Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Adaptacja poddasza na NASZ DOM


zosik

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Biała suknia będzie, ale bez szału, prosta, skromna. Wesele zawsze taniej można zrobić na sali wiejskiej. Ale nie wyobrażam sobie tego zapierdzielu przed i po z ustawianiem stołów, ubieraniem sali, kupowaniem jedzenia itp. itd. I niestety rodzice też się narobią. A jak się bawić to bawić, a nie tyrać tydzień wcześniej. Tak więc powstał kompromis. Idziemy do restauracji na obiad, tort, jakąś kolację i do domu. Nikt się nie natyra a jakoś fakt zawarcia związku zostanie zaakcentowany :)

Kiedyś wesela były inne. Świniaka się ubiło i wesele na 150 osób i było cudnie. Teraz niestety za takie same pieniądze nie da się tego zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, ja też miałam "wesele" po naszym ślubie (cywilnym), generalnie to my, rodzice i świadkowie oraz obiad w restauracji, to wszystko, bo po co więcej?

 

generalnie wizja wesela wesela mi się nie podoba, chodzi człowiek jak klaun i do wszystkich się uśmiecha... a na dodatek wolę kupić sobie coś do domu, czy pojechać na wakacje... no cóż - może kiedyś, za ileś lat... ;) poza tym zawsze można będzie uczcić np rocznicę ślubu, jak będą na to środki finansowe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej zosik.

 

zaglądam do Ciebie, ale anonimowo. Muszę jednak Ci pogratulować i dzidzi w brzuszku (też dojrzewam do decyzji o drugim dziecku ;)) i decyzji o ślubie.

 

A tak wgóle to też należę do tych 10 % co nie chce weselicha ;), ale biała (no ecru) sukienka musi być. Też jeszcze ślubu nie wzieliśmy (myślimy by zrobić w lato w ogrodzie jak już dom będzie skończony-czyli jeszcze trochę czasu upłynie ;)) więc rozumiem ślubne opory.

 

Co do domu to muszę przyznać że teściowie naprawdę super wszystko mieli zrobione. Prawdę powiedziawszy pewnie wiele bym nie zmieniła. Meble, dodatki swoje i będziesz czuć się jak u siebie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam u siebie Pszczółkę :)

 

No patrzcie, a ja myślałam, że to tylko my tacy dziwni, że nie chcemy wesela. Wszyscy znajomi wesela mieli, a my nie. Aż mi raźniej z Waszymi głosami :)

Sukienkę też chcę, ale nie bóg wie jak "weselna", bo po 1. wyglądałabym jak beza, a po 2. jakoś na przyjęcie tak bez sensu. Będzie prosta, odcinana pod biustem i lejąca się do dołu. Do tego zapewne jakieś bolerko, no bo to luty będzie.

 

Takie przyjęcie w ogrodzie to najlepsze i najtańsze rozwiązanie :) sami bliscy i impreza nawet do rana, ile komu sił wystarczy :yes:

 

Trzeba chyba dużo tych "naszych mebli i dodatków" żeby czuć się jak u siebie w domu. Jeździmy tam prawie od 3 lat i jakoś nie mogę się odnaleźć. Obca wieś, co gorsze, bo w mieście nikt się nikim nie przejmuje, tu jest inaczej. Co już dla mnie jest ciężkie.

Powiem Wam, że boję się trochę tej przeprowadzki, wpływów teściowej... Będzie (bo już jest): "zrób tak", "a czemu nie wyjdziesz na spacer?", "a może byś to a tamto zjadła", "a ubierz go cieplej", "a mały tak malutko je" i 1000 różnych innych powodów, żeby się pokłócić :/ Przecież nie po to wyprowadza się człowiek od rodziców, żeby od bądź co bądź obcych ludzi słuchać co i jak ma robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zosik mnie też pociesza to, ze jest więcej takich dziwnych ludzi jak ja :D

Powiem szczerze, ze nie zazdroszczę tego -

"zrób tak", "a czemu nie wyjdziesz na spacer?", "a może byś to a tamto zjadła", "a ubierz go cieplej", "a mały tak malutko je"
:(

Mój TŻ też kiedyś coś przebąkiwał o zaadaptowaniu góry domu swoich rodziców bo dom spooory, budowany 30 lat temu z myślą o tym, ze kiedyś ktoś tam zamieszka - taki śląski dom wielopokoleniowy. Kategorycznie odmówiłam kończąc jakąkolwiek dyskusję zanim się na dobre rozwinęła. Adaptacja takiej chałupy ma sporo plusów np. 4 pokoje + salon a nie 2 pokoje w bloku, ogród i o wiele więcej kasy na koncie bo jednak zakup nawet 52 m mieszkania + jego remont przekracza znacznie budżet jaki byśmy wydali na remont góry domu. To, że kupiliśmy małe mieszkanie mogłoby się wydawać nieracjonalne ze względów finansowych bo duża chałupa stoi, mieszkają w niej 2 starsze osoby i spokojnie można by się wprowadzać, ale jednak chcę być na swoim i właśnie uniknąć tego co napisałaś - mój spokój cenniejszy :) Ja po prostu nie jestem osobą, która by to potrafiła znieść, od razu z gębą bym wyskakiwała więc pewnie teście by się po obrażali i po co to komu...

Ja to ja, a Ty to Ty - dasz radę ! :*

Edytowane przez alana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj z teściami to różnie bywa. Ja ogólnie na swoją teściową nie mogę narzekać. mieszkamy w jednym mieście a widujemy się bardzo rzadko więc może dlatego. wazne ze będziecie mieli oddzielne wejścia i jak nie będzie u was wiecznie siedzieć to dasz radę :)

 

a co do sukienek to marzy mi się też coś w miarę prostego. pochwal się jak coś znajdziesz ;) ostatnio przeglądałam allegro i mimo ogromnego wyboru ciężko coś znaleźć

Edytowane przez pszczolka m
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zosik glowa do gory!

Pomysl logicznie - czym by sie roznilo mieszkanie w szopie zaraz na tym samym podworku od mieszkania u nich? Gwarantuje Ci ze niczym (pomijam kwestie ze bylaby zrobiona po Twojemu i bys sie odnalazla od razu w niej, ale ja pisze o zyciu na jednym podworku). Za kazdym razem jakbys byla na podworku z dziecmi, czy pielila kwiatki czy siedziala na tarasie mialabys te same gadki, nie uniknelabys ich za nic. Nie masz tez gwarancji ze tesciowa by nie wpadala do Ciebie 10x na dzien z dobrymi radami. Zrobisz osobne wejscie i bedziesz u siebie. Wazne zeby nie prowadzic wspolnej kuchni. teraz ciagle sluchasz tego i jestes przerazona ale pamietaj ze przez te 3 lata jezdzisz i spedzasz czas u nich "na pokojach". Jak wprowadzisz sie na gore i zamkniesz drzwi za soba bedziesz miala swoje zycie, tak samo jakbys miala w szopie. Po czasie nauczysz sie tez sztuki "puszczania kolo uszu". Przytakniesz tylko "tak mamo, moze mamo, pomysle mamo" i swoje bedziesz robic, kto Ci kaze sluchac. Niestety w kazdym pomysle jest za i przeciw, ale popatrz tez na to ze masz gotowe i masz gdzie te dziecinki wprowadzic. Szukaj dziury w calym - inni nawet 1/100000 nie maja i nie beda miec co Ty masz.

Nie ze sie wymadrzam, bo wiem ze latwo mowic - mam rodzine i tesciowa ponad 7 tys km odemnie ponad 20 lat i robie co chce i jak chce ale pamietam ze moja babcia miala ciezko charakter i ciocia na poczatku sie meczyla a potem przyzwyczaila i olewala. Ja tez sie boje wracac po tylu latach, nie tylko ze sasiedzi, inne podjescie do zycia ale tez nie wiem jak dam rade pod jednym dachem z wujostwem. Ale sie pocieszam ze przeciez zamkne drzwi za soba i juz.

A wiesz, to i tak wychodzi z troski o Ciebie i dziecko. Przylapalam sie ze robie to samo z mloda. Gryze sie w jezyk ale czasem tez sie mi wysmykna "dobre rady" a ona sie piekli. To chyba jest we krwi. Chociaz upierdliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zapomnialam dodac...........mam dwa sluby za soba jak pamietasz, najpierw cywilny potem 7 lat pozniej koscielny i tez nie mialam wesela na 100 fajerwerkow. Co prawda nikogo z rodziny nie bylo bo za daleko a oba sluby bralismy tutaj, ale byli tylko bliscy znajomi. Zwykle imprezki domowe zrobilismy i wcale nie zaluje, bylo czadowo. Ale w bialej sukni i welonie poszlam. Po to bralam koscielny, tylko dla sukienki - jakies takie zboczenie mialam ze bardzo chcialam. Na dodatek w pozyczonej. Jak widac ta pozyczona sukienka zadzialala bo nadal mamy kota na wlasnym punkcie hihi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

alana, bij mnie i zabij - nie wiem! sama nieraz sie zastanawiam. Moj M tez sie zastanawia. (a do slubu cywilnego tez zalozylam pozyczona).

Moze fakt ze bylismy bardzo mlodzi biorac pierwszy slub majac po 19/20 lat i majac potem odrazu dwoje dzieci rok po roku, bez babc, cioc, pomocy? Moze to ze musielismy bardzo szybko wydoroslec? Moze fakt ze wlasnie rodzina, tesciowa sa tak daleko ze nie maja wplywu na nasze zycie, moze fakt ze lubimy byc prywatni i nie skarzymy sie rodzinom, mamusiom, tatusiom jak jest jakis zgrzyt miedzy nami? moze to ze jestem jak ta zona marynarza - bo M czesto w delegacjach. Bo czasu nie ma i okazji sie klocic i szukac problemow a korzystamy i sie cieszymy z kazdej chwili ktora mamy razem? Moze i napewno - napatrzylismy sie na naszych znajomych ktorzy lekko sobie do malzenstwa podchodzili i zamiast pracowac nad soba i sie docierac odrazu rozwodzili sie? A moze poprostu sie dobralismy na tyle ze po tylu latach nadal chodzimy po ulicy trzymajac sie za reke jak malolaty i sie nie wstydzimy dac sobie buzi na tej ulicy jak nas najdzie ochota. No nie wiem, kazdy ma jakis sposob. Byleby nuda nie zawitala.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po prostu nie jestem osobą, która by to potrafiła znieść, od razu z gębą bym wyskakiwała więc pewnie teście by się po obrażali i po co to komu...

Ja to ja, a Ty to Ty - dasz radę ! :*

 

Alana ja jestem taka sama :D i właśnie stąd moje obawy. Wróciliśmy właśnie od teściów... tematy główne - ślub, zaproszeni goście, młody, ksiądz, kościół(!!!) temat najgorszy z możliwych chyba ;) I spięć co nie miara. Teściowa: "...bo Wy się niepotrzebnie denerwujecie wszystkim" teściu: "to Ty ich teraz denerwujesz!" i takie rozmowy... Oczywiście bez nerwów też nam się zdarzy rozmawiać i to często, ale ja również z tych co od razu z gębą wyskakują. No nie potrafię zamknąć japy... Może z czasem, jak Mania mówisz, nauczę się tej trudnej sztuki nie komentowania i nie walczenia o każde słowo. Amen :p

 

A to moja wybranka :)

 

http://img232.imageshack.us/img232/8989/emporio03.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matko jedyna jakie ja byki robię!!!!!!!!!!! Teście zamiast teściowe, po obrażali zamiast poobrażali.... najgorsze, ze dopiero w cytacie o dojrzałam...wstyd :D No cóż, zwalmy to na chorobę - winny musi być :D

zosik kiecka zaje...ta!!!!!!!!!!!!!!!! Jeśli by mnie ktoś kiedyś zmusił do zamążpójścia to też bym szukała czegoś w tym stylu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow... :)

Zosik, dostrzegam u Ciebie spooro zmian - więcej, niż przewidywałaś, prawda?

W sumie, to... przez te pół roku, jakie się znamy, naprawdę dużo się zmieniło w tym Twoim "planowaniu":) baaardzo dużo...

Cóż... człowiek swoje, życie swoje... i tak to już jest.

 

że tak spytam - ja spytać mogę, ale Ty odpowiadać nie musisz, jeśli nie chcesz - kto wpadł na taki szybki ślub? kto komu powiedział - pobierzmy się? czy ot tak i po prostu - zwyczajnie "dorośliście" już do takiej decyzji? Pytam, bo jakoś tak dziwnie nasuwają mi się pewne podejrzenia - rezygnacja z rozbudowy stodoły, adaptacja "teścowego" poddasza, drugie dziecko i tu nagle ślub - czy to tylko zwykły zbieg okoliczności, czy.... ??? hm... jak mamuśka powie tak synuś zrobi.

Kurde no!!! chciałam sobie poobgryzać palce, by tego nie pisać - jednak, takie podejrzenie mi się nasuwa po przeczytaniu tego wszystkiego.

 

E tam... Zosik, nie chcę siać tu zamentu, ale.... yyyyyy ....przeżyłam już troszkę, i.....

 

.......wybrałaś sobie bardzo ładną sukienkę - wcale nie powiedziałabym, że ona taka skromna - owszem, do bez się nie zalicza, ale ma w sobie coś... fajnego. ;)

- bardzo ładna :yes: :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kardaminko, słusznie zauważyłaś, że życie robi z nami co i jak chce, my możemy planować i to bez pewności, że te plany się ziszczą.

 

Pewnie, że Ci odpowiem, i Cię troszkę uspokoję :)

Zaręczeni jesteśmy od ponad roku, więc magiczne pytanie za nami :)

Decyzja o dziecku to moja decyzja :D M. jest jedynakiem i twierdził, że jedno wystarczy. A w życiu!! I okoliczności mi sprzyjające sprawiły, że nasz syn nie będzie jedynakiem :D

Decyzja o ślubie... no cóż, będzie 2 dzieci to i przydałoby się jakieś formalności uregulować. Choćby po to, żebym nie czuła się taka... poza nawiasem rodziny :) Jedna czarna owca z innym nazwiskiem ;) I inne takie :)

A że ślub kościelny to już raczej bardziej dla rodziny eMa, mi to nie potrzebne, ja w Kościół nie wierzę.

No i co do poddasza... Od początku miałam świadomość tego, że zamieszkamy na wsi jak młody będzie mógł iść do przedszkola. Fakt ciąży tylko to przyspieszył, bo w 4 na jednym pokoju to już hard core.

A że nie stodoła? Dopóki nie będzie można jej ruszyć ze względów papierkowych chociażby, mieszkalikbyśmy z teściami na jednej kuchni, łazience itp. A nie wiem jak długo jeszcze sprawy spadkowe będą trwały. I obawiam się po prostu, że po roku, najdalej 1,5 takiego mieszkania rodzina mogłaby mnie odwiedzać w psychiatryku :D Wolę nie ryzykować i zrobić to poddasze i żyć w miarę spokojnie. A jak kiedyś lotka ustrzelę to zrobię stodołę :D

 

Czyli na drodze mamusia - synuś nic się nie działo, no chyba że w jakiś dziwny sposób potrafią oddziaływać na moją ciążę i stan mojego zdrowia psychicznego :rotfl: ale w takie cuda nie wierzę :)

 

Sukienka nie beza = skromna :D dla mnie oczywiście. I właśnie to COŚ mnie w niej zauroczyło i na inną nie spojrzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...