Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Życie jest Proste - wg Jagny i Petera


Recommended Posts

Jak wsiadałam do samochodu z umową i projektem pod pachą to uśmiech miałam dookoła głowy. Jednak po drodze ogarniały mnie coraz większe wątpliwości. Jakbym wzięła ten mdf, to byłyby pieniądze na kostkę, albo na szafy w wiatrołapie, albo na inne tak potrzebne rzeczy. No cóż... po ptokach. A drewno to przecież drewno, pocieszam się. Po drugie, Pan się ze mną pożegnał a na dodatek przedstawił na odchodne Pana od Montażu. Zaraz, a pomiary? Oni tak ufają naszemu obrazkowi z wymiarami?! Ja sama mu nie ufam, tym bardziej, że mierzyliśmy bez tynków i zapomnieliśmy Panu powiedzieć o podwieszanym suficie! :eek: Wpadłam do domu i uważnie przeczytałam również małe druczki, na drugiej stronie umowy, które przedtem tylko omiotłam wzrokiem, bo interesowało mnie tylko to ile mam zapłacić i za co. No i czytam, że jeżeli Klient sam dostarcza zwymiarowany rzut, to jest odpowiedzialny za wszystkie błędy i wszelkie poprawki będą na jego koszt. A jak firma montująca ma robić pomiary, to za to się dodatkowo płaci, ale za to oni potem robią za darmo ewentualne poprawki. Ale numer.... Blondi jak się patrzy. Następnego dnia dzwonię do Pana i szlocham niemal w słuchawkę, że ja myślałam, że oni jeszcze przyjadą i zmierzą. A Pan mi na to, że dobrze myślałam, ale dzisiaj już nie dadzą rady i czy może być wtorek. A pomiar jest darmowy. Ulga, którą odczułam jest niezmierzalna....

Teraz pokażę projekt. Wielbicieli nowoczesności proszę o zamknięcie oczu.

http://images54.fotosik.pl/69/67c789d9d0254642med.jpg

 

Tu kuchnia wydaje się ogromna. Nie, nie, ona jest dość wąska, co widać tu:

http://images55.fotosik.pl/68/b5a6c66a693d5228med.jpg

 

Na wolnej (prawej) ścianie będzie stał stół przy którym będę pisać i pić herbatę z pysznogłówką :)

 

A, i zapomniałam dodać, że lodówka jest czarna, tylko Pan nie miał takiej w komputerze. Za to zmywarka, niestety będzie odstawała, bo to taka nie pod zabudowę jest a nowej sobie na razie nie kupię. Trudno się mówi. Przeżyję.

A, i jeszcze zapomniałam, że na podłodze będzie ten gres co wygląda jak bielone dechy a płytki na ścianach będą beżowe, jasne i ułożone w karo.

Edytowane przez Jagna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
  • Odpowiedzi 154
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

U nas po dłuższej ciszy, wreszcie kolejny etap zbliżający mnie do kominka..... Bo widzę jasno, że montaż ognioszafy w lipcu czy w sierpniu na pewno nie daje tyle radochy co w październiku, kiedy słota i chłody za oknami. Nie żebym marzła w Minidomku, ale jednak nie można sobie wieczorkiem na ogień popatrzeć. No, chyba, żebyśmy sobie ognisko na działce rozpalili.....

Peter poczynił stosowne kroki do uszczęśliwienia mnie. Rura, dzięki której nasz kominek będzie oddychał:

http://images52.fotosik.pl/94/4634571dc0e0c1d5med.jpg

 

A tu zbrojenie, które potem będzie uniesione na wylewce i szalunek ustalający miejsce, gdzie nie będzie styropianu i podłogówki:

http://images54.fotosik.pl/94/6fec794164e728d8med.jpg

No i w całości to miejsce, które już niedługo będzie jednym z moich ulubionych w sezonie wrzesień - kwiecień:

http://images54.fotosik.pl/94/a24a7df107541d4emed.jpg

 

No i pięknie. Nie mogę się doczekać, ale jeszcze trochę przed nami, ale na szczęście już się zaczyna dziać. Dzisiaj przyjechało dwóch panów do układania podłogówki. Tak naprawdę jest to ekipa, umówiona od półtora roku, bo to ci sami, którzy kładli podłogówkę w Minidomku i podłączali pompę ciepła. Stąd przestój, bo taki mieli termin. Nawet rozmawiałam z innym hydraulikiem, który powiedział, że zrobi, ale kiedy obejrzał instalację, do której miałby się podłączyć i się zadumał, po czym zapytał czy na górze też chcemy podłogówkę a nad odpowiedzią twierdzącą zadumał się jeszcze bardziej, szybko mu wyjaśniłam, że tak naprawdę to my mamy już ekipę, która to zrobi. Pan o mało mnie nie uściskał z radości, wyraził entuzjastycznie swoje pełne zrozumienie i odjechał zanim zdążyłam powiedzieć do końca "Do widze...!"

Trochę się zaniepokoiłam, że coś mamy spieprzone, ale dzisiejsi panowie nie widzieli nigdzie żadnych niespodzianek i zaraz zabrali się do roboty. Styropian i folia dojechay co prawda z dwugodzinnym opóźnieniem, ale to był jedyny zgrzyt w dzisiejszych działaniach. Bo chęć nocowania panów na budowie to nie zgrzyt, to jakiś dla mnie dyskomfort. Bo w tej chwili na przykład siedzę i piszę, a za moimi wewnętrznym tymczasowym oknem łazi sobie pan i nosi styropian. Nic takiego, ale ja niedługo będę szła się kąpać, potem spać (łóżko mam właśnie pod w/w oknem!) a ten pan może dalej tak będzie łaził, bo oni mówili od razu, że chcą jak najszybciej skończyć. Z tego co zaobserwowałam to obie strony (pisząca i łażąca) konsekwentnie udają, że się nie widzą.... :cool:

A poza tym to bardzo samowystarczalni są. Spytałam Petera, który z nimi był dzisiaj cały dzień, czy może im gorącej herbaty zrobić i się dowiedziałam, że mają czajnik. No to może jakieś kanapki im zrobię.... Jak mi Peter powiedział co oni dzisiaj jedli, to wyszło na to, że powinnam do nich iść i zapytać czy im coś przypadkiem nie zostało. A mój Młodszy Syn właśnie przed chwilą zapytał gdzie będą spali. Na wiadomość, że mają śpiwory i styropian, zapytał czy może iść spać z nimi.... :rolleyes: Pozbyłam się wszelkich skrupułów, że biedni, że mi ich żal, że tak ciężko pracują a ja tu siedzę właściwie nic nie robię....

Na tę chwilę cały dół na ułożony styropian i folię a na górze nie wiem co jest, bo nie łażę, żeby im nie przeszkadzać.

 

:

Edytowane przez Jagna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ku przestrodze.

Zacznę od niefajnej bardzo rzeczy, która mi się dzisiaj przydarzyła. Piszę o tym tutaj, bo może kogoś to uchroni przed przykrymi niespodziankami. Otóż wypłacałam pieniądze w banku na wypłatę dla Panów Podłogówków. Wypłacałam sporą sumę 8tys. w kasie. Jestem klientką tego banku od wielu lat, wielokrotnie wypłacałam sumy przeróżne w ich kasach i zawsze wszystko grało. Dzisiaj pani kasjerka przeliczyła dwukrotnie banknoty w maszynce na moich oczach, następnie wezwała "starszą" do wpisania kodu (przy takiej większej wypłacie chyba jest taka procedura), po czym położyła stosik stuzłotówek na ladzie. Wzięłam, schowałam do torebki, podpisałam potwierdzenie i odeszliśmy z Peterem od kasy. W tym momencie pani kasjerka podniosła się i powiedziała "Muszę wyjść" do następnego klienta, który chciał podejść po nas, ale to zarejestrowaliśmy już na odchodne. W domu wyjęłam pieniądze w stanie niezmienionym tak jak je włożyłam do kieszonki w torbie, przeliczyłam.... i nie doliczyłam się 200zł :eek: Liczyliśmy oboje chyba z sześć razy, rozdzielaliśmy każdy banknot bardzo uważnie. I nadal brakowało dwóch setek. Przeszukałam kieszonkę, całą torebkę.... Nie ma. Tak więc z przykrością stwierdzam, że jedynym słabym ogniwem tej historii jest kasjerka. Nie pamiętam gdzie leżały pieniądze, kiedy ta druga pani weszła wpisać kod. Nie pamiętam czy położyła je na moich oczach na ladzie prosto z maszynki, czy też na chwilę pod ladą, gdzie ich nie widziałam. Nie przeliczyła ich powtórnie ręcznie na ladzie, tak jak to robią na ogół panie w kasie a ja o to nie poprosiłam....:bash: Jutro mam w planie jechać do banku powiedzieć co się stało. Ale nie będę zgłaszała tego na policję czy coś takiego, bo dowodów żadnych nie mam. Po prostu chcę zwrócić ich uwagę na tę panią. Może nie jestem pierwsza, ale przede wszystkim może nie ostatnia. I dlatego też Was uczulam na takie sytuacje. Trzeba wymagać przeliczania naszych pieniędzy tuż przed wydaniem nam ich, jeśli tego nie zrobią, albo nie spuszczać kupki z oczu w drodze od maszynki do Waszej kieszeni.

Edytowane przez Jagna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poprawę nastroju samo ciepełko. Podłogówka skończona już dzisiaj, czyli zajęło im to dwa dni. Przeżyłam fajną rzecz. Poszliśmy z jednym panem na górę i tam chwilę rozmawialiśmy o podłogówce pod kabiną prysznicową, którą nam zrobili, bo będą płytki. Zeszliśmy po 10 minutach i poczułam ciepło na dole! To drugi pan sprawdzał instalację i na chwilę włączył ogrzewanie. Nie sądziłam, że będzie taki natychmiastowy efekt. Oczywiście nie było tak ciepło, że od razu zlaliśmy się potem, ale różnicę temperatur dało się wyczuć bez wątpliwości. Wow....

W kuchni planowaliśmy nie kłaść rurek pod szafkami, ale panowie powiedzieli, że lepiej dać jedną rurkę przy ścianie, żeby nie było pleśni. Nie wiem czy by była, ale daliśmy dla spokoju tę rurkę.

A że nie mam jeszcze zdjęć, to pokażę inne, ale też związane z ciepełkiem. Ale najpierw krótki wstęp:

Któregoś letniego dnia na działce, przy floksach zobaczyłam.... kolibra! Oczywiście wiem, że u nas te ptaszki nie żyją, tym bardziej byłam zaskoczona. Polatało to chwilkę, powyciągało nektar machając skrzydełkami w oszałamiającym tempie i poleciało. Nie powiem, że spać nie mogłam przez miesiąc, bo to łgarstwo by było. Ale jakiś czas później, w sklepie ogrodniczym, pani sprzedająca zakrzyknęła "Fruczak gołąbek!" i pobiegła po aparat. To był mój koliberek! Też go obfotografowałam! Tak wygląda na lepszym zdjęciu w necie:

669259_motylek-fruczak-golabek-.jpg

 

A tak na moich, tylko troszkę (!) gorszych, robionych komórką:

http://imageshack.us/scaled/thumb/849/8ifg.jpg

 

http://imageshack.us/scaled/thumb/853/ts5j.jpg

 

Pierwszy raz go widziałam. Ooooodjazd!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest sobota i ładna pogoda, przydałoby się coś porobić w ogrodzie. No to pozbierałam psie kupska na działce i obejrzałam jesienną odsłonę róż i traw ozdobnych, które to nabyłam niedawno. I tyle. Przestawiłam się na tryb "dom-budowa" i chyba nie będę z tym walczyć. A powinnam skosić trawę, popielić grządki i obciąć przekwitłe kwiaty. A ja wolę czytać o wełnie do ociepleń..... :rolleyes: W poniedziałek przyjeżdżają wylewki. Uuuucchhhhh, nie mogę się doczekać, bo będzie można znowu łazić po domu, no i przyjedzie komineczek mój kochany!

To co jest teraz to rurki. Każdy wie jak wyglądają rurki, więc się zastanawiałam czy robić zdjęcia. Ale co tam. Niech będzie, ku pamięci:

Rurki:

http://images52.fotosik.pl/100/84661d1bb8b05f61med.jpg

... znowu rurki:

http://images53.fotosik.pl/100/00646c8e78f53399med.jpg

 

.... i jeszcze więcej rurek:

http://images54.fotosik.pl/100/0aea53a0ab93b658med.jpg

 

A co do wełny, to w naszym zaprzyjaźnionym składzie budowlanym mają tylko Ursę i Schwenka a ja się uparłam na Rockwool i nie wiem czy słusznie :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Jesienna niemoc ma moc. Nic nam się nie chce. A gdyby zgodnie z porzekadłem tak nam się chciało jak nam się nie chce, to byśmy już dawno mieszkali i się nudzili z tego nicnierobienia. Jako wymówkę mamy fakt, że schną wylewki. A schną same i to jest bardzo miłe z ich strony. Są młodziutkie, mają tydzień, więc jeszcze trochę poschną. Nawet pisać za bardzo się nie chce więc może fotki powklejam, bo to jakieś mało wymagające aktywności jest.

Na początek sławna już rura Petera. Jak widać.... teraz jest w pionie :)

http://images51.fotosik.pl/110/884c88ac35da3d23med.jpg

Widać też, że tynki przy kominie jeszcze mokrawe. Tak widocznie może być. Chyba. Mam nadzieję....

 

Tu wylewki salonowe, pogląd ogólny:

http://images55.fotosik.pl/111/d320ca28c3699b88med.jpg

 

I znowu salon. Jak widać nawet łazić po domu mi się nie chciało.... Ale tu troszkę widać coś czego potem nie będzie widać, ale teraz daje pogląd. Chodzi o belki na suficie. Teraz to są belki terrivy, ale będą i muszą, muszą, MUSZĄ być belki moje wymarzone na suficie. Oczywiście ze względów techniczno-finansowych będą to imitacje belek. Ale widziałam takie i naprawdę wyglądają jak prawdziwe a są leciutkie. Niestety też trochę kosztują. Ale prędzej sprzedam nerkę niż z nich zrezygnuję.

http://images54.fotosik.pl/111/c652472d09bd87e1med.jpg

 

I na koniec spiżarnia. Tam akurat wiele się nie zmieni jeśli chodzi o urodę he he.....http://images54.fotosik.pl/111/c463552bf68ac304med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nam się wczoraj nie chciało to pojechaliśmy po cegłę do łazienki górnej. Dzisiaj z lenistwa ją sobie ułożyłam....

http://images54.fotosik.pl/111/285361702764de9fmed.jpg

.... na podłodze w salonie, oczywiście, bo gdzie indziej już było za daleko. Ale poglądowo jest. I fuga też będzie szara, tylko trochę jaśniejsza. Peter bardzo mnie wspierał przy tym układaniu. Najpierw powiedział, że to wcale nie jest takie proste i mi się nie uda. Jak zobaczył, że ułożyłam, to prychnął, że w poziomie to spoko, ale w pionie nie dam rady. Kochany jest.

Jak już mi się tak dobrze układało to przyniosłam sobie też i płytki salonowe. Pierwszy raz je wyjęłam z pudełka i położyłam obok okna. Kolor jest ok, pasuje. Czego na zdjęciu ni cholery nie mogłam uchwycić, bo płytki wychodziły rudo-czerwone. A nie są. Ich zadanie to przede wszystkim być od razu brudne. Przy jasnych, szklistych podłogach, czterech psach i energicznym dwunastoletnim piłkarzu, oszalałabym po miesiącu. A tak położymy sobie usyfione fabrycznie od nowości płytki i będziemy mieć mniej siwych włosów jak wbiegnie czarna zgraja z zabłoconymi łapami. Chyba będzie git, nie?:

http://images54.fotosik.pl/111/7c8914f273f72f64med.jpg

 

A tak próbowałam coś uchwycić kolorystycznie, jak to będzie kiedyś:

http://images55.fotosik.pl/111/8b53fa93691af606med.jpg

 

No. Ale to jeszcze dużo czasu do tego. Bo nie wiem czy wspominałam, że nic nam się nie chce....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinniśmy wziąć się za ocieplanie styropianem zewnętrznych ścian. Ale nam się nie chce. A poza tym styropianu nie ma, bo nikomu nie chciało się kupić. No to znowu pojechaliśmy do sklepu po ostatnią partię terakoty czyli do górnej łazienki (tej z białymi cegłami). Pojechaliśmy po planowane od dawna drewnopodobne płytki a wróciliśmy znowu z americano, tym razem bianco, czyli jaśniejsze niż to co będzie w kuchni. O takie jest:

polcolorit-americano-bianco-gres-15x60.jpg

 

Tak więc koncepcja się troszkę zmieniła. Będzie ogólnie jasno, biało wręcz. Na gorąco rozmyślamy czy ściany nad cegłą nie złamać jednak lekkim beżykiem w kolorze caffe latte i ruszyć w brązowe dodatki w stylu drewnianym i oczywiście obrazki w brązowych ramkach na ścianach. Się zobaczy. Jeszcze jesteśmy w szoku. O tyle miłym, że ta terakota kosztowała połowę tego niż wcześniej planowana :D

....

Właśnie podjęliśmy kolejną decyzję w trzydzieści sekund.

Ja: Ale jak fuga będzie szara, to beż nad cegłą będzie bez sensu. Fuga też powinna być beżowa.

Peter: Wtedy cegła będzie wyglądała jak naklejona na ścianę a nie jak mur z cegły.

Ja: Racja. Zróbmy więc białe ściany.

Peter: Dobra.

I już. I my tak właśnie budujemy :)

Edytowane przez Jagna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wanna.

Jeszcze nie kupiona, ale już upatrzona. Za każdym razem jak jesteśmy w Castoramie to idziemy pogłaskać naszą wannę in spe. Tak też było ostatnio. Dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że głaszczemy nie tę wannę co trzeba. Żeby już nigdy się nie pomylić teraz przed głaskaniem będziemy sobie odpalali przewodnik.

Tej NIE głaszczemy:

http://images53.fotosik.pl/128/0fb4488a0470e4f5med.jpg

 

Tą TAK:

http://images53.fotosik.pl/128/e0ccffc74a7fae77med.jpg

 

Chyba mamy nadzieję, że jak ją tak będziemy głaskać to któregoś dnia pobiegnie sama za nami na tych srebrnych lwich łapach, merdając baterią....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kominek z dreszczykiem.

Wierzycie w duchy? Robiłam zdjęcia naszego zamontowanego Jotula. Warunki: zmierzch za oknem, okna zamknięte, pusto w salonie. Zrobiłam tę fotkę:

http://images54.fotosik.pl/128/87261cf5084a29c6med.jpg

 

Potem cofnęłam się o krok i znowu pstryknęłam. W lampie zobaczyłam jak coś przeleciało mi przed obiektywem. Poruszało się z dołu do góry i załapało się na zdjęciu i to na tyle wyraźnie, że focus zwariował:

http://images54.fotosik.pl/128/477899de151c8747med.jpg

 

:o Na filmach o duchach takie akcje są zawsze opatrzone tajemniczą muzyką.... U nas nic nie grało, ale ciary mnie przeszły, nie powiem.

 

Ale o czym to ja.... A, kominek. Widać jak stoi: na wprost, przytulony do rogu. Ja miałam koncepcję, żeby stał zupełnie narożnie. Potem długo panowała koncepcja nr2, żeby go tylko troszkę obrócić, ale tak niezupełnie. Trudno jest powiedzieć montażystom co to dla nas znaczy "niezupełnie", kiedy inwestorka jest w pracy a inwestor będzie się potem musiał tłumaczyć. Więc doszliśmy do wniosku, że przy tak małym salonie jednak lepiej, żeby szyba była na wprost narożnika a i tak będzie widać ogień z każdego kąta pokoju a przy montażu nie będzie problemu. Panowie nawet pytali Petera czy trochę go nie obrócić (kominek, nie Petera), ale on, jako porządny facet kazał zrobić tak jak ustalił ze mną. No i teraz oboje żałujemy :(

Dziwnie wygląda tak prosto. Dzwoniliśmy do pana od montażu i powiedział, że ostrożnie można spróbować go obrócić, ale tak, żeby nie uszkodzić podłączonych rur. Łatwo powiedzieć... Ale spróbujemy. Najwyżej trzeba będzie jeszcze raz ściągnąć panów do ponownego montażu :bash:

A, to może jeszcze jedno zdjęcie poglądowe:http://images53.fotosik.pl/128/8a692da8afa0d810med.jpg

Edytowane przez Jagna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
U nas będzie odwrotnie. Do tej pory szło jakoś tak zgodnie z ogólnym harmonogramem prac budowlanych i dzięki temu nie mamy np. położonej podłogówki na wylewce czy coś, ale teraz już będzie inaczej. Bo lada dzień wchodzi glazurnik a my jeszcze nie mamy wełny na poddaszu. Meble kuchenne mają być za kilka tygodni a my jeszcze nie mamy sufitów. Bo nie ma rekuperatora. O tę wełnę to aferę zrobiłam, nadenerwowałam się, naudowadniałam, że tak się nie robi, że nikt tak nie ma, po czym przyszedł pan glazurnik na oględziny i powiedział że brak wełny mu w niczym nie przeszkadza, że możemy sobie ocieplać w tym czasie kiedy on będzie, albo potem. A glazurnika znam od ośmiu lat, tylko myślałam, że to właściciel naszego sklepu jest. Bo jest. Ale zawodowo zajmuje się kładzeniem kafelków i ponoć robi to bardzo dobrze. A poza tym mieszka 300m od nas, więc nie ma mowy o nocowaniach, obiadach czy nawet korzystaniu ze sławojki bo na kupę może iść do własnego kibelka. Obejrzał wszystko i nie tylko nie cmokał i nie mówił "Uuuu.... Pani, to będzie z tym zabawa... to będzie kosztowało....Uuuuu....", ale wręcz przeciwnie. Wszystko to bez problemu, prosta sprawa, nic go nie zaskoczyło. Ale my chcemy w karo. To żadna dla niego różnica. I te małe w kuchni też w karo. A proszę bardzo, jemu wszystko jedno, cena ta sama. I brodzik w łazience. Oczywiście, nie ma sprawy, to proste. Materiały? Jak chcemy. Możemy dostarczać albo sam sobie kupi w naszym zaprzyjaźnionym składzie budowlanym (oczywiście nie za swoje, aż taki miły nie jest). Zaliczka? Ale skąd, płaci się po odebraniu roboty i wyrażeniu zadowolenia....Czas? Półtora tygodnia, dwa max. Nie chcę zapeszać, ale wygląda na to, że trafiliśmy na kolejnego fajnego miejscowego fachowca. A zaufanie wstępne jest duże bo polecił go nasz pan Piotr, który budował Prostego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast na froncie ocieplenie zewnętrzne już nie jest tak różowo. Ociepla czterech: Peter, Mój Starszy Syn, Przyjaciel Starszego Syna i Ojciec Przyjaciela Starszego Syna. Niby fajnie. Tylko, że każdy z nich robił to pierwszy raz w życiu. I na dodatek spotkał się Peter-perfekcjonista i Ojciec Przyjaciela, który uważa, że najpierw się robi a potem patrzy czy dobrze wyszło. No i tych dwóch Młodych, którzy służyli jako pomagierzy, dostawali narzędzie do ręki, którym mieli wykonywać określone ruchy, albo po prostu się gapili. Niestety Peter zajął się jakąś dziwną częścią rekuperatora, która ze względu na brak miejsca pod sufitem w Minidomku musi iść w warstwie styropianu na zewnątrz (ta "przepiękna" elewacja jest od strony drogi, dlatego będzie cała zarośnięta winobluszczem)

http://images52.fotosik.pl/139/d1d8ded9325f83b5med.jpg

 

W tym czasie z innej strony działali Pan Się-Potem-Zobaczy i Starszy Syn, który sprawiał wrażenie, jakby uważał, że to wszystko jest jakieś dziwne, bez sensu i ciekawe co tam grają w kinach.

http://images51.fotosik.pl/138/bfc4d308f9083747med.jpg

 

Efekty:

http://images51.fotosik.pl/138/a83a64abd3dd3174med.jpg

 

Na zdjęciach aż tak nie widać, ale praktycznie każdy róg, każde okno wymaga poprawek.... Na dodatek miało im to zająć dwa-trzy dni. Robili cztery i jeszcze nie skończyli. Ale cóż.

Ja początkowo próbowałam zbierać kawałki styropianu i resztę śmieci. Po trzech worach uznałam, że to syzyfowa praca i ponabijałam na poddaszu gwoździe do sznurkowania wełny, oczyściłam ściany w łazience na górze z resztek tynku w miejscach gdzie będą płytki lub cegła, obciełam piankę przy rurkach pod prysznicem, pozamiatałam i zrobiłam im obiad. Następnego dnia poprzesadzałam róże, rudbekie, berberysy, poobcinałam co tam trzeba, podlałam, ponaprawiałam siatki rabatowe i zrobiłam obiad. No i co? Czyje działania brzmią bardziej efektownie? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Ocieplenie styropianem, które miało zająć kilka dni trwa do dzisiaj. Trzeba było znowu wrócić do pracy po długim weekendzie i na placu boju został tylko Ojciec Przyjaciela Starszego Syna, bo on nie musiał wracać do pracy, więc przeciera u nas. No cóż, istnieje obawa, że nie zdążymy przed zimą osiatkować i okleić, bo mróz złapie. To źle. Wełna jeszcze nie dojechała, więc nawet jakby było komu to nie ma czym. To źle. Dzisiaj wkroczył Pan Glazurnik i zaczął od kuchni. To dobrze.

Przypominam dla korzystających z wyszukiwarki jakby co: Polcolorit Americano Grigio. To z dzisiaj, jeszcze rzecz jasna, bez fugi i przy świetle sztucznym z lampą.

Perspektywa podłużna:

http://images51.fotosik.pl/150/0e7715a7beb5a201med.jpg

 

.... poprzeczna:

http://images54.fotosik.pl/150/6f0f5989fe634fe0med.jpg

 

.... i zbliżenie:

http://images53.fotosik.pl/150/1cc73c34da44949bmed.jpg

 

Kolory są oczywiście przekłamane, tym bardziej, że fotki są z komórki. Jeszcze nie wiem jak będzie w świetle dziennym, ale o tym pewnie będę miała okazję się przekonać dopiero w weekend.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjechała wełna.

Historia długa, postaram się krótko. Zamawiałam przez internet, prosiłam, żeby dać znać o terminie transportu dzień wcześniej, żeby Peter mógł przyjechać i z pomocą Ojca Przyjaciela Starszego Syna rozładować. Oczywiście. No i zadzwonił pan. Tyle, że kierowca, że jedzie i że będzie za godzinę. A Peter prawie 100km od budowy i z planami ważnymi na wieczór.... :rolleyes: Cóż było robić. Ojciec Przyjaciela został postawiony w gotowości, jako, że mieszka też 100, ale metrów od nas, więc się stawi. A w tym czasie Peter instruował pana kierowcę jak do nas dojechać. Skracając: pan minął naszą miejscowość, dojechał do Nasielska, zawrócił, trafił do naszej miejscowości, nawet skręcił w dobrą drogę, po czym trzykrotnie (!) minął nasz dom, gdzie tabliczka z numerem wisi na płocie a charakterystyczny dom być już bardziej nie może z rusztowaniem od frontu i styropianem do połowy ściany. Peter dostawał już głupawki przez telefon. Jedyne co tłumaczy kierowcę to fakt, że był najwyraźniej niewidomy.

Ale to nie koniec. Peter przekonany, że Ojciec Przyjaciela zaraz będzie zawiadomił mnie, że sprawa jest pod kontrolą. Tymczasem - niespodzianka: zadzwonił do mnie mój Młodszy Syn i podejrzanie rozbawiony i zasapany oświadczył, że do domu nie dojadę, nawet do bramy się nie zbliżę, bo tu góra paczek leży. Spokojnie odpowiedziałam, że wiem i wiem też, że jest Ojciec Przyjaciela, który to ogarnia. Syn wesoło odkrzyknął, że nie, że nie ma nikogo oprócz niego i się zdziwię jak przyjadę jak to zobaczę. No i się nie mylił. Było już ciemno i w świetle reflektorów mojego samochodu zobaczyłam u nas pod bramą (po zewnętrznej stronie, od drogi) ogromną górę luźno wysypanych kilkudziesięciu rolek i kilkudziesięciu paczek wełny, na czubku której siedział uśmiechnięty od ucha do ucha mój Młodszy Syn. Na mój widok sturlał się w dół, po czym zaczął zaraz wdrapywać się z powrotem. Siedziałam w samochodzie z rozdziawionymi ustami ze dwie minuty a potem chyba chwilę histerycznie chichotałam...

Jednak wysiadłam, przelazłam na czworaka przez wełnę do bramy, która na szczęście była uchylona, zadzwoniłam do Petera, przebrałam się i w ciągu niespełna dwóch godzin przeniosłam wełnę na nasz podjazd. Początkowo pomagał mi mój Młodszy, ale jak zobaczyłam, że turla rolki wełny w ten sposób, że kładzie się na niej na brzuchu, po czym turla się razem z nią aż do momentu aż głową dotyka ziemi, podnosi się i znowu kładzie.... Kazałam mu iść do domu.

Wreszcie mogłam się wykąpać i iść spać. Kiedy przysypiałam zadzwonił Peter, że zepsuł mu się samochód na środku mostu, na szczęście tylko 15km od domu. Na piżamę założyłam spodnie, kurtkę i przyholowałam ukochanego, zaskoczona, że tyle samochodów o północy jeszcze jeździ i tylko przeszkadza. Ale udało się i następnego dnia Peter przeniósł wełnę do domu.

Zrobiłam zdjęcie w połowie mojej pracy. Ale jak je zobaczyłam, to wiedziałam już, że to nie wełna tu jest ważna, tylko Mistrz Drugiego Planu.

Oto zdjęcie oryginalne:

http://images55.fotosik.pl/153/f93d6d74eb058ed3med.jpg

 

...i zbliżenie:

http://images55.fotosik.pl/153/43fcc2853e1f163dmed.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to wersja Petera w kwestii nocnej wyprawy. Kopiowane z Facebooka (pisownia - a'la Wiech- oryginalna):

 

"Się mi wczoraj popsuł samochód, o 22.3o, na moście, tak zwanem przeprawowym, we Nowym Dworze i na dodatek Mazowieckiem. Oczywiście trójkąt wystawiłem, bom kierowca pierwszej wody, awaryjne włączyłem, telefon do mojej ukochanej Jagny wykonałem i grzebie pod maską, by usterkie zlokalizować. Korek, zwany zatorem, się zrobił jak jasna cholera, bo most li tylko na dwa samochody, ludki klną na czym świat stoi, ja stoję i szluz. Wtem z przeciwległego kierunku jazdy, podjeżdża policja i z mordą do mnie wte nute, że ruch blokuję. Sie ma rozumieć, w drętwe gadkę z władzą wdawać się nie ma co, ale startuję do niech, z wrodzonom kulturom osobistom, co by popchli, bo mój hrabia Monti z tych cięższych karawanów i sam nie dam rady. A te w ciemie bite dziadygi, z pluszu niebieskiego szyte miśki, jak nie trzasną drzwiami od tej swojej bryczki z blachy i chodu... . Tyle miałem z ich pomocy. Ot władza."

Edytowane przez Jagna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hrabia Monti, czyli wspomniany wyżej karawan Petera nadal chory i nie jeździ. Peter też chory, więc również nie jeździ, trzęsąc się z zimna leżał w wyrku prawie cały weekend. No to ja się postanowiłam zrelaksować. Mierzenie, przycinanie, układanie.... :) A nie, nie fryzjer!

To nasza sypialnia:

http://images52.fotosik.pl/156/a7302665e3688d79med.jpg

 

.... garderoba:

http://images55.fotosik.pl/156/3f53c2c0ac509a6amed.jpg

 

Stwierdziłam, że sprawy mają się następująco:

Wełnę mierzy się łatwiej niż buty.

Wełnę kroi się łatwiej niż tort.

Wełnę układa się łatwiej niż włosy.

Wełnę sznuruje się łatwiej niż trampki.

A swędzi o wiele mniej niż komary.

Idzie mi bardzo wolno, bo bardzo się staram. Ale ogólnie bardzo mi się podobało.

A tymczasem Pan Mariusz działa na dole:

http://images53.fotosik.pl/156/afc8531fdd6c9f0amed.jpg

 

Oczywiście wiem, że miłośniczki bieli, wielkich gładkich kafli powiedzą "bleeee....", ale uprzedzałam: u nas ma być wiejsko, ciepło i rustykalnie. Howgh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Mariusz - glazurnik jest kolejnym udanym wyborem. Kompletnie niekłopotliwy, przychodzi sobie jak ja jestem w pracy a po powrocie zastaję postępy, które mnie zachwycają. Raz zrobił wyjątek i wpadł w niedzielę po południu żeby zapytać co ma zrobić. Chodziło o miejsce przy oknie tarasowym i układzie w karo. Uprzedził mnie, że w tym miejscu gdzie jest fundament wylewka lubi pękać i owszem można położyć w karo do końca, ale albo trzeba przeciąć płytkę albo liczyć się z tym, że pęknie, ewentualnie odklei. Zaproponował jeszcze inne rozwiązanie, na które się zgodziłam i nie żałuję:

http://images52.fotosik.pl/157/c2272a0fb4429116med.jpg

A piszę o tym głównie dlatego, że może komuś się przyda.

Poszalał też w kuchni:

http://images55.fotosik.pl/159/90fd33ec35886007med.jpg

 

Na to, że powinno być wyżej przy okapie wpadł on. Ja nie pomyślałam....:oops:

To płytki z bliżej:

http://images52.fotosik.pl/159/5929948c03b0bc3dmed.jpg

 

.... i w narożnikach, dopracowane z uwagą:

http://images52.fotosik.pl/159/364065ab066ac938med.jpg

 

Teraz tylko meble i można naleśniki smażyć....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale żeby nie było tak idealnie... W łazience górnej hydraulika od dawna położona, więc i odpływ pod prysznicem też. Został umieszczony mniej więcej na środku planowanej kabiny, która ma być murowana i wyłożona płytkami. Pan Mariusz tutaj trochę cmokał. No bo da się zrobić, ale nie będzie to ładne a i może nie być idealnie i woda nie będzie dobrze spływać. I dlaczego nie zrobiliśmy odpływu liniowego. Hmmmm...... nie zrobiliśmy bo po pierwsze zawsze mieliśmy normalne, po drugie bo to chyba drogie..... Jest jak jest i musi tak zostać. Ale się okazało, że nie musi. Pan Mariusz za 200-300 zł odkuje ostrożnie wylewkę, zamontuje odpływ liniowy (340zł na allegro) i zrobi nową wylewkę ze spadkiem, tak, że nie trzeba będzie murować z przodu, bo wszystko będzie spływać. Zgodziłam się, bo płytki są białe a zostająca wody w kabinie oznacza zacieki trudne do opanowania. Ale nie przeczę, że się martwię czy nie uszkodzi rurek, albo czy nowa wylewka dogada się z tą starą...... :o

A to te płytki, które będą też pod prysznicem a tu grzecznie już leżą w części kiblowej:

http://images55.fotosik.pl/159/bdbc576a1e105055med.jpg

 

Druga sprawa to parapety. Kuchenny powinien być zamontowany PRZED kładzeniem płytek, a u nas oczywiście nie jest. Wybierałam między Mdf-em dokładnie w kolorze okien, albo sosna klejona do polakierowania. Zdecydowałam się na sosnę, bo drewno lubię pasjami. A tymczasem pan Mariusz już się rozpędził i położył płytki do samej krawędzi okna i teraz żeby się wkuć w ścianę trzeba by zrywać kilka płytek, albo zamontować parapet bez podkuwania, co oznacza wymiar co o milimetra. No to zmierzyłam i zrobiłam zdjęcie, bo nie miałam gdzie zanotować. Prawda, że sprytnie? Dopiero jak popatrzyłam przy zgrywaniu to okazało się, że fotka jest niewyraźna a miarka do góry nogami....

http://images53.fotosik.pl/159/e90b61cb350970a5med.jpg

 

Ale na tę chwilę skłaniam się ku temu, żeby jednak zdjąć te płytki i podkuć ścianę, bo nie wierzę, że mi przytną parapet z milimetrową dokładnością :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Dzisiaj będzie zdjęciowo.

Najpierw wspomnienia z poprzedniego weekendu, którego bohaterem był głównie Peter. Otóż został ostatni kawałek do ocieplenia styropianem. Ocieplał do wieczora.

Peter idzie do światła:

http://images52.fotosik.pl/173/f3feb44e5a038d5cmed.jpg

 

Następnego dnia został ostatni, tyci kawałeczek:

http://images53.fotosik.pl/173/4518cd2d66df59d4med.jpg

 

niby pikuś... Ale zdjęcie nie oddaje tego na jakiej wysokości, na chwiejnym z lekka rusztowaniu, na desce, na której stała drabina, mój ukochany balansował:

http://images55.fotosik.pl/173/88235b5c78ff46acmed.jpg

 

Nawet Madej, który pół życia spędza na leżeniu i wyglądaniu majestatycznie.....

http://images52.fotosik.pl/173/c8fc93b3aa661373med.jpg

 

.... się zainteresował. Spieprzy się, czy się nie spieprzy....?

http://images54.fotosik.pl/173/9084848075473f54med.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...