Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Domek z dziecinstwa


mania1220

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 31,8k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • mania1220

    13601

  • pestka56

    3588

  • mmikka

    3343

  • TAR

    3053

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

na zdjeciu kij byl ale ja go wyciagnelam, bo potrzebowalam do czegos innego, a drzewko do kija nie bylo jeszcze przymocowane. trudno, urosnie tylko je przesadze w inne miejsce a tam wsadze takie z normalnym czubkiem (o ile jeszcze beda w ogrodniczym ;) ) bywa

wczoraj mi oczko zaroslo normalnie w ciagu jednej nocy, musze dzis tabsy wrzucic i polac tego plynu na glony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pociag galaz do patyka urosnie.

 

zobacz, bylam wlasnie zrobic zdjecie, wlalam kilka dni temu, po wczorajszym dniu w ten upal tez powinno byc zielone jak diabli a wyglada tak:

 

 

IMG_6882.jpg

 

 

IMG_6886.jpg

 

 

podejrzewam ze tabsy nic nie dadza, idz i kup to co ja do basenow. Bo to zabija totalnie zielone i ono odpada samo.

typowe do oczek robia jedno - zabijaja te co w wodzie plywaja i te co kozuchy na wierzchu robia, a na kamieniach dalej zostaje wiec dalej sie zielone wydaje mimo ze woda czysta, latwo zobaczyc jak maja oczka z rybami - woda czysta ale spod ciemny. Te do basenu ubijaja wszystko.

 

na zdjeciach sie wydaje jakby zaraz pod powierzchnia byly, a nie sa, sa gleboko pod woda, ale takie czyste ze zludzenie jest. ja juz sie nie bawie w nic innego tylko to bede lac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chlor sie rozklada po 72 godzinach, temu pisalam ze po ubiciu glonow dodawalam jeszcze plyn na glony. Jedne zdechly i odpadly a drugie maja sie nie robic przez ten plyn, zapobiegawczo sie leje mniej juz chloru raz na tydzien. Ja na zabicie mialam pol flachy wlac tylko.

Taka byla instrukcja baby w sklepie z basenami, na baseny gdzie wiecej wody jest inaczej.

Ten na glony plyn tylko naparstek sie daje, strasznie oleisty, oczywiscie nalalam 3 naparstki bo co bede sluchac :p mialam pianke jak na piwie przez 3 dni, ale zamiast kupowac plyn anty-piankowy przeczekalam jak radzili - samo zniklo. Bo ten plyn ciezszy od wody.

 

dalej upal, nie da sie wyjsc na ogrodek a mielismy kilka zeczy zrobic, n nie da sie, nie z a spalona skora jak marchewka :sick: czekam az slonce zajdzie musze pomidry podwiazac, wyrosly jak glupie a juz myslalam ze liliputy te krzaki zostana.

deszcze zle, upaly zle, nie dogodzisz, teraz na nastepny tydzien sahara zapowiedziana z burzai na przemian. Pocieszenie jedno - wisterie odrastaja jak durne. YESSSSS!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrywasz pomidorom liście poniżej owocow i przerywasz liście nad owocami?

 

Wisterie u mnie też szaleją. A jedna po tych tegorocznych przejściach nawet zakwitła. Kiść sztuk raz :lol2:

Wisterie już takie są. Zobaczysz jak zgrubieją jak fajnie będzie. Moje staruszki mają najgrubsze boczne pędy jak ręka w nadgarstku. Sadziłam w 2008 albo 2009 takie witki jak mały palec u ręki. Takie chudzinki były tuż przy ziemi.

 

Cały dzień dziś włączałam podlewanie to tu to tam w ogrodzie sekcjami, bo mimo, że niedawno padało, to sucho, że trawa szeleści. Zostały mi tylko trawy ozdobne do podlania. Postawiłam psikawkę, bo tam nie mam na stałe. Popryskało może z pół godziny i deszcz z jasnego nieba lunął, a za chwilę burza z piorunami przyszła. Pada od 8 wieczór. A burza krąży naokoło. Przychodzi i odchodzi.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:hug: Co można powiedzieć :( Bardzo współczuję, bardzo.

Pomyśl, że miał szczęśliwe życie, był kochany, a teraz bez długiej choroby, męczenia się odszedł na drugą stronę tęczowego mostu.

Tak myślę o moim Timie, Tuptusiu. Gorzej mi myśleć o Piracie, Cizi, a ostatnio o Gangsterze.

Mania, opiekujemy się naszymi małymi futrzanymi przyjaciółmi i oni odwdzięczają się za nasze serce, ale żyją licząc w ludzkich latach na szczęście krócej od nas. Nie mogę sobie wyobrazić co byłoby, gdyby Pasqal i Spinoza zostały same beze mnie, bez J. Wolę być przy nich do końca ich życia. Tak myślę i to mi pomaga.

 

:hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PUSTO W DOMU :bash:

 

wczoraj przed noca przylapalam sie ze chcialam go wolac na ostatnie siku przed spaniem.

Dzis dom sie wydaje jak pudelko, 4 sciany i nic wiecej , a nie dom.

Ja wygladam okropnie, wory pod oczami mam po kolana, spac nie moglam, nos wtulalam w pisciel czy go wyczuje, co za kureskie uczucie.

Mialam kiedys juz psa, mialam i koty, do nikogo tak sie nie przywiazalam, za nikim tak nie plakalam jak za nim.

Mial 4 miesiace jak go wzielismy od znajomych, nie chcialam psa wtedy. Ale szkoda mi go bylo bo drugi pies go nie lubial, biedaczek taki malutki caly dzien zamkniety byl w piwnicy zeby duzy mu krzywdy nie zrobil zanim wroca z pracy - a byl bratem, tylko tamten starszy o 3 lata. Mial taka fobie na schody ze jeszcze jak tutaj sie sprowadzilismy musialam go nosic po schodach do gory i na dol bo bal sie ich a minelo przeciez kupe lat.

rozpiescilam go jak dziadowski bicz. Nie byl dla mnie zwierzakiem ani pluszakiem, byl dla mnie jak moje dziecko. Toz nawet teraz jak bylismy u mlodych chcieli zebysmy zostali jeszcze jeden dzien a ja powiedzialam ze nie bo Manius w domu zostal.

Zaczelo sie w niedziele. Myslelismy ze ma zatwardzenie. Nie mogl sie zalatwic. Ale jakos mu szlo. W poniedzialek tez, ale jakos poszlo, wiec pojechalismy ale nie wzielismy go , balismy sie ze dzieci go spuszcza i mi poleci w lasy wiec zostal i Jerry do niego przychpdzil. A ja siedzialam tam i sprawdzalam na telefonie w ktorym pokoju jest. Jerry mi napisal ze pies ma problem sie zalatwic ale potem napisal ze wszystko jest OK pies w domu i caly zadowolony robi mlynki ogonem.

We wtorek niestey gorzej, juz mu krew leciala. Pojechalismy do sklepu dla zwierzakow i mowie dajcie cos na zatwardzenie, dali . Pies zjadl, ale nie pomoglo, myslalam ze zajmie z dzien.

Wczoraj rano obudzil mnie bo mruczal dziwnie, zukalam go znalezc nie moge a on biedny sie schowal w granatowym pooju i lezal, wyszedl jak wstalam, ale caly korytarz na gorze upaciany bo ciagnal tylkiem, krew i reszta. Zero jedzenia i pic nie chcial, tylek w strzepach. Ws\adzilismy go do wanny z ciapla woda potem go zawinelam i lezal , M pojechal do pracy. Przelezal tak 3 godziny, myslalam ze bedzie ok a tu guzik. Wyskoczyl i huzia na dwor znow sie meczyc, nie dawal rady i padal gdzie stal, kladl sie.

Pierwszej podlofi nie ruszyl, taki madry byl, tak samo jak spialek na gorze oprocz korytarza. W nocy poszedl okazalo sie na sam dol do piwnicy i jak dlyga i szeroka ja oblecial, nawet w prysznicu byl.

Najpierw mialam czekac na M ale nie czekalam, wzielam psa i pojechalam do veta.

 

No i sie okazalo ze ma przepukline odbytowa, nie jedna a dwie. I zrobily mu sie kieszonki i temu zalatwic sie nie moze bo w tych ieszonkach sie zatrzymyje. Wyciagla palcami ile mogla i powiedziala ze wiecej nie da rady. Ze pies musi isc na operacje i to juz nastepnego dnia bo jak tak szybko to poszlo to mu sie zakreci i zamknie od cewki mczowej i sikac nie bedzie mogl. Ne u niej, mowi ze to tylko specjalista robi i musiala by mnie wyslac do innego miasta, ale niestety jest inny problem jeszcze! Wiec sie okazalo ze tzw heart murmur, nie wiem jak to po polsku sie nazywa, w kazdym badz razie jedna komora serca nie zamyka sie i pompuje mu krew spowrotem do ciala i do pluc. I ze to jest najgorsze bo pies moze operacji nie przezyc. malo tego powiedziala ze jest takie duze ze kardiolog moze powiedziec ze nawet nie dopusci do operacji przepukliny bo pies zejdzie. I ze musze sie zastanowic. Od razu w bek uderzylam. Powiedziala ze gdyby nie to serce naciskala by zeby przepukline zrobic bo i tak by go zabila, ale tak to musze zdecydowac.

M przyjechal do kliniki i wrocilismy z psem do domu.

Niestety czyszczenie nic nie pomoglo, ledwo go puscilam zaczal sie meczyc na trawie i zlegal. Na zdieciu jak okaz zdrowia wyglada nie? a nie byl.

Ubeczalam sie ile wlezie, M z domu uciekl do garazu beczec, poszlam do niego i mowie nie ma co, musimy , pies cierpi, a ja go za bardzo kocham zeby mu dac byc w bolu to sie mnie pyta czy musimy. MUSIMY. Bo nie mozemy przedluzac jego bolu ze swojego egoistycznego polozenia.

Zawinelam go w kocyk i kazalam jechac spowrotem. Lekarce mowilam ze ja nie przyjade, nie bede go trzymac, nie chce jego rpochow ani urny bo by mnie to zabilo.

Pralam dywany, wykladziny, mylam lazienki i podlogi nie widzialam co tak beczalam.

No i masz! znow becze!

A M mnie unikal, nie rozmawialismy prawie wcale i sie omijalismy.

 

gdyby byl mlody to bym walczyla, z nadzieja ze sie uda ze wytrzyma bo mlody, ale on juz 11 lat mial. Lekarka powiedziala ze jak na nie to nawet zdrowy jakies 3-4 lata jeszcze by pozyl, a to co go zlapalo to przypadlosc malych psow.

 

powiem tak - pare ludzi w moim zyciu umarlo, niektore bardzo bliskie, za nikim tak nie beczalam jak za ta psina.

 

Powiedzialam M ze juz zadnego psa, kota, chimika, papugi czy swonki morskiej. Zero. Nie chce znow przez to samo przechodzic.

no ale M wczoraj juz sa szukal. Juz nawet zadzwonil i byl gotowy jechac ale facet nie mial czasu.

 

zaden zwierzak mi Maniusia nie zastapi, nie ma bata. Ale moze by usmierzyl bol i odwrocil uwage. Nie wiem ile mi to czasu zajmie ale poki co ide na ogrodek znow pobeczec.

 

wczoraj prztaszly dwie czarne wiewiory, a ze ich nie cierpie i nauczylam maniusia je gonic chcialam zlapac i rozedrzec na zywca w strzepy ze zlosci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maniu, tak niestety jest, że mamy kilka zwierzaków, ale tak naprawdę przywiązujemy się szczególnie do tego jednego. Tak było dawno temu z moim Timem. Z winy lekarza (najlepszego podobno wtedy w W-wie) złapał nosówkę. Pierwszy etap udało się zwalczyć, ale nosówka atakuje też najsłabszy organ. W przypadku doga niemieckiego dostał epilepsji. Rok jeżdziłam z nim po lecznicach, kolejno jak brakowało odpowiednich leków. Pies już nie chciał wsiadać do tramwaju. W końcu przyszedł czas, że musiałam podjąć taką decyzję jak Ty, ale sama go zawiozłam do lecznicy. Troszkę inaczej takie sytuacje odczuwam. Chciałam być z nim do końca. Smutek czuję nadal, choć minęło już xx-dzieści lat.

Rok temu uśpiliśmy kota Pirata, ale jego znalazłam rano w ogrodzie nieprzytomnego. Wiedziałam, że najpewniej trzeba go będzie uśpić, bo takie choróbsko złapał, ale czekaliśmy z nadzieją na wynik badań. Przyszły za późno.

Wcześniej zniknęła Cizia, która nasz dom wybrała by się okocić. Była z nami 2 lata, zaprzyjaźniła się z Pasqalem i była kochaną, przylepną kicią. Ciągle, gdy widzę gdzieś ciemno brązową trikolorkę wydaje mi się, że to ona.

Teraz martwię się o Gangstera. Łapa na szczęście nie była złamana. Ale on z usztywniającym opatrunkiem prawie 2 tygodnie temu polazł gdzieś i nie przychodzi. Sąsiadka wprawdzie mówiła, że widziała go 2 razy w zeszłym tygodniu, ale czy na pewno :(

Pasqala mam od 15 lat i jest to mój ukochany kiciuś. Łobuz i histeryk, ale nie wiem, czy nie kocham go bardziej niż Tima. Może tamto po prostu już zblakło. Spinoza ma 12 lat i 2 poważne wypadki, jedno okropne pogryzienie, na koncie. Kocur miał 3 lata temu udar, ale wyszedł z niego i jest w dobrej formie. Kocica ostatnio tydzień była szpikowana zastrzykami. Ciągle myślę, że niedługo odejdą, ale po to mają mnie i J, żebyśmy o nich dbali, rozpieszczali i byli z nimi do końca.

Trudna przyjaźń dla człowieka.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka i dziewczyny :hug:

 

 

wiecie co najgorsze> ze mimo swoich lat nadal jak szczeniak byl. Psy w tym wieku potrafia juz byc jak staruszki, ospale, ciagle lezec i nie miec energii a ten jak szczenie ganial, skakal po trawie jak zajac, bawil sie, tanczyl z radosci i "gadal" do nas jak wracalismy. I nagle sru i po nim.

I fakt ze ten moj psina COS mial w sobie, bo kazdy go uwielbial. Mimo ze swoje psy mieli przepadali za moim. Ile ja wczoraj wiadomosci dostalam to az nie nadazalam odpisywac. Mlody wiesci rozpuscil.

 

Pestka wiesz ja nie moglam z nim isc. Nie dalabym rady bo sama na serce bym zeszla. ja od wczoraj mam takie skoki i dygawki w klatce i nic jesc nie moge i na wymioty mnie bierze ale nie ma czym bo zoladek pusty z nerwow ze mnie by tam ratowac musieli.

juz jakies pol roku myslalam o tym ze coraz blizej konca ale nie myslalam ze juz ze tak nagle, ale fakt, krotko, nie nacierpial sie.

Z drugiej strony wolalabym zeby go samochd przejechal albo cos, trudno wypadek a tak musialam sama zdecydowac. I to mnie najbardziej zabija.

 

M kazal mi sie czyms zajac, napisal ze postara sie wrocic jak najpredzej. Tylko mi to zajecie nie wychodzi a i pewnie pisze z bykami bo lwdwo widze.

 

a w zeszlym tygodniu mu kupilam nowe kanapowe lozeczko, o jak je polubil i co? lezy i sie suszy.

ja pierdziele co zwierzak potrafi z czlowiekiem narobic.

mowie do M a co jak wezmiemy drugiego i nie bedzie juz tak madry jak nasz? bo nasz byl bardzo madry. Co jak jakiegos idiote bedziemy miec? juz mialam takiego psa-glupka.

musze przemyslec ten pomysl z psem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MAnieczka ja wiem o czym ty piszesz, tak kocham mojego starszego bialasa, ktorego tak naprawde uratowalismy od smierci. piesio z duza wada genetyczna i nikt go nie chcial. a wiesz co w hodowlach robia z takimi psami? a mnie on serce skradl od pierwszego zdjecia, to byl MOJ pies. ion wlasnie jest taki jak byl twoj. Kastus tez mial problemy odbytowe z gruczolami, doszlo do takiego stanu zapalnego, ze zrobila mu sie przetoka i tez trzeba bylo walczyc, nasz bialasek ma na dupce i w dupce dwadziescia kilka szwow ale zyje, mial tez usuwana rzepke i pilowana kosc, biedak. ale tak go mocno kocham, ze dla towarzystwa postaralismy sie mu o kompana zeby taki samotny nie byl i gdy juz myslalam, ze nowego pieska nie pokocham to ten maly gnidolec skradl mi serce i teraz kocham obu tak samo mocno ale kazdego inaczej.

 

i tak sobie mysle, daj szanse jakiemus innemu psiaczkowi, moze nie bedzie taki jak Manius, moze bedzie inny ale tez kochany, przytulasek maly. moze siedzi gdzies mala kulka i wlasnie czeka na ciebie. Maniusia w sercu miec bedziesz i moze tez lzej bedzie tobie, kiedy dasz szanse nowemu przyjacielowi, moze od razu dwojce? bo kto wie co czeka na nas za zakretem? i absolutnie nie czuj sie winna, bo danie szansy na taki dobry dom jakiemus malemu stworzeniu to wielka rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TAR, masz rację. Po prostu nie da się ich nie kochać. Królika Tuptusia też kochałam :)

 

Ja często myślę, że jak Pasqal i Spinoza odejdą, to już nie chcę żadnego zwierzaka. Mam swoje lata i nie zniosłabym, gdyby zostały beze mnie :sick: Wiecie, „tego nie robi się kotu”. Tego nie robi się żadnemu zwierzakowi. Ale kto wie... dom pusty by był. Czy ja bym to zniosła? Poza tym to w pewnym sensie misja, dać zwierzakowi dom, bezpieczny z pełną miską i życzliwym człowiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maniu, miałam Ci to kilka razy pokazać i ciągle zapominałam. Widać musiało poczekać na moment, gdy będzie potrzebne. Może choć na chilkę oderwiesz się od smutnych myśli.

Stodoła Pawła i Demona–kryształy nad schodami-04.jpg

Stodoła Pawła i Demona–kryształy nad schodami-03.jpg

Stodoła Pawła i Demona–kryształy nad schodami-05.jpg

Stodoła Pawła i Demona–kryształy nad schodami-02.jpg

Stodoła Pawła i Demona–kryształy nad schodami-01.jpg

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?210399-stodo%C5%82a-Paw%C5%82a-i-demona/page22 post 853

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...