monika996 13.11.2011 09:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 no to ja odwrotnie . do miasta na kawę. u nas ciut mgliście, ale nie pada. troche mroziku. super głowa umyta,kawkę pije Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monsanbia 13.11.2011 09:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Boszeeeee, jak ja bym chciała, żeby ktoś mi te jęczące dzieci tak zabrał na 1 dzien... Wiele bym oddała za kilka godzin BEZCZYNNOŚCI> Ja ostatnie 3 tygodnie miałam dziecko częściowo z głowy. Na trochę została u rodziców. Ostatni tydzień była teściowa. Teraz nie potrafię się*odnaleźć i mam wrażenie, że z Lil nic już*nie załatwię. Na samą myśl o zapinaniu jej i wypinaniu z fotelika w zimowych kurtkach mam dreszcze Odebrałaś mojego priva? Co z tymi drzwiami w końcu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
salik 13.11.2011 10:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Anula - a mężowi nie możesz czasami sprzedać dzieci? Monia - a co jest takiego traumatycznego w zapinaniu i wypinaniu dzieci w zimowych kurtkach? Poluźnia się trochę pasy w foteliku i tyle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monika996 13.11.2011 10:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 no odezwał sie TATA. ubierz pierw dzieciaka w te wszystkie ocieplacze, potem siebie , potem do auta . potem w aucie zdejm czapeczki, rozepnij płaszczyk uffff Monia ale mi przypomniałaś mój sam się wozi autem:cool: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
salik 13.11.2011 10:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Monika - mam dwójkę małych dzieci które sporo jeżdżą samochodem, więc nie filozofuj, ok? Ciągle nie widzę jaki to wielki problem. Zdjęcie czapki zajmuje 2 sekundy, rozpięcie kurtki - kolejne 5 sekund. Robi się to bezproblemowo kiedy dziecko jest już zapięte w foteliku. Serio. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monsanbia 13.11.2011 10:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Monia - a co jest takiego traumatycznego w zapinaniu i wypinaniu dzieci w zimowych kurtkach? Poluźnia się trochę pasy w foteliku i tyle Dla mnie jest! To co napisała Moni wystarczy. Ja jeszcze dodam, że muszę ją w aucie czasami rozebrać. Bo jej zawsze "godońcio"! jeśli jedziemy dłużej niż 20 minut (a w Wawie o to nie trudno) Nie no, masakra Jak jedziesz w jedno miejsce - spoko. Ale jeśłi trzeba podjechać tu, tam i jeszcze gdzieś - katorga No. Małżonek się pochwalił. Podaję dalej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monsanbia 13.11.2011 10:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Robi się to bezproblemowo kiedy dziecko jest już zapięte w foteliku. Serio. W najgorszym czasie zdarzyło mi się powtarzać tę czynność do 20 razy dziennie (liczyłam) Faktycznie bezproblemowo ... sielanka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
salik 13.11.2011 10:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Monia - no to jak rozbierasz i ubierasz to niestety robi się z tego faktycznie masakra. I dużo większa szansa na przewianie, bo rozbieranie się ciężko robi ze środka samochodu. Ale to pewnie doskonale wiesz Próbowałaś zimą nie używać mocnego grzania? Bo większość tego typu problemów się pojawia kiedy po wejściu do samochodu, ustawia się temperaturę 20+ stopni, więc dmuchawy dmuchają gorące powietrze. Mężowi gratulujemy - zarówno świetnie wykonanej pracy, jak i dużych pokładów wolnego czasu (pozdrowienia dla pracujących w świątek-piątek i weekendy) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 13.11.2011 10:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 No. Małżonek się pochwalił. Podaję dalej [ATTACH=CONFIG]84666[/ATTACH] Berker B kwadrat? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
salik 13.11.2011 10:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 W najgorszym czasie zdarzyło mi się powtarzać tę czynność do 20 razy dziennie (liczyłam) Faktycznie bezproblemowo ... sielanka Sorry, ale nadal nie widzę problemu. Może po prostu masz do tego negatywne podejście i dlatego tak Cię to męczy i irytuje Inna sprawa że takie 20 wsiadań/wysiadań jest jednak meczące dla dziecka. No ale teraz masz Teściową Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monsanbia 13.11.2011 10:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Berker B kwadrat? Hager-Polo Fiorena (mamy ją za zabudowami i w miejcach niereprezentatywnych) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Madeleine 13.11.2011 11:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Salik, nie piernicz, ok? Ja zapinam i wypinam jedno dziecko (które nie znosi jeździć samochodem i za każdym razem jest walka) jakieś 10-16 razy dziennie (rekord trasy - to 13 przystanków, czyli 26 razy walczyłam z pasami), do tego drugie minimum raz, jak ze szkoły przywożę, a zazwyczaj bliżej też 4 (na szczęście sam się rozpina). Na samą myśl o wyciąganiu i wkładaniu, walce z pasami, potem rozkładaniu wózka i na samym końcu nakłanianiu towarzystwa, żeby poszła do domu (a mam z parkingu jakieś 80m, w tym po drodze plac zabaw, grrr), mam dosyć. I jeszcze młodsza za każdym razem rozbiera się sama - buty, skarpetki, czapka - co się da. Co zaparkuję, to muszę ją jeszcze ubrać. Monia, śliczne, pogratuluj mężowi/ daj buziaka/ whatever Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monsanbia 13.11.2011 11:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Solidarność jajników Dzięki Mad, pogratuluję Muszę go dopingować, bo chłopak nie przepada za monotonnymi czynnościami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
salik 13.11.2011 11:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Taka tam solidarność jajników. Po prostu musicie sobie dzieci wychować żeby się nie rozbierały w samochodzie Madeleine - małe wózkowe to co innego trochę jakby. Ja też traumatycznie wspominam czasy wożenia niemowlaków i mały fotelik - bo zwyczajnie niewygodnie się go wpinało (inna sprawa że teraz większość fotelików w tej grupie ma już bazę). Ale Lili już nie jest niemowlakiem i nie jest wózkowa. ATSD - jak Wy to robicie że z dzieckiem tyle razy dziennie wsiadacie/wysiadacie? U nas jeśli się szykowało spore jeżdżenie po sklepach/składach, to po prostu jedno z rodziców zostawało z dziećmi w domu i tyle. Monia - te ramki Hagera do złudzenia przypominają ramki B.Kwadrat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 13.11.2011 11:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Monia - te ramki Hagera do złudzenia przypominają ramki B.Kwadrat Dokładnie tak... Mam B.kwadrat i bylam pewna, że Monia ma takie same. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 13.11.2011 12:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Ja do tej pory walczę z pasami u Emila... kilka razy złapała mnie policja... ale teraz nie odpuszczam... Ja zapinam, młode też... Jak był mały kupiłam fotelik... woził się w samochodzie , a młode wcale a wcale nie chciało jeździć w foteliku. Nie było jeszcze wówczas obowiązku... I nie powiem byłabym wykończona... Teraz jak jeżdżę, to już z dużym chłopakiem w sumie i samoobsługowym... ale nie włączam ogrzewania na dużo +, ale tylko tylko, żeby mi ręce nie zamarzały... No a jak jedziemy dalej to oczywiście rozbieranie i jazda w ciuchach z ogrzewaniem.... I współczuję tyle razy walczyć z dzieckiem.... Do przyjemności to na pewno nie należy... aaaa i jeszcze powiedzcie mi dlaczego dzieciaki nie lubią jeździć w fotelikach... Tak myślę, że te plastiki pokryte pokrowcem parzą w tyłek i są twarde jak diabli... Z tego tez powodu i ja bym nie lubiła fotelików. Producenci chyba sami dla siebie ich nie zaprojektowali... sami jeżdżą w wypaśnych brykach i siedzą w miękkich podgrzewanych siedzeniach A latem klimy używam tylko do przewietrzenia auta... albo tak tyko tylko... bo później przeziębienia i zatoki... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Madeleine 13.11.2011 12:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Taka tam solidarność jajników. Po prostu musicie sobie dzieci wychować żeby się nie rozbierały w samochodzie Madeleine - małe wózkowe to co innego trochę jakby. Ja też traumatycznie wspominam czasy wożenia niemowlaków i mały fotelik - bo zwyczajnie niewygodnie się go wpinało (inna sprawa że teraz większość fotelików w tej grupie ma już bazę). Ale Lili już nie jest niemowlakiem i nie jest wózkowa. ATSD - jak Wy to robicie że z dzieckiem tyle razy dziennie wsiadacie/wysiadacie? U nas jeśli się szykowało spore jeżdżenie po sklepach/składach, to po prostu jedno z rodziców zostawało z dziećmi w domu i tyle. Monia - te ramki Hagera do złudzenia przypominają ramki B.Kwadrat Moja panna już nie jeździ w pierwszym foteliku, ale nadal głupiutka i nie wie, że naprawdę na 3 minuty nie ma co się rozbierać w samochodzie. A bazę oczywiście miałam, ale i tak nigdy nie wypinałam fotelika z niej. U Was jest inaczej, pewnie dzieci w przedszkolu, jak chcecie coś załatwić, albo jedno zostaje w domu. Ja nie mam ich komu zostawić - i tyle. Jeśli mąż jedzie na budowę, to sam albo ze starszym, poza tym wraca późno z pracy, jak dzieci spać idą. Nie mam jak zostawić mu dzieci i jechać załatwiać. Czasem wyjeżdża za granicę, wtedy jestem całą dobę sama - a budowa trwa. Sama z nimi wszędzie jeżdżę i wszystko załatwiam, budowa, zakupy, lekarze. No, mam opcję uśpić małą w samochodzie i jej nie wyjmować - ale do zrobienia jedynie na budowie, bo przecież do castoramy nie pójdę bez dziecka. W poniedziałek - rano budowa, potem jadę po uchwyt do prysznica, odebrać silikon, szukać kątowników, wrócić na budowę, do domu obiad, po starszego do szkoły, powrót, spacer, kolacja, spać. 7 razy zapinam, 7 razy wyciągam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
salik 13.11.2011 12:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Ja do tej pory walczę z pasami u Emila... kilka razy złapała mnie policja... ale teraz nie odpuszczam... Ja zapinam, młode też... Znaczy że jak - jeździłaś z dzieckiem z odpiętymi pasami? Albo bez fotelika w ogóle? Madeleine - teraz dzieci w przedszkolu/szkole (o ile zdrowe), ale pamiętaj że obydwoje pracujemy. A dzieci nie mogą siedzieć do 20-ej na świetlicy, więc po pracy trzeba je odebrać. Rozumiem że mąż pracuje, ale są jeszcze weekendy, święta i inne okazje. U nas na etapie 'szukamy rzeczy do wykończeniówki' żona jeździła po pracy do sklepów, a ja odbierałem dzieci albo brałem urlop i siedziałem z nim w domu. Tak samo w weekendy, z tą różnicą że wtedy nie można było dzieci odstawić do przedszkola/szkoły... Tak w ogóle to Was podziwiam dziewczyny - że Wam się tak chce 15 razy dziennie jeździć na budowę, po każdą pierdółkę do sklepu itd. U nas wykonawcy mają powiedziane że jak coś im potrzeba to albo mówią z zapasem albo jadą sobie sami do najbliższego składu budowlanego i kupują samemu. Jak bym tak miał codziennie jeździć po każdą pierdółkę i ją zawozić na budowę, to bym chyba faktycznie wykorkował po 2 miesiącach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Madeleine 13.11.2011 12:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 Wiem wiem, ciężko powiedzieć, kto ma gorzej. O ile dzieci zdrowe i wszystko jako tako się kręci, to pewnie porównywalnie. A jak się zaczyna sypać, to wszystkim i jest równie kijowo. W weekendy i święta ciężko coś się w sklepach załatwia A wtedy mój mąż raczej siedzi na budowie (jak teraz), bo podłącza ledy, grzebie w szafie, albo ma szkołę itd. No, wczoraj kuchnię kupowaliśmy. (w czwórkę - ale był sajgon...) Ogólnie i tak uważam, że ma gorzej niż ja. Urlopu ma zaległego sporo, nie ma jak wybrać. Ja nie załatwiam wszystkiego panom, po to mają rachunek otwarty w hurtowni i drobne, żeby kupili, jak im czegoś brakuje. Rzadko są sytuacje, gdy czegoś tam nie ma (jak teraz silikonu - a że nie chcę stać i czekać na zmiłowanie, jadę go załatwić). Ja jeżdżę i załatwiam sprawy kluczowe, czego nie udaje się dopiąć przez internet/ telefon. A poza tym uwielbiam budować dom Miłej niedzieli, lecę dziecko budzić i obiad robić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pasie 13.11.2011 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2011 tak się zastanawiam czy ja też tak miałam z dzieciami jak się budowałam? - nawet jeśli - to po roku od przeprowadzki już nie pamiętam;) tak na pocieszenie:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.