Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

M-131 moje miejsce


Recommended Posts

Pierwszy wpis będzie z tych banalnych. Po wielu burzliwych dyskusjach, przeglądzie setek katalogów z projektami, podejmowaniu decyzji o projekcie, później jej zmianie, weryfikacji w rzeczywistości, na mapie, sprawdziwszy strony świata i odkrywszy nasze potrzeby (z uwzględnieniem aspektu finansowego) WYBRALIŚMY!!

 

To M-131 z pracowni Konrada Matuszewskiego.

 

Dla nas akuratny, ma niemal wszystko czego potrzebujemy. Jak narazie zrobiliśmy jedną zmiankę w projekcie- wykusz out! Co będzie później, zobaczymy

 

http://www.najciekawszeprojekty.pl/projekt/km-763/m-131

 

pomimo kilkuletniego bywania na forum, nadal nie wiem jak wstawić zdjęcia...poduczę się i w kolejnej odsłonie pochwalę się moim kawałkiem ziemi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 99
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Leje niemiłosiernie, akurat teraz, gdy wszystko przygotowane, budowlaniec i my w pełnej gotowości, trawa skoszona (kurcze, byle by nie urosła na tym deszczu za bardzo!) :mad:

Tylko moje trzy działkowe żaby śmieją się z nas, że choć skosiliśmy im schronienie, to deszcz nas skutecznie wygonił...No cóż, one tam były przed nami...:oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj ten dzień! Wprawdzie jeszcze w pracy (do 11:00) ale myślami już na działce..

Nerwy, nerwy, w końcu to TEN DZIEŃ!!!

Wszystko przygotowane, z aparatem foto na pierwszym miejscu :D ale i tak martwię się, że coś wypadnie niespodziewanego.......

Wieczorem relacja z PIERWSZEGO DNIA BUDOWY

trzymajcie kciuki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaczyna się dziać! po pierwsze od wczoraj nie jeżdżę już na działkę ale na B U D O W Ę, a to niewiarygodnie duża różnica, dla mnie oczywiście :-)

po kolei- miało zacząć się punkt 12:00 a tu niespodzianka- 10:30 telefon od szefa budowy- "na działce jest może mąż, bo my już w drodze jesteśmy, no i po 11 ma być już gość z koparką i przydałoby się, żeby ktoś był" Mętlik, chaos w głowie- kurde, kurde, dopiero o 11:00 zaczyna mi się pół dnia urlopu, oczywiście męża na działce nie ma, bo pracuje, bo właśnie jest jakieś 60 km od działki, improwizacja, improwizacja.....no, ja jestem jeszcze w pracy, ale zaraz będę na działce, przebiorę się, wskakuję do auta i zaraz się widzimy. Wpadłam do pokoju szefowej, a ta od razu zorientowała się, że to już TA CHWILA, kazała się zebrać i zmykać na budowę :-) Jak ja się cieszę, że zmieniłam pracę :D

To ZARAZ BĘDĘ NA DZIAŁCE trwało hmmm jakieś 50 minut, a bo przebranie, złapanie papierów od geodety dla majstrów, wody do picia, aparatu (aaa w samochodzie zorientowałam się, że jednak go nie zabrałam), rety, samochód wyjątkowo zaparkowany dość daleko, ufff jadę, jadę, adrenalina na najwyższym poziomie, jadę, jadę- jestem! A tam kopara działa już w najlepsze, ekipa miło się przywitała, szefu wskazał swojego skarbnika od rozliczania się ze mną na bieżąco- kurcze skrupulatny, przeliczył kasę, świeżutką z banku, no, no- rzeczywiście skarbnik.

Zdziera się w humus, kawałek siatki zwinięty, co by auta miały dostęp do działki, szefu Adam powiedział, że robimy szersze ławy, co by było lepiej, stabilniej. Kiwam głową i od razu mówię, że nie znam się na tym, głupio się wtrącać nie będę, są specjalistami i liczę na nich. Nagle zgrzyt, koparkowy woła szefa ekipy. No tak, myślę sobie, dopiero zaczęli a tu jakaś mina, albo minę wykopali. Miną okazała się klapa od niby studzienki. Studzienką zaś jakiś zdziadziały zbiornik pomocniczy do lata świetlne istniejącego onegdaj szamba. Tfu! Pełno w nim wody, ale goście żartują, że inwestorka mieć będzie w salonie oczko wodne i pytają czy zostawić taki luksus czy opróżnić i zniszczyć. Zniszczyć! Unicestwić, Nie chcę tego i nie chcę, żeby odpoczywając przed tv w saluuunie nagle rwało mnie w nogach z powodu żyły wodnej czy szambowej, czy jakiejkolwiek innej!

Postałam chwilę, pogadałam, wymieniłam się numerami telefonu z bratem szefa- teraz to on przejmuje pieczę nad moją budową, spoko, dla mnie wszystko jedno, byle dobrze i solidnie. A zapewnienie mam, że goście są klasa i uczciwi, sprawdzeni w sytuacjach zwykłych i ekstremalnych, więc ufam, że i u mnie wszystko będzie dobrze.

A zanim pojawiłam się na działce, sąsiad dał majstrom prąda, udostępnił budo- garaż i swoje towarzystwo. Wydaje mi się, że bardziej cieszy go ta budowa i możliwość obcowania z innymi ludźmi niż własny kąt, rodzina i sąsiedzi. Gadki- szmatki jakby znali się od zawsze, oczywiście operator koparki równie mu znany,

a że to jakiś pociotek czy inny krewnyiznajomy królika, czyli jego samego, wesoło od razu się zrobiło i dość swojsko :-)

Sąsiad na inauguracji spisał się na medal!! Aaaa i na części swojej działki pozwolił nam składować różnej maści materiały budowlane.

Igrzyska zebrały moc kibiców obserwujących zmagania niemal sportowe mojej ekipy, piękna żółta koparka wymiatała ziemię na prawo i lewo- z prawej na trybunach sąsiad z rowerem, z lewej młody gość za siatką patrzył jak zaczarowany, sąsiadka z południowego zachodu głaszcząc jakiś krzak patrzyła, patrzyła, a jej oczy robiły się coraz większe i większe! Co chwilę rowerzysta drogą pomyka a okoliczne dzieciaki bez krępacji dokazują za ogrodzeniem...Wsi spokojna i wesoła można by powiedzieć....ale chyba nie tym razem!! :-)

Dwa razy zostaję wskazana palcem, pięć razy dzień dobry, nie liczę zdań typu ale się dzieje, ho ho!! No dzieje się, dzieje.Po jakimś czasie zabieram się do domu, mając nadzieję, że późnym popołudniej pojawię się znowu...No niestety plan wziął w łeb, bo po południu nadciągnęła złowroga chmura i deszcz się puścił okrutny, do tego burza jak sto pięćdziesiąt i dupa, dupa, zalało nowiuteńkie fundamenty.....!!!!

Dzisiaj wyposażona w nadzieję, że może burza ominęła moją nową wieś, przy boku młoda inwestorka, gumiaki w bagażniku- jedziemy na budowę!

Fundamenty są, a są! Mokre, no mokre! Ale tu kolejne zaskoczenie ze strony sąsiada na medal! Z boku wykopów podłączona jak ta lala działa pompa, wężykiem cichutko wypompowywuje wodę z moich nowiutkich fundamentów! Ale mnie ten widok rozczulił, na tyle mocno, że nie poczułam (oczywiście w pierwszej chwili) jak jakiś bezczelny bąk chłepce moją krew spod kolana!!! Fundamenty się suszą, panowie zwijają druty, zbijają deski w paliki, się dzieje i uspokajają, żebym się nie martwiła jak nie wyschnie do poniedziałku to najpóźniej we wtorek beton wjedzie. No nie martwię się, nie spieszę. Papierologia uczy cierpliwości, więc dzień w tą czy w drugą stronę nic nie zmieni- cnota cierpliwości na najwyższym poziomie!

Poniżej mała fotorelacja z pola walki- tfu budowy! Miłego patrzenia ( tylko dla wariatów- bo co tu fajnego, prócz kupy ziemi i jakiegoś dołu)

 

P1170041.JPG

 

P1170050.JPG

 

P1170046.JPG

i gra muzyczka!! ten element budowy najbardziej młodej inwestorce przypadł do gustu :D

 

DSC01216.JPG

 

nadzór inwestorski musi być

 

P1170049.JPG

tak, wszystko w porządku, możemy wracać do domu :)

Edytowane przez gosja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

było też dzisiaj podłączanie rodzinnej pompy- rodzinnej, bo od brata pożyczonej...jak i ta padnie, to będę musiała odkupić dwie..no dwie, bo sąsiadowa się spaliła, więc teraz już liczę razy dwa, w razie czego...

podłączanie trochę trwało, bo nie zabulgotało, nie wciągnęło, nie zassało, no nic...w pamięci tylko miałam jedno zdanie wypowiedziane przez brata, na odchodnym, gdy pakował mi swoją prywatną pompę do bagażnika- wiesz, to jest pływak, pływak co nie pływa, no wiesz, nie pływa...Nie zrozumiałam, bo pływał w okopach ale nic nie działało, nawet pływak. stoję tak z sąsiadem na skraju dołka pomocniczego przy fundamentach i nic..Kable sprawdzone, a jakże, nawet radio żeśmy podłączyli, co by się upewnić.. Ja w stylowych gumiaczkach, on również i tak se debatujemy o pływaku co niby pływa ale jednak nie...Zupełnie "przypadkiem"drogą przechodził sąsiad, ten z zachodu, Sąsiad na Medal woła go na pomoc..Zjawia się Robert- Sąsiad z Zachodu- przedstawia się miło i od razu mówi, że zna się na tych pompach, bo on taką samą ma (zastanawiające jest to, że na wsi każdy ma pompę....ja po trzydziestu paru latach życia kilka dni temu pierwszy raz w życiu pompę zobaczyłam na oczy, tak na żywca, a tu na wsi, na każdej wsi, każdy pompę ma jako produkt pierwszej potrzeby...hmm muszę się głębiej nad tym zastanowić) a wracając do pływaka- on właśnie tak ma, że się wiesza i nie ma pływać, bo jak pływa, to się automatycznie pompa wyłącza, bo to dla niej znak, że woda za nisko...więc Robert z zachodu podwiesza pływaka i w dwie sekundy pompa rusza z takim impetem, że pewnie o tej porze już większość wody wyssała! no szok normalnie :-) !! Za nadzór nad rodzinną pompą- czteropaczek dla Sąsiada na Medal!

 

dobranoc, tyle na dziś "atrakcji"

Edytowane przez gosja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Gosja!

 

Życzę duuużo suchego śródziemnomorskiego słoneczka i cierpliwości!

 

Pewnie nie będę oryginalny - na pewno już to analizowałaś - ale zapytam: nie da się jakiegoś przekopu do rowu melioracyjnego jakiegoś, czy cóś podobnego uskutecznić? Bo faktycznie "ryżowo" to wygląda...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Gosja!

 

Życzę duuużo suchego śródziemnomorskiego słoneczka i cierpliwości!

 

Pewnie nie będę oryginalny - na pewno już to analizowałaś - ale zapytam: nie da się jakiegoś przekopu do rowu melioracyjnego jakiegoś, czy cóś podobnego uskutecznić? Bo faktycznie "ryżowo" to wygląda...

 

mamy już coś takiego, niestety na taaaaaką wodę jaka ostatnio leje się z nieba, nie ma mocnych :-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

:bash::bash::bash::bash::mad::mad::mad::mad::mad:

 

po niecenzuralnych myślach, ok teraz już mogę napisać co następuje..

1. oczywiście coś nie tak

2. poważne nie tak

3. coś tam z jednej strony działki było zasypane, pewnie jakaś piwniczka, pewnie zasypana jakimś gruzem czy innych badziewiem, grunt od strony garażu dramatycznie miękki i nie będziemy go zbroić, nic nie da się zrobić dopóki geolog nie określi co się tam do cholery stało, co tam jest ukryte...

4. geolog będzie jutro o 7:30 (dodatkowe koszty 400 zł po jakiejś tam znajomości)

5. optymistyczny przebieg wydarzeń- kopiemy głębiej z jednej strony (ile jutro będziemy wiedzieć) robimy szersze ławy, zalewamy większą ilością betonu (dodatkowe koszty- jakie? jeszcze nie wiemy) i idziemy dalej

6. pesymistyczny przebieg wydarzeń- przesuwamy dom (żegnamy się z opcją wybudowania go w tym roku, bo przecież papierologia nie pozwoli na to by ot tak sobie przesunąć i budować na bieżąco...)

 

załamka

 

:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...