Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Domek z dziecinstwa


mania1220

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 31,8k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • mania1220

    13601

  • pestka56

    3588

  • mmikka

    3343

  • TAR

    3053

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ja miałam swoją córkę sama na głowie i nieco problemów z moją mamą, która uważała, że źle wychowuję. Wszystko co zrobiłam i czego nie zrobiłam się zemściło. Dużo by mówić, ale wyszło fatalnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasi rodzice mieli to szczęście, że tradycja rodzinności, wpajania podstaw kindersztuby wciąż działały. Teraz, i winiłabym za to łatwość kontaktów via internet i inne media, a także – co oczywiście jest konieczne, ale chyba nadmiernie wykorzystywane – obronę dziecka przed krzywdzeniem go, nastąpiło spore – coraz większe – rozluźnienie. Efekt jest taki, że jako rodzice musimy się borykać z próbą bycia równocześnie rodzicami i przyjaciółmi naszych dzieci. To tak z grubsza oddaje problem. Nie da się zawsze dobrze połączyć tych dwóch stylów zachowania. Ja w każdym razie poległam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie jestem za biciem dzieci i nie bulam, ale klaps na dupe to nie bicie. zczegolnie jak dziecko jest uparte i na zlosc robi. Jesli ja gnojkowi mowie ze psa sie nie kopie i tlumaczenie nie pomaga bo idzie z drugiej strony domu zebym go nie widziala i jednak to robi to wybaczccie ale taki oberwie.

a Mloda miala swoje cielece lata jak byla nastolatka, mialam piekelko z nia, 5 lat to trwalo, w zeszlym roku mi sama powiedziala ze powinnam byla ja lac to by tak nie bylo :lol2:

jasne, tylko co klaps by zadzialal na nastolatce? jak sie z lapami na mnie raz zucila jak ja sciera zdzielilam?

 

Doriko, nie ma perfekt rodzicow, kazdy z nas probuje jak najlepiej, ale jak moja ciocia powiedziala - my im tylko mozemy pokazac co dobre a co zle a one i tak swoja wlasna droge wybiora i na to nie mamy wplywu:sick:

a dzieci mlodej i tak mnie uwielbiaja i nieraz Mloda mowi ze jest ryk w domu bo chca jechac do mnie. Klapsa pierwszy raz w zyciu zaliczyly odemnie, a dokladnie zaliczyl tylko Brian, reszta jeszcze nie zasluzyla az tak. Za szafke tylko ochrzan byl.

 

moja najwieksza kara w zyciu bylo pamietam w podstawowce, raz mialam jakas dwoje na polrocze, za kare na kulig nie pojechalam. Jedyny zreszta w moim zyciu i do dzis pamietam jak stalam i patrzylam jak saniami przejezdzali kolo mojego domu w lasy :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny skandal

http://pracownia.org.pl/pracownia-aktualnosci/421-mysliwi-przejmuja-parki-narodowe-i-rezerwaty-obnazamy-skandal-przyrodniczy-o-randze-dewastacji-puszczy-bialowieskiej

Chyba kupię strzelbę i będę trzymała naładowaną solą i jak ktorego spotkam to nastrzelam mu w dupsko.

Mam przyjaciół myśliwych i bardzo ich lubię. Ostatnio nawet odbyłam z jednym takim zapaleńcem polowań bardzo długą rozmowę na temat. Jemu się też to nie podoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i to było dobre dla rodzica ale czy to był dobry sposób na wychowanie to już wątpię. To że dziecko jest posłuszne to nie wszystko. Chciałabym by moi chłopcy byli samodzielni, zaradni, mieli zdrową samoocenę i potrafili okazywać uczucia. Mam wrażenie że kiedyś wychowywało się bardzo oschle. Dzieci może i szanowały rodziców ale najczęściej ze strachu. A ja nie chce by moje dzieci się mnie bały a jako dorośli ludzie widywali się ze mną z poczucia obowiązku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka, Ja nie jestem najlepszym przyjacielem mojego starszego, nie powiem mu, jakie piekło miałam z jego ojcem, jak mi dala bobu, jego babcia, jak czasami płakałam i mialam jego samego dosyć, bo uważam ,że to nie są sprawy o których powinien wiedzieć. Przyjacielowi bym to powiedziała. O to mi chodzi, że czasami rodzic robi sobie z dziecka powiernika, obarczając go swoimi troskami.

 

Mi wystarczy jak on mi powie, lubię z tobą rozmawiać, bardziej jestem zadowolona z tego, że ma swoich przyjaciół, od podstawówki,gimnazjum, lubię tą jego ekipę i cieszę sie , że nauczyłam go się przyjaźnić.

 

Bo to akurat moja zasługa :) Kiedyś jak był w podstawówce miał dylemat, kto jest bardziej jego przyjacielem jakiś tam janek czy franek, przyszedł z tym do ojca swojego a on mu powiedział, ja jestem słaby w przyjaźniach, pogadaj z mamą, ona mi więcej bliskich sobie osób

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie że mówicie o tym samym tylko inaczej to ubieracie w słowa.

Dziecko powinno wiedzieć że może nam zaufać i na nas liczyć i w tym znaczeniu to my powinniśmy być dla niego przyjacielem a nie ono dla nas (bo o tym piszesz Joanno) ale zdecydowanie nie powinniśmy być jego jedynym przyjacielem. I tak jak piszesz Joanno nie powinno być naszym powiernikiem ale też nie można całkiem ukrywać naszych problemów. Mówienie że wszystko jest ok jak widzie że nie jest też nie jest dobre.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doriko o tym mówię, ze inne relacje łączą nas z przyjaciółmi inne z dziećmi. Kiedyś usłyszałam bardzo mądre zdanie,

 

Rodzic powinien dać dziecku korzenie i skrzydła

 

Wychowanie dziecka to mega ciężka i niewdzięczna robota, ja pisałam z Wami a młody mi pierwszy raz porysował ściany, myślałam, że go rozszarpie niszczyciel jeden

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dzieci wychowuje się dla ludzi, nie dla siebie. Nie ma co ich wyręczać i obrabiać, bo życie jest ciężkie i nie wiadomo w którym momencie mogą zostać sami. Kiedyś w rodzinie jedno dziecko było "przypisane" do mieszkania na stałe w rodzinnym domu. Teraz można mieć kilkoro dzieci i każde na innym kontynencie. Na łożu śmierci wody nie będzie miał kto podać.

Wydaje mi się, że na początku dziecko powinno wiedzieć, że matka, to nie koleżanka. Przyjaźń już z dorosłym dzieckiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tez uwazam, ze matka to nie kolezanka a relacje przyjazni to troche sztuczne kreowanie rzeczywistosci. osobiscie zyczylabym sobie gdyby moja mama kiedys poswiecala mi wiecej uwagi , byla bardziej ciepla i czula - taka matczyna. moja taka nie byla. Wiem, inne czasy duzo i ciezko pracowala, ja bylam bardzo samodzielna i przez brak normalnych relacji z rodzicami bardzo zamknieta, marzylam by z domu wyprowadzic sie jak najszybciej. dzis nasze relacje sa poprawne choc nadal dalekie od doskonalosci, jestesmy dwiema roznymi osobami, ja mam swoje zdanie ona jest z tych "co ludzie powiedza", totalnie nie nadajemy na tych samych falach. ale jestem jej wdzieczna za to, ze mialam dom, jedzenie, spanie, ze pozwolila mi sie rozwijac tak jak ja chcialam, ze nie ograniczala moich zapedow do nauki, nowosci, checi doswiadczenia. natomiast milosci mi bardzo brakowalo. oczywiscie martwie sie kiedy jest chora, gdy niedomaga. ona polega na mnie w sprawach na ktorych sie znam. wiem ze chcialaby bym ja czesciej odwiedzala ale nie zawsze sie da. ona jest na emeryturze, ma mnostwo wolnego czasu i nie potrafi zrozumiec, ze ja czesto na rzesach chodze. roznica pokoleniowa? czy nadal brak nici porozumienia?

przyjazn z rodzicem to mit. z mojej perspektywy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...