córka młynarza po wyjściu z zaplecza. Teraz przerzuciłam się na jasne i pierniczę, nie odmawiam sobie przyjemności klapnięcia na podłogę tu i tam. Futro moje równie pomocnie froteruje gres w związku z tym przestał już być śnieżnobiały, myślę że teraz jest ecru, albo be-żowy :) Próbowaliśmy go uprać w rzeczce ale zgodził się jedynie na zamoczenie łap, dobre i to.

P. Piotr wystartował z łazienkami. Ja nie wiem jak to jest, same mu się te kafle kładą czy jak? Ledwo go zostawię to po powrocie już muszę robić kolejne zdjęcia. W takim tempie to wprowadzimy się w przyszłym tygodniu *) Sąsiedzi zza płotu twierdzą, że ten człek to jedynie dymkiem nikotynowym żyje, bo nic tylko siedzi i siedzi w tej chacie, nie pojedzie zjeść, ani na zakupy. Nie wiedzą w kulinarną siłę sprawczą mojej M. i tego, że Piotr chudzinka więc porcje mojej mamy wystarczają mu na dwa dni. Nie wiedzą też, że mama ze swoją kulinarną różdżką wchodzi FRONTOWYMI drzwiami.

Kuchnia już gotowa, można podziwiać kafle, niebawem chwycę znów za pędzel i zepsuję tę biel paskudnie zieloną zielenią :)

Łazienka dolna zaczęta i w trakcie. Pan Piotr klei a ja latam za fugą piaskowo szarą. Wymyśliłam sobie oczywiście taką, której dostać nie można. Uchh, tak to jest jak się grafik do kolorów dorwie. Dziś spuściłam z tonu i wybrałam dwie alternatywne, jak się nie da, to się nie da, sztuka kompromisu, lekcja 29284.

 

Czy myślicie że uda mi się dobudzić chłopców aby poszli ze mną na obiecane wieczorne piffko do Rynku? :)

 

DSC_0340.JPG

 

DSC_0336.JPG

 

DSC_0317.JPG

 

DSC_0318.JPG

 

DSC_0322.JPG

 

DSC_0334.JPG

 

*) ha ha, no nieeee no żartowałam przecież :p

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 150
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

ZIARNKO DO ZIARNKA

 

łazienka się robi:

 

DSC_0348.JPG

 

DSC_0346.JPG

 

DSC_0347.JPG

 

pies ogrodowy pomaga jak może i jak nie może też:

 

DSC_0358.JPG

 

DSC_0354.JPG

 

DSC_0356.JPG

 

chciałam zauważyć, że teraz Mruczka będzie nieco nudna, jak każda młoda matka, tyle że zamiast gadać o kupkach, zupkach i pampersach, będzie snuła o kudłach, zębach i obrożach ;) jak już będę baaaardzo nudzić to szturchnijcie mnie w komentarzach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MALOWANIE KUCHNI

 

Drodzy moi, dziś Adam Mruczkowy Słodowy wytłumaczy jak pomalować kuchnię.

 

1. Upewnij się, że pies śpi

2. Przygotuj sobie niezbędne narzędzia, pędzle, kuwetki

3. Upewnij się ponownie, że pies nadal śpi

4. Przynieś farbę i poszukaj kijka do zamieszania farby onej

5. Otwórz wieczko

6. Znajdź psa i zabierz mu kijek do mieszania

7. Zamieszaj farbę

8. Biegnij za psem i odbierz mu pędzel

9. Nalej farby do korytka i przygotuj wałek

10. Wytrzyj psu nos z "dojrzewającego banana" Duluxa, mogą być trwałe odbarwienia

11. Umocz wałek i zacznij malować

12. Odeślij psa do diabła, żeby nie ocierał się futrem o ściany

13. Ponownie zamocz wałek i maluj ścianę

14. Rogi malujemy pędzlem....

15. .... ale musisz go znaleźć, na 90% jest w pysku psa

16. Maluj od lewa do prawa

17. Potknij się o leżącego psa i zaklnij cicho

18. Umocz wałek

19. Maluj ściany

20. Odciągnij psa od kuwety z farbą

21. Strać cierpliwość

22. Wezwij na pomoc męża

23. Dokończ malowanie

:)

 

tak to wyglądało wczoraj... albo gorzej.

 

Mam bananową kuchnię i wcale mi się nie podoba :/ czekam aż wyschnie.

 

p.s. kupiłam wczoraj jedyny słuszny płyn do uszu dla Otisa: :)

http://bi.gazeta.pl/im/3/10397/z10397473Q.jpg

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IKEOWY BURDEL

 

Pojechałam zamówić kuchnię, gdybym wiedziała, że formalności tyle trwają to bym sobie na to zarezerwowała 2 godziny. Niby prosta rzecz, jest projekt, jest wykaz, wszystko za nas zrobił program ikea planner, cud mniód. Idę do działu kuchni, biorę numerek kolejkowy i czekam.

Dzwoni mój numerek, więc podchodzę do smętnej pani i mówię, że chciałabym zamówić kuchnię wg projektu. Pani drukuje formularz z projektem po czym wchodzi w system i kompletuje zamówienie. No dobra, w porządku, wszystko sprawdziła dwa razy, żeby nie było, że za dużo lub za mało przyjedzie, to się chwali, więc czekam. Pani drukuje mi formularz zlecenia i nakazuje przejść do kasy. Na jednym z nich pisze magiczne "pomoc w zakupach". No ładnie brzmi, więc jestem zadowolona. Idę do kasy, stoję w kolejce, kupuję najdroższe kartki A4 w moim życiu, bo oczywiście płacę za kuchnię nieco wirtualnie.

Pytam co oznacza pomoc w zakupach?

- to Pani nie wie? to jak Pani chce, żeby ktoś za Panią te wszystkie paczki pozbierał ze sklepu, no chyba, że Pani sama chce. Usługa 90 zł.

- hmm, ale ja zamawiam kuchnię z transportem, to chyba jest w cenie?

- nie jest w cenie, jak Pani chce, to może Pani sama.

- ale chyba nie wyobraża sobie Pani, że ja teraz będę biegać po magazynie i te szafki zbierać??? po to zamówiłam transport, i co? mam te paczki rzucić firmie transportowej pod drzwi? może jeszcze za nich załaduję ciężarówkę??

- Pani wybór, bierze Pani czy nie?

pfff, no biorę, ale debilny system, myślę sobie. Już niech sobie pobierają kasę za bieganie po sklepie, ale mogliby to wliczyć w transport i cześć, a nie walić takimi tekstami.

 

- Ale ja tu nie mogę skasować tego wszystkiego naraz bo część jest z magazynie wewnętrznym a część w magazynie zewnętrznym i chłopaki sobie nie poradzą..

- ???

- skasuję najpierw pół, a potem dam Pani bon na kolejne pół....

- ale po co?????

- no chyba Pani, kochanieńka, nie dasz im Pani swojej karty, żeby sobie to sami wszystko kupili, dlatego bon...

 

no do 100 jasnych szczurów zmechaconych, przecież ja kupuję kuchnię, płacę a chcę TYLKO transport.

 

- nie rozumiem nic z tego, niech Pani kasuje jak chce, byleby było dobrze.

kwota, pin, zielony, paragon,

kwota, pin, zielony, paragon..

- to tu ma Pani wykaz i ten paragon dla nich i bon, tylko nie zgub Pani, a ten jest dla Pani do schowania. Idź Pani teraz do FIRMY transportowej, tam za róg

(nożesz choroba tzn że IKEA się transportem nie para??)

 

idę do działu transportu, który okazuje się być odrębną firmą, ledwo dochodzę do biurka Pan woła

- a wzięła Pani numerek kolejkowy? (przede mną tylko jedna osoba obsługiwana)

wzdycham, idę po numerek, czekam..

 

- słucham Panią

- chciałabym transport do tej kuchni i montaż

- o boshhh, do jedenastej z pracy nie wyjdziemy....

- słucham?

- no mamy dużo zleceń, będziemy kończyć pracę, jak wszyscy z IKEI będą już spać

- ???????????? ale przecież nikt nie każe Panu tego robić DZISIAJ! ja nie zmuszam Pana, żeby mi Pan to przywiózł zaraz...

- ale jak nie zrobimy dzisiaj to nam Pani paragon wygaśnie i nie zrobimy za Panią zakupów.

 

zaczynam być lekko poirytowana, czuję się, jakbym im przeszkadzała kupując tę kuchnię, na szczęście przejmuje mnie inny pracownik, tamtem rzuca się na magazyn z poprzednim zamówieniem.

 

- czy dotąd nikt nie pomyślał, żeby to wszystko uprościć? - pytam

- no jakoś działa tak przez dobrych kilka lat

- ale może warto, żeby KTOŚ to w końcu uprościł i dla was i dla klientów.

 

podsuwa mi kartkę na której jest napisane, że nie będę wymagała od ekipy montażowej malowania, gipsowania, mycia podłóg i w ogóle budowy domu nie będę wymagała. Zakres czego nie robią zajmuje pół kartki, większości nie rozumiem. Podpisuję kartkę z nadzieją, że może jednak ktoś złoży mi tę kuchnię.

potrzebna jest kasa za przywóz, za skompletowanie zamówienia, za montaż, przy czym muszę podać kurcze prawie ilość cm listew i liczbę gniazdek a jak coś przekroczy budżet to za każde kiwnięcie palcem dodatkowo 5 zł. Jenyyy, ja chcę po prostu, żeby zmontowali mi kuchnię, nie wystrugali karuzelę na podwórku.

 

- to ja poproszę projekt kuchni

- eeee, nie dano mi na dziale zamówień

- to proszę iść i przynieść

- a Pan nie ma wglądu w system IKEA?

- niestety

- ok, poczeka Pan

- nooooo, w suuuumie.... no dobra, skoro muszę

- ??????????

 

poszłam po ten projekt, zakończyłam zlecenie i powiem wam, że już nikomu nie powiem, że IKEA to przyjazny sklep.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EFEKTY

 

Uwielbiam zapach Duluxa, zboczenie takie :) co do tej zieleni mam mieszane uczucia. Podoba mi się i jednocześnie obawiam się całościowego efektu. Coraz częściej dziamolę na swój brak wyobraźni przestrzennej. Złoty człowiek z tego glazurnika, że jeszcze nie przypakował mi pacą przez łeb, tylko się na razie śmieje.

Kuchnia wygląda chwilowo bardzo zielono:

 

DSC_0379.JPG

 

Łazienka dolna zwarta i gotowa do używania, wymyśliłam sobie tam jeszcze półkę, której mi moje chuopaki nie chcą zrobić, ale może jak wyciągnę wysokie Ce w moich skomleniach to dopnę swego. Póki co kupiłam dwa druty za 5 dych (wieszak cholerka, a tyle kasy!) i nie mogę zrozumieć czemu stojak na srajtaśmę kosztuje 80 zł. Oczy przecieram i kręcę głową. A przydałby się taki.

 

DSC_0382.JPG

 

DSC_0383.JPG

 

DSC_0384.JPG

 

Znów mam mieszane uczucia, niby fajnie a jednak jakoś tak już mi się znudziła ta łazienka... cały ratunek w dodatkach. Oczami wyobraźni widzę dywanik, ręczniki, koszyczki wiklinowe.... portfel póki co, takiej wyobraźni nie ma.

 

A co do portfela, była panienka z banku obfotografować postępy. Przyłożyła się mocno, nie oszczędziła nawet mojego prania na górze, ani bałaganu w garażu ani suszących się na grzejniczku gaci glazurnika. Myślicie że dostaniemy II transzę? :p

Aha, najlepszym było pytanie: Jak to piec uruchomiony?? a GDZIE są grzejniki??

Obiecałam, że zdjęcia jeszcze nie zalanej podłogówki mogę jej na fejsbóka wysłać :p

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KUCHENNE REWOLUCJE

 

Huston! Melduję obecność na pozycji. Moje współrzędne GPS: schody w hallu, stąd mam dobry widok na akcję. Trwa akcja IKEA montaż za pół ceny. Chuopaki idą jak burza, tylko Gesslerowej brakuje ;) Myk myk, szafka po szafce, nóżka za nóżką, blacik, zlewik, pyk, bateryjka.... No jakoś im to idzie, nawet żwawo. Zdjęcia pykam co chwilę, czekam na ostateczny efekt, kuchnia maleje, zielony się gubi powoli a bananowa żółć też niknie. A ja właśnie sobie pomyślałam, że nie mam garów na indukcję...!

No to otwieram allegro!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ROBI SIĘ

 

łazienka się robi. Górna. Ale oczywiście my, oczadziali miłością do kuchni, zepchnęliśmy ją na drugi plan. No to niech ma, biedaczka, swój wątek. Parę fotencji załączam. Oczywiście nadal mam wątpliwości z serii "jak to będzie wyglądać?".

A glazurnik rozmnaża mi płytki. Gresu z dołu oddałam chyba z 5 kartonów, z dolnej łazienki zostało, a teraz mi mówi znów: "Pani Aniu, zostanie kafli..."

Wyciągnęłam wnioski: zamiast zamawiać ilość kafli wg schematu metraż + 10%, u Piotra trzeba zamawiać metraż - 20%.

Zaproponowałam mu, że dam mu do potrzymania portfel, może zadziała podobnie ;)

 

DSC_0464.JPG

 

DSC_0465.JPG

 

DSC_0466.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

POLSKAAAAAAAAAAAAA

 

No, Euro mija spokojniej niż myślałam, miasto w miarę przejezdne i jeszcze nie zdemolowane. Tylko wieczorami pustoszeje na ulicach. No i jak gra Polska to zewsząd słychać jedynie krzyki. Wchodzę ja sobie do domu podczas meczu Polska - Grecja, a tu cisza jak makiem zasiał, nic się nie dzieje, nie słychać szlifierek, bodaj młotka, nic. Łażę, wołam, szukam. Dotarłam do najbardziej odległej części domu i oto co zastałam wśród męskiej gawiedzi inwestorsko - wykonawczej:

 

DSC_0468.JPG

 

jak chłop ma potrzebę to i sposób znajdzie, drucik mu posłuży za antenę a laptop za telewizor :)

 

Będziemy kibicować w kolejnych meczach. Otis powiedział, że się przyłączy:

 

DSC_0525.JPG

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DRZWI

 

Dzisiaj dwóch zmyślnych panów zamontowało nam drzwi na dole. Zrobiło się mega przytulnie och i ach i w ogóle cud mniód. Zresztą zerknijcie na foty poniżej.

Łazienka nabiera ostatecznych szlifów, jest już wanna, jest zamówione ogromne lustro, są piękne kafle na podłodze, dziś kupiłam gołębio szare fugi. Podoba mi się ona coraz bardziej. Nie będzie wolna od wad, już teraz wiem, że okno w łazience należało zrobić od wewnątrz białe, że trzeba było nieco przesunąć wyprowadzenie baterii, niestety kochani, faktycznie trzeba mieć projekt zanim się zacznie instalacje. A jak dla mnie to czysta abstrakcja. Ponadto tak się przyzwyczaiłam do obiecności mojego pana złotej rączki - Piotra, że nie wyobrażam sobie jak to będzie, jak go już nie będzie. Poważnie myślę, że przydałby mi się ktoś w roli majordomusa :) no oczywiście jakby mnie było na niego stać :p Póki co Piotr jest skarbnicą wiedzy i doświadczenia, cieszy się sympatią naszą i rodziców, a mama wzięła sobie za honor zrobić z niego Henia z reklamy Tesco, no bo chuchro takie, to go futruje na maksa. Piotr chyba nie ma nic przeciwko, nie wiem tylko jakie ma wytrzymałe drabiny :)

 

Póki co prezentuję drzwi Erkado:

 

DSC_0520.JPG

 

DSC_0521.JPG

 

DSC_0524.JPG

 

a jako ciekawostkę przyrodniczą pokażę wam jak wygląda pozioma tęcza. Zdjęcie jest robione do góry, widać czubek dachu jako odnośnik, czy ktoś wie, o co kaman? czy świat staje na głowie? - dosłownie?

 

DSC_0513.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AKCJA LUSTRO

 

Dziś w 10 minut powiększyliśmy metraż naszej łazienki dwukrotnie... Poniżej fotostory a najprzód opowieść jak to dwóch dzielnych Panów o silnych nerwach dokonało czegoś, co mnie wydawało się nie do przejścia. Ja bym się nie tylko nie podjęła ale uciekła z krzykiem i schowała jakby ktoś mi kazał. A im zajęło to jakieś 15 minut góra. Przyjechało lustro o wielkości 320 cm x 85 cm, najpierw z zaciekawieniem patrzyliśmy CZY przyjedzie całe, potem JAK oni zdejmą je z auta, potem CZY się nie wyglebią z nim na wertepach przed domem, następnie JAKIM cudem wtargają je na górę i finalnie CZY uda się je zamontować nie uszkadzając. I powiem, że w chwilach grozy odwracałam wzrok, ale dla nich bułka z masłem, prawie wbiegli po tych schodach, pyk pyk i lustro wisi. Daje złudzenie przestrzeni, daje więcej światła i... póki co nie mogę się jeszcze przyzwyczaić :)

 

DSC_0541.JPG

 

DSC_0542.JPG

 

DSC_0545.JPG

 

DSC_0550.JPG

 

DSC_0552.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OBRZYG

 

Myślę, że nadszedł w końcu ten czas, kiedy człek ma dość.

Ja mam dość.

Po kija mi ten dom jak nie mam już innego życia poza nim? uff.

Podłoga w mieszkaniu prosi o umycie, pranie prosi o żelazko, lodówka już nie prosi o żarcie, już sobie je sama hoduje. Szczury zaczęły polować na przygodne insekty a na kurzu można pisać palcem.

A w domu coraz więcej rzeczy do zrobienia.

I na dodatek deszcz złośliwie przypomniał mi, że nie mam ogródka, za to mam kąpiele błotne i bagienko.

Marzę o nieróbstwie, o tym, żeby po pracy nie biec od razu do auta i na budowę, żeby najczęstszym sklepem nie była Castorama....

Marzę o kawie na tarasie i o trawie i krzaczkach, o siedzeniu na FB na miękkiej kanapie i słuchaniu skowronka drzemordy.

Tylko trzeba sobie to wszystko "tymi ręcami" zrobić :(

a ręcom się nie chce.

Głowie też.

 

no i ogłaszam labę do odwołania.

W przeciwnym razie można mnie od razu odwieźć do Tworek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DEPRESJA czyli mózg się MRUCZCE lasuje

 

Słuchajcie, skoro jest coś takiego jak depresja poporodowa to ja mam typowe objawy depresji pobudowlanej. Przejawia się to kompletnym rozhisteryzowaniem połączonym ze spektakularnym strzęsieniem bródki i grymasem w podkówkę oraz szeptaną mantrą w stylu: "o bosh, po co mi to było? ja nie chcę na wieś, ja wolę duszne centrum miasta,... gdzie SKLEP? gdzie APTEKA? aaaa, gdzie będę chodzić na psiejskie schadzki, GDZIE?"

A winny temu jest urlopujący Mru, który zapowiedział, że przez 3 tygodnie to on nie będzie codziennie dojeżdżał, więc będzie nocował, poza tym w mieszkaniu i tak jest duszno o tej porze temperatury. No a Mruczka przecież, totalnie uzależniona od swojego ślubnego, nie będzie sama wiodła trzytygodniowego żywota w ów mieszkaniu z dala od buziaka na dobranoc, nie?

No to spakowałam plecaczek i powlokłam się na tę wieś... knując po drodze JAK by tu sprzedać ten dom?

Ogólnie to ja się nie przyznaję i w ogóle. Ludzie by się pukali w czółka aż by echo niosło, gdyby znali moje rozterki. Fakt jednak jest niesprzeczny, że życie trzeba przeorganizować, że rano dziś miotałam się po tych metrażach okrutnych, gdzie ani zegarka na widoku, ani masła w lodówce, że zapomniałam z wrażenia umyć zęby i właściwie to chyba makijaż mam krzywo. No ale kolejna noc za nami. Jedyny plus, że udało się nam ten jeden pokój doprowadzić do stanu względnej używalności, i pomimo paru rzeczy do poprawki, jest tam chyba całkiem ładnie :)

 

DSC_0619.JPG

 

DSC_0620.JPG

 

DSC_0621.JPG

 

DSC_0622.JPG

 

DSC_0624.JPG

 

DSC_0625.JPG

 

DSC_0626.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WSIOWA BABA

 

No i jestem wsiowa baba, dzisiaj zasnęłam jak kamień, nawet nie przypilnowałam, żeby Mru włączył alarm, ale on i tak pracował całą noc, po wieczornym dostarczeniu, przez dobrą żonę, paliwa w postaci dwóch piwek. No i tak sobie pracował, pracował, pracował, nie wiem nawet kiedy się położył, wiem tylko, że przed wyglądało tak:

 

DSC_0630.JPG

 

dziś rano ściana jest cała :) jeszcze mu nie pogratulowałam bo spał jak suseł i będzie pewnie odsypiał tę ściankę zanim pies na nim nie usiądzie albo nie zacznie wynosić jakiegoś ciężkiego sprzętu, hałasując. Zdjęcie dołączę jak wrócę. I nie ważne, że każdy teraz taką ściankę robi, że obciach i że tandeta, mi się podoba!

 

No, a żeby nie było, że Mruczka nic nie robiła to ja się zabrałam za swoją ściankę w sypialni. Troszkę ckliwe, troszkę romantyczne, ale miłe dla oka :) zresztą oceńcie sami:

 

SAM_0348.JPG

 

może dziś się uda w końcu pomalować do końca salon? abra kadabra, żeby mi się chciałooooo.

Dziś trzecia noc i trzeci dzień mieszkania wsiowego a ja już drugi raz przed wyjściem rzucam ten sam tekst:

- kochanie czy mógłbyś zabić tego pająka na suficie...

a odpowiedź w zależności od okoliczności:

- którego?

- tego w kuchni, ... w łazience.... w pokoju.. itd

 

dziś było na dodatek:

- a tego drugiego? :)

- jak nie zapomnę (zaspany Mru)

 

masakra!, niedługo trupy z długimi nogami będziemy wynosić na kilogramy, szkoda że tego się na mięso nie da przerobić :p przynajmniej tyle byłoby z nich pożytku.

Ble...

 

no cóż, walety i zady mieszkania na wsi (w bloku na 8 p. pająki nie docierają, męczą się podobno już w okolicy 4 piętra) :p

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś prosił o całą ściankę? No to daję :) a jutro przyjeżdża narożnik.... już się boję

aha, a stół widzieli?

 

DSC_0638.JPG

 

DSC_0639.JPG

 

jestem połamana przez za miękki materac, i załamana, bo na nowy w Jysku muszę czekać do 3 tygodni. Już zapowiedziałam, że do tego czasu śpię z Otisem na podłodze, dziś już nawet w nocy próbowałam, niestety kręgosłup mam w strzępach i pozwala mi spać jedynie na twardym. Sory Mruczuś :p

 

z nowości nieobfotografowanych: kopie się studnia, robi się piorunochron, zaciągnęłam nowe kontakty z szambiarką (matko, to już trza wywozić?) zamówiliśmy lampy do salonu w Liroyu, kupiłam listwy przypodłogowe "jasny kamień" i dziś usiądę na Mruczka, żeby w końcu przywiesił mi zegar!

 

aha, jakby kto pytał, to na tym zdjęciu ścianki są już LEDy, jak widać dają radę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZMIANY ZMIANY

 

(mgk masz możliwość usunięcia posta, nie tylko edycji, mógłbyś? :) )

 

1. Mruczuś dał się namówić na powieszenie zegara, dzięki temu mniej więcej odnajduję się w czasoprzestrzeni, nie wiem czemu ten zegar w Jysku kosztuje raz 35 zł a raz 70, ale cieszę się, że kupiłam go kiedy był " w dołku" :) Odmierza nam czas.

 

IMG_1818.JPG

 

2. Pan M. dał się namówić również na lampy, które zawiesiliśmy nad stołem i nad wypoczynkiem (miły ten Mru, nieprawdaż?) zaletą ichże jest niska cena, ja widziałabym tam coś w brązach, póki co, niech sobie wiszą...

 

IMG_1788.JPG

 

no i zwykle jak to z lampami bywa, lepiej wyglądają w nocy kiedy świecą :) robią piękny klimacik.

 

IMG_1825.JPG

 

3. A tu Pan w nowo-wkopanym ogrodowym jacuzzi... eeee no w studni. Będzie miejsce na zrzut deszczówki i woda na podlewanko

 

IMG_1705.JPG

 

4. A tu nowiutki, błyszczący piorunochron. W dzisiejszych czasach burze są paskudne, wydatek ten więc jak najbardziej uzasadniony. Ździebko szpeci dach, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo. Firma z Poznania - bardzo w porządku ludzie, szybko, konkretnie, fachowo, jakby co, polecam na priv.

 

IMG_1807.JPG

 

IMG_1808.JPG

 

IMG_1810.JPG

 

5. Mieszkanie na wsi ma swoje zalety, jedną z nich są piękne widoki o zachodzie słońca, niedzielny wieczór prezentował się tak:

 

DSC_0663.JPG

 

DSC_0668.JPG

 

DSC_0677.JPG

 

i jego długowłosa mość na tle chatki:

 

DSC_0670.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OTULAMY SIĘ

 

Wełnisto w Mruczkowie. Urlop męskiej części wypełniony jest gryzieniem i trzymaniem łapek w górze, nie bynajmniej nie z zapalniczką :) Mruczek chodzi w kombinezonie jak bohaterowie "Archiwum X" albo personel laboratorium przechowującego próbki kału... :) I tylko broda mu wystaje. Powiem wam, że okropna ta broda, już ledwo dostaję do ust, kiedy go całuskuję na dzień dobry, a i tak robi dzióbek jak mrówkojad - Rumcajs jeden.

A on się broni i mówi, że to odpowiedź zaczepno obronna na tę gryzącą wełnę. Pomieszczenia na poddaszu "robią się" w tempie niesamowitym, co wrócę z roboty to hop i kolejny pokój ma swoje echo i zmniejszoną optycznie kubaturę. Trza się przyzwyczaić.

Pies stawił sobie za punkt honoru szczekać za wszystkimi zającami, sarnami i kotami co przechodzą wokół, a że jest tego dużo, to się chłopak rozgadał. Trza go naprostować trochę, za bardzo wziął sobie do serca pilnowanie posesji. Ulubionym jego zajęciem jest leżenie przed drzwiami i kontemplowanie wschodów / zachodów / nowiów / pełniów /...

dobra, notka się nie klei, więc zdjęcia:

 

DSC_0692.JPG

 

DSC_0687.JPG

 

DSC_0686.JPG

 

a tu zdjęcie z ulubionego wieczornego "posiedzenia"

 

DSC_0681.JPG

Edytowane przez Myometis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...