Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Domek z dziecinstwa


mania1220

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 31,8k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • mania1220

    13601

  • pestka56

    3588

  • mmikka

    3343

  • TAR

    3053

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

cos napisze

o maniusu seniorze

tak ciezko to przechodze ze az pomyslalam ze cos ze mna jest nie tak :sick:

wlazlam wiec na neta i zaczelam szukac czy to jest normalne? okazalo sie ze normalne i bardzo duzo ludzi to przechodzi :sick:

nawet dostalam odpowiedz dlaczego sie bardziej zwierzaka przezywa niz bliskiego czlowieka :sick:

czyli nie jestem rabnieta:sick:

 

jedyne co radzili to nie brac nastepnego odrazu, ale w moim przypadku bylo to jedyne co mi pomoglo troche i wcale nie zaluje bo bym w wariatkowie skonczyla chyba

 

tak ze jak jakis wam zwierzak umrze i sieknie was jak mnie, nie myslcie ze jestescie kuku, co poniektore wiedza juz jak ciezko.

 

nie Mania, nie jest z toba cos nie tak. mnie sie wydaje ze wiele z nas jest osobami o duzej wrazliwosci, pies to czlonek rodziny przyjaciel i to taki ktory nas zawsze wyslucha, bezgranicznie nas kocha, on nigdy nas nie wysmieje kiedy powiemy czy zrobimy cos glupiego, zawsze jest chetny na spacer, przytulenie, czy mizianie, rozweseli kiedy masz ponury nastroj, jest idealem. takim ktorym czlowiek jako istota nigdy nie bedzie chocby to byl maz, dziecko czy kolezanka. dlatego jesli tak mocno jestesmy zwiazani z naszym zwierzem to tak samo mocno boli jego odejscie. to swiadczy o naszej empatii, wrazliwym sercu i uczuciach, ktore w sobie posiadamy. i to nie jest nic zlego, zaloba byc musi. i to prawda ze czasem po czlowieku takiej nie nosimy jak po ukochanym zwierzaku. ale mnie to nie dziwi, bo to stworzenie jest z nami na codzien i zna nas na wylot :)

Edytowane przez TAR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak miałam swojego małego pieska, to pilnowalismy żeby po każdym spaniu, zabawie, jedzeniu na dwór wyprowadzić i bardzo rzadko nasikała w domu.

Kochałam ją i tak samo rozpaczałam jak ty.

O kota dbam, ale on nie jest całuśny, dobrze, że juź mnie nie drapie jak rolką do ubrań go roluję, czesania nienawidzi. Od wiosny spi na dworze, w domu po 5 minutach mysli jak prysnąć na zewnątrz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, Mmikka, zrób mu kocie drzwiczki. Będzie się czuł wolny i nie będzie musiał dokonywać wyboru, czy siedzieć w domu, czy wyjść na chwilkę i wrócić, żeby się wyleniuchować i spać bezpiecznie. Jak biedak ma ciebie zawiadamiać, że chce wejść do domu. A co jak was w domu nie ma, kto go wpuści. Woli więc, jak zrobi się dosyć ciepło, wychodzić raz i raz wracać. U mnie tak jest. Wychodzą i wchodzą kiedy chcą.

Koty są zwierzętami wolnymi i to ich wybór, że są z nami. Za to je przede wszystkim cenię. Moje umieją patrzeć w oczy i tyle potrafią powiedzieć spojrzeniem, że odgaduję o co im chodzi. Przychodzą na pieszczoty nawet kilka razy dziennie.

Pasqal zawsze nas wita albo przed domem, albo w wiatrołapie. Jak w wiatrołapie, to widać jaki jest zaniepokojony, bo zaspał, nie usłyszał samochodu i ledwo zdążył do drzwi. Mizia się wtedy podwójnie, aż wstaje na tylne łapki i wyciąga główkę jak najwyżej.

Spinoza aż taka wylewna nie jest, ale przychodzi na pieszczoty i wtedy pcha łepek pod rękę z determinacją, wręcz natrętnie. Oba koty uwielbiają masowanie brzuszków i obdarzają nas tzw. czółkami, czyli sztrurchaniem z pocieraniem łebkiem o nasze czoła. To wyjątkowy wyraz uczuć.

Spinia zawsze wychodzi z domu przed deszczem i wraca mokra jak ścierka. Biegnie do łazienki, co oznacza „weź ręcznik i wytrzyj mnie”. Masa przy tym wyginania się i mruczenia, a potem mizianie się.

Oba kociska reagują na swoje imiona. Wieczorem, gdy ich długo nie ma, wychodzę przed dom i wołam. Żadne tak kici, kici.... Na to nie reagują w ogóle. Pasqal przybiega natychmiast, bo on daleko nie odchodzi. Spinoza wraca czasem nawet po pół godzinie od wołania. Zajęta jest :) poluje, musi dokończyć. Ale jeśli nie wołam, to wraca często nawet po północy dopiero. J próbował się ze mną zakładać. Twierdził, że mam przywidzenia, bo kocica wraca jak jej wygodnie. Zrobiliśmy parę eksperymentów i zawsze max po pół godzinie od mojego wołania wróciła.

Pasqal, jeśli nie śpi, chodzi za mną. Najbardziej lubi jak pracuję w ogrodzie. Wtedy nawet jeśli wlazł w krzaki, to na pewno jest nie dalej niż 2 m ode mnie.

Mam też wrażenie, że reaguje na „Pasqal, gdzie jest Spinoza”. Jak kilka razy to usłyszy, wychodzi z domu i w krótkim czasie oba koty wracają. Najpierw on, a po kilku minutach Spinka :)

Tak jak Mania i TAR z psami, ja czuję wpólnotę z moimi kotami. Nauczyliśmy się – one i ja – rozumieć siebie. Tak samo rozumiałam kiedyś Tima i potrafiłam odgadnąć czego Tuptuś oczekiwał. Z tym ostatnim było to trochę jednostronne, bo to był króliczek, ale też odrobina wzajemnego zrozumienia istniała.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka, drzwi balkonowe są prawie cały czas otwarte, od wiosny do jesieni. On ma swoje legowisko w stojaku na drewno do kominka i nieraz widzę jak śpi pół dnia, innym razem idzie do hurtowni za płotem i nie wraca. Ale jak przyjeżdżamy samochodem, to biegnie z tej hurtowni sprintem do nas, wejdzie do domu drzwiami głównymi i wychodzi balkonowymi. Na imię też reaguje i wraca do domu jak go wołam. Nie wiem jakim cudem słyszy jak robię jajecznicę, prawie zawsze jak jajka wbijam na patelnię on już ociera się o moje nogi :D O! zapomniałam, bo tylko zimą on korzysta z tej drogi wejścia. Ma wejście w murze fundamentów, prosto do piwnicy, a z piwnicy do domu ma uchylone drzwi. Jak nas nie ma, to codziennie siostra M przyjeżdża i zazwyczaj Kasia z góry jeść mu też daje.

Tego kociambra poznałam już jako dorosłego kota, ze swoimi nawykami, teraz ma on ok.13 lat? Jak zimą wpakuje się czasem do łóżka, to tak samo jak ty, nie ruszam się, żeby tylko go nie obudzić/wystraszyć :)

Jesienią sam wróci "na pokoje" jak zrobią się chłodne noce. Wtedy zajmuje miejsce na dywanie w pobliżu kominka :yes:

Jak drzwi do domu są zamknięte, to on łapką puka w szybę, nawet głośno wali :lol2:

No i jest o mnie zazdrosny, nie lubi jak mam innego zwierzaka na kolanach. Swojego terenu pilnuje bardzo mocno.

Siostra M ma Shih Tzu, dopiero w tym roku sam w celach pokojowych tego psa zaczepiał, po 8 latach znajomości. Jak siostra M przyjedzie, to kot biegnie zobaczyć, czy jest z psem , czy sama. A piesek jest bardzo pokojowo nastawiony, nawet nie pamiętam czy on szczeka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co jest z tymi zwierzakami, moje zawsze wychodza przez drzwi a wracaja tarasem:lol2:

a do kuchni oba pedzone 6-tym zmysłem przybiegaja kiedy kroje boczek lub Kasti tylko przybiega gdy zaczynam obierac jablko lub marchewke - nie odczepi sie dopoki nie dostanie. i jeszcze drze sie na mnie ze chce wiecej :D

 

ech jest duzo ich nawykow, historii ktore mozna opowiadac. jedno napisze tylko, ze Kasti ma u mnie wikt, opierunek, lekarzy, moja milosc do samego konca. dwukrotnie mi uratowal zdrowie a kto wie czy i nie zycie. Raz obudzil mnie kiedy wlamywali sie w nocy do mnie do domu a bylam sama i raz kiedy mielismy zle zamontowany kominek - zaraz po przeprowadzce, odpalilismy i poszlismy na gore a salon sie dymil, pies tak sie darl na schodach, tak nas wolal, ze w koncu zeszlismy a tam czarno. gdyby nie on to nie wiem jak by sie skonczylo. m.in. to kolejny powod dla ktorego nie lubie kominkow i w nowym domu nie posiadam. wtedy Kasiulek byl jeszcze szczeniorkiem, mial moze z 4-5 miesiecy ale juz wtedy byl madrym psiaczkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie całe lato drzwi wejściowe uchylone, a tarasowe i inne okna pootwierane. Też tak latają na przestrzał i po patrolu wokól domu prze taras wracają. Ale jesienią i zimą to już kocie drzwiczki. Co wcale nie przeszkadza, że siadają pod drzwiami, żeby otworzyć. Wolą tak, bo przez kocie drzwiczki trzeba przełazić i łebkiem popchąć klapkę. A domowe drzwi otwarte pozwalają z dumnie postawionym ogonem paradować :)

 

TAR, dzielny Kasti i mądry :)

Teraz wiem skąd Twój uraz kominkowy :(

 

Mmikka, to zrób w drzwiach do piwnicy kocią klapkę. U mnie tak jest, tylko do garażu, a z garażu przez ścianę tunel na taraz wejściowy do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TAR no i wlasnie o wszystkim co piszesz dokladnie wczoraj poczytalam i bylo tego duzo i bylam juz pewna ze nie jestem kuku, ze to normalne - u tych co sa bardzo ze zwierzakiem zwiazani.

No wiedzialam ze koniec bedzie kiedys, od pol roku juz zaczelam myslec o tym i sie bac jak zareaguje, ale nie wiedzialam ze juz, dawalam mu jeszcze pare lat :sick:

Nie kazdy jednak rozumie to, niektorzy patrzac z boku sie pukaja w czolo, ze jak to, to TLKO PIES, noz kurna nie, to nie tylko pies. Np. moj syn byl w strasznym zalu, a przedewszystkim ze go nie zobaczyl juz, zaloze sie ze beczal, Mloda znow wielkie zdziwko ze to tylko pies.

Powoli po dniu biore a dzis odkrylam ze od czwartku jak go rano znalazlam w Granatowym placzacego z bolu - ja sie NIE WYKAPALAM !!!!

ja poprorostu wpadlam w apatie, otepienie, depresje i od czwartku siedze tylko na tarasie. mam wszystko w dupie, jak ten motylek. Zmusilam sie obejsc ogrod bo musialam pomidory podlac, wczoraj zmusilam sie trawe sciac bo maluch ma krotkie nozki i sie gubil w niej i znow kopa dostalam, ostatni raz kosilam w srode, Manius normalnie uciekal na taras, a meczyl sie na trawie i musialam go objezdzac :sick: No i takie wracaja mysli i znow siadam na tarasie i nic nie robie, w domu tyle co umyje kubki po kawie bo sie zbieraja i patrze byle czas uplynal i kiedy bedzie 9 wieczorem zeby isc do lozka przespac :sick: tragedia. Ale co dzien coraz lepiej i staram sie przyzwyczaic, bo pogodzic sie nie pogodze. Nigdy. Ze juz i ze tak.

A niedawno o tym pisalysmy pamietasz?

 

 

Pestka - jak pialam bylam kociara. I tak samo z kotami mialam. I tez je nigdy kici-kici nie uczylam zawsze po imieniu. Moje nie szlajaly sie, nie wypuszczalam, byly OK i ich nie ciaglo. Nawet jak psa , Maxa-glupka wzielismy kota musialam miec, bo ja kociara, bo pies dla M a koty dla mnie. Max poszedl w dluga jak mial 9 miesiecy, a ja dalej kociara. Maniusia bylo ciezko wziasc bo w bloku wtedy bylismy i byl opro - 11 pietro, wychodzic, to szczenie, uczyc a pamietalam co Max nam narobil w domu ale wzielam. I wtedy sie przkabacilam z kociary na psiare, pies byl zupelnie inny, a do kotow juz nie moglam porownac i powiedzialam sobie ze nigdy wiecej kotow, bo pies daje wiecej. Kurna bolu jak widac tez. Przynajmniej mi.

 

Mika moj Shih Tzu sa namniej japiacymi psami z malych ras. Moj manius szczekal tylko jak ktos dzwonil do drzwi, jco normalne bylo, a potem jak ktos wszedl odrazu sie zucal tego kogos wylizac i wycalowac, zawsze mpwilam ze zlodziej moglby caly dom wyniesc a on by go jeszcze z mliosci do bialej kosci wylizal. Szczekal tez na psa siasiada, ale od sasiadki sie dowiedzialam ze jej piec mojego zaczepial i jak to robil, wiec sie nie dziwie, a ze moj byl nie wykastrowany wiec bardzo terytorialny, no i czasem z rana lecial na frontowa bramke naszczekac ze juz wstal i juz pilnuje :p A potem bys nie wiedziala ze u mnie w domu pies. Zero szczeku. Nawet jak chcial wyjsc a drzwi zamkniete byly to nie szczekal tylko albo mnie pacal lapka i gadal albo stawal pod drzwiami i gadal. Dlatego tez chcialam tylko i wylacznie Shih tzu. Myslalam o Yorkie ale znajoma miala i tak to japalo ze nie moglam wytrzymac.

Wychodze z nim co 2 godziny na trawke, powoli sie nauczy. Ale jak obudzi po 5 rano to wiesz, latanie w majtkach.

dzis nie wolal, slicznie po 7 sie obudzil, wynioslam, zalatwil sie, dlstal nagrode i latal po domu, za chwilke slysze skomli - ide patrze a on kolo fotela na tarasie zeby go wsadzic. No bo odkad Manius odjechal tylko tam siedzialam otepialam, wiec jak go M przywiozl tez z nim tam siedzialam, lezal albo u mnie na kolanach albo obok na fotelu - juz zdazyl sie nauczyc ze tam komara strzela. Manius tez tak robil, albo moje kolana tam albo fotel.

 

Dzis od rana sie zasstanawialismy czy nie rozebrac pergoli i by nie postawic drugie gazebo. Pozwolen nie potrzebuje, na leb nie pada jest dach. Musze to przemyslec jak to zrobic. Bo nie ma takich dlugich.

 

a teraz ide, czas wrocic do zywych i najwyzszy czas sie isc wykapac :sick: Jedynie co to sie boje jeszcze wizyty u vetki jak zapytam o maniusia. Czy sie nie bal, czy byl OK, czy sie nie trzasl. Nie powinnam ale musze wiedziec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka to nie do konca tak, uraz jest ale ja kominkow po prostu nie lubie, jest mi za goraco i co najwazniejsze mam dusznosci od astmy. dla mnie kominek to syf, brud i piec w salonie, chocby byl najpiekniejszy to zwyczajnie nie chcialam, tamto zdarzenie to tylko dodatkowy argument.

 

MAnia niedawno jedna zaprzyjazniona forumka tez miala odejscie, strasznie cierpiala, i to nie maly psiurek byl a duzy pies, tez wyrwe w sercu zrobil, tez nie byla przygotowana a jednak wiedziala ze trzeba psu pomoc odejsc, jej sunia na wstretnego rakulca kosci odeszla.

Jednak gdyby u mnie doszlo nie daj swaroga do takiej sytuacji to mimo cierpienia chce byc z moim psem do konca, do ostatniego oddechu, chce by odszedl glaskany po raz ostatni przeze mnie.

ale rozumiem ze ty moglas tego nie chciec, wiem ze to straszne tak przezywac, nawet nie wiem czy nie gorsze niz bycie tam. to zawsze sa trudne wybory.

 

po co ci drugie gazebo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie jestem pewno taka mocna jak ty TAR.

Jak mi vetka dala wybory co i jak powiedzialam ze nie dam rady, nie potrafie. Mnie by stamtad wyniesli. Znam siebie. Jesli sie tak potrafilam zlamac po fakcie to co dopiero jakbym go trzymala?

Wiesz, pisalam ze ojcec umarl jak go trzymalam. Nie plakalam. Ale dojsc do siebie nie moglam przez dwa tygodnie. Nie dlatego ze to byl moj ojciec, ale dlatego ze "ktos umarl w moich rekach". Wiec wiem jak to raz przezylam, a z moim maniusiem bylam bardziej zwiazana niz z ojcem.

Vetka napewno go wyglaskala, ma bardzo dobre podejscie do zwierzakow i jak z nim tam bylam i rozmawialysmy caly czas go glaskala.

Bylam na froncie popodlewac trawe, zaniedbalam wszystko przez to, trawa mi tam podeschla. Da sasiadki przyjechaly dwie psiapsily, obie mialy Shih Tzu, widac bylo ze psy starsze od mojego Maniusia byly i mi odrazu zoladek do goty nogami, ze moj nie, ze go nie ma, ze byl mlodszy ze cholera by to wziela :sick: Musialam isc szybko do domu malucha wysciskac i wycalowac.

 

lazi za mna ciagle. M go wzial do gory jak podlewalam do siebie. jak tylko uslyszal ze po domu laze M musial go zniesc, piesek nie chcial z nim chcial do mnie, wczoraj to samo zrobil. Szybko sie przywiazal.

 

 

Gazebo zamiast pergoli. Pergole lubie ale nie zdaje egzaminu u mnie stojac przy scianie - ja tam potrzebuje dachu. Odrazu jak wychodze. Bylismy dzis obejrzec rozne opcje. Zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kociara, psiara :) jedno licho myślę :yes: Takie po prostu jesteśmy. Bierzemy za te futrzaki odpowiedzialność. Bez naszej ludzkiej opieki i miłości nie przeżyłyby. W zamian mamy ich zaufanie i potrzebę bycia właśnie z nami, a nie z kimś innym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mania ja tez nie jestem mocna ale nie udalo mi sie pozegnac z 2 bliskimi osobami i mimo ze pare lat minelo to do dzis tego zaluje, stad tez pewnie taka decyzja. mam jednak nadzieje, ze nie bede musiala jej podejmowac i wszystko odbedzie sie jak natura chciala :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mania ma super kominek, bez śmieci, dymu i kotłowni w domu. Sam nastrój:)

Dla weta odejście zwierzaka jest też zazwyczaj ciężkim przeżyciem. Zresztą,nieraz mówiłam, że bardzo bym chciała, żeby ludzki lekarz miał taką empatię jak wet do którego chodziłam ze swoim psem.

Mania, moja hortka złapała na dolnych gałęziach grzyba, liście żółkną jak w ubiegłym roku. Poczekam aż deszcze przestaną padać i będę pryskać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka wiem, temu pisalam ze nawet do zaby mozna sie przywiazac, obojetnie. Poprostu ja sie na psy przezucilam bo daja wiecej i bezgranicznie.

Koty tak nie daja, bylam kociara, mialam koty i wiem jakie sa, a sa jak ja - lubia wolnosc, nie lubia nazucania, umieja na swoim postawic, potrafia tez zeby pokazac jak sie im na odcisk nacisnie i sa pamietliwe. Potrafia byc kochane i przytulisnkie ale niestety w druga storne tez, a pies zawsze wybacza i bezgranicznie kocha.

 

Dzis byl sukces z Juniorkiem, nie dosc ze wstal po 7 rano jak ja wstalam, to genialnie zrobil 3 kupki na trawie i dzis zaczal siku robic na swoich pieluszkach na podlodze :p

 

 

Tak, na tarasie, dostawic do domu. Tyle ze chcemy na drewnianych podporach z jakims szkieletem zeby ten wiatrak zalozyc - kombinujemy wiec. Moze w tym roku, nie wiem, a moze na nastepne lato. Sie obaczy. Niezbyt mi sie to widzi bo nie ma takich dlugich, treba by dwa zlaczyc. Nie wiem czy nie taniej pozwolenie z miasta i dach? Tylko jak przyjda zsprawdzic kaza mi scianke za fontanna rozebrac a tego nie chce zrobic. narazie nikt nie zadzwonil wiec sasiedzi sa OK ale takiemu urzedasowi wszystko bedie przeszkadzac chocby sensu nie mialo - pamietasz co pisalam o basenie Jay'a.

 

TAR czasami pozegnania sa gorsze. jak to polsku sie modla - od naglej i niespodziewanej smierci itp - ja bym chciala umrzec szybko i bezbolesnie zeby mnie nikt z rodziny nie widzial w cierpieniu i nie beczal po katach czekajac na nieuniknione bo to jest najgorsze. najlepiej kochac calym sercem caly czas zeby nie miec wyzutow sumienia potem i nie zalowac. Bo zycie wlasnie takie jest - niespodziewane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie mialam o tym pisac - stawialam w Polsce kominek i sie cieszylam ze bede miec hura!! cala uchachana polecialam do Polski i z motylkami obserwowalam budowanie. Do czasu. jak kupilismy dom tutaj i mam gazowy - zaczelam zalowac ze mam tamten. ten grzeje jak diabli, nie ma syfu, nie ma zabawy.

 

 

Mika wlasnie, niestety zdazaja sie i ohydni veci, u nas tu ostatnio jednego skazali i zabrali licencje bo tak sie znecal nad zwierzakami :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy pierwszym domu tez podjarana bylam jak gwizdek na meczu ze kominek, a potem zalowalam. w tym od samego poczatku oboje z mezem nie chcielismy, zawsze moge biokominek sobie powiesic :D albo plomienie w tv :lol2:

 

my mamy swietne wetki, duzo dobrego zrobily dla naszych psiakow, sa dociekliwe w szukaniu, bo przeciez pies nie powie gdzie go boli i sa szczere, jak czegos nie wiedza czy tez sie nie znaja to odsylaja do poleconych specjalistow a nie niepotrzebnie mecza zwirzaka i portfel, bo nie ma co sie czarowac uslugi weterynaryjne do tanich nie naleza, leki platne 100% ze o zabiegach nie wspomne. ostatnio tez je posluchalam przy zmianie karmy i sie okazalo dobra decyzja. żaluje ze w naszym kraju nie mozna wykupic zdrowotnego ubezpieczenia dla psow, kiedys byly ale juz nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...