Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

american dream? chciałabym...


Recommended Posts

Nie znam się, więc się wypowiem :lol2: mój mąż zawsze tak zaczyna swoją wnętrzarską opinię :lol:

Ja uważam, że większość z nas ma problem z przyznaniem się do tego co tak naprawdę lubimy i co nam się podoba. To nie grzech gustować w koronkowych serwetkach czy kolorze różowym :lol:

Idąc do projektanta oglądamy katalogi pięknych designerskich wnętrz i nabieramy przekonania, ze skoro to jest teraz na topie to tak powinniśmy mieć u siebie. W ten sposób pojawiła się moda na wenge a potem na białe meble na wysoki połysk i skutkiem tego kilkoro moich znajomych ma właśnie teraz takie mieszkania i kombinuje jak wcisnąć tam nutkę retro ;) My po prostu lubimy być modni :rolleyes:

Z drugiej strony przyznam szczerze, że nie przykładamy się też do wyboru architekta. Nie przeglądamy dokładnie portfolio, nie analizujemy stylu tylko wybieramy kogoś kto jest pod ręką, polecony przez znajomych czy po prostu tani ;) W efekcie kończymy na współpracy z kimś kto nie czuje naszej estetyki a ponieważ zapłaciliśmy zaliczkę, ciągniemy współpracę do wątpliwego końca. Straszne jest też to że teraz co drugi salon kuchenny, meblowy czy inna castorama ma projektanta który w cenie zrobi nam szałowy projekt ;) Projektanta najczęściej bez żadnego wykształcenia kierunkowego a po prostu potrafiącego w miarę sprawnie posługiwać się jakimś darmowym programem.

 

W sprawie euro ;) to ja właśnie zarabiam w euro ale i żyję za euro, więc wcale tak tanio nie jest :) Ale trzeba przyznać, że we Włoszech jest większy dostęp do różnorodnych dekoracyjnych gadżetów, projektantów, sklepów. My nadal jesteśmy zaliczani do wschodniej europy i często sklepy zagraniczne nie wysyłają do PL :( ale najbardziej wkurza mnie to, że w Polsce wszystko co z zagranicy ma takie ogromne marże :mad: Ja za każdym razem wracając do PL, ciągnęłam ze sobą jakieś płytki, lampy a nawet ceramikę łazienkową i to nie dlatego, że były niedostępne w kraju, tylko cena była kosmicznie wysoka. I nie chodzi tu o przeliczenie euro na zł, czy koszty transportu. U nas po prostu jak coś jest włoskie albo francuskie, to zaraz drogie :p

 

edit: ło matko:o, Nihiru przepraszam za dłużyzny :hug: Jakoś mnie tak temat poruszył ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

[quote=barbe-cue;5673425

Oczywiście zupełnie insza inszość to aranżacje do zdjęć. Faktycznie, w naszych magazynach wszystko raczej takie z suwmiarką układane. Zaglądam często na stronę szwedzkich biur nieruchomości, zupełnie dla przyjemności, żeby popatrzeć na ładnie zaaranżowane wnętrza. Dla mnie rewelacyjną sprawą jest to, że mieszkanie jest tak starannie przygotowywane do sprzedaży - wynajmuje się specjalną firmę do "odpicowania", która przywozi meble i inne rzeczy i robi świetne zdjęcia. Jak się przyjrzeć niektórym mieszkaniom, to w sumie nic nadzwyczajnego - jakieś kable szwendające się po ścianach, beznadziejnie nieustawne i małe łazienki, dziwne korytarze-ślimaki, ale właśnie aranżacje sprawiają, że chce się tam wejść i po prostu zamieszkać.

 

To ma przyciagnac klienta, zeby przynajmniej pofatygowal i zobaczyl co traci :). W gre wchodza wieksze pieniadze niz takie wydane np. na swiateczny gadzet. Smiem twierdzic, ze beznadziejna nieustawnosc + za wysoka cena sa decydujace przy wyborze mieszkania. I sliczne aranzacje slicznie sie oglada, ale potem zwycieza pragmatyzm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo u nas cały czas pokutuje kompleks polskości, a jak słyszę hasło w stylu " no takie super, wiesz, zagraniczne" to mi się słabo robi.... to tak jak moja znajoma, chodzi dumna jak paw, że córka w anglii pracuje ( znaczy sprząta) i nie ma w tym absolutnie nic uwłaczającego, gdyby nie to, że pamiętam czasy podstawówki, kiedy mojej koleżanki mama robiła to samo, co znajomej córka teraz za granicą i to było dla niej baaaaaardzo ponizające!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że większość z nas ma problem z przyznaniem się do tego co tak naprawdę lubimy i co nam się podoba. To nie grzech gustować w koronkowych serwetkach czy kolorze różowym :lol:

Idąc do projektanta oglądamy katalogi pięknych designerskich wnętrz i nabieramy przekonania, ze skoro to jest teraz na topie to tak powinniśmy mieć u siebie. W ten sposób pojawiła się moda na wenge a potem na białe meble na wysoki połysk i skutkiem tego kilkoro moich znajomych ma właśnie teraz takie mieszkania i kombinuje jak wcisnąć tam nutkę retro ;) My po prostu lubimy być modni :rolleyes:

Z drugiej strony przyznam szczerze, że nie przykładamy się też do wyboru architekta. Nie przeglądamy dokładnie portfolio, nie analizujemy stylu tylko wybieramy kogoś kto jest pod ręką, polecony przez znajomych czy po prostu tani ;) W efekcie kończymy na współpracy z kimś kto nie czuje naszej estetyki a ponieważ zapłaciliśmy zaliczkę, ciągniemy współpracę do wątpliwego końca. Straszne jest też to że teraz co drugi salon kuchenny, meblowy czy inna castorama ma projektanta który w cenie zrobi nam szałowy projekt ;) Projektanta najczęściej bez żadnego wykształcenia kierunkowego a po prostu potrafiącego w miarę sprawnie posługiwać się jakimś darmowym programem.

 

 

Zgadzam się w 1000 %.

 

Jakbym czytała o swoich znajomych a zwłaszcza o koleżance z pracy. Niestety wystarczy pobyć w mieszkaniu 10 min by zauważyć wszystkie rzeczy, które się ze sobą gryzą.

 

A jak zostaniesz poinformowana z dumą, że profesjonalny architekt wnętrz albo jeszcze lepiej DESIGNER projektował to mieszkanie, to już dokładnie wiesz co się gryzie z czym i dlaczego.

 

Bo architekt wcisnął swój sprawdzony na innych naiwniakach plan urządzenia mieszkanie (weszłam na stronę pani architekt i wszystkie mieszkania są w jednym stylu: te same białe kuchnie na wysoki połysk, te same lampy, tyle że kolory dostosowane do gustów właścicieli i podobne łazienki. Nawet nie postarała się znaleźć innej glazury. Oczywiście wszyscy jej znajomi jak usłyszeli, ze tu specjalistka urządzała mieszkanie, to aż wypieków podostawali. Dziwne, że wszyscy znaliśmy jej poprzednie mieszkanie i ono było różne od tego o 180 stopni.

 

Nie minęły 2 m-ce gdy w zimnym czarno białym mieszkaniu z uwaga „plamami różu"… pojawiły się zasłonki w maki, obrusiki i podusie.

 

Jak odważyłam się z jeszcze jedna osobą powiedzieć, że to mieszkanie to nie ona, że do niej nie pasuje to jesteśmy teraz na cenzurowanym, bo jesteśmy zazdrośnicami…

 

Niestety, uważam, ze architekt sprawdzi się tylko w tedy gdy nas bardzo dobrze zna, albo gdy sami dokładnie wiemy co chcemy a on ma nam tylko pomóc w wyszukaniu potrzebnych rzeczy i doszlifowaniu projektu. Inaczej wciskają opracowane już wcześniej rzeczy, które nie pasują do właściciela i szybko wchodzą w konflikt z kupowanymi przez niego dodatkami.

 

Obecne mieszkanie kilka lat temu remontowałam i urządzałam będąc pod wrażeniem dokonań mojej koleżanki, która jest doskonałym designerem samoukiem. Zapożyczyłam od niej kilka rozwiązań, z którymi przez ostatnie 6 lat się strasznie męczyłam. Nigdy więcej!

 

Zawsze powtarzam mężowi, że jeśli nie mam gustu, to nasze mieszkanie będzie spójnym bezguściem.

 

Nihiru przepraszam za długą wypowiedź, ale i mnie poruszył ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to i ja swoje 5 groszy wcisnę... ja uważam , że jednak budżet ma decydujące znaczenie....dla mnie wiele dodatków i mebli jest poza moim finansowym zasięgiem a je jestem typem , który nie akceptuje "produktów zastępczych", że o inspirowanych nie wspomnę...;)

Z architektem w życiu bym się nie dogadała więc nawet nie myślałam o współpracy z takowym. Miałam projekt indywidualny i moja Pani architekt (od bryły ) bez przerwy próbowała przeforsować swoje pomysły chociaż nam się nie podobały i za diabła nie mogła pojąć dlaczego się tak tej cholernej cegły uczepiliśmy skoro ona jest bleeee i jej się kojarzy ze Śląskiem:bash::bash::bash: efekt był taki, że sami rozrysowaliśmy nasz dom a ona jedynie miała go "przeliczyć" i zrobić profesjonalny projekt....no właśnie PROFESJONALIZM - to cecha , której naszym architektom (oczywiście nie wszystkim ale większości ) brakuje zwłaszcza tam gdzie konkurencji zbyt wiele nie maja;), bo architekt przede wszystkim powinien słuchać i ewentualnie korygować wizję klienta a nie wyczarowywać mu dom czy wnętrza zupełnie oderwane od upodobań inwestorów...i znowu wracamy do punktu wyjścia...KASA...u nas tak naprawdę na profesjonalna pomoc architekta stać niewielu....

Co do skandynawskich wnętrz, ja je uwielbiam i przez 10 lat spędzonych w No i odwiedzeniu masy domów, mogłabym na jednej ręce policzyć te, w których nie czułam się dobrze... ale dla jasności - tam jest trochę podobnie jak u nas....w magazynach wnętrzarskich pojawiają się tylko te"wybrane " wnętrza. Tak naprawdę to wiele zależy od wieku mieszkańców no i zasobności ich portfela rzecz jasna, ja zauważyłam tendencję, że pokolenie 60+ zdecydowanie lubi zagracone domy z ciemnymi meblami, firankami, zasłonami, najlepiej z poprzedniej epoki, natomiast młodzi ludzie bardziej zwracają uwagę na formę i ich wnętrza są lżejsze.... te , które widzimy w ich gazetkach to zazwyczaj domy i mieszkania młodych;)Widać to również odwiedzając sklepy wnętrzarskie czy też z meblami... kolejna sprawa, że wspomniany KA to dla Norwega żaden wydatek...i podobnie jest z wieloma innymi produktami, to co dla nas jest luksusem dla nich stanowi prozę dnia codziennego...no nie ma sprawiedliwości na tym świecie....;)

Ja podobnie ja Two wiele rzeczy ciągnęłam ze sobą... właściwie to niemal wszystko mam przywiezione z No , łącznie z sofami Natuzzi paradoksalnie made in Italy ale okazało się, że w No w świątecznej promocji dostałam na nie taka cenę, że facet z Natuzzi w Pl nie uwierzył mi, że mówię prawdę....

I jeszcze jedno, nie wiem jak jest w Szwecji ale w Norwegii nie ma szans , żeby sprzedać nieruchomość na własną rękę, prywatnie nie można nawet zamieścić oferty w necie.Tam sa biura - 3 wiodące i to im zleca się kompleksowo sprzedaż. I etap - przychodzi rzeczoznawca i wycenia nieruchomość - co stanowi cenę wyjściową, potem spec od looku mówi co (oczywiście niewielkim nakładem finansowym ) zmienić, które meble usunąć , co wyeksponować. Przed VISNINGIEM - takim publicznym oglądaniem wszystkie prywatne przedmioty znikają - wszelkie zdjęcia, pierdoły z blatów kuchennych, łazienek... Zdjęcia są robione przez profesjonalnych fotografów, szerokokątnymi obiektywami co daje czasem przekłamany obraz pomieszczeń - w rzeczywistości są dużo mniejsze. odnośnie samego VISNINGU - termin takiego oglądania jest podawany przy ofercie w necie i specjalnych katalogach, podczas takiej imprezy nieruchomością zajmuje się agent a właściciele są poza domem, jest cena minimalna i oglądający (każdy może sobie przyjść bez zapowiedzi bo w czasie visningu mieszkanie jest otwarte i dostępne dla wszystkich) składają oferty cenowe, kolejnego dnia albo w przeciągu kilku dni agent dzwoni do tych, którzy złożyli najwyższe oferty i kolejny etap odbywa się telefonicznie - taka licytacja, nieruchomosc kupuje ten kto da najwięcej. często jest tak, że te nieruchomości o fajnej lokalizacji są kupowane nawet 50% drożnej aniżeli cena wyjściowa:wiggle:. To tak w ramach ciekawostki;) Norwegowie do wszystkiego podchodzą mega profesjonalnie i np wykonując nowa instalację elektryczną czy tez wodną trzeba brać takich instalatorów, którzy na swoja pracę wystawią certyfikat, w przeciwnym razie będzie problem ze sprzedażą nieruchomości czy ubezpieczeniem....ot taki kraj. My np zmieniając kabinę prysznicową musieliśmy wezwać hydraulika (bez problemu poradziłby sobie z tym mój mąż) bo w razie zalania sąsiadów i braku certyfikatu nie wypłacono by ubezpieczenia;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno, nie wiem jak jest w Szwecji ale w Norwegii nie ma szans , żeby sprzedać nieruchomość na własną rękę, prywatnie nie można nawet zamieścić oferty w necie.Tam sa biura - 3 wiodące i to im zleca się kompleksowo sprzedaż. I etap - przychodzi rzeczoznawca i wycenia nieruchomość - co stanowi cenę wyjściową, potem spec od looku mówi co (oczywiście niewielkim nakładem finansowym ) zmienić, które meble usunąć , co wyeksponować. Przed VISNINGIEM - takim publicznym oglądaniem wszystkie prywatne przedmioty znikają - wszelkie zdjęcia, pierdoły z blatów kuchennych, łazienek...

.....

To tak w ramach ciekawostki;) Norwegowie do wszystkiego podchodzą mega profesjonalnie i np wykonując nowa instalację elektryczną czy tez wodną trzeba brać takich instalatorów, którzy na swoja pracę wystawią certyfikat, w przeciwnym razie będzie problem ze sprzedażą nieruchomości czy ubezpieczeniem....ot taki kraj. My np zmieniając kabinę prysznicową musieliśmy wezwać hydraulika (bez problemu poradziłby sobie z tym mój mąż) bo w razie zalania sąsiadów i braku certyfikatu nie wypłacono by ubezpieczenia;)

 

W tym wypadku następuje pewna kompensacja 'taniości" różnych rzeczy, które nabywa się do domu, sofy etc. płatnościami za usługi, w których wliczone są koszty takich certyfikatów i monopolizowania usług.

A tak zupełnie prywatnie, taki styl życia mnie zawsze przerażał. Pozorna wolność jest tak skrępowana wszelkim regulacjami, że nie zostawia pojedynczemu człowiekowi wyboru. Wiem, w zamian dostajemy piękne produkty w pięknych opakowaniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asiu zapomniałam dodać, że niezmiennie podobają mi się twoje wklejki;):wiggle: gdyby nie nasza alergia i astma to może byłabym nawet skłonna kupić dywan;):lol2::lol2::lol2:

 

O proszę, jaką prawie-rewolucję na forum zrobiłam:lol2:

 

Sprzedawanie nieruchomości w Pl a w No to faktycznie niebo a ziemia;). W Polsce tak naprawdę nie wiem, za co pośrednicy biorą taką kupę kasy :mad:

 

A wracając jeszcze do zawodu projektanta, to właśnie taki klops: czasami właściciel gustuje w morelkach na ścianie i dziwnych konstrukcjach k-g, a czasami projektant. I kto do kogo powinien się wtedy dostosować?:)

 

O Wy gaduły jedne :p

 

I kto to mówi?:lol2: :hug:

 

Ale bardzo się cieszę, że Wam się inspiracje podobają :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wracając jeszcze do zawodu projektanta, to właśnie taki klops: czasami właściciel gustuje w morelkach na ścianie i dziwnych konstrukcjach k-g, a czasami projektant. I kto do kogo powinien się wtedy dostosować?:)

 

Pytanie można zadać jeszcze inaczej; czy projektant ma misję zbawiania świata w dziedzinie estetyki i wystarczający autorytet (wiedzę, wyczucie), żeby mu zaufać i oddać się w jego ręce czy jego funkcja jest czysto służebna, wtedy mu placa za doklejanie kwiatków do konstrukcji k-g, więc niech je dokleja tak, jak właściciel lubi?

Taki dobry projektant to byłby połączeniem psychologa, terapeuty, księgowego i architekta w jednym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak zupełnie prywatnie, taki styl życia mnie zawsze przerażał. Pozorna wolność jest tak skrępowana wszelkim regulacjami, że nie zostawia pojedynczemu człowiekowi wyboru.

 

Cejrowski mówi to samo i ucieka od tego w różne Meksyki i inne dzikie kraje:lol2:

 

Ja nie mam wyrobionego zdania na ten temat. Czasami, jak patrzę na tą naszą wolność, która częściej przypomina anarchię, to skłaniam się ku takiemu ułożonemu i pełnemu reguł stylowi. A czasami znowu myślę, jakie to musi być nuuudne:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cejrowski mówi to samo i ucieka od tego w różne Meksyki i inne dzikie kraje:lol2:

 

Ja nie mam wyrobionego zdania na ten temat. Czasami, jak patrzę na tą naszą wolność, która częściej przypomina anarchię, to skłaniam się ku takiemu ułożonemu i pełnemu reguł stylowi. A czasami znowu myślę, jakie to musi być nuuudne:)

 

Muszę się zapoznać z jego gadkami, dawno nie miałam z nim do czynienia. Też nie mieszkam w PL, i twierdzę śmiało, po kilkuletniej statystyce, że życie w szklanych baniach jest nudne. No chyba, że akurat taka bania trochę popęka, to zawsze można odetchnąć świeższym powietrzem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj nie, nie zapoznawaj się z jego poglądami, bo się zniechęcisz do jego programów podróżniczych, które robi naprawdę świetne :yes:

On o tym po prostu wspominał właśnie w paru odcinkach "boso przez świat" - że denerwuje go, jak państwo chce mu zrobić dobrze:lol2:

 

Aaaa, dziewczyny - wielki nius! Zapomniałam Wam powiedzieć - wiecie że Dynastia's back?! Na jakimś lipnym kanale ostatnio wypatrzyłam! Myślałam że z krzesła spadnę :rotfl:

Niestety, to dopiero pierwsze odcinki, więc do Alexis jeszcze daleko :rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym wypadku następuje pewna kompensacja 'taniości" różnych rzeczy, które nabywa się do domu, sofy etc. płatnościami za usługi, w których wliczone są koszty takich certyfikatów i monopolizowania usług.

A tak zupełnie prywatnie, taki styl życia mnie zawsze przerażał. Pozorna wolność jest tak skrępowana wszelkim regulacjami, że nie zostawia pojedynczemu człowiekowi wyboru. Wiem, w zamian dostajemy piękne produkty w pięknych opakowaniach.

A widzisz mnie się to podoba bo są jasno określone reguły, nie ma mowy o monopolizowaniu usług bo po prostu każdej grupie zawodowej zależy na tym aby być wykwalifikowaną, nie ma sytuacji, ze przychodzi hydraulik i przy okazji zrobi elektrykę;)jak cos nie funkcjonuje to bynajmniej wiadomo do kogo miec pretensję i nie ma odbijania piłeczki ...mnie polscy pseudo fachowcy od wszystkiego przerażaja;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...