Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dom na zboczu - DZIENNIK


Recommended Posts

na wariackich papierach - czyli normalny dzień z życia Alicji

 

O co chodzi. ano o zamawianie materiałów. No dzisiaj to byłam lekko wkurzona. Najpierw zawieźć chłopców na zajęcia wakacyjne. Potem odwiedziny na budowie. Tam miała być miła wizyta z robieniem aktualnych zdjęć. Lecz okazało się, że na JUŻ! panu Wykonawcy są potrzebne następujące materiały:

- piach wiślany sortowany NO DOBRA MOŻE BYĆ PO POŁUDNIU (wieczorem mówił tylko o kopanym i taki załatwiłam na rano, jak sobie życzył)

- papa termozgrzewalna na izolacje poziome ław NA DZISIAJ W POŁUDNIE (what!, what!, ale ja jeszcze się nie przygotowałam z tego tematu!!!!!, ja nie wiem jakie są papy, które najlepiej dać, ja myślałam ze mam bardzo dużo czasu na przygotowanie się do tego - no normalnie panika)

- grunt pod papę NA DZISIAJ W POŁUDNIE (?????, Pani Alu w składzie będą wiedzieli - a ja to nie muszę?)

- bloczki betonowe gładkie NA DZISIAJ W POŁUDNIE (ok wiem gdzie są te co się Panu podobały - bo to nie ma być szajs co się sam rozpada, tylko ładne bloczki, rozmawialiśmy o tym wczoraj pojadę zamówię, ale nie mówił, że na natychmiast)

- cement NA DZISIAJ W POŁUDNIE (no mam nadzieję, że o cement nie będzie tak trudno)

- wapno w płynie NA DZISIAJ W POŁUDNIE (eee, ki czort?, ja pamiętam dół w ziemi na budowie mojego domu rodzinnego, ale teraz wszystko się widocznie pozmieniało).

 

No i dziwnym trafem spotykam na budowie Panią z pewnej hurtowni budowlanej :D. Uff pani na pewno się zna i w dodatku jest z kolegą.

Podałam Pani co mi potrzebne i myślę problem z głowy. Pani przygotuje mi całościową ofertę na materiały do budowy. Ale na to będę musiała poczekać. Papa najwyżej będzie po południu, trudno! Ale po bloczki o jednak muszę jechać, bo Pani tych akurat nie ma. Cóż myślę, pojadę sobie do domu, zrobię kawkę i przez telefon zamówię, a zapłacę przelewem, Mała będzie siedzieć przy bajkach i pogadam spokojnie o innych materiałach posprawdzam sobie ceny...

 

O ja naiwna. Nie ma tak! Pani sobie przyjedzie, pogada z panem XX, on pani powie jakie są ceny. Ale jak to nie może przez telefon? Bo może nie opłaca się mi przyjeżdżać, mam małe dziecko do zabrania. No niestety oferta na całą budowę tylko osobiście, ceny ustali pani pan XX :-(. Cóż dziecko pod pachę i jadę. Byłyśmy w domu niecałe 40 minut, kawki niet. Myślę jakoś przeżyję, pogadam 15-20 minut i po sprawie...

Znowu o ja naiwna!

Najpierw czekałam na pana XX około 40 minut (jeśli nie więcej, Mała zdążyła dotknąć WSZYSTKIEGO w hurtowni), bo miał być w ciągu 20 minut. Potem pan przeleciał obok mnie kilka razy i mimo, że wiedział, że na niego czeka pani z dzieckiem nie przyznał się że jest panem XX. Potem jak w końcu panie z hurtowni powiedziały, gdzie mam iść bo on już jest, to pan miał do mnei pretensje że go nie zaczepiłam, a skąd ja niby miałam wiedzieć że on to pan XX, do takiej hurtowni przychodzi przecież dużo panów i nie mogę każdego zaczepiać: "Przepraszam pan XX? Nie? A to przepraszam." Potem pan odbierając 1000 telefonów podczas rozmowy ze mną, poganiając mnie, że mam szybciej załatwiać z nim sprawę, podał mi ceny na niektóre materiały. Wydaje się że pan XX to jedyny pan w tej hurtowni, który może ustalać jakąś ofertę dla klienta bo jest rozchwytywany i nie ma na nic czasu. Nie ma nawet czasu na rozmowę z tymże klientem. Kazali mi przywieźć projekt budowlany. Po cholerę?, pytam skoro nawet nie chciał zajrzeć, a podobno miał mi przygotować ofertę na cały dom? Podał mi ceny jednostkowe na niektóre materiały. Wykazując przy tym moją niewiedzę na tematy budowlane - cóż nie muszę być chyba budowlańcem, żeby zamawiać materiały na swój dom, to przecież on jest Doradcą Technicznym klienta - to on powinien mi doradzić, po tym jakie dałam mu wytyczne od wykonawcy... - i zasiewając niepokój w mym sercu że być może mój wykonawca mając take wymagania nie zna się na swoim fachu...

Ale może ja mam już za duże wymagania?

No jakoś mimo tego wszystkiego udało się mi uzyskać jakieś tam wyceny, dostałam bardzo ważną karteczkę od pana i ciesząc się jak głupia idę do kasy zamawiać materiały. Coś niecoś udało się mi już w cenach zorientować w innych hurtowniach wcześniej (czekając na pana wykonałam parę telefonów) i ceny od pana są zadowalające (czytaj niższe niż tam gdzie sprawdzałam).

No więc zamawiam w kasie i już pierwszy zonk: "Ale jak to mam od razu zapłacić? Pan XX mówił że mogę przelewem" (miałam dzisiaj sporo nerwów bankomaty nie chciały mi wypłacić tyle kasy ile chciałam a przeciez podwyższyłam limity). Panie na to, że pierwszy raz słyszą ze przelewem - jak przelewem, to materiały wyjdą dopiero po otrzymaniu zapłaty. No żesz, do jasnej ciasnej...! Nic nie rozumiem! No dobra to zapłacę przy odbiorze. I już zamawiam te nieszczęsne bloczki, ale niestety nie będzie ich na dzisiaj (czyli NATYCHMIAST), na jutro po południu. Trudno, mówię. Ale znowu problem - pani ich nie ma w systemie, czyli nie ma ich w magazynie. ???????? No dobra, to w takim razie płacę za papę (tyle mam) i grunt (o okazało się, że to dysperbit) a bloczki pojadą innym transportem. No tak to proszę jeszcze za transport papy. zdziwienie Ale jak to przeciez pan XX mówił, że już mam w cenie materiału? Niemożliwe, taki układ dotyczy tylko bloczków, to papę pani może zabrać do swojego samochodu..." Że co? Jak pani sobie to wyobraża, ja mam samochód osobowy, a nie dostawczy No to pani zadzwoni do fachowca, niech on to odbierze dzwonię, jutro jadąc od siebie zabierze, uff

A teraz najlepsze: a momencie kiedy pani wypisuje mi zlecenie i fakturę na boczki, dzwoni do mnie pan XX, że on mi tych bloczków nie sprzeda, bo ich nie ma i nie ma ich czym do mnie przywieźć. No po prostu ręce mi opadły. Przybiega do mnie i prawie się obrażając chce wmusić we mnie bloczki pióro-wpust. Ale ja mu tłumaczę, że takich mój wykonawca nie chce, on tego nie przyjmuje do wiadomości i zasuwa mi tekst "To kto rządzi na Pani budowie Pani czy wykonawca? Że co to za wykonawca beznadziejny itp". Tym mnie wkurzył, ale nie dałam po sobie poznać, tylko się uśmiechnęłam i powiedziałam, że o materiałach decydują wykonawca, architekt i ja!

Co za gość? Ustalone mam od dawna z wykonawcą, jakie bloczki, że gładkie i jemu nic do tego.

W efekcie czekam na wykonawcę w tym składzie budowlanym denerwując się, że nie zdążę odebrać dzieci. Decyduję się jednak jechać po dzieci bo mam dosyć blisko (dzwonię czy już wrócili z wycieczki, wrócili ok, jadę po nich) - wykonawca mówi, że poczeka na mnie. Mała - święte dziecko - cały czas ze mną, a to w samochodzie, a to biega po składzie gubiąc się mi co chwila między regałami przyprawiając mnie o zawały serca, ale nie marudzi, tylko nie przybiega jak ją wołam.

Jak wróciłam - rozmawiamy z paniami - one nie są w stanie mi W OGÓLE zagwarantować czy w tym tygodniu przywiozą mi te bloczki. To już jednak jest niepoważne.

Decyzja - jedziemy z wykonawcą (ja z trójką dzieci) szukać bloczków, najlepiej jeszcze w dobrej cenie, niech na złość będzie lepsza niż w opisywanym składzie - naiwna.

Skład nr jeden - duuuużo drożej. :cry:

Skład nr 2 - ??????? TANIEJ, TANIEJ, BĘDĄ NA JUTRO RANO, MOŻNA SIĘ ROZLICZAĆ PRZELEWAMI - co za szczęście!

Jednak naiwność - czyli nadzieja popłaca.

Po kilku godzinach (około 17.00) wracamy z Niunią do domu - ja z bólem głowy, ona bez obiadu, ale za to zjadła chociaż rogala, a chłopcy rozżaleni, że nie pojechaliśmy na budowę :D. Już nie miałam serca wieźć tam Małej, i siły, poza tym - JEŚĆ! Całe szczęście miałam jeszcze zupę ulubioną Niuni - zjedliśmy i jakoś dzień minął.

Wykonawcy powiedziałam, że to ostatni raz. I jeszcze mu to powtórzę kilka razy. A miał powiedziane tyle razy MATERIAŁY Z WYPRZEDZENIEM CO NAJMNIEJ 3 DNIOWYM.

 

Wiem, że to długi wpis - ale mam nadzieję, że to był najgorszy dzień (znowu naiwna?).

 

Co prawda jutro też zapowiada się ciekawie...

- zawieźć chłopaków na zajęcia (mąż na badaniach w szpitalu, muszę ja)

- pojechać i wypożyczyć agregat (załatwienie prowizorki w powiecie Otwock graniczy z cudem i jest tylko dla BARDZO BOGATYCH inwestorów - tyle uzgodnień, dostalibyśmy zgodę jak już nie potrzebowalibyśmy prądu)

- po drodze zatankować samochód i kanister do agregatu

- zwieźć ww na budowę

- pojechać do starostwa z papierami kolejnymi (uprawomocnienie PnB na wjazd i inne)

- zapłacić za beton

- odwiedzić wreszcie Ciocię w szpitalu

- zrobić aktualne zdjęcia na budowie

- pranie, prasowanie, obiad i takie tam

 

 

Czy nie będzie już ani jednego normalnego dnia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 281
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • adk

    282

bardzo ważna rzecz

 

Zapomniałam o bardzo ważnej rzeczy! Obiecuję będzie krótko :-).

W poniedziałek byłam w Kraśniku zamówić cegłę pełną ręcznie formowaną.

Dostałam ofertę z Cegielni Hoffmanowskiej i pojechaliśmy z architektem zobaczyć na żywo. Jak przyjechaliśmy, to pan pokazał nam cegły dostępne dopiero w maju 2012 :cry:. Nie wiedziałam o co chodzi, przysłał nam ofertę na coś czego nie ma, nie rozumiem??? Świat budowlańców to jakiś dziwny świat. Pokazał nam inną niż oferowaną, kolor OK, ale w innym wymiarze niż chcieliśmy. I co teraz? Jedziemy do ich drugiego zakładu. Tam coś oglądamy, ale się nam nie podoba, poza tym źle widać bo palety są zafoliowane. Wracamy... Zaczynamy gadkę z drugim panem (prezesem), on nam pokazuje jakąś cegłę, że mógłby mieć taką i podaję nazwę tej, którą nam oferowali - ulga dogadaliśmy się. Znowu na drugą cegielnię, zobaczyć na żywo bo przecież po to przyjechaliśmy.

Bardzo się nam podoba, bierzemy. Ale czy będzie tyle ile potrzebujemy?..................????????????????????.....................

Uff będzie, jeszcze trochę dopalą.

Wybrana cegła: CEGŁA TRADYCYJNA MALINOWA. Zamieściłabym zdjęcie, ale niestety FM powiedziało, że za duże :-(, a nie mają tej cegły na stronie.

Jeszcze małe nieporozumienie bo prezes podaje dużo wyższą cenę niż ta z oferty!?!? Ale na hasło, że była na to oferta mówi, że OK - pierwsze słowo się liczy i sprawa załatwiona. Zapłata przy odbiorze.

Oczywiście cała wyprawa z Małą. Córcia zaprzyjaźniła się z synem prezesa, który jakby mógł to by nam pokazał swój ogródek warzywny i kotka. A czy przyjedziemy jeszcze? A Mała dostała od niego w prezencie kawałek cegły, którym można rysować! Cena rzecz :D

Wróciłyśmy zamiast o 15 (jak obiecywał archi, który znowu się spóźnił) o 19.00.

Dobrze że chłopców odebrała mi koleżanka. Bo gdybym uwierzyła architektowi byłoby nieciekawie.

 

Kolor podobny do koloru tej cegły:

 

http://cms.rego.pl/_cms_data/hoff/_cms_img/normal/cegla_ciemna_czerwien_024.jpg

 

A po zaimpregnowaniu ściemnieje i będzie podobny trochę do tej cegły (ale chyba ciut jaśniejszy). Jednak na żywo wygląda to trochę inaczej.

 

http://cms.rego.pl/_cms_data/hoff/_cms_img/normal/fr.g_c_(10)_(800_x_600).jpg

 

Bardzo się cieszę z tej cegły :rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

znowu papierologia

 

Dzisiaj jestem zniechęcona. Bo przez niedopatrzenie męża i architekta wniosek o PnB na dom został źle wypełniony - na sam dom. I dlatego nasze pozwolenie na budowę jest tylko na dom. Nie wiadomo dlaczego babka w starostwie żądała od nas projektu szamba - myślałam, że dlatego ze w domyśle dom z szambem. Ale to dzisiaj okazało się (rozmowa w sekretariacie), że to było tylko jej widzimisię. czeka mnie składanie wniosku o pozwolenie na szambo albo na oczyszczalnię. Mam już naprawdę serdecznie dosyć STAROSTWA W OTWOCKU. NAPRAWDĘ DOSYĆ!!!! Jezu ja już nie mam siły tam biegać...

Ale winą za to niedopatrzenie obarczam architekta, który chyba raczej powinien wiedzieć, że we wniosku wpisuje się dom, garaż i szambo/oczyszczalnię. Co prawda on mi tłumaczył kiedyś, że celowo nie zgłaszał oczyszczalni, bo oczyszczalnia jest na zgłoszenie. A jakbyśmy wpisali w PnB to mogliby dłużej "obrabiać" wniosek. Ale ze względu na to, że nasza działka to obszar Natura 2000 - wszystko jest na pozwolenie, również oczyszczalnia, i trzeba będzie znowu prosić o ocenę u Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.

 

Do tego koszt i papierologia przy zrobieniu prowizorki budowlanej nas przygniotły. Znowu uzgodnienia z tysiącem urzędów - jakoś to prawo polskie jest ułomne. W jednym powiecie załatwią coś od ręki, w innym taka sama rzecz ma trwać wg najbardziej optymistycznych przewidywań ok 2 miesiące - jak to jest możliwe? Mamy różne przepisy dla każdego powiatu? W jednym jest to za darmo w drugim - czytaj Otwockim koszt samych papierów i uzgodnień w urzędach ok 1500 wzwyż. Ja pytam jak to jest możliwe??????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja cegła

 

Dzięki uprzejmości Roberta Skitka (mam nadzieję, że dobrze odmieniam), który zmniejszył zdjęcia mojej cegły do tylu Kb że FM dało radę ściągnąć mogę Wam ją wreszcie pokazać.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69667&d=1313093389

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69666&d=1313093386

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69665&d=1313093383

 

Ładna? Mnie się podoba :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

izolacja pozioma ław

 

Izolacja - papa termozgrzewalna,oksydowana Icopal - SIZ, Glasbit G200 S40. Majster mówi, że dobra. Mam nadzieję! Bo inaczej będę załamana.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69704&d=1313100786

 

Na razie część. Najmłodsza inwestorka załapała się w obiektyw.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69703&d=1313100749

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69702&d=1313100714

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

początek ścian fundamentowych

 

No i zaczynamy wychodzić ponad ziemię :-). Ale niestety niedługo to częściowo zasypiemy :-(. Wieczorne zdjęcia więc ich jakość nie jest najlepsza.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69721&d=1313101978

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69719&d=1313101909

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69713&d=1313101698

 

Na którejś z desek był zaznaczony poziom podłogi, ale nie mogę teraz znaleźć.

 

Jeszcze moja kochana Inwestorka z komórą :D, sprawdza "cy panowie dobze budują jej domek".

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69725&d=1313102624

 

 

A z najniższego punktu działki (czyli z wody w niby-rzeczce) widać tyle:

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69722&d=1313102013

 

Ciekawa jestem czy leciwe jabłonki przysypane taką warstwą gleby przetrwają. A jabłka kwaśne, że aż skręca :-).

 

Mam nadzieję, że jutro panowie pójdą do przodu.

 

Agregat przywiozłam, benzynę przywiozłam, bloczki domówione, wodę dostają od sąsiada. Nic tylko budować :D.

 

Idę spać bo mam dreszcze, tak mi zimno :-(, a Mała dostała kataru mimo, że była dobrze zabezpieczona przed dzisiejszym zimnem. Mam nadzieję, że się nie rozchoruje bo to bardzo skomplikuje załatwianie różnych rzeczy.

Wam też tak było dzisiaj zimno? Miałam wrażenie, że wieje znad bieguna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fundamenty

 

Ściany fundamentowe pną się do góry. Niedługo będą zasypywać piachem i zagęszczać.

 

Tutaj widać, że sąsiadka sprawdza jakość prac.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69848&d=1313179956

 

 

Prace nad położeniem rur kanalizacyjnych rozpoczęte.

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69846&d=1313179888

 

Tutaj zdjęcie na którym próbowałam uchwycić wysokość podłogi na poziomie -1.

Widać taką biało-czerwoną taśmę przywiązaną do deski, patrząc na pręty na pierwszym planie.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69855&d=1313180201

 

Tu szersze spojrzenie. Jeszcze mają trochę do wymurowania. Ale już jestem przerażona ile wejdzie piachu pod chudziaka.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69850&d=1313180029

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

blaszak

 

No i małe sprawozdanko z montażu garażu blaszanego.

Po pierwsze mieli być jutro rano. Po drugie majster z ekipą mieli przygotować teren (wyrównać trochę, bo porobiły się bruzdy).

Byli dzisiaj późnym wieczorem. Obśmiali teren do posadowienia blaszaka ale mówi się trudno, musieli postawić tam gdzie pokazałam i już. Zrobili to w około 20 minut, może nawet szybciej. Nie wiem czy zawsze tak pracują, czy też tak bardzo gryzły komary ;), ale tempo mieli niesamowite.

Oto krótka fotorelacja.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69865&d=1313180685

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69870&d=1313180860

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69857&d=1313180408

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69856&d=1313180354

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=69868&d=1313180790

 

Jeszcze tylko moi panowie muszą zakotwiczyć garaż w podłoże, żeby wiatr go nie zwiał, lub żeby nie zmienił właściciela. I po wszystkim.

 

Mój plac budowy, zaczyna przypominać plac budowy :-).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z pamięcią coraz gorzej...

 

Miałam napisać przecież jeszcze o tym, że wreszcie doczekaliśmy się operatu do kredytu, ale zamiast rano - był do odebrania po południu. Dlatego też udało się złożyć tylko jeden wniosek kredytowy - Nordea. Ale oczywiście pan nie powiedział o wszystkich papierach potrzebnych, i mąż musi jeszcze donieść jakieś zaświadczenie z pracy. Poza tym muszę podpisać kosztorys... mimo, że napisane jest na papierze podpis kierownika budowy????? Gdzie logika?

 

Zapłaciłam za beton - duuuużo kasy 9800zł (41,5m3 - 36m3 ławy B25 z dodatkiem wodszczelnym i 5,5m3 wjazd B25 i B15 bo było na dwa razy). To chyba dobra cena?

Zapłaciłam też za cegłę hoffmanowską, która przyjedzie do mnie z zaskoczenia już we wtorek :D. Cieszę się, że już ją będę miała.

Odebrałam dziennik budowy na wjazd, zaskoczona że mogłam to zrobić dzisiaj, ale super.

 

Zaczynam nie mieć kasy i denerwuję się tym coraz bardziej.

 

Mąż mnie dzisiaj dzielnie wspierał i ugotował dla nas wszystkich pyszna zupę pomidorową. Mała niestety tak długa ją jadła, że aż zasnęła :-(. Ma tak zawalony nos katarem, że szok! Udało się mi też pojechać do cioci do szpitala, ale niestety prawie całą wizytę spędziłam warując pod gabinetem pani doktor, pilnując żeby mi nie uciekła. Ale i tak niewiele się dowiedziałam.

 

Jutro wielkie plany na wyspanie się :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kanalizacja

 

W sobotę moi panowie położyli rury do kanalizacji, wody i do rurek z glikolem dla PC. Mieli ciężką robotę bo po pierwsze nie w sześciu tylko w trzech, a po drugie musieli kopać w wyschniętej, bardzo twardej glinie. Sąsiad, który robił mi wykopy pod dom mówił, że kopanie łopatami w tej glinie to będzie ciężka robota - więc tym bardziej wielkie ukłony szacunku dla Panów.

Kanalizę miał zrobić brat mojego majstra, ale niestety kłopoty zdrowotne w rodzinie nie pozwoliły mu przyjechać. Mój majster z kolei nie chciał czekać aż kogoś spokojnie znajdę, ja nie chciałam ryzykować szukania kogoś na szybko i potem żałowania, że ten ktoś zrobił nie tak jak prosił architekt i dlatego poprosiłam mojego majstra, żeby to zrobił ze swoją ekipą. Architekt, przed wyjazdem na urlop, wszystko mu wyjaśnił jak to ma być zrobione, więc właściwie tylko jemu ufałam. Mówił, że zrobią tylko będę musiała za to dodatkowo zapłacić. No za ekstra robotę, wiadomo trzeba zapłacić (mam tylko nadzieję, że nie za dużo). Ciekawa jestem ile zażądają, bo za same rury i kolanka zapłaciłam 1800 zł!:jawdrop:

 

Fotosy:

1.wyjście pod szambo lub przydomową oczyszczalnię

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=70147&d=1313340476

 

2. w oddali rura wejściowa dla wody, rurek z glikolem i ewentualnie jakichś kabli (fi 200, nie mogę znaleźć zdjęcia ze zbliżenia, czyżbym nie zrobiła?)

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=70140&d=1313340023

 

3. znudzony inwestor główny (budowa: jakie to nuuuudneeee i córcia zajadająca już drugie najkwaśniejsze jabłko na świecie :-)

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=70139&d=1313339988

 

4. spotkanie wielu rur

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=70137&d=1313339917

 

5. chłopcy bawią się z psem sąsiadów. Bruno wolał jak mu rzucali kamienie a nie patykami. W pewnym momencie położył się w kałuży błotka i tak sobie leżał (sąsiadka nie była zadowolona), jakoś nikt nie chciał się do niego potem przytulić :D

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=70134&d=1313339814

 

 

 

Z innych tematów:

Mąż pojechał dzisiaj sam (buuu ja też chciałam, ale ktoś musiał zostać z dziećmi) wkopać kątowniki przy garażu, co by nie odfrunął przy większej wichurze.

 

 

A jutro przyjeżdża CEGŁA!! Nie wiem gdzie my ją złożymy? I czy mi jej nikt nie ukradnie :(.

 

[edit:

JAKIE JUTRO! WE WTOREK, jutro przecież święto!]

 

Nie wiem czy budować z silki czy z silikatów. Czy jest jakaś różnica między nimi oprócz wielkości? Silikaty wychodzą dużo taniej...

Edytowane przez adk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pomarzyć zawsze można...

 

... to nic nie kosztuje.

 

Wyczytałam właśnie u Balbiny200 o płytkach z Apavisa (http://www.apavisa.com). Jej się podoba płytka z serii Microcement. Mnie z kolei z serii Beton.

A konkretnie Beton grey lappato 45x90

 

http://www.apavisa.com/wp-content/themes/Screen1.3/productosImg/BETON%20GREY%20NATURAL%20756.jpg

 

A taka tylko biała do łazienek albo do kuchni.

http://www.apavisa.com/wp-content/themes/Screen1.3/productosImg/BETON%20WHITE%20NATURAL%20756.jpg

 

Seria ukochana Balbiny też piękna i większe wymiary płytek Microcement grey lappato 60x120

http://www.apavisa.com/wp-content/themes/Screen1.3/productosImg/MICROCEMENT%20GREY%20LAPPATO%20760.jpg

 

Jeszcze bardzo ładne są z serii Evolution grey natural 60x120

http://www.apavisa.com/wp-content/themes/Screen1.3/productosImg/EVOLUTION%20GREY%20NATURAL%20760.jpg

 

Albo te

Evolution white natural 60x120

http://www.apavisa.com/wp-content/themes/Screen1.3/productosImg/EVOLUTION%20WHITE%20NATURAL%20760.jpg

 

Wszystkie są piękne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

żeby nikt nie mówił, że nic się nie dzieje :-) STAN 0 GOTOWY!

 

Oj dzieje się, że HEJ!

Panu wykonawcy to chyba muszę dać na wstrzymanie, bo jak dalej będzie tak pędził z robotą to nie zdążymy złożyć wszystkich wniosków o kredyt, o dostaniu wspomnianego nie mówiąc..., a SSO będzie zakończone :-( :-). Cieszyć się czy płakać? Sama już nie wiem.

 

Jako, że mój mąż musiał zawieźć chłopców i dwóch kolegów na obóz szachowy nad morze wczoraj (a droga w jedna stronę zajęła mu 10 godzin i powrotna z 7-8 h) to wczoraj (wtorek) nie złożyliśmy wniosków o kredyt. Ja wczoraj z wywieszonym jęzorem wpadłam do jednego z banków na ostatnią minutę podpisać wniosek i parafować tonę papieru, a Pan z uśmiechem oznajmił mi, że jeszcze mąż musi dostarczyć zaświadczenie o zarobkach i zatrudnieniu (po kiego grzyba tak gnałam?, Męęęęęęężuuuuuuuu, dlaczego kazałeś się mi spieszyć?!?!!!)?

Wczoraj podjęłam heroiczną próbę przejścia przez formatki kosztorysowe 3 banków. Czekałam na małża bo uparł się wracać tego samego dnia znad morza, a wiem że nie lubi jazdy nocnej i monotonnej i bardzo się denerwowałam. Oczywiście banki nie robią kosztorysów w Excel'u tylko w Word'ie i PDF'ie bo przecież tak jest łatwiej wszystko policzyć zsumować i w ogóle... Co za X@X@. Każdy ma inne pozycje kosztorysowe - bo człowieku jak chcesz pieniążki to na nie zapracuj ;-). Przygotowałam jedną formatkę excelowską i miałam dosyć. Wczoraj znacznie ciekawiej było jednak poczytać FM :D

 

Ale dzisiaj nie było zmiłuj. Zrobiliśmy ufff jeden kosztorys i jestem zdziwiona jak bardzo dokładnie :-) Jutro może uda się złożyć...

 

Udało się nam dzisiaj pojechać do jednego banku i dostarczyć zaświadczenie z pracy męża. Pojechaliśmy też złożyć wniosek o kredyt do drugiego banku. Spóźnieni oczywiście i bez... operatu szacunkowego wymaganego przy złożeniu wniosku co się okazało już przy wysiadaniu z auta przy banku. Operat grzecznie leżał w domu na półce, aż wreszcie ktoś go spakuje do torby - nikt nie pamiętał (gapy, trąby, aaaaaaa). Byliśmy na siebie bardzo źli (mąż na siebie że zapomniał zabrać, ja na siebie, że zapomniałam przypomnieć) bo jechaliśmy do Warszawy specjalnie, żeby złożyć wniosek do tego banku i cały czas była mowa o tym operacie. Cóż, Pan nas przyjął mimo, że już powinien wychodzić do domu, obejrzał pozostałe papiery, pouzupełnialiśmy co nieco, przyjął wniosek, ja się mogłam zapytać o nurtujące mnie sprawy. No jestem pod wrażeniem, kulturalnie i rzeczowo i naprawdę doradczo! Jutro mąż dowiezie nieszczęsny operat i machina rusza. A Pan mi powiedział, że całość nie powinna trwać dłużej niż 3 tygodnie !!!!!! Czy Wy to słyszycie (sorki, czytacie?)!? No szok!

 

Dzisiaj było sporo do załatwienia -

1. kupić agregat - mąż - zamówiony,

2. przedłużyć wypożyczenie agregatu - ja (jutro jadę zapłacić za dodatkowe dni)

3. poupominać się o faktury - dojdą pocztą

4. zamówić i pojechać zapłacić za papę (nie przyjmują przelewów wrrrr) - zrobione, jutro wykonawca odbierze ze składu

5. pojechać na budowę i rozliczyć się z wykonawcą za etap budowy - STAN 0 - zrobione

6. pojechać do pracy męża (Warszawa) po zaświadczenie

7. zawieźć do Otwocka do banku zaświadczenie z pracy męża

8. pojechać do Warszawy do banku złożyć wniosek o kredyt

9. pojechać na budowę porobić aktualne zdjęcia - dotarłam po 20.30 i mam tylko romantyczne nocne zdjęcia chudziaka :D

 

Uff, ale dzisiaj łatwiej bo wszystko z mężem u boku :lol2:

 

I TERAZ NAJWAŻNIEJSZA WIADOMOŚĆ DNIA:

 

MAM STAN ZERO!!!!!!!

 

:wave:

Dopiero jutro wkleję nocne zdjęcia pięknego chudziaka, bo dzisiaj jestem już padnięta. Panowie naprawdę idą jak burza!

Beton musieli podlewać dosyć intensywnie bo prażyło u nas niemiłosiernie. Byłam sprawdzałam - nie ma dołów. Ale zobaczymy czy nie będzie gorzej, czy nic nie opadnie. Pod chudziakiem jest jednak gruba folia (czuję się bezpieczniej). Piasek ładnie ubity. Na chudziaka weszło 21m3, beton B20 wodoodporny. Cieszę się bardzo!

 

Jutro panowie zaczynają murować ściany poziomu -1, zaczynają od tej północnej z bloczków.

Majster namawia nas ciągle na zrobienie pomieszczenia pod tarasem, nie jestem temu chętna bo po pierwsze nie chcę zmian w projekcie, po drugie drzwi do tego pomieszczenia można zrobić tylko od południa i będzie to strrrrrasznie wyglądało. Ale mąż jest za i nie wiem jak mu to skutecznie wyperswadować. Pan mówi, że to będzie super pomieszczenie na kosiarkę, drewno do kominka, warzywa - ale tam będzie minusowa temperatura zimą i warzywa czy słoiki padną - poza tym mam od tego spiżarkę. A na kosiarkę jest już pomieszczenie wymyślone.

 

Obiecuję jutro zdjęcia. Dobranoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wreszcie zdjęcia chudziaka

 

Pochwaliłam się dość dawno temu, że mam chudziaka :-) ( (dnia 17.08.11 zalali)). Ale zdjęć brak...

Jakoś ostatnio ani aparat, ani komputer nie chcą ze mną współpracować. Jak czytam czyjś dziennik to jest Ok, dodani krótkiego wpisu OK ale już posiedzenie nad planami domu -komputer odmawia i jakbym słyszała "ależ Alicjo jestem już zmęczony", napisanie długaśnego postu we własnym dzienniku to samo "ależ Alicjo jestem już zmęczony".

Co to za samowolka! Dzisiaj go zaskoczyłam i próbuję napisać wcześniej niż o 2 w nocy.

 

Obiecane foty:

 

ubity piach na części pod chudziaka (na całości nie byłam)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71238&d=1314031644

 

folia kubełkowa na ścianach fundamentowych od wewnątrz, mam nadzieję, że dołożyli (tutaj pan nie miał jeszcze "mojej" więc dał tyle swojej ile miał

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71248&d=1314031886

 

Folii kubełkowej miało nie być, ale wykonawca stwierdził, ze bezpieczniej się będzie czuł jeśli ją damy. Tak samo z folią budowlaną pod chudziakiem. Część zdjęć jest u pana wykonawcy w jego komórce. Muszę go poprosić, żeby mi przesłał.

 

Jeszcze raz widok na ubity piach pod pokojem gospodarczym

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71249&d=1314031921

 

ciekawa jestem co oni tutaj zabezpieczali??? oczywiście zapomniałam zapytać

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71251&d=1314031992

 

rury do wody i na glikol

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71258&d=1314032235

 

nocne zdjęcia świeżego chudziaka (świeżo wylanego mam tylko takie)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71246&d=1314031818

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71255&d=1314032133

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71237&d=1314031610

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71257&d=1314032201

 

i moje ślady na chudziaku :-), był zalany koło południa lub ciut później, ale musieli mocno polewać i pewnie dlatego ślady zostały

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71262&d=1314032374

Edytowane przez adk
uzupełnienie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stan 0 a nawet więcej

 

Zaraz następnego dnia po zalaniu, zaczęli izolować fundamenty cz. II i budować ścianę północną z bloczków.

Fotorelacja

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71239&d=1314031679

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71261&d=1314032342

 

 

czy widzicie ile już jest ściany północnej (zdjęcia z następnego dnia po zalaniu, rano ok 10.30 (dla budowlańców to już dawno nie rano :D)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71241&d=1314031713

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71247&d=1314031852

 

bloczki niebezpiecznie postawione tuż, tuż nad wykopem

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71252&d=1314032028

 

"mama, zrób mi zdjęcie psy tackach"

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71253&d=1314032062

 

w roli głównej Mała Inwestorka, w tle piękny chudziak i dom sąsiada (który całym, jednym piętrem będzie górował nad naszym)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71260&d=1314032307

 

i jeszcze raz chudziak

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71268&d=1314032588

Sprawdzałam w dniu wylania czy są doły czy doliny. Na moje oko i palec nie było. Następnego dnia pooglądałam i też nic nie zauważyłam, mam nadzieję, że będzie OK.

Edytowane przez adk
ort
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trochę o tym WIĘCEJ, czyli pojawiają się ściany nośne

 

Pojawiają się to mało powiedziane, rosną w tempie ZAWROTNYM!!!!

Byliśmy na budowie w niedzielę i panowie w sobotę do 13.00 postawili całą ścianę północną i część wschodniej. Tempo mają naprawdę superowe. Nie powinnam ich wstrzymywać, ale boję się, że w końcu zabraknie kasy albo na robociznę albo na materiały... Na razie mam płynność. Ale jak będą tak pędzić to nie zdążę dostać kasy z kredytu.

A propos, przygoda kredytowa trwa - wciąż składamy wnioski. Wszyscy mówią czas wydania decyzji - tydzień. Ciekawa jestem bardzo! Pewnie będzie kredyt, ok, możemy podpisać umowę, ale... No i pytanie ile będzie tych ale.

 

Z innej beczki

Dla Oliwii liczyłam ile mnie kosztował stan 0 - koszty policzyłam mniej więcej botak jadą z robotą, że nie zdążam wpisywać rachunków w wykonanie budżetu. Zawsze mam ważniejsze sprawy do zrobienia.

 

Robocizna 15000+1500 za kanalizę+7500 za wykopki = 24000zł

Materiały (bloczki betonowe, stal, deski, beton, piach, rury do kanalizacji, gwoździe, papa, cement, wapno,

dysperbit, folia kubełkowa i folia pod chudziak) około 43500 zł

Nie liczę kosztów pośrednich typu wjazd tymczasowy, geodeta, nadzór, wypożyczenie agregatu, benzyna do niego, transport, palety, itp...

Do tego dojdą jeszcze koszty izolacji pionowej - wysokie (papa, grunt, styropian, druga papa).

A wstępna wycena SSO - ciut poniżej 300000 - massssakra! Chociaż zaczynam w to wierzyć powoli Bo byłam przekonana, że fundamenty są przeszacowane, a one były raczej niedoszacowane ...

 

Co do szacowania - poległam i jest mi STRASZNIE WSTYD! Uparłam się że sobie sprawdzę ile mi potrzebne silki E24 i E12. Usiadłam pewnej nocy i zaczęłam liczyć. Niestety projekt budowlany został w banku do kserowania i korzystałam ze szczątkowych materiałów w postaci rzutów i przekrojów. Fachowiec pewnie by sobie lepiej poradził, ale ja przeszacowałam ilości metrów o 100%. Mój wykonawca tez to policzył i jemu wyszła ilość zbliżona do tego co dostałam od architekta - więc chyba jak wróci z urlopu muszę mu zwrócić honor. Jest pewne ALE - nie mam projektu wykonawczego, ma go tylko wykonawca - więc może tu leży pies pogrzebany - bo na przykład nie wiem ile m2 nadproży. Nie wiem czy zaszły zmiany w stosunku do materiału niektórych ścian - bo bloczków betonowych zamówiłam zatrzęsienie. Było już chyba 6-7 dostaw. czuję się usprawiedliwiona acz nadal zawstydzona.

 

 

A teraz zdjęcia ścian, tak było w niedzielę:

 

ściana północna

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71317&d=1314040994

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71301&d=1314040725

 

ściana wschodnia, część przy schodach z tarasu, która nie będzie tynkowana

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71312&d=1314040958

Ale mam wątpliwości - nie podoba się mi. Budujemy teraz nie z Certusa tylko z Amerbloka. Byłam przekonana, że zrobimy taką imitację ściany z wielkiej cegły (bo Certus ma czerwone brzegi). Ale majster powiedział, że wychodzi za gruba fuga i będzie to brzydko wyglądało i poza tym Certus jest słabszy od Amerbloka. Ale taka ściana nie bardzo się mi podoba. Chyba, że jak to się oczyści to będzie wyglądało lepiej. Zobaczymy. Najwyżej otynkujemy.

 

zbliżenie na ścianę nie do tynkowania

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71298&d=1314040617

 

wyjście ze schodów tarasowych

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71304&d=1314040850

Trzeba będzie zebrać sporo ziemi i zrobić porządny mur oporowy na spółę z sąsiadem (będzie ogrodzeniem).

 

ściana wschodnia i na pierwszym planie dom sąsiada (oraz senior rodu z inwestorem)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71306&d=1314040886

 

widoczek z przyszłych sypialni (ale nie pamiętam, w której stałam)

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71311&d=1314040922

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=71302&d=1314040765

 

Zawieźliśmy na działkę Dziadka, który pochwalił. Pochodził trochę po "domu". A, że miał imieniny w piątek to wiadomość o tym, że się budujemy dotarła do części rodziny (syn i synowa Dziadka), która dotychczas nic o tym nie wiedziała. Wujek nic nie powiedział, ale ciocia podobno się "zapowietrzyła" z wrażenia. Oj zacznie się nachodzenie Dziadka, żeby jej przepisać dom, w którym teraz mieszkamy (dotychczas była pewna, że poddasze jest przepisane na nas) :mad:.

Z Ciocią w szpitalu niestety nie jest lepiej i z Teściem niestety też nie :-(.

 

 

Panowie przyjechali do mnie w piątek wieczorem po agregat (musieliśmy kupić, na prąd nie ma co liczyć do końca roku). Agregat stał jeszcze w pudle. Musiałam go sama przeciągnąć do garażu (ok 100kg), bo lunęło i zalało by go zupełnie. Panowie przyjechali, złożyli, uruchomili i załadowali do samochodu. Są super.

Ale byli wściekli (nie na mnie na deszcz) bo po południu w piątek przeszła u nas taka ulewa, że zmyło im bloczki z wybudowanych już ścian i musieli je łapać, co by nie odpłynęły za daleko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

maraton bankowy

 

Powoli dobiega końca nasze bieganie po bankach, a właściwie bieganie mojego męża, bo ja byłam z nim raptem w trzech bankach - co to za maraton :-).

Oczywiście wszystkie banki chcą żeby im udowodnić pieniędzmi na koncie nasz wkład własny, który zamierzamy wnieść w przyszłości. Ale kochane banki - czy wy wiecie, że ja dom buduję? I muszę czymś płacić za materiały! Pieniądze na koncie niestety topnieją zamiast przybywać. Co mogę odwlekam, a że niedużo mogę...

 

Nagrabił sobie dzisiaj wykonawca - stawiając mi ultimatum.

I nagrabił sobie ostatecznie architekt (ale tu szczerość jest ważna, trochę to nasza wina) - bo nie mam ani ja, ani kierowniczka budowy projektu wykonawczego konstrukcyjnego - który miał dostarczyć podpisany przez konstruktora - przed wyjazdem na wakacje. Ja byłam przekonana, że dostali ten projekt w formie wydruku mój wykonawca i w formie elektronicznej kierbudka. Ja też miałam dostać wydrukowany, ale nie przypomniałam i oto nie mam. Mea culpa!

 

Nie wiem o co chodzi ale z tego co mi moje własne życie pokazuje FACECI MAJĄ PROBLEM Z KOMUNIKACJĄ!!!!! Nie kobiety tylko właśnie faceci. Ja mówię kilka razy wykonawcy - zestawienie materiału - ile i na kiedy (bo muszę mieć kasę) - wydaje się, że rozumie o co mi chodzi, ale nic z tego nie wynika -> nie dostaję potrzebnych informacji, a potem są pretensje, że materiał potrzebny na już.

Architekt - tu się z kimś na coś umawia - nie przekazuje następnej osobie, ja o czymś wiem kier bud już nie, mąż o czymś wie - ja nie, wykonawca wie - ja i mąż nie, sąsiad wie - my i wykonawca nie. Nie wiem czy to taki styl pracy, czy to wynik tego, że u nas wszystko odbywa się jak na wariackich papierach. Trochę jesteśmy sobie winni bo pozwalamy na coś takiego, ale jestem już zmęczona tym wiązaniem szczegółów ze sobą i informowaniem wszystkich o wszystkim.

 

O mężu nie wspomnę (długa historia, wieczne "zapomniałem", mam wiecznie wrażenie, że jak nie przypomnę to nic nie będzie załatwione). Dzisiaj mamy jechać do banku, czego zapomniał mąż zabrać z pracy? Oczywiście całej torby z dokumentami! Dobrze, że mnie tknęło i zapytałam czy ma papiery (plecak gruby, byłam przekonana że są w plecaku). On się potem dziwi, ze ja zawsze zakładam, że czegoś nie-zrobił, nie-pamiętał, nie - dopisz własne...

 

No dobra - ponarzekałam sobie trochę... jutro rano jadę sprawdzić ile z silki wybudowali. Dzisiaj ściągnęliśmy do domu już po ciemku i nie było sensu jechać na budowę, bo tylko bym sobie mogła krzywdę zrobić.

 

A tak naprawdę to martwię się o kasę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czego nie zrobiłabym ponownie zaczynając budowę

 

Jeśli miałabym zaczynać budowę jeszcze raz to najpierw bym się do tego dobrze przygotowała.

 

Jak zaczęliśmy przygodę z projektowaniem domu była mowa o tym, ze rok 2011 przeznaczamy na zbieranie funduszy, papierologię na spokojnie, wyceny itp. Potem nagle padło hasło "A może jednak zaczniemy budowę w tym roku?" i poszliśmy na żywioł.

I to jest największy błąd. Bo zaczynasz się wszędzie i zawsze i ze wszystkim spieszyć

- czekasz na PnB i obgryzasz paznokcie bo przecież masz umówioną ekipę i musisz zaraz zaczynać,

- czekasz na projekt wykonawczy już po rozpoczęciu budowy bo przecież zacząłeś bez żeby było szybciej,

- składasz wnioski o kredyt w trakcie budowy i wkład własny topnieje na koncie i jak go musisz pokazać to go już dawno nie masz,

- kosztorysy robisz na oko bo przecież nie masz projektu wykonawczego - to na jakiej podstawie mają ci zrobić wycenę?

- wykonawca nie ma kiedy usiąść i zrobić zestawienie materiału bo w dzień woli budować a nie ślęczeć na papierami, a wieczorem z szacunku do jego zmęczenia i jego czasu prywatnego nie zawracasz mu tym głowy.

- itd.

 

Ja jestem z tych langsam, langsam i nie cierpię być nieprzygotowana.

 

Ciśnie się mi na usta "A nie mówiłam?" Bo mówiłam mężowi a może w przyszłym roku? A on stwierdził, że nie ma na co czekać...

 

Wczoraj wieczorem zrezygnowaliśmy ze składania wniosku do PeKaO SA bo chcieli kosztorys osobno materiały, osobno robocizna. No mam parę wycen na duże rzeczy ale tylko na SSO mam wycenę na robociznę a materiały nie mam jak policzyć bo przecież nie mam wykonawczego. Ale malowanie np - no nie mam zielonego pojęcia ile za farbę ile za robociznę, tynki to samo, elewacje to samo. Mąż stwierdził, że ma już dosyć rzeźbienia i wymyślania fikcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wolność

 

Pół godziny temu Mąż z Małą odjechali nad morze. Zostałam sama, samiuteńka na całe 6 dni .... nieeee, przecież jest Forum Muratora :D. I nie budowa, a wydarzenie rodzinne zatrzymało mnie na miejscu. Cóż trudno się mówi, ale zazdroszczę im baaaałdzo.

 

Wczoraj odbyło się spotkanie na szczycie: ja-archi-wykonawca. Oni coś tam sobie wyjaśnili. Archi potwierdził, że ściana, która się mi nie podoba mogła być zrobiona lepiej. Wyłożyłam archiemu strachy mojego męża co do braku możliwości dostania się pod taras i jego chęć zrobienia kolejnego otworu drzwiowego. Ustaliliśmy w końcu, że drzwi ok, miejsce wybrane będzie dobrze. I na więcej zmian nie wyrażam zgody! Boże, kolejne drzwi do kosztorysu!

 

Niestety nie będzie tak fajnie z transportem mat. bud. jak myślałam. Miała jeździć solówka z przyczepą. Ale będzie jeździła sama solówka. Przyczepa się nie mieści, do tego glina, głęboki wykop. Do tego jakieś nieporozumienia z rozładunkiem wychodzą. Muszę to wszystko dzisiaj wyjaśnić.

 

Idę zrobić sobie kawkę i jazda na budowę! Teraz mogę tam spędzić cały dzień. Z przerwą na zrobienie obiadu dziadkowi, zaległe pranie, zaległe prasowanie, posprzątanie wreszcie w domu bo nikt nie przeszkadza, wykoszenie trawy która zdążyła urosnąć do pasa, odwiedzenie Cioci w szpitalu, odebranie tabliczki na przyszły dom, zapłacenie za beton, rozliczenie się za transport i palety - ups zostanie coś dnia na wizytę na budowie :jawdrop:.

Naprawdę mam aż takie zaległości? Oj wstyd Alicjo, wstyd!

 

edit:

Kolejna rozmowa z Rodzicami nt brania kredytu. Brrrr, pokrzyczeli, pokrzyczeli...

Edytowane przez adk
uzupełnienie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...