Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

NA ZIELONEJ Projekt indywidualny k. Wrocławia


Recommended Posts

Witam wszystkich,

 

To jest dziennik dla tych, którzy się zastanawiają, czy da się budować pracując na cały etat, a przy tym wychowywać (ba! a nawet rodzić! ;)) małe dzieci i nie dać się zwariować :no:

zaczynamy naszą dokumentację i samą budowę... tak! tak! :yes:

Mamy styczeń 2012 i to pierwszy raz, kiedy wcale nie tęskno mi za białą, śnieżną zimą.

 

Życzcie nam powodzenia!

Zaraz wrzucę kilka konkretów.

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 248
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

ZAKUP DZIAŁKI

 

Zakup działki dokonał się w roku poprzednim, tj. w kwietniu 2011 w drugim podejściu.

W drugim, bo przy pierwszym (w nieco innym miejscu) sprzedający się rozmyślił - dziwne, nie?

Nie ma tego złego, jak to mówią. Nowa działka podoba nam się w sumie bardziej.

 

Gdzie: pod Wrocławiem

Ile: chyba w sam raz, niecałe 900 m2

Wymiary: 21,5 m szer. i 42m dług.

Okolica: sympatyczna ;), od drogi jakieś 280m, poszukiwana cisza i spokój raczej nie będą niczym zakłócone, działka z 2 stron zabudowana, umiejscowiona na sięgaczu;

Wejście na działkę: od strony południowej ("nie, nie, my szukamy działki z wejściem od północy" ...)

Droga: szutrowa, utwardzona tłuczniem

Media: doprowadzone

 

To może jakieś zdjęcie? /w euforii wykosiliśmy nawet chaszcze na zimę :)/

DSC02099.jpg

 

Aha! Działkę kupiliśmy z pozwoleniem na budowę, jednak projekt typu "Dom w Borrago" nie przypadł nam do gustu i decyzja o zmianie projektu przyszła niemal od razu. Tyle jest pracowni, tyle projektów, znajdziemy coś! :)

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PROJEKT

 

Tyle pracowni, tyle projektów... taaaak....

Choć w zasadzie, to były nawet 2 typy, które całkiem całkiem by upchnął z małą adaptacją. Jak się okazuje, to 21,5m szerokości działki to wcale nie jest taki standard, szczególnie, jak chce się upchać na parterze to, co sobie wymyśliliśmy. Co więcej, wejście od południa też komplikuje parę spraw; a to salon będzie za ciemny, a jak damy salon od południa to jak doświetlić kuchnię, a to znowu ogród można dać z przodu, ale kto by chciał grillować przy ulicy (grillować to jeszcze pół biedy, ale opalać się?), itd. Dylematów tyle ile tylko się da. Wszędzie straszą rozważnym wyborem projektu - generalnie, nieźle można się nakręcić. U nas wyglądało to tak:

2011.04 - zakup działki i oczywiście poszukiwanie gotowego projektu

2011.06 - pierwsza wizyta u projektanta z wybranym projektem + adaptacja

2011.07 - decyzja o projekcie indywidualnym

2011.08 - koncepcja i układ funkcjonalny naszego projektu

2011.10 - zabawa z projektem... :)

 

Podsumowując:

Powierzchnia użytkowa budynku: 146,8 m2

Powierzchnia garażu: 22,8 m2

 

Wejście od południa. Salon z dużym oknem od południa + drugie okno od zachodu. Kuchnia z dużym oknem od północy i "dosłoneczniakiem" od południa.

Na dole pokój gościnny, albo gabinet albo dwa w jednym i mała łazienka.

 

Na górze 3 sypialnie (w tym jedna garderobą), garderoba ogólnodostępna i łazienka.

 

Dlaczego zrezygnowaliśmy z garażu 2-stanowiskowego? Dlatego, że różnica budowie 1- i 2-stanowiskowego garażu to jakieś 30-40 tyś., co kilkakrotnie pewnie przewyższa obecną wartość mojego samochodu :-P, a od początku postanowiliśmy sobie narzucić ostrą dyscyplinę kasową i ja tego będę pilnować (jak na mój zawód przystało!!) ;)

Elewacje wrzucę w następnym poście jak "obrobię".

No i mam już pierwszy wpis w komentarzach - pozdrowienia dla Rossy, która pokazała mi, jaka to radość :)

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

POZWOLENIE NA BUDOWĘ

/czyli post o Starostwie Powiatowym/

 

Tak. Zawsze się zastanawiałam, dlaczego to tyle trwa. Zbierasz komplet dokumentów (przecież wiesz, co będzie potrzebne), zanosisz i czekasz określony czas. Jeszcze prościej wydaje się, gdy to pozwolenie na budowę już masz - co prawda pozwalają Ci wybudować Dom w Borrago, którego Ty wcale nie chcesz, ale wniesienie zmiany do projektu nie może być aż tak trudne. Projekty przyłączy mamy, uda się je wykorzystać do obecnej koncepcji, więc jest jeszcze łatwiej.

Plan przedstawiony naszemu architektowi był prosty: do końca roku musimy mieć prawomocne pozwolenie na budowę, więc podkręcamy śrubkę z pracami. Generalnie współpraca z pracownią architektoniczną, choć nieco nam się wydłużyła, przebiegała w dobrym klimacie i co ważne ostatecznie uzyskaliśmy efekt, na którym nam zależało.

Żeby nie było tak ładnie, przejdźmy do etapu Starostwa Powiatowego. Wniosek o zmianę decyzji o pozwoleniu na budowę został złożony 7.10.2011 z optymistycznym akcentem, że zmiany do pozwolenia najczęściej trwają krócej niż samo uzyskanie tego pozwolenia. Może i tak, ale na pewno się one wydłużają, jak Pani Urzędnik wyjeżdża od razu na 2 tygodniowy urlop, a wracając wypoczęta i pełna wigoru zaczyna robić niespodzianki: "Heloł! Wasza działka jest nieodrolniona!! I trzeba ją odrolnić!!" :bye: To jakim sposobem poprzedni właściciel uzyskał pozwolenie na budowę? No to jest właśnie zagadka - zapewnia Pani Urzędnik, a nas szlag trafia... :mad:

Do dziś nie rozumiem, jak jeden starosta może się podpisać pod dokumentami, a inny pod tymi samymi nie może, bo są one niepełne, nie spełniają wymogów, itd. A może po prostu nie chce mi się drążyć...

Ostatecznie po odrolnieniu działki, która za to przebiegła ekspresowo, ze względu na sama nie wiem co, pozwolenie na zmianę w projekcie dostaliśmy 12.12.2011. Długo? Niedługo? Sama nie wiem... Wiem tylko, że wnioskowanie o pozwolenie na budowę "od zera" musi chyba w wielu przypadkach kończyć się chorobą wieńcową.

 

Dobrej nocy. Na dziś starczy.

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PROJEKT c.d.

 

To żeby przełamać trochę tekst, wrzucę jeszcze coś dla oka - elewacje.

Jest to raczej propozycja architekta, bo ostatecznie nie zdecydowaliśmy jeszcze jak to ma wyglądać. Muszę usiąść nad kartką z kredkami i coś pokombinować. Jak coś z tego będzie, to wrzucę. Póki co, pierwsze propozycje autora projektu.

Na pewno wyskakujemy z drewna. Mąż dlatego, że ewentualna konserwacja i odświeżanie wymagałaby wspinaczki po rusztowaniu (koszty), a ja dlatego, że nie lubię szerszeni, które na pewno by się tam zalęgły ;) ... albo inne paskudztwo.

 

Elewacja południowo - zachodnia

ele_1.jpg

Pracownia "ORKA" Sp. z o.o.

 

Elewacja północno - zachodnia

ele_4.jpg

Pracownia "ORKA" Sp. z o.o.

 

Elewacja północno - wschodnia

ele_2.jpg

Pracownia "ORKA" Sp. z o.o.

 

Elewacja południowo - wschodnia

ele_3.jpg

Pracownia "ORKA" Sp. z o.o.

 

No i jak to widzicie? :rolleyes:

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

REJESTRACJA ROBÓT

 

Naprawdę jak czytam większość historii o tym, jak wyglądało zdobycie pozwolenia na budowę, to obiektywnie stwierdzam, że nie wytrzymałabym nerwowo tego całego procesu. Chyyyyyba, że mogłabym wykorzystać cały swój urlop na wycieczki do Urzędów. Podziwiam!

Pojechaliśmy tylko zarejestrować dziennik budowy i złożyć wniosek o rozpoczęcie robót. Szczęściem, ja podeszłam do "Pani od dziennika", która była przemiła i w zasadzie zrobiła wszystko sprawnie i bardzo uprzejmie, jednak mąż trafił na "Panią od rozpoczęcia robót", która to z zaciętym wyrazem twarzy tylko czekała, żeby pomachać mu swoim zabandażowanym paluchem (dziwne, bo młoda, wydawać by się mogło, że powinna być pełna entuzjazmu na początku swojej kariery urzędniczej). Niestety, paluch dość szybko poszedł w ruch, a to w związku z tym, że na pytanie "Czy poprzedni właściciel zgłaszał wcześniej rozpoczęcie robót", mąż odpowiedział z lekkim zawahaniem "Nie wiem, raczej nie!". Pani zaczęła się nakręcać, zdecydowanie wyczuła swój czas, że to są poważne decyzje, że jeśli poprzedni jednak złożył takowy wniosek to trzeba będzie - o zgrozo - ANULOWAĆ GO!! i że to poważna decyzja, którą mąż musi wziąć na siebie :D Ja przy drugim stanowisku już się śmieję na głos, mąż - człowiek opanowany - kiwa głową i pozwala Pani dać upust proceduralny, paluch chodzi... Pani wywaliła z siebie to co miała i jakoś się uspokoiła kiwając z dezaprobatą głową ;)

Dla mnie - rewelacja!

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WYBÓR EKIPY DO STANU SUROWEGO

 

Ekipę do stanu surowego wybieraliśmy jeszcze w grudniu 2011. I grudzień to jest zdecydowanie ostatni moment, żeby znaleźć kogoś sensownego na wiosnę następnego roku (przynajmniej we Wrocławiu) – dobrze radzę :)

Oczywiście najpierw rozpuściliśmy wici po znajomych, którzy też się budowali („Mam, ale nie polecam” :/ - achaaa…). Ostatecznie skupiliśmy się na 4 ofertach z polecenia, z czego 2 odrzuciliśmy raczej szybko, ze względu na wysoką cenę i konieczność zapewnienia przez nas samych materiałów (a z tym mogłoby być ciężko). Budowanie systemem gospodarczym nie miałoby szansy na powodzenie, przy obu osobach pracujących na cały etat - nie oszukujmy się. Potrzebowaliśmy kogoś, kto będzie kimś w rodzaju generalnego wykonawcy, ale nie za drogiego :/ Z drugiej strony nie wyobrażam sobie nie pilnowania wykonawcy - ja jestem z tych podejrzliwych, co zachowują czujność rewolucyjną ;) Inna sprawa, że mam chyba niezłą intuicję do ludzi. Ale wracając... Na finiszu pozostały więc 2 kolejne oferty: jedna z firmy, która ma kilka ekip, niezłe biuro, 2 właścicieli po studiach, z którymi się fajnie rozmawia, ofertę przedstawia na kolorowym eleganckim papierze, umową obejmuje chyba wszystkie możliwe sytuacje, itd. I druga oferta, w postaci budowlańca z krwi i kości :) z 20-sto letnim doświadczeniem, który sam przyjechał do nas do domu (a do swojego równie chętnie zaprasza) i który to sam jest członkiem swojej ekipy budowlanej, opowiada o tym co robił i gdzie budował, jest punktualny jak zegarek szwajcarski, lata w samej bluzie po mrozie i przedstawia ofertę ponad 10% lepszą finansowo na kartce ręcznie wypisanej długopisem :) Hmmm… Ja od razu poczułam chemię ;)

Oczywiście, że w pierwszym odruchu chcemy podpisać szeroką umowę z firmą „profeską” i mieć święty spokój. Ale liczmy też pieniądze i myślę sobie co można kupić za te 10%, które zostanie nam w kieszeni. Myślę też sobie, że Ci panowie z ciepłego biura muszę dostawać swoje wypłaty i że stąd, między innymi, różnica w cenie. Sprawdzamy naszego „gorącego” budowlańca jeszcze raz u polecających i ostatecznie się decydujemy! „Gorący” dziękuje telefonicznie za zaufanie (proszę Cię bardzo mój drogi, zamierzam się jednak trzymać ulubionej zasady mojego szefa "ufaj, ale kontroluj"! :)) i mówi, że po nowym roku, jeśli pogoda się utrzyma, zaczyna działać (!!!) – budowa w styczniu, piękne!

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SSO - WYCENA

 

Nie napisałam na czym w końcu stanęło. Nasz wykonawca wycenił SSO całość na 170 tyś (niestety netto), przy czym do przeliczenia ponownego są:

- ścianki działowe (to jest szybki szacunek na kolanie);

- schody i taras (tu też strzały, bo tak naprawdę to jeszcze nie wiemy, jak to ma wyglądać);

- okna dachowe (policzone chyba z zakładką, bo po 2 tyś. za jedno okno);

 

Dach został policzony z dachówką Creaton Domino, czyli chyba też z górką, bo powoli się wycofujemy z Creatona na korzyść Nelskampa Nibry G10 (ale tutaj też jeszcze bez ostatecznej decyzji).

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZACZYNAMY KOPAĆ - czyli WJEŻDŻA FADROMA

 

Tydzień temu dzwoni nasz Wykonawca i mówi, że nie ma co pajacować (nie pisałam wcześniej, że to jedno z jego ulubionych powiedzonek :)), on ściąga humus i lecimy z robotą, bo ziemia taka fajna, że aż kopać się chce... (no komu się chce, temu się chce :no:) Mąż lekko zdziwiony, mówi: Ok.:eek:

Na drugi dzień dzwoni Wykonawca i mówi, że humus już zdjęty i żeby umawiać geodetę (!!) bo nie ma na co czekać. Niezłe tempo, co? Nie zdążyłam się przygotować psychicznie do tego ściągania humusu, nie dał nam czasu na żadną przeżywkę, a tu już po wszystkim. Nie to, że jestem rozczarowana, o nie, nie!! No to lecimy oglądać tę dziurę!

DSC02108.jpg

i jeszcze od frontu...

DSC02109.jpg

 

Piękna ta dziura, naprawdę :wave:

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TYCZENIE BUDYNKU

 

Trzy dni temu, idąc za ciosem, umówiliśmy się z geodetą na tyczenie. Cena za taką usługę to 500 zł plus tyczenie rogów działki gratis, jako, że nie znaleźliśmy kamieni granicznych. Cena chyba normalna. A geodeta był nasz, gdzieś tam od rodziców znajomy znajomego… W poniedziałek mieliśmy dzień spotkań z mistrzami od rekuperatorów, dzień mocno napięty, ale chcieliśmy choć na chwilę wpaść i zobaczyć co i jak.

Wpadamy na umówioną godzinę 10.30 – a na działce echo… pięknie. Dzwonimy do Wykonawcy, bo to on się umawiał. Wykonawca już lekko zagotowany, bo sam z siebie zadzwonił do geodety tylko potwierdzić godzinę, a geodeta już coś marudzi, że się chwilę spóźni. No nic. Siedzimy jak kołki w samochodzie, bo akurat dzisiaj mróz (pierwszy chyba w tym roku). Mija pół godziny, mnie już szlag trafia, bo nie lubię, jak ktoś się spóźnia :mad:. Dobrze, że byliśmy prosto z zakupów i w samochodzie znalazła się bułka i kiełbasa, bo byliśmy bez śniadania. Zajeżdża Wykonawca już lekko podkurzony na geodetę, ale ok., czekamy. O godz. 11.15 Wykonawca dzwoni z lekkim opr-em, geodeta coś marudzi, że go zastawili i że będzie za ok. 20 minut. Żenada jakaś… Jak ja nie cierpię jak ktoś się spóźnia!! Nawet nie zadzwonił sam z siebie! Co on kurde myśli, że my na piknik na mrozie przyjechaliśmy?? Po godzinie czekania musieliśmy się zawijać na spotkanie z mistrzem rekuperacji nr 1, zostawiamy kasę zagotowanemu wykonawcy (już wtedy wiedziałam, że między tymi dwoma chemii nie będzie ;)) z prikazem, że ma zapłacić dopiero wtedy, jak powytycza mu wszystko co chce.

Dobrze, że pojechaliśmy, bo tyczenie trwało – uwaga! – 2,5 godziny!! Z późniejszej relacji Wykonawcy wyglądało to tak, że geodeta strasznie się grzebał, pokazywał paluszkiem, Wykonawca wbijał paliki, geodeta po wytyczeniu znalazł tylko jeden punkt narożny działki, Wykonawca wyzwał go od pajaców, zapłacił i się pożegnali. Pięknie!

Dzwonimy potem do geodety, co z tymi narożnikami? A tamten coś rozwija temat, że jeden punkt znalazł, ale kolejne są częściowo na działkach sąsiadów i on nie może tam nic palikować bez oficjalnej procedury informowania ich o tym, wcześniejszym zawiadomieniu, itd. I że te pozostałe 3 punkty są tak mniej więcej plus minus 20 cm od słupków sąsiedzkich płotów :bash: Jeżeli jest taka procedura – ok., rozumiem. Ale na czym miał w takim razie polegać gratis? A na tym, że on tak mniej więcej powie, gdzie ten punkty. A no to super, naprawdę!! Szkoda, że długopisu jednorazowego nam nie dał...

 

Moja rada: zamawiajcie geodetę, z którym już współpracował Wykonawca i z którym tyczenie przejdzie sprawnie, a każdy będzie wiedział, co ma zrobić ten drugi…

 

A to efekt krwawicy naszego geodety, a raczej Wykonawcy...

DSC02111.jpg

 

DSC02115.jpg

 

DSC02116.jpg

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TROCHĘ O REKUPERACJI

 

Jeżeli chodzi o rekuperację, to ja jakoś od początku byłam na nie. Uważałam to za jakiś gadżet, który to mój mąż sobie wymyślił w wyniku zbyt dużej lektury portali typu murator ;) Przy wstępnym szacunku mówił mi o kwocie 7-8 tyś. zł, a główną zaletą miała być oszczędność na ogrzewaniu - przynajmniej tyle przyswoiłam. Po otrzymaniu pierwszych wycen, okazało się, że nagle robi się z tego ok.30 tyś. zł :jawdrop: Jak policzyłam, jaki procent ma to stanowić w stosunku do całej inwestycji to mnie zatkało. O nie! Nie stać na na takie fanaberie! Mąż przyciśnięty do muru zaczął zgłębiać temat i po tygodniu w samotni rekuperacyjnej oznajmił, że nie chce robić już GWC (gruntowego wymiennika ciepła) => a to z kolei daje ponad 10 tyś. zł oszczędności. Generalnie chłop naprawdę do tematu się przyłożył, a ja w ramach wyjścia do tematu postanowiłam wziąć udział w spotkaniach z potencjalnymi wykonawcami instalacji.

 

Jak już pisałam wcześniej, wprost z wytyczania fundamentów biegliśmy świńskim truchtem na spotkania z mistrzami od rekuperacji. Mąż spotkał się już z jedną firmą 2 dni wcześniej i wstępnie miał bardzo dobre wrażenia. Człowiek, z którym się spotkał, zdawał się być pasjonatem tematu, znał się na rzeczy, sam u siebie montuje 2 rekuperatory, itd. Wycenę miał niestety dość słoną - mówię tu o samej robociźnie, bo wybór rekuperatora to inna broszka.

A już razem spotkaliśmy się z 2 innymi mistrzami. Pierwszy z nich (firma z Trzebnicy), dość młody gościu pracował w firmie, która była chyba pionierem we Wrocławiu w rekuperatorach zrobił całkiem dobre wrażenie, choć temat jakoś szybko się wyczerpał. Natomiast drugi z mistrzów, człowiek baaaardzo niepozorny, reprezentujący raczej starą gwardię wentylacyjną, kursu z public relation raczej nie przeszedł, ale jak zasiadł z nami przy stole, jak wyciągnął ten swój zastrugany ołóweczek i zaczął rysować, tłumaczyć i odpowiadać zarówno na męża konkretne jak i na moje podstawowe pytania, to muszę powiedzieć, że rzadko spotyka się kogoś tak kompetentnego w jakiejkolwiek branży. Ja byłam po prostu zachwycona! Właściciel firmy, bardzo stonowany człowiek w średnim wieku, opowiadał o kilowatach, rysował przekroje i robił wszystko, żeby słuchacz zrozumiał przekaz :) Nagle stwierdziłam, że ta rekuperacja, to jest naprawdę super sprawa :yes:, choć Pan bez owijania w bawełnę mówił też o jej wadach. Cenowo, również ten ostatni mistrz rekuperacji jest najkorzystniejszy - ma najtańszą robociznę, dzięki czemu można pójść w lepszy rekuperator. Do podjęcia ostatecznej decyzji mamy jeszcze chwilę (do zakończenia SSO), ale póki co, staję się fanką tematu wentylacji mechanicznej i naszego potencjalnego wykonawcy. Wstępnie myślimy o rekuperatorze Nikol 450.

Starczy o tej rekuperacji.

 

Ważna ciekawostka po spotkaniach dotycząca montażu GWC jest taka:

- pierwszy wykonawca zapytany o GWC zostawił nam decyzję

- drugi - wręcz namawiał, żeby GWC nie robić

- trzeci (mój faworyt) - powiedział, że rezygnacja z GWC jest dobrą decyzją

Argumenty:

- nakłady na GWC do korzyści w odzysku ciepła (lub zimna w lecie) są niewspółmierne, nawet przy wariancie dodatkowego montażu nagrzewnicy, która ma ogrzewać powietrze przy dużych mrozach

- dzisiejsze rekuperatory mają sprawność nawet do 30% większą, niż te sprzed kilku lat i wówczas zakładanie GWC tak naprawdę niewiele wnosi

 

Dla mnie bomba! :)

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KOPIEMY FUNDAMENTY (!)

 

Od 4 dni prace przygasły, bo przyszedł mróz, mały bo mały, ale nie ma co "pajacować", jak mówi nasz Wykonawca SSO. W końcu zima musiała przyjść, nikogo to nie dziwi, heloł - mamy styczeń! Postanowiłam wykorzystać ten czas na ogólnie pojęte zgłębianie tematu...

Dzwoni dziś do mnie mąż rano i mówi, że Wykonawca SSO potrzebuje prąd na jutro, bo oni dzisiaj kopią a jutro zbroją i zalewają ławy (!!!). Coo?? No tak, dzwonił do KB (kierownika budowy), tamten powiedział, że jak się sprężą i to mogą jutro lać, bo mróz ma przyjść dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Jaja jakieś! No dobra. Mąż załatwił z sąsiadem ten prąd i faktycznie chyba jutro będą lali. Niestety nie mogłam wyrwać się dziś na "ogląd", bo nasza młoda jest chora i siedzimy w domu. No nic, może jutro się uda!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ŁAWY FUNDAMENTOWE

 

Jak powiedział, tak zrobił - ławy są wylane!! :rolleyes:

Wczoraj rano KB piszę smsa, że robota jest w lesie i jak nie zdążą do 11.00 (tak jak się umawiali) to nie pozwoli zalać. No pięknie... Oczami wyobraźni już widziałam jak zapieklony Wykonawca lata z łopatą i drze koty z KB :/ Nastrój zrezygnowania dodatkowo potęguje chwilowa śnieżyca z płatkami wielkości jajek - w pół godziny zrobiło się biało.

O 11.30 KB daje znać po prostu, że wszystko jest ok i zalewają za godzinę :lol2:

Świńskim pędem paczkuję młodą do samochodu, podrzucam ją rodzicom i jadę na ogląd. Na miejscu zmoknięta ekipa robi ostatnie poprawki zgodnie z sugestiami KB. Jest lekkie zamieszanie, Wykonawca ustawia ekipę bez litości. Ja w świeżo wypranych spodniach i eleganckich kozakach pakuję się w błoto po kostki zobaczyć jak to wygląda. Generalnie ok, tylko w ławach miejscami stoi woda (czy tak może być?), mimo, że i tak sporo wypompowali.

DSC02123.jpg

I jeszcze od "ogrodu"

DSC02127.jpg

 

DSC02120.jpg

 

Potem pytam KB, czy ta woda w ławach jest ok, no i nie ma żadnej izolacji pod ławami (folii). Ten uspokaja, że wszystko jest ok, że zrobimy izolację poziomą i mam się nie przejmować ławami. Ok, on się zna, ja nie do końca, trzeba mu zaufać. To samo mówi Wykonawca. Teraz czekamy na beton. Nagle jeden z ekipy krzyczy, że już jadą i zaraz będą zalewać...

Ha, ha, świetny żart ;)

DSC02130.jpg

 

W końcu przyjechały 2 piękne gruszki, z naszym betonem B25 z domieszką chemii w dodatku.

DSC02135.jpg

No i poszło... W oparach szambowozu (też się wstrzelił!) pełna zachwytu patrzę, jak buduje się nasz dom :)

DSC02138.jpg

 

DSC02139.jpg

 

Jakie to uczucie? Rewelacyjne!!

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ŁAWY SCHNĄ...

 

Pogoda jest okropna. Albo pada, albo straszą mrozem. A w ławach stoi woda :mad:

Wykonawca spalił już jedną pompę :/ Chociaż mówił, że mamy się niczym nie martwić, bo działka ma świetny drenaż i woda ładnie schodzi. Ja bym tam wolała, żeby nic nie musiało schodzić... ;)

DSC02153.jpg

 

Pojechaliśmy z bratową i moim M pooglądać tę wodę w ławach przy niedzieli ;) bratowa wpadła po kolana w błoto, dobrze, że reklamówki z tesco miała nałożone na buty :) ja się pośmiałam, bo cwaniara wybrałam się w kaloszach i tyle z niedzielnego rekonesansu...

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TROCHĘ PRZEMYŚLEŃ NA SUCHO

 

Pogoda nie sprzyja i w zasadzie to nawet trochę się cieszę. Czytając dzienniki innych forumowiczów (niesamowicie wkręcający dziennik Spirea!) zaczynam wręcz myśleć, że wszystko dzieje się za szybko i mamy za mało czasu, żeby przemyśleć różne tematy i świadomie decydować o tym, jak będziemy budować. Nie wyobrażam sobie powierzyć wszystkiego wykonawcy i przyjeżdżać tylko na oglądanie efektów - chcę decydować i chcę rozumieć, co się tam dzieje.

Wczoraj spędziłam kilka godzin do późnej nocy na czytaniu o dachu bezokapowym. Przeraziłam się, ile jest momentów, gdzie można coś schrzanić. Postanowiłam bezwzględnie zgłębić temat i powalczyć o ten dach bezokapowy. Można oczywiście jeszcze go przerobić z konstruktorem na tradycyjny dach, ale chyba nie o to chodzi.

Mój M (mąż) z kolei męczy temat okien i rolet. Tam to dopiero jest zamieszanie, choć temat zaczyna się klarować. Zastanawiamy się, czy zakładać rolety na wszystkie okna. Po tym, jak się dowiedziałam, że roleta nie spełnia funkcji ochronnej przed złodziejami, nie mam już takiego ciśnienia na to, aby były wszędzie. Chyba skończy się na tym, że założymy rolety na okna słoneczne, aby pełniły funkcję przeciwsłoneczną, a pozostałe okna zrobimy z jakimś lepszym systemem przeciwwłamaniowym. Tu jest jeszcze mętlik. Do tego dochodzi cały temat montażu rolet tak, aby je ukryć jednak pod elewacją. Może być z tym problem na tym ogromnym oknie w salonie, bo roleta po prostu się tam nie zmieści pod elewację. Eeeech... Głowa mała...

Oba tematu musimy wstępnie zgłębić do soboty, bo w sobotę spotykamy się na wielką naradę z Wykonawcą, Projektantem i Konstruktorem. Panowie mają sobie coś powyjaśniać jeszcze w zakresie projektu (chodzi o jakieś sprawy konstrukcyjne w garażu), nie mogą się dogadać przez telefon, z kolei Wykonawca nie chce pisać maili, my nie chcemy robić za głuchy telefon, a uważam, że obie strony mają głowę na miejscu, trzeba tylko znaleźć wspólny język. Jak spotkamy się wszyscy razem i zaśpiewamy kolędę to może coś z tego będzie ;) Chcę skorzystać też z tego, że wszyscy będą w jednym miejscu i jeszcze powyjaśniać wątpliwości, które wyłażą z szafy całymi tabunami...

 

Tak na szybko, musimy się zdecydować na pustaka, bo Wykonawca chce już robić zamówienia.

Do wyboru mamy:

- Poroton Robena

- Porotherm Wienerbergera lub

- Kroterm z Krotoszyna (wykonawca ma tu jakąś dobrą cenowo ofertę)

Czy w ogóle różnice między tymi są na tyle istotne, żeby się nad tym rozwodzić?

 

Późno chodzę spać, a potem śnią mi się bloczki, pustaki i dachówki. Ktoś coś zepsuł, robi źle, ja liczę cegły, drzwi wychodzą za niskie i nie można przez nie wejść...:bash: Jest za dużo rzeczy na raz, a ja budowlańcem nie jestem. Siadam zaraz z ołówkiem i kartką i roztrzaskam ten dach...

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JESZCZE O ŁAWACH

 

Zaciekawiona pytaniami wojgoca, pisałam dziś do KB w sprawie ław i "opieki nad nimi". W sumie cieszę się, bo mnie samej nie dawało to spokoju, a teraz przynajmniej mam spokojną głowę.

Wnioski dla wylewających ławy w zimo-jesieni są takie:

- folia dla ław jest potrzebna głównie po to, aby woda z ław nie uciekała za szybko w grunt (co nam chwilowo nie grozi) i w razie długotrwałych ulew nie stała w wodzie (co nam też nie grozi, bo mamy bardzo dobry drenaż pod budynkiem);

- ważne są badania gruntu, jeśli chcecie budować w taką pogodę;

- podczas małych mrozów ławy schną owszem wolniej, ale nie znacząco wolniej, a my dodatkowo wybraliśmy beton B25 z chemią, który wiąże naprawdę szybko;

- generalnie we współczesnym budownictwie przerwy technologiczne są już znacznie krótsze;

- ponieważ jednak idzie większy mróz (> -5 stopni), dobrze byłoby nakryć ławy matami słomianymi :) lub folią bąbelkową, co planujemy pokornie uczynić :)

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OSŁONY ZEWNĘTRZNE

 

Zaczyna się również klarować sprawa osłon zewnętrznych. Rozwiązanie idzie w zupełnie nieoczekiwanym kierunku - na oknach południowych i zachodnich chyba założymy żaluzje fasadowe, a okna północne odpuścimy z osłonami zupełnie (na korzyść lepszych okien, pod kątem antywłamaniówki). Oczywiście trzeba wszystko najpierw przeliczyć, bo chciałabym, aby ostatecznie to wyszło taniej, niż rolety zewnętrzne na wszystkich oknach. Mój M już wysłał zapytania do firm z osłonami. Zastanawiam się, czy rezygnacja z jakiejkolwiek osłony zewnętrznej może mieć jakieś wady? W szczerym polu nie jesteśmy, wiatry wieją raczej od zachodu (a tam osłona będzie), przed złodziejami roletami i tak się nie ochronimy. Macie jakieś pomysły? Idziemy jutro do naszych znajomych, gdzie to mieszka nasz ekspert okienno - roletowy, to go przepytamy...

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FOLIA NA ŁAWY

 

Ja kazali, tak zrobiliśmy, zgodnie z radą KB jeszcze tego samego dnia szukaliśmy folii bąbelkowej we Wro. Udało się i to w całkiem dobrej cenie (za 100 m folii o szerokości 1m zapłaciliśmy 150 zł). Gorzej było z transportem, bo jak mój M podjechał osobówką po tę folię, to sprzedawca podrapał się po głowie i zwątpił ;) Jak się okazało po raz kolejny, dla chcącego nic trudnego, folia wypełniła auto po brzegi ;)

IMAG0004.jpg

Na drugi dzień z rana umówiłam się z Wykonawcą na działce, który oczywiście pojawił się 5 minut przed czasem. Dojechałam jakoś z tymi belami, a tam czekała na mnie niespodzianka :)

IMAG0005.jpg

Bloczki tylko czekają, aż mróz odpuści, choć na razie raczej się nie zapowiada. No nic, póki co trzeba przykryć fundamenty, żeby jakoś sobie przespały ten wyż syberyjski...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DACHÓWKA

 

W piątek mój M zrobił mi niespodziankę, wrócił wcześniej z pracy (ja jestem teraz na dłuższym zwolnieniu), więc postanowiliśmy wykorzystać ten czas na objazd po hurtowniach z dachówką. Co ciekawe, nasz pierwszy pomysł, tj. dachówka DOMINO firmy CREATON odeszła już w siną dal po kilku rozmowach ze sprzedawcami i opiniami czytanymi na forum. Natomiast pojawiło się kilka innych propozycji, między którymi "bujamy się" i pewnie zdecyduje ostateczna wycena.

 

dach%25C3%25B3wki.jpg

 

1. NELSKAMP NIBRA G10 kolor stara czerń angobowana - to był długo długo nasz typ, zaraz po DOMINO CREATONa, ale - na co zwróciły nam uwagę już trzy osoby - trzeba mieć świadomość, że ta dachówka jest trochę nierówna (w sensie wypalania), co może niektórych drażnić. Dalej, człowiek z hurtowni poradził, że jeżeli się na nią zdecydujemy, to dobrze by było ją ułożyć z przesunięciem, żeby trochę ukryć te nierówności. Dekarze niby też narzekają na Nibrę G10. Co ciekawe, ponoć Nelskamp wycofuje się z Polski i nawet ich nie było na targach budowlanych w Poznaniu (info od jednego ze sprzedawców - czy prawdziwe, nie wiem). Z drugiej strony, sam właściciel hurtowni ułożył sobie z niej dach i jest zadowolony. W sumie, nikt z tego strzelał nie będzie, ale nie jest to propozycja dla perfekcjonistów. Co mi się w niej podoba, to na pewno kolor (coś między czernią a grafitem) i to, że jest spora, chyba największa z dachówek płaskich.

2. JACOBI WALTHER STYLIST kolor szlachetny łupek - w zasadzie wczoraj pierwszy raz widziałam i słyszałam o tej dachówce. To jest też dachówka niemiecka (z Bawarii), ponoć całkiem dobra jakościowo, fajna, estetyczna dachówka, z Polsce nie za bardzo popularna, bardziej w Niemczech. Nie ma jej w za wielu hurtowniach, choć jeden ze sprzedawców powiedział "nie mamy, ale ponoć jest niezła" - co chyba nieźle o niej świadczy. Niestety nie mogę znaleźć za wiele informacji na jej temat nawet wśród forumowiczów. Początkowo nastawieni sceptycznie, teraz coraz bardziej jednak idziemy w jej kierunku. Kolorystyka - szału nie ma. Kolory dla mnie są albo za jasne albo za ciemne, a antracytu nie chcę, bo wpada w brąz. Na dzień dzisiejszy wybraliśmy trochę jasny szlachetny łupek, jedną dachówkę nawet wypożyczyliśmy z hurtowni, co by się na nią napatrzeć. No i patrzymy.

3. MEYER HOLSEN PIANO kolor platynowo szary (na zdjęciu) lub czerń łupkowa (alternatywnie) - to, jakie są zalety tej dachówki, chyba nie będę pisać, bo jest sporo wątków na ten temat. I kolor, i jakoś, i wykonanie - wszystko ok. Nie fajna natomiast jest cena, a my nie możemy odlecieć z tym w kosmos...

 

Czekamy na wyceny (poniedziałek, wtorek) i wtedy chyba podejmiemy ostateczną decyzję. Jeśli ktoś ma jakieć doświadczenia z JACOBI, dajcie proszę znać.

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...