Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

2+2 na 51m2


Recommended Posts

Dziękuje wszystkim za słowa pocieszenia - niestety moja Myszka nie wróciła. Szukamy gdzie tylko się da, sprawdzamy piwnice, chodzimy po ogródkach działkowych ( pełno ich koło nas ) rozwieszaliśmy ogłoszenia ze zdjęciem i nic - czarna d... . Tydzień mieliśmy wyjęty z życiorysu ale czekamy i mamy nadzieję, że wróci. Tygrysek ( brat Myszki) strasznie tęskni, nie chciał jeść, nawet mi dzisiaj sąsiadka powiedziała, że schudł. Mam mega doła....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 961
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Co moge podpowiedzieć? a propos kotka (kociara jestem wielka mam 4), ze on może w zupelnie innej czesci Rzeszowa sie znajdować. Opowiem taką historię: kot naszych znajomych czmyhnąl im z domu i przepadł. Mieszkaja w bloku z podziemnym garażem. Za 10 dni znajduja na swoim osiedlu ogłoszenie, ze pani znalazla kota. Okazalo sie, że kotek schował sie w silniku samochodu i przejechal z pania około 15 km, po czym pani wstawiła samochód do garazu i wyjechala z męzem na kilka dni. Jakiez było jej zdziwienie, gdy wrociła i garaeu znalazla kota. Na szczęscie przypomniała sobie, gdzie ostatnio stala samochodem podjechała tam i rozwiesiła ogloszenie i tak kotek znalazł sie z powrotem u właścicieli.

Więc moze nalezy ogloszenia rozwiesić w całym Rzeszowie w miare mozliwości i u weterynarzy i oczywiście na portalach kotowych, może będziesz miała więcej szczęscia niz ja. Nam po prostu kota ukradziono z ogrodu :(

A kotek taki piękny, ma umaszczenie klasycznie pręgowany cudo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Wieści niestety bardzo złe, Myszki nie ma z nami. Już prawie trzy tygodnie poszukiwań i nic jakby się zapadł pod ziemię. Dawaliśmy ogłoszenia, chodziliśmy po nocy i wołaliśmy go, przyklejaliśmy kartki na osiedlu z informacją o zaginięciu nawet na całym osiedlu wrzuciliśmy każdemu do skrzynki informacje. Jakby było mało tydzień po zaginięciu Myszki zniknęła Muszka, całe szczęście po trzech dniach zadzwoniła do nas sąsiadka z osiedla , że jest jakiś kot w garażu i strasznie miauczy. Powiem wam , że nawet się nie spodziewałam, że ludzie tak życzliwie zareagują na poszukiwania kota. Dostawałam dziennie nawet po 3 telefony, że ktoś widział kota, że może to ten ze zdjęcia bo podobny. Nawet dzieci na osiedlu zrobiły akcję poszukiwania mojego kota.

U mnie koty wychodzące, priorytetem w kupnie mieszkania było to, że musi być na parterze, właśnie ze względu na koty i zapewnienie im odrobiny wolności. Nie mogłabym trzymać ich w zamknięciu, zawsze mieliśmy koty wychodzące, niestety musimy się liczyć z tym, że przy takim rozwiązaniu istnieje możliwość, że coś im się może stać.Niestety nie mogłabym inaczej, po prostu nie uznaję trzymania zwierząt w całkowitym zamknięciu. Jak byłam duuuużo młodsza to miałam papugi ( zresztą dostaliśmy ich od osób które się nie chciały już nimi zajmować) i nawet one w domu były wypuszczane z klatki żeby mogły sobie polatać chociaż po mieszkaniu, dla mnie to strasznie okrutne trzymanie tak zwierząt całe życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mrówciu, przykro mi :hug: dobrze, że Muszka się odnalazła...

....a może ktoś Myszkę przygarnął- to piękny kotek, może jakieś dziecko złapalo i zaniosło do domu? .. mocno 3mam kciuki, żeby się odnalazł.

Ja też mam wychodzące kotki..i nie wyobrażam sobie jakbym miała im ograniczyć wolność... jak patrzę jak hasają po dworze to pomimo wysokiego ryzyka serce mi się raduje, że mam prawdziwie szczęśliwe zwierzęta...

3maj się kochana:hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam sąsiadki kociary: jednej koty kastrowane były wychodzące - zginęły wszystkie, teraz ma rasowca i nie wypuszcza go z domu; u drugiej koty wychodzą, kiedy mają ochotę, na balkon i klatkę schodową i błyskawicznie - z własnej woli - wracają...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi mrówko. Myślę, ze ktoś go wziął.. Cudny przecież jest. Kocie historie mają tak niesamowite finały, że jeszcze może wróci.

 

Co do wychodzenia kotów nie ma idealnego rozwiązania. Ja wychodzenie kotów porównuję do wyjazdów zagranicznych ludzi :) Wiadomo można całe życie przeżyć szczęśliwie w Polsce i nawet nie wiedzieć, że ciepłe kraje są. Nie zmienia to faktu, że dają one cudowne przeżycia i kto pozna ten wie co traci.

 

Ale wszystko zależy od warunków. Ja w centrum dużego miasta nie miałam żadnych i kot był tylko w domu, nie narzekał :) chociaż nie, czasem wychodziliśmy - parę razy byliśmy w parku..Teraz na wsi, chodzimy na spacery. Początkowo bał się wiatru, drzew :) Uwielbia podwórko! nie puszczam go samego, ubieramy szelki, czasem smycz, czasem nie. Pilnuje go i z nim spaceruję. Widzę po nim, że ma mega szczęście i radochę :) Moja mama puszcza koty same. Mieszka w mega bezpiecznej okolicy i od 10 lat ma te same kotki.

Nie ma reguły :)

 

no może jest: z kotem jak z dzieckiem - każdy wychowuje po swojemu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wychodzenia kotów nie ma idealnego rozwiązania. Ja wychodzenie kotów porównuję do wyjazdów zagranicznych ludzi :) Wiadomo można całe życie przeżyć szczęśliwie w Polsce i nawet nie wiedzieć, że ciepłe kraje są. Nie zmienia to faktu, że dają one cudowne przeżycia i kto pozna ten wie co traci.

 

Pięknie to ujęłaś :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za :hug:

 

"no może jest: z kotem jak z dzieckiem - każdy wychowuje po swojemu " - Ruby zgadzam się z Tobą w 100%

 

Jolisko- moje koty tez zawsze uciekają na klatkę ale jak tylko przymykam drzwi to wracają do domu z prędkością bolidu formuły 1.

 

Yokasto- to nie jest "moje życzenie: - dla mnie to oczywistość, tak jak napisała Madileo "nie wyobrażam sobie jakbym miała im ograniczyć wolność... jak patrzę jak hasają po dworze to pomimo wysokiego ryzyka serce mi się raduje, że mam prawdziwie szczęśliwe zwierzęta...".

To nie jest tak, że sobie wymyśliłam, że będę uszczęśliwiać swoje koty i dam im dużo wolności. U mnie w domu rodzinnym zwierzęta były od zawsze- psy , koty .... i okoliczne zwierzęta znoszone do domu jeżeli tylko potrzebowały pomocy. Mam porównanie jak zachowują się zwierzęta trzymane i nie wypuszczane z domu nie przez kilka miesięcy czy rok ale 10-15 lat- a jak nawet te np. u mojej mamy gdzie najstarsza kotka ma 18 lat i ledwo już widzi ale dalej potrafi zapolować na myszkę i wraca taka szczęśliwa jakby miała rok.

Przykładami mogę sypać jak z rękawa- moja ciotka miała kota który wyskoczył dwa razy z 7 pietra, nigdy nie wychodził z domu, leżał koło niej i nagle się zerwał i nie wiadomo dlaczego wyskoczył przez balkon . Wszyscy byli w szoku bo on nawet na balkon bał się wchodzić, mówiliśmy nawet, że to chyba jedyny światowy przypadek kota który ma lęk wysokości. Skończyło się na pękniętym całym podniebieniu ale przeżył bo spadł na krzaki. Drugim razem nie miał tyle szczęścia, wyskoczył z drugiej strony mieszkania niestety na beton.

Kotka koleżanki tez kiedyś zapragnęła wolności i próbowała przejść przez uchylone okno. Niestety zakleszczyła się i wisiała tak przez cały dzień. Koleżanka znalazła ją jak wróciła z pracy , kot był cały spuchnięty, było lato ponad 30 stopni.Dostał udaru , był koszmarnie odwodniony. Dwa tygodnie walczyła o jego życie. Też wcześniej nie interesowały jej uchylone okna. Miała kilka lat, piękna cudowna kotka rozpieszczana jak dziecko.

 

Nie ma reguły, zresztą ponoć nawet u ludzi najwięcej nieszczęśliwych wypadków zdarza się właśnie w domu.

 

Zresztą moje kociaki to bieszczadzkie chłopaki które wolność wyssały z mlekiem matki, aczkolwiek rozumiem, że są rasy które nie są przystosowane do wychodzenia. Moja siostra ma cudownego kocurka o pięknym imieniu Ulisses Bella Bitis , który niestety nie może zbyt długo przebywać na słońcu( może dojść do poparzenia słonecznego, trzeba go też chronić przed przeciągami) ale to inna bajka bo to unikalna rasa Peterbald.

Edytowane przez mrówka75
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yoka...ja też nie napisałam tego od tak.. od zawsze miałam koty, (mieszkałam w bloku) i zawsze to były dachowce..jestem w stanie podać przykłady ze swojego życia i porównać zachowanie kotów domowych z wychodzącymi.. Ba! ja nawet mam teraz kotkę która pierwsze dwa lata życia spędziła w mieszkaniu teraz ma 7 lat i widzę ogromną różnicę w zachowaniu..jestem przekonana, że chociaż kocham swoje zwierzęta jak dzieci i zawsze starałam się zapewnić im szczęśliwe życie to tamte blokowe kotki nie były tak szczęśliwe jak te które mam teraz...zawsze jak zwierzę jest na zewnątrz to jest ryzyko, ale nie pisz, że kot ginie na życzenie właściciela....:cool:

znam też koty, które na własne życzenie nie wychodzą za próg bo się boja świata, ale to one tak zadecydowały a nie właściciel

I teraz wyjaśnienie - nie potępiam trzymania kotów w zamknięciu, ale szokujące jest to, że dla kogoś okrucieństwem może być dawanie im swobody ..

Na podstawie doświadczenia stwierdzam, że koty trzymane w domach powinny być wyprowadzane na spacer ... jeśli kiedyś spróbujesz to sama zobaczysz o czym piszemy ;)

 

edit. jak sprawdzić jaka przestrzeń dla kota jest wystarczająca? :cool:

Edytowane przez madileo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowity ten Peterbald :rolleyes: zachwiał moim uczuciem do devona ;)

 

Niestety jak kotek ma naturę podróżnika to nie ma mocnych, siłą go w domu nie zatrzymasz bo jeszcze sobie krzywdę zrobi próbując wyjść przez okno. Lepiej mu zorganizować bezpieczne spacery czy teren gdzie nie ma zagrożeń. Kotki Mrówki to dzikuski, które znają zapach łąki i smak myszki co innego nasze domowe pieszczochy :). Moje panny urodziły się w domu, wychowały w domu i mieszkają w domu, nawet nie myślą o spacerach na zewnątrz, czasem wyjdą za drzwi czy na schody ale jak tylko zamykam drzwi zmykają do domu. Łąka jest fajna ale przez okno ;)

Edytowane przez TwoOfUs
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, sobie myślałam ostatnio, że mimo różnic w dbaniu o kota, wszystkie nasze forumowe kotki mają super życie.

 

Teraz mieszkam na wsi i masakra jakie tu jest podejście do kotów. Psy już się jako tako ustawiły, ale koty... jej.. rodzą się i giną na potęgę, ludzie ich nie karmią, nie leczą, małe kociaki z pogniłymi oczami to standard, a kot żyje tu max. rok-dwa. Pomagałam w schronisku, z 50-60 kotów mieszka razem cały rok w baraku na słomie.. Chore, biedne..

My wszystkie dbamy o koty, zastanawiamy się co dla nich najlepsze, jak karmić, czy wypuszczać.. Nasze koty to szczęściarze :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no właśnie :) Najważniejsze aby kicia się znalazła albo znalazła dbającego właściciela.

 

Odnośnie wychodzenia na spacer, to powiem wam że próbowałam ale Fiona była bardzo wystraszona ... i ja też. Muszę kupić na pewno smycz automatyczną aby mieć regulację długości, ten koci sznurek jest króciutki a kot nie pies nie spaceruje przy nodze (przynajmniej nie moja panna). Boję się też że naprycha na nią jakiś kot sąsiadów i dostanie nosówki albo kleszcz jej wejdzie. Jednak wet też mówił, że wychodzący kotek to szczęśliwy kotek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Witam,

Przeczytałam i obejrzałam cały Twój dziennik, cudowne wykończenie mieszkania i dbałość o detale. Będę odwiedzać :)

Jeśli chodzi o kotka, to bardzo przykra sprawa. Sama mam pieska, więc wiem jak kocha się zwierzaka i traktuje jak domownika. Trzymam kciuki żeby kotek się odnalazł i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pewnie, że pomogę- super , że będziecie mieć kolejne słoneczko:yes: w domku.

Na pewno idź do weta, odrobaczy go, sprawdzi uszy czy nie ma świerzbowca ( aczkolwiek świerzbowiec może się dopiero ujawnić za jakiś czas), pcheł.

Innych badań chyba nie ma co robić ( nie zdarzyło mi się żeby wet robił badania krwi czy jakiś prześwietlenia, jeżeli kotek nie ma jakiś widocznych urazów). Na szczepienia jeszcze czas( nasze były szczepione jak skończyły pół roku). Na pewno przez kilka dni pilnuj żeby nie jadły z jednej miski ( po odrobaczeniu) i nie chodziły do jednej kuwety. Trzeba obserwować kupkę jaką będzie robić po odrobaczeniu, jakie są w niej robaki. Czasami ( jeżeli kociak był mocno zaniedbany) może się zdarzyć , że będzie po odrobaczeniu wymiotował robakami ala tasiemcami. Moja Muszka tak miała, odrobaczaliśmy ją kilka razy w przeciągu kilku tygodni tak była tym świństwem zakażona. Możesz tez podać tabletki na robaki swojemu kociakowi w domu ( tak prewencyjnie zawsze mi wet każe robić).

 

no i przygotuj się na fukanie i prychanie ( moim zawsze po kilku dniach przechodziło:lol2:), będzie się działo oj będzie:lol2::lol2::lol2:

Jak mogę jeszcze w czymś pomóc to pisz

 

 

o właśnie moje słońce przyniosło żywą myszkę ...idę ją ratować.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...