Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

W-49.12 w praktyce czyli inwestor, który się nie spieszy...


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 97
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

28-05-2011 - 23:04:

 

Nareszcie znowu sobota! Mąż i córka jadą kontemplować jakieś stare motoryzacyjne cuda gdzieś do Warszawy, a ja z synkiem - kosić trawę, a raczej to "zielone" niepotrzebne, co z dziką fantazją i siłą rośnie na powierzchni naszej działki i chce zagłuszyć wprowadzane przeze mnie "cywilizowane" roślinki

Synek był bardzo grzeczny i pomocny. Zdeptał w sumie tylko dwa selery i koniecznie chciał "pielić" truskawki (dosłownie), od czego musiałam go gonić Większych strat nie było...

 

Truskawki kwitną jak szalone, gdzieniegdzie są już owoce - malutkie i zielone - ale SĄ! Jupi!

 

Jako prawdziwa blondynka nie poradziłam sobie z uruchomieniem podkaszarki. Potem mąż przyjechał i powiedział, że korek wywaliło w skrzynce. No ale taka bystra to ja już nie byłam na ową chwilę. Tym bardziej, że pasowało mi najpierw pielenie, a nie koszenie - sam na sam z dwulatkiem pętającym się dookoła.

Bosz, jak to ziele rośnie!...

Opalikowałam trzy migdałowce. Posadziłam je blisko piaskownicy dzieciaków, oby nie stratowali. Paliki są solidne z szalunków od ław, raczej nie sposób ich nie zauważyć czy stratować. Takie same paliki dostały mniejsze lilaki, bo ledwo je było widać w trawie, a po skoszeniu też nie były bardzo widoczne.

Miodowniki, niezapominajki, stokrotki, melisa, i mnóstwo innych maleńkich krzaczków, kępek czegoś-tam (mam mnóstwo podarowanych roślinek, których nie udało mi się od razu zapisać, a teraz nie pamiętam nazw) - wszystkie te roślinki ujrzały światło dzienne

Utyrałam się dziś bardzo. Niech ktoś mi powie, że działka 1000m minus powierzchnia zabudowy domu to mało do obskoczenia... No i oczywiście nie zrobiłam wszystkiego. Ufff!...

 

Komentarze:

1. adk - 28-05-2011 23:25:

A ja od tygodnia się obijam, tylko trochę popieliłam w kwiatkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29-05-2011 08:04:

 

adk ja tak szaleję zazwyczaj raz na tydzień. Ale ta sobota była sprawdzianem z wyjazdu na działkę z synkiem, który zazwyczaj - hm, niestety - był "czynnikiem hamującym" moje wypady do Ogrodu. A to katar, a to za zimno, żeby brać dziecko, a to deszcz i błoto, a młody pcha się do każdej kałuży...

 

Teraz mam teren na tyle posprzątany (wyrzucony gruz szkło, śmieci), a synek na tyle przyzwyczaił się jak widzę do działki, że mogę go zabierać ze sobą. Bawi się zazwyczaj z piaskownicy, którą zrobiliśmy dzieciakom z teściem rok temu, trochę szwenda się ze swoją taczką, wozi jakieś kamyki ciężarówką. Wczoraj wymyślił zabawę - wrzucanie piłki za ścianę fundamentową - oczywiście woła potem mnie, żeby wyjąć tą piłkę... A fundament wysoki, oj moje zakwasy dzisiaj...

No ale jednym słowem - da się z nim wytrzymać. Wczoraj dopiero po 4-5 godzinach zaczął się wyraźnie nudzić i przeszkadzać.

ogrod_012.JPG

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

08-06-2011 - 22:40:

 

Hm, duma prawie taka, jakbyśmy właśnie zostali (znowu) rodzicami No ale i powód ważki: obrodziły nam truskawki Pierwsze, nasze własne, na własnej piersi wyhodowane... no prawie. Miłe uczucie, nie powiem.

ogrod_009.JPG

 

Komentarze:

1. adk - 08-06-2011 22:56:

A ja też mam własne :), kiedyś rozsiały się same jakimś sposobem między różami i moja Mała dzisiaj już wypatrzyła 2 czerwone :)

 

2. Jarus05 - 08-06-2011 23:26:

Gratulacje Te swoje nawet inaczej smakują niż te kupowane Nie mogę się doczekać aż dojrzeją pozostałe. Nasze maluchy na szczęście nie wypatrzyły truskawek, niezbyt często zapuszczają się w ten zakątek działki, po drodze zatrzymuje ich skutecznie piaskownica ;-)

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27-07-2011 - 22:09:

 

Wygląda na to, że nasza budowa powoli zapadnie w przedwczesny sen zimowy. Postępów brak. Zapał - chwilowo wyczerpany. Finanse - hehe!

 

Za to urlop bardzo był udany. Prawie dwa tygodnie nad pięknym polskim morzem. Z trudem stamtąd wyjechaliśmy, bo dzieciaki nie chciały zejść z placu zabaw, oflagowały się i okupowały go do końca. Młody chciał nawet ukradkiem jeździk-traktorek podprowadzić i skitrać go do bagażnika Taki się z niego budowlaniec i rolnik zrobił, że tylko koparki i traktory widzi wokół siebie. W domu wyciągnęliśmy z graciarni nasz własny jeździk-traktorek, który dwa lata temu jakoś młodej nie przypadł do gustu. No i młody "śpi" z nim - to znaczy stoi przy łóżeczku ten klamot, aż ciężko przejść , a dziecko - zachwycone!

 

Ciężko też przejść przez mój "warzywnik" na działce - bujnęło ziele aż miło. Ledwo odnalazłam w tych chaszczach 5 wielkich cukinii Idą też kolejne.

ogrod_011.JPG

Za to brokuły jakieś takie cherlawe, chyba nic z nich nie będzie. Coraz słabiej się bronię przed myślą o potraktowaniu tego towaru roundupem...

 

Pozdrowienia dla wszystkich "czytaczy"!

 

Komentarze:

 

1. adk - 27-07-2011 22:14

Dziękujemy za pozdrowienia

 

2. Jarus05 - 28-07-2011 11:27:

Proszę bardzo! Miło nam, że ktoś tu czasami zagląda

 

3. Mona7 - 28-07-2011 18:38:

Ohhh urlop już o nim marzę

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

04-08-2011 - 22:32:

 

Jak w temacie. Zupka - pyszna, coraz bardziej kocham te dyniowate Szczególnie z własnego ogródka, ze świadomością, że nie nafaszerowane żadną chemią.

 

Za to najprawdopodobniej na skutek braku chemii jakieś stworzonka (mszyce?) pożarły mi listki na brokułach, więc chyba z brokuł nici będą. A szkoda. Też uwielbiam, ja i cała rodzinka, mniam!

 

Plany budowy definitywnie zapadły w sen zimowy - do lata przyszłego roku. Ale chociaż stały dopływ gotówki będzie - to pocieszające Będziemy powoli sobie "cykać" różne drobne roboty na budowie i czekać leniwie "lepszych czasów" czyli wiosny i lata przyszłego roku

 

A potem - może uda się to, co w bieżącym roku nie poszło. Eh te rynki światowe, nieruchomościowe, franki, eurosy, kryzysy itepe...

 

Nie mamy więc żadnych nowych fotek z budowy, żeby się pochwalić. A tak by się chciało powklejać, hej...

 

Komentarze:

 

1. adk - 04-08-2011 22:44:

A ja lubię leczo z cukinią.

2. Jarus05 - 05-08-2011 09:34:

Też smaczne, już robiłam w tym roku. Ale wolę leczo z młodej cukinii, więc teraz króluje zupa-krem

 

W przyszłym tygodniu zasypywanie fundamentu. Przynajmniej częściowe. Nareszcie :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18-09-2011 - 16:20:

 

Taki malutki szczegół, a tyle frajdy. Dla dzieci - bo piaskownica, plaża - dwa w jednym. Dla nas - z wiadomego powodu.

plaza_2011.jpg

Wolne budowanie ma swoje zalety: delektowanie się każdym drobiazgiem, który udało się zrobić.

To tak apropos pewnej filozoficznej "teorii dziobania"... :-)

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

02-10-2011 - 08:59:

 

Wczoraj, przy pięknej upalnej, prawie "sierpniowej" pogodzie (kto by uwierzył, że to 1 października?!) weszliśmy w bliższą znajomość ze styropianem i folią kubełkową. Efekty naszych całodziennych działań (ok. 26mb, ok. 5 godzin pracy, w tym pogaduchy ze znajomymi, którzy wpadli prawie niespodziewanie, pilnowanie dwóch małych "inwestorzątek") przedstawia się następująco:

ociepl_fund_02.jpg

Mieliśmy taki rozpęd, że gdyby nie zabrakło materiałów, to pewnie pracowalibyśmy do ściętej nocy. Chociaż z drugiej strony może to i lepiej, że ich zabrakło, bo dziś nie dalibyśmy rady ruszyć ręką ani nogą...

Zostało nam jeszcze jakieś 36 mb ściany fundamentowej do oklejenia. Ale będzie szło szybciej, bo już nie będzie takich zakamarków i zakrętasów jak na frontowej ścianie, tylko prosto.

Jak widać, ten etap spokojnie można zrobić samemu. I dokładnie. Bo nie sądzę, żeby każdemu wykonawcy chciało się miotełką usuwać piach z odkopanej ściany, czekać aż wyschnie i upychać każdą szczelinę styropianem ;-)

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

09-10-2011 - 10:21:

 

Przy akompaniamencie "ciap-ciap", "kap-kap" i "szszuuu" deszczu (w zależności od natężenia) oraz "bam-bam" gradu (!) Wykonaliśmy pozostałe 2/3 ocieplenia fundamentu. Najdłużej zajęło mi otulanie styropianem wykusza (przycinanki, przymierzanki).

ociepl_fund_03.JPG

W nagrodę za ciężką pracę - piękny i magiczny widok - tęcza!

ociepl_fund_04.JPG

 

Pod koniec dnia w sukurs mężowi (i mnie) przybył szwagier, co uczyniło możliwym zasypanie całego obwodu domu piaskiem (sami już pod wieczór wymiękaliśmy).

ociepl_fund_01_2.jpg

Pracę panowie kończyli przy pięknie świecącym księżycu, szkoda, że nie mam fotek, ale było tak widno, że kupka piasku rzucała cień Tymczasem ja ogrzewałam się w aucie - siedem stopni o 19.00!

I pomyśleć, że tydzień temu były takie tropiki..

 

Komentarze:

1. Mona7 - 09-10-2011 21:10:

No jesteście niesamowicie dzielni. Wielkie ukłony w Waszą stronę

 

2. Jarus05 - 10-10-2011 17:06:

Dzięki! Chociaż z perspektywy dzisiejszego dnia nie uważam tego za wielki wyczyn, to przedtem nie sądziłam, że damy radę. Bardziej męczące było zasypywanie taczkami (nie chcieliśmy już brać koparki), niż oklejanie styropianem i owijanie folią. Nie święci garnki lepią, jak się okazało

Pozdrawiamy!

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Budowa stoi, a ja myślę nad oknami. Dużo ich będzie. Na poddaszu wychodzi połaciowych 8 (a 10 w wersji "rozpustnej") oraz dwa balkonowe (rozw.), dwa 90tki (uchylno-rozw.) oraz zagadka - okna w części nad garażem - chcę dwa, takie duże, szerokie i prawie do podłogi (z barierką z zewnątrz), ale muszę zapytać jak duże mogą być. Na dole zrezygnujemy z jednego okna w kotłowni, chyba też w garażu zamiast jednych drzwi będzie okienko, oprócz okien w wykuszu na ścianie zachodniej chcę dać po oknie po obu stronach wykusza, ponieważ planuję jadalnię w części przy kuchni, a w salonie przyda się dodatkowe okno ;-) W tej sytuacji pozostaniemy chyba przy podwójnym oknie balkonowym w salonie, choć planowałam potrójne.

 

Kotłownia będzie prawdopodobnie zmniejszona, jak w aneksie do projektu, aby powiększyć wiatrołap, ale zrezygnujemy z tego właśnie okna, które wypadnie w wiatrołapie.

 

Myślę o przedłużeniu ściany między kuchnią a wiatrołapem o ok 75cm, ze względu na to, że chcę zmieścić na przestrzeni "kuchennej" również jadalnię, a nie chcę ograniczać liczby szafek. Powstanie też ścianka między kuchnią a salonem, aby osłonić częściowo kuchnię i zmieścić część szafek (m.in. z piekarnikiem). Spiżarki w części kuchennej natomiast nie będzie w ogóle, tylko ta pod schodami. Na ścianie, gdzie w projekcie jest spiżarka, będzie jadalnia, i tu konieczne jak dla mnie jest dodatkowe okno :) Ta przestrzeń będzie otwarta na salon.

 

PS. Dziękuję adminowi za "zrobienie porządku" :-)

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Dziś otrzymaliśmy wstępną kalkulację dotyczącą rekuperacji od firmy Linkair.

 

Myślę intensywnie nad zieloną lub grafitową blachodachówką. Zawsze myślałam, że nasz dom będzie miał brązowy dach i okna oraz jasno żółtą elewację, a teraz im bardziej mam wątpliwości. Co drugi dom tak wygląda, a ja nie chcę, żeby mój był jak co drugi.

 

Niech ta reaktywacja wreszcie nastąpi!

 

Wpis z 24.02.2012r.: Lont płonie od ok. 10:45. Deadline na początek maja, może będzie wcześniej. Ja już w blokach startowych, a mąż: "prrr maleńka!" :-D Jak tu czekać?!

 

Mamy namiary:

-majstra do kontynuacji budowy

-hydraulika (stan zero+instalacje wodne i c.o.+podłogówka+kotłownia)

-na materiały na ściany

-zamówiony strop (teriva)

-namiary na pokrycie dachowe i akcesoria oraz okna dachowe, wełnę do ocieplenia poddasza

-okna na parter

-elektryka?

 

Nie mamy:

-tynkarza

-"wylewkarza" (tak ten fachman się nazywa?)

-przyłącza gazu (zmiana pieca z groszku na gaz)

-kanalizacji (zmiana z szambo na miejską kanalizę)

-wielu innych fachowców, o których chwilowo nie mamy nawet pojęcia, że są potrzebni...

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Dnia dzisiejszego (czwartek) został wybrany Wykonawca SSO oraz wstępnie umówiony na wycenę Hydraulik (na pojutrze). Do 19.03 musi być rozłożona hydraulika.

Chyba naprawdę zaczynamy... :-)

 

10.03.2012r. - Hydraulik dogadany :-)

Byliśmy na budowie, dzieciaki miały frajdę, powyciągały swoje zabawki z garażu i ogólnie przez jakąś godzinę były zajęte zwiedzaniem działki i wszelkich zakamarków. Mogliśmy więc spokojnie z panem porozmawiać. Bardzo rozsądny człowiek, jak na pierwsze spotkanie to zrobił na nas pozytywne wrażenie. Co ciekawe, był polecany przez naszego Kierownika, naszych sąsiadów pp.D., a także - jak się okazało - przez naszego Majstra, który w rozmowie parę dni temu powiedział, że "jak ten Pani hydraulik nie będzie miał terminu przed 19tym, to ja Pani polecę naszego, bardzo konkretny i szybki gość" :-) Więc tym bardziej się cieszymy, że wygląda na to, że mamy dobrego Fachowca.

Rzeczywistość przyspieszyła...

 

(Wpis z 12.03.2012r.):

Dziś omówiliśmy szczegóły z Majstrem. Ekipa liczy chyba z osiem osób. Będziemy ich polecać, jeśli się sprawdzą. Na razie nasze wrażenia są bardzo pozytywne. Potwierdziliśmy termin rozpoczęcia prac na 19 marca.

Tego samego dnia wieczorem Hydraulik wyraził obawę o wykonanie prac w tym tygodniu ze względu na zbyt zamarzniętą ziemię wokół fundamentu i piasek wewnątrz. Do końca tego tygodnia wyjaśni się sytuacja. Nam się nie spieszy, bo chcemy zrobić porządnie, a nie szybko.

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

15.03.2012r. - czwartek

Po południu zadzwonił Pan Hydraulik i oznajmił z dumą, że wykonał swoją pracę. Na jutro podliczy nam ile poszło materiału i dostaniemy fakturę.

 

16.03.2012r. - piątek

Dziś ustaliliśmy z Kierownikiem, Majstrem i Hydraulikiem gryplan na poniedziałek.

Materiały do hydrauliki pod chudziak to 1.200zł.

 

19.03.2012r. - poniedziałek, czyli dziś:

Od rana wisimy na telefonach: mąż, ja i Majster. Robota pali się w rękach. Przyjeżdżam po 13tej i jest już zagęszczony piach (sporo wysypanego, bo było za dużo), "muruje się" ścianka przy spiżarce. Lecimy po dysperbit. Nigdzie nie ma izohanu więc będzie 2x dysperbit i na to folia, potem (jutro) chudziak. Powinno wystarczyć.

Zamówiliśmy beton na jutro na chudziak i zadatkowaliśmy porotherm na środę rano ma być (podobno)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chudziak zalany dzisiaj rano. Zabrakło betonu, w sumie poszło 19m3 betonu B15 (za 4.900 z pompą). Dużo. Niby powinniśmy się cieszyć, bo mamy taki solidny chudziak :-P Jakoś jak dotąd nie zdarzyło się nam, żeby betonu przyjechało za dużo, zawsze okazywało się, że wchodziło więcej niż nasze najbardziej dokładne wyliczenia sporo zaokrąglane w górę. Cuda jakieś się dzieją w tej branży...

Kupiliśmy tablicę informacyjną. Przeszliśmy też na prąd budowlany.

Po południu panowie Budowlańcy przenieśli swój "kemping" z poprzedniej budowy na naszą.

Wieczorem przyjechał porotherm i cegła pełna na kominy i przemurowania, po dwie palety, żeby panowie mogli zaczynać, a jutro po południu ma dotrzeć większy transport z fabryki (22 palety).

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Niech się mury pną do góry" - to motto dzisiejszego dnia. W pracy wiszę niemal na telefonie, po pracy lecę jak na skrzydłach na budowę (dzięki mama za opiekę nad berbeciami!...).

Przydałam się, hihi, bo było dużo wstępnych ustaleń (moich zmian), Majster biegał w kserówką parteru z naniesionymi na kolorowo moimi "poprawkami". Poza tym popatrzyłam sobie na pracę ekipy - aż miło. Każdy ma co robić, żadnego bałaganu czy zamieszania. Pan "specjalista od tablic" wywindował naszą tablicę "na wysokości" i od tej pory nasza budowa jest "widocznie legalna" ;-) Wesołe chłopaki, ale wszystko w rozsądnych granicach, żadnych wiązanek, przynajmniej przy mnie, hihi. Nie chciało mi się wracać do domu :)

 

Koło 14tej dojechały 22 palety porothermu 25. Potem poruszanie się "po domu" wymagało lawirowania między paletami ale też miało to swoje plusy, bo można się było schronić przed wiatrem rozmawiając przez telefon.

 

Po naradzie z Kierownikiem stanęło na tym, że komin w salonie będzie systemowy leiera, a w kotłowni - murowany z cegły. Komin systemowy i wentylacyjny do kuchni zamówiliśmy z Bieniewic.

 

Dom nie wydaje się zbyt duży, ale że to złudzenie uświadomiłam sobie gdy skojarzyłam, że sama część salon+kuchnia i jadalnia = powierzchni całego naszego obecnego mieszkania...

Okna, które dodałam na ścianie szczytowej wydają się ogromne, ale majster pociesza, że to złudzenie, bo dopiero po jednym pustaku stoi z każdej strony.

Panowie wymierzyli też wykusz, fundament nieco się nie zgadzał z projektem, ale dzięki temu, będę miała wykusz "szerszy" o parę centymetrów :) Mam nadzieję, że nikt tego przy odbiorze z miarką nie będzie mierzył.

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś i jutro budowa na mojej głowie, bo mąż pojechał w Polskę...

O 8 rano Kierownik miał wizytę na budowie. Zadzwonił do mnie jak szłam do pracy: rozmowa trwałą całą drogę, omówiłam z nim sprawy wysokości okien balkonowych, parapetów (mają być h=85cm), wysokości otworu na bramę garażową. Zaczynam mieć te wszystkie wymiary w głowie... Pojawił się zgrzyt: nie możemy dać więcej niż 12cm ocieplenia, bo przekroczymy wymiary budynku. Kierownik radzi dać szary (z neoporem) i ma być git. Ja na to, że my i tak chcieliśmy dać szary, ale 18-20cm, a nie 12... Oj, będzie chyba walka. Na razie odpuściłam temat, ale wrócę do niego, jak będzie już etap ocieplenia. Nie uśmiecha mi się płacić wyższe rachunki za gaz, bo budynek "jest za gruby"... Mam nadzieję, że będziemy mogli to zmienić.

Potem Majster dzwoni, kiedy to ja będę na budowie. A wczoraj mu mówiłam, że mnie nie będzie :-P Wieczorem okazało się, że mogę jedno (z dwojga) dziecko podrzucić do mamy, a z jednym to nie problem pojechać, więc jednak będę ;-) Chyba Kierownik się wygadał...

Dobrze się stało, że przyjechałam bo uzgodniliśmy wymiary i położenie okien, co do których były jakieś wątpliwości (trochę pozmieniałam), zmiany w wiatrołapie, i w ogóle różne rzeczy.

Budowa2012_009.jpg

Coś pięknego patrzeć na to, jak spełniają się marzenia... :-)

Budowa2012_009.jpg

Tylko jeszcze jakoś człowiek boi się cieszyć, chyba żeby nie zapeszyć.

Budowa2012_010.jpg

 

Potrzeba jeszcze:

- stali

- żwiru

- dalszych palet porothermu

- komin do salonu i wentylacyjny do kuchni

Robi się pierwsza wycena okien, firma M. z Grodziska.

 

PS. Fotki na razie na szybko wrzucam na picassa (link poniżej: Galeria).

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś od rana cisza w eterze, jakoś nikt do mnie z budowy nie dzwoni, a ja w pracy. Koło 10tej zadzwonił pan z Maglex z Milanówka, żeby upewnić się, że dobrze trafił z adresem. Kominy miały być koło południa, nie wiem czy przyjechały.

 

Udało mi się urwać z pracy dopiero koło 15, po drodze załatwiałam płatności itepe. Byłam niedaleko budowy, gdy zadzwonił pan od kominów, że właśnie dojechał i mam możliwość od razu się rozliczyć. Komin do kominka z wentylacją i pustaki wentylacyjne do kuchni – było tego całkiem sporo, zajęło całą kuchnio-jadalnię.

IMGP0841.jpg

IMGP0842.jpg

Ekipa kazała mi wspiąć się na rusztowanie (plus jeszcze pustak, bo ja z tych niskorosłych jestem), żeby zajrzeć do ponad 5-metrowego szalunku nadproża w garażu, żebym potwierdziła, że jest tam takie zbrojenie, jak powinno. Hihi, ja blondynka, co ja mogę na ten temat wiedzieć, jak być powinno. Faktycznie jakieś trzy bardzo grube druty, chyba ze cztery takie trochę cieńsze… Panowie zalewali nadproże a ja podziwiałam widoki z wysokości 3 metrów. Okolica wygląda wtedy nieco inaczej, w przypadku naszej – jeszcze ładniej. Będziemy mieli ładny widok z poddasza :)

IMGP0815.jpg

Potem pojawiło się małe spięcie w postaci komina w kotłowni. Miał być z cegły, bo tak radził pan Kierownik, pan Hydraulik, no i my sami chcieliśmy tak. Wczoraj okazało się (a ja dowiedziałam się dziś), że stopa pod ten komin jest za wąska, że podobno nawet systemowy by nie wszedł. Podczas wczorajszej wizyty Kierownik rozrysował ile trzeba nadlać dodatkowej stopy i jak ma wyglądać komin. Tylko pod kurzem i piachem na chudziaku nie zauważył jednego w odpływów w łazience, a stopa wypadła dokładnie nad nim. Ja się zapieniłam, bo nagle w mojej wymarzonej łazience pojawiło się „intruz” w postaci takiego klamota (1/3 komina). Pan Krzysztof wykazał dużo cierpliwości i opanowania, a reszta ekipy rozpierzchła się do swoich robót, chyba byle zejść babie z zasięgu wzroku. Zaprawa zastygała w taczce… Chodziłam i kombinowałam, jak to zrobić inaczej, w poprzek, wzdłuż innej ściany, tak żeby wyszło dobrze i nijak nie wychodziło. W końcu po jakiejś półgodzinie i telefonie do Hydraulika – „proszę pani, nie ma sprawy, wybrniemy z tego”) para uszła i zaczęłam zastanawiać się nad plusami takiego komina w łazience: na przykład możliwość zrobienia prysznica we wnęce. Pana przeprosiłam za humory ;) i stopa została wylana. Ufff…

Edytowane przez Jarus05
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis z soboty 24 marca 2012:

 

Dziś pogoda wygoniła nas na nasze „pole”. Dzieciaki zachwycone ugrzęzły radośnie w piaskownicy, radości dopełnił wielki pojemnik z wodą, której używali panowie do budowy. Przez pierwsze dwie godziny dzieci na działce jakby nie było, z wyjątkiem pielgrzymek na trasie piaskownica-woda.

 

Z budowlańców pozostał Pan Krzysztof, który spokojnie i powolutku konstruował komin w kotłowni (ten komin, co mi włazi do łazienki). Nasza starsza latorośl pomagała nosić cegły i będzie mogła powiedzieć, że miała czynny wkład w budowę domu. Z drugiej strony, jakby mnie ktoś tak chwalił, to też bym chętnie pomagała; trzeba przyznać, że Pan Krzysztof ma podejście do dzieci ;-)

IMGP0867.jpg

Małż przywiózł trochę pustaków na strop i potem wraz z Sąsiadem D. zza drogi wozili stemple, całe 142 sztuki.

 

Ogólnie trochę ogarnęliśmy teren, ja „wyczesałam” (grabiami) część „ogródka”, truskawki ujrzały światło dzienne. Wygląda na to, że większość zieleniny przetrwała zimę.

 

W tygodniu musimy oddać palety, to odzyskamy kaucję.

 

Poznaliśmy bliżej naszych kolejnych sąsiadów, którzy w międzyczasie (czyli od jesieni) zaczęli budować kanadyjczyka. Będą z nami sąsiadować niemal brama w bramę. Korzystając z ich uprzejmości zrobiłam fotkę na naszą budowę z ich poddasza. To dobrze, że okolica się rozbudowuje, może w przyszłości zrobią nam jakieś oświetlenie ulicy, utwardzą. Choć i tak z dojazdem jest dobrze, bo szuter, a nie błoto.

IMGP0876.JPG

Z budowy wygonił nas dopiero zapadający wieczór. To był dobry dzień.

Edytowane przez Jarus05
dodanie fotek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis z 26 marca2012r. – poniedziałek:

W poniedziałek - na budowie cisza. To znaczy domek „się buduje”, ale nikt do nas nie dzwoni. Po południu zamówiliśmy jeszcze 4 palety porothermu i cement.

We wtorek panowie tymczasowo zakończyli prace i popędzili na inną budowę. My gromadzimy siły (i środki) na ich powrót (niedługo). Domek wygląda teraz tak:

https://lh6.googleusercontent.com/-53bKA63m-X4/T3go0Kl5SGI/AAAAAAAAApY/_FHf5n9CHYk/s800/IMGP0908.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...