Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dom na zboczu - DZIENNIK


Recommended Posts

przymusowy odpoczynek

Przydomowa oczyszczalnia ścieków się robi rękami wykonawcy. A ja cierpię nie mogąc tam być w trakcie prac. Mąż został oddelegowany na 2 dni do spraw budowlanych i jak wrócił z budowy to przeraził mnie opowiadając jakie sąa zamiary ekipy. I tak jest zawsze jak zajmie się budową i biedak robi to nieświadomie. Ja nie mogąc jechać osobiście na budowę ściągnęłam już architekta, żeby sprawdził wykonanie (a właściwie umiejscowienie) elementów POŚki z projektem. Okazuje się, że wszystko jest OK tylko mój Mąż nie do końca zrozumiał zamiary wykonawcy. Ufff, wielkie ufff.

 

Liczę, że jutro już nie będę się przewracać i jakoś dojadę na budowę i osobiście zobaczę co się tam dzieje.

To co było do przewidzenia: wyschła tylko wierzchnia warstwa gliny, a pod spodem jest bardzo mokro i koparkowy boi się zatopienia w błocku. W związku z tym nie mogą zrealizować planu, czyli wykorzystać gliny z wierzchu bo wtedy kopara nie będzie miała jak jeździć.

 

No i ciekawa obserwacja mojego Męża: teraz po odkopaniu trawy zakopanej 2 lata temu ziemią z wykopów - smrodek nad naszą działką otumania nawet komary, które znarkotyzowane zapachem obornika zapomniały kąsać ludzi i chmarami tylko unoszą się tuż nad ziemią. A dobrze im tak!

 

 

A ja zamiast leżeć, piszę masę e-maili do różnych sklepów z bateriami, ceramiką itd z prośbami o wyceny. Wyceniam równocześnie płytki. Z jednym ze sklepów wymieniłam już 36 maili. Ufff

 

Ale negocjacje cenowe idą mi jak po grudzie. No nic nie chcą opuścić, buuuu.

 

A dla rozweselenia dostałam od Męża takie oto linki:

 

 

jak nie budować domu - współczuję inwestorowi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • Odpowiedzi 281
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • adk

    282

śmieci

 

Chyba jestem jedną z niewielu osób w PL, które nie mają problemu aby pogodzić się z faktem, że śmieci należy segregować. Naprawdę nie rozumiem dlaczego to TAAAKIII PROBLEM?!?!

 

20 lat temu miałam okazję być w RFN ówczesnym. I już wtedy Pani domu segregowała osobno plastiki, kompost, blachy, opakowania po Nutelli (takie jak u nas pasztety DROSED np), szkło kolorowe osobno, przeźroczyste osobno itd. I bardzo się dziwiła, że u nas w Polsce się tak nie robi. Przeszłam tam szkolenie jak się myje naczynia OSZCZĘDZAJĄC WODĘ.

 

Jak obserwuję czasami różne dyskusje o śmieciach to naprawdę ręce mi opadają. Największym problemem jest brak miejsca pod zlewem na 5 worków. A któż każe mieszkańcowi małego mieszkania z małą szafką pod zlewem trzymać tam 5 worów, jeszcze każdy w innym kolorze????? Ja mieszkam w domu i też nie mam na to miejsca w kuchni, spiżarki nie mam, a jakoś sobie radzę. To naprawdę jest taki problem wrzucić szkło/metal/papier w jeden worek i posegregować przy śmietniku? To naprawdę takie trudne odróżnić śmieć (biodegradowalny) który zgnije i użyźni ziemię, od takiego który ją zanieczyści?

Albo problem bo puszki, szkło czy plastik mają być czyste. Dlaczego to takie dziwne? Co za problem wrzucić do zlewu, i podczas zmywania naczyń których nie da się zmyć w zmywarce (a zawsze się takie w domu znajdą) samo się opłucze i umyje, bez zużywania wody exra.

 

Czy tak mało pamiętamy z lekcji biologii, a młodsi z lekcji przyrody?

 

Tyle mówiono/mówi się o ekologii, od dawna mówiono o nowej ustawie śmieciowej, od dawna segreguje się śmieci w gminach, prawo budowlane przewiduje miejsce na śmietnik na posesjach i naprawdę inwestorzy budujący nowe domy są zaskoczeni tym, że potrzebują miejsce na śmietniki???

 

Nie mogę zrozumieć tego, że takie proste rzeczy wszystkich bolą. A jakoś w krajach zachodnich nikt z tym nie ma problemu.

 

Nas powinno boleć to, że nie potrafimy tych śmieci wykorzystać tak jak się to robi za granicą. Bo tam na przykład z kubeczków po jogurtach robi się piękne blaty, z wysypisk śmieci uzyskuje się energię cieplną na skalę przemysłową, z butelek PET/makulatury robi się ocieplenia ścian, i wiele wiele innych zastosowań mają śmieci.

Liczę na to, że ustawa śmieciowa nie została uchwalona tylko po to, żeby zmusić każdego mieszkańca w jakiś sposób do płacenia za śmieci i wtedy nie będzie śmieci w lasach - nie tędy droga. To trzeba edukować dzieci i mówić im wprost - jeżeli wyrzucasz śmieci (butelka po napoju, papierek po gumie/batonie itd)gdzie popadnie to ŹLE ROBISZ.

Liczę, że ta ustawa została uchwalona po to, żeby w końcu w Polsce nie tylko się śmieci segregowało, ale i je wykorzystywało z zyskiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

wylewki

 

Dojrzałam, żeby napisać, wypowiedzieć publicznie... Mam na całym poziomie 0 wylewki za nisko o 2 cm. Powierzchnia ok 130m2.

I nie jest to wina wylewkarzy, bo takie wytyczne dostali od architekta. Wylewki piękne, równiuteńkie. Płytkarze zachwycają się jakością. I wszystko trzeba zalać samopoziomem!

Powiedzieć "jestem wściekła" to za mało. podniesienie oczywiście tylko wylewkami samopoziomującymi, na podłogówkę, koszt policzcie sami.

JESTEM WK...A!

 

Dlatego od 2 tygodni chodzę nabuzowana, nie wchodzę nawet na FM.

 

POŚka zrobiona, tynki wewnętrzne kończą robić. A ja myślę tylko o wylewkach!

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opowieść nt nieszczęsnej wylewki oraz tynki wewnętrzne zdjęcia

 

Czas uzupełnić dziennik o dokumentację zdjęciową :).

 

Najpierw problem za nisko zrobionej wylewki. Oto mój rysunek pt "O co chodzi".

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=200862&d=1373911413

 

Ten schód betonowy miał być betonowy, czyli mieliśmy nie kłaść na niego płytek, drewna itp.

Tak to wygląda w domu:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=200863&d=1373911418

 

Wylewka betonowa piękna równiutka, po prostu bajka. Problem tylko, że za mało jej wylano.

I pytanie brzmi czy i ile nadlać.

 

Najfajniej byłoby podnieść całą wylewkę o 2 cm. Wtedy nie byłoby progu na taras, ale problem pojawia się przy schodach.

Wszystkie schody mają taką samą wysokość =17,5cm, więc jak nagle idąc z dołu do góry jeden z nich i to ostatni będzie nagle wyższy o 1cm to sobie wszyscy na nim zęby powybijają. Czyli trzeba schód zeszlifować. Kolejny problem, trzeba wszystkie schody podnieść o 1 cm i jakoś wykończyć bo jeśli na ostatnim, dokleimy płytkę to na "licu" będzie to widać (klej i płytkę) idąc z dołu do góry. No bo ten ostatni schód przy dolaniu 2 cm podniesie sie o 1 cm.

Jeśli podniesiemy wszystkie schody o 1 cm to trzeba by podnieść też cały dolny poziom wylewek o 1 cm. O nie nie będę wylewała samopoziomu w całym domu!

Czyli lepiej "zgubić" ten 1 cm po drodze, podwyższać po trochu każdy schód tak, żeby różnica była nieodczuwalana. A to oznacza jakiś materiał na schodach, a nie jak zakładaliśmy surowy beton.

Nie dość, że dochodzą kolejne koszty, to nie mam pomysłu na te schody. Architekt proponuje blachę, a ja mam na myśli drewno, ale musiałoby się kolorystycznie dopasować do okien.

Pytanie: najcieńszy trep na schody to jaki?

 

Burzy się nam cała koncepcja wnętrz, a tego nie lubię!

 

Inne rozwiązanie to dolać tylko 1 cm i wtedy nie ma problemów ze schodami, ale pozostaje próg 1 cm przy wyjściu na taras. Próg, który będzie mnie pewnie wkurzał. Pytanie jak długo.

 

Najprościej, najtaniej byłoby tak zostawić, zostanie wtedy ten nieszczęsny próg 2 cm przy wyjściu na taras. Ale on to wiem, że będzie mnie wkurzał.

 

Nie wiem jaką decyzję podjąć bo to walka marzeń z kieszenią.

 

 

Dobra inny temat, przyjemniejszy: tynki wewnętrzne cementowo-wapienne zacierane piaskiem kwarcowym z wapnem.

Tak wyglądały zabezpieczenia gniazdek:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=200867&d=1373911433

 

Zdjęć gotowych tynków dużo nie mam. Zdjęcia zrobione w dniu kończenia prac, kiedy tynki były jeszcze mokre.

Tak wygląda kuchnia z wiatrołapem.

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=200854&d=1373911365

 

Sufit w salonie (zdjęcie robione w nocy z lampą)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=200865&d=1373911425

Sufit salonu w dzień

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=201468&d=1374185994

 

Schody

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=201469&d=1374185998

 

Okno kuchenne:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=201470&d=1374186208

 

Połączenie tynku z betonem

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=200855&d=1373911370

 

Jak na razie jestem zachwycona tynkami. Poza kilkoma niedoróbkami które poprawią w sobotę wszystko było OK. Żadne gniazdko, żaden kabelek nie zostały zatynkowane czy przecięte.

Jedyny minus, w 3 miejscach mam wgniecenia na parapetach. Mam nadzieję, że łatwo da się naprawić pokrywając to farbą. Te uszkodzenia to trochę przeze mnie, zapomniałam uczulić ekipę, że nie wolno im nic kłaść na parapetach, no i nie położyłam tektur na parapetach.

 

Co ciekawe po otynkowaniu pojawiło się w domu echo. No i wygląda w domu już jak w domu. Zaczęłam więc powoli myśleć o odbiorze domu przez nadzór, ale do tego potrzebuję wprowadzić do domu wodę, prąd i ogrzewanie... Oczywiście prąd tylko z prowizorki. Mam nadzieję, że to przyjmą. Inaczej nigdy nie odbiorą mi budynku.

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

upał...

 

...niemiłosierny!

 

Miałam malować ścianę w pomieszczeniu przeznaczonym na drewno do kominka, ale chyba farba by się mi ugotowała na tej ścianie, a na wstawanie o 4 rano mnie nie stać ;).

 

Wyczyściłam połowę swoich "surowych betonów" w ciągu poprzednich dwóch tygodni (podciągi, nadproża, słupy). W tym pomieszczeniu wszystko mam wyczyszczone. Została barierka od strony schodów i nadproża w sypialniach.

Zdjęcia sprzed czyszczenia.

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=201468&d=1374185994

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=201469&d=1374185998

 

 

Ale w tym tygodniu czekam jednak na ochłodzenie oraz czekam, aż prawa ręka przestanie boleć dzień i noc :(. Przeforsowałam ją niestety tym czyszczeniem.

 

Szukam środków do impregnacji betonu, takich, które nie zmieniają koloru, nie dają połysku i nie kosztują fortuny.

 

Zostaje mi jeszcze do wyczyszczenia cegła. Cała masa cegły, z wykwitów wapiennych z zaprawy. Nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić skutecznie. Panowie, którzy budowali kominek zewnętrzny pięknie mi cegłę wyczyścili, ale potem kazali polewać wodą i i tak wszystko jest na powrót w białym nalocie :(.

 

Rozdzielnia podłączona, ale żeby prąd był w domu musimy się jakoś podłączyć do prowizorki na słupie.

 

Suszenie po tynkach słabo nam idzie bo mimo upałów połowę domu mam bez okien, albo z fixami i w związku z tym nie mam tam wentylacji. Odkupimy używany odwilżacz od kolegi, może to coś pomoże.

 

Chłodno wszystkich pozdrawiam :lol2:

Kocham upalne lato, lecz przyznaję, że w temperaturze 39 stopni jaka właśnie pokazuje mi termometr od północnej strony ledwo wytrzymuję 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

po długiej nieobecności - część I

 

Powinnam coś napisać już dawno dawno temu. Ale tak się jakoś porobiło...

 

Jak tynki" się zrobiły" myślałam, że teraz to wykończeniówka pójdzie ekspresowo. Przecież upały to będzie schło..., w międzyczasie my wszystko pięknie wykończymy. Cóż nie było tak różowo.

 

Po pierwsze wcale pięknie nie schło. Pożyczyliśmy odwilżacz od kolegi, finalnie go odkupiliśmy za pół ceny bo pracował prawie 2 miesiące.

Kolejna rzecz - długo czekaliśmy na glazurnika. Miał być w połowie sierpnia, był na początku września i musiał zacząć od podniesienia podłogi na całym poziomie 0 prawie o 2,5 cm.

 

tak wyglądały moje piękne wylewki:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=194858&d=1370808864

 

tak wygląda to teraz:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225367&d=1384807655

 

Długo biłam się z myślami, czy to robić czy nie, bo liczyłam cały czas koszt wylewki samopoziomującej i wychodziło mi, że będzie mnie to kosztować ok 4000zł. Inny pomysł (architekta) był taki, żeby podnosić się klejem do płytek - dawać taką grubą warstwę kleju! Ale nie mogłam znieść myśli, że będę wychodziła na taras przez 2 cm próg! Po rozmowach z glazurnikiem zdecydowaliśmy się nie stosować wylewki samopoziomującej, lecz zaprawę wyrównującą WEBER FLOOR 1000 w workach do samodzielnego wykonania. W tym miejscu wielkie dzięki dla mojego glazurnika Pana Tomka - bo musiał sam zrobić wylewkę na prawie 130m2 :wave:. Pan Tomek nie był zachwycony, że musi to zrobić ale rozumiał moją potrzebę braku progu i nielogiczność rozwiązania: podłoga tarasu wyżej od podłogi salonu. Co się nadenerwowałam (to baaardzo delikatne określenie!) na architekta to moje...

 

Tak więc opóźniło nas robienie tej nieszczęsnej dodatkowej wylewki.

 

Potem z Ciocią - którą się trochę opiekowałam ostatnimi laty - było bardzo źle i niestety miesiąc temu po długiej i ciężkiej chorobie odeszła do Boga. I jakoś tak w ogóle nie miałam ochoty pisać, ani wchodzić na FM.

Żałoba, ślimaczenie się prac na budowie, ubywanie kasy na budowę, inne domowe kłopociki - to wszystko jakoś zupełnie nie nastrajało nie do pisania na FM. Bo ileż można pisać o tym że jest niefajnie, kto by chciał to czytać?

 

...mam nadzieję, że ten słaby okres już za mną...

 

Oczywiście najwięcej pracy było z zabudowami GK. Pan Tomek miał mieć kolegę-pomocnika, ale pomocnikowi urodziło się dziecko i najgorszą pracę musiał wykonać sam: ściana między pralnią a łazienką dziecięcą. Nie mam zdjęć z tego etapu. Deprymowało mnie patrzenie jak ten etap się ślimaczy.

 

Robiłam wtedy głównie zdjęcia jesienne działki i starałam się rzadko bywać na budowie. Zwłaszcza, że Pan Tomek jak się pojawiam ma do mnie tysiąc trudnych pytań ;).

 

Zdjęcia, które dawały mi pocieszenie:

 

jesień - X 2013

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225351&d=1384806653

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225352&d=1384806659

 

wieczorne niebo

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225365&d=1384806701

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225349&d=1384806646

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po długiej nieobecności - część II

 

Jak widać - deprecha budowlana miała prawo mnie dopaść bo na budowie prawie nic nie posuwało się do przodu.

We wrześniu udało się mi "wykończyć kotłownię - pomalowałam ściany i podłogę.

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225353&d=1384806662

 

Oczywiście nie można się było dogadać z kominkarzem, kiedy podeśle swoich chłopaków do otynkowania zabudowy kominka. Nie mogłam czekać, bo lada dzień miała przyjechać ekipa montować pompę ciepła. Też się im zeszło ponad miesiąc.

Ale w końcu dojechali 12.10.13 i zamontowali śliczną pompę i zbiornik na wodę.http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225360&d=1384806683

 

gąszcz rur za ścianką

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225350&d=1384806649

 

Nie obyło się oczywiście bez nieporozumienia. Ściankę, która widać na zdjęciach mieliśmy postawić my (ja i mąż). Ale nie zdawaliśmy sobie do końca sprawy jak to wszystko będzie wyglądało i stwierdziliśmy, że postawimy ją jak już będą stały urządzenia, że wtedy będzie nam łatwiej. O my naiwni. Okazało się, że ta ścianka toi nie tylko ma zasłaniać rury, ale i jeśli stoi w tym miejscu służy też jako stelaż dla tych rur (ja właśnie myślałam, że ona będzie w innym miejscu). Instalator PC się naklął, ale na architekta, który miał nam obowiązek to wytłumaczyć...

Oczywiście w związku z tą ścianką miałam "przygody" pt wiezienie profili 4 metrowych osobówką (nie nie na dachu..., w samochodzie z otwarta przednia szybą). Jeżdżenie po składach i szukanie potrzebnych materiałów, bo w tym nie ma tego, w tym tamtego - a ja potrzebuję materiałów na teraz zaraz już!

Ale było minęło, ścianka jest, dzisiaj ją dopiero impregnowałam i będę malować, jeszcze nie wiem jak. To znaczy wiem, że na biało, ale przy impregnowaniu się tak nagimnastykowałam, że już się boję co będę musiała wyczyniać przy malowaniu. Oczywiście moja piękna czyściutka podłoga w kotłowni poszła się kochać...

 

Jak już pompa stanęła to wreszcie zaczęliśmy wygrzewać wylewki. Właściwie to bardziej chodziło o te dorabiane, niż o te robione z miksokreta w maju. No i chodziło o suszenie tynków, bo w niektórych pomieszczeniach woda "stała" na ścianach. To zdjęcie jest z sierpnia, potem woda podchodziła wyżej

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225376&d=1384811927

 

Najbardziej bałam się o okna bo woda spływała po szybach. Wietrzyliśmy ile mogliśmy, zostawialiśmy okna uchylone na noc, odwilżacz włączony. Ale najbardziej pomogło jednak wygrzewanie pomieszczeń i wietrzenie.

Przed założeniem PC i grzaniem wilgotność często była HH, a najczęściej w okolicach 85%

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225378&d=1384812319

 

Jak zaczęliśmy grzać temperatura poszła w górę do 22,5oC i trochę czasu zajęło mi ustawienie PC tak, żeby temperatura nie była wyższa niż 20oC.

Teraz pomiary prezentują się tak: temperatura w okolicach 19,7oC, wilgotność ok 68%.

 

Mogę też pokazać trochę efektów prac glazurników:

 

Łazienka rodziców - zafugowana, czeka na lustra (nie zamówione), pomalowanie i zawieszenie urządzeń (kupione)

widok na prysznic, po lewej będzie miska WC

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225356&d=1384806670

 

widok na przyszłe umywalki z lustrami i zabudowę meblową

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225357&d=1384806673

 

Jestem bardzo zadowolona z płytek. Zbliżenie na płytki:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225362&d=1384806692

 

Są dokładnie takie jak chciałam. Oczywiście i w tym przypadku nie obyło się bez problemu. Płytki nie takie tanie Tubądzin Concrete 1 - z 210m2 zakupionych płytek, 72m2 okazało się być płytkami za skazą - linia w innym kolorze przez całą płytkę. Przyjechał człowiek od producenta, obejrzał, reklamację uznał - ale słabo mi się zrobiło jak pomyślałam sobie, że mamy to wszystko teraz przenieść z powrotem na palety, spakować, a potem rozładować te wymienione płytki. Wystarczyło mi stresu przy pierwszym rozładunku. Płytki kupiłam wcześniej bo chciałam być przygotowana na przyjście płytkarza. trzymał je dla nas sklep z płytkami, ale wiązało się to z "ręcznym" rozładunkiem. Całe szczęście wypożyczyliśmy wózek widłowy, co z tego jak przy prawie każdej palecie zakopywał się w naszej kochanej glinie.

 

edit:

Nie dopisałam. Propozycja producenta płytek rabat lub wymiana. Ze względu na to samodzielne załadowanie i rozładowanie wybrałam rabat. Może wystarczy na lustra.

 

Łazienka dziecięca jest częściowo zrobiona - jeszcze nie zafugowana, ale pokażę:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225355&d=1384806668

 

obudowa wanny - tak tak, mam listwy aluminiowe bo inaczej się nie dało, jeśli Cronin mnie czyta witaj w klubie :)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225364&d=1384806698

 

Na koniec - spanko mojego płytkarza, z daleka dojeżdża i czasem nie chce mu się wracać tego samego dnia. A ja się zastanawiałam dlaczego brakło folii pod GK.

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=225358&d=1384806676

 

Że rozdzielnia podłączona to chyba już pisałam, a gdyby nie to piszę. Mąż założył kilka żarówek (w łazienkach, kuchni, kotłowni).

 

Mąż wykańcza pomieszczenie gospodarcze - kończy ocieplać, zaciągać klejem. Niedługo na mnie przyjdzie pora, czyli szlifowanie i malowanie. Będzie można zacząć przenosić rzeczy z blaszaka do tegoż pomieszczenia. Niestety zalęgły się tam myszy, a może nawet coś więcej i mamy pogryziony styropian, który został na garaż.

 

Ja oczywiście mam WIELKI DYLEMAT pt farbą jakiego producenta malować ściany. Bo, że na biało to już zdecydowane dawno dawno temu i przynajmniej z tym nie będę miała problemu (zawsze będę miała w pamięci dylematy gospodyni Domku w lesie). Jestem oczywiście przerażona ogromem prac jaki niedługo na nas spadnie: malowanie, zakładanie gniazdek, kontaktów (wciąż nie kupione - kasa kasa), wykładziny, tak zwane zewnętrze.

 

Dałam znajomemu kuchnię do wyceny - koszt powalający 25000zł! Tak więc przeprowadzimy się ze starymi meblami. Ale nie pytajcie kiedy, bo nie mam bladego pojęcia.

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

co w trawie piszczy - czyli drzwi zewnętrzne

 

A niewiele piszczy. Panowie układają płytki na poziomie 0 i idzie im w porównaniu z łazienkami na dole BŁYSKAWICZNIE!

Zamontowanie mam drzwi zewnętrzne. Tak prezentują się od środka

 

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=229581&d=1386756235

 

A tak od zewnątrz:

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=229580&d=1386756233

 

Nie chciałam z widocznymi zawiasami, ale cena... Chciałam z podchwytem, ale co jak się zatrzasną, jak potem wejść do domu..

Są jakie są. Mąż zachwycony, a ja jakoś nie.

 

Ksawery sprawdził obróbki blacharskie naszych attyk i okazało się, że trzeba coś jednak poprawić, wygięła się blacha na jednym narożniku. Czekałam na firmę od dachu z innymi sprawami, a tu proszę w piątek dzwoni pan Przemek, że chłopaki są w okolicach i podjadą zrobić umówione poprawki.

 

Panowie kończą już prawie układanie płytek na całym poziomie 0. Idzie im to BŁYSKAWICZNIE! Zostały jeszcze cokoły, fugi, zamontowanie floorboxów i wycieraczki systemowej (nie zamówiona nawet :( ).

Floorboxy kupiliśmy inne niż planowaliśmy. Planowane były tanie, ale Mąż użytkuje takie w biurze i strasznie na nie psioczy (że niestabilne, że nie da się czasami włożyć wtyczki). Szukaliśmy więc czegoś ładnego i nie za drogiego. Niestety niedrogo się nie dało - 3 wyceny i różnica do 30 zł za całość. Dało się za to (mam nadzieję ładnie). Jak będą zamontowane pokażę zdjęcia.

Zależało mi, żeby były w miarę ładne w razie gdybyśmy w przyszłości wpadli na pomysł zabudowania salonu i zrobili z niego osobny pokój. Wówczas zmieni się też aranżacja tego pokoju i gniazda będą widoczne.

Zakładamy, że dzieci się wyprowadzą na dorosłe życie - ale nigdy nie wiadomo co życie nam przyniesie. Nie mamy zasobów, żeby dzieciaki na dorosłe życie wyposażyć w mieszkanie czy działkę, nawet nie mamy, żeby dać im na start jakąś kwotę pieniędzy. Może się okazać, że któreś dziecko zostanie z nami i trzeba tak pomyśleć dom, żeby dwie rodziny mogły w nim mieszkać w miarę osobno.

Edytowane przez adk
błędy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

zupełnie nie na temat czyli o kocie, a właściwie o kocicy

 

Dzisiaj będzie niebudowlanie, bo mam problem, a przyznaję że z lenistwa nie chce mi się zapisywać na forum o kotach. Budowlanie może jutro.

 

Najpierw wstęp merytoryczny:

Lubię zwierzęta, ale bronię się bardzo przed ulegnięciem prośbom typu "Mamo bardzo chciałabym/chciałbym mieć: króliczka/psa/kota/myszki/szczurka/rybki/ptaszki/wstawić dowolne zwierzątko", bo mamy już dużego psa pod opieką, no i tutaj zupełnie nie mamy warunków na trzymanie zwierząt w domu (brak miejsca), poza tym jestem alergiczką i na większość zwierząt jestem uczulona.

Mimo to we wrześniu przygarnęliśmy młodą kotkę. Była zmarznięta, trzęsąca się i przybiegła do mnie przez podwórko z dwoma wielkimi psami (odważna) - no jak jej miałam nie przygarnąć?

Wtedy wyglądała tak

 

"jestem taka malutka i biedniutka"

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=231210&d=1387580694

 

Była słodziutka, ale bała się wszystkiego. Ale na przykład od razu załapała do czego służy kuweta.

 

Teraz już trochę dorosła, choć jeszcze z obliczeń weta nie ma roku i szaleje :). I tu dochodzimy do sedna sprawy.

Oto moja kocica teraz:

 

"suszarka świetna rzecz, tylko dlaczego nie ma prania na które mogłabym polować?"

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=231211&d=1387580700

 

Jej ulubione miejsca na zabawę - duży pokój i kanapy, pokoje dzieciaków i klocki lego, tak fajnie się turlają. Ulubione miejsca na drzemki - mój fotel komputerowy, umywalka.:rotfl:

Problem mój polega na tym, że nie wiem jak oduczyć kocicy drapania kanap. Kupiliśmy drapak, posypujemy regularnie kocimiętką i nic. Te które teraz mamy będą co prawda do wyrzucenia, ale w nowym domu jak zniszczy nowe kanapy to się zapłaczę.

W ogóle jak się wychowuje kota (żeby nie wchodziła na stół/na blaty kuchenne, nie kradła wędliny z kanapki, itp)? Szukałam, ale gugiel jakoś nic sensownego mi nie znalazł.

 

Czy właściciele kotów pomogą?

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poświątecznie

 

Kochani Święta Bożego Narodzenia to czas, który sprzyja rozmowom i spotkaniom rodzinnym, refleksji nad codziennością i światem tym naszym małym i tym wielkim, dalekim. Czas podsumowań, ale też czas kiedy poznajemy co znaczą dla nas więzi rodzinne, jak wielkim darem jest dla nas obecność kochanych ludzi obok nas przy wigilijnym stole. Myślę też, że większość z nas starała się podtrzymywać polską tradycję czy daniami, czy śpiewaniem polskich kolęd całą rodziną.

Mam nadzieję, że mimo tego że czasami zabrakło kogoś bliskiego przy świątecznym stole, że mimo to ten czas Świąt Bożego Narodzenia był czasem miłych spotkań, że ten czas tchnął w nas nowego ducha Wiary, Nadziei i Miłości.

 

Wszystkim podglądającym tu moje wynurzenia życzę z okazji Świąt, które minęły i z okazji nadchodzącego Nowego Roku wielu dobrych chwil w gronie rodzinnym, zdrowia, uśmiechu dla innych i od innych, czasu na przeczytanie kilku ciekawych książek, czasu na poleniuchowanie, sukcesów malutkich (np.: równo pomalowana ściana) jak i spektakularnych (przykłady wyliczać można w nieskończoność: narodziny potomka, uzyskanie upragnionego PnB, wybudowanie i wykończenie domu i nie przekroczenie budżetu, nowa lepsza praca, znalezienie męża/żony, dostanie się dziecka na wybrane studia, odbycie wymarzonej podróży, ...). Kochani życzę Wam aby ten nowy rok przyniósł wiele dni wartych zapamiętania z powodu dobra jakie Was spotkało, żebyście spotykali samych Dobrych ludzi.

Życzę Wam WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

 

I wspaniałej zabawy na Sylwestra!

 

 

 

 

Z wielkim żalem składam życzenia poświątecznie, bo niestety komórka odmówiła łączenia z internetem na wyjeździe :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakie to ciekawe :)

 

Szukałam jednej ze swoich inspiracji kuchennych i zajrzałam w czeluście swojego dziennika.

Jakie to niesamowite - przed budową bije z moich wpisów niesamowita niecierpliwość, taka chęć budowania się już natychmiast! A teraz we wpisach już nie ma tego pędu.

 

Niesamowite! Bo właśnie od roku powtarzam sobie, dobra nie udało się w rok - trudno, powoli dojdziemy do wszystkiego :)

Oby ten nowy 2014 rok był lepszy od poprzedniego!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zima? a sio!

 

Powtarzam mantrę - nie chcę zimy, nie chcę mrozu. Pomoże?

 

Zajrzałam do dziennika Amglad Dom w Laurach - dziennik (trochę jawa, trochę sennik) i widoki za oknami mnie urzekły. Okna do podłogi na poziomie ogrodu, to jest to czego mi brakuje w naszym domu. Bardzo chciałam mieć wyjście tarasowe z sypialni :cry:, ale niestety Mąż się nie zgodził . Ukształtowanie terenu spowodowało, że taras z salono-jadalni jest wyżej niż poziom terenu. Poszło między innymi o wygląd elewacji i o koszt okna tarasowego i drugiego tarasiku. Nie wiem czy czasem nie bał się też złodziei - że drzwi balkonowe na poziomie terenu to ułatwienie dla złodziei, ja i tak cały czas powtarzałam, że nie ma znaczenia czy będzie tam okno balkonowe czy nie, bo przez te które mamy złodzieje jak będą chcieli to wejdą. Ale dzisiaj trochę żałuję, bo w obecnym domu mam w zwyczaju wyjść na balkon w nocy jak nie mogę spać, albo latem rano wyjść na balkon i wsłuchiwać się w przyrodę. W nowym domu będę w tym celu leciała na górę, cóż będę się musiała przyzwyczaić.

 

 

Panowie glazurnicy prawdopodobnie skończą w tym lub w przyszłym tygodniu! Umawiam się z nimi, że nie zakładamy na razie ceramiki i armatury. Pomalujemy sobie łazienki na spokojnie ( na razie tylko farba kupiona, przeforsowałam kręgosłup i muszę trochę ozdrowieć przed malowaniem). A po malowaniu Panowie podjadą i założą sprzęty.

Cieszę się, ale i trochę boję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

o tym, że nic się nie dzieje

 

 

Cieszę się niezmiernie z pogody, nastraja mnie ona bardzo optymistycznie. Szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko takim zimom w Polsce już na zawsze. Trochę zimy u nas na Mazowszu było, wystarczająco by pomarznąć, dzieciaki się trochę śniegiem pobawiły.

 

Na budowie nic nowego się nie wydarzyło od jakiegoś miesiąca. Panowie układający płytki zakończyli kładzenie płytek, zafugowali całość, przykleili lustra, wykończyli pięknie tynkiem wokół luster, zagruntowali łazienki. Teraz kolej na mnie – muszę się zabrać za malowanie. Ale co sobie zaplanuję robotę to albo któreś dziecię chore, albo pada mi kręgosłup (dopadło mnie w święta BN i nie chce odpuścić – po głupim sprzątaniu boli jak ch…), albo ja choruję. Już pomyślałam, że nie mogę nic planować tylko tak z głupia frant wpaść na budowę coś pomalować to może mój organizm się nie zorientuje i nie zaprotestuje jakąś nową przypadłością.

 

Dzieci prawie codziennie się pytają, kiedy się w końcu przeprowadzimy. Wspaniałomyślnie oferują swoje oszczędności na budowę, bo brak prac na budowie spowodowany jest też niestety, a właściwie głównie stanem naszych finansów.

 

Mam ważną obserwację dotyczącą wentylacji w naszym nowym domu. Nie mamy jeszcze zamontowanego rekuperatora (za dużo brudnych prac) i w związku z tym robię mikrouchył w oknach u rozszczelnienie w HSie jak wychodzimy z budowy. Za każdym razem jak Panowie wychodzą z budowy to zamykają wszystko szczelnie i wtedy woda leje się po oknach. Podczas tej krótkiej lecz mroźnej zimy zdarzyło się raz nawet, że pojawił się lód na zamkach drzwi wejściowych od wewnątrz! Wystarczyło tylko lekko rozszczelnić HS i już po pół godzinie bytności na budowie lód zniknął. To pociesza, bo zawsze martwiłam się o wentylację w razie braku prądu.

 

Brak postępów na budowie denerwuje mnie do tego stopnia, że nie mam nawet przyjemności w szukaniu inspiracji wykończeniowych.

Liczę, że w końcu odbijemy się od dna finansowego (po którym spacerujemy już jakiś czas) i wykańczanie domu wystartuje.

Przeraża mnie za to ogrom prac „zewnętrznych” typu: wjazd, ogrodzenie, ogród, garaż. OMG!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sąsiedzi

 

 

„Mamo, Mamo Ala przyjechała!!!!” taki okrzyk sąsiadki do swojej mamy (która nazywam Panią Babcią) przywitał mnie w niedzielę na budowie :lol2:.

Już mi serce stanęło, pewnie znowu jakaś kradzież na budowie (ostatnio okradziono stolarnię znajdującą się obok mojego obecnego domu, dom ekspedientki ze sklepu w tej samej miejscowości, więc…)

Ale nie, nie było kradzieży, okazało się, że Pani Babcia nie widząc mnie kilka dni na budowie przekonana była, że sprzedaliśmy dom i zrezygnowaliśmy z budowy ;-). I była z tego powodu bardzo niepocieszona. Uspokoiłam sąsiadki, że nie zrezygnowaliśmy tylko po prostu tempo prac wykończeniowych zostało „nieco” spowolnione.

 

 

Pani Babcia to bardzo miła pani. Zawsze kiedy mnie zobaczy ma ochotę pogadać, wypytać się o wszystko (czego akurat za bardzo nie lubię), ale też można się od niej trochę dowiedzieć - czy ktoś się kręcił na budowie, jak zachowują się robotnicy ;-), itp. Pani Babci mimo operacji na biodro i kolano i chodzenia o lasce uprawia ogródek i w okresie letnim i wczesnojesiennym zawsze obdarowuje mnie sałatą, fasolką, ogórkami i innymi płodami :yes:. Z pewnością będę się jej często radziła w sprawach ogródka warzywnego.

Sąsiad i Sąsiadka (zięć i córka Pani Babci) też są bardzo sympatyczni i pomocni. My w zamian użyczamy terenu dla koni, póki nic się na naszych „stepach” nic nie dzieje. Wiadomo trochę się mi nie podoba, że tak bardzo się podnieśli i był potrzebny mur oporowy, wolałabym, żeby nie zmieniali tak terenu stawem szopami dla koni, czy drogą. Jednakże liczę, że powolutku zagospodarują teren i będzie tak pięknie jak kiedyś. Ich tak samo jak nas zachwyciły widoki i okolica więc spodziewam się, że zrobią wszystko by znowu było pięknie.

Także na sąsiadów na razie narzekać nie mogę.

 

 

Ale mimo fajnych sąsiadów cieszę się niezmiernie, że nie mamy działki przy drodze prywatnej, że nasze przyłącza zależą jedynie od urzędów, a nie od osób prywatnych. Bo wiadomo jak to jest, zawsze jest dobrze do czasu. Przykładem jest choćby brama zrobiona z tyłu działki przy domu gdzie obecnie mieszkamy. Jak miało być poprawiane ogrodzenie Dziadek poszedł do swojego najlepszego przyjaciela (sąsiad za prywatną drogą) zapytać czy może sobie zamiast furtki zrobić awaryjną bramę na ich drogę. Sąsiad nie miał nic przeciwko. Ale jak już brama została zrobiona najlepszy przyjaciel Dziadka przestał się do niego odzywać i stał się jego wielkim wrogiem :(. Przestał się odzywać po 70 latach wielkiej przyjaźni…

Podobnie z innymi sąsiadami przy obecnym domu. Wprowadzili się kilka lat temu, jeszcze do zeszłego roku mówiłam za każdym razem jak ich zobaczyłam „dzień dobry”. Sąsiad z sąsiadką potrafią przejść obok na pół metra i nie odpowiedzieć na dzień dobry powiedziane jakby prosto w oczy. Mama tej sąsiadki tłumaczy to problemami ze wzrokiem (obydwoje jeżdżą samochodem ;)). I weź się układaj z takimi ludźmi na przykład w sprawie przyłącza jak ludzie udają, że Cię nie znają.

 

 

Mogą być sąsiedzi najmilsi na świecie, ale doradzi ktoś takiemu: „a co Ty taki dobry jesteś, czemu nie weźmiesz pieniędzy za tą drogę”, albo „oni na pewno oszukali Cię na granicy działki, na pewno weszli na Twoją działkę z płotem”. I taki ktoś już ma włożone w głowę nieufność, skąpstwo i nie pomaganie komuś innemu.

 

 

Lepiej od nikogo nie zależeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

PILNE - KIEROWNIK BUDOWY ZJAZDU

 

Pilnie poszukuję kierownika budowy zjazdu - musi mieć uprawnienia drogowe. Jeśli ktoś zna namiar na kogoś takiego please - piszcie w komentach. Bo nie umiem wyszukać.

Budowa w pod Warszawą (bo zapomniałam dodać).

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

kolejna Wielkanoc...

 

 

 

 

 

...nie w Nowym Domu

 

Ale nie przeszkodzi to mi w złożeniu moim Czytelnikom życzeń świątecznych.

 

 

 

Kochani życzę Wam zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz wesołego Alleluja i oczywiście mokrego Dyngusa!

 

http://i.imgur.com/ITBCsRJ.png

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months później...
  • 4 months później...

pierwsze święta w nowym domu :-D

 

Rodzinnych i smacznych Świąt Bożego Narodzenia. Zdrowia i pomyślności na nadchodzący Nowy Rok od Alicji z Rodziną.

 

 

[Miało być zdjęcie ale nie umiem załączyć zdjęcia z komórki, jak dorobimy się internetu będzie zaległa relacja ]

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months później...

bardzo zaległa relacja...

 

Jestem winna forumowiczom, którzy tu czasami zaglądali na bardzo zaległą relację. Czas leczy rany i dzisiaj nie denerwuję się aż tak mocno, jak w zeszłym roku, na wspomnienie wykonywania wjazdu na działkę.

Miałam ogromny problem ze znalezieniem kierownika budowy do zjazdu i ekipy do budowy tegoż zjazdu.

W ramach przypomnienia wjazd na posesję z drogi powiatowej wymagał pozwolenia na budowę. I teraz ważne informacje dla tych, przed którymi budowa zjazdu z drogi powiatowej:

Trzeba uzyskać, w kolejności załatwiania następujące dokumenty:

- opinia komunikacyjna Powiatowego Inżyniera Ruchu w Starostwie Powiatowym

- decyzja lokalizacyjna zjazdu z Zarządu Dróg Powiatowych,

- projekt budowlany zjazdu (sporządzony przez projektanta z odpowiednimi uprawnieniami)

- uzgodnienie projektu pod względem technicznym przez człowieka z odpowiednimi uprawnieniami (załatwiał to dla mnie projektant, nie wiem czy to się robi w ZDP czy szuka indywidualnie człowieka)

No dobra, mamy wreszcie pozwolenie na budowę zjazdu z drogi powiatowej. Cieszymy się bo mamy 3 lata na jego wybudowanie, a że ZDP zażyczył sobie kostki na wjeździe to bez sensu kłaść kostkę przed zakończeniem budowy prawda?

 

Myślę sobie, nie będę robiła tego zjazdu – ten tymczasowy świetnie się sprawdza, zrobię go jak będę robiła docelowe ogrodzenie i jak będę robiła teren. Dzisiaj zdaję sobie sprawę z tego, że jestem niesamowicie naiwna.

Po pierwsze żeby otrzymać odbiór budynku musiałam mieć najpierw odbiór zjazdu.

Po drugie skończyły się pieniądze i wizja ogrodzenia i ogrodu rozpłynęła się jak fatamorgana (notabene do dzisiaj ta wizja jest niestety niezrealizowana)

Po trzecie – owszem PnB z powiatu ważne jest 3 lata, ale decyzja lokalizacyjna ważna 3 lata od wydania jeżeli wjazd nie został wybudowany (a nie jak w pozwoleniu rozpoczęte prace). Moje pozwolenie wydane było 21.07.2011, a decyzja 17.05.2011 r. Popatrzcie ile trwało wydanie prostego pozwolenia... No i w marcu zaczął się mi palić grunt pod nogami – bo, żeby chociaż zgłosić do nadzoru rozpoczęcie prac przy zjeździe musiałam mieć kierownika budowy. A co już dostałam kontakt do kogoś poleconego, to albo był zajęty przy budowie poważnych dróg lub mostów, albo był chory, i nie było chętnego do zajęcia się budową małego, nic nie znaczącego w kosmosie zjazdu na moją posesję z drogi powiatowej.

Po wielu trudach udało się mi w kwietniu dotrzeć do człowieka, który wspaniałomyślnie zgodził się pokierować pracami budowlanymi zjazdu. Pomyśleliśmy z mężem – to już z górki :-)

Rzutem na taśmę zgłaszam budowę zjazdu 30.04.2014!

Po rozmowie z kierownikiem okazało się, że życie nie jest takie proste jak mi się znowu wydawało, bo ja potrzebuję jeszcze kilku papierów zanim zabiorę się za budowanie.

Potrzebne są w kolejności załatwiania:

- projekt organizacji ruchu na czas budowy zjazdu (tzw. tymczasowa organizacja ruchu)

- projekt zmian w stałej organizacji ruchu (tzw. stała organizacja ruchu)

Obydwa projekty mogą być wykonane przez inwestora, ale nie oszukujmy się inwestor bez odpowiedniej wiedzy nie jest tego w stanie sam zrobić – czyli tak naprawdę muszą być zrobione przez projektanta, który się tym zajmuje.

- projekty muszą być zaopiniowane pozytywnie przez Komendanta Policji Powiatowej (odpowiednie pieczątki)

- projekty muszą być zatwierdzone w Starostwie przez Powiatowego Inżyniera Ruchu

Ww dokumenty załatwiłam w okresie 27 kwietnia 5 maja 2014 (z Młodą chorą w domu). Poznałam siłę życzliwości ludzkiej – wszystkim, którzy mi wtedy pomogli SERDECZNIE DZIĘKUJĘ (mimo, że pewnie nie czytają tego dziennika). Wtedy nazwisko kierownika budowy zjazdu bardzo mi pomogło.

 

W międzyczasie rozmawiam z kilkoma firmami budującymi zjazdy. Szukanie firm też było trudne bo znowu, albo ktoś realizuje jakiś przetarg i nie ma czasu, albo autostradę i 4 metrowym zjazdem nie jest zainteresowany. Ale w końcu 4 firmy zostały na placu boju – czekam na wyceny...

Taka dygresja...nie wiem dlaczego Zarząd dróg Powiatowych wymaga, żeby to była wyspecjalizowana firma. Dlaczego to nie może być Zdzisiu czy Mieciu, który umie układać kostkę.

Żeby zacząć wreszcie budowanie potrzebuję wiedzieć kto się zdecydował bo Zarząd Dróg powiatowych musi mi wydać:

- zezwolenie na zajęcie pasa drogowego w celu prowadzenia robót.

Do tego zezwolenia muszę znać dokładnie nazwę firmy oraz termin realizacji – bo za każdy dzień zajęcia pasa płaci się opłatę. Nie ma możliwości wykonywania zjazdu bez takiego zezwolenia (np. z deklaracją, że nie zajmę pasa), nie i już!

I tutaj zonk – nazwisko kierownika działa odwrotnie niż papiery – nikt nie podejmuje się prac u mnie...

W ten oto sposób około 13 maja zostaję na lodzie. Mimo, że na prace przewidziane są 2 dni (bo wjazd tymczasowy został tak zrobiony, żeby był zaczątkiem do docelowego) i zdążyłabym w terminie ważności decyzji lokalizacyjnej.

Po wielu telefonach znajduję firmę z Warszawy, która nie zna tego kierownika, więc decyduje się wykonać ten zjazd, ale już niestety decyzja lokalizacyjna jest nieważna.

Papiery, które muszę załatwiać od nowa to: opinia komunikacyjna i decyzja lokalizacyjna. Całe szczęście udało się wykorzystać pozostałe papiery przygotowane wcześniej.

Uff, uzyskuję zgodę na zajęcie pasa drogowego.

 

Budowy zjazdu – wybaczcie nie opiszę. Znowu nie obyło się bez problemów. Teraz wiem, dlaczego inne firmy się wycofały. Dość powiedzieć, że ta która się zdecydowała chciała zrezygnować w połowie prac. Do tego projekt okazał się mieć poważny błąd w postaci różnych wymiarów na 3 rysunkach (raz wysokość wjazdu miała 74 cm od dna rowu, raz 73 innym razem 76cm). Jakoś z tego wybrnęliśmy, ale winę za ogromny stres jaki przeżyliśmy z Mężem ponosi i firma (panowie mieli na początku prac projekt w głębokim poważaniu, i robili po swojemu) i kierownik (który przyjechał sprawdzić prace i jedyne co robił, to mówił, że wszystko jest źle – bez poradzenia jak powinno być aby było dobrze).

 

Udało się wykonać zjazd, odebrać wjazd, udało się odebrać dom – przynajmniej to bez problemów.

I mieszkamy już oficjalnie od 29 grudnia 2014 roku.

 

Wiele jeszcze jest nie zrobione (ogrodzenie docelowe, ogród, garaż) w środku (garderoby, szafy zabudowane u dzieci, zabudowy rur, meble, impregnacja schodów, taras). Ale powoli wszystko zrobimy.

 

W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim, którzy pomogli mi w budowaniu tego domu DZIĘKUJĘ.

Niestety zdjęcia nie chcą się mi wgrać do albumu :-(

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...