Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

W oczekiwaniu na słodycz?

 

A kiedy zbliży się ta chwila,

Gdy masz ją wreszcie skonsumować..

By zapamiętać taką chwilę

Żądzę swą jak dziecięcie prowadź!!

 

I patrząc na nią wiesz, że zaraz

Okaże się, w czym rzeczy sedno

Ze Ty i ona, ona i Ty

Za chwilę będzie to już jedność.

 

Jej delikatny jasny kolor

Jej zapach który tak Cię kręci

To będzie wyjątkowa chwila

Tak cię jej słodycz mocno nęci

 

I kiedy chcesz jej już tak bardzo

I masz na wyciągnięcie ręki

Smak jej już sobie wyobrażasz

Wydając z siebie ciche dźwięki

 

Pochylasz się i delikatnie

Widząc ją oblizujesz usta

Łapczywie do niej, więc przywierasz??.

Cholera, jaka ta kremówka tłusta!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 89
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Święta Krowa

 

Mlekodajna, piękna,

zdrowa,

Żyła kiedyś zwykła

krowa.

Z przodu żarła trawę z sieczką,

A z tyłu dawała mleczko.

Dawała je w zimie, w lecie,

Uwielbiali krowę kmiecie,

Prawie hołd składali krowie,

Aż jej przewrócili w głowie,

Uwierzyła, że jest święta

i zrobiła się nadęta,

Okrąglejsza od balona,

I jakaś taka natchniona ...

Poszedł ją wydoić Wicek,

A krowa w krzyk: - Wont od cycek !

W ziemię bij przede mną głową,

Jestem bowiem świętą krową !

Przyjechał krówski pan lykarz,

- Co ty tak - powiada - brykasz ?

Krowa nie speszona wcale,

- Odejdź - mówi - konowale,

Właśnie czuję, że powoli

Dostaję już aureoli !

- Nieraz - rzekł lekarz - przy

wzdęciu

Szajba odbija

bydlęciu,

Nie bierz żeż, durny bawole,

Tej szajby za aureolę

I posłuchaj mojej rady -

Zrób ze dwa lub trzy przysiady,

Bo cię te gazy uśmiercą !

- Milcz - krowa na to - bluźnierco !

Nie chciała słuchać dyrektyw,

Bluzgała stekiem inwektyw,

Aż doktor, co nie miał czasu,

Zasunął jej szprycę z kwasu,

poczem schował się w lucernie,

A ta krowa jak nie świernie !

(czyli jak nie

zaświergoli)

I brzuch jej opadł

powoli,

Znów zrobiła się zwyczajna,

Grzeczna, i w ogóle fajna ...

Wniosek: żadne dyrektywy

Nie zastąpią lewatywy !

 

Andrzej Waligórski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróbelek Konstanty Ildefons Gałczyński

 

Wróbelek jest mała ptaszyna,

wróbelek istotka niewielka,

on brzydką stonogę pochłania,

lecz nikt nie popiera wróbelka.

Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,

że wróbelek jest druh nasz szczery?!

 

Kochajcie wróbelka dziewczęta,

Kochajcie do jasnej cholery!

 

:D:D:D

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość filutek

Gmina"

 

Co witryna to nowina

Zostań w pracy po godzinach

Los admina!

 

Jak obłędna ta maszyna

Wszędzie kabli plątanina

Los admina!

 

Gdzie jest skutek, gdzie przyczyna?

Gdzie początek a gdzie finał?

Dla admina!

 

Wciąż poprawkom końca ni ma

Pisze, wkleja i wycina

Los admina!

Los admina!

 

Nie kochanka nie dziewczyna

Tylko ekran i witryna

Dla admina!

 

Nie ma córki, ani syna,

Nie zaśpiewa nikt na chrzcinach

Dla admina!

 

Prawie świtać już zaczyna

A tu zimna wciąż pierzyna

Los admina!

 

Zapomniała go rodzina

On ją też już zapomina

Los admina!

Los admina!

 

Znów odciski ręka sina

Tylko wata i lignina

Dla admina!

 

W brzuchu burczeć już zaczyna

Tylko chleb i margaryna

Dla admina!

 

Ani wódki ani wina

Ani drób ni cielęcina

Dla admina!

 

Senne oczy smutna mina

Mocna kawa co godzina

Dla admina!

Dla admina!

 

Suchy język, wyschła ślina

Klimat suchy tak jak w Chinach

Los admina!

 

Już komputer z nóg go ścina

Krok ma chwiejny jak marynarz

Los admina

 

To nie żarty ani kpina

Tylko troski odrobina

Dla admina

 

Internetu pajęczyna

Tak go wciągać rozpoczyna

Taki finał!

Dla admina!

 

* * *

Wielka przeprowadzka

według Leopolda Staffa - "pierwsza przechadzka"

Będziemy kiedyś mieszkać w swoim domu

Z kranów popłynie czysta, ciepła woda,

Dość już szuflady w tej skrzyni z betonu

Będziemy stąpać po swych własnych schodach

 

Przywiozłem deski, jadę po paliwo

Podarte leżą worki po cemencie

Płytki w łazience położone krzywo

Murarze znowu będą mieć zajęcie

 

Rośnie osiedle powstają już sklepy

Ciężkie od błota wlokę swoje nogi

Wczoraj urwałem koło od przyczepy

Kiedy zbudują tutaj jakieś drogi

 

Sąsiedzi wkoło grodzą już parkany

Błoto na działce, wszędzie stoi woda

Pogięte rury wystają ze ściany

Będziemy stąpać po swych własnych schodach.

 

Uprzątnę śmieci dookoła budynku

Spłacimy szybko kredyty i raty

Kiedyś zapłonie ogień na kominku

I doczekamy wreszcie własnej chaty.

 

http://ferglo.webpark.pl/satyry3.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

słowa J.Przybora

Kiedy ujrzałam go w knajpie "Pod Knotem"

Zabiło serce radosnym łomotem,

Zabiło serce, a ciało zadrżało,

Wiedziało, że się stało to,

Co stać się miało.

A potem w noce zbryzgane gwiazdami

Gdy moich pieszczot go znużył aksamit

Ot, dla rozrywki mnie bijał masami,

A ja szeptałam wtedy ciche słowa te:'

 

Katuj!

Tratuj!

Ja przebaczę wszystko ci jak bratu.

Męcz mnie!

Dręcz mnie

Ręcznie!

Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!

Ech, butem,

Knutem,

Znęcaj się nad ciałem mem zepsułem!

Za cię,

Dla cię

W szmacie

Ja

pójdę na kraj świata,

Kacie mój!

 

Kiedy zabrali go z knajpy "Pod Knotem"

Zabiło serce bolesnym łomotem,

Zabiło serce, a ciało zadrżało,

Wiedziało, że się stało to,

Co stać się miało.

A teraz w noce raniące gwiazdami

Na tego ciała spoglądam aksamit

l ślady razów rachując ze łzami

Do fotografii jego szepczę słowa te:

ref...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

StanisławBarańczak

 

 

 

 

Abelard

 

 

 

Pewne organa Abelarda

Nieubłagana halabarda

Losu - tnąca jak zwykle wszystko, co pod nią podlizie -

Ucięła, czyniąc dużą przykrość Heloizie.

 

 

 

Bolesław Krzywousty

 

 

 

Bolesław Krzywousty,

Wyobrażając sobie biusty,

Jakie współczesne mu Słowianki kryły pod lnem swych podomek,

Krzywił usta w sceptycznym uśmieszku; stąd przydomek.

 

 

 

Byron

 

 

 

Lord Byron

Wystrzegał się koszul non - iron:

" W upale sztywny kołnierzyk", mawiał, " potencję moja zmniejsza:

Zwłaszcza pod niebem Grecji kołnierzyk Słowackiego to w tym względzie rzecz praktyczniejsza".

 

 

 

Hamlet

 

 

 

Duch: brat jad wlał do ucha.

Syn ducha: o, psiajucha!

Stryja w ryj? Drastyczny krok.

Zwłoka. Jej finał: stos zwłok.

 

 

 

 

 

Romeo I Julia

 

 

 

Rody Werony: wraży raban.

Młodzi: hormony. Starzy: szlaban.

Mnich: lekarstwem zielarstwo?

Finał: trup grubą warstwą.

 

Otello

 

 

 

Tło: gondole i doże.

Centrum uwagi: łoże.

Wąż: Jago. Mąż: " Ja go!..." Duszona:

Żona. Finał: obsada kona.

 

 

 

 

 

Makbet

 

 

 

Szkot: bestia bitna.

Żona: ambitna.

Ręce umywa. Ma gdzieś.

Bór: marsz na mur! Finał: rzeź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10 kwietnia 1899 urodziła się Ewa Szelburg-Zarembina (zm. 1986), pisarka, autorka książek dla dzieci i młodzieży, nauczycielka i działaczka społeczna; w 1965 r. zainicjowała budowę Szpitala-Pomnika Centrum Zdrowia Dziecka

 

 

Ewa Szelburg-Zarembina

 

 

SZCZENIĄTKA

 

Bez liku

jest szczeniątek w koszyku.

Jedno - podobne do matki.

Drugie - w białe łatki.

Trzecie - czarne jak wronka.

Czwarte - bez ogonka.

Podpalanych dwoje.

A ostatnie, to najmniejsze,

ono... będzie moje!

 

 

 

 

PTASZKI

 

Mama ptaszka, tata ptak

wiją gniazdko tak i siak.

Znoszą piórka, włosie, mchy.

- Ja zdobyłem to, a ty?

- Ja to niosę, a ty co?

- Trawka! Nitka! Puch! Ho! Ho!

 

Zwijali się, pracowali,

skarb do skarbu przydawali

i, śpiewając niby z nut,

zbudowali domek - cud:

gniazdko ptasie takie oto.

 

Wtuliłabym się z ochotą

między tych pisklątek rój,

gdyby to był domek mój.

 

 

 

 

MYSZĄTKA

 

Cicho... cicho... cisz...

Drepcze, drepcze mysz,

a z każdego kątka

ziewają myszątka.

 

Cicho... cicho... cisz...

Śpijże mi, jak śpisz!

... Poszła mysz do kątka

i lula myszątka...

 

Cicho... cicho... cisz...

Co ty sobie śnisz?

... Śnisz małe myszątka,

co śnią ciebie z kątka...

 

 

 

 

DO DOMU! DO DOMU!

 

Idzie chmura

ciemna, bura, duża.

 

Ojej! Będzie burza!

 

Szumią, gną się,

skrzypią drzewa.

 

Oj! Będzie ulewa!

 

Już zagrzmiało.

Już błyska.

Już i kropla...

Deszcz pryska!

 

Myk, do domu!

Bliziutko.

Skryliśmy się

prędziutko.

 

A za oknem,

za drzwiami

woda płynie strugami.

 

 

 

 

KASZTANY

 

Weź brązowe paltko,

synku kochany.

Pójdziemy do parku

zbierać kasztany.

 

Leżą tam jak małe,

zielone jeże.

Kto z nas, synku, prędzej

i więcej zbierze?

 

Czyje będą ciemne,

a czyje w łatki,

czy twoje, syneczku,

czy twojej matki?

 

I co z nich zrobimy:

krówki czy konie?

I kto przy tym bardziej

poplami dłonie?

 

Kto je potem czyściej

w domu umyje?

Kto się komu pierwszy

rzuci na szyję?

 

 

 

 

ZAMIAST SŁUCHAĆ BAJEK

 

Zamiast słuchać bajek

mówionych wieczorem,

chodź ze mną tą dróżką,

co biegnie pod borem.

 

Zaprowadzę ciebie

do takiego miasta,

gdzie są domy z cukru,

a ulice z ciasta!

 

Zaprowadzę ciebie

w taki kraj daleki,

gdzie mlekiem i miodem

płyną wszystkie rzeki.

 

Zaprowadzę ciebie

do takiej księżniczki,

co ma własny zamek

i złote trzewiczki!

 

Jeśli będziesz grzeczny,

przed zamkiem na błoniu

pozwoli ci jeździć

na prawdziwym koniu!

 

 

 

 

WIOSNA IDZIE!

 

Przyleciały skowroneczki

z radosną nowiną,

zaśpiewały, zawołały

ponad oziminą:

- Idzie wiosna! Wiosna idzie!

śniegi w polu giną!

 

Przyleciały bocianiska

w bielutkich kapotach,

klekotały, ogłaszały

na wysokich płotach:

- Idzie wiosna! Wiosna idzie!

po łąkowych błotach!

 

Przyleciały jaskółeczki

kołem kołujące,

figlowały, świergotały

radośnie krzyczące:

- Idzie wiosna! Wiosna idzie!

prowadzi ją słońce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś specjalnie dla ziaby :D

 

 

Julian Tuwim

 

Żaby łacinniczki

 

- Miłe żabki, składam dank wam

Za to: "Quamquam! quamquam! quamquam!"

 

Podziękowań cała sakwa

Za to: "Qua qua qua" in aqua.

 

W sercu mym na zawsze utkwi

To piskliwe "Ut qui! ut qui!"

 

Smutno mi. Straciłem wiarę.

Nie pytajcie: "Qua re? Qua re?"

 

Głośny tłum żabich kum

Kumkać zaczął: "Cum, cum, cum!"

 

(Zaznaczając, że to cum

Jest cum con-se-cu-ti-vum).

 

1930

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sara Segal

 

"Żabka"

 

Pokochaj żabkę,

Każda jest piękna.

W każdej królewicz,

Królewna zaklęta.

 

:D :D :D

 

 

Julian Tuwim

 

"Rzepka"

 

Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,

Chodził te rzepkę oglądać co dzień.

Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,

Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!

Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,

Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!

 

Zawołał dziadek na pomoc babcię:

"Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!"

I biedny dziadek z babcią niebogą

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

 

Przyleciał wnuczek, babci się złapał,

Poci się, stęka, aż się zasapał!

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

 

Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,

Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

 

Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,

Zaszczekał Mruczek: "Pomóż nam, Kiciu!"

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

 

Więc woła Kicia kurkę z podwórka,

Wnet przyleciała usłużna kurka.

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

 

Szła sobie gąska ścieżynką wąską,

Krzyknęła kurka: "Chodź no tu gąsko!"

Gąska za kurkę,

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

 

Leciał wysoko bocian-długonos,

"Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!"

Bociek za gąskę,

Gąska za kurkę,

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

 

Skakała drogą zielona żabka,

Złapała boćka - rzadka to gradka!

Żabka za boćka,

Bociek za gąskę,

Gąska za kurkę,

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

A na przyczepkę

Kawka za żabkę

Bo na tę rzepkę

Też miała chrapkę.

 

Tak się zawzięli,

Tak się nadęli,

Ze nagle rzepkę

Trrrach!! - wyciągnęli!

Aż wstyd powiedzieć,

Co było dalej!

Wszyscy na siebie

Poupadali:

Rzepka na dziadka,

Dziadek na babcię,

Babcia na wnuczka,

Wnuczek na Mruczka,

Mruczek na Kicię,

Kicia na kurkę,

Kurka na gąskę,

Gąska na boćka,

Bociek na żabkę,

Żabka na kawkę

I na ostatku

Kawka na trawkę.

 

:D :D :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MOJA PRZEKORA

Marian Hemar

A ja człowiek przekorny.

Nie szanujący powag.

Byle wszystkim na przekór.

Wszyscy tak, to ja owak.

 

Przekora piórem wodzi,

Przekora lutnię stroi.

Ot, przykład: Kiedy w kraju

Pisarze, koledzy moi,

 

Przez lata, z nabożeństwem

Ideowo maniackiem

Przed Stalinem leżeli

Migdałowym plackiem,

 

Kiedy się do Stalina

Kruczkowski migdalił,

Kiedy go Jastrun sławił,

Gdy go Przyboś chwalił,

 

Kiedy miedzianym czołem

Iwaszkiewicz mu bił,

Kiedy go Mitzner kochał,

Gdy go Brzechwa lubił,

 

Gdy go Pasternak lizał,

Putrament ubóstwiał,

Gdy mu Kott wonną chwalbą

Z kadzidlanych ust wiał,

 

Gdy Słonimski ogonkiem

Przed portretami merdał,

Aby za to merdanie

Bierut jemu order - dał,

 

Kiedy Broniewski pisał

Ze łzami i do rymu

"Jak dobrze, że na Kremlu

Pracuje Stalin!" - gdy mu

 

Osmańczyki odolskie

I arskie Brandysy

Wypisywały wiersze,

Pieśni, życiorysy.

 

Eklogi, panegiryki,

Artykuliki, dziełka,

że Stalin geniusz, gwiazdka,

Słoneczko, perełka,

 

że on dobry dla Polski,

Dla dzieci i dla młodzieży

I że jak i dlaczego

Kochać jego należy,

 

Że cukier krzepi,

A Stalin jeszcze lepiej,

Że Stalin grzeje, Stalin chłodzi,

Stalin nigdy nie zaszkodzi -

 

Kiedy te rozbuchane

Najemne melamedy

Tak jazgotały, wyły

I piały - to ja wtedy

 

Krzyczałem na kraj cały

I na cały globus,

Że to wszystko nieprawda!

Że Stalin krwawy łobuz!

 

"Przepraszam towarzyszów,

Proszę towarzyszek" -

Tak krzyczałem - "to kłamstwo!

To jest kat i opryszek!

 

Zarozumiały durak,

Paranoik upiorny!"

Tak krzyczałem. (Mam świadków).

Bo ja człowiek przekorny.

 

Aż Chruszczow moje słowa

Potwierdził. I każdemu

Kazał tak mówić, jak ja

Mówiłem pięć lat temu.

 

Zaledwie przyszła z Moskwy

Komenda, żeby w try migi

Likwidować Stalina,

Już hurmą, na wyścigi,

 

Ruszyli moi koledzy.

Chruszczow kazał. Nu, znaczy,

Bić Stalina, jak w kuper,

Za przeproszeniem, kaczy.

 

Hej, kto pierwszy ten lepszy!

Do ataku! Do wierszy!

Do satyr! Do dyskusji!

Patrzcie - Słonimski pierwszy.

 

I Jastrun, Kott, Broniewski,

Przyboś, Mitzner, Osmańczyk -

Patrzcie, który gorliwszy,

Skwapliwszy wańczyk-wstańczyk.

 

Z bohaterską odwagą,

Z ryzykanckim zuchwalstwem,

Krzyczą: Precz ze Stalinem!

Krzyczą: Precz ze służalstwem!

 

Krzyczą: Precz z lizusostwem!

Bez żadnych ceregieli

Krzyczą. Bo Chruszczow kazał,

By teraz tak krzyczeli.

 

A ja człowiek przekorny.

Ja odchodzę na stronę

I myślę: Czas przed nimi

Wziąć Stalina w obronę.

 

 

*

Nie było w dziejach świata

Takiego, jak on, kata

I nie było gorszego

Despoty i wariata,

 

Niż to diabła nasienie,

Ta sowiecka gadzina -

Stalin. Ale to jednak

Nie była jego wina.

 

On był winą ustroju,

Co w sobie logicznie mieści

Możliwość takiej zbrodni,

Bezkarnej przez lat trzydzieści.

 

Ta potworna purchawka

Mogła róść tylko na gnoju

Komunistycznej Rosji

Jej ludzi i jej ustroju.

 

Trzeba tę mierzwę rozrzucić,

Wtedy purchawka zniknie.

Krzyczcie: Precz z tym ustrojem!

Znam was. Nikt tak nie krzyknie.

 

Wy bojary nikczemne!

Wam Iwan w nos urągał,

I po pyskach was walił

I za brody was ciągał,

 

Żywym ogniem przypiekał

I żywcem pasy z was darł,

A wy jemu: Słoneczko!

Wiwat! Niech żyje! Na zdar!

 

A wy mu czołem bili,

A wy plackiem i prochem

Rozmodleni leżeli

Przed kochanym molochem.

 

Toż nie wińcie Iwana!

Toż nie wińcie molocha!

Moloch nie winien. Winien

Ten, kto molocha kocha.

 

Zamiast od razu, w pierwszym

Dniu, takiego Iwaszkę

Buch w zęby! Co pod ręką,

Tym łupnąć! I rozbić czaszkę.

 

Ty, jeden z drugim, coś przed nim

Drżał i truchlał, jak woźny -

Ty teraz na niego z pyskiem?

Że car Iwan był Groźny?

 

Teraz "precz!" krzyczysz? Teraz

Za późno! Teraz nie sztuka!

Wam od Stalina wara.

To jest moja c h a z u k a.

 

On był dla was, jak ulał.

W sam raz. Dobry. Wyborny.

Ja jego dzisiaj bronię!

(Bo ja czlowiek przekorny...)

 

 

1956

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MARIAN HEMAR

"DZIADY"

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?

 

Cyrankiewicz na premierze

Palce gryzie, strach go bierze

 

Takie coś na polskiej scenie!

Czyje to niedopatrzenie?

 

Cenzor, widać, nie uważa,

Nie określił egzemplarza!

 

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?

 

Pan Gomułka blady siedzi,

Z przerażeniem "Dziady" śledzi.

 

Dotąd jakoś ich nie czytał,

Teraz aż zębami zgrzytał.

 

Kliszko z irytacji sapał,

Ochab się za głowę łapał,

 

Moczar truchlał w pierwszym rzędzie.

Co to będzie, co to będzie?

 

Cały utwor jest wyraźnie

Nastawiony nieprzyjaźnie

 

Wobec naszych wschodnich braci,

Oraz całej Rosji-Maci.

 

Już podnosi się kurtyna,

Widowisko się zaczyna,

 

Stoi GUŚLARZ i GROMADA

I na cały głos powiada:

 

"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?"

 

I od razu śmiech na sali,

Wszyscy się rozchichotali.

 

Pierwszych dziesięć słów wieczoru,

Pierwszych dziesięć słów utworu,

 

Z pierwszej sceny i obrazu -

I chwyciło. I od razu

 

Ta satyra aktualna

Jaka celna i genialna!

 

Ta synteza, ta formułka -

W loży syknął pan Gomułka.

 

Co za geniusz ten Mickiewicz!

Z krzesła spadł pan Cyrankiewicz.

 

Dziesięć słów - od razu mknie pod

Strop teatru śmiechu trzepot.

 

"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?"

 

Świetny kawał. Pierwsze słowa

I wiadomo - o nas mowa.

 

I w dosadnej kwintesencji

Sekret polskiej egzystencji.

 

Czego chichotacie, młodzi?

Rozumiecie, o co chodzi.

 

Mówcie, komu czego braknie?

Kto z was pragnie, kto z was łaknie?

 

Kto tu słucha, kto tu siedzi,

Ma syntezę odpowiedzi:

 

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?

 

Patrzcie, ach, patrzcie do góry,

Cóż tam pod sklepieniem świeci

W reflektorach - jakby szczury -

Jakby duchy - jakby dzieci?

 

"Do mamy lecim, do mamy,

Cóż to, mamo, nie znasz Józia?

 

Ja to Józio, ja ten samy!

Ta gruzińska u mnie buzia,

To ja, Józio, czarnobrewek,

A to mój - koleżka - Lewek -

Razem ze mną wciąż się błąka -

Lewek Trocki, proszę mamy -

Cóż to, nie chcesz znać Leonka?

My tak sobie z nim latamy!"

 

Dusze potępione obie,

Pomykajcie stąd w tej dobie!

 

W imię Ojca, Syna, Ducha,

Widzicie Pański krzyż?

Wy, sprawcy naszego ustroju,

Zostawcież nas w spokoju!

A kysz! A kysz!

 

Za Guślarzem sala cała

Szeptem w duchu powtarzała.

 

Teatr Narodowy słucha

Odpowiada z mroku - słysz:

 

W imię Ojca, Syna, Ducha,

Zostawcież nas w spokoju!

A kysz! A kysz!

 

A za oknem WIDMO - woła:

"Hej, kruki, puchacze, wrony,

O, wy przeklęte żarłoki,

Puśćcie mnie tu, do kościoła,

Pusćcie, mnie, choć na dwa kroki!"

 

Wszelki duch! Jakaż potwora!

Widzicie w oknie upiora?

Włos rozczochrany na czele,

Oczy jak węgle w popiele,

Łachman na nim skrwawiony.

 

Ledwie się zjawił, na sali

Wszyscy ludzie go poznali!

 

Ta twarz wstrętna, ten wzrok winny,

To Dzierżyński! Któżby inny?

 

Nie znałeś litości, panie,

I my nie znajmy litości!

 

Hej, sowy, puchacze, kruki,

Szarpajmy ciało na sztuki!

Niechaj nagie świecą kości!

 

Musisz się dręczyć, wiek wiekiem,

Sprawiedliwe zrządzenia boże!

Bo kto nie był ni razu człowiekiem,

Temu człowiek nic nie pomoże.

 

A potem - cisza głucha -

Cały Teatr w ciszy słucha:

 

Czy widzisz Pański krzyż?

W imię Ojca, Syna, Ducha

Bronisz nam jadła, napoju,

Zostawże nas w spokoju!

A kysz! A kysz!

 

Ziemi nam bronisz i nieba!

I wolności jak chleba!

Opamiętaj się! Słysz!

Dosyć twego podboju!

Zostawże nas w spokoju!

A kysz! A kysz!

 

Sala cała

 

całą ławą

Chichotała,

 

biła brawo.

 

Gdy ze sceny

 

grzmią te słowa,

Każdy wie

 

TO DO NICH MOWA!

 

Ale ONI -

 

z rzędów, z lóż - Chyłkiem - cichcem -

 

znikli już.

 

Potem mówił p. Gomułka

Do zaufanego kółka:

 

Ten Mickiewicz... wieszcz narodu...

Dużo zrobił nam zawodu!

 

Że on umarł, ja nie wiedział.

Gdyby żył, to już by siedział.

 

Nie ma wyjścia, nie ma rady

SKONFISKOWAĆ CAŁE "DZIADY"!!

 

 

1968

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja z grubej rury... :oops:

 

Julian Tuwim

 

"Na zbytnie a niepowściągliwe dziwkochwalstwo naszego wieku"

 

 

Zanadto się z damą cacka

Szarmancka brać literacka.

 

Szmatławce i szewaliery

Prawią jej same dusery.

 

Dochodzą już do przesady

Te kąplemęty, lansady.

 

Te sętymęty, czułości

Przyprawić mogą o mdłości.

 

Mizdrzy się w gracji i szyku

Cicisbey przy wersalczyku.

 

Dla byle kapryśnej idiotki

Madrygał ułoży słodki.

 

Dla paru od wiersza groszy

Płaszczy się, mdleje z rozkoszy.

 

Wpadają w achy i ochy

Na widok pończochy pieszczochy.

 

Piszczą "sylwuple, żewupry!"

Bałwany i wiercikupry.

 

Na widok pyjamy damy

Piszczą te chamy reklamy.

 

Dlaczego chwycił szał cię,

Gdyś ujrzał kretynkę w aucie?

 

Czego się cieszysz, Mojsie, *

Że dziwka siedzi w Rolls-Roysie?

 

"Urocza Bebi Pipi

w yachcie na Missisipi".

 

"Zmysłowa Dudu Papa

Jej uśmiech, pies i kanapa".

 

"Fertyczna Elli Belli

Pije kawę w kąpieli".

 

Czego migdalisz się, chłopie,

Że dziwka kawsko żłopie?

 

Że w wannie niby? To o to

Tak się wygłupiasz, idioto?

 

Sam lepiej idź do łaźni

I już się więcej nie błaźnij.

 

:D :D :D

 

 

* w wydaniu "Czytelnika" z 1958 r. ten wers brzmiał:

"Czego ci w oczach troi się"

 

o tempora, o humores :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D Hmm....długo się zastanawiałam, ale co tam,.....dokładam, z jeszcze grubszej rury!!!!! :oops: :oops:

 

Julian Tuwim

 

WIERSZ,

W KTÓRYM AUTOR GRZECZNIE, ALE STANOWCZO

UPRASZA LICZNE ZASTĘPY BLIŹNICH,

BY GO W DUPĘ POCAŁOWALI

 

Apsztyfikanci grubej Berty

I katowickie węglokopy,

I borysławskie naftowierty,

I lodzermensche, bycze chłopy,

Warszawskie bubki, żygolaki

Z szajką wytwornych pind na kupę,

Rębajły, franty, zabijaki,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Izraeliccy doktorkowie,

Widnia, żydowskiej Mekki, flance,

Co w Bochni, Stryju i Krakowie

Szerzycie kulturalną francę!

Którzy chlipiecie z "Naje Fraje"

Swą intelektualną zupę,

Mądrale, oczytane faje,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item aryjskie rzeczoznawce,

Wypierdy germańskiego ducha

(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,

Wierzcie mi, jedna będzie jucha),

Karne pętaki i szturmowcy,

Zuchy z Makabi czy z Owupe,

I rekordziści i sportowcy,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Socjały nudne i ponure,

Pedeki, neokatoliki,

Podskakiwacze pod kulturę,

Czciciele radia i fizyki,

Uczone małpy, ścisłowiedy,

Co oglądacie świat przez lupę

I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item ów belfer szkoły żeńskiej,

Co dużo chciałby, a nie może,

Item profesor Cy... wileński

(Pan wie już za co, profesorze!)

I ty za młodu niedorżnięta

Megiero, co masz taki tupet,

Że szczujesz na mnie swe szczenięta,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item Syjontki palestyńskie,

Haluce, co lejecie tkliwie

Starozakonne łzy kretyńskie,

Że "szumią jodły w Tel-Avivie",

I wszechsłowiańscy marzyciele

Zebrani w malowniczą trupę,

Z byle mistycznym kpem na czele,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

I ty fortunny skurwysynu,

Gówniarzu uperfumowany,

Co splendor oraz spleen Londynu

Nosisz na gębie zakazanej,

I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,

A srać chodziłeś pod chałupę,

Ty, wypasiony na Ikacu,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item ględziarze i bajdury,

Ciągnący z nieba grubą rentę,

O, łapiduchy z Jasnej Góry,

Z Góry Kalwarii parchy święte,

I ty, księżuniu, co kutasa

Zawiązanego masz na supeł,

Żeby ci czasem nie pohasał,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

I wy, o których zapomniałem,

Lub pominąłem was przez litość,

Albo dlatego, że się bałem,

Albo, że taka was obfitość,

I ty, cenzorze, co za wiersz ten

Zapewne skarzesz mnie na ciupę,

Iżem się stał świńtuchów hersztem,

Całujcie mnie wszyscy w dupę!...

 

 

:D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak !!! :D :D :D

 

 

George Brassens

 

"Pornograf"

 

 

Gdy byłem brzdącem, to bałem się słów

I przekleństw brzydkich, jak diabeł chrztu

Nawet, gdym szpetnie pomyślał "O, ku..."

To milczałem, jak grób

 

Lecz dziś, gdy już mogę ozorem mleć

I bawiąc publikę zarabiać na chleb

Choć nigdy nie myślę "o, ku..." i te pe

To klnę, jak szewc

 

Jam pornografem jest fonografii

Jam w tej parafii największy żul

 

Dość mam czasami bezecnych strof

Więc mówię sobie - od dzisiaj stop

Na wszystkie świństwa założyć masz

Autocenzury pas

 

Lecz jak w tym pasie śpiewać mam

Tu nawias mnie dusi, paragraf tam

Więc szybko krzyczę podnosząc bunt

O, taki ...

 

Jam pornografem jest fonografii

Jam w tej parafii największy żul

 

Co tydzień pilnie chodzę na mszę

I z gołych pośladków spowiadam się

I bijąc się w piersi przyrzekam, że już

Nie padnie nic z mych ust

 

Lecz nagle paniczny ogarnia mnie lęk

Że w Armii Zbawienia się znajdę wnet

Więc czym prędzej powracam znów

Do gołych dup

 

Jam pornografem jest fonografii

Jam w tej parafii największy żul

 

Na wszystkie grzechy odpust bym miał

I drogę otwartą do nieba bram

Gdybym żarliwie co tydzień słał

Pełen miłości psalm

 

Lecz - tylko bez takich! - rzekł mój anioł stróż

Na miłość pobożną masz szlaban i już

No, chyba że chodzi o liryczną pieśń

Na ku.... cześć

 

Jam pornografem jest fonografii

Jam w tej parafii największy żul

 

Mogę czasami zaśpiewać wam

Że z temperamentem żonę mam

Pod pierwszym lepszym facetem raz, dwa

Lubi się nago kłaść

 

Lecz czy muszę tu jeszcze szaty drzeć

I prędko dodawać o niej, że

Wszystko, co chodzi - prócz jeża i mnie

Od razu rżnie

 

Jam pornografem jest fonografii

Jam w tej parafii największy żul

 

Lubię dawnych sielanek czar

Więc nucę o Laurze, Filonie i psach

A szef kabaretu, gdy słyszy mój śpiew

Niejedną roni łzę

 

Lecz - to piękna opowieść - powiada mój szef

Lecz, proszę, coś w sielance tej zmień

Niech będzie i Laura, lecz umów ją z nim

W burdelu mym

 

Jam pornografem jest fonografii

Jam w tej parafii największy żul

 

A gdy nadchodzi kolacji czas

Lubię przez balkon zerkać na świat

Na dobrych ludzi idących przez plac

I na wieczoru blask

 

Lecz nie proście mnie nigdy o taką pieśń

Jeśli nie chcecie usłyszeć, że

Lubię patrzeć, jak szlifuje bruk

Za fiutem fiut

 

Jam pornografem jest fonografii

Jam w tej parafii największy żul

 

Niejedna z najcnotliwszych dusz

Marzy o chwili, gdy mój trup

Zamknie na wieki jadaczkę swą

Pośród piekielnych mąk

 

Lecz niech raczy wielki Manitou

Który nie zważa na wagę słów

Do Jeruzalem przyjąć swej

Gdy przyjdzie śmierć

 

Pornołobuza i fonożula

Sprośności króla w parafii tej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...