Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy mozna wykonczyc idealnie mieszkanie??


majeczka777

Recommended Posts

  • 1 month później...
  • 1 month później...

Mnie najbardziej wkurzało to, że przecież każdy z fachowców wykonuje swoją pracę. I to za całkiem spore - nasze - pieniądze! W mojej pracy wymaga się ode mnie precyzji, odpowiedzialności, rzetelności. I tak samo powinno być i z nimi!

 

Niektóre wpadki majstrów podczas naszej wykończeniówki wprawiały mnie w osłupienie. Najbardziej dwie:

- panowie od blatów granitowych w łazienkach - nie zrobili otworów pod baterie, a dostali ode mnie rysunki techniczne z dokładnymi wymiarami, same umywalki i BATERIE!!! Przyjechałam po montażu na stałe i dopiero ja zwróciłam na to uwagę....

- w dwóch pokojach mamy taką samą wykładzinę, jeden pokój jest mniejszy, drugi większy - wykładzina była docięta na wymiar - pan jedną skrócił, obciął, a w większym pokoju musiał sztukować i dokładać

 

itp. itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w życiu, on sobie sam dobiera i zanim wybierze to grymasi jak primadonna :) Efekt musi być absolutnie idealny bo inaczej by nie usnął. Jak ma kupić coś czego dotąd nie uzywał to robi doktorat. Dzięki Bogu jest cudzym mężem - na codzień taka pedanteria jest nie do zniesienia.

 

Ooo! Kaszak, a pralkę a w szczególności suszarkę wybierał może? Ma konto na FM? Albo opisuje gdzieś swoje poszukiwania? :D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na moich fachowców od wykończeniówki nie mogę narzekać, byli megaprecyzyjni, sami wiedzieli, kiedy trzeba coś poprawić, czasem pieścili daną rzecz, choć ja byłam w stanie już ją zaakceptować. Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że panowie byli po kierunku konserwacji zabytków. Z ich pracy byłam bardzo zadowolona, natomiast efekt ich pracy i tak z czasem zniszczyły pęknięcia na ścianach i ślady jestestwa moich dzieciaków ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykończyć idealnie? Oczywiście, że się da! Tylko po co i kogo na to stać? Żeby wnosząc byle komódkę obić ścianę i płakać tydzień? W mieszkaniu staram się jak najwięcej robić sam. Jestem bardzo krytyczny patrząc na swoją pracę ale ja idealnie nie potrafię a na mistrzów w swoim fachu kasy brak. A kto by mnie nie odwiedził i tak niedoróbek nie widzi.

Mieszkanie kupiłem 3 lata temu. Z braku kasy remont kuchni trzeba było odłożyć (dopiero teraz go powoli robię), ale wykładzinę trzeba było wymienić. No więc meble wyniesione, wykładzina położona, czas wnosić meble. Zaczynam od lodówki wnoszonej metodą "kołysania" na 2 nogach po podłodze. Lodówka na miejscu (czyli po przeciwnej stronie niż wejście do kuchni), odwracam się, patrzę na podłogę i dopiero teraz momentalne olśnienie i max wkurw.... na samego siebie. Przez 3 lata patrzę na dziury w wykładzinie zrobione samodzielnie i to tak głupio przy pomocy lodówki.

Tak więc idealnie wykończyć się da, ale po wykończeniu trzeba by się wyprowadzić, żeby taki stan utrzymać chociaż miesiąc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jeśli się umie najlepiej robić samemu.

W pierwszym mieszkaniu wydaliśmy kupę kasy na łazienkę i poleconego fachowca. Facet rzeczywiście był niezły i łazienka była super zrobiona, ale na jednym kafelku ręka mu się osunęła (a może kafelek był krzywy) i powstało delikatne wgłębienie. Pech chciał, że był to czwarty kafelek od ściany, a drugi nad wanną - czyli w zasięgu wzroku dla osoby siedzącej w wannie - czyli konkretnie w zasięgu mojego wzroku. Mieszkałam tam 5 lat i wierzcie lub nie - przy każdej kąpieli szlag mnie trafiał. :sick:

W nowym mieszkaniu (teraz już teraz byłym) kafle kładł mój mąż i również pechowo (bo mam nadzieję nie złośliwie), vis a vis wanny przykleił kafelka do góry nogami. Skwitowałam hasłem "z tego się nie strzela" i zapomniałam o całej sprawie.

 

Wczoraj w nowym domku mąż wstawiając drzwi lekko porysował futrynę w pokoju córy, gdyby to robił fachowiec chyba krew by mnie zalała, a tak - lajcik - a co on we własnym domu futryny zarysować nie może czy jak???? co innego obcy i do tego za moje pieniądze - jemu wara...

Edytowane przez Mika_77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Spotkałam niedawno koleżankę, która samotnie zbudowała dom i jest na etapie wykończeniówki. Stwierdziła, że musi koniecznie wziąć urlop, inaczej "kopnie w kalendarz" ;)

Wśród usterek wymieniła np. różną wysokość zamontowania ościeżnic drzwi. Weszłam do siebie, patrzę.... mam tak samo!!! I tylko nikt tego przez kilka lat nie zauważył :D Lepiej więc NIE WIDZIEĆ :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
  • 2 weeks później...
  • 3 weeks później...

Nie da się.. trzeba to niestety przecierpieć. Ja poza tym byłam załamana przez kupowanie w niektórych sklepach internetowych - brak komunikacji ze strony sklepu, że nie mają czegoś na stanie, chociaż w sklepie internetowym jest tak napisane... Później za każdym razem, jak coś zamawiałam, to dzwoniłam bezpośrednio do firmy.

A nasi wykonawcy: tu kafelek krzywo - do poprawki, tu ścianka krzywo - trudno... Najgorsze i tak jest chyba teraz, bo parkieciarze, którzy nam teraz lakierują podłogę mieli niby nie zabrudzić ścian.. ale już widzę, że dwa pokoje są do odmalowania, bo mają szare ślady na wysokości 1m. Luuuuuz ;)

 

Zapomniałam jeszcze o zbitej szybie w oknie, bo przecież nie do pomyślenia jest, że jak się otworzy okna na przestrzał, to szyba może się zbić ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś myślałam, że idealnie być musi i idealnie się da. Okazało się, że się nie da ;) Tak jak piszą tu prawie wszyscy - trzeba się uodpornić. Na fachowca, który szafę wnękową mógł spokojnie zrobić jeszcze 3cm głębszą, żeby drzwi nie szorowały po rękawach kurtek. Na rysy na panelach powstałych przy przenoszeniu mebli. Na niedokładnie pomalowany sufit, co wyszło dopiero jak znalazłam idealną lampę i wreszcie nastała jasność ;) Na niekończącą się listę "ale tego się tak nie da" , "to trzeba inaczej rozplanować" itp :mad: Na opieszałość i roztargnienie innych, co skutkowało uszczuplaniem MOJEGO portfela. Dzisiaj właśnie będę się wprowadzać do mojego nowego M4 i aż się boję, ile wad jeszcze tam znajdę. Ale już się nie przejmuję tak bardzo. Mąż zastosował fajny patent i każdą niedoróbkę komentuje słowami "za rok wymienimy" ;) A przez rok człowiek przywyknie ;) Oczywiście nigdy nie zgodziłabym się na "przywykanie" do poważnych wad. Ale tą niedokładnie przyklejoną tapetę sobie chwilowo odpuszczę ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba zależy od tego, na ile dane wady rzucają Ci się w oczy i irytują. U mnie wciąż jest tyle do zrobienia, tyle się dzieje... np przyszedł facet od kablówki i jak wywiercił dziurę w ścianie salonowej, to odpadło tyle tynku dookoła, że aż się za głowę złapałam. Dzisiejszy pierwszy niedzielny poranek w nowym mieszkaniu mąż zaczął od naprawiania kinkietu w łazience, który nagle po prostu przestał działać. Oby nie skończyło się na rozwalaniu kafelków. Ot... życie :bash:

Nie zachęcam machnięcia ręką na wszystko, ale ja już nie mam siły robienia wszystkiego naraz. Jak już zaczniemy tu normalnie żyć i mieszkać, jak już moje ciuchy nie będą w pudłach, a w salonie TV nie będzie stać na płytach, które zostały z blatu kuchennego, jak odpocznę i odsapnę, to może zajmę się tymi małymi niedociągnięciami, jak tapeta. Muszę to rozłożyć w czasie, bo zwariuję ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...