Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Narendil i jej pół-apartament


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 7,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ja się z wami nie zgodzę :no: jak pracuję 4 czy 5 lat sporadycznie miałam nadgodziny. Fakt w pierwszej pracy to zostawałam po godzinach no bo trzeba, ale później to się wycwaniłam i już nie. W obecnej pracy pracuję rok i miesiąc, ani jednej nadgodziny - 3 razy brałam laptop do domu, ale w słusznej sprawie (moja upierdliwość kiedyś mnie wykończy) i pracowałam maks 1,5 h. Można, tylko trzeba chcieć i chyba na samym początku zaznaczyć że nadgodzin niet :yes: Mam takie koleżanki w pracy co ciągle w zasadzie codziennie nadgodziny mają, ale przysięgam co one robią to ja nie wiem, ja w ogóle nie wiem jak się w pracy można nie wyrabiać:eek: W pół roku przekroczyłam listą obowiązków starszych specjalistów, a ja młodszym jestem + Klienci w zasadzie sami kluczowi.

 

Aniu a Ty możliwości masz wiele, tylko branże musisz zmienić. Analizy Paniom nie interesujom? :cool:

 

Analizować to ja akurat lubię :lol2:

 

Ja nie mówię, ze cały czas mam zawał w pracy, ale gdy jeszcze 2 lata temu pracowałam w innym dziale, to nas tam naprawdę za mało było.

Był jeden gorący okres, gdzie tylko ja sama w ciągu miesiąca miałam 11 DNI nadgodzin - oczywiście o kasie mogłam zapomnieć, odebrałam sobie wolne dni, jakby mi i tak co roku część urlopu na następny rok nie przechodziła... :mad:

 

Zmieniłam dział i teraz mam mniej dla mnie ciekawą pracę za to spotykam się z bardziej ciekawymi "przypadkami", których pomysły po "przebadaniu" najczęściej uwalam.

Śmieję się, że kiedyś wychodząc zza budynku przejedzie po mnie kawalkada samochodów z zamaskowanymi kierowcami w środku.:lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie termin nadgodziny nie istnieje :rolleyes:

Środowisko naukowe rządzi się swoimi prawami.

Są sprawy stałe, które muszą być zrealizowane, czyli godziny dydaktyczne.

I kiedy słyszę, że mój etat ogranicza się tylko do tego plus jeszcze mam ferie i 3 miesiące wakacji, to nóż mi się w kieszeni otwiera.

Jakie ferie? Jest sesja, są obrony.

3 miesiące wakacji? Wrzesień - sesja. Lipiec - przeważnie jakieś cuda wianki, typu komisja rekrutacyjna, pomoc przy obronach.

Chętnie oddam swoje trzy miesiące każdemu, kto mi je wypomni. W zamian za to pojadę sobie w lutym do ciepłych krajów.

Bo ja urlop mogę wziąć tylko w lipcu/sierpniu.

Wolne weekendy? Jasne, pod warunkiem, że nie dostanie się zajęć na studiach niestacjonarnych.

40-to godzinny tydzień pracy? Buhaha :lol2:

Praca naukowa się sama nie zrobi. A z tego jesteśmy surowo rozliczani.

Jest temat, to trzeba się nim natychmiast zająć. I stąd moje znikanie.

Jeden artykuł (w mojej branży), to godziny obliczeń, szukania, analizowania. I niestety często jest tak, że większość pracy idzie do kosza.

 

A tak w ogóle, to ja lubię swoją pracę :lol2:

Ale sobie pogadałam, a co ;)

 

Aniu a Ty możliwości masz wiele, tylko branże musisz zmienić. Analizy Paniom nie interesujom? :cool:

O, mnie to interesuje wiele rzeczy :rotfl:

Tylko najpierw chcę/muszę temat doktoratu zamknąć, bo zbyt dużo czasu i energii w to włożyłam, żeby zrezygnować, gdy koniec widać.

No, i jeszcze pozostaje kwestia lokalizacji ;)

Ale to już inna historia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w pracy tez nadgodzin nie ma, ale generalnie ich nie potrzebuje. Od samego początku starałam sie ustalic zasady - pracuje 8-16:00, bo mam małe dzieci, ktore potrzebuja matki" I tego staram sie trzymac.

Pracuje praktycznie z samymi facetami - poczatkowo było to komentowane - czasami nawet niezbyt sympatycznie. Teraz wszyscy sie do tego przyzwyczaili i jak czasami zdarza mi sie zostac dłużej to pytaja czy cos sie stało :D

Komputer zdarza mi sie do domu zabierac i zdarza mi sie na nim pracowac, ale... kiedy potrzebuja wczesniej wyjsc bo np dziecko ma imprezkę w przedszkolu to nikt mi problemów nie robi, wiec i ja nie robie wielkiego halo, z tego ze czasem popracuje ciut dłużej czy posiedze nad czymś w domu - nie jest to nagminne, więc nie trace na tym duzo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A żeby zrobiło się przyjemniej, to nadmienię, że dzięki Two mam śliczne podkładki!

Publicznie dziękuję :hug:

 

I venuska, ani mru mru :hug: :rotfl:

 

A teraz idę śnić o swoich algorytmach i wykresach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się z wami nie zgodzę :no:

 

Venusko, ale z czym się nie zgadzasz? Z tym, że niektóre zawody, a raczej stanowiska wymagają dłuższej pracy niż 8 godzin?:lol2:

 

Ja pisałam to ze swojej perspektywy i doświadczenia- owszem u nas sekretarki czy asystentki przeważnie wychodzą o czasie- po 8,5 godz, natomiast Managerowie i wyżej najczęściej zostają dłużej. I nie chodzi tutaj o nienormowany czas pracy, ale o powierzone zadania. U nas nad każdym projektem pracuje kilkanaście osób- każdy ma swoją działkę i żeby złożyć wszystko do kupy potrzeba wiele wysiłku, cierpliwości i poświęcenia. Nadgodzin nie ma, ale są za to spore premie za udany projekt. Bardzo lubię swoją pracę i może dlatego mam takie podejście. Jak jest potrzeba zostaję dłużej lub pracuję w domu, za to po skończonym projekcie mogę być w firmie parę dni z rzędu po 4 godziny- nikt nie robi z tego problemu.

Poza tym, tak już abstrahując od wszystkiego nie znam takich osób, które pracuję po 8 godzin i mają porządne wynagrodzenie...:(

 

A przypadek Ani jako naukowca jest zarówno i trudny i mało płatny. Mam znajomą, która właśnie zrobiła doktorat na SGGW- Katedra Żywienia. Również zakuwała po nocach, żeby wszystko ogarnąć- dodatkowo jest wykładowcą. Ostatnio wyjechała na 6-miesięczny staż do Kanady- w nagrodę za dobre wyniki i włożony we wszystko wysiłek. Ciężka praca czasami się opłaca.:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie niestety też nie ma czegoś takiego jak nadgodziny. Odkąd przeszłam na działalność gospodarczą nie ma czegoś takiego jak czas pracy. Jest praca, którą trzeba wykonać w terminie i tyle. Pod tym kątem praca na umowę o pracę potrafi być bardzo korzystna.

Narendil, to chyba zależy od uczelni/wydziału. U mnie ferii faktycznie nie ma, nie ma co drugiego weekendu, ale w wakacje to jednak wolne (poza może początkiem lipca, bo jeszcze obrony). Pewnie powinno się wykorzystać ten czas na pracę naukową, bo naciski przełożonych są coraz większe, ale przy drugiej pracy ciężko się zebrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie miałam napisać, że jednak w pracy naukowej, nie da się tak godzinowo wyliczyć!!

Przynajmniej do czasu obrony doktoratu, ale i tak później może habilitację będziesz chciała robić??

Mam koleżankę po doktoracie, robi habilitację. Ponieważ pracuje w PAN'ie, nie ma dydaktyki, więc sporo jej pracy odchodzi!

Pewnie Ty też masz tak, że są dni, kiedy czekasz na dane itp i masz ciut więcej czasu, a są takie, że doba 48 godzinna nie styknie...

Ja Wam troszkę zazdroszczę pracy zawodowej, kariery, kontaktów z dorosłymi twarzami :D

W moim zawodzie nie ma za bardzo pracy, zwłaszcza, w mieście i dla kobiet.

W marcu, rok temu poszłam do pracy do biura rachunkowego (kadry)

Niestety w maju po zapaleniu zatok dostałam jakiegoś zapalenia kolan (ściąganie wody itd.itp) do końca sierpnia chodziłam/niechodziłam o kulach...

do pracy już nie wróciłam. Ciężki był ten rok...

Z jednej strony żałuję, że nie pracuję, ale z 2 strony, z 4 dzieci było mi bardzo ciężko z wszystkim samej się uporać. Małż wykonuje "wolny zawód" więc w domu ląduje koło 19-20.

Stwierdziłam, ze w tym roku zajmę się tylko domem, dziećmi no i budową :lol:

Edytowane przez Megiska
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

narendil - jam matematyk z wykształcenia. Tez mam czasem fazy na algorytmy i wykresy, chociaz nie ukrywam... z roku na rok coraz rzadziej, bo jakos temu co robie daleko do tego co studiowałam.

szociku, czyli mamy podobne wykształcenie :)

U mnie wykresy na porządku dziennym :)

Ale sprawia mi to frajdę.

Pracy 8-16 ciut zazdroszczę. Ja nawet przy małym dziecku nie mogłam sobie na to pozwolić. Szczęśliwie, mam męża, który nauczył się wszystko ogarniać i ma jeszcze siłę, żeby mnie wspierać.

 

A przypadek Ani jako naukowca jest zarówno i trudny i mało płatny. Mam znajomą, która właśnie zrobiła doktorat na SGGW- Katedra Żywienia. Również zakuwała po nocach, żeby wszystko ogarnąć- dodatkowo jest wykładowcą. Ostatnio wyjechała na 6-miesięczny staż do Kanady- w nagrodę za dobre wyniki i włożony we wszystko wysiłek. Ciężka praca czasami się opłaca.:D

Aga, najbardziej chyba w mojej pracy mnie boli płaca :bash:

Jak się czasem porównuję z moimi znajomymi ze studiów, to jakoś smutno się robi. No, ale staram się za często tego nie robić :rotfl:

Cała reszta jest naprawdę fajna. Lubię uczyć. I lubię się uczyć.

 

U mnie niestety też nie ma czegoś takiego jak nadgodziny. Odkąd przeszłam na działalność gospodarczą nie ma czegoś takiego jak czas pracy. Jest praca, którą trzeba wykonać w terminie i tyle. Pod tym kątem praca na umowę o pracę potrafi być bardzo korzystna.

Narendil, to chyba zależy od uczelni/wydziału. U mnie ferii faktycznie nie ma, nie ma co drugiego weekendu, ale w wakacje to jednak wolne (poza może początkiem lipca, bo jeszcze obrony). Pewnie powinno się wykorzystać ten czas na pracę naukową, bo naciski przełożonych są coraz większe, ale przy drugiej pracy ciężko się zebrać.

Spireo, też jesteś związana z uczelnią?

A własna działalność to już zupełnie inna historia. Tyle masz, ile wypracujesz.

 

No właśnie miałam napisać, że jednak w pracy naukowej, nie da się tak godzinowo wyliczyć!!

Przynajmniej do czasu obrony doktoratu, ale i tak później może habilitację będziesz chciała robić??

Mam koleżankę po doktoracie, robi habilitację. Ponieważ pracuje w PAN'ie, nie ma dydaktyki, więc sporo jej pracy odchodzi!

Pewnie Ty też masz tak, że są dni, kiedy czekasz na dane itp i masz ciut więcej czasu, a są takie, że doba 48 godzinna nie styknie...

megisko, masz rację. Teoretycznie nie mogę narzekać, bo mogłam wyskoczyć z pracy, żeby płytki czy farbę kupić. Jakoś tak się szczęśliwie złożyło, że w momencie wykończeniówki miałam mniejszy młyn. Ale czasem, to i 72h by się przydały. I tydzień 14-to dniowy :rolleyes:

Ja Wam troszkę zazdroszczę pracy zawodowej, kariery, kontaktów z dorosłymi twarzami :D

W moim zawodzie nie ma za bardzo pracy, zwłaszcza, w mieście i dla kobiet.

W marcu, rok temu poszłam do pracy do biura rachunkowego (kadry)

Niestety w maju po zapaleniu zatok dostałam jakiegoś zapalenia kolan (ściąganie wody itd.itp) do końca sierpnia chodziłam/niechodziłam o kulach...

do pracy już nie wróciłam. Ciężki był ten rok...

Z jednej strony żałuję, że nie pracuję, ale z 2 strony, z 4 dzieci było mi bardzo ciężko z wszystkim samej się uporać. Małż wykonuje "wolny zawód" więc w domu ląduje koło 19-20.

Stwierdziłam, ze w tym roku zajmę się tylko domem, dziećmi no i budową :lol:

Oj, ależ miałaś przeżycia :hug: Ale już wszystko OK?

Mówiąc szczerze, to Cię podziwiam, że przy takim przychówku chciałaś jeszcze zawodowo pracować. Ale też rozumiem pragnienie wyjścia do ludzi. Zaczniesz budowę, to i w domu nie będziesz miała czasu siedzieć. Dogranie ekip, koordynacja prac, nadzór nad zakupami materiałów - to niezły etat.

Edytowane przez narendil
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie podkładki? Pokazać nie laska? :mad:

Ja nie laska? Też coś :p

Pokażę, jak dom ogarnę.

Na razie, to nie ma gdzie tych podkładek położyć celem godnej prezentacji

W ramach protestu przed zimą, nie sprzątam. W brudku i kurzu cieplej :rotfl:

A podkładki śliczne są :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:mad: to na temat podkładek :rotfl:

 

Agawi myślę że znadinterpretowałaś moją wypowiedź. Nie twierdzę, że absolutnie każdy musi się wyrobić w przeciągu 8 godzin, ale z doświadczenia wiem, że wiele osób zbija bąki a pod koniec miesiąca bieda i wtedy nadgodziny i jaka to ja zarobiona/y jestem ;) Może u was asystentki kończą pracę po 8 godzinach, ja będąc na recepcji przez 1,5 roku może 2 razy wyszłam punktualnie. Zazwyczaj przychodziłam o 8.30 i siedziałam do 22.30 i słyszałam od prezesa: o już wychodzisz? ale to moja wina, bo dałam sobie wejść na głowę w pierwszej pracy :yes: dopiero później zrobiłam się cwaniara :lol: z racji mojego wieku moi znajomi zajmują podobne stanowiska czyt. młodszych specjalistów lub asystentów i niestety często jest tak jak ja miałam :( znajomi męża będący w kadrze kierowniczej zazwyczaj wyrabiają się w 8 godzin, fakt czasem jest ciężki temat i trzeba dłużej siedzieć, to zrozumiałe :yes: ale nie ciągle.

 

Dziś koleżanka mi mówi, że siedziała wczoraj w pracy do 24 a przyszła przed 8 i nic nie jadła. Przysięgam ja nie wiem co ona robiła bo mówi, że i tak nie zrobiła i robi teraz i strasznie jęczy :confused:

Edytowane przez Venus_m
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...