Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komin do kominka


Kominki Piotr Batura

Recommended Posts

Komin po raz kolejny budzi emocje . Proponuję by taki temat

funkcjonował w dziale KOMINKI i proszę administrację , by nie

przenosiła go do działu KOMINY , bo uważam ,ze dyskusje i

pytania w tej ważnej kwestii , powinny być dostępne w tym

dziale , jeśli dotyczą kominów do kominka czy kozy. Dział kominów

we właściwym dla siebie wątku jest nieźle obsługiwany przez

enia. Głównym impulsem do założenia wątku była lektura treści

o tym samym tytule , zamieszczonych przez wydawnictwo

Murator. Jakoś nie mogę się przekonać do artykułów sponsorowanych,

w których klepie się byle coś było. Z rażących błędów w tej

publikacji wymienię trzy.

1. Zalecanie tej samej średnicy komina do kominka otwartego

i wyposażonego we wkład .

2. Odległość komina od materiałów niepalnych.

3. Nieaktualne dane na temat minimalnej średnicy komina

 

Wesołość budzi fragment o podłączeniu kominka króćcem do

komina . Zdaniem autora tekstu , będzie to wykonane prawidłowo,

jeśli użyjemy atestowanych materiałów (nic o sposobach i zagrożeniach).

 

Idąc dalej , poprzeglądałem też inne publikacje , jakie mi wyskoczyły

pod hasłem "komin do kominka" , w tym naszych forumowych

kolegów i powiem że "szału nie ma". Powielanie tych samych ,

raczej lakonicznych informacji , dość tendencyjna wiedza , bez

chęci rozwoju o ostatnie lata doświadczeń.

 

Zapraszam do dyskusji znawców tematu , i zadawanie pytań

odwiedzających nas forumowiczów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 359
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Piotr nie daj się prosić. Wiemy ogólnie i ja również osobiście również wiem, że sam osobiście posiadasz spore doświadczenie w temacie który właśnie założyłeś.

 

Więc poprostu pisz, oczywiście uwzgledniając wszelkie możliwe interpretacje uzytkowników i niebanalne zdolności naszych rodaków do racjonalizacji na swój sposób.

 

Zresztą i tak po wczorajszej wizycie u klienta, miałem zamiar zasięgnąć Twojej konsultacji w sprawie właśnie komina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugą przyczyną założenia wątku, są spekulacje na temat

temperatury dymu który wlatuje do komina , czyli nazwę to

mądrzej "temperatury pracy komina" . Zgadzam się ,ze zbyt

niska temperatura wpuszczana do przewodu kominowego,

rodzi problemy z kondensatem . Nie zawsze , ale często jest

wynikiem za niskiej temperatury spalania drewna już w samym

palenisku . Kondensat zawiera wówczas spore ilości niedopalonych

związków , osadzających się na ściankach komina. Komin może

się zapchać lub wybuchnie w nim pożar. Spory w watkach

pobocznych ,obfitują stwierdzeniami : "za mała , za duża

temperatura" bądź "niska" , "wysoka temperatura", nie

podano jednak żadnych wartości. Postaram się to w takim

razie uzupełnić.

 

Wartości o których napiszę , są bardzo przybliżone . Szczególnie

skrajne - najwyższa i najniższa, budzą zawsze sporo kontrowersji,

gdyż czasem , specyficzne warunki spalania powodują ,że

można je znacznie przekroczyć . Z warunków mających wpływ

na spalenie, oprócz rodzaju opału i urządzenia grzewczego ,

wymienię też te mniej znane : wysokość npm, pora

roku, pora dnia , dodatnia czy ujemna kwadra księżyca (!):D.

 

Temperatura pracy komina powinna być wyższa od 100 st C ,

natomiast przekraczać nie powinna 500 st C. To proste

stwierdzenie , wymaga oczywiście komentarza , ale to w

innym poście. Dziś powiem tylko ,że te temperatury pozwalają

kominowi pracować w miarę prawidłowo , ale pamiętać musimy ,

że im bliżej którejś z granic , tym większe prawdopodobieństwo

jego szybszego zużycia . Od zasady tej są wyjątki , o których

później

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Sobieradku - miało być o kominach a Ty z jakimiś cudami wyjeżdżasz ...

Włączę się do dyskusji. Ale trochę przewrotnie. Mianowicie chciałbym zwrócić uwagę wszystkim budującym się obecnie na dwie rzeczy.

1. Przez ostatnich kilkaset lat nie do pomyślenia było by komin nie był umieszczony inaczej niż w centralnym punkcie domu - przechodził kalenicę lub był sytuowany tak do 1- 1,5 metra od niej.

2. Rzecz druga związana z powyższym - zawsze sięgał swym końcem ponad szczyt dachu.

To były "kanony" budownictwa.

Jak to się ma do czasów współczesnych i czy ktoś kupując projekt renomowanej firmy architektonicznej zwraca na to obecnie uwagę?

A to dwie rzeczy od których większość problemów z kominem ma swój początek.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy dalsze rozważania od temperatury najniższej. Przyjąłem

temperaturę 100 st C jako dolną granicę zapewniającą ciąg grawitacyjny

w przewodzie kominowym . To bardzo ogólna teoria ,odnosząca się do

najczęściej występujących warunków , w jakich budujemy kominki .

6-7 mb komina o średnicy 180-200 mm. Wspomniałem o tym ,że zejście

poniżej 100 st C, może niszczyć komin i są wyjątki. Niszczący jest kondensat ,

który wytwarza się podczas występowania punktu rosy . Zjawisko w

kominkarstwie i zduństwie mało znane , ale popularność kominków z

płaszczem wodnym , spowodowała ,że zaczęło to i nas dotyczyć .

Kominek z PW to w zasadzie nie kominek , tylko kocioł CO , któremu

w drzwiach zamontowano szybę. Dodatkowo sytuację pogarszają

wentylatory montowane na wlotach powietrza do paleniska. Pomijając

fakt dziwnych dźwięków jakie towarzyszą rozkoszowaniu się widokiem

ognia, wentylator pozwala na pracę komina w temperaturach , które

określa się mianem zaniku ciągu. Sytuację pogarsza możliwość palenia

mokrym drewnem, które bez wspomagania wentylatora po prostu

by zgasło. Zjawisko znane , wielokrotnie opisywane (ostatnio ładnie

przez Daniela w innym wątku) . Problem dotyczył głównie miałowców.

 

Mimo stosowania w ostatnim czasie ,bardzo wydajnych i oszczędnych

konstrukcji kominkowych , uważam że zjawisko destrukcji komina

w niskich temperaturach , nas , budowniczych kominków nie

powinno niepokoić . Oszołomów palących mokrym drewnem, blokujących

dopływ powietrza do spalania zaraz po dołożeniu drewna jest coraz

mniej . Kotłownie w salonach z piecami CO wspomaganymi wentylatorem

to tez nisza .

 

I tu przejdę do wyjątków .Skutecznie można zabezpieczyć się przed

niszczeniem komina przez niską temperaturę , stosując nowoczesny

materiał do jego budowy . Mam na myśli okładziny z szamotu (rury

szamotowe z kominów systemowych) i stali szlachetnej. Temat rzeka,

szczególnie ,że to bardzo często pułapka . Brak kontroli , i czyszczenia

zawczasu , doprowadzić może do pożaru sadzy ,a to jest zazwyczaj

wyrok dla komina . Wyrok nie pozostawiający złudzeń . Jeden

porządny pożar sadzy w kominie systemowym , to dyskwalifikacja komina

z dalszej eksploatacji. To ,że komin wytrzymuje pożar sadzy jest prawdą,

potwierdzoną gwarancją producenta . Pytanie , ile pożarów sadzy ?

Edytowane przez Kominki Piotr Batura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od 100 do 500 st C. O dolnej granicy już trochę było . Teraz

górna . Ciągowi kominowemu wzrost temperatury nie zagraża.

Zbyt duży, w odróżnieniu od za małego, łatwo opanować .

Moderator ciągu jest w stanie skutecznie zmniejszyć go

nawet do 50 %. Przyjmuję 500 st C jako granicę wytrzymałości komina.

Obserwacje jakie prowadzę od prawie ćwierć wieku zdają się potwierdzać

sygnały z rynku . Przepisy , instrukcje obsługi urządzeń grzewczych i

kominów , wymieniają tą cyfrę coraz częściej. Od kilku lat prowadzę

własne badania , zaczęło się od ciekawości - teraz to już małe

amatorskie laboratorium. Jeden komin wytrzyma 400, inny 600 st C,

prawda jest taka , że powyżej tej średniej ,kominy zaczynają pękać.

 

Problem pojawił się w zasadzie wraz z wymyśleniem wkładu kominkowego.

Argument ,że dobrze wybudowany komin z cegieł wytrzymuje setki lat,

może być prawdziwy ,pod warunkiem ,że nie dotyczy wkładu kominkowego.

Te skrzynki do spalania drewna , zrobiły zawrotną karierę . Przyciągnęły

do branży mnóstwo przypadkowych ludzi , których mało obchodzi

co tak naprawdę sie w tej skrzynce dzieje. Liczy się wzrost statystyk

sprzedaży, A dzieją się rzeczy zgodne z naturą drewna .Niestety nie

sa to dobre wieści dla komina a i samej skrzynki często też. Temperatura

spalania drewna , przy prawidłowym i naturalnym dostępie powietrza,

dochodzi do 1000 st C . Przyjmuje się ,ze najlepsze warunki spalania

drewna to 600 - 900 st C. Drewno spala się w tych warunkach czysto,

bez wydzielania sadzy i toksyn . Oczywiście trzeba założyć wilgotność

w granicach 20 - 24 %.

 

O co więc w tym wszystkim chodzi ? Dlaczego z jednej strony dążyć

by nie przekroczyć 500 st , z drugiej rozsadek podpowiada spalanie

w temperaturach znacznie wyższych ?

 

Pozwolę sobie na hipotezę , z którą nie musicie się zgadzać.

 

Nie tylko sprzedażą i montażami zajmują się często przypadkowi ludzie.

Takie okoliczności towarzyszyły zapewne początkom produkcji

wkładu kominkowego , lub jak kto woli - kasety. Setki lat człowiek

budował urządzenia grzewcze , które osiągały w palenisku

temperaturę ok 1000 st C . Nigdy jednak , taka energia nie trafiała

do komina! I nagle moda na żywy ogień w domu , wynalezienie

ceramiki przeźroczystej (szkło Robax), uruchomiło produkcję

stalowych i żeliwnych skrzynek , w których liczył się głównie widok

ognia. Ludzie którzy znali się na produkcji , rozumieli naturę drewna,

drwili sobie początkowo z tych poczynań, nie wierząc , nie przypuszczając

nawet ,że wkrótce produkcja irracjonalnych urządzeń, pójdzie w

setki tysięcy sztuk rocznie. Teraz po latach , do branży wchodzą

Ci , którzy zbyt późno zobaczyli ,że zepchnięto ich na boczny tor, a

początkowi dyletanci, odrobili lekcję z teorii spalania drewna (lub

zatrudnili fachowców).

 

Sygnały z rynku zaczęły docierać do świadomości budowniczych

kominków, potem do producentów . W krajach rozwiniętych

sprawą zajął się ustawodawca , głównie po sygnałach od

kominiarzy i straży pożarnej. Próbuje się to pomału ogarniać ,

porządkować .Mam chyba w tym swój udział . Polska jest

niestety na szarym końcu tych ruchów. Nie można tego

powiedzieć o Polskiej produkcji . Tu stajemy się potentatem,

w większości na poziomie podobnym do rodzimej motoryzacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Pociągnę trochę w kierunku mojego postu.

Jak będziemy mieli 100 stopni na wejściu do komina ustawionego pośrodku domu i będzie on ocieplony na poddaszu to będzie wszystko OK. Nawet może być sporo mniej.

Jeżeli tę samą temperaturę spalin puścimy w komin "lecący" po ścianie zewnętrznej (nawet gdy będzie ocieplony tak jak ona) to na wylocie tegoż komina będzie już dużo niższa temperatura niż w poprzednim przypadku. I mogą być problemy oraz może się lać woda.

Te 500-600 stopni w kominie to też pewna granica, której przekroczenie bardzo często kończy się pożarem - i dlatego ich producenci takie zapisy w kartach gwarancyjnych i instrukcjach obsługi zamieszczają. Bo jest to temperatura zapłonu sadzy. Jeżeli będzie ona w kominie nawet w niewielkich ilościach, to z komina takiego podczas jej zapłonu robi się dysza z temperaturą na wyjściu z komina sięgającą powyżej 1200 stopni. To już jest temperatura wyższa nieraz od tej w jakiej wypala się kształtki ceramiczne i cegłę.

Wilgotność drewna Piotrze założyłeś chyba trochę z "rezerwą" na polskiego użytkownika kominka :) Przecież takie naprawdę fajne palenie zaczyna się przy wilgotności kilkunastu procent. Jak się ludkom będzie mówić że mają mieć drewno o wilgotności 12-16 % to może dojdą i do tych 20 albo i poniżej z czasem, co będzie już dobrym wynikiem ... Coraz więcej użytkowników kominków zaopatruje się w wilgotnościomierz żeby nie być robionym w konia przy kupnie "suchego" drewna w środku sezonu kominkowego. Mało natomiast wie jak go używać, pozwolisz na mały "przepis" dla nich. Wbicie go (wilgotnościomierza) w część czołową pierwszego lepszego, uciętego kawałka drewna nie oddaje faktycznej wilgotności drewna - dopiero rozłupanie pniaczka na pół i pomiar części wewnętrznej zamiast czołowej poda nam wilgotność faktyczną.

Pozdrawiam.

PS. Uuu ... może Mistrz zamiast się pytać jak zwykle, powie coś od siebie ... :)

Edytowane przez Forest-Natura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

I mała rzecz do myślenia dla wszystkich czytających ten wątek - kilkukrotnie już miałem okazję widzieć popękaną tylną ścianę trójnika dopiero co postawionego komina ceramicznego, do którego była podpięta zwykła koza za 150 zł, służąca do ogrzewania "byle czym" budowy podczas prac wykończeniowych.

We wszystkich przypadkach była ona bezpośrednio podpięta, krótkim odcinkiem rury (ok. 1 mb z kolanem). Nie zdarzyło się zobaczyć mi tego samego jeżeli kózka stała na środku salonu a rur było tak ze 3-4 metry.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Granice zostały wyznaczone , to może podam optymalną temperaturę

pracy komina . Zakładam ,że jest to 200 st C. Są ośrodki preferujące wyższą,

i takie ,które zadowalają się niższą . Nie pamiętam jednak , by te wartości

różniły się więcej niż o 50 st , od tej , którą założyłem. Dane te należy

odnieść do zduństwa , zduństwa nowoczesnego i branży kominkowej

pod wszelkimi możliwymi postaciami . Są oczywiście wyjątki. Np niektóre

kominki z PW czy piecyki na pelet . Ale do rozważań z kominiarsko -

zduńskiego punktu widzenia, musimy te wynalazki pominąć.

 

Temperatura 150 st C zapewnia w miarę przyzwoitą ciepłotę komina,

świadczy o dobrej sprawności urządzenia grzewczego nie powoduje

wytrącania kondensatu z dymu i z pewnością nie spowoduje jego

pękania . 250 st C w kominie , daje pewność , że wymienione wcześniej

warunki zostaną zachowane , ale dodatkowo świadczy o dokładniejszym

spaleniu toksyn i sadzy . Dla mnie to informacja , że urządzenie odbierające

ciepło ze spalin , nie zostało przewymiarowane. Kontrola tych procesów i

wiedza na ich temat , pozwala na prawidłowe konstruowanie palenisk ,

wkładów kominkowych i innych "cudaków" , w których spalamy drewno.

 

Wyższe temperatury , nawet o 200 st C , nie stanowią problemu dla

prawidłowo wybudowanego komina , świadczą tez często o niezłym

spalaniu opału. Nie są jednak korzystne z ekonomicznego punktu

widzenia . Po co puszczać w komin 400 st C , jeśli dla prawidłowego

funkcjonowania konstrukcji , wystarczy 200 ?

 

Pomiaru dokonuję na wyjściu dymu z urządzenia grzewczego do kanału

dymnego. Podane wartości sa najwyższymi osiągniętymi temperaturami

z jednego cyklu . To ,że w międzyczasie notujemy w kominie dużo

niższe odczyty , jest bez znaczenia. Dobrze jest , jeśli wartość bardzo

zbliżona do odpowiedniej , pojawiła się krótko od inicjacji ognia (10 -

20 min ). Dogasanie paleniska ,ze spalonym częściowo opałem , może

się odbywać w coraz niższej temperaturze , panującej w kominie.

 

Na koniec dzisiejszych wywodów , małe podsumowanie.

Większość kominków montowanych w Polsce , w myśl

zasady : wkład kominkowy + metr lub półtora metra rury

przyłączeniowej, oddaje do komina co najmniej 400 st C.

Każde ostrzejsze przepalenie w takim urządzeniu, to

pewność ,że przekroczyliśmy granicę wytrzymałości komina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

 

Mam takie dwie uwagi. Jeżeli chodzi o temperaturę w kominie, to myślę, że ważniejsze od temperatury spalin, jeżeli chodzi o kondensację i trwałość materiału komina, jest temperatura jego wewnętrznej powierzchni. Dla różnych konstrukcji kominowych mogą te dwie wielkości mieć się do siebie bardzo różnie. Pomiaru temperatury ścianek można oczywiście dokonać jednorazowo i określić zależność.

Przewymiarowanie wymiennika nie zawsze musi być szkodliwe. Raz, że w większości konstrukcji mamy, przynajmniej teoretycznie, możliwość regulacji temperatury spalin wpadających do komina, dwa, że dobra konstrukcja może nam ogrzać komin i zainicjować ciąg jeszcze przed samym rozpaleniem.

Zniszczenie ceramicznych kominów (spękanie) to może być też skutek wstrząsu cieplnego i zbyt dużych różnic temperatur powodowanych zbyt dużą dynamiką obciążenia, a nie samego ich poziomu.

To chyba była trzecia :).

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie Wojtku Masz zupełną rację, nie skupiając się wyłącznie na samej temperaturze spalin w kwesti prawidłowej pracy komina.

Gdyż tak jak napisałeś temperatura ścianek wewnętrznych komina jest również istotna. Komin murowany wygrzany pracujący równo non stop, jest optymalny.

Również trafna wydaje mi się Twoja uwaga odnośnie wstrząsów cieplnych, które głównie są przyczyną wszelkich uszkodzeń ceramiki.

Przecież nawet zbyt częste, otwieranie drzwi wkładu kominkowego wychładza spaliny i powoduje wstrząs cieplny dla ceramiki w samym palenisku. Szczególnie gdy te drzwi są sporych rozmiarów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

 

Mam takie dwie uwagi. Jeżeli chodzi o temperaturę w kominie, to myślę, że ważniejsze od temperatury spalin, jeżeli chodzi o kondensację i trwałość materiału komina, jest temperatura jego wewnętrznej powierzchni. Dla różnych konstrukcji kominowych mogą te dwie wielkości mieć się do siebie bardzo różnie. Pomiaru temperatury ścianek można oczywiście dokonać jednorazowo i określić zależność.

Przewymiarowanie wymiennika nie zawsze musi być szkodliwe. Raz, że w większości konstrukcji mamy, przynajmniej teoretycznie, możliwość regulacji temperatury spalin wpadających do komina, dwa, że dobra konstrukcja może nam ogrzać komin i zainicjować ciąg jeszcze przed samym rozpaleniem.

Zniszczenie ceramicznych kominów (spękanie) to może być też skutek wstrząsu cieplnego i zbyt dużych różnic temperatur powodowanych zbyt dużą dynamiką obciążenia, a nie samego ich poziomu.

To chyba była trzecia :).

 

Pozdrawiam

 

 

 

Mierzenie minimalnej temperatury , jaką dane urządzenie osiąga,

interesuje mnie raczej w kontekście zaniku ciągu. Poniżej wskazanej

granicy mogą być z tym kłopoty. Takich dylematów nie ma z

prostymi kominkami , bo tam mamy zazwyczaj do czynienia ze

zjawiskiem odwrotnym. Natomiast przewymiarowanie np masy

kumulacyjnej , skutkuje m.in. właśnie zanikiem ciągu. Najprościej

to stwierdzić pomiarem temperatury na wyjściu z masy. Przydatna

to metoda , jeśli nie dysponujemy danymi o parametrach materiału

użytego do wymiennika . Tymi kwestiami chciałem się zająć

później , ale fajnie ,że podchwytujesz tematy. Może w takim

razie rozwiniesz wątek wstrząsu cieplnego ? Jakoś głupio mi

o Tym pisać , czując Twój oddech na plecach :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Jak będziemy mieli 100 stopni na wejściu do komina ustawionego pośrodku domu i będzie on ocieplony na poddaszu to będzie wszystko OK. Nawet może być sporo mniej.

 

Pozdrawiam.

PS. Uuu ... może Mistrz zamiast się pytać jak zwykle, powie coś od siebie ... :)

Jak tak bardzo chcesz to napiszę :) Czytając takie wypowiedzi o temperaturach przed kominem ... szczerze żałuje że w Polsce nie ma prawdziwej SZKOŁY zduńskiej . Temat "temperatura spalin przed kominem" jest jedną z podstawowych informacji jaką musi/ powinien:yes:/ wiedzieć każdy kto planuje budowanie kominka z masą akumulacyjną.....szczególnie jeśli robi to zarobkowo u klienta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może w takim

razie rozwiniesz wątek wstrząsu cieplnego ?

 

Wiadomo - chodzi o rozszerzalność cieplną. W obrębie tego samego elementu pojawiają się obszary o znacznie nieraz różnej temperaturze. Szczególnie chodzi tutaj o różnice na przekroju, ale te wzdłuż powierzchni też potrafią nabroić. Jeżeli materiał nagrzewamy miejscowo i zbyt szybko na tyle, że ciepło nie zdąży się łagodnie rozejść we wszystkich kierunkach, mamy do czynienia ze wstrząsem. Wstrząsem, bo można to równie dobrze porównać z dupnięciem elementem o podłogę. Nie jest to oczywiście wstrząs w tym sensie, w którym podaje się tego typu parametr w tabelach własności materiałów ogniotrwałych.

Materiał się rozszerza, a w grzanym nierówno pojawiają się obok siebie obszary, które chcą nagle zmienić względem siebie wymiary - tego akurat chyba tłumaczyć nikomu nie trzeba. Ale rozszerzalności cieplnej zatrzymać się nie da. Materiały, które są nieplastyczne (nieciągliwe) i niesprężyste, a takim materiałem jest ceramika, załatwiają problem poprzez pękanie. Posiadają bardzo wysoki tzw. moduł sprężystości, co oznacza, że jakakolwiek próba odkształcenia wywołuje w ich wnętrzu naprężenia, których poziom przekracza ich wytrzymałość. Pęknięcia nie muszą być od razu widoczne. Po połączeniu kilku mniejszych powstają większe.

Znany widok to pęknięta płyta szamotowa w kominku - element znajdujący się obok szyby, która ma przecież nieraz teoretycznie dwukrotnie niższą odporność termiczną i jest bardziej obciążona zmienną temperaturą, a nie pęka. Nie pęka dlatego, bo szkło kominkowe ma rozszerzalność termiczną równą zeru. Taką taflę można rozgrzać do kilkuset stopni i wrzucić do wody - nic jej nie będzie, a przynajmniej istnieje takie duże prawdopodobieństwo. Z takiej samej tafli z szamotu zostałaby raczej kupka piachu i to z podobnym prawdopodobieństwem.

Najlepiej byłoby zrobić więc komin ze szkła żaroodpornego. Nie jest to do końca żart. Szkło nie zawsze jest takie ... szklane. Szeroko rozumiane fazy szkliste to składnik ceramiki i im bierze się gatunek "niżej palony", tym jest tam tego więcej.

Tak więc, żeby zapobiec pękaniu można robić kilka rzeczy. Stosować materiały o niskiej rozszerzalności, dużej przewodności, możliwie cienkościenno-wielowarstwowe i tak konstruować, żeby maksymalnie stabilizować je cieplnie (umożliwić szybkie nagrzewanie na całym przekroju). Możliwie mało skomplikowany kształt to też jest warunek konieczny.

Materiały ceramiczne też często z premedytacją psuje się od środka. Dodaje się składników, które tworzą w strukturze siatkę mikropęknięć - tak rozmieszczonych o o takim kształcie, jak my tego chcemy.

Kamionka kominowa to raczej materiały o niskiej rozszerzalności - tak mi się zdaje.

Pękanie związane z korozją to inna para kaloszy, też ważnych.

Stali to wszystko nie dotyczy - ta jest ciągliwa i sprężysta. Naprężenia relaksują się przez odkształcenie. Wysoka temperatura, szczególnie w tych stopowych, może jednak z czasem wywoływać przemiany powodujące jej kruchość.

Oprócz tych doraźnych zjawisk jest jeszcze problem związany z zużyciem na skutek pełzania. Materiały poddawane wielu cyklom cieplnym najczęściej się kurczą (chociaż ludowe podania twierdzą inaczej). Rura może tą drogą nie pęknie, ale trójnik już tak.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Wiesz Mistrzu ... może jednak faktycznie będzie lepiej jak nie będziesz tu nic pisał. Zdecydowanie lepiej się czyta innych niż Ciebie.

 

Wojtku - koncypuję że to co opisałeś jak ulał pasuje do trójnika (obojętne czy 45 czy 90) ceramicznego, ściskanego od góry iluś tam jeszcze kształtkami dalszej części komina i w który np. przy rozpalaniu "walnie" punktowo czasem kilkaset stopni podczas gdy reszta kształtek ma jeszcze tyle ile praktycznie otoczenie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Wiesz Mistrzu ... może jednak faktycznie będzie lepiej jak nie będziesz tu nic pisał. Zdecydowanie lepiej się czyta innych niż Ciebie.

 

Wojtku - koncypuję że to co opisałeś jak ulał pasuje do trójnika (obojętne czy 45 czy 90) ceramicznego, ściskanego od góry iluś tam jeszcze kształtkami dalszej części komina i w który np. przy rozpalaniu "walnie" punktowo czasem kilkaset stopni podczas gdy reszta kształtek ma jeszcze tyle ile praktycznie otoczenie.

Pozdrawiam.

 

Czytam te wpisy o temperaturach z wielkim zaciekawieniem... Drugą część ostatniego nawet z pewnym rozbawieniem:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątek rozwija się . Pojawiają się ciekawe komentarze . Niektóre po prostu

bezcenne :D

 

Tropimy dalej zagrożenia dla komina .Twierdzę ,że skupić musimy się

jednak na wysokiej temperaturze , jako głównemu zagrożeniu dla

komina. Wojtek ładnie wyjaśnił ,że nie sama wysoka temperatura

jest zagrożeniem , lecz zbyt szybkie pojawienie się jej w kanale dymowym,

nierówne nagrzewanie się i ... no właśnie , zostawmy to Wojtkowi.

Mając specjalistów do dyspozycji , mogę sprytnie ukryć swoją

niewiedzę , a po ich komentarzu , gdzie indziej zabłysnąć :). Ograniczę

się wiec do przekazania swych obserwacji ,natomiast wnioski dotyczące

ceramiki niech wyciągną znawcy.

 

Po 10 minutach od rozpalenia , do komina trafiają gazy , które przy założeniu

że palimy suchym drewnem, maja temperaturę 500 - 600 st C. Jeśli spełnione

są warunki odpowiedniego dozowania powietrza do spalania i nie mamy zbyt

dużego ciągu kominowego ,po kolejnych 5 - 10 minutach , temperatura

wzrasta do 800 - 900 st C. Co dzieje się z cegłą klasy 150 w takim momencie,

gdy materiał w wychłodzonym kominie , ma temperaturę 10 - 20 st C ? Jaką

wytrzymałość musi mieć pierwszy element komina systemowego, który

wykonany jest z masy szamotowej grubości 2 cm . Tu grubość zaledwie

2 cm jest zaletą , ale.... to działka Wojtka. Pamiętajmy , że nie wszystkie

"systemy " miały wełnę na zewnątrz rury (system RONDO).

 

We wcześniejszych postach pisałem ,że sytuacja taka , nie zawsze ma miejsce.

Dzieje się tak jednak w większości kominków. Gdyż tylko urządzenia konstruowane

z uwzględnieniem przekazanej przed chwila wiedzy , potrafią sprostać temu

wyzwaniu. Mówiąc o urządzeniach, mam na myśli :

 

1. Wkłady i paleniska skonstruowane odpowiednio do tych warunków

2. Konstrukcje zduńskie ( piece , kanały dymowe , masy akumulacyjne )

3. Kominy o odpowiedniej konstrukcji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...