Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Szarości i folkowo-cygańskio-hipisowskie klimaty, czyli Słodkiego budowania cd.


Recommended Posts

o rany balbina ale miałas przygody. raczej nie wesoło:confused: dobrze,żenie byłaś sama. ale te grypy i w ogóle. a takie mrozy były, a ty na stoku stałaś???

i jeszcze ten piec w domu. wyobrażam sobie was tam bez ogrzewania. trzymam kciuki,żeby ten pan od pieca nie zaspał i raniutko do was przyjechał. u na zimno jak cholera. moj kot nawet na sekunde nie chce wyjść na dwór. momentalnie zawraca.

a jak dzieciaki>/? najstarszy się rozchorował???a maluszek jak??? dużo ludzi w Zakopanym???

Balbina a wy skąd jesteście????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

No Balbina nie zazdroszce Ci, może czasami warto zostac w domu, tak jak my, a mieliśmy jechac do Livigno, ale mąż w ostatniej chwili sie wycofał, (praca jest zawsze najważniejsza),troche szkoda, ale jak pomyśle o Twoich "przygodach" to troche mi raźniej, że zostalam w domu.

Natomiast nasz piec w nowym domu grzeje nie wiedziec dlaczego na pół gwizdka (własnie wezwaliśmy spec) i w dzien jest 20 stopni, bo slonce dom ogrzewa, ale noca "troche zimniej"

Trzymaj sie ciepło :)

Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina jak tam pierwsze odpalenie pieca? Mam nadzieję że twój jest jeszcze bardziej wypasiasty niż nasz i będziesz miała mniej zabawy z jego obsługą ... czekam na relacje ;)

 

Urlopu nie zazdroszczę. Przygody z zimnem też nie, ale trzymam kciuki żeby udało się wam jak najszybciej wykończyć (w sensie dom ... nie was) i aby stary piec doczekał przy życiu tej chwili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolor jedynie, prawie wszystkie ściany mam biale, to miał być taki akcent ten antracyt, a teraż wolałabym żeby sie jednak zlewaly ze ścianą.

Nie w temacie jestem w temacie lodówek ale libhrer(czy jak go sie tam pisze) ma podobna lodówkę do tej beko, chlodziarka tak samo sie otwiera, a zamrazarka to dwie szuflady.

 

e-mólku! Ja właśnie mam założenie, żeby się za bardzo nie wyróżniały, więc kolor gniazdek idzie w odcieniu ściany.

Tylko muszę sprawdzić czy Gira i berker kwadrat mogą być w macie. Ma ktoś takie?

A lodówki to już chyba wszystkie frencze obejrzałam:)

I ten zamrażalnik jest dla mnie za duży, niepotrzebny ani do wykorzystania, anie do tego, aby zabierał miejsce w kuchni.

Gdyby były takie wielkie z chłodziarką zamiast zamrażalnika na dole to bym się ani chwili nie zastanawiała.

 

 

a jak dzieciaki>/? najstarszy się rozchorował???a maluszek jak??? dużo ludzi w Zakopanym???

Balbina a wy skąd jesteście????

 

My z Warszawy pólnono-zachodniej (Bemowo).

Dzieciaki w górach się nie rozchorowały, ale temperatury w domu nas trochę rozkłądają:rolleyes:

Pieca nie możemy za bardzoo eksploatować, żeby przetrzymał przynajmniej te mrozy i w efekcie mamy jakieś 18-19 stopni w domu (w niektórych miejscach trochę podwiewa od okien i drzwi balonowych), i dla nas to trochę za zimno.

 

Balbina jak tam pierwsze odpalenie pieca? Mam nadzieję że twój jest jeszcze bardziej wypasiasty niż nasz i będziesz miała mniej zabawy z jego obsługą ... czekam na relacje ;).

 

Na budowę piec miał dzisiaj przyjechać (po kilkukrotnym potwierdzaniu) na godzinę 10.00.

Umówiłam ekipę hydraulików, glazurnika do wykucia dziury i wszyscy wcześniej przyjechali przygotować miejsce pracy i narzędzia, gdy Pan z Ciechewicza zadzwonił o 9.30, że kocioł dojedzie w południe, bo Pani Prezes kierowcę jeszcze gdzieś wysłała!

Spytałam czy to żart i co mam z ludźmi zrobić przez trzy godziny przy minus 13 stopniach!

Stwierdził, że nic na to nie może poradzić i że zachował się fair, bo poinformował przed planowanym czasem przyjadu kierowcy.

Odzwyczaiłam się przez ten zastój od obsuw, i ekipa pojechała do Żyrardowa zamocować jakieś stelaże.

Powiedziałam, żeby przyjechali na 12.30, najwyżej kierowca poczeka,

Przed 12.00 zadzwonił, że będzie o 13.00.

Więc ja do hydraulików, że mają jeszcze godzinę.

A ja kursowałam przez ten czas dom - budowa (nieogrzewana) - żłobek - Bricoman - budowa - spożywczak - budowa.

Znaczy znowu wymarzłam się.

O 13.30 wszyscy byli na miejscu.

Kierowca otworzył drzwi bryki: "Burza" stwierdził, że nie ma możliwości, żebyśmy taką szafę ruszyli z miejsca.

Pan kierowca przytaknął.

Do wytransportowania naszego pieca z samochodu potrzeba było czterech chłopa (bo więcej nie było;)) i podnośnika. Waży jakieś pół tony...

Piec został na podnośniku postawiony na chodniku i kierowca odjechał radząc rozebrać go na mniejsze części, aby w ogóle możliwe było wniesienie po 18 schodach w dół.

Ewentualnie poradził przeniesienie kotłowni z piwnicy na tyły garażu.

Tak czy inaczej do nocy go raczej nie wniesiemy.

Ma facet przynajmniej poczucie humoru.

 

Zatem ekipa wzięła się za rozkręcanie pieca, a ja pojechałam po farelkę, żeby zmrożone kabelki elektryczne, które zostały rozłączone do przenosin nie popękały przy skręcaniu. Jak wróciłam piec już został pozbawiony kilku części (jak zasobnik, rura ślimakowa, jakieś ruszta) i chłopaki się przymierzali do transortu w dół.

Powiem tylko, że był to traumatyczny hard core.

Stopień po stopniu na belkach i poprzez podstawianie bloczków betonowych, przesuwanie pieca, a następnie wyciąganie bloczków i belek, odchylanie kotła w przód i tył był transportowany na dół.

Podtrzymywałam ile mogłam ze skręconą nogą.

Ze dwa razy stawało mi serce, bo myślałam, że nie utrzymają chłopaki pieca i poleci na któregoś z nich i katastrofa gwarantowana - kto by przeżył przygnicienie pół tony żeliwa i blachy!

Zajęło im to (bo moja pomoc była znikoma) dwie i pół godziny waki na mrozie.

Ale muszę przyznać, że Tomek nie skusił się na moją propozycję, aby położyć piec na belkach i na styropianie (lub styrodurze, którego trochę zostało) i zsunąć go na dól, bo stwierdził, że na dole będzie miał powgniataną obudowę.

Jakkolowiek na jego funkcjonowanie nie powinno mieć to wpływu, ale na wygląd że i owszem.

Nie poszedł więc na łatwiznę i pięknie przetransportował kocioł do piwnicy.

Jak wyjeżdżałam o 16.40 to był już prawie cały ponownie skręcony, a Burza zrobił potrebną dziurę w ścianie (do obrobienie później). W sumie został zawezwany tylko do zrobienia tej dziuru (zajęło to jakieś 7 minut), a spędził z nami cały dzień ciężko pracując.

Aż się boję le policzy za tę dziurę;-)

Nie wiem co im się udało popodłączać do instalacji, ale jutro mają kończyć.

I jest plan, aby odpalać:D

Zresztą nawet trzeba, bo już nam woda w rurach zaczęła podmarazać, a właściwie częściowo zamarzła.

Jeden zawór już lód rozsadził, a dwa speco podgrzewał palnikiem, żeby otworzyć.

Powiedział, że jutro ostatni moment, bo zetnie do końca i wtedy kaplica.

Zatem jutro kluczowa sprawa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina nioezla jazda z tym piecem .Cale szczescie ze udalo sie go zatoczyc do tej pownicy ale wyobrazam sobie jak to wygladalo :jawdrop:Jak slysze jakie wam sie zblizaja temperatury to ciesze sie ze nie napuscilismy wody do instalacji bo pewnie teraz bym juz calkiem osiwiala myslac ile juz rur mi rozsadzilo (od kilku dni dostaje sms-sy ze temp w domu jest na minusie )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no nieżle. az mi się włos zjeżł!!!!

ale przeżyłaś wczoraj!!!! niezła jazda- z tymi od pieca. sprzedają , spózniają sie i nawet palcem nie ruszają , zeby pomóc wnieść.

ale tak juz jest!!!!:bash: dobrze ,że udało sie wtransportowac ten piec:)

a teraz czekam na relację z odpalenia. bo chyba macie niemiłosiernie zimno .:eek: ja dogrzewałam zwykłą kożą za 40 zł jak jeszcze nie było pieca. a tez były mrozy w tamtym roku i to już od końca listopada. to wy chociaż 2 miesiące ciepła mieliście.:)

Balbina brakowało mi twoich super postów. piszesz tak lekko i ciekawie, że super się czyta:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina brakowało mi twoich super postów. piszesz tak lekko i ciekawie, że super się czyta

 

No własnie Iwona, Ty masz łatwą rękę do pisania i humor, więc zbierz te wszystkie swoje posty i książkę napisz jak dom budowałaś, a na pewno na tym zarobisz :wiggle:

 

Życzę, bezproblemowego zainstalowania pieca, a jak nie to jutro z kozą przyjeżdząm do Ciebie i w prosty sposób mozna ja do kominka zainstalować, a tak gdzie wynajmujesz nie mozna kozy odpalić?

 

Pozdrawiam :wiggle:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja trzymam kciuki za jutro i za zdrówko całej rodzinki też:hug:

 

Dzięki! Ja za Ciebie też:yes:

 

 

Podziękujesz jak dostaniesz swoje już do pomacania ;)

 

Ale przygody! :no:

 

Och, jak bym już chciała:rolleyes:

Wczoraj dzwoniła agentka, żebym zaczęła kompletować dokumenty, że nie zalegam z płatnościami za mieszkanie i takie tam, bo wygląda, że klient jest coraz bardziej zdecydowany, ale strasznie się boi, żeby nie było jakiś obciążeń (ewidentnie ma chłop złe doświadczenia;-).

Fajnie by było, ale dopóki nie mam umowy to się nie napalam, bo może się milion rzeczy wypaść.

Np. agentka wzięła odpis z księgi wieczystej, a tam jeszcze wisi zaległa sprawa sprzed dwóch lat (z zablokowaniem hipoteki przez tego oszusta pośrednika od kupna działki z wyburzonym domem), którą w sierpniu zeszłego roku ostatecznie załatwiło NSA. Prawniczka miała poznosić te blokady. i jak rozmawiałam z nią po wyroku to powiedziała, że wszystkie pisma poszły i sprawa załatwiona.

Także to jeszcze moja praca na dziś - wyjaśnić i zwolnić hipotekę.

 

A tak w ogóle to całe życie (do momentu kupna tej nieszczęśliwej działki - 2008 rok, przejęcie od właścicielki - 2009) miałam zawsze farta.

Wszyscy mi wiecznie powtarzali, że jestem w czepku urodzona i że jeśli Iwonka się za coś bierze to napewno wszystkie siły w niebie i na ziemi się tak złożą, żeby wyszło jak ulał.

Wystarczyło pozytywne nastawienie, trochę pracy i zaparcia.

Czasami nawet bałam się pomyśleć życzenie, bo zwykle się spełniało.

I tak z coraz większym zdumieniem patrzę jak ostatnie trzy lata mam pod górę, CIĄGLE coś się wykrzacza i to na wszystkich frontach.

Czytam Wasze Dzienniki i myślę, że to u mnie wiecznie jakieś kwiatki wtopy i przygody w ponadprzeciętnej ilości. Czy tylko mi się tak wydaje?

Naprawdę sama jestem tym zafascynowana.

Zupełnie nowe doświadczenie.

I co ciekawe dla mnie, przez większość czasu czuję wewnętrzny spokój i pewność, że cokolwiek się wydarzy ostatecznie okaże się właściwe dla mnie. Czuję się jak aktor, który mam przypisaną rolę, której jeszcze nie zna, ale odgrywa ją zgodnie ze scenariuszem:rolleyes:.

Dziwne, ale dzięki temu mogę mieć luźny i zdystansowany stosunek do tych wszystkich spraw i rozwiązywać je bez "dupościsku" jak mawia M.

Ale się duchowo zrobiło:D

A chciałam tylko Monice wyjaśnić skąd te luzackie podejście:cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina nioezla jazda z tym piecem .Cale szczescie ze udalo sie go zatoczyc do tej pownicy ale wyobrazam sobie jak to wygladalo :jawdrop:Jak slysze jakie wam sie zblizaja temperatury to ciesze sie ze nie napuscilismy wody do instalacji bo pewnie teraz bym juz calkiem osiwiala myslac ile juz rur mi rozsadzilo (od kilku dni dostaje sms-sy ze temp w domu jest na minusie )

 

Kakusek, ja Ci już pisałam, że absolutnie nie wiem, jak Ty to robisz, że udaje Ci się budować na odległość:jawdrop:.

Mój umysł tego nie obejmuje, ciało się nie podejmuje, a całość jest w nieustannym podziwie dla Ciebie i WSZYSTKICH tak budujących.

To jest dla mnie prawdziwy hard core.

Ja bym już dawno zeszła na nerwicę, że nie mogę wszystkiego kontrolować namacalnie i naocznie:yes:

Kamerki na drzewach i w środku od razu kazałabym zamontować i na ręce bym patrzyła czy oby wylewka odpowiedniej grubości i równo zatarta, a płytki położone tak, jak ja chcę, czyli od tej strony cała, a od drugiej cięta.

I jak inaczej mogłabym wprowadzać zmiany takiej jak przesunięcie tej czy innej postawionej już ściany, jeśli nie stanę w pomieszczeniu i nie poczuję, że jest za ciasno:no:

No w ogóle by się to nie dało!

Biję więc pokłony :wave::wave::wave:

 

ale tekst miesiąca - "przenieść kotłownię" powalił zarówno mnie jak i mojego K :lol:

 

Monia! A uwierzysz, że mój glazurnik i pomocnik hydraulika zaczęli już poważnie tę kwestię rozpatrywać:o?????

I szukać miejsca, gdzie za garażem ten piec postawić:confused:?????

Musiałam ich szybko sprowadzić na ziemię i zagonić do tej piwnicy!

W sumie to się chłopakom nie dziwię, bo mając taką perspektywę szukali jakichkolwiek alternatywnych rozwiązań:eek:

 

Dlatego Kakusek, nie rozumiem jak Ci się udaje.

Może masz lepszych majstrów.

Moi mogliby Ci tak dom poprzestawiać, że jakbyś przyjechała to byś nie odnalazła swojego nawet na projekcie:lol2:

 

zbierz te wszystkie swoje posty i książkę napisz jak dom budowałaś, a na pewno na tym zarobisz :wiggle:

 

Ala! Dzięki! Podoba mi się ten pomysł:D Ja w sumie zaczynam dopiero wykończeniówkę, więc jeśli nadal będzie taka ilość wydarzeń to wyszłaby już nie książka przygoda, ale horror lub kryminał, jeśli któregoś z wykonawców w końcu ukatrupię i zabetonuję w tej dziurze z zasuwą burzową;-)

Nawet własnymi rencyma umiałabym już beton zrobić:wiggle:

 

a nie mozna kozy odpalić?

 

ja dogrzewałam zwykłą kożą za 40 zł jak jeszcze nie było pieca. a tez były mrozy w tamtym roku i to już od końca listopada.

 

Dlaczego ja na to nie wpadłam:bash::bash::bash: ???

Zupełnie nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć:-(... :cry: ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina nie strasz! Bo ja też z tych. którym w życiu raczej lżej i jakoś tak mimochodem wszystko się udaje - nie chciałabym żeby się ta karta odwróciła ;)

I masz rację - Twoje budowlane przygody to faktycznie nagromadzenie dziwnych zbiegów okoliczności, pecha, złośliwości rzeczy martwych i kiepszczyzny wykonawców. Może być już tylko lepiej:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ja też twierdzę, że trzeba zawsze być nastawionym optymistycznie do życia bo czarne myśli przyciągają tylko kłopoty - mam taki charakter, że jakoś nigdy nie potrafię powiedzieć sobie "milion ludzi ma lepiej od ciebie" tylko ciesze się z tego co mam bo miliony ludzi mają tysiąc razy gorzej:rolleyes: cieszę się tym co mam każdego dnia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ja też twierdzę, że trzeba zawsze być nastawionym optymistycznie do życia bo czarne myśli przyciągają tylko kłopoty - mam taki charakter, że jakoś nigdy nie potrafię powiedzieć sobie "milion ludzi ma lepiej od ciebie" tylko ciesze się z tego co mam bo miliony ludzi mają tysiąc razy gorzej:rolleyes: cieszę się tym co mam każdego dnia...
:)

iwonka:)

myszonik:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...