narendil 28.11.2012 14:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Chyba po tym wszystkim napiszę książkę - jak sprzedać nieruchomość i nie zwariować Dobry pomysł. Cześć Aniu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
reni1980 28.11.2012 14:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 że już na tej działce w wyobraźni kwiatki sadzi... ja tez takich ludzi nie cierpię Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 28.11.2012 14:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Witam Aniu Życzę przede wszystkim cierpliwości Teraz jest ciężki czas na sprzedaż nieruchomości niestety Jednak wierzę, że wszystko skończy się dobrze Ja sytuacje, które opisujesz, znam bardzo dobrze, bo sama zajmuję się sprzedażą nieruchomości niejako "po godzinach" (nie zawodowo jako agent nieruchomości ) - nie jest to najwdzięczniejsze zajęcie Ludzie mówią dużo rzeczy, często nieprzyjemnych na temat oglądanego mieszkania/domu (wszystko po to, żeby zbić cenę), a przede wszystkim umawiają się, obiecują, że zadzwonią, a potem cisza i to jest na pewno przykre, tym bardziej, że Ty włożyłaś w tę nieruchomość tyle serca... Ja zawsze powtarzam, że to niepoważny kupiec, nauczyłam się już rozpoznawać tych, którzy tylko oglądają, bez zamiaru kupienia (bo i tacy się zdarzają, jakby chcieli się popisać, że stać ich na willę z basenem, zazwyczaj opowiadają o swoim zawodzie i zarobkach - dla mnie to niesmaczne - a potem robią wielkie oczy). Wczoraj trafiła mi się taka babka, szukała domu koniecznie w granicach miasta, 150 metrów było dla niej mało, a potem się zdziwiła, że wszystko kosztuje powyżej 500 tys. Stwierdziła, że będzie szukać dalej, bo to co proponuję jest za małe w zbyt wygórowanej cenie - powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 28.11.2012 15:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Jestem, jestem, podczytuję to tu, to tam... Tylko jakoś pisać mi się nie chce... Działka nadal w naszym posiadaniu, chociaż było kilka takich sytuacji, że myślałam, że będę się z notariuszem umawiała. Trochę mnie ta przygoda ze sprzedażą do ludzi uprzedziła - niesłowni, mało konkretni... W życiu nie przypuszczałam, że tak się mogą kupujący zachowywać - a jednak. Chyba po tym wszystkim napiszę książkę - jak sprzedać nieruchomość i nie zwariować Oooo, to widać w obie strony działa. LUDZIE to tylko ludzie. Kupujesz, sprzedajesz – historie, które przyprawiają czasem o ból głowy. Poczytaj bloga mojej córki (link poniżej). ona opisuje problemy ze sprzedającymi. Byłam przy kilku spotkaniach i, wierz mi, napisała samą prawdę. Swoją drogą, może czytanie jej postów poprawi Ci humor, bo wiele sytuacji to czysta komedia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 28.11.2012 15:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Ilonko, najśmieszniejsze jest to, że ja się z żadną z tych osób nie spotkałam Dzwonili, jeździli na działkę, potem dzwonili, że w zasadzie kupują, a jak proponowałam spotkanie, żeby zobaczyli dokumenty itd, to nikt nie chciał przyjść, bo po co... Po kilku dniach znowu dzwonili, czy raz jeszcze mogą wejść na działkę, czy mogą wejść do budynku. Jeden pan chciał zobaczyć wizualizacje więc go zaprosiłam na kawę, żeby mu je pokazać, ale powiedział, że woli, żeby mu wysłać mailem. Wysłałam. Miał się odezwać, ale się nie odezwał. Napisałam więc, żeby chociaż dał znać, czy mail dotarł, bo obiecałam foty i nie chciałabym być gołosłowna, ale nawet tego nie napisał... Po prostu zapadł się pod ziemię Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 28.11.2012 15:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Ilonko, najśmieszniejsze jest to, że ja się z żadną z tych osób nie spotkałam Dzwonili, jeździli na działkę, potem dzwonili, że w zasadzie kupują, a jak proponowałam spotkanie, żeby zobaczyli dokumenty itd, to nikt nie chciał przyjść, bo po co... Po kilku dniach znowu dzwonili, czy raz jeszcze mogą wejść na działkę, czy mogą wejść do budynku. Jeden pan chciał zobaczyć wizualizacje więc go zaprosiłam na kawę, żeby mu je pokazać, ale powiedział, że woli, żeby mu wysłać mailem. Wysłałam. Miał się odezwać, ale się nie odezwał. Napisałam więc, żeby chociaż dał znać, czy mail dotarł, bo obiecałam foty i nie chciałabym być gołosłowna, ale nawet tego nie napisał... Po prostu zapadł się pod ziemię Niestety Moja rada jest taka Aniu, żeby nie robić sobie nadziei, nawet jeżeli ktoś obiecuje, opowiada, bo potem to właśnie bardzo boli, kiedy okazuje się, że ta osoba nie była poważna. Kupiec się znajdzie - wierz mi - i to w najmniej oczekiwanym momencie, z najmniej oczekiwanej strony Pewnie trudno aż tak bardzo nie angażować się emocjonalnie w sprzedaż, ale uwierz, że warto zadbać o własny spokój psychiczny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 28.11.2012 15:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Aaaa, jeden pan był najlepszy. Wypytywał mnie, czy dom ma piętro. Mówiłam, że nie, że to parterówka. On ciągle, ale czemu nie ma piętra, czemu zdecydowała się pani na parterówkę, itd.. Po czym na samym końcu mówi, że to super, bo on właśnie parterówki szuka No to po co te podchody? Ten sam pan zaczął rozmowę od "dzień dobry, ile może pani zejść z ceny?". Ja na to, że o cenie to chyba porozmawiamy, jak się panu działka spodoba itd... A on uparcie, że o cenie chce gadać... No więc mówię, że dla zdecydowanego klienta jestem w stanie coś tam z ceny zejść (podałam nawet procentowo ile mniej więcej), a on na to, żebym mu powiedziała, gdzie ta działka w ogóle jest. No to wytłumaczcie mi, jak można negocjować cenę nie wiedząc o czym się rozmawia??? Albo pan mi mówi, że jemu się tam nie chce jechać więc mam mu powiedzieć, czy z obwodnicy tę działkę widać, to on sobie na obwodnicę wskoczy i ją obejrzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 28.11.2012 15:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Ilonko, wszystko wiem, ale trudno nie robić sobie nadziei, zwłaszcza, że sprzedaż działki dużo spraw by nam w tej chwili rozwiązała... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
reni1980 28.11.2012 15:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Albo pan mi mówi, że jemu się tam nie chce jechać więc mam mu powiedzieć, czy z obwodnicy tę działkę widać, to on sobie na obwodnicę wskoczy i ją obejrzy :rotfl: to może też na zumi zobaczyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 28.11.2012 15:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 :rotfl: to może też na zumi zobaczyć Na to nie wpadłam Następnym razem będę miała ripostę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
reni1980 28.11.2012 15:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 często myślałam że tylko ja debili spotykam ale teraz myślę , że ich jest duzo za dużo:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 28.11.2012 15:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Aaaa, jeden pan był najlepszy. Wypytywał mnie, czy dom ma piętro. Mówiłam, że nie, że to parterówka. On ciągle, ale czemu nie ma piętra, czemu zdecydowała się pani na parterówkę, itd.. Po czym na samym końcu mówi, że to super, bo on właśnie parterówki szuka No to po co te podchody? Ten sam pan zaczął rozmowę od "dzień dobry, ile może pani zejść z ceny?". Ja na to, że o cenie to chyba porozmawiamy, jak się panu działka spodoba itd... A on uparcie, że o cenie chce gadać... No więc mówię, że dla zdecydowanego klienta jestem w stanie coś tam z ceny zejść (podałam nawet procentowo ile mniej więcej), a on na to, żebym mu powiedziała, gdzie ta działka w ogóle jest. No to wytłumaczcie mi, jak można negocjować cenę nie wiedząc o czym się rozmawia??? Albo pan mi mówi, że jemu się tam nie chce jechać więc mam mu powiedzieć, czy z obwodnicy tę działkę widać, to on sobie na obwodnicę wskoczy i ją obejrzy Upierał się przy piętrowym domu, żeby w razie czego bardzo znegocjować cenę, bo on zawsze chciał piętrowy, a tu tylko parter, bla, bla, bla... Sporo wad ludzie wymyślają, żeby mieć się czego uczepić przy ostatecznej rozmowie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 28.11.2012 15:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 A ja sobie myślę, że upierał się przy piętrowym, bo by go lepiej było z obwodnicy widać. Parterówka może zniknąć za drzewami Żarty żartami, ale gdybym miała być pośrednikiem nieruchomości to chyba bym się codziennie po pracy upijała, żeby odreagować Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ilona Agata 28.11.2012 15:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Eee, oni nie podchodzą do tego tak emocjonalnie, być może też dlatego współpraca z nimi jest ciężka, bo często olewają swoje obowiązki, ale kto by nie olewał, gdyby stykał się codziennie z tyloma niepoważnymi cwaniakami? Ja czasami sama nie mam ochoty odbierać telefonu, umawiać się na spotkanie, bo podejrzewam, że to kolejny niepoważny człowiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 28.11.2012 17:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Poczytaj bloga mojej córki (link poniżej). ona opisuje problemy ze sprzedającymi. Byłam przy kilku spotkaniach i, wierz mi, napisała samą prawdę. Swoją drogą, może czytanie jej postów poprawi Ci humor, bo wiele sytuacji to czysta komedia. Pestko, poczytałam... I nawet w jednej z sytuacji podobieństwo dostrzegłam... Kiedy klienci pytali mnie, czy jest zainteresowanie działką to odpowiadałam zgodnie z prawdą, że jest, ale jeszcze nikt się ostatecznie nie zdecydował. Jak już dwie osoby powiedziały, że w zasadzie to chyba ją kupią, to uczciwie poinformowałam obie strony, że jest jeszcze ta druga osoba, która też rozważa zakup. I to chyba był błąd Mam wrażenie, że obie osoby poczuły się robione w bambuko, że chcę je naciągnąć, albo przyspieszyć ich decyzję. A ja tylko chciałam uczciwie postawić sprawę, żeby nie okazało się, że pani będzie się zastanawiać, a jak podejmie decyzję, to działki już nie będzie i pani będzie miała do mnie pretensje, że wcześniej o tym nie wiedziała... Teraz już wiem (również po przeczytaniu bloga Twojej córki Pestko), że jak ktoś będzie chciał działkę kupić, to ją po prostu kupi. Wszystkie jej minusy potraktuje jako jakiś kompromis, bo plusy będą miały większe znaczenie. Nie będzie wydzwaniał do mnie, żeby opowiedzieć o wrażeniach po wizycie na działce, tylko zadzwoni umówić się na przejrzenie dokumentów, aktu notarialnego, wypisu z KW. Nie będzie wydzwaniał, czy raz jeszcze (obiecując, że już ostatni) może wejść na działkę, tylko zadzwoni umówić się do notariusza. Mam tylko nadzieję, że do tego czasu nie osiwieję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 28.11.2012 18:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Masz rację. Jeśli komuś zależy to powinien uczciwie podejść to zakupu, czy sprzedaży. Na zdjęciach pokazać prawdę. Dyskutować o cenie i za oraz przeciw. W końcu każda nieruchomość ma jakby podwójną wartość, inną dla sprzedającego, a inną dla kupującego. To wynika i z oczekiwań, i z możliwości.Wielu rzeczy nie widać póki się nie obejrzy nieruchomości.Moje dzieciaki na samym początku oglądały kapitalną nieruchomość, ale przy drugiej wizycie wyrósł jak spod ziemi sąsiad, który okazał się być nie do zaakceptowania. Było kilka budzących nadzieję miejsc, które odpadły po obejrzeniu, bo np. dojazd przez las opisany jako 500m czegoś wydłużył się do 5 km. Jeden z domów wewnątrz wyglądał jakby służył za silos na kiszonkę, a zdjęcia pokazywały przeciętne wnętrza. Zadziwił mnie właściciel drewnianego domu w budowie dość blisko ode mnie. Strasznie mu zależało na sprzedaży, poganiał nas i nawet opuścił chyba 20tys cenę. Wszystko tam było takie, że czekało na amatora. 2ha, ale połowa pod nadzorem parku krajobrazowego. Mojej Kaśce to nie przeszkadza, bo ona chce konie hodować. Była już spisana umowa wstępna i wpłacona zaliczka. Czekaliśmy na decyzję kredytową. Żaden termin nie został przekroczony i nagle sprzedający oznajmił, że odstępuje od umowy i nie zwrócił zaliczki. Do tej pory nie sprzedał tej nieruchomości. Ciężko mi to zrozumieć.Łubno kupili niemal cudem, bo sprzedający usiłowali podbić cenę jeszcze podczas wizyty u notariusza. Podejrzewam, że kupujący też często zachowują się poniżej krytyki. Będziesz na pewno miała masę nieprzyjemnych sytuacji i stresu.Ale... wystawiłaś na sprzedaż miejsce z potencjałem, na pewno wszystko skończy się pomyślnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 28.11.2012 18:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Pestko, jak to nie oddał zaliczki? Przecież w przypadku wycofania się ze sprzedaży powinien zwrócić zadatek w dwukrotnej wartości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 28.11.2012 18:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2012 Umowa zawierała tę klauzulę o podwojeniu sumy zaliczki w przypadku wycofania się którejkolwiek ze stron. Sprzedającemu bardzo zależało na tym zabezpieczeniu. Nam wszystkim miejsce się bardzo podobało i dzieciaki nie zamierzały rezygnować. Nawet nakręciłam znajomego architekta i zrobił wstępną ocenę – dom ma konstrukcję z bali pochodzących z 200-letniej stodoły (piękny dąb). Sprzedający zwrócił tylko kwotę podstawową, po pewnych kłopotach i 4 miesiącach od zerwania umowy. O resztę dzieciaki zdecydowały się nie walczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneta s 29.11.2012 08:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2012 Aniu kurcze niefajne te perypetie sprzedażowe...mam nadzieję, że znajdzie się ktoś konkretny.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anna-maria3 29.11.2012 08:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2012 Umowa zawierała tę klauzulę o podwojeniu sumy zaliczki w przypadku wycofania się którejkolwiek ze stron. Sprzedającemu bardzo zależało na tym zabezpieczeniu. Nam wszystkim miejsce się bardzo podobało i dzieciaki nie zamierzały rezygnować. Nawet nakręciłam znajomego architekta i zrobił wstępną ocenę – dom ma konstrukcję z bali pochodzących z 200-letniej stodoły (piękny dąb). Sprzedający zwrócił tylko kwotę podstawową, po pewnych kłopotach i 4 miesiącach od zerwania umowy. O resztę dzieciaki zdecydowały się nie walczyć. Oj, chyba bym nie odpuściła. Stracili przecież nie tylko pieniądze, ale szansę na zakup tej nieruchomości. Ten zadatek po prostu im się należy zgodnie z umową i zgodnie z prawem. Chociaż rozumiem, że po tylu przejściach może im się już nie chcieć drzeć kotów z panem... Aniu kurcze niefajne te perypetie sprzedażowe...mam nadzieję, że znajdzie się ktoś konkretny.... Anetko, na pewno się znajdzie My stosunkowo krótko działkę sprzedajemy, bo 4 miesiące. Tylko pewnie teraz zastój będzie, bo zima idzie. Podejrzewam, że zainteresowanie się skończy i dopiero wiosną coś się ruszy, a szkoda, bo fajnie byłoby zamknąć temat jeszcze w tym roku. Ale nie ode mnie to zależy niestety... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.