Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dom na zboczu - KOMENTARZE


Recommended Posts

Alicja co u was? Robicie coś jeszcze?

 

Robimy, ale facet (już mu odebrałam zaszczytny tytuł "Wykonawca", bo mnie wku... sorry denerwuje) ma znowu opóźnienie około 2,5 tygodniowe z zakończeniem robót. Miał skończyć na początku listopada potem za tydzień, potem "15.11 będzie miała Pani wszystko zrobione...", efekt jest taki, że przyjechał dopiero dzisiaj. Jest mało do zrobienia: barierka wokół zejścia na schody, komin od grilla zewnętrznego, attyki (zabrakło 13 sztuk silki) i wieńce na nich, działówki na górze i dokończenie działówek na dole. Oczywiście posprzątanie placu budowy, zdjęcie szalunków, i usunięcie stempli, zabezpieczenie schodów przed następnymi ekipami, umiejscowienie treków/belek stanowych pod taras w miejscu docelowym.

To wszystko co pamiętam. Miał być jeszcze mur między nami, a sąsiadami jako praca dodatkowa - ale kręci raz mówi że zrobi, innym razem ze nie i poza tym potrzebne są szczegółowe informacje od konstruktora więc zrezygnuję z namawiania obecnej ekipy (zwłaszcza że jest DROGA).

 

Ja podczytuję trochę Twoje komentarze jak mam trochę czasu. Akcja z rurą w łazience na medal :D. Muszę sobie zapamiętać takie rozwiązanie ;-) bo nie wiadomo co się komu przyda...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 964
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

ale zanim nowe wyrośnie na tyle by dało cień - stara jabłoń będzie oblegana :) u nas pojawiły się hamaki i córka na jednej zrobiła sobie swoją baze :)

 

Domek na drzewie - odwieczne moich dzieci (i moje ) marzenie. Ale ta jabłoń na jakąkolwiek bazę jest niestety za słaba. Niestety najfajniejsze drzewo na naszej działce - stara jabłoń z pyyysznymi jabłkami była dokładnie w rogu domu. Nawet kombinowaliśmy żeby jakoś przesunąć, zmniejszyć dom tylko dla niej ale nie miało to sensu - bo jak zabraliśmy gdzieś pół metra to wychodziło to w innym miejscu i się nic nie zgrywało. Cóż poczekamy na swoją własną wiekową jabłoń :D. Tylko już ją trzeba sadzić co byśmy dożyli jej wiekowości ;-).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robimy, ale facet (już mu odebrałam zaszczytny tytuł "Wykonawca", bo mnie wku... sorry denerwuje) ma znowu opóźnienie około 2,5 tygodniowe z zakończeniem robót. Miał skończyć na początku listopada potem za tydzień, potem "15.11 będzie miała Pani wszystko zrobione...", efekt jest taki, że przyjechał dopiero dzisiaj. Jest mało do zrobienia: barierka wokół zejścia na schody, komin od grilla zewnętrznego, attyki (zabrakło 13 sztuk silki) i wieńce na nich, działówki na górze i dokończenie działówek na dole. Oczywiście posprzątanie placu budowy, zdjęcie szalunków, i usunięcie stempli, zabezpieczenie schodów przed następnymi ekipami, umiejscowienie treków/belek stanowych pod taras w miejscu docelowym.

To wszystko co pamiętam. Miał być jeszcze mur między nami, a sąsiadami jako praca dodatkowa - ale kręci raz mówi że zrobi, innym razem ze nie i poza tym potrzebne są szczegółowe informacje od konstruktora więc zrezygnuję z namawiania obecnej ekipy (zwłaszcza że jest DROGA).

 

Ja podczytuję trochę Twoje komentarze jak mam trochę czasu. Akcja z rurą w łazience na medal :D. Muszę sobie zapamiętać takie rozwiązanie ;-) bo nie wiadomo co się komu przyda...

 

Alicja jak czytam twoje opowieści to przypomina mi się mój okres SSO - KOSZMAR który do tej pory niestety się mści ... Ja nie dość że miałam STRASZNE opóźnienia (miał termin na koniec kwietnia a wyszedł z budowy po awanturach we wrześniu) to jeszcze facet tyle fuszerek odstawił, że do tej pory ponosimy tego koszty/konsekwencje :-x. Więc doskonale wiem co przeżywasz i ciary mam na plecach na samą myśl że mogłabym to jeszcze raz przechodzić. Przesyłam siłki i trzemam mocno kciuki za końcówkę tegorocznych założeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alicja jak czytam twoje opowieści to przypomina mi się mój okres SSO - KOSZMAR który do tej pory niestety się mści ... Ja nie dość że miałam STRASZNE opóźnienia (miał termin na koniec kwietnia a wyszedł z budowy po awanturach we wrześniu) to jeszcze facet tyle fuszerek odstawił, że do tej pory ponosimy tego koszty/konsekwencje :-x. Więc doskonale wiem co przeżywasz i ciary mam na plecach na samą myśl że mogłabym to jeszcze raz przechodzić. Przesyłam siłki i trzemam mocno kciuki za końcówkę tegorocznych założeń.

 

A wiesz, że czasami myślę o Tobie jak mnie już na maksa wnerwi facio tekstem kiedy to ma zamiar przyjść, a potem nie przychodzi.

 

O, o kciuki poproszę :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkrabeusz ale słodki :D.

 

A dzisiaj na "czerwonej drodze" do Aleksandrowa mój małż próbował ratować wyżła niemieckiego krótkowłosego czarno-białego (prawdopodobnie bo na rasach się nie znamy). Ktoś zostawił go w lesie. Załatwienie pomocy dla pozostawionego psa w lesie kosztuje więcej zachodu niż by się nam wydawało.Nikt nie chciał podjąć się zabrania go stamtąd. Mam ochotę pojechać i sprawdzić czy jeszcze tam czeka wycieńczony. Mąż mówił, że był już tak słaby, że się nie podnosił.

 

Jak można być takim bydlakiem i zostawiać zwierzę na śmierć z głodu i mrozu?????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A która to jest ta "czerwona droga"? Pierwszy raz słyszę (tzn. widzę) takie określenie.

 

Podobno ona kiedyś była faktycznie czerwona i stąd nazwa.

Od szosy na Lublin do Aleksandrowa (tam jest pętla jakiegoś autobusu). Droga moooocno dziurawa, obok lotniska. Jadąc nią mija się stadninę z padokiem. zaraz znajdę na zumi :-)

 

http://img403.imageshack.us/img403/4373/72fdf8e5e16e43f695cb8d3.png

 

Droga z nr 17 to szosa na Lublin. Ta droga zaznaczona na czerwono jeszcze w Wiązownie (na obrazku po prawej stronie mapy - wschód) to Lubelska w Wiązownie, a po drugiej stronie zaznaczona jako początek czerwonego szlaku, przechodząca w ul. Podkowy w Aleksandrowie to właśnie "czerwona droga" :-).

 

Chyba wyczerpująco :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkrabeusz ale słodki :D.

 

A dzisiaj na "czerwonej drodze" do Aleksandrowa mój małż próbował ratować wyżła niemieckiego krótkowłosego czarno-białego (prawdopodobnie bo na rasach się nie znamy). Ktoś zostawił go w lesie. Załatwienie pomocy dla pozostawionego psa w lesie kosztuje więcej zachodu niż by się nam wydawało.Nikt nie chciał podjąć się zabrania go stamtąd. Mam ochotę pojechać i sprawdzić czy jeszcze tam czeka wycieńczony. Mąż mówił, że był już tak słaby, że się nie podnosił.

 

Jak można być takim bydlakiem i zostawiać zwierzę na śmierć z głodu i mrozu?????

 

Yyyyyyyyy ale to zostawiliście go tam?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yyyyyyyyy ale to zostawiliście go tam?

 

Dlaczego nie dostaję powiadomień i wpisach!!!!!

 

Mąż odjechał bo dostał zapewnienie, że Animalsi się tym zajmą.

 

Małż jeszcze pojechał tam w piątek i w sobotę rano jeździł i sprawdzał czy pies jeszcze jest. Był, ale uciekał od męża. Pojechaliśmy znowu w sobotę po południu i znowu uciekł przed nami. Już sama nie wiem czy on nie czyjś??? Tylko tam biega. A pani z Animalsów mówiła mężowi, że sprawa załatwiona, że gmina powiedziała, że znalazł się właściciel. Bo przecież za każdym razem dzwonimy.

Muszę pojechać jutro - będę miała chwilę. Dla mnie podejrzane jest, że jak się podjeżdża samochodem to on jest zawsze w tym samym miejscu. Ale jak go przywołać do siebie, żeby nie uciekał. Bo już chcieliśmy go zabrać stamtąd i odwieźć do schroniska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zrobił co obiecał, czy było marudzenie?

 

Zrobił z marudzeniem. Strasznie nie chciał rozszaowywać teraz. Ale mu powiedziałam, że wtedy nie dostanie całej kasy to baaardzo przyspieszył. Zapomniał nadpoża w wiatrołapie i nie chciał go zrobić, ale że kierowniczka z którą się długo zna jeszcze o tym usłyszała ona kazała mu zrobić no i zrobił. Sprzątanie byle jak. Deskami zawalili dojście do przejścia dla rur z glikolem od PC i wody. Zrzucali deski na drzewo o które walczył archi... Nie wynieśli pustaków stropowych z domu.

 

Jest parę rzeczy, z którymi będę się teraz wozić. Ale wybudowane jest bardzo dobrze. Z tej części usługi jestem zadowolona. Natomiast komunikacja z inwestorem i archim - beznadzieja. No i każda drobnostka kosztowała od 1000 wzwyż :-(.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...