Zedus 26.01.2014 13:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2014 W sobotni weekend przed wakacjami machnąłem kolejną drugą warstwę na powierzchni domu i połowy garażu. Garaż za każdym razem jakoś nie idzie mi na rękę i tym razem musiałem poprawiać jedną ścianę - dobrze że były zrobione tylko 3 metry pierwszej warstwy. Niedzielę poświęciłem z rodziną na zrobienie przedwakacyjnych zakupów, tak aby nie ganiać za wszystkim na tygodniu. Poprawiana ściana garażu: A tak prezentują się dwie warstwy bloczków. Jak już pisałem jest ona zrobiona na kleju do płytek, nierówności pionowe korygowałem małymi klinami do płytek - chciałem, aby tym razem wszystko było bardzo dokładnie i równo wykonane: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zedus 26.01.2014 15:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2014 Z wakacji wróciliśmy w ostatnią środę września. Pogoda zrobiła się mało optymistyczna, w nocy pojawiały się pierwsze przymrozki, więc wiedziałem że nie ma się co obijać i trzeba się uwinąć jak najszybciej, bo nigdy nie wiadomo jaka będzie pogoda. Wypoczęty i gotowy na nowe wyzwania w czwartek pojawiłem się na budowie. W trzy dni ułożyłem pozostałe dwie warstwy bloczków, przygotowałem szalunki naroży i miejsc połączenia ścian wewnętrznych. Wykonałem również szalunek na garażu (garaż mam 10 cm niżej niż resztę domu). Tak to się wszystko prezentowało: Między trzecim a czwartym bloczkiem po całym obwodzie ułożyłem po dwa pręty fi 12 , na narożach połączyłem je dokładnie wygiętymi L-kami, tak jak to miało miejsce przy ławie fundamentowej (mam nadzieję, że wzmocni to całą konstrukcję i wyeliminuje możliwe pękanie ścian): Zdążyłem również z wykonaniem stopy pod komin z kominka w salonie (tak właściwie to miał on być już zalewny przy ławach fundamentowych, ale nie zdążyłem wtedy z przygotowaniem zbrojenia) : Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zedus 26.01.2014 21:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2014 5-10-2013 Sobota 7 rano zjawiam się na działce z kolejnym planem do wykonania:) Na szczęście pogoda dopisuje jak na październik - człowiekowi nie pali słońce w głowę a i nie jest na tyle zimno, że musi być ubrany w dwie warstwy. Co do planu to dzień ma się zakończyć zalaniem bloczków betonem - wstępnie beton zamówiony na 13-14 tak aby spokojnie ogarnąć wszystko przed nocą, bo o 19 to już się robi całkowicie ciemno. Ściana jest już prawie gotowa, brakuje tylko gdzieniegdzie szalunków i niektóre trzeba jeszcze poprawić. Dodatkowo trzeba jeszcze ustawić i zazbroić trzy stopy pod słupy: dwa są od frontu i jeden przy podcieniu od strony salonu. No i trzeba uporządkować trochę ten bałagan. Na 11 byłem umówiony z fatrem, co by pomógł ogarnąć tą trąbę słonia (czyt. pompa). Koło południa wykonuję telefon do betoniarni, aby upewnić się że nie zapomnieli o moim zamówieniu i podać szczegóły co chcę aby przywieźli w tych swoich ogromnych beczkach. Pani poinformowała mnie, że ekipa będzie tak między 15 a 16 bo była jakaś obsuwa co mnie oczywiście troszkę zmartwiło, ale cóż tak musi być. Godzina 13 spokojnie sobie z fatrem dłubiemy i przyjeżdża pompa i się chce rozkładać. Sobie myślę, że coś nie gra bo przecież 15 min temu dyspozytorka mówiła, że będą później. Okazało się, że chłopaki pomylili uliczki i że na ulicy obok też będą zalewać pustaki szalunkowe, więc się zawrócili. Ostatecznie u nas byli grubo po 17 więc trzeba było się mocno sprężyć. Podział zadań był taki, że ja zalewam i walczę z trąbą a tata z łatą w ręku stara się zawibrować beton. Oczywiście operator pompy twierdzi, że nie trzeba bo to się samo zawibruje, ale kilka ruchów łatą i trzeba było dołożyć betonu, nie dużo, ale zawsze lepiej mieć porządnie zawibrowane niż z pustkami w środku. W jednym miejscu wywaliło szalunek i powiem szczerze, że walka z napływającym betonem nie była łatwa. W trakcie roboty, dowódca pompy pyta ile tego mam zamówione, na co ja odpowiadam, że 12,5 kubika, a on że to pewnie nie starczy bo to co zalewali przed nami też było 10 palet takich samych bloczków jak nasze i poszło 14 kubików a i też nie mieli żądnej stopy do lania. Nie ugiąłem się i w drugiej gruszce przyjechało tyle ile wyliczyłem na początku - ostatecznie zostało około 0,5 kubika. Jak już było ciemno to kończyliśmy gładzić wierzchnią warstwę, tak aby była równiutka i dobrze przygotowana do kolejnych warstw muru (bloczki z betonu komórkowego). Mam tylko jedno zdjęcie (reszta się gdzieś straciła) zrobione dzień po i tak się prezentowało: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zedus 29.01.2014 20:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2014 12-10-2013 Nie tracąc czasu, tydzień po zalaniu zabrałem się za izolację ściany, czyli przyszła pora na wielką akcję z dysperbitem. Wielka bo poszło coś około 200 kg tego mazidła. Martwiłem, się że będzie lipa z pogodą, że będzie padać itp, a tutaj cały tydzień cieplutko więc myślę, że ściana zdążyła wyschnąć na tyle by nie było z tym później problemów. Na tygodniu dwa razy podjechałem wieczorem i zagruntowałem ścianę roztworem wody z dysperbitem w proporcji 1:1. Na początku miałem plan, że zrobię to takim ciśnieniowym rozpylaczem ogrodowym i lipa - za gęste to dalej było i nie chciało lecieć Do pomocy zaciągnąłem fatra i drugą połówkę. Bardzo sprawnie nam poszło, jak na pierwszy raz i w cały dzień położyliśmy dwie warstwy na obydwu stronach ściany. Na następny dzień podjechałem i położyłem jeszcze trzecią warstwę na ścianie zewnętrznej - planowałem poprawić tylko miejscami, ale tak dobrze mi szło, że machnąłem wszędzie. Kolejny etap zakończony sukcesem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zedus 30.01.2014 19:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Stycznia 2014 19-10-2013 Bardzo długo zastanawiałem się nad wyborem pomiędzy xps a styropianem. Pytanie było, czy warto odżałować tego ponad tysiaka i dać xps? Ostatecznie wygrał styropian z właściwościami wodoodpornymi o grubości 10 cm. Jego plusem było to, że miał frezy, dzięki czemu fajnie się go układało. Styro postanowiłem kleić na piankę, wiodącego producenta - nie była to tania impreza, bo moja rzeczywista wydajność nijak się miała do tej podawanej na opakowaniu:( Zużyłem w sumie 7 puszek. Styro oprócz ceny w moim przypadku miał jeszcze jedną przewagę nad xps - wymiary. Płyty układałem pionowo i dzięki temu nie musiałem nic docinać, jedynie w narożach. Zaczęło się tak: Najwięcej czasu zajmowało mi klinowanie - nie miałem ochoty przytrzymywać płyty przez 15 min A tak to wyglądało bez wsporników Następnie w ruch poszła folia kubełkowa 1,5 m wysoka w rolkach po 20 m. Jej główne zadanie to ochrona styro przy zasypywaniu, chociaż pewnie też i samą ścianę przed wodą ochroni:) Trochę z tym zabawy miałem, ale myślałem, że będzie gorzej - na szczęście nie jest ona ciężka i jakoś dało się tym manewrować. W jeden weekend uporałem się z tym etapem. Porównując to do poprzednich działań to była to robota bardzo lekka i przyjemna - szybko idzie, materiał nadzwyczaj lekki i widać szybko jakieś efekty. Pozdrawiam, Zedus Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.