Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Przy stosunkowo łagodnej zimie można dłubać także dalej bez okien wystarczy tylko zabezpieczyć otwory i heja :yes:

Mozna wykorzystac ten czas na np. dokładne rozplanowanie gniazdek włączników i inne prace koncepcyjne nie wymagające pracy fizycznej w warunkach zimowych. Ja rozrysowywałem każde pomieszczenie i nanosiłem planowane meble i porównywałem to w realu na miejscu rysując rózne kształty geometryczne na ścianach i podłodze :D

Zróbcie z dachem jak najwięcej czyli odeskowanie i pokrycie go papą a okna na wiosnę. Budynek dobrze się wysuszy przez zimę.

Będzie dobrze :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

bylismy na wystawie psow poniewaz nieuchronnie (no moze niekoniecznie wielkimi krokami... raczej maciupkimi kroczkami) zbliza sie dzien kiedy zamieszkamy u siebie... w domu :) a ten dzien lata temu ustalony zostal miedzy nami jako dzien kiedy w naszej rodzinie pojawi sie pies :D tak, nasz pies, wlasny, osobisty. nie tesciow, nie dziadka - nasz.

 

no wiec korzystajac z okazji ze niedziela, ze blisko, ze trzeba troche czasu z dzieckiem... pojechalismy :)

 

kiedys marzyl mi sie bernardyn, no ale trafilem na "jutiubie" na filmik z inna "bestia" i zakochalem sie absolutnie, bezapelacyjnie i nieodwolanie :) lubie duze psy, tzn niby lubie psy ogolnie, ale jakos u nas widze wylacznie duzego. bedzie dom, kawalek ogrodu, wiec czemu by nie. chce nowofunlanda, niufka :)

najchetniej czarnego, ewentualnie brazowego, psa

 

http://www.psyuani.waw.pl/_galeria/nowofundland/4.JPG

 

ps. od jutra muruje dalej bloczki #6. na tydzien 44 natomiast mam zaplanowany urlop i zalanie stropu, a co potem... sie zobaczy.

 

pps. zeby nie bylo ze taka cala niedziele nic zupelnie, to troche zatroszczylem sie o nasze wozidlo, bo juz byl czas wielki troche odkurzyc, kilka kostek poprawic bo posniedzialy i pogasly lampy... przy okazji po 3 latach udalo sie tez naprawic "dupenhaizung" :) i nie beda nam juz rano marzly...nerki... tak ze dzien spedzony pozytecznie

Edytowane przez Tomasz Antkowiak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

małżonka chwalą pod niebiosa, a żona to co?

Gosiu piękny ten Twój jesienny wianuszek. częściej pokazuj nam dzieła Twoich rąk. niezaprzeczalny talent!:yes:

 

co do psów, to też uwielbiam, duże i małe. ale wizja rozkopanego ogrodu, obgryzionych drzewek i kup gdzie popadnie, każe mi się poważnie zastanawiać. z drugiej strony nie wyobrażam sobie domu bez psa. trzeba będzie chyba zbudować jakiś zamknięty wybieg, żeby nie latał wszędzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

max-maniacy: żona to tylko tutaj od sprzątania jest;) ewentualnie od całej reszty "przyziemnej", więc niczym szczególnym się nie zajmuje ;)

co do psa...wizja rozkopanego ogrodu niekoniecznie musi się spełnić-nooo-najwyżej kilka razy w roku pod ulubionym drzewem/drzewami (tak ma nasz-nienasz obecny pies), ale zawsze trzeba pójść na jakiś kompromis-tak, jak w małżeństwie :D a kupy...no cóż-po dzieciach (i mężu) też trzeba sprzątać-niekoniecznie kupy, ale inny bałagan;) poza tym można z psem wychodzić 3x dziennie na spacer poza ogród;)

dla nas zamknięty wybieg jest nie do pomyślenia:)

konflikt natomiast mamy z rasą...ja uwielbiam owczarki niemiecki-zwłaszcza długowłose, zresztą tylko z owczarkami miałam w życiu do czynienia, Tomasz upiera się przy nowofunlandzie...jest piękny, baa-cudny, tylko ta...ŚLINA...nie zniosłabym jej w domu...no więc konflikt trwa...

 

:bash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosiu, serdecznie Wam kibicuję w budowie :) Fajny macie projekt, z zewnątrz dość niepozorny, a pojemny wewnątrz, podziwiam konsekwencję Twojego męża :)

My też założyliśmy sobie, że gdy tylko sie wprowadzimy do domu (mamy teraz SSO, dach zapapowany), pojawi się u nas pies - owczarek niemiecki, także wspieram Twój wybór :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, pitolenia o psach i pochwal litanie czas zakonczyc :)

 

Mam konkretne pytanie i licze na konkretne odpowiedzi. Zasiegnalem juz opini naszego Kierownika, ale niczego nie bede sugerowal.

 

Padla propozycja ze strony ciesli a przy okazji dostarczyciela drewna (no trafil sie nam taki wlasnie pan 2w1, ma swoj tartak i swiadczy uslugi tartaczne oraz ciesielskie, dekarstwem z tego co wiem tez sie paraja). Rozmawialismy dzis o planach i o tym jak trudno je aktualnie sprecyzowac w kwestii terminu, chocby nawet okreslonego z dokladnoscia miesiaca.

 

Z uwagi na koniecznosc zaplanowania sobie zakupow surowca i zimowej przerwy w jego dostawie Pan zaproponowal, ze jesli jestesmy zdecydowani na jego ekipe (a jestesmy, i nie tego dotyczy moje pytanie) toon proponowal by abysmy pocieli drewno juz teraz. Potem dostarczyli by je do nas, u nas by je posztaplowali jak nalezy, pospinali, zabezpieczyli i zostawili. Drewno czekalo by u nas az bedziemy gotowi do montazu i sobie wysychalo. Na montaz wg ciesli potrzebowali beda 4-5 dni na budowie, ale majac juz drewno u nas moga wskoczyc w dowolnej chwili kiedy bedzie pogoda.

 

Generalnie brzmi rozsadnie, oczywiscie mamy obawy czy aby drewno nie bedzie u nas nasiakac sobie woda (ot chocby wilgocia z powietrza), czy to nie jest proba "zlapania klienta", czy drewnu nic zlego sie nie stanie itp. Zadalem te pytania kierownikowi, dostalem odpowiedz, teraz zadaje tutaj.

 

Z drugiej strony majac juz na miejscu i pod reka nasz dach bylbym spokojniejszy i pewnie mialbym wieksza motywacje i zapal do murowania. Wygdaje sie tez ze cala operacja montazu faktycznie mogla by sie odbyc sprawniej.

 

Bierzemy pod uwage takie rozwiazanie tylko i wylacznie dlatego ze w tym przypadku tartacznik = ciesla, wiec nie widze opcji marudzenia i narzekania ze drewno nie takie, ze zle skladowane itp itd, tym bardziej ze sami by to posztaplowali i przygotowali do lezakowania...

 

 

no i o... i teraz niech sie madrzy wypowiedza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie będzie to mądrość nad mądrościami, ale jeśli cena dobra - to ja bym się skusiła. W końcu w tartaku jak to drewno niby leżakuje? Nie inaczej niż u Was na budowie :) Można tylko prowizorycznie zadaszyć jakąś plandeką. A co z impregnacją?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze złożone drewno na budowie, z dobrym zabezpieczeniem przeciw nasiąkaniu to sensowny sposób jego suszenia. Poza tym będziesz sam, lub z pomocą Koleżanki Małżonki mógł odpowiednio je zabezpieczyć, wybranymi przez siebie preparatami. Spróbuj podpisać z facetem choć szczątkową umowę na materiał i wykonanie. Nawet gdybyś musiał dać mu za tę robotę zadatek. Jestem za.

Bałbym się tylko długich rąk i tych, co im się przyda, właśnie w tej chwili jest im potrzebna jedna deseczka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

drewno bylo by do nas przywiezione zaimpregnowane i zostalo by zabezpieczone, czyli przykryte, odpowiednio posztaplowane i pospinane aby sie nie poskrecalo podczas wysychania - to jest info od cieslotartacznika.

 

cena jest pozapoznanska. nie jest najnizsza posrod tych ktore znalazlem (o prawie stowke na kubiku sa drozsi niz najtansi na jakich trafilem) ale skulilo nas ze robia kompleksowo, czyli pracuja na swoim drewnie, a co za tym idzie my nie musimy sie martwic aby zgrac w czasie surowie i ciesle oraz sluchac marudzenia ze "panie ale to drewno to pan chyba jakis drugi gatunek kupil", albo ze costam sie nie da, bo drewno nie takie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

krzysiek, u nas nie ma zlodziejstwa na budowie. mieszkamy po sasiedzku, przez plot budowy mamy warsztat mechaniczny ze strozem, na dzialce biega owczarek niemiecki. nic nie ma prawa zginac. drewno klacy C27 przyjechalo by zaimpregnowane preparatem imprapol pq 40. oczywiscie wymagana byla by zaliczka, a przy dostawie reszta zaplaty za material.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas leżało "na placu" prawie pół roku. Przyjechało jakoś koniec lutego albo początek marca, a na początku sierpnia zostało wykorzystane. Na sztapelku, poprzekładane, przykryte z góry.

 

Kwestia kluczowa, czyli "czy pokręciło". :) Parę krokwi gdzieś tam sobie znalazło miejsce na lekki ruch i straciło idealną prostotę, ale nie było to odchylenie, które wygenerowałoby jakiekolwiek problemy przy montażu. Tyle, że stojąc na ziemi, na wprost konkretnej krokwi było widać że koniec nie jest idealnym prostokącikiem, tylko ma leciuteńki "gib". No ale takie coś to można praktycznie na każdym dachu znaleźć, więc no drama. Zwłaszcza, że u nas wszystko zakryte dechą czołową i podbitką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...