jarkotowa 10.08.2011 09:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2011 Czy są tu rodzice dzieciaków grających na instrumentach?Mój syn od września będzie uczył się gry na skrzypcach (Wawa) i im bliżej roku szkolnego tym mam większego pietra. Ja, nie on. On nie może się już doczekać.Czuję niepokój zupełnie jakbym to ja szła do tej szkoły.Podzielcie się doświadczeniem i waszymi pierwszymi krokami z muzykalnymi dziećmi.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jola_krzysiek 10.08.2011 10:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2011 Współczuję Tobie i sąsiadom. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
eniu 10.08.2011 13:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2011 Skrzypeczki powiadasz ... ciesz się, bo mogła być perkusja poważnie - dar od Boga , uśmiechnij się, wyluzuj ....popij wody (żródlanej) małymi łyczkami... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 10.08.2011 13:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2011 Nie boję się ćwiczeń i tzw "pitolenia", tylko bardziej teorii, że ja sobie nie poradzę z opanowaniem materiału i nie będę mogła młodemu pomóc w razie potrzeby.Stąd poszukiwania rodziców (nie muzyków) z doświadczeniem w takiej szkole. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 10.08.2011 15:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2011 (edytowane) Nie bój się, bo Twoja pomoc nie będzie w ogóle potrzebna. Nikt w szkole I st nie chce teorią zabić w dziecku chęci do muzyki. Większość zasad wprowadzana jest na tym etapie poprzez zabawę.Zapisu nauczy się sam jak alfabetu a na zajęciach praktycznych będzie to utrwalał. Do 16 potrafi chyba liczyć i nie ma dysleksji.Teoria to nie rozwiązywanie całek a jak już za parę lat dojdzie do "zasad" czy "teorii" i będzie miał jakieś zadania, to i tak już mu nie pomożesz, skoro nie masz o tym pojęcia. Edytowane 10 Sierpnia 2011 przez Pepeg z Gumy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 14.08.2011 20:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Sierpnia 2011 (edytowane) Nie boję się ćwiczeń i tzw "pitolenia", tylko bardziej teorii, że ja sobie nie poradzę z opanowaniem materiału i nie będę mogła młodemu pomóc w razie potrzeby. Stąd poszukiwania rodziców (nie muzyków) z doświadczeniem w takiej szkole. poza tym to nie cyrograf. Zawsze można wynieść się do "zwykłej" szkoły. Tak nawiasem mówiąc, ja skończyłam muzyczną, mój mąż był muzykiem a co do dziecka powiedziałam - po moim trupie. Na szczęście okazało się , że nie ma zamiłowania w tym kierunku Gdyby jednak wyraziła chęć - poszłaby do ogniska lub wzięłabym jej prywatne lekcje. Dla mnie szkoła muzyczna to ślepy zaułek. Przeżyłam to, ćwiczenia po kilka godzin dziennie, konkursy, inne dzieci na huśtawce a ja nad pianinem. A potem okazało się, że jestem przeciętna jakich tysiące. Bo geniuszy jest tylko kilku, w mojej szkole był jeden. Na szczęście zrozumiałam własną przeciętność na tyle wcześnie, że mogłam się wypisać z tego interesu i iść na normalne (niemuzyczne) studia. Dziś już nawet nut nie pamiętam. Do pianina nie usiadłam od 20 lat a gitarę używam do ogniska. Stracony czas. Mój mąż miał mniej szczęścia - jemu dłużej podbijali bębenek rodzice. Potem już nie miał wyboru - tylko to umiał. Dodam, że po latach rozczarowań przekwalifikował się po 40. Edytowane 14 Sierpnia 2011 przez EZS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
shell 14.08.2011 21:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Sierpnia 2011 Jako rodzic niemuzyk co jakiś czas dowiaduję się od mojego dziecka czegoś ciekawego z teorii muzyki;) Być może to zależy od nauczyciela, ale naprawdę nie zauważyłam żeby mała miała jakiekolwiek problemy z tymi zajęciami. Za to z graniem owszem, zazwyczaj po pięciu minutach twierdzi, że skończyła ćwiczyć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 16.08.2011 10:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Sierpnia 2011 EZS, jak rozumiem to nie ty chciałaś grać na instrumencie tylko rodzice chcieli żebyś grała? Stąd takie cierpienie w twoim poście? Poza tym do studiów jeszcze daleka droga i nie zakładam, że mój syn musi iść na muzyczne studia. SHELL, mam świadomość co mnie czeka w temacie ćwiczeń na instrumencie. Nie mam złudzeń. Przeglądając ostatnio podręczniki (różne) chyba jestem w stanie opanować materiał dla kas 1-3.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 16.08.2011 10:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Sierpnia 2011 (edytowane) EZS, jak rozumiem to nie ty chciałaś grać na instrumencie tylko rodzice chcieli żebyś grała? wręcz odwrotnie. ja bardzo chciałam, najpierw grałam w ognisku a potem sama zapisałam się do szkoły muzycznej Widzisz, piszę to z perspektywy lat. Wszystko, co w życiu robiłam, a robiłam dużo (bliźniak jestem) coś mi dało. Szkola muzyczna też, oczywiście, dała mi ogólne umuzycznienie itd. Ale patrząc wstecz, to wydaje mi sie, że w bilansie zysków i strat (a w pewnym wieku takie bilanse się zaczyna robić ) zapiszę ją po stronie strat. Za duży wysiłek w stosunku do zysku. A trzeba pamietać, że to było dawno temu, wtedy jeszcze SM nie ograniczała tak perespektyw, bo była po prostu łatwiejsza, nie było tak bezsensownej presji na wynik, jak jest teraz. Ale to moje subiektywne zdanie, a przecież na etapie podstawówki zawsze można się po prostu wypisać Byle by granie nie przesłoniło innych przedmiotow Edytowane 16 Sierpnia 2011 przez EZS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 16.08.2011 11:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Sierpnia 2011 Szkola muzyczna też, oczywiście, dała mi ogólne umuzycznienie itd. Ale patrząc wstecz, to wydaje mi sie, że w bilansie zysków i strat (a w pewnym wieku takie bilanse się zaczyna robić ) zapiszę ją po stronie strat. . Czyli mówiąc krótko, im starsza jesteś, tym bardziej wychodzisz z założenia, że jednak wolisz mieć niż być. W ogóle to witaj w mojej bajce, chociaż ja ani przez chwilę nie żałowałem , że skończyłem PSM. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 16.08.2011 11:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Sierpnia 2011 Czyli mówiąc krótko, im starsza jesteś, tym bardziej wychodzisz z założenia, że jednak wolisz mieć niż być. . wiesz, w pewnym wieku człowiek chciałby już nie mieć kłopotów z mieniem, żeby móc być Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 16.08.2011 13:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Sierpnia 2011 wiesz, w pewnym wieku człowiek chciałby już nie mieć kłopotów z mieniem, żeby móc być:D Oj wiem, wiem;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
WaldiM 23.08.2011 21:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Sierpnia 2011 Ciesz się, że idzie. Moja córka również skończyła podstawową szkołę muzyczną (nie ognisko muzyczne) na kierunku skrzypce dodatkowy instrument pianino i chodziła do normalnej podstawówki. Na skrzypce trafiają dzieciaki ze słuchem absolutnym, to się przydaje później sama to zauważysz, w szkole oprócz grania na instrumentach są lekcje rytmiki, kształtowania słuchu, baletu, historii muzyki. Nie będziesz miała żadnego problemu dzieciak sam się nauczy biegle czytać nuty. Dodatkowy bonus też jest takie dzieciaki bardzo szybko uczą się języków obcych bo mają wykształcone uszy do melodii. Moja córka ma już 22 lata jest na 4-tym roku prawa ale przez ten czas (sama chciała) załatwialiśmy jej dobrych nauczycieli języka angielskiego i francuskiego w efekcie mówi bezakcentowo po angielsku z akcentem oksfordu i po francusku z akcentem paryskim bo takich miała nauczycieli. Przez ostatni rok uczyła się na na uniwersytecie w Tuluzie, a że tam jest blisko do Hiszpanii to kupiła książki i kasety i w ciągu pół roku nauczyła się hiszpańskiego. Podstawy do tego dała jej szkoła muzyczna i kształtowanie słuchu, więc bez obaw i uszy do góry. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 24.08.2011 08:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2011 Na skrzypce trafiają dzieciaki ze słuchem absolutnym, to się przydaje później sama to zauważysz, . Wszystko , to prawda oprócz tego słuchu absolutnego. Słuch absolutny jest przydatny , ale nie konieczny do nauki gry akurat na skrzypcach. Wielu dobrych skrzypków ,a nawet wirtuozów nie posiada tego daru wrodzonego, trafiającego się i tak u zaledwie kilku procent ludzi obdarzonych w ogóle słuchem muzycznym. Często słuch absolutny jest przekleństwem i lepiej go wykształcić ( a można) niż posiadać. Zajęciami do tego celu w szkołach jest przedmiot pt. "Kształcenie słuchu". Fortepian jako instrument dodatkowy jest przeznaczony dla wszystkich uczniów klas innych niż klasa główna fortepianu. Traktowany jest raczej jako pomoc w zrozumieniu zasad niż instrument, na którym grę uczeń musi biegle opanować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 24.08.2011 11:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2011 A mnie jakoś SM w nauce języków nie pomogła. Owszem, mówię dobrze po angielsku, znam francuski i niemiecki, ale talentu nie mam do tego żadnego, tylko ciężka praca mi została Słuch absolutny najbardziej przydawał się przy dyktandach muzycznych. Ja go nie mam, ale miałam kolegę w klasie na teorii, który był czystym błogosławieństwem dla sąsiadów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
eniu 24.08.2011 14:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2011 Mnie tez staruszkowie gnębili z pianina do pewnego etapu. Nie wspominam tego jednak jako stracony czas. Wystarczy, że raz w roku kolędy śpiewamy przy pianie... (ciekawe co dzieciaki powiedzą o tym "przymusie" za parę lat ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
WaldiM 24.08.2011 18:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2011 Córce jak i innym dzieciakom przed przyjęciem do szkoły z tego co pamiętam robili jakieś badania słuchu i po tych badaniach następowała kwalifikacja na dany instrument ci z najlepszym słuchem trafiali na smyczki itd. Dzieciak ma już swoje lata pobyt w szkole muzycznej wspomina bardzo miło, wiedza i umiejętności choćby manualne zostają na całe życie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 24.08.2011 18:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2011 np dobrze, bo się czuję tu niezrozumiana, więc wyjaśnię. ja nie mam nic przeciwko grze na instrumencie. Uważam to za bardziej pożyteczne, niż siedzenie przed blokiem albo łażenie po galeriach. Poza tym niewątpliwie rozwija. Ja mam przeciwko szkole muzycznej jako takiej. Dawna szkoła wymagała dużego zaangażowania. Podstawowa to była pestka, ale średnia właściwie ograniczała możliwości pójścia gdzieś poza muzykę. Głównie ze względu na czas, ale też często w takiej szkole (jeżeli nie była to popołudniowa a łączona) przedmioty pozazawodowe, czyli pozamuzyczne, leżały odłogiem, poziom był taki sobie i człowiek w zasadzie był skazany na Akademię a potem... klepał biedę (miałam to w domu, więc wiem, co mówię). Wygrywali ci, co chodzili do normalnego LO i szkoły popołudniowej (jak ja), ale znowu to wymagało naprawdę dużego wysiłku. A w tamtych czasach dało się jeszcze ustawić priorytety i traktować SM trochę laitowo. Przełykali to, że mam klasówkę z matmy więc przychodzę na lekcję nieprzygotowana, że czasem na egzaminie pojechałam po bokach, że nie jeździłam na konkursy jak absolutnie nie musiałam, że na teorię chodziłam w kratkę. Coś tam musiałam robić, ale te wymagania w porównaniu z tym, co jest teraz to było NIC. Program 20 lat temu a teraz nie da się porównać, ja w średniej grałam to, co teraz wymagają w podstawówkach. Nacisk na konkursy, rozliczanie nauczycieli z nagród podopiecznych. Owszem, jeżeli ktoś się chce poświęcić muzyce, to jest to dobre, warsztat dają teraz znacznie solidniejszy. Ale jak ktoś się chce "umuzykalnić" to nie do szkoły. To jest szkoła zawodowa ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. A pamiętać trzeba, że dobrych rzemieślników potrzeba nam ograniczoną ilość a super talent mają nieliczni, bardzo nieliczni. Stąd potem frustracja. No, tylko tyle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
eniu 24.08.2011 19:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2011 np dobrze, bo się czuję tu niezrozumiana, więc wyjaśnię. ja nie mam nic przeciwko grze na instrumencie. Uważam to za bardziej pożyteczne, niż siedzenie przed blokiem albo łażenie po galeriach. Poza tym niewątpliwie rozwija. Ja mam przeciwko szkole muzycznej jako takiej. Dawna szkoła wymagała dużego zaangażowania. Podstawowa to była pestka, ale średnia właściwie ograniczała możliwości pójścia gdzieś poza muzykę. Głównie ze względu na czas, ale też często w takiej szkole (jeżeli nie była to popołudniowa a łączona) przedmioty pozazawodowe, czyli pozamuzyczne, leżały odłogiem, poziom był taki sobie i człowiek w zasadzie był skazany na Akademię a potem... klepał biedę (miałam to w domu, więc wiem, co mówię). Wygrywali ci, co chodzili do normalnego LO i szkoły popołudniowej (jak ja), ale znowu to wymagało naprawdę dużego wysiłku. A w tamtych czasach dało się jeszcze ustawić priorytety i traktować SM trochę laitowo. Przełykali to, że mam klasówkę z matmy więc przychodzę na lekcję nieprzygotowana, że czasem na egzaminie pojechałam po bokach, że nie jeździłam na konkursy jak absolutnie nie musiałam, że na teorię chodziłam w kratkę. Coś tam musiałam robić, ale te wymagania w porównaniu z tym, co jest teraz to było NIC. Program 20 lat temu a teraz nie da się porównać, ja w średniej grałam to, co teraz wymagają w podstawówkach. Nacisk na konkursy, rozliczanie nauczycieli z nagród podopiecznych. Owszem, jeżeli ktoś się chce poświęcić muzyce, to jest to dobre, warsztat dają teraz znacznie solidniejszy. Ale jak ktoś się chce "umuzykalnić" to nie do szkoły. To jest szkoła zawodowa ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. A pamiętać trzeba, że dobrych rzemieślników potrzeba nam ograniczoną ilość a super talent mają nieliczni, bardzo nieliczni. Stąd potem frustracja. No, tylko tyle Trza rację przyznać. ot co . Kolędy raz w roku i sto lat w urodziny SM nie potrzebują. A można zostać inwalidą...co pięknie gra na fagocie... Natomiast w amatorskim wydaniu , umuzykalnienie dzieciarni z "letka" uzdolnionej - jak najbardziej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 29.08.2011 19:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2011 Rok szkolny za pasem więc za czas jakiś napiszę jak młode daje sobie radę.Na razie sięga po skrzypce kiedy ma na to ochotę, a ostatnio zagrał gamę. Tak po prostu, sam z siebie, bezbłędnie. Kapcie mi spadły z wrażenia bo przecież nie umie grać. PSM jest popołudniowa. Rano chodzi do zwykłej podstawówki. Ale widzę, że w temacie ilu forumowiczów tyle opinii. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.