Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mieszkanie pysiaczka


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 2,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

To szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że to tak powszechny problem :rolleyes:

W sumie to może nie zabrzmi miło, ale lepiej mi gdy wiem, że nie tylko ja miałam taki problem ;)

Dziękuję Wam :hug:

 

Pysiu! Ślę uściski Tobie i maleńkiej Lence.

Jeśli uważasz, że TYLKO Twoje dziecko tak ma (obojętnie w jakim temacie) to zajrzyj czasem do mnie i poczytaj to co kiedyś pisały dziewczyny.

Mnie się też kiedyś wydawało, że tylko JA mam problemy z karmieniem, wstyd mi było jak kupowałam mleko "jedynkę", myślałam, że tylko Stanisław jest małym buntownikiem i że tylko on się drze jak opętany.

Kilka dni temu mama będąc na spacerze ze Stasiem poznała babcię rówieśnika mojego Stasia, która nieśmiało pytała czy Staś krzyczy ;)

 

Choć rzadko zaglądam ostatnio na forum, bo robota pali mi się w rękach, trzymam kciuki, przede wszystkim za Twoje i Lenki dobre samopoczucie! :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi przy karmieniu piersią najbardziej przeszkadza to uwiązanie. Pewnie wszystkie mamy karmiące naturalnie się oburzą, ale czasem czuję się jak na łańcuchu. Nie ma ani chwili wolnej, dla siebie, jesteś cały czas na żądanie.

 

dorkota - ja jestem zwolenniczką karmienia naturalnego. Ale w moim przypadku wyszło zwyczajnie i dokładnie tak jak piszesz - pomimo szczerych chęci, ochów i achów dla całej tej ceremonii, nie było mi wygodnie i dokładnie się czułam tak jak to określiłaś - uwiązana :( musisałm sobie to jakoś "przeżyć", że poszło nie wg mojego planu, ale ostatecznie przechodząc na mm odżyłam i poczułam trochę ulgę. Tulić z dzieckiem można się przecież w każdej chwili, ale dlaczego akurat w tej, w której chce Ci się siku ;) jesteś głodna, albo przyszli goście... :p

 

Chyba każda młoda Mama ma jakieś "trudności" przez które zwyczajnie trzeba przebrnąć. Dobrze, że te z karmieniem są tylko takie (bo zawsze jest wsparcie w postaci sztucznego mleka), niż gdyby miały być takie, na które nie mamy żadnego wpływu :bash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tylko dodam slowko w kwestii odciagania pokarmu - nigdy nawet najlepszym laktatorem nie sciagniesz tyle pokarmu ile dziecko pobierze samo !!!!

to sprawdzone na wlasnej skorze !!!

podczas karmienia duzy wplyw maja uczucia, emocje i cala ta chemia miedzy dzieckiem, a mama :) hormony zaczynaja swoja prace :)

nawet jesli wydaje sie kobiecie, ze tego pokarmu tam za wiele nie ma, uwierzcie mi, ze jest i dziecko swoje zje ;)

 

no i najwazniejsze - jesli ktorekolwiek karmienie ma byc stresujace - to nic na sile !!!

dla mnie ten czas byl magiczny (choc poczatki nie latwe), wiec moze dlatego tak dlugo nam sie udalo karmic :)

 

pozdrawiam i spokoju zycze :) odprezenia i radosci z bycia mama :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

slonko, nie zawsze niestety pokarm jest. Ja też się sporo nasłuchałam, że każda go ma, nigdy się nie kończy, itp. Miałam nawet pretensje do mojej mamy, że widocznie za mało się starała (byłam wykarmiona mm), mówiłam, że mleko krowy jest dla krowy, a nie dla dziecka, powtarzałam po prostu utarte slogany, im bliżej porodu tym więcej, bo sporo czytałam na temat karmienia piersią i w sumie nie znalazłam informacji o jakiś większych problemach z laktacją, przede wszystkim zachwyty jakie to wspaniałe i naturalne.

 

A potem urodziłam i rzeczywistość okazała się inna. Dziecko przy piersi co godzinę po dwie godziny, niby dobrze ssał i był dobrze przystawiany, pediatra zauważył, że ma skrócone wędzidełko języka, ale zapewniał, że to nie powinno mieć wpływu na ssanie i laktację. A laktacji po prostu nie było. Piłam herbatki, w tych krótkich przerwach między karmieniami próbowałam wspomóc się laktatorem i nic. Zaledwie kilka kropel i pokarm się kończył.

 

Co do uwiązania, to też się pocieszam, że mogę wyskoczyć sobie na basen, siłownię, pobiegać, do fryzjera i zostawić Roberta z mężem, dziadkami. Kiedy jestem bardzo wykończona, to mąż wstaje do dziecka nad ranem (kiedyś w nocy), w weekendy również. Kiedy mam coś innego do zrobienia (np. właśnie jem, sprzątam, robię obiad), również mąż może mnie wyręczyć. Mm pomaga uporządkować życie, nie ma niebezpieczeństwa, że dziecko nauczy się spać z rodzicami w jednym łóżku i nie będzie umiało zasypiać samo albo że nauczy się zasypiać tylko przy cycku. Robert zasypia sam w swoim pokoju, a ja mam czas dla siebie. Pory jedzenia są stałe, a porcje monitorowane, więc nie muszę się domyślać, czy dziecko płacze z głodu, czy jednak dzieje się coś innego. Mogę sobie zaplanować dzień (np. spacer z dzieckiem, zakupy, wizyta u lekarza), bo wiem, kiedy będę musiała Roberta nakarmić i nie zaskoczy mnie głośnym płaczem np. w przychodni. Co do przygotowywania, to kwestia wprawy, ja wiem, kiedy Robert je, mam podgrzewacz, włączam go 10 minut przed posiłkiem i mleko jest na czas gotowe. Raz dziennie zagotowuję wodę do mleka i sterylizuję butelki (mam akurat 6, tyle ile dziennych porcji mleka), co trwa jakieś 15 minut.

 

Jest jeszcze jedna kwestia - nie wiem, czy nie przeszkadzałoby mi, że dla mojego dziecka najważniejsze są moje piersi. Wielokrotnie widziałam dzieci brane przez mamę na ręce i dobierające się od razu (jakby z automatu) do jej bluzki. To samo zresztą robią brane przez jakąkolwiek inną istotę płci żeńskiej: babcię, ciocię. One nie chcą się przytulać do matki, tylko do cycków. Kiedy Robert szuka mnie wzrokiem, śmieje się, wyciąga w moją stronę ręce - wiem, że robi to, żebym ja podeszła, a nie mleczko, bo tęskni za mną, a nie za pokarmem i jest do mnie przywiązany, a nie do cycków. Często matki uczą dziecko, że są "smoczkami" (czy też dziecko samo uczy się tylko w ten sposób uspokajać), co chyba nie do końca by mi odpowiadało. Ja często słyszę: "Ma czkawkę? Po cycku przechodzi. Płacze? Cycek pomaga. Nie może spać? Przy cycku zasypia. Zimno mu? Trzeba przytulić do cycka." Kiedyś mnie to bolało, teraz oddycham z ulgą, że nie muszę za każdym razem rozpinać stanika. Że nie tylko ja potrafię Roberta uspokoić, uśpić, że może mnie ktoś zastąpić.

 

Oczywiście, że chciałabym karmić naturalnie. Jeśli jeszcze kiedyś będę miała dziecko, znowu podejmę walkę, do której jeszcze lepiej się przygotuję, ALE karmienie mm nie jest jakimś koszmarem, jak zwykło się przedstawiać - również ma swoje plusy :yes:.

Edytowane przez Ilona Agata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu, przepraszam, ale tak to odbieram, być może dlatego, że spotykałam matki, które podawały pierś nie po to, aby zaspokoić głód dziecka, ale żeby np. uspokoić dziecko, uśpić je, aby czkawka minęła, itp. Wtedy pojawia się problem, bo jak nie ma mamy i jej piersi, to nikt nie jest w stanie ukoić dziecka (tak słyszałam i czytałam). Mama w krótkim czasie nabiera przekonania, że jest niezastąpiona i klops gotowy, bo nie zostawi z nikim dziecka dopóki to nie skończy dwóch/trzech lat i chociaż trochę się nie usamodzielni.

 

Być może gdybym karmiła piersią, wcale by mi nie przeszkadzało, że dziecko na mój widok dobiera się do mojej bluzki, teraz obserwuję z boku i po prostu teoretyzuję.

 

Co do tego spania to wiem, że gdybym JA karmiła piersią na pewno spałabym z dzieckiem (z czystej wygody i lenistwa, żeby po Roberta nie wstawać i nie odkładać), przy butelce nie ma tego ryzyka, bo i tak muszę wstać, żeby ją przygotować, a potem wstać i odłożyć, no i muszę karmić na siedząco, więc nie zasypiam w trakcie. Przez to Robert usypia sam w swoim łóżeczku, a gdybym karmiła piersią, prawdopodobnie nauczyłby się tego bardzo późno (istniałoby ryzyko, że będzie spać z nami jeszcze jako kilkulatek :lol2).

 

Co do uwiązania, to ja w ten sposób odbierałam karmienie piersią, bo tak jak pisałam - karmiłam przez dwie godziny co godzinę, a w przerwach walczyłam z laktatorem, przez co praktycznie nic innego nie mogłam robić i tak mi się karmienie piersią kojarzy niestety :(.

 

Jeżeli możesz wychodzić bez dziecka to super, ja raczej słyszałam opowieści (np. mojego brata), że musiał dzwonić i ściągać żonę od lekarza/ze sklepu, bo dzieci krzyczały i stanowczo dopominały się piersi jak tylko mama znikała z horyzontu. Słyszałam też opowieści, że pokarm mamy starcza raptem na jedną/dwie godziny (dlatego myślałam, że można się wyrwać maksymalnie na godzinkę), ale wiadomo, o mleku modyfikowanym też krąży sporo mitów :yes: ;).

 

Przepraszam, jeżeli kogoś uraziłam i zaznaczam, że przedstawiłam tylko swój własny punkt widzenia, a wiadomo: ekspertem nie jestem, bo żeby zrobić pełne porównanie, musiałabym chociaż kilka miesięcy piersią karmić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lecę oglądać :lol2:.

 

Oczywiście nie chciałabym być źle zrozumiana, bo według mnie mimo kilku minusów karmienie piersią jest najlepszym sposobem karmienia z dwóch powodów: po pierwsze (i najważniejsze) mleko matki jest najzdrowsze dla dziecka, po drugie karmienie mm jest bardzo mechaniczne, trudno to wyjaśnić, ale chyba nie muszę, bo każda kobieta, która przechodziła z karmienia piersią na butlę, rozumie o co chodzi :yes:.

 

Z drugiej strony jeśli chodzi o mm - nie taki wilk straszny. Gdy nie ma wyjścia, nie trzeba się tego panicznie bać i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz z innej beczki - Boże, dziewczyny, moje dziecko ciągle śpi :jawdrop:..

 

 

:rotfl::rotfl::rotfl:

 

Ilonko no normalnie rozwalilas Mnie tym tekstem, to Sie ciesz i korzystaj , byleby rowniez spal w nocy nie tylko w dzien :lol2: Bo wiecznie spal nie bedzie a wtedy bedziesz tesknila za czasami kiedy spal w dzien :lol2:

 

Yokasto sliczny awatarek :hug::yes::yes::yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tulić z dzieckiem można się przecież w każdej chwili, ale dlaczego akurat w tej, w której chce Ci się siku ;) jesteś głodna, albo przyszli goście... :p

 

Oooo, jak ja to dobrze rozumiem... ;)

A tuli się najfajniej podczas... odbijania :lol2:

 

nawet jesli wydaje sie kobiecie, ze tego pokarmu tam za wiele nie ma, uwierzcie mi, ze jest i dziecko swoje zje ;)

 

Chyba, że dziecko wyje się i piszczy.

 

Jest jeszcze jedna kwestia - nie wiem, czy nie przeszkadzałoby mi, że dla mojego dziecka najważniejsze są moje piersi. Wielokrotnie widziałam dzieci brane przez mamę na ręce i dobierające się od razu (jakby z automatu) do jej bluzki. To samo zresztą robią brane przez jakąkolwiek inną istotę płci żeńskiej: babcię, ciocię. One nie chcą się przytulać do matki, tylko do cycków.

 

Ilonka - ja już dawno niestety przestałam czuć, że moje cycki są MOJE ;) Zresztą po porodzie w ogóle przestałam czuć jakąkolwiek intymność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słonko nie napisała, że pokarm zawsze jest ale że najczesciej jest kiedy nam sie wydaje, że go nie ma i to prawda :yes:. Czesto kobitki kryzys laktacyjny odbierają jako brak pokarmu i od razu przechodza na mm. Z laktatorem to też prawda niestety, nigdy nie wyciagnie tyle co dziecko, jego plus to taki że laktacje wspomaga.

 

 

Na te tematy moznaby długo. Prawda jest taka, że to jak karmimy nasze dzieci jest ważne dla nas a ogólnie jest najważniejsze, że je kochamy i o nie dbamy :yes:.

Dokładnie tak, Yokasta dziękuje :) za zrozumienie i poparcie

 

sliczny avatarek :)

 

Ilonko nie pisałam nigdzie o przypadku braku pokarmu, chciałam pocieszyć Pysiaczka, chciałam by uwierzyła, ze mała przystawiona do piersi zje wiecej niż wyciagnelaby laktatorem

 

jestem zdania, ze nic na sile !!!

ja już swoje przeszłam i nie było kolorowo, ale jak się odnalazłem, wyciszylam, to wspominam czas karmienia bardzo pozytywnie :)

Edytowane przez ~~slonko~~
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamuśki - mam pytanie - czy Wasze maluchy też tak mają/miały, że w dzień mogły by wisieć na cycu godzinami, karmienia zajmuje min.45min, a w nocy jak się budzą to pociągną kilka razy i śpią, ale to tak że nie da się żadnym sposobem wybudzić? A potem pobudka po 1-1,5h :bash:

I co zrobić żeby wydłużyć te przerwy między karmieniem?

Edytowane przez dorkota
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

yokasta - nie dawałam smoka, bo jakoś mi szkoda było dziecko oszukiwać. Teraz może być z tym problem, bo ostatnio pokłócili się ze smokiem ;)

 

Może Antoś pamięta z okresu ciąży i dlatego mu tak pasuje ta muzyka :D

 

Czy Tobie Antek przesypia całą noc? Mimo że karmisz cyckiem?

Edytowane przez dorkota
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bartek jest ostatnio jakoś na bakier ze smokiem, wypluwa, zaciska buźkę jak mu chcę dać, że już nie wspomnę o tym że na wymioty go bierze ;)

 

A pory snu (w dzień i w nocy) sam sobie tak wyregulował? Bo u nas w dzień jak na razie to wielki chaos :rolleyes:

 

I czy karmisz go częściej wieczorem? Albo więcej?

Edytowane przez dorkota
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oooo matko, no to pięknie masz:yes: wszystko jak w zegarku. A ja mam wrażenie, że w ogóle nad tym nie panuję, zwłaszcza w dzień. Chociaż ostatnie wieczory i noce pokazały, że zachwiał nam się porządek nocny ;) Zawsze kąpaliśmy Bartka ok 19, potem karmienie i zasypianie do ok 21. Ostatnio Młody albo budzi się po 2h, albo w ogóle nie może zasnąć i budzi się po 30min. Wczoraj usypiałam go chyba ze trzy razy :bash: ale za to ominął jedną pobudkę i spał do 3. W dzień najbardziej aktywny jest chyba z rana, ok 5-10. Wtedy rzadko kiedy mogę go uśpić. W ciągu dnia zazwyczaj jest cykl karmienie-sen, czasem ma ochotę na zabawę. Oczywiście skraca sobie karmienie (do10-15min), najchętniej drzemie przy cycku, jak odkładam go do łóżeczka to się budzi. Chcę go nauczyć zasypiać w łóżeczku zamiast przy cycku, więc zazwyczaj usypianie trwa bardzo długo i mam wrażenie, że wieczorem Bartek jest już tak zmęczony, że wyje bez powodu :(

W ciąży najbardziej czułam ruchy wieczorem, ok 22/23, często też w nocy jak wstawałam na siku i rano ok 6/7, więc ewidentnie nocny marek :D Po porodzie też uaktywniał się wieczorem i w nocy, ale raczej z głodu.

Tak smoczek sylikonowy, na początku dawałam taki duży wyprofilowany chyba na kształt sutka w buzi, potem zmieniłam na mniejszy Avent. Reakcja ta sama :D

 

Może Pysia za kilka tygodni zasięgnie tu informacji i porad :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam chwilkę bo Młoda drzemie sobie to piszę ;)

 

U nas w leżaczku Lenka nie chce spać. Jakoś za bardzo jej się tam podoba chyba i rozgląda się z zaciekawieniem po całym pomieszczeniu, w którym leżaczek akurat jest. Może z czasem będzie mi w nim zasypiać ale póki co nie da rady.

 

Smoczka praktycznie już nie chce. W szpitalu sporo go ssała ale od powrotu do domu coraz mniej, a teraz jak jej czasem dam a ona się zorientuje, że nic tam nie leci to pluje nim zaraz. Myślę, że ona nie ma silnego odruchu ssania i dlatego nie potrzebuje go do uspokojenia. Ale jest to też minus z tym odruchem ssania bo przez to nie chce mi pobudzać laktacji a i też jak jej słabo z piersi leci to się zaraz irytuje ten mój leniuszek i nie ma bata żeby jeszcze próbowała coś stamtąd wyciągać :(

 

Z karmieniem to temat rzeka. Bardzo Wam dziękuję za wszystko co tu napisałyście. Podbudowało mnie to naprawdę i jest mi ciut lżej z tym wszystkim. Niestety ja wiem jak to się u nas skończy. Na mm na pewno. Piszę niestety bo jednak nastawiałam się, że będę karmić Młodą piersią tak z pół roku. I nie przewidziałam, że mogą być z tym jakiekolwiek problemy. A nawet jak przewidziałam to byłam pewna, że damy radę, przezwyciężymy to i będę ją karmić piersią choćby nie wiem co. Dziś już mam na to inne spojrzenie. Głównie dlatego, że widzę, że Mała potrzebuje coraz więcej tego pokarmu (wczoraj na no wciągnęła mi 150ml a ma 4tyg!) i że jak jest najedzona to jest spokojna i zaśnie i pośpi trochę. A tak było totalnie gorzej. Poza tym wczoraj była ważona ponownie (dziś kończy 4tygodnie :) :) :) ) i wyszło, że przez te 4tyg przybrała zaledwie 270g od masy urodzeniowej. Same przyznacie, że to niewiele. Wiem, że nie wszystkie dzieci przybierają książkowo. Ale wiem też, że ona potrzebuje tego jedzenia aby mogła spokojnie spać i rozwijać się. Byłam wczoraj nawet na konsultacji u pani neonatolog i oczywiście kazała spróbować pobudzać laktację laktatorem ale ja już naprawdę czasem nie mam na to siły jak Młoda wisi mi na piersi z 2h a potem i tak wciągnie 100ml mm. To ja mam wtedy tylko ochotę usiąść i chociażby tego kompa odpalić czy obejrzeć coś w tv czy wziąć np. prysznic.

Czasem mam wrażenie, że pokarm leci jej dobrze a ona i tak się irytuje i nie chce ssać. Tak wiem, że na pewno butelka ją po części rozleniwiła. Ale teraz już niewiele mogę z tym zrobić. Czasem jestem po prostu zrezygnowana. Bo nie sądziłam, że w tym temacie będzie tak ciężko.

 

Żeby nie było - nie użalam się, bo powoli już naprawdę godzę się z tą całą sytuacją. Po prostu piszę to tu bo wiele z Was pisało, że ma lub miało podobną sytuację. Wiele z Was doradzało mi i pomogło. Dlatego piszę jak ma się sytuacja u nas żeby nie było, że olewam ten temat :) Aczkolwiek nie powiem - do najprzyjemniejszych on nie należy, zwłaszcza ostatnimi czasy bo jest przeze mnie w kółko i od nowa wałkowany aż do porzygu czasami niestety ;)

A wiem, że żeby było dobrze muszę też czasem wyluzować bo inaczej w jakąś depresję jeszcze popadnę ;)

 

Ilonko dziękuję za bloga. Muszę przyznać, że i w innym źródle na niego trafiłam i już trochę podczytywałam i na pewno też dzięki niemu mi ciut lżej :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...