Kleo 19.03.2004 15:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Marca 2004 W oczekiwaniu na słodycz? A kiedy zbliży się ta chwila,Gdy masz ją wreszcie skonsumować..By zapamiętać taką chwil꯹dzę swą jak dziecięcie prowadź!! I patrząc na nią wiesz, że zarazOkaże się, w czym rzeczy sednoZe Ty i ona, ona i TyZa chwilę będzie to już jedność. Jej delikatny jasny kolorJej zapach który tak Cię kręciTo będzie wyjątkowa chwilaTak cię jej słodycz mocno nęci I kiedy chcesz jej już tak bardzoI masz na wyciągnięcie rękiSmak jej już sobie wyobrażaszWydając z siebie ciche dźwięki Pochylasz się i delikatnieWidząc ją oblizujesz ustaŁapczywie do niej, więc przywierasz??.Cholera, jaka ta kremówka tłusta!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 25.03.2004 13:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Marca 2004 Święta Krowa Mlekodajna, piękna,zdrowa, Żyła kiedyś zwykłakrowa. Z przodu żarła trawę z sieczką,A z tyłu dawała mleczko.Dawała je w zimie, w lecie,Uwielbiali krowę kmiecie,Prawie hołd składali krowie,Aż jej przewrócili w głowie,Uwierzyła, że jest świętai zrobiła się nadęta,Okrąglejsza od balona,I jakaś taka natchniona ... Poszedł ją wydoić Wicek, A krowa w krzyk: - Wont od cycek !W ziemię bij przede mną głową, Jestem bowiem świętą krową ! Przyjechał krówski pan lykarz, - Co ty tak - powiada - brykasz ? Krowa nie speszona wcale, - Odejdź - mówi - konowale, Właśnie czuję, że powoli Dostaję już aureoli ! - Nieraz - rzekł lekarz - przywzdęciu Szajba odbijabydlęciu, Nie bierz żeż, durny bawole, Tej szajby za aureolę I posłuchaj mojej rady - Zrób ze dwa lub trzy przysiady, Bo cię te gazy uśmiercą ! - Milcz - krowa na to - bluźnierco ! Nie chciała słuchać dyrektyw, Bluzgała stekiem inwektyw, Aż doktor, co nie miał czasu, Zasunął jej szprycę z kwasu, poczem schował się w lucernie, A ta krowa jak nie świernie ! (czyli jak niezaświergoli) I brzuch jej opadłpowoli, Znów zrobiła się zwyczajna, Grzeczna, i w ogóle fajna ... Wniosek: żadne dyrektywy Nie zastąpią lewatywy ! Andrzej Waligórski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 26.03.2004 18:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Marca 2004 Wróbelek Konstanty Ildefons Gałczyński Wróbelek jest mała ptaszyna, wróbelek istotka niewielka, on brzydką stonogę pochłania, lecz nikt nie popiera wróbelka. Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta, że wróbelek jest druh nasz szczery?! Kochajcie wróbelka dziewczęta, Kochajcie do jasnej cholery! :D:D brzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość filutek 27.03.2004 14:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Marca 2004 Gmina" Co witryna to nowina Zostań w pracy po godzinachLos admina! Jak obłędna ta maszyna Wszędzie kabli plątaninaLos admina! Gdzie jest skutek, gdzie przyczyna?Gdzie początek a gdzie finał?Dla admina! Wciąż poprawkom końca ni maPisze, wkleja i wycinaLos admina!Los admina! Nie kochanka nie dziewczynaTylko ekran i witrynaDla admina! Nie ma córki, ani syna,Nie zaśpiewa nikt na chrzcinachDla admina! Prawie świtać już zaczynaA tu zimna wciąż pierzynaLos admina! Zapomniała go rodzinaOn ją też już zapominaLos admina!Los admina! Znów odciski ręka sinaTylko wata i ligninaDla admina! W brzuchu burczeć już zaczynaTylko chleb i margarynaDla admina! Ani wódki ani winaAni drób ni cielęcinaDla admina! Senne oczy smutna minaMocna kawa co godzina Dla admina!Dla admina! Suchy język, wyschła ślinaKlimat suchy tak jak w ChinachLos admina! Już komputer z nóg go ścinaKrok ma chwiejny jak marynarzLos admina To nie żarty ani kpinaTylko troski odrobinaDla admina Internetu pajęczyna Tak go wciągać rozpoczynaTaki finał!Dla admina! * * * Wielka przeprowadzkawedług Leopolda Staffa - "pierwsza przechadzka"Będziemy kiedyś mieszkać w swoim domuZ kranów popłynie czysta, ciepła woda,Dość już szuflady w tej skrzyni z betonuBędziemy stąpać po swych własnych schodach Przywiozłem deski, jadę po paliwoPodarte leżą worki po cemenciePłytki w łazience położone krzywoMurarze znowu będą mieć zajęcie Rośnie osiedle powstają już sklepyCiężkie od błota wlokę swoje nogiWczoraj urwałem koło od przyczepyKiedy zbudują tutaj jakieś drogi Sąsiedzi wkoło grodzą już parkanyBłoto na działce, wszędzie stoi wodaPogięte rury wystają ze ścianyBędziemy stąpać po swych własnych schodach. Uprzątnę śmieci dookoła budynku Spłacimy szybko kredyty i ratyKiedyś zapłonie ogień na kominkuI doczekamy wreszcie własnej chaty. http://ferglo.webpark.pl/satyry3.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 31.03.2004 14:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Marca 2004 słowa J.PrzyboraKiedy ujrzałam go w knajpie "Pod Knotem"Zabiło serce radosnym łomotem,Zabiło serce, a ciało zadrżało,Wiedziało, że się stało to,Co stać się miało.A potem w noce zbryzgane gwiazdamiGdy moich pieszczot go znużył aksamitOt, dla rozrywki mnie bijał masami,A ja szeptałam wtedy ciche słowa te:' Katuj!Tratuj!Ja przebaczę wszystko ci jak bratu.Męcz mnie!Dręcz mnieRęcznie!Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!Ech, butem,Knutem,Znęcaj się nad ciałem mem zepsułem!Za cię,Dla cięW szmacieJapójdę na kraj świata,Kacie mój! Kiedy zabrali go z knajpy "Pod Knotem"Zabiło serce bolesnym łomotem,Zabiło serce, a ciało zadrżało,Wiedziało, że się stało to,Co stać się miało.A teraz w noce raniące gwiazdamiNa tego ciała spoglądam aksamitl ślady razów rachując ze łzamiDo fotografii jego szepczę słowa te:ref... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 05.04.2004 14:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2004 StanisławBarańczak Abelard Pewne organa AbelardaNieubłagana halabardaLosu - tnąca jak zwykle wszystko, co pod nią podlizie -Ucięła, czyniąc dużą przykrość Heloizie. Bolesław Krzywousty Bolesław Krzywousty,Wyobrażając sobie biusty,Jakie współczesne mu Słowianki kryły pod lnem swych podomek,Krzywił usta w sceptycznym uśmieszku; stąd przydomek. Byron Lord ByronWystrzegał się koszul non - iron:" W upale sztywny kołnierzyk", mawiał, " potencję moja zmniejsza:Zwłaszcza pod niebem Grecji kołnierzyk Słowackiego to w tym względzie rzecz praktyczniejsza". Hamlet Duch: brat jad wlał do ucha.Syn ducha: o, psiajucha!Stryja w ryj? Drastyczny krok.Zwłoka. Jej finał: stos zwłok. Romeo I Julia Rody Werony: wraży raban.Młodzi: hormony. Starzy: szlaban.Mnich: lekarstwem zielarstwo?Finał: trup grubą warstwą. Otello Tło: gondole i doże.Centrum uwagi: łoże.Wąż: Jago. Mąż: " Ja go!..." Duszona:Żona. Finał: obsada kona. Makbet Szkot: bestia bitna.Żona: ambitna.Ręce umywa. Ma gdzieś.Bór: marsz na mur! Finał: rzeź. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 05:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Dnia 10 kwietnia 1899 urodziła się Ewa Szelburg-Zarembina (zm. 1986), pisarka, autorka książek dla dzieci i młodzieży, nauczycielka i działaczka społeczna; w 1965 r. zainicjowała budowę Szpitala-Pomnika Centrum Zdrowia Dziecka Ewa Szelburg-Zarembina SZCZENIĄTKA Bez likujest szczeniątek w koszyku.Jedno - podobne do matki.Drugie - w białe łatki.Trzecie - czarne jak wronka.Czwarte - bez ogonka.Podpalanych dwoje.A ostatnie, to najmniejsze,ono... będzie moje! PTASZKI Mama ptaszka, tata ptakwiją gniazdko tak i siak.Znoszą piórka, włosie, mchy.- Ja zdobyłem to, a ty?- Ja to niosę, a ty co?- Trawka! Nitka! Puch! Ho! Ho! Zwijali się, pracowali,skarb do skarbu przydawalii, śpiewając niby z nut,zbudowali domek - cud:gniazdko ptasie takie oto. Wtuliłabym się z ochotąmiędzy tych pisklątek rój,gdyby to był domek mój. MYSZĄTKA Cicho... cicho... cisz...Drepcze, drepcze mysz,a z każdego kątkaziewają myszątka. Cicho... cicho... cisz...Śpijże mi, jak śpisz!... Poszła mysz do kątkai lula myszątka... Cicho... cicho... cisz...Co ty sobie śnisz?... Śnisz małe myszątka,co śnią ciebie z kątka... DO DOMU! DO DOMU! Idzie chmuraciemna, bura, duża. Ojej! Będzie burza! Szumią, gną się,skrzypią drzewa. Oj! Będzie ulewa! Już zagrzmiało.Już błyska.Już i kropla...Deszcz pryska! Myk, do domu!Bliziutko.Skryliśmy sięprędziutko. A za oknem,za drzwiamiwoda płynie strugami. KASZTANY Weź brązowe paltko,synku kochany.Pójdziemy do parkuzbierać kasztany. Leżą tam jak małe,zielone jeże.Kto z nas, synku, prędzeji więcej zbierze? Czyje będą ciemne,a czyje w łatki,czy twoje, syneczku,czy twojej matki? I co z nich zrobimy:krówki czy konie?I kto przy tym bardziejpoplami dłonie? Kto je potem czyściejw domu umyje?Kto się komu pierwszyrzuci na szyję? ZAMIAST SŁUCHAĆ BAJEK Zamiast słuchać bajekmówionych wieczorem,chodź ze mną tą dróżką,co biegnie pod borem. Zaprowadzę ciebiedo takiego miasta,gdzie są domy z cukru,a ulice z ciasta! Zaprowadzę ciebiew taki kraj daleki,gdzie mlekiem i miodempłyną wszystkie rzeki. Zaprowadzę ciebiedo takiej księżniczki,co ma własny zameki złote trzewiczki! Jeśli będziesz grzeczny,przed zamkiem na błoniupozwoli ci jeździćna prawdziwym koniu! WIOSNA IDZIE! Przyleciały skowroneczkiz radosną nowiną,zaśpiewały, zawołałyponad oziminą:- Idzie wiosna! Wiosna idzie!śniegi w polu giną! Przyleciały bocianiskaw bielutkich kapotach,klekotały, ogłaszałyna wysokich płotach:- Idzie wiosna! Wiosna idzie!po łąkowych błotach! Przyleciały jaskółeczkikołem kołujące,figlowały, świergotałyradośnie krzyczące:- Idzie wiosna! Wiosna idzie!prowadzi ją słońce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 14.04.2004 21:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2004 Coś specjalnie dla ziaby Julian Tuwim Żaby łacinniczki - Miłe żabki, składam dank wam Za to: "Quamquam! quamquam! quamquam!" Podziękowań cała sakwa Za to: "Qua qua qua" in aqua. W sercu mym na zawsze utkwi To piskliwe "Ut qui! ut qui!" Smutno mi. Straciłem wiarę. Nie pytajcie: "Qua re? Qua re?" Głośny tłum żabich kum Kumkać zaczął: "Cum, cum, cum!" (Zaznaczając, że to cum Jest cum con-se-cu-ti-vum). 1930 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 15.04.2004 04:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 15.04.2004 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 Sara Segal "Żabka" Pokochaj żabkę, Każda jest piękna. W każdej królewicz, Królewna zaklęta. :D Julian Tuwim "Rzepka" Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie, Chodził te rzepkę oglądać co dzień. Wyrosła rzepka jędrna i krzepka, Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka! Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę, Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może! Zawołał dziadek na pomoc babcię: "Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!" I biedny dziadek z babcią niebogą Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Przyleciał wnuczek, babci się złapał, Poci się, stęka, aż się zasapał! Wnuczek za babcię, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Pocą się, sapią, stękają srogo, Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka, Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka! Mruczek za wnuczka, Wnuczek za babcię, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Pocą się, sapią, stękają srogo, Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Na kurkę czyhał kotek w ukryciu, Zaszczekał Mruczek: "Pomóż nam, Kiciu!" Kicia za Mruczka, Mruczek za wnuczka, Wnuczek za babcię, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Pocą się, sapią, stękają srogo, Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Więc woła Kicia kurkę z podwórka, Wnet przyleciała usłużna kurka. Kurka za Kicię, Kicia za Mruczka, Mruczek za wnuczka, Wnuczek za babcię, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Pocą się, sapią, stękają srogo, Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Szła sobie gąska ścieżynką wąską, Krzyknęła kurka: "Chodź no tu gąsko!" Gąska za kurkę, Kurka za Kicię, Kicia za Mruczka, Mruczek za wnuczka, Wnuczek za babcię, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Pocą się, sapią, stękają srogo, Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Leciał wysoko bocian-długonos, "Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!" Bociek za gąskę, Gąska za kurkę, Kurka za Kicię, Kicia za Mruczka, Mruczek za wnuczka, Wnuczek za babcię, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! Pocą się, sapią, stękają srogo, Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą! Skakała drogą zielona żabka, Złapała boćka - rzadka to gradka! Żabka za boćka, Bociek za gąskę, Gąska za kurkę, Kurka za Kicię, Kicia za Mruczka, Mruczek za wnuczka, Wnuczek za babcię, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepkę, A na przyczepkę Kawka za żabkę Bo na tę rzepkę Też miała chrapkę. Tak się zawzięli, Tak się nadęli, Ze nagle rzepkę Trrrach!! - wyciągnęli! Aż wstyd powiedzieć, Co było dalej! Wszyscy na siebie Poupadali: Rzepka na dziadka, Dziadek na babcię, Babcia na wnuczka, Wnuczek na Mruczka, Mruczek na Kicię, Kicia na kurkę, Kurka na gąskę, Gąska na boćka, Bociek na żabkę, Żabka na kawkę I na ostatku Kawka na trawkę. :D :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.04.2004 12:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 MOJA PRZEKORAMarian HemarA ja człowiek przekorny. Nie szanujący powag. Byle wszystkim na przekór. Wszyscy tak, to ja owak. Przekora piórem wodzi, Przekora lutnię stroi. Ot, przykład: Kiedy w krajuPisarze, koledzy moi, Przez lata, z nabożeństwemIdeowo maniackiemPrzed Stalinem leżeliMigdałowym plackiem, Kiedy się do StalinaKruczkowski migdalił, Kiedy go Jastrun sławił, Gdy go Przyboś chwalił, Kiedy miedzianym czołemIwaszkiewicz mu bił, Kiedy go Mitzner kochał, Gdy go Brzechwa lubił, Gdy go Pasternak lizał, Putrament ubóstwiał, Gdy mu Kott wonną chwalbąZ kadzidlanych ust wiał, Gdy Słonimski ogonkiemPrzed portretami merdał, Aby za to merdanieBierut jemu order - dał, Kiedy Broniewski pisałZe łzami i do rymu"Jak dobrze, że na KremluPracuje Stalin!" - gdy mu Osmańczyki odolskieI arskie BrandysyWypisywały wiersze, Pieśni, życiorysy. Eklogi, panegiryki, Artykuliki, dziełka,że Stalin geniusz, gwiazdka, Słoneczko, perełka, że on dobry dla Polski, Dla dzieci i dla młodzieżyI że jak i dlaczegoKochać jego należy, Że cukier krzepi, A Stalin jeszcze lepiej, Że Stalin grzeje, Stalin chłodzi, Stalin nigdy nie zaszkodzi - Kiedy te rozbuchaneNajemne melamedyTak jazgotały, wyłyI piały - to ja wtedy Krzyczałem na kraj całyI na cały globus, Że to wszystko nieprawda! Że Stalin krwawy łobuz! "Przepraszam towarzyszów, Proszę towarzyszek" -Tak krzyczałem - "to kłamstwo! To jest kat i opryszek! Zarozumiały durak, Paranoik upiorny!" Tak krzyczałem. (Mam świadków). Bo ja człowiek przekorny. Aż Chruszczow moje słowaPotwierdził. I każdemuKazał tak mówić, jak jaMówiłem pięć lat temu. Zaledwie przyszła z MoskwyKomenda, żeby w try migiLikwidować Stalina, Już hurmą, na wyścigi, Ruszyli moi koledzy. Chruszczow kazał. Nu, znaczy, Bić Stalina, jak w kuper, Za przeproszeniem, kaczy. Hej, kto pierwszy ten lepszy! Do ataku! Do wierszy! Do satyr! Do dyskusji! Patrzcie - Słonimski pierwszy. I Jastrun, Kott, Broniewski, Przyboś, Mitzner, Osmańczyk -Patrzcie, który gorliwszy, Skwapliwszy wańczyk-wstańczyk. Z bohaterską odwagą, Z ryzykanckim zuchwalstwem, Krzyczą: Precz ze Stalinem! Krzyczą: Precz ze służalstwem! Krzyczą: Precz z lizusostwem! Bez żadnych ceregieliKrzyczą. Bo Chruszczow kazał, By teraz tak krzyczeli. A ja człowiek przekorny. Ja odchodzę na stronęI myślę: Czas przed nimiWziąć Stalina w obronę. *Nie było w dziejach świataTakiego, jak on, kataI nie było gorszegoDespoty i wariata, Niż to diabła nasienie, Ta sowiecka gadzina -Stalin. Ale to jednakNie była jego wina. On był winą ustroju, Co w sobie logicznie mieściMożliwość takiej zbrodni, Bezkarnej przez lat trzydzieści. Ta potworna purchawkaMogła róść tylko na gnojuKomunistycznej RosjiJej ludzi i jej ustroju. Trzeba tę mierzwę rozrzucić, Wtedy purchawka zniknie. Krzyczcie: Precz z tym ustrojem! Znam was. Nikt tak nie krzyknie. Wy bojary nikczemne! Wam Iwan w nos urągał, I po pyskach was waliłI za brody was ciągał, Żywym ogniem przypiekałI żywcem pasy z was darł, A wy jemu: Słoneczko! Wiwat! Niech żyje! Na zdar! A wy mu czołem bili, A wy plackiem i prochem Rozmodleni leżeliPrzed kochanym molochem. Toż nie wińcie Iwana! Toż nie wińcie molocha! Moloch nie winien. WinienTen, kto molocha kocha. Zamiast od razu, w pierwszym Dniu, takiego IwaszkęBuch w zęby! Co pod ręką, Tym łupnąć! I rozbić czaszkę. Ty, jeden z drugim, coś przed nimDrżał i truchlał, jak woźny -Ty teraz na niego z pyskiem? Że car Iwan był Groźny? Teraz "precz!" krzyczysz? TerazZa późno! Teraz nie sztuka! Wam od Stalina wara. To jest moja c h a z u k a. On był dla was, jak ulał. W sam raz. Dobry. Wyborny. Ja jego dzisiaj bronię! (Bo ja czlowiek przekorny...) 1956 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.04.2004 12:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 MARIAN HEMAR"DZIADY"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie? Cyrankiewicz na premierzePalce gryzie, strach go bierze Takie coś na polskiej scenie! Czyje to niedopatrzenie? Cenzor, widać, nie uważa, Nie określił egzemplarza! Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie? Pan Gomułka blady siedzi, Z przerażeniem "Dziady" śledzi. Dotąd jakoś ich nie czytał, Teraz aż zębami zgrzytał. Kliszko z irytacji sapał, Ochab się za głowę łapał, Moczar truchlał w pierwszym rzędzie. Co to będzie, co to będzie? Cały utwor jest wyraźnieNastawiony nieprzyjaźnie Wobec naszych wschodnich braci, Oraz całej Rosji-Maci. Już podnosi się kurtyna, Widowisko się zaczyna, Stoi GUŚLARZ i GROMADAI na cały głos powiada: "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?" I od razu śmiech na sali, Wszyscy się rozchichotali. Pierwszych dziesięć słów wieczoru, Pierwszych dziesięć słów utworu, Z pierwszej sceny i obrazu -I chwyciło. I od razu Ta satyra aktualnaJaka celna i genialna! Ta synteza, ta formułka - W loży syknął pan Gomułka. Co za geniusz ten Mickiewicz! Z krzesła spadł pan Cyrankiewicz. Dziesięć słów - od razu mknie podStrop teatru śmiechu trzepot. "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?" Świetny kawał. Pierwsze słowa I wiadomo - o nas mowa. I w dosadnej kwintesencji Sekret polskiej egzystencji. Czego chichotacie, młodzi? Rozumiecie, o co chodzi. Mówcie, komu czego braknie? Kto z was pragnie, kto z was łaknie? Kto tu słucha, kto tu siedzi, Ma syntezę odpowiedzi: Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie? Patrzcie, ach, patrzcie do góry, Cóż tam pod sklepieniem świeciW reflektorach - jakby szczury -Jakby duchy - jakby dzieci? "Do mamy lecim, do mamy, Cóż to, mamo, nie znasz Józia? Ja to Józio, ja ten samy! Ta gruzińska u mnie buzia, To ja, Józio, czarnobrewek, A to mój - koleżka - Lewek -Razem ze mną wciąż się błąka -Lewek Trocki, proszę mamy -Cóż to, nie chcesz znać Leonka? My tak sobie z nim latamy!" Dusze potępione obie, Pomykajcie stąd w tej dobie! W imię Ojca, Syna, Ducha, Widzicie Pański krzyż? Wy, sprawcy naszego ustroju, Zostawcież nas w spokoju! A kysz! A kysz! Za Guślarzem sala cała Szeptem w duchu powtarzała. Teatr Narodowy słucha Odpowiada z mroku - słysz: W imię Ojca, Syna, Ducha, Zostawcież nas w spokoju! A kysz! A kysz! A za oknem WIDMO - woła: "Hej, kruki, puchacze, wrony, O, wy przeklęte żarłoki, Puśćcie mnie tu, do kościoła, Pusćcie, mnie, choć na dwa kroki!" Wszelki duch! Jakaż potwora! Widzicie w oknie upiora? Włos rozczochrany na czele, Oczy jak węgle w popiele, Łachman na nim skrwawiony. Ledwie się zjawił, na sali Wszyscy ludzie go poznali! Ta twarz wstrętna, ten wzrok winny, To Dzierżyński! Któżby inny? Nie znałeś litości, panie, I my nie znajmy litości! Hej, sowy, puchacze, kruki, Szarpajmy ciało na sztuki! Niechaj nagie świecą kości! Musisz się dręczyć, wiek wiekiem, Sprawiedliwe zrządzenia boże! Bo kto nie był ni razu człowiekiem, Temu człowiek nic nie pomoże. A potem - cisza głucha - Cały Teatr w ciszy słucha: Czy widzisz Pański krzyż? W imię Ojca, Syna, DuchaBronisz nam jadła, napoju, Zostawże nas w spokoju! A kysz! A kysz! Ziemi nam bronisz i nieba! I wolności jak chleba! Opamiętaj się! Słysz! Dosyć twego podboju! Zostawże nas w spokoju! A kysz! A kysz! Sala cała całą ławąChichotała, biła brawo. Gdy ze sceny grzmią te słowa, Każdy wie TO DO NICH MOWA! Ale ONI - z rzędów, z lóż - Chyłkiem - cichcem - znikli już. Potem mówił p. GomułkaDo zaufanego kółka: Ten Mickiewicz... wieszcz narodu... Dużo zrobił nam zawodu! Że on umarł, ja nie wiedział. Gdyby żył, to już by siedział. Nie ma wyjścia, nie ma rady SKONFISKOWAĆ CAŁE "DZIADY"!! 1968 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 15.04.2004 13:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 No to ja z grubej rury... Julian Tuwim "Na zbytnie a niepowściągliwe dziwkochwalstwo naszego wieku" Zanadto się z damą cacka Szarmancka brać literacka. Szmatławce i szewaliery Prawią jej same dusery. Dochodzą już do przesady Te kąplemęty, lansady. Te sętymęty, czułości Przyprawić mogą o mdłości. Mizdrzy się w gracji i szyku Cicisbey przy wersalczyku. Dla byle kapryśnej idiotki Madrygał ułoży słodki. Dla paru od wiersza groszy Płaszczy się, mdleje z rozkoszy. Wpadają w achy i ochy Na widok pończochy pieszczochy. Piszczą "sylwuple, żewupry!" Bałwany i wiercikupry. Na widok pyjamy damy Piszczą te chamy reklamy. Dlaczego chwycił szał cię, Gdyś ujrzał kretynkę w aucie? Czego się cieszysz, Mojsie, * Że dziwka siedzi w Rolls-Roysie? "Urocza Bebi Pipi w yachcie na Missisipi". "Zmysłowa Dudu Papa Jej uśmiech, pies i kanapa". "Fertyczna Elli Belli Pije kawę w kąpieli". Czego migdalisz się, chłopie, Że dziwka kawsko żłopie? Że w wannie niby? To o to Tak się wygłupiasz, idioto? Sam lepiej idź do łaźni I już się więcej nie błaźnij. :D * w wydaniu "Czytelnika" z 1958 r. ten wers brzmiał: "Czego ci w oczach troi się" o tempora, o humores Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.04.2004 16:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 15.04.2004 18:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 Hmm....długo się zastanawiałam, ale co tam,.....dokładam, z jeszcze grubszej rury!!!!! Julian Tuwim WIERSZ, W KTÓRYM AUTOR GRZECZNIE, ALE STANOWCZO UPRASZA LICZNE ZASTĘPY BLIŹNICH, BY GO W DUPĘ POCAŁOWALI Apsztyfikanci grubej Berty I katowickie węglokopy, I borysławskie naftowierty, I lodzermensche, bycze chłopy, Warszawskie bubki, żygolaki Z szajką wytwornych pind na kupę, Rębajły, franty, zabijaki, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Izraeliccy doktorkowie, Widnia, żydowskiej Mekki, flance, Co w Bochni, Stryju i Krakowie Szerzycie kulturalną francę! Którzy chlipiecie z "Naje Fraje" Swą intelektualną zupę, Mądrale, oczytane faje, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item aryjskie rzeczoznawce, Wypierdy germańskiego ducha (Gdy swoją krew i waszą sprawdzę, Wierzcie mi, jedna będzie jucha), Karne pętaki i szturmowcy, Zuchy z Makabi czy z Owupe, I rekordziści i sportowcy, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Socjały nudne i ponure, Pedeki, neokatoliki, Podskakiwacze pod kulturę, Czciciele radia i fizyki, Uczone małpy, ścisłowiedy, Co oglądacie świat przez lupę I wszystko wiecie: co, jak, kiedy, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item ów belfer szkoły żeńskiej, Co dużo chciałby, a nie może, Item profesor Cy... wileński (Pan wie już za co, profesorze!) I ty za młodu niedorżnięta Megiero, co masz taki tupet, Że szczujesz na mnie swe szczenięta, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item Syjontki palestyńskie, Haluce, co lejecie tkliwie Starozakonne łzy kretyńskie, Że "szumią jodły w Tel-Avivie", I wszechsłowiańscy marzyciele Zebrani w malowniczą trupę, Z byle mistycznym kpem na czele, Całujcie mnie wszyscy w dupę. I ty fortunny skurwysynu, Gówniarzu uperfumowany, Co splendor oraz spleen Londynu Nosisz na gębie zakazanej, I ty, co mieszkasz dziś w pałacu, A srać chodziłeś pod chałupę, Ty, wypasiony na Ikacu, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item ględziarze i bajdury, Ciągnący z nieba grubą rentę, O, łapiduchy z Jasnej Góry, Z Góry Kalwarii parchy święte, I ty, księżuniu, co kutasa Zawiązanego masz na supeł, Żeby ci czasem nie pohasał, Całujcie mnie wszyscy w dupę. I wy, o których zapomniałem, Lub pominąłem was przez litość, Albo dlatego, że się bałem, Albo, że taka was obfitość, I ty, cenzorze, co za wiersz ten Zapewne skarzesz mnie na ciupę, Iżem się stał świńtuchów hersztem, Całujcie mnie wszyscy w dupę!... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 15.04.2004 18:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 BRAWO !!! Mój ulubiony !!! na pohybel purystom i romantykom :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 15.04.2004 18:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 BRAWO! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 15.04.2004 18:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 A jak !!! :D George Brassens "Pornograf" Gdy byłem brzdącem, to bałem się słów I przekleństw brzydkich, jak diabeł chrztu Nawet, gdym szpetnie pomyślał "O, ku..." To milczałem, jak grób Lecz dziś, gdy już mogę ozorem mleć I bawiąc publikę zarabiać na chleb Choć nigdy nie myślę "o, ku..." i te pe To klnę, jak szewc Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul Dość mam czasami bezecnych strof Więc mówię sobie - od dzisiaj stop Na wszystkie świństwa założyć masz Autocenzury pas Lecz jak w tym pasie śpiewać mam Tu nawias mnie dusi, paragraf tam Więc szybko krzyczę podnosząc bunt O, taki ... Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul Co tydzień pilnie chodzę na mszę I z gołych pośladków spowiadam się I bijąc się w piersi przyrzekam, że już Nie padnie nic z mych ust Lecz nagle paniczny ogarnia mnie lęk Że w Armii Zbawienia się znajdę wnet Więc czym prędzej powracam znów Do gołych dup Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul Na wszystkie grzechy odpust bym miał I drogę otwartą do nieba bram Gdybym żarliwie co tydzień słał Pełen miłości psalm Lecz - tylko bez takich! - rzekł mój anioł stróż Na miłość pobożną masz szlaban i już No, chyba że chodzi o liryczną pieśń Na ku.... cześć Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul Mogę czasami zaśpiewać wam Że z temperamentem żonę mam Pod pierwszym lepszym facetem raz, dwa Lubi się nago kłaść Lecz czy muszę tu jeszcze szaty drzeć I prędko dodawać o niej, że Wszystko, co chodzi - prócz jeża i mnie Od razu rżnie Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul Lubię dawnych sielanek czar Więc nucę o Laurze, Filonie i psach A szef kabaretu, gdy słyszy mój śpiew Niejedną roni łzę Lecz - to piękna opowieść - powiada mój szef Lecz, proszę, coś w sielance tej zmień Niech będzie i Laura, lecz umów ją z nim W burdelu mym Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul A gdy nadchodzi kolacji czas Lubię przez balkon zerkać na świat Na dobrych ludzi idących przez plac I na wieczoru blask Lecz nie proście mnie nigdy o taką pieśń Jeśli nie chcecie usłyszeć, że Lubię patrzeć, jak szlifuje bruk Za fiutem fiut Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul Niejedna z najcnotliwszych dusz Marzy o chwili, gdy mój trup Zamknie na wieki jadaczkę swą Pośród piekielnych mąk Lecz niech raczy wielki Manitou Który nie zważa na wagę słów Do Jeruzalem przyjąć swej Gdy przyjdzie śmierć Pornołobuza i fonożula Sprośności króla w parafii tej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 15.04.2004 18:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 BRAWO !!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 15.04.2004 18:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.