Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziecko w szkole muzycznej


jarkotowa

Recommended Posts

No bo każde dziecko jest inne i każda szkoła jest inna. Moja skończyła pierwszą klasę w systemie popołudniowym i mimo dużej ilości zajęć jest zadowolona. Póki chce chodzić, niech chodzi. Teraz chciałabym, że skończyła chociaż podstawówkę, skoro już zaczęła, ale jeżeli coś się popsuje i zacznie się w tej szkole męczyć, to nie będę zmuszała.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w kwestii zmuszania...

 

Kupiłem pianino od ludzi , którzy uznali ,że jest to zbędny

mebel. Ich dziecko , które skończyło nie tylko podstawówkę ,

ale i średnią muzyczną (popołudniówkę) ,po uzyskaniu

dyplomu ,wróciło do domu , trzasnęło wiekiem i powiedziało,

że więcej na tym nigdy w życiu nie zagra. Po pięciu latach

dotrzymywania słowa, kupiłem instrument .

 

Nie zmuszajcie ! :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam pianino. ja jestem po średniej SM a mój mąż po Akademii a mebel pełni rolę czysto ozdobną.

Mąż, od kiedy przestał uczyć w szkole muzycznej brzdąkał coś kilka razy a teraz już wcale...

 

to, co pisałam o SM wiem z życia. porównywałam to, co było z tym,co jeszcze niedawno opowiadał mąż i to są dwa światy. teraz to JEST SZKOŁA ZAWODOWA a nie umuzykalniająca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Tak czytam Was ... i mi przeszło :)

 

Kiedyś dawno temu chciałam zapisac moje dziecko do szkoły muzycznej popołudniowej. Ale teraz już wiem, że bym mu zrobiła krzywdę ... postanowiłam, że póki co ognisko muzyczne to będzie to od czego zaczniemy.

 

Dzięki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie też bym wybrała ognisko muzyczne, gdyby nie to, że u nas za szkołę (taką popołudniową) płaci się 50 zł na miesiąc (2 razy po 30 min. instrument, 2 razy po 45 min. teoria i raz 1 godz. chór), a za ognisko 160 zł (1 godzina instrumentu). Magda lubi szkołę muzyczną, lubi teorię i chór, więc nie mam problemu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzisz, Agduś, jest to argument większosci rodziców. Problem jest priorytetów. W pewnym momencie pojawia się pytanie, co ważniejsze: klasówka z polskiego czy lekcja pianina. Nieliczni, ci z talentem, wybiorą pianino. Większośc polski. Dziecko na lekcje idzie nieprzygotowane. Nauczyciel instrumentu zaczyna się bać. Bo jego rozliczają z postępów dziecka. Jak nie ma postępów wywalą dziecko a jemu obetną godziny. I tak często bywało, że mąż zaczynał rok z ciasno poupychanym grafikiem i nadgodzinami a kończył z .... połową pensji. Dzieci może były umuzycznione odrobinę a my nie mieliśmy na komorne, bo ja wtedy studiowałam... Samo życie. A wymagania w szkole coraz większe, program coraz trudniejszy. Ta część dzieci, która przyszła lajtowo zaczynała się szrpać. Nauczyciel się szarpiał. Tylko rodzice byli zdziwieni..

Dlatego mąż zmienił zawód...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, że finanse to duży argument. Ale ja wiem, że mój B lubi muzyke ale bez fanatyzmu. On jeszcze szuka czego chce... i ja myśle mu pomóc na tyle na ile moge. Ja grałam kiedyś na gitarze z ogromnymi wypiekami na policzkach będąc samoukiem. Pamiętam zaczynałam grać na pożyczonej, twardej rosyjskiej gitarze. Po 1,5 roku uzbierałam na Admire i byłam szczęsliwa jak nigdy wcześniej. Pamiętam jak dziś ona kosztowała 699 zł i to były najbardziej uciułane pieniądze w mym życiu. Mnie nikt nawet na ognisko nie zapisał, co czasem mam za złe, że nikt z rodziców nie zadał sobie trudu by mnie wspomóc. Teraz gitara niestety lezy, tylko czaaaasem ja lub Trzeszczący bierze ją do rąk pobrzdąkać. Ale pamiętam te frustracje jak złapać G i radość, gdy zaczęły brzmiec chwyty barowe.

 

Chce bez zbędnego obciązenia dać memu dziecku szanse na te same frustracje i radość :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam Was ... i mi przeszło :)

 

Kiedyś dawno temu chciałam zapisac moje dziecko do szkoły muzycznej popołudniowej. Ale teraz już wiem, że bym mu zrobiła krzywdę ... postanowiłam, że póki co ognisko muzyczne to będzie to od czego zaczniemy.

 

Dzięki :)

 

 

 

A jak się okaże ,że ma talent - do Kuby Wojewódzkiego ! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj odbyłam wielce "pouczającą" (dla mnie oczywiście) rozmowę ze szwagierką , matką (nauczycielką w LO) trójki dzieci -wszystkie są uczniami PSM łączonej,z mianowicie, że np min. jedenastolatka ucząca się w/w szkole nie musi znać krajów UE (za duże wymagania nauczyciela nie objęte programem (sic!) ), bo przecież czas musi poświęcić na skrzypce i pianino, a nie na naukę jakiś "bzdur".

Teraz trochę żałuję, że nie powiedziałam co myślę na ten temat (chronię przed stresem kobiety ciężarne), ale nie uważacie, że w ten właśnie sposób ogranicza się rozwój intelektualny dzieci ,nie dając im możliwości wyboru, możliwości poznania czegoś poza muzyką ?

Rozumiem, że talent trzeba rozwijać, ale czy tak skrajnie ? kosztem wszystkiego innego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego moja chodzi do popołudniowej szkoły muzycznej i "normalnej" podstawówki. Oczywiście jeżeli dziecko ma zadatki na wybitnego muzyka i samo chce grać, grać, grać i niczego poza tym, to może sobie na razie nie znać krajów Unii (kiedyś się dowie jeżdżąc z koncertami) i nie umieć obliczyć objętości walca. Gorzej, kiedy są to ambicje rodziców, a nie dzieci.

Magda oprócz szkoły muzycznej ma dodatkowy angielski, dodatkowy basen, astronomię, a chciałaby jeszcze chodzić na taniec towarzyski, gitarę, flet poprzeczny, karate, siatkówkę i badmintona (chyba niczego nie pominęłam). W przyszłości zostanie weterynarzem... To ja już nie wiem - ograniczam ją tą szkołą muzyczną, czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Chciałam się podzielić wrażeniami po 3 miesiącach chodzenia do PSM.

Kształcenie słuchu - bezproblemowe. Młody ma świetną pamięć i jest w zasadzie jedynym dzieckiem w klasie, które solfeż śpiewa z pamięci.

Uczy się chętnie (myślę, że to wynika z tego, iż widzi, że jest w tym dobry).

Instrument - trzy miesiące samej "techniki". Dwie lekcje temu zaczęliśmy grać prosty utwór.

Syn ćwiczy ćwiczy na instrumencie bez problemu, nie protestuje, widzi efekty.

Gdy zaczął uczyć się utworu to nowe siły w niego wstąpiły bo trochę już go nudziły te "ćwiczenia techniczne" (chciał końcu zacząć grać).

Z radością chodzi do PSM.

A ja uczę się razem z nim - na jego skrzypeczkach 1/4 również:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

I bardzo dobrze, wszystko zależy od nauczyciela. Jak sprawia mu to przyjemność to należy się tylko cieszyć i aktywnie kibicować. Mam pytanie bo właśnie zaznaczasz, że sama się uczysz czy takie zalecenie pada ze strony nauczyciela? Jeżeli tak to znaczy, że wykorzystuje on metodę nauczania Suzuki.

Ja powiem ze swojego podwórka. Córkę uczyłam sama grać na skrzypcach ale stwierdziłam, że nie ma predyspozycji ale tych charakterowych bo zdolności muzyczne a i owszem. Nie poszła więc do szkoły muzycznej co mi dzisiaj jako 17latka wypomina. Niestety na moje argumenty, że nie chciała grać odpowiada, że ściemniam. Generalnie to bardzo ciężka praca a efekty nie współmierne. Myślałam, że może pójdzie do szkoły baletowej, ale jak wspomniałam o tym mężowi - zawodowemu byłemu tancerzowi (rzucił balet ze względu na niekończące się kontuzje, zmiana zawodu była konieczna) powiedział cytuje - po moim trupie jest tyle pięknych zawodów.

Byłam też nauczycielem w SM i jakoś się w tym odnalazłam, miałam ogromną satysfakcję z tej pracy. Ze mnie chyba urodzony belfer ;)

Malka napisała: Rozumiem, że talent trzeba rozwijać, ale czy tak skrajnie ? kosztem wszystkiego innego?

Niestety tak, przynajmniej ja to tak widzę. Jak chcesz dobrze grać to nie ma innego wyjścia. Pełne poświęcenie. Bardzo dobrze napisała EZS, inne dzieci na trzepaku a ty w pocie czoła ćwiczysz wprawki. Patrząc dzisiaj na to co się dzieje w kulturze a przede wszystkim jak się ją traktuje, nie żałuję, że nie dałam własnego dziecka do szkoły muzycznej. W zasadzie nie potrafię robić nic innego i to jest straszna świadomość a do tego czasem trudno związać koniec z końcem. Często sobie zadaje pytanie i na co mi było takie poświęcenie.

 

pozdrawiam

Edytowane przez chopinetka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Źle się wyraziłam na temat tego, że uczę się razem z nim. Ja nie uczę się na swoim instrumencie i nie są to lekcje Suzuki.

Jestem obecna na lekcjach skrzypiec żeby wiedzieć jak w domu pracować, korygować błędy itp.

Właśnie przez to się uczę i odkrywam tajemnicę skrzypiec. A, że próbuję potem zagrać to samo na jego instrumencie to już inna sprawa:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...