Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Sójka - po mojemu...


Recommended Posts

Nowinki...

Podtrzymując ogólną atmosferę majowego spędzania czasu na budowie...

Tak, popełniłem grilla... podobnie jak Bash...

 

http://img806.imageshack.us/img806/5735/0205grillbudowlany.jpg

 

Usprawiedliwie sie, że tylko 2 kiełbaski, bo byłem na budowie po 17.00 i po dobrym obiadku... a po za tym ja to żarłoczny nie jestem:)

 

Nawiazując do ostatnich wydażeń w moim (naszym) życiu, musiałem trochę odreagować na budowie, więc powykańczałem ostatnie rozwiazania w kwestiach instalacji elektrycznej... zrobiłęm listę - długą - zakupów do zrealizawania po świętach...

 

http://img847.imageshack.us/img847/9501/0205instele1.jpg

 

Pogada średnia, bo się trochę ochłodziło, wczoraj o 22.40, jak wyszedłam z budynku - gdzie było mi ciepło - musiałem szyby skrobać...

Dostrzegam plusy budowy pod dachem, nie to co na początku budowy, co dzień to inna pogoda...

 

Na dziś tyle, lecę zobaczyć się z moimi szcześciami...

 

Inż. --

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 55
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nowinki...

Wczoraj owszem czemu nie na budowę udałem się... odreagować muszę...

A co do zapowiadanego ADHD, to powiem, że ostanio narzekałem mojej żonie, o zepsutym radyjku na budowie... i że nie ma się do kogo odezwać:) na reakcę nie musiałem długo czekać... a że moja żonka jest wszystkoznajdką... to znalazła... mam nowe radyjko, o co najmniej 10 lat starsze odemnie... gra i to jeszcze jak... jednakże jest jeszcze jedna sprawa jaką to radyjko ma - czasomierz, który uruchamnia sie przy jego włączeniu i mrugają do mnie 4 cyferki czerwonokrwiście odmierzając czas pracy...

Tak więc teraz widzę ileż to moje dłubanie trwa na bieżąco... Ile to jeszcze muszę zrobić , i czy nie powieniem się bardziej rozpędzić...

Wczoraj np. dnówka wyszła mi ok. 11h... więc całkiem nieźle... chodź jak wróciłem, to zrobany byłem jak koń łysek...

 

Teraz do budowy...

Oprzewodowanie parteru zrobione na cacy, zrobione co ja chciałem, co żonka sobie zażyczyła...

Położyłem przewody TV i strukturalne, nawet do kuchni... a taka koncepcja do przycisku otwierającego bramę wjazdową, bo elegancko ją widać z okna... ok. 30m do tego okna:)

Ułożyłem też rurki do powietrza kominkowego....

I na koniec obleciałęm wszystko, co sie dało pianką poliuratenową z pistoleta... jak prawdziwy kowboj...

Zdjęć nie mam, bo zapomniałem aparatu... jutro porobię i powstawiam...

 

Inż. --

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowinki...

Właściwie sprawozdanie z wczoraj... odziwo lepiej mi idzie jak pisze o dniach minionych niż o bieżącym... chyba muszę neta zainstalować na budowie, to pojadę na bieżąco...

Dobra to do tematu...

Prawdziwa budowa nie może się oczywiście obejść bez czasoumilacza...

 

http://img3.imageshack.us/img3/2613/1105radiobudowlane1.jpg

 

Ta sprężynka za urządzeniem to antena:)

I każdego dnia jak jestem na budowie czas startuje od zera...

Wczoraj tak sobie pojechałem z przeświadczeniem, że coś tam porobię...

I dniówka mi wyszła...

 

http://img849.imageshack.us/img849/4368/1105radiobudowlane3.jpg

 

Biorąc pod uwagę, że na budowę zameldowałem się pare min. po 16...

 

Z prac jakie udało się zrealizować...

Wszelakiego rodzaju, maści i sposobu instalacje elektryczne zostały zrealizowane... na parterze...

 

http://img851.imageshack.us/img851/6051/1105instalacjaele.jpg

 

Ułożone zostały też rurki doprowadzające powietrze zewnętrzne pod kominek... zdecydowałem się na opcję 2x50...

Tak to wygląda od wewnątrz...

 

http://img52.imageshack.us/img52/200/1105powietrzedokominka1.jpg

 

A tak w ścianie zewnętrznej...

 

http://img828.imageshack.us/img828/7189/1105powietrzedokominka3.jpg

 

A z ostatnich nowości to przyszły elementy instalacji centralnego odkurzacza...

Czyli na weekend będzie się działo... a jeszcze na podaszu będę musiał wymurować ścianki działowe bo robimy poddasze wysokie...

Za to na jętkach w pokojach adekwatnie do potrzeb będą zrobione antresole...

 

Inż. --

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc dobrze skoro temat został wywołany opiszę jak to było z naszym dachem...

Zastrzegam, że może się coś wydawać niewiargodne, niemożliwe... już troche czasu mineło... pamięć płata figle:)

 

Historia ma swój początek od momentu gdy mamy już wystawiane ścianki kolankowe, szczyty do punktu podparcia płatwi pośrednich... czyli wszystko co trzeba żeby ten temat załatwić... Więźbę przywieziono, wszystko jak trzeba, ekipa własna miała liczyć nawet 6 osób... życie zwerfikowało, że były 3... nic to nie wpłyneło na to, że temat nie zostanie zrealizowany... więźba była spakowana, zapoznałem się z elementami które zamówiłem, część już pownosiłem na górę... A więc trzech doświadczonych cieślów - tata, ja i kuzyn zaczeliśmy zabawe... na pierwszy obień posły murłaty, przykręcone w 10-12 punktach do ścianki kolankowej, później płatwie, pomocne okazały sie ścianki działowe poprzeczne jako punkty podparcia pośrednie... czas przyszadł na krokwie... pierwszy dzień - 4 szt... już zaczołem się martwić że w takim tempie to nie uda nam się... rozwiązaniem stał się powrós, kładąc krokiew do muru przywiązywało się ten koniec, i ten co stał na górze podciągał i kontrował krowiew, gdy dwóch na dole przestawiało się pod nią i wypychało ją do góry - chyba chaotycznie, ale jak ktoś zrozumie to cieszę się... i tak w drugi dzień poszła cała więźba, oprócz krokwi zewnętrznych... dzień trzeciu - krokwie zewnętrzne, przesuwanie tego holerstwa z muru to dopiero cyrk, wymyśliłem sobie odległość od muru - 0,6m... udało się jakość, ale jak sprawdzić cokolwiek skoro wejść na te dziadostwo człowiek się boiii - teraz już mniej, wcale - strelając z oczka, wyjdzie - przyjdzie kit będzie git... na koniec została płatew kalenicowa - tak u mnie ma 12,5 x 12,5 - nie wiem po co:) ale ma... i jest w dwóch częściach, łączna długość ok. 12m, założona w dwie osoby w 1h... po tym montażu wiem, że już wszystko da się zrobić... wszystkie trzy dni zaczynaliśmy od 7.30, a kończyliśmy po 22.00 jak już gwoździe nie było widać... ekipa rozjechała się... został daszek nad wiatrołapem... najpierw murłata - ponad 6m w dwóch elementach, na wysokość ponad 3m... złożyć na ziemi luzzz, ale później jak samemu wrzucić to na górę, biorąc pod uwagę trafienie w 4 pręty i to że połowa jest bez podparcia... jak już mówiełem od pewnego czasu wiem, że wszytsko sie da... i w trzy dni był już cały dachek z krokwiami... spodobała mi się koncepcja z nadbitką... i tak od samego początku robiliśmy... nie przewidziałem że ten element trzeba wypuścić znacznie żeby go później przyciąć - na dachu głównym - stąd późniejsze problemy... poza tym birąc pod uwagę to że cała więźba została wykanana za pomocą jedynie miarki i rysunków własnych to wyszło dobrze... za jakieś dwa tygodnie przyjechał tata i zaczeliśmy kłaść folię... zaczeliśmy od strony z wiatrołapem... wszystko szło, jakoś szło... wyszły piersze problemy, odległość miedzy łatami... producent wartości przybliżone, zakres od średniej wartości rozstawienia tzn. +1cm, -1cm... to znaczy ile... oczywiście, że pomyślało się i wyszło, że trzeba kłaść na średnią wartość lekko zaniżoną -0,3mm... tak więc połąć pierwsza poszała... odrazu wrzuciliśmy dachówkę na dach -3 palety... żebym się nie nudził przez czas kiedy taty nie będzie... i tak sobie próbowałęm układać... przy drugiej połaci wsparli nas szwagier i wójek żony... po przebojach z deszczem, wiatrem... dotarliśmy do kalenicy... i nie zeszło się... tzn. wcześcniejsza połać zeszła się, druga nie... błąd jakieś 10cm, na 6,5m... ręce mi opadły, chciałem całość póścić z dymem, bo widziałem ten ogrom pracy jaki wykonaliśmy i brak roziwiązania całej sprawy... z pomocą przyszedł wójek, wszedł na dach - bo wcześniej szalał ze ścianami szczytowymi... rzucił okiem w jedną stronę w drugą... E tu jest coś krzywo... i się zaczoło... najpierw wyprowadzanie połaci od dopiero co zrobionej... a już okapy były na gotowo... i tak przez 2 dni w nie miłosierną pogodę poprawiał mój taka do południa, później z moim wsparciem... połać poszła... została druga... oczywiście z dachówkami - 3 palety po 240 szt, szt - ok. 3kg - DUŻO, do przeniesienia przez kalenicę... ale spida miałem jak nic - 3h... teraz druga połać, poszło lepiej tutaj właściwie skraje opadły, ale przełacenie i tak całości poszło... tak cay tydzień pracy ciężkiem poszedł... mój tata spisał się - jestem mu bardzo wdzieczny... dla mnie zostało układanie dachówki, płotków, obróbka komina, wyłaz, ława i oczywiście wyrobienie okapów... dzień w dzień, popołudniu, sobota, niedziela - nie ma, robię dla siebie... i tak przeszło 3 tygodnie... musiałem ponownie przerzucić dachówkę przez kalenicę, bo jak już miałem ułożoną dachówkę na pałaci z daszkiem od dołu to nie da rady wnieść samemu jej od dołu... tak więc znowu ponad paletę przez najwyższy element konstrukcji... z załdunkiem dachówki na drugą połać pomogła mi żonka, teściwa i teściu... ale po dachu tylko ja latałem, więc prawie 4 palety po połaci roznieść łatwo nie jest, łatwo to może złe słowo, ciężko jest... zaczeło się układanie dachówki i zamykanie kalenicy... to muszę powiedzieć, że dobrze poszło... ale oczywiście nierówności jakieś wyszły... winić mogę siebie, ale tego nie zrobię... bo wiem jaka presja czasu na mnie działała, jaki ciężar był do zrobienia, i że chcę to zriobić... widząc niedokładoność robiłem dalej, a już w głowie planowałem jak to obrobić, żeby było dobrze - i jest naprawdę, jestem zadowolony... i tak powstał nasz dach...

 

Główne przyczyny problemów przy dachu wynikały z:

- braku doświadczenia ekipy - ale wolełem samemu sobie coś zrobić źle, niź jak ktoś zrobi to za mnie - sadomaso lekkie...

- robiłem to pierwszy raz, a tylko teoria to za mało... ale zaparcie się liczy i ADHD:)

- czas mnie ganił, bo to był już wrzesień... i deszcze wisiały już na niebie... a poza tym martwiłem się o folię, że śnieg może ją porwać, jak sobie odpószczę na dobre...

- przy montażu samej wieźby, nie było jeszcze koncepcji jaki typ dachówki wyląduje na dachu, a uważam, że to niejako wielkość połaci musi być dostosowana do dachówki, a nie odwrotnie...

- czasochłonność montażu osprzętu kominiarskiego - ława, tylko jedna, a miały być dwie, i 4 stopnie z których nie ma rzadnego oraz płotki...

- brak możliwości wzięcia urlopu, żeby można było ukłądać całymi dniami - całość prac wykonałem popołudniu...

 

Zakończę tylko jednym stwierdzeniem - Warto było, wiem ile jestem wart.. Wiem, że zawsze można zrobić inaczej, lepiej - ale zawsze po swojemu... Wiem, że jestem bardzo uparty jak czegoś chcę...

 

Inż. --

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Nowinki...

Od czego tu zacząć... a od poddasza... nasze poddasze po wielu przemyśleniach,

rozmyślaniach w niczym nie przypomina tego w projekcie...

Zdecydowaliśmy się na rezygnajcę ze "strychu - składziku na graty", czy jak to nazwać... na rzecz przestronności i wysokości...

 

http://img193.imageshack.us/img193/5931/2105podasze1.jpg

 

Ta więc sobie powurowałem na wysokościach... oczywiście tylko tą część nad nadprożami... i nie tylko wczoraj...

Przyznam podobnie jak Bash, że pełne ściany idą jak burza... a te docinki, dorabianie to masakra...

Co w związku ze ścianami się jeszcze staneło... rozładowałem 80 szt suporeksu 18cm... walnołem dniówką ok.12 godz.

 

W między czasie na gotowo skończyłem okap dachu od strony tarasu... nie mam zdjęć, bo to było dosłowienie w między czasie...

Opóźnia nam się sprawa z oknami... co prawda już widziałem spakowane na magazynie, ale montaż dopiero w przyszłą sobotę, bo zarobieni są...

Nie upadam na duchu, chodź trochę się moje plany pokrzyżowałały...

 

Ze spraw ogólnych, zauważyłem że ostatnio na forum popularne są gołębie... i mi też została złożona wizyta...

 

http://img221.imageshack.us/img221/1738/2105gob3e.jpg

 

Sądząc po obrączce, to jakiś gołąb na przelotach... może od Jarka P. przelaciał się...

 

A teraz będzie coś strasznego, budzące groze i przerażenie...

Jesli ogladaliści film "Mgła"... to wczoraj miałem rimeik...

 

http://img8.imageshack.us/img8/1728/2105wiosennamga71.jpg

 

Takich efektów specjalnych jeszcze nie było w takim nasyceniu... zdażało się, że jakoś mgła była późno wieczorem...

Cieszę się, że nie jest nudno... coś się dzieje, a i będzie mozna synkowi pokazać jak mgła powstaje...

 

Ostatnio uwielbiam opiekę nad maluszkiem naszym... Nareście do czegoś przydało się to całe "RÓWNOUPRAWNIENIE"

nareście porządny chop, może poczuć ile waży pielucha naładowana do granic wytrzymałości...

nareście można wykompać takiego maluszka w wanience i bąki z nim popuszczać...

Nareście umiejętności manualne zostają poddane próbie...

Nareście tak ćwiczone umijętności opanowania pojazdów pchanych - wózek sklepowy - przydają się przy spacerach...

 

Inż. --

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Nowinki...

Widzę, że się trochę zasiedziałem... już miech pęknoł od ostatniego wpisu... trochę się wydażyło...

Odczego tu zacząć...

Cały ten czas wypełniony miałem szczelnie przez: praca, praca, budowa, ojcostwo...

I nawet zauważyłem że skrzynkę meilową sprawdzam już co 3 dni:)

Wracając do budowy...

Może nie pokolei ale co jest już zrobione...

- styropian 10cm na podłogach parteru i piętra ułożony,

- folie pod styropian i na położone,

- instalacja C.O. rozłożona - 8 grzejników, 4 pętle podłogówki,

 

http://img801.imageshack.us/img801/2853/2206instco9.jpg

 

- szczyt budynku nad garażem - ocieplony -15cm, klej i siatka, tynk strukturalany - baranek 1,5mm,

 

http://img38.imageshack.us/img38/6746/2506tynk2.jpg

 

- deskowanie dachu garażu - zaimpregnowane x 3 - folia dachowa położona, łacenie - 1/2,

- schody wejsciowe - dwa stopnie - z ganekiem 2 x 3m - zalene ręcznie, beton z taczki - 12 worków cementu poszło...

- słup wejściowy na kamięniu z poprzeczką - oczyszczony, pomalowany - zostały tylko dla upiększenia miecze,

 

http://img146.imageshack.us/img146/9757/3105schotywejciowe4.jpg

 

- zaczęte ocieplenie od strony wejścia budynku,

Czyli coś tam się działo, biorąc pod uwagę, że wciągu tego całego czasu zużyłem 5 dni urlopu... reszta popołudniu, soboty...

Czekam teraz na posadzki, tynki...

Dostaliśmy ostatnio ofertę na bramę Hormana z montażem i napedem...

 

Wszystkie powyższe tematy omówiłem oprócz ojcostwa... ta część życie mija mi na:

Gdzie jest słonko kiedy śpi,

Czy wilk zawsze bywa zły,

Dokąd nocą tupta jeż,

Czy ty o tym wszystkim wiesz...

Domowe Przedszkole wszystkie dzieci kocha...

 

I tak ze trzy razu i maluszek śpi mi na rączkach...

Jak narazie synek jest rewelacja, je o 21.00 i o 4.00, później śpi jeszcze do 7.00

 

Inż. --

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowinki...

Wypada coś napisać, chociaż... bo zaraz posypią sie komentarze,

że zaniedbuje, olewam, zapomniałem...

Wiem, że miałem wrzucić zdjecia do poprzedniego wpisu...

cóż jakoś czasu brak...

Zwykle dzień mija mi bardzo szybko wedłóg szablonu:

praca, obiad, zakupy budowlane, budowa, kolacja (22.30), spać...

Tak więc dzień za dniam mija szybko...

 

Na budowie dzieje się, został pod względem elektrycznym do zrobienia garaż i kotłownia...

Zamontowałem już wstępnie rozdzielnicą - 2 sztuki.

Główna 48 mod. Legrand - a co jak Jarek, może mieć raka, to ja moge mieć legranda:)

 

http://img191.imageshack.us/img191/8349/0107rozdzielnicaele2.jpg

 

Druga mniejsza 8mod będzie w kotłowni... z tego wzgledu,

że nie mam totalnego pomyśłu gdzie co zamontować...

a jak się powstawia urządzenia (piec, pompy, itp.) odrazu nastapi olśnienie...

Poza tym kotłownia to pomieszczenia techniczne

i można położyć inst. w eleganckich korytkach zawsze dostępnych.

 

Dachówka na dachu garażu czeka już na ułożenia i troche poczeka...

bo sprawą najpilniejszą są podłogi, gdyż ok. 7-8 lipca będzie kretowanie...

 

Na dziś zostało przełączenie, bo wczoraj mi sie nie udało...

Mam do przełożenia kabel 4x25mm2, więc trochę się naszarpię...

Wspiera mnie tata, dziś od rana rabi rynny, żeby było piknie...

narazie nie malowene, bo są fabrycznie naoliwione, więc przez rok będą się płukać...

A z wiosny się pomaluje...

 

Inż. --

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowosci...

 

Nie wytrzymałem... siedzę od soboty w domu i robię roboty dodatkowe... ale wczoraj nie wytrzymałem, musiałem pojechać na budowę i odreagować...

W zwiazku ze zbliżajacymi sie podłogami, musę załatwić piasek, cement i inne duperele...

Określiłem miejsce wyładunku piachu - co zajeło ok. 1min. ale skoro przyjechałem to cos zrobiłbym...

A że układać dachówkę lubię:) to sobie ułożyłem ostatnie metry na dachu garażu, merty poszły jak burza, później przyciąć krawędz i założyć dachówki brzegowe... Zapiankowałem jeszcze szczeliną między dachówkami podchodzącymi pod ocielenie... Chcę tam zrobić na głodko tynk, bez żadnych obrubek blacharskich, bo mi sie nie podobają, akurat w tym miejscu... zobaczymy jak to wyjdzie... Reszta prac przewidziana na piatek i sobotę...

PLAN: wysprzątanie całego wnętrza z pozostałych materiałów, ułożenie odwodnienia garażu i kotłowni, ułożenie styropianu na podłdze w garażu i kotłowni razem z folią, ułożenie siatki zbrojacej na posadzce w garażu, zamontowanie uchwytów rynien.... i zawsze jeszcze coś dojdzie w między czasie....

 

Inż. --

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie weekendu...

 

Materiały na podłogii już są, teraz poczekać pozostaje na ekipę... mam nadzieję, że do środy wejdą... bo jak nie to biorą następną...

Na budowie... wysprzątane, cały lublinek gratów... do okoła ogranięta przestarzeń, doklejone kilka płyt styro przy drzwiach wejściowych... byłoby więcej ale klej mi się skończył o 21.00:)

Przestrzeń między dachem garażu a ścianą szczytową zaklastrowany i zagruntowana, teraz tylko zostaje tynk właściwy i zrobione... chodz czyję w kościach, że będzie z tym zabawa czasochłonna...

 

Przyroda...

1. Zmierzając nad rzeczkę sobotnim wieczorem miałem przyjemność spotkać 12-15 kaczuszek i kaczkę... nie udało mi się uchwycić ich aparatem, teraz będą bardziej przygotowany.

2. Na dwóch krokwiach dachu nad wejściem gniazdo zaczeły kleić jaskółki... ale jakieś płochliwe... zobaczymy co z tego bedzie...

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minoł kolejny tydzień....

Oczywiście, że się wydazyło...

Ostatni tynk między dachem garażu a ściana szczytową położony...

musze powiedzieć, że od dachówek powstaje przy zachodzie słońca

ciekawe zjawisko na tynku... - płomienie...

Ocieplona prawie cała strona budynku...

zabawa jest przy oknach, ale powoli idzie...

każdego dnia parę metrów...

a to dopiero początek w kwesti elewacji...

Jeszcze pianowanie (piwo), gładzenie (piwo), klej (piwo) siatka (piwo) klej, impregnacja (piwo), tynk (piwo).

 

W środku robią się podłogi, w piątek parter i garaż... dziś poszło poddasze i piwniczka...

Sprawdzałem wyszło równo, do 0,5cm nierówności na całym budynku....

 

Tynki w następnym tygodniu... ok. 600m2, wiec będzie się działo...

Na ten tydzien: klatka schodowa z budynku do garażu i reszta w między czasie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuje się zmęczony... chwilowo... w tej sekundzie... w tym momencie...

Normalnie jak siędzę w robocie to jakieś znurzenie, zmeczenie mnie opanowuje...

Na budowie tego nie ma... chyba cos ze mną się dzieje... wypalenie...

 

Dość tego narzekania... jak co nie który zauważyli...

Minoł kolejny tydzień...

Właściwie nie pamiętam co się zrobiło...

Aha już wiem:

- ostatnie przewody ułozyłem, bo zawsze coś się przypomni...

- ułożyłem rurki dla instalacji solarnej (przyszłościowo...)

- peszel dla przewodów pomiarowych solara...

- posprzątałem całe podłogi, poobcinałem folię i dylatację przed tynkami...

- ociepliłem trochę metrów na murach...

 

Nie udało mi się zrobić klatki schodowej z budynku do garażu,

jakoś nie mogę się wziąść, a z drugiej strony nie lubię robić,

jak mi się ktoś kreci po budowie...

Także pozostaje do realizacji po tynkach...

 

A tynki od dziś ruszają... najpierw poddasze...

Zaprawa - TYSAND - cem.-wap.

 

Inż. --

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki poszły... szpryc rzucony na 90% ścian i sufitów...

Przyznam, że materiału idzie co nie miara... ale jakoś to przeżyję...

Ekipa z tego co widzę i jak podchodzą do roboty to koniecznie chcę żeby zrobić na równo wszystko...

A dodatkowo nie spieszą się żeby połepkach pomieszczenia oblecieć...

Przygotowóją ściany kolejno, pomieszczenie po pomieszczeniu...

W tym tygodniu pójdzie poddasze, w następnym parter...

 

A co ja porobiłem...

10m2 styropiany przyklejone do elewacji...

było by wiecej, ale okna, trochę to czasu zabiera w przeciwieństwie do samej sciany...

Kolejne plany budowlane na sobotę... ocieplania elewacji ciąg dalszy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

tynki tynki i po tynkach....

wszystko dobrze schnie, nic nie odpadło, echo jest...

 

http://img221.imageshack.us/img221/469/0208tynki4v.jpg

 

A co po za tym...

Wylene mam już schody z budynku do garażu oraz złożony najważniejszy element ramy do której zostanie podwieszona brama garażowa.

 

http://img808.imageshack.us/img808/6253/1307ramapodbramgaraow2.jpg

 

Zostało tylko złożenie tej całej konstrukcji i można bramę zakładać...

muszę tylko poczekać na wsparcie ze strony szwagra...

bo sam tego nie zrobię... powinno się udać w przyszłą sobotę...

Ocieplanie staneło - nawet pogoda zgrała się... bo wszystko co robiłem było w garażu...

 

To tyle...

Niektóry mówią, że forum to uzalężnienie... hm chyba nie umiem się uzależnić...

Zobaczymy ile wytrzymam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy mi się uda... nie wiem czy zdołam wytrzymać do końca...

Spróbuję chociaż a oceńcie sami...

Usiądzcie dzieci kochane wygodnie w fotelu, na dywanie...

skupcie sie troszeczkę, nie dłubcie w nosie...

 

Miała być baja, oTo BAja...

 

Historia ma swój początek, kiedy to Trol Pio wybrał się

z Królewną Mag do pałacu Władcy wszelakich czarów OBI...

Po długich rozmowach z różnego typu czarnoksiężnikami...

Obejrzeniu niejednego pokazu magii: jakościowo-cenowo-okazyjnych...

Podjeli decyzję o zakupie czaru...

- Spytacie do czego ten czar?

- Już odpowiadam, do miejsca ulubionego przez krosnoludki - kotłownii...

A więc czar został wybrany, podobał się Królewnie,

cena cieszyła Trola - dwie kozy i trzy worki ziemniaków...

 

Dalsza część historii przenosi nas o parę dni dalej...

Do naszego Trola i Królewny przybył brat królewny - Królewicz Woj.

Plan na następny dzień wyglądał owocnie:

- pojechać do lubianego Władcy czarów OBI,

- zabulić za czar,

- odebrany materiał załadować na ulubiony wóz Trola -

Lublindiliżansa zaprzegniętego do 65 koni...

- przewiść do zamku Królewny, zaczarować....

Tak, ale to wyżej jest bajka...

 

Z rana jak tylko kogut zapioł, a słońce wyłoniło się zza horyzontu (czyt. po 9.00),

Trol i Królewicz zasidli w Lublinodyliżansie i pomkneli przez las do pałacu OBI....

Gdy dotarli na miejsce, już coś wisiało w powietrzu,

a przynajmiej tak wiało, że napewno ktoś sie powiesił...

Nie przejmując sie znakami podążyli do pałacu...

A tam czarów całe pułki, kuszą jak dziewczyny w klubie go-go...

Nasi bohaterowie nie ulegają, mkną do wyznaczonego miejsca i pytają o czar...

Czarownik się zjawia, sprawdza zasób w księdze - miało być - nie ma,

- są tylko czary prawe...

Trol nie wytrzymuje wyciąga swój Trolointerkom, dzwoni do Królewny...

Cichutko, jak pies pod bramą pyta swoją panią:

- Czy nic się nie stanie, jeżeli czar będzie prawy??

Królewna: jeśli Tobie nie przeszkadza to mogą być...

Trol się zastanawia, chodzi w koło, analizuje, co lepsze....

- Postanawia, że nie, albo taki jak miałbyć albo rzaden inny... lewy musi być...

Nasi bohaterowie wracają do Lublinodyliżansu i myślą...

- Jedziemy do Strasznego Zamczyska Króla Castoram...

(Trol nie przepadał za tym zamkiem... ale to inna długa bajka...)

Dojechali, 65 koni razem parskło przed wrotami....

Wrota otworzyły się, weszli do środka...

A tam liczne czary na półkach leżały...

Bez niepotrzebnej zwłoki podążali do odpowiedniego czarwnika...

Jest czar, wszystko dobrze:

lewy, kolor dąb złoty, otwierany na zewnątrz...

Ale trzeba dorzucić worek ziemniaków...

Trol podrapał sie do łbie, cmoknoł - bierzemy...

Danina dana, czar wzięty...

Pozostaje załadować na Lublinodyliżans...

Otwierają się tylnie drzwi wozu, czar całutki wchodzi do środka,

nie zostaje 10cm na zewnątrz.

- Jeszcze tego brakuje - parsknoł Trol....

Razem z Księciem siłują się, próbują - nie da rady...

- Nie wlazie... więc drzwi trzeba zabezpieczyć,

i jakoś po cichu przemknąć się przez las,

żeby nie pobudzić leśnych stworów, co to stoją przy leśnych drogach...

(a stwory leśne są straszne, kradnę kury, kazy, ziemniaki...)

(stworów nie mylić z przydrożnymi czarownicami, co to nie ciężkimi czarami władają

- w obyczaju)

Drzwi spętane powrusem, żeby czar nie wypadł, bo tego skutki byłoby straszne...

Rozbicie na drodzę tak mocnego czaru, groziło by uschnięciem całego lasu.

 

Nasi bohaterowie jadą spokojnie, bez wzbudzania zainteresowania.

Przejeżadzają las i docierają do zakmu księżniczki...

Tam czar odpokowują, czynią i są już są - nowe drzwi do kotłowni...

 

Morał:

Nie każdy czarnoksiężnik mówi prawdę, nie każdy zamek straszy...

A Drzwi do kotłowni to ważna rzecz, nawet gdy trzeba dorzucić dodatkowy worek ziemniaków...

 

Inż. --

Edytowane przez Inż.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

I tak minoł miesiąc...

Wiem, obiecałem zdjęcia... wkleją jak tylko znajdę czas...

Przez ten cały szmat czasu... minoł mój urlop...

Pogoda dopisała, jednak połowa urlopu mineła w domu...

Plan był aby ocieplić damek... najtrudniejszy element to szczyt od ulicy...

Z rusztowania jakie posiadam nie dosiegnę do kalenicy,

może do górnnej krawędzi okien poddasza...

Także plan ne ten rok przewiduje ocieplenie do tej wysokości...

Czynniki pory roku nie pozwalają mi pracować... po południu tylko 3-4h na zewnątrz...

Także przy wsparciu szwadra...

Obklejone zostały praktycznie wszystkie sciany została tylko ta z bramą garażową...

ponieważ nie było bramy... teraz jest wiec można kończyć...

 

Tak wiec wrzesień zaowocowła: bramą garażową w pełni automatyczną - hormana...

wełną szklaną do ocieplenia poddasza - 18cm między krokwie, 10 pod krokwie....

Regipsy tez już kupione... i pierwsze kafle do wiatrołapu, korytaża i hollu...

Czyżby czas dodać inspiracje:) NIE !!! nuda....

 

Z dnia na dzień jak się tak porobi nawet te 3h to coś schodzi, juz trochę mniej...

Myślę, że do połowy października i tak się jeszcze będę bawił z ociepleniem...

Bo jedynie sobota daje możliwość zrobienia większych zakupów i czegoś konkretnego na budowie...

 

W planach jest inst. alarmu - już kupiona... tylko zainstalować...

Jeszcze pieca sobie kupimy... zasobnik C.W.U. też chyba popęlnimy...

I napewno wentylację na poddaszu grawitacyjną, czyli rurki i wentylatorek do łazienki...

 

I chyba tyle....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc już czas... uzupełnić zdjęcia...

 

Konstarukcja do podwieszenia bramy garażowej jest:

http://img41.imageshack.us/img41/3379/2008konstrukcjapodbram2.jpg

 

Brama garażowa jest:

http://img812.imageshack.us/img812/5150/2209bramagaraowa1.jpg

 

Czarodziejskie drzwi do kotłowni:

http://img713.imageshack.us/img713/7391/2208drzwikotownia2.jpg

 

A teraz coś dla oka widok chatki z perspektywy...

http://img64.imageshack.us/img64/8131/0309panorama4.jpg

 

Powoli kończę ocieplenie ścian, jeszcze myślę ze dwa tygodnie...

Ze względu na mało czasu w między czasie...

Może ze dwa dni w tym tygodniu wyrwę... ale za to sobota będzie cała na budowie...

Już nie mogę się doczekać jak całkowicie będę mógł siedzieć w środku

i dłubać elektrykę, alarm, instalacje pozostałe...

Flagowym zajęciem na zimę będzie ocieplenie poddasza...

Jak zima nas nie zasypie, jak mróz nie zamrozi to powinno się udać...

Wszystko gotowe... ja też cały zwarty i gotowy...

 

Budowa to fajana sprawa...

Trzeba mieć jakieś hobby...

Wcześniej sklejało się samoloty, budowało z klocków domki...

Teraz to jest to samo, tylko skala się zmieniła...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wekeend za nami...

Pogoda mozna powiedzieć była znośna...

Chodz wolałbym, aby było odwrotnie sobotni chłód na niedzielę...

A dzisiejsze słonko na wczoraj...

Cóż przezyć trzeba było i jedno i drugie...

 

Do rzeczy...

W sobotę oto przywiozłem sobie coś takiego...

http://img828.imageshack.us/img828/1748/1510piecco1.jpg

 

We dwie osoby to cacko przytransportowaliśmy...

Ja i szwagier... na podkładach i rolkach...

Droga nie była łatwa: nierówno, grząsko i jeszcze zakręt...

Ale czego się nie da... wszystko się da...

 

Wracając do wątko który się ciągnie i ciągnie... ocieplenie...

Tak już w tej chwili mogę powiedzieć, że został tylko szczyt...

albo aż szczyt...

Przewiduję że potrzeba ze 3-4 pełne dni...

A tu jeszcze przestawianie czasu się szykuje...

 

I dlatego przyznam się wam że popełniłem dziś grzech...

Pracowałem dla siebie... bo nie wytrzymałem...

Będę musiał prosić najwyzszego Neta o wybaczenie...

I o jakąś prostą i mało surową pokutę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

minoł kolejny tydzień, a raczej sobota...

a jak sobota to robota...

ocieplanie chyba na ten rok skończone,

chodz nie w zakresie który był planowany...

połowa ściany szczytowej zrobiona... i tak zostanie do wiosny...

sam już więcej nie dam rady, roboty jest przy tym,

a sam rusztowanie 12 elementowe nie przestawię

i jeszcze czas tak szybko ucieka...

 

dlatego od teraz prace wewnętrzne...

czas zacząć ocieplanie, instalacje...

a i jeszcze ściana między budynkiem i garażem czeka na ocieplenie:)

nudy nie ma....

 

kozę już zaintalowałem w kotłowni,

ale jeszcze przenośny termowentylatorek będę miał przy sobie...

jak się robi w ruchu, chodzi, coś tak przenosi to zimna nie czuć...

jak się troche posiedzi to odrazu ciągnie... cholerna zima...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wieści z budowy...

W piątek walczyłem z alarmem... a raczej z czujkami,

które nie dają znaków działania... trzeba będzie wymienić...

 

Zakończyłem już pracę na zewnątrz...

chodz kawałek sytorianu została nie pokryty klejem i siadką...

cóż jego pora przyjdzie na wiosnę, do wykończenia z całością szczytu...

 

W sobotę rozpoczołem prace nad poddaszem...

profile przywiozłem lublinkiem... i do dzieła...

wyznaczenie poszczególnych płaszczyzn,

nawet bez sprzętu laserowego nie robi większego problemu...

wystarczy waga i łata 2m...

Jeden pokój rozpoczęty ścianka kolankowa zrobiona, tzn szkielet i wełna...

skos od murłaty do płatwi zrobiony na grzybach...

został jeszcze sufit podkieszony na jetkami... i jedyne okno/wyłaz...

 

nie mam zdjec bo bateria podła...

zrobie przy nastepnym razie... obicuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...