Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Domek z dziecinstwa


mania1220

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 31,8k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • mania1220

    13601

  • pestka56

    3588

  • mmikka

    3343

  • TAR

    3053

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

ptaki nie krzaki, no to wymyslilam hahah

 

no widzisz, a ja nawet nie wiedzialam ze w Polsce byla komuna. Dowiedzialam sie dopiero tutaj, w 89 mialam dosc i chcialam wracac, juz bylam zdecydowana, zdjecia mialam do nowego aszortu ale mi z Polski napisali zebym nie wracala bo niewiadomo co bedzie - a tam sie system zaczal walic, dowiedzialam sie o komunie - od mojego M. Zostalam tylko przez mojego M.

 

moj ojciec 3 dni przed stanem wojennym pojechal na "wycieczke", ze swoja druga zona i moim przyrodnim rodzenstwem. Wyladowali w Grecji w obozie dla uchodzccow i dostali wybor - Canada albo Australia. Przylecieli tutaj.

Ja zostalam sciagnieta pozniej, ale jak mnie walkowal ten na Milicji to sie o ojca pytali, wiedzieli ze uciekl, ale ja nic nie wiedzialam, dowiedzialam sie dopiero jak tu przyjechalam. Ojciec mi potem mowil ze ten Milicjant niezly skurczybyk byl, mial z nim do czynienia (ojcie oprocz swoje racy w urzedzie miasta ) hadlowal korzuchami a to bylo zabronione w tamtych latach. Tego sie dowiedzialam tez dopiero jak tu przyjechalam, a zanim wyjechal zawszesie zastanawialam jak jezdzilam na weekendy do niego - dlaczego czasem byla ;anika i chowanie w zkamarkach i po strychach korzuchow :p a to dawali cynk ojcu ze "ida" .

Dwie ary butow w obuwniczym tez mnie nie dziwily, uwazalam ze tak ma byc i koniec, nie zastanawialam sie, mimo ze jezdzilismy do Niemiec i tam mimi ze bylo NRD to polki pelne. W domu pod kloszem bylam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałam się i mi skasowało

 

Pamiętam komunę, stan wojenny, mieszkałam blisko Katedry, po mszach za ojczyznę widzieliśmy jak ludzi gonili, pałami bili jak popadnie. Zapach gazu łzawiącego pamiętam. Przedrukowane książki i ulotki jak matka pod dywan chowała jak ktoś do drzwi dzwonił.

 

Jeden z moich braci chodził do klasy z najstarszą córką Frasyniuka, moja mama znała się z jego pierwszą żoną. Pamiętam jakąś imprezę w domu, chyba jakieś imieninyFrasyniuka, bez niego bo on siedział. Kiedy dorośli się śmiali, że mają widownię za darmo pod oknami, a my się baliśmy bardzo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no widzisz, u mnie bylo spokojnie i cicho, nic sie nie dzialo. Totalnie nic. O palowaniu, aresztowaniach i wszystkim co sie wtedy dzialo dowiedzialam sie tutaj. Wiadomosci nie ogladalam, za mloda bylam i mnie nie interesowaly. Jedynych mundurowych jakich wdzialam to policja i WOPisci bo na pograniczu mieszkalam i byla ich baza.

Pewno jakby bylo dalej w kraju to bym wiedziala.

ale moj ojciecmieszkal 40 km odemnie. Jego brat byl zatrzymany, potem sie dowiedzialam ze sie udzielal w solidarnosci. Zatrzymali, trzymali w jakiejs studzience z woda po kolana i palowali po glowie. Wypuscili go ale zmarl na raka mozgu - przynajmniej tak mi powiedzieli. No ale jak go walili palami po glowie to roznie moglo byc. Bylam jeszcze na pogrzebie, niedlugo przed moim wylotem. Ojciec sie nie udzielal, ojciec kombinowal jak uciec. Drugi bratsie nie udzielal bo mial legalna garbiarnie i legalnie korzuchy sprzedawal wiec wychylac sie nie mogl, ale czy byl w partii ie wiem? Ciotka ich ssiostra prokuratorka - pewno tez musiala byc w partii??

u mnie w domu nikt i nikt sie nie udzielal w niczym, chcieli tylko zyc spokojnie.

Dziadek z babcia sie napatrzyli w wojne, jak byla partyzantka u nas i jak mojego dziadka gestapowcy za fraki na wspol z innymi chlopakami wywiezli do kopania dolow dla Zydow. Mysleli ze juz nie wroca, bo czesto Niemcy swiadkow tez zabijali. Dziadek kopal doly i zakopywal ich, pamietam jak mi opowiadal jak nogi wystawaly z ziemi jak zasypywali. Niemcy ich nie zabili, puscili do domu. A po moja babcie przyszli zeby ja zabrac na roboty, uciekla oknem w gory i w kopce siana z siostra sie schowaly, sikaly i staly w sikach zeby im cieplej bylo. Wiec mieli dosc i sie z dala trzymali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W małych miejscowościach tak było, u mojej babci też nie wiedzieli, że takie rzeczy się dzieją w większych miastach.

 

Dzisiaj u mnie w domu jest jak to mówi Antek- cisza i pokój :)

 

Pojechali a ja sprzątam, trochę sypialni przegladam, bo jak postawiłam te nowe lampki to już mnie nosi do zmian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dziadek był w niewoli, w gospodarstwie niemieckim pracował. Jak uciekł, to Niemcy u babci w domu go szukali. Tłukli mojego wujka, żeby powiedział gdzie się ukrywa. Dziadek na polu w ziemniakach się schował. Żydów też tam mordowali, po wojnie psy z ziemi kości wykopywały. Czasem się zastanawiam, że jak umrą nasi rodzice, to tajemnice co robili sąsiedzi do grobu ze sobą zabiorą. Teraz głośno nie mówią kto ma na sumieniu kogo, bo chcą w spokoju dożyć swoich dni.

Pamiętam jak w czasie stanu wojennego jeden sąsiad chodził i pod oknami podsłuchiwał. Każde dziecko wiedziało, że ma trzymać jęzor za zębami.

Sąsiadów dorosłe dzieci uciekły do US i po kolei ściągali pozostałych. Przez Meksyk przedostawali się nielegalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak stan wojenny ogłosili, to żeśmy się z kupelą Anką, która mieszkała piętro niżej, upiły Bolsem. Od rana zaczęłyśmy. Jej mąż był akurat w Peru na misji archeologicznej. Wrócił jakoś miesiąc później, a myśmy siedziały u niej, bo jej okna na ulicę wychodziły. Wtedy jeszcze to była ulica Marcelego Nowotko (dziś Gen. Andersa), która łączy Śródmieście z Żoliborzem. Stare coś się działo. Zomo ganiało się z miejscowymi po bramach, stacjonowały czołgi.

Kiedyś taki numer był. Miescowe łobuziaki podpaliły stojącą na trawniku beczkę ze smołą (została ponaprawie dachu). Zajęła się od niej ławka. Ot taki mały, smrodliwy pożar. Przyjechały 2 wozy strażackie z armatkami wodnymi i w 5 minut ugasili. Wieczorem telewizja pokazała film tak zmontowany, że wyglądało jakby bojówki podpalały samochody strażaków.

Nasza uczelnia była zamknięta jako nieprawomyślna, a chłopaków z różnych kierunków internowali diabli wiedzą dlaczego. Potem jak już mogliśmy wrócić na studia, przydzielili nam takiego ze służb specjalnych, ktory każde p...nięcie zatwierdzał. Co nie przeszkadzało, że w tzw. zimę stulecia przed wejściem stał bałwan z Prawdą pochlapaną czerwoną farbą pod pachą, a nad ścieżką do kampusu był rozpięty transparent z hasłem, ale już nie pamiętam jakim. 3 dni wisiał zanim się ubek zorientował.

Jak rozpędzali demonstracje pod Kolumną Zygmunta na Starym Mieście i leciały granaty z gazem, wyprowadzałam ludzi z dziećmi, których kordon zamknął na Świętojańskiej. Znałam każdy zakamarek Starówki, bo mieszkałam niedaleko imasę przyjaciół miałam na Starówce. Do podstawówki tam chodziłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestka a wiesz co sie w Gdańsku dzialo? masz racje zima jak cholera, moja mama 4 miesiace po porodzie ja z ojcem do 3city sie wybralismy (mieszkalismy wtedy pod Gdanskiem). nie bylo nas 3 dni, ojca spalowali, gonili nas, a przygarneli nas ludzie ktorych wcale nie znalam, dali jesc pic, cieple ubranie, ojca opatrzyli. to kolo stoczni bylo, tam zreszta blisko dworzec autobusowy i dlatego nas tak zgarneli. a pojechalismy do duzego miasta po jakies zarcie i ubrania dla maluszka (siostry). mama nie wiedziala co sie dzieje z nami, malo nie zeszla, na milcje poszla a oni tylko ja pogonili. straszne czasy, duzo zlego pamietam, nie chialabym by to wrocilo ale to co sie powoli u nas zaczyna dziac, to mnie przeraza. kiedys sutanny staly za ludzmi a teraz za politykami dlatego tak ich nienawidze, za to zaklamanie i tzw. żadza pieniadza:sick:

 

pamietam tez czolgi jak jechaly, jak obok nas na rzece lod sie zalamal i czolg zatonal a wraz z nim mlode chlopaki zolnierze, koty ktorzy musieli jechac, bo jak nie to wiecie.... niewinni, ofiary. ludzie do dzis pamietaja i kwiaty w tym miescu klada, bo co winien taki mlody 18 latek, wtedy byl nikim, miesem armatnim, szantazowany rodzina itp.

 

a mysle, ze ojciec nie zostal zamkniety tylko dlatego ze ja z nim bylam, dzieciak 7 letni. ale nie plakalam tylko darlam na nich jape, do dzis mi to zostalo ;)

Edytowane przez TAR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A raz pamiętam, po północy, nyska policyjna pod blok nasz podjechała. Matka książki ulotki, pod dywan, nam pod kołdry i czeka. Puka ktoś do nas.... A to mój wujek z pomorza. Przywoził do nas wędzonego węgorza na handel. Zawsze miał umówionego taksówkarza na głownym, z nim jechał do knajpy, w której większą część sprzedawał tych ryb. No i tym razem gość z knajpy poprosił znajomego milicjanta, żeby wujka do nas podwiózł, za dwa kilo węgorza. Przepustki przecież nie miał na chodzenie po mieście.

 

W domu z matką dzielili i dalej na handel. I z przyjemnych zapachów właśnie ten pamiętam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój były mąż (jeszcze wtedy narzeczony) był jak święta krowa. Dobre nazwisko sprawiało, że mógł jeździć po godzinie policyjnej. Oczywiście ryzykował jakby sprawdzili. Ale nie sprawdzili. Raz na światłach Marszałkowska przy Świętokrzyskiej wsiadł mu do łady jakiś chyba ubek i kazał się wieść „do domu” – machnął legitymacją. Po prostu otworzył drzwi i się wpakował do samochodu. Był pijany jak bela. Wybełkotał, że z nim nikt samochodu nie zatrzyma. I co moje owczesne szczęście zrobił? Pojechał wokół ronda Marszałkowska Jerozolimskie, zawrócił i zatrzymał się tam skąd ruszyli. Gość wysiadł i jeszcze podziękował.

 

Teraz można sobie takie rzeczy opowiadać jak anegdoty ;(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a pamietacie w telefonach te szumy i podsluchy, ile razy oddech bylo slychac. albo listy jak przychodzily z zagranicy wczesniej otwierane, jak cos o zgnilym zachodzie bylo to zakreslone na czarno. my mamy jeszcze takie listy z niemiec i anglii od rodziny. a jak sie pisalo to niektore nie dochodzily, bo najpierw przeczytane nie nadawaly sie do wysyli. ja znam babke ktora to musiala robic nasza sasiadka i kilka razy nam przepuscila listy i jeszcze zawsze ostrzegala, jak dostawalismy paczki z niemiec z zarciem i ubraniami czy szkolnymi przyborami czy z zabawkami to sasiadka zawsze na swojej zmianie odkladala po cichu w kat i potajemnie tylem nam podawala albo przynosila, zeby spladrowana nie byla. dzielilismy sie z sasiadami tym co mozna bylo.

za to naczelnik poczty skur...el pierwszej wody ale pijal z moim ojcem i jeszcze kilkoma, wiec jakos sie nam upieklo z donosami, wiecie alkohol zbliza:sick: ale nie wiem co gorsze. my mieszkalismy w malym miescie i troche to bylo inaczej. ludzie sie znali i jakos zyli w tamtych czasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam kombinacje z kartkami,za mała byłam żeby dokładnie pamiętać, ale mama z babcią się wymieniały. A jak jechaliśmy do babci na wakcje, to babcia sie zawsze śmiała- o! matka kartki dała, ale kasy na nie juz nie jo?:)

 

A i bardzo chciałam być sklepową w obuwniczym, żeby nadziewać te paragonu na gwóżdź, pamiętacie?:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam tej tawerny. Pod Placem Społecznym jakaś knajpka była, czasem tam piwo wypiliśmy, ale to lata 90. Z 80-tych to Żaka pamiętam(chyba dalej jest)

Z kolegą chodziliśmy na Świdnickiej, koło solpolu do kościoła na człowieka z żelaza, cichcem był wyświetlany w jakiejś ukrytej salce.

Pomarańczową alternatywę pamiętam. Pełno znaczków solidarności walczącej na murach było.

Joana, pamiętasz pod przejściem świdnickim - Tańczącego z wilkami i Jasia Pawie Oko? I ten pan, co na 1V jeszcze, zmieniał zwrotnice tramwajowe, potem brał kierownicę samochodową i "jechał" do domu na Grabiszyńska?

Pestka :rotfl::rotfl::rotfl::rotfl::rotfl::rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

alescie sie nawspominaly :p

slodka nieswiadomosci! Nie bylam niestety swiadkiem zadnej wielkiej zmiany i sie wszystko za moimi plecami zrobilo. A ja zielona jak ufoludek.

Sama nie wiem czy fajnie miec takie wspomnienia i wiedziec ze sie nie chce powtorki, czy jak ja znac to tylko z opowiesci. Hmm...

 

ja to tylko do sasiada na szaber gonilam i milicja raz mnie zwinela na pake za brak karty rowerowej.

 

wiecie ze przywiozlam ta karte tutaj? bo myslalam ze trzeba, ze przetlumacza abo co? a tu ZONK! okazalo sie zadnych kart tutaj nie ma. Nawet dowodow nie ma.

 

Pestka ale to dobra anegdota! niewazne kim i jaki Twoj ex, dobrze zrobil :p a legitymowal go? nie wrocil z pala?

 

zomo chyba na oczy nie widzialam, a ruska zadnego, dopiero jak w latach 90tych polecialam pierwszy raz do Polski. Spotkalam na bazarze. Jako sprzedajacych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sluchajcie. Padlam. O malo sie nie poplakalam. normalnie POLEGLAM z krzeselkami. :sick:

 

wszystko pieknie ladnie az do momentu jak zaczelam gabke nakladac i pokrowiec - dupa! nie dziala! inny material, nie ma ruchu, wylozylam sie :sick:

 

 

melduje wiec ze mam dosc wymyslnych szyc, rozpruwam i robie po swojemu, a dokladnie nie po swojemu ale tak jak sie uszatki robi, chromole. Przynajmniej szybciej zrobie.

 

jestem zla, zbita jak pies i wsciekla bo sie narobilam jak glupi osiol i dupa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My odesłaliśmy materiał do sprzedawcy. Żadna próba kontaktu nie zadziałała, chat na stronie sklepu, telefony, maile. NIC. Dzisiaj odebrali paczkę i dalej cisza.

Wyszłam z założenia, że skoro sprzedają tkaniny i na stronie sklepu jest formularz odstąpienia od umowy, to go wypełniliśmy i wysłaliśmy mailem. Paczkę 4 dni później. Mieli czas na reakcję.

Mania, codziennie jak wstawałam patrzyłam czy jest fotka krzeseł, a te diabły nie dały się łatwo zmienić. Pewnie kara, za skrócone nóżki:) :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, biedna jesteś. Ja nienawidzę poprawiać jak już coś zrobiłam :hug:

 

Nie, kobitki, nie legitymował mojegobyłego, bobył wlany w 3 d.... Jeszcze mu podziękował jak wysiadł :p Zresztą nawet jakby go legitymował, to raczej nic by nie zrobił bo nazwisko ma jak ówczesny wicepremier.

 

Joana, kartki to ja nocami odstałam w kolejkach. Stałam hurtowo, bo z kartkami babci i naszymi. Rano wymieniał mnie czasem w kolejce tata, a ja z marszu jechał na uczelnię. Że ja żadnych żylaków nie mam, to czysty cud.

A potem szok przeżyłam. Pojechałam na stypendium do Egiptu. Tam było wszystko. Trzeci świat podobno, a oczy mi na wierzch wyłaziły tyle towaru i tak tanio. A u nas ocet na półkach stał.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...