Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

NA ZIELONEJ Projekt indywidualny k. Wrocławia


Recommended Posts

FUNDAMENTY c.d.

 

IMAG0186.jpg

Podjechałam dziś na działkę w związku ze spotkaniem z Bolexem i przy okazji zawiozłam kapustę Wykonawcy, bo mu zabrakło, przez to "nasze wymyślanie" ("Kto to takie fundamenty robi? To jakiś termos będzie"). Dopłata była spodziewana i wcześniej ustalona, ale jak Wykonawca zaczął wyliczać, ile mu jeszcze zabraknie, w stosunku do pierwszej wyceny, to lekko się zagotowałam. Mam oczywiście włączoną swoja kontrolerską czujkę, bo wiem, że: po pierwsze przemurowywał jedną ścianę fundamentową ze swojej winy, a po drugie, oderwał styropian, który teraz leży i jest nie wiem czyj, na pewno nie nasz bo my go nie chcemy. No i kto za to zapłaci? To się okaże. Właśnie ubijali piasek, jutro mają lać płytę fundamentową, więc mu damy te pieniądze, a rozliczymy się przy płatności za robociznę. Czuję już, że będzie mała awantura o kasę, więc dopadło mnie zrezygnowanie, gdy Wykonawca podstawił mi pod nos kartkę z wypisanymi pozycjami na zakup materiałów. Ok, muszę to prześledzić w domu na spokojnie, zabieram kartkę i się zbieram do domu...

- "Usmażyć Pani kiełbasę?

- Coooo?:wtf:

- No, bo my ognisko mamy rozpalone!"

 

Faktycznie, ognisko się pali, na szczęście nie z folii, tylko jakiegoś drewna, które sobie przywieźli. Jeszcze mi brakuje ogniska, kiełbas i puszczania iskierki przyjaźni...

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 248
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

mniej niż ZERO

 

W zasadzie nie wiem, czy to już ZERO czy nie ZERO. Do zakończenia tego etapu prac pozostało jeszcze - zgodnie z umową - ocieplenie fundamentów styropianem, więc my jeszcze nie skończyliśmy, z drugiej strony płyta już wylana i nawet przyczepiona mała wiecha*.

Dzisiaj kleją styropian, który to załatwił nam Siwy i o czym to pisałam wyżej. Oczywiście, nie może być dnia, żeby coś sie nie stało i z rana dzwoni już telefon, że przyjechał Izohan do klejenia, ale jest on przemarznięty i się nie nadaje... :mad: Szybki telefon do hurtowni, Pan z hurtowni przeprasza i oczywiście robimy korektę, nie mniej jednak nie mamy czym kleić. Wykonawca jednak odpala wehikuł i załatwia ten izohan. Uff. Kleją. Zobaczymy jaki będzie efekt, po południu jestem umówiona z Kierbudem na odbiór fundamentów, to się okaże...

 

* Tak w ogóle, to już druga wiecha, pierwsza była przyczepiona po wylaniu ław fundamentowych - chyba lekka przesada, nie? :)

 

Z pozytywnych rzeczy (no przecież musi być coś pozytywnego na koniec tygodnia!!), rano razem z kurami wstaliśmy i pojechaliśmy do Iwin, gdzie mój wybrany dachowiec miał nam pokazać swoje dachy bezokapowe zresztą i mieliśmy dopiąć sprawy naszego dachu. O 7.00 stawiliśmy się punktualnie (to teraz sobie obliczcie, o której musiałam wstać, żeby tam dojechać z Psiego Pola) i spotkalisy się z Panem - powiedzmy - z "Konradexu". Pan z Konradexu oprowadził nas po serii budynków (jakaś firma), gdzie dachy były i skońćzone i w trakcie i mówił co i jak. Przygotowana w serię pytań (tu dziękuję Spirei i Tatarakowi, w których dziennikach można znaleźć sporo wiedzy dachowej), zaczęłam nimi strzelać (tymi pytaniami), ale Konradex twardo opowiadał, machał rączką, pokazywał na przykładzie, zaprowadzał w odpowiednie miejsca na budowie, nawet zostałam - prawie dosłownie - wciągnięta pod samą więźbę na dach, żeby zobaczyć z bliska wykończenie, itd. Mąż przed pracą, więc w pełnym garnituringu utytłał klasycznie laczki garniturowe, ja też utytłana, ale oboje wstępnie bardzo zadowoleni stwierdzliśmy, że podoba nam się Konradex i powierzamy mu nasz dach. W przysżłym tygodniu mamy ostatecznie złożyć zamówienie i zapłacić za dachówkę. Chciałabym już ten temat zakończyć.

Acha, ostatecznie będziemy kładki Nelskampa Nibrę G10 w kolorze Czerń stara angobowana, a dodatki dachowe bierzemy z Klobera, rynny Galeco stalowe.

2197577718.jpeg

Piękna jest, nie? :)

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pełne ZERO :)

 

W piątek skończyli obklejanie fundamentów XPS-em i tym samym mamy pełny STAN ZERO! :)

Poniżej zaległa fotorelacja.

 

Tu jeszcze ostatnia walka z kanalizacją pod okiem teścia z firmy Wiesiex ;)

"Liczę na Pana jak na Zawiszę! Zrób Pan coś z niczego!" - powiedział Wykonawca, gdy się okazało, że zabrakło kolanek, a beton był w drodze. ;)

DSC02279.JPG

 

I efekt końcowy:

DSC02285.JPG

 

DSC02293.JPG

 

DSC02300-001.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NAJBLIŻSZE PRACE

 

Byliśmy u sąsiadów prosić o łaskę ;), czyli o prąd i wodę. Do tej pory użyczali nam bez problemów, ale teraz prace będą pochłaniały więcej zasobów ;) Zresztą już teraz podlewamy płytę i samej wody idzie więcej. Sąsiedzi są otwarci na pomoc, jednak osobiście mam jakieś takie poczucie, że nadużywamy ich grzeczności. Zmobilizowało nas to do zrobienia ogólnego porządku na placu budowy i tak plan na ten tydzień obejmuje bezwzględnie:

- zamówienie wychodka

- ogrodzenie placu budowy płotem tymczasowym

 

Poza tym pod koniec tygodnia zaczynamy murować ściany.

 

Z tego miejsca pozdrawiam wszystkich bliskich, którzy nam kibicują, czytają dziennik i odwiedzają działkę, żeby obejrzeć efekty naszej pracy :) :D

 

:goodnight:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BIEŻĄCZKA

 

Spenetrowałam dziś zuepłnie nieznajome mi obszary Wrocławia, tj. ulicę Monopolową w celu podpisania umowy na WC przenośne... :) Co to jest za ulica!! Zwątpiłam w trakcie poszukiwań ze trzy razy, jakiś niespotykany zlepek różnych działalności gospodarczych przy Odrze, pozarastane, nie wiadomo czy wchodzić czy uciekać. Po dwukrotnym sprawdzeniu na mapie, że jestem tam, gdzie powinnam być, wypytałam wędkarzy o poszukiwaną firmę i choć przekręcili nazwę tak, że ręce mi opadły i byłam pewna, że należy się pożegnać z nadzieją, dotarłam po drodze klepanej do dziwnego budynku z wielkim napisem "Administracja" (czego? czyja?) i tak w jednym z pokoi oczywiście też nieoznaczonych znalazłam to czego szukałam!! Czyli TOI TOIki za 212 zł brutto, z transportem, oczyszczaniem i fajerwerkami ;)

 

Mój M z kolei załatwił skądś (nie wiem skąd) słupki na ogrodzenie i zaraz wyrusza po siatkę leśną, więc jeszcze moment i będzie porządek na działce...

Na piątek mamy zaplanowaną akcję "płot", ekipa w postaci brata, taty, teścia już zebrana - będzie pierwsza akcja rodzinna na budowie - ciekawe, co z tego wyjdzie... :)

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PARTER

 

No :) Chłopaki zaczęli murować parter :lol2:

 

Wiadomo, że stawianie SSO jest spektakularne, ale to naprawdę niesamowite, w jakim tempie na tym etapie widać postępy. Dodatkowo, mury stawia ekipa 6-cio osobowa i - jak twierdzi Wykonawca - będą zasuwać po 12 godzin bo idzie załamanie pogody i przerwa jest nieunikniona.

Ogólnie jest świetnie! :) Na etapie fundamentów dom wydawał mi się mały z drugiej strony wiedziałam, że 147 m2 powierzchni użytkowej to naprawdę sporo i nie ma co się nakręcać. Teraz, jak wyrastają narożniki i same ściany nie jest tak źle :) Jest w sam raz!

 

Z innych spraw: przyjechało WC ("i nawet papier dali") - jak donosi Wykonawca.

 

Bolex zadzwonił w sprawie przyłącza wodnego i spadłam z krzesła bo powiedział, że wycenia robotę + materiały na 4 tyś. :( Kurde, dużo jakoś... Na pewno sprawdzę jeszcze inne oferty, bo choć Bolex jest "pewniakiem z Zakładu Usług komunalnych", to jednak posolił trochę z tą wyceną...

 

Edit: właśnie widzę, że w kosztorysie zakładaliśmy dokładnie 4 tyś. na przyłącze wodne (może Bolex ma jakiś podgląd ;)), ale my generalnie nie mieścimy się w kosztorysie, więc muszę znaleźć jakieś oszczędności...

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BIEŻĄCZKA

 

Noooo, wczoraj chłopaki jechali do 19tej... :yes: Bardzo chciałaby podjechać już i zobaczyć efekt, niestety chwilowo jestem uziemiona :(

 

Mój M wespół w zespół walczy z Wykonawcą i Kierbudem szukając najlepszego rozwiązania dla komina. Ten z projektu kosztowałby nas za dużo (z cegły), z kolei wyciąganie komina ponad dach na gotowych kształtkach zrobiły by z naszego komina jakieś ogromne monstrum wystające poza dach. Wstępnie coś wymyślili, na pewno wyciągniemy odpowietrzenie kanalizacji z szachtu (w projekcie wychodzi ponad dach w kominie) i poddaszem przesuniemy je może nawet na druga połać dachu z kominkiem wentylacyjnym. Cieszy mnie to, bo kilka osób, w tym dachowiec-wykonawca, zwracali mi na to uwagę, że jest to dość nietypowe rozwiązanie (kanalizacja w szachcie)... Podobnie z wentylacją garażu - wyjdzie kominkiem wentylacyjnym na dach. Wykonawca nabiera chyba respektu budowlanego do mojego M (wcześniej było "Wy to się naczytacie tych muratorów i robić nie można"), bo jak coś znajduje w hurtowni to dla pewności przekazuje słuchawkę sprzedawcy, aby mąż potwierdził, czy to co zostało znalezione jest faktycznie tym, czego szukamy ("Panie, bo jak ja coś ustalę, to potem będzie jak z tym styropianem") - no i bardzo dobrze, bo wreszcie moja żyłka kontrolerska trochę się uspokoiła ;)

 

Odkopaliśmy kolejny kontakt do przyszywanej cioci mojego M, która pracuje w jakiejś firmie budowlanej, co daje nam kolejne możliwości załatwiania materiału taniej :)

 

Złożyliśmy zamówienie na dachówkę, dachowiec wczoraj dzwonił, że wszystko jest zamówione, dachówka za około miesiąc będzie do odbioru, przy czym może poleżeć na placu w hurtowni, jeśli będzie taka potrzeba. Pozostałe akcesoria dachowe dachowiec weźmie do siebie, bo nie chce, żeby mu ktoś przerzucał np. folię i rynny z kąta w kąt i poniszczył (o! podoba się!). Generalnie dachowiec jest "na poziomie", jest chemia i dobrze się z nim rozmawia. Na koniec poleciały pozdrowienia, uszanowania i już prawie wspólnie będziemy spędzać święta... ;)

 

Acha!! Nasz dziennik ma już ponad 5.000 odsłon!! :D

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PARTER C.D.

 

Coś tam kropi, ale ściany rosną. Nie ma to tamto.

Przed zmierzchem Kierbud zajechał na przegląd i kazał wymienić jedno nadproże nad dużym oknem salonowym, bo było za krótkie. Jak później wynikało z jego relacji, Wykonawca się wściekł, ale nie na Kierbuda, tylko ponoć na siebie samego i swojego "doradcę gminnego" ;) Choć jestem pewna, że robił dobrą minę do złej gry przy Kierbudzie, bo już miałam okazję usłyszeć przypadkiem próbki jego wiązankowych umiejętności. Tak czy inaczej nadproże ma wymienić.

 

Mieliśmy jutro robić płot, ale ze względu na pogodę, chyba nic z tego nie będzie :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KOMIN

 

Kominy są dwa.

 

Jeden, to "proszę ja Was" komin spalinowy od kominka - gotowe kształtki zakupił Wykonawca, co oczywiście jutro trzeba sprawdzić, co to on tam zakupił, żeby znowu wycieczki zwrotnej do hurtowni nie było...

 

Drugi komin, to taki dziwak, w którym mają iść spaliny od kotła gazowego (zakupiliśmy pustaki kominowei w Betardzie) + dwa przewody wentylacyjne (zakupiony pustak wentylacyjny również w Betardzie). I teraz właśnie Tatarak mi podpowiada gotową nasadę kominową na komin. Cha! Tylko pytanie, czy mi rozmiar podpasuje, jak to wygląda kasowo, czy możemy to w ogóle zastosować, itd...

 

No i drugie Cha! Musiałabym kupić chyba dwie takie nasady, żeby kominy były jednakowe...

Temat do rozpoznania. Ale Tatarakowi dzięki za czujność komsomolską.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PARTER C.D.

 

Zajeżdżamy na działkę i z dala wyłania nam się taki widok :D

 

DSC02335.JPG

 

Potem jest jeszcze piękniej, gra muzyka*...

 

DSC02334.JPG

 

A potem... wkręca się taśma z muzyką i widać takie coś...

 

DSC02333.JPG

 

:bash:

 

Prawe nadproże odleciało w kosmos (jest za wysoko!!), a co gorsze 4 inne nadproża odleciało w ten sam sposób. Oczywiście mąż przystąpił do dyskusji, Wykonawca mówi, że jest dobrze - zgodnie z projektem, a prawda jest taka, że musiałby skuwać kawałek tego rzędu pustaka, na którym ma leżeć parapet, żeby światło okna się zgadzało i leniowi nie powiem jakiemu się nie chciało... Ale kaszana... Ponieważ Kierbud jest ostateczną instancją, której Wykonawca się poddaje, jutro ma być spotkanie z owym i ostateczne rozstrzygnięcie, choć dla mnie sprawa jest oczywista... Ale przypajacował... Normalnie jak dzieciaka trzeba pilnować. Cała ekipa pracuje jak wół, naprawdę aż miło popatrzeć, ale co jakiś czas taką bombę zarypią, że ręce opadają...

 

Przy okazji stwierdziłam, że to mniejsze okno w salonie jest jakby ciut za małe i zastanawiam się, czy nie upiec 2 pieczeni na 1 ogniu i nie powiększyć (w dół) okna o jeden rząd pustaków, wywalając je po prostu (te pustaki). Muszę sprawdzić, czy możemy to zrobić i co należałoby zrobić z pozostałymi oknami, żeby nie przedobrzyć.

 

* muzyka naprawdę gra, chłopaki przywieźli sobie na budowę wieżę wielkości małej lodówki i to wszystko na tym prądzie sąsiadzinym... jessssus...

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NADPROŻA

 

Wczoraj jak chłopaki się rozstawali, mąż jeszcze zdążył odebrać telefon od Kierbuda, że oczywiście nadproża są do poprawy, co od razu zostało przekazane Wykonawcy. Wściekły nic nie odpowiedział. Dziś chłopaki pojechali kończyć płot tymczasowy, o 10.00 miało być spotkanie rozstrzygające w sprawie nadproży, ale jak mój M dojechał na miejsce okazało się, że nadproża są już poprawione :) "Wie Pan, przemyślałem sobie w domu na spokojnie, ma być tak, jak chce inwestor" - genialne w swej prostocie :yes:

 

Ale co wczoraj się nakombinował, próbując przekonać męża, że jednak jest zgodnie z projektem... użyte były sztuczki typu krzywe przykładanie miarki na projekcie, dodawanie "plus 5 centymetrów wylewki" za chwilę "plus osiem centymetrów wylewki", spryciuch z niego, trzeba przyznać.

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PARTER

 

ty ty ry ty ty.. :) zaległa fotorelacja.

 

Widok z przodu, od ulicy (sięgacza w zasadzie) - widać ogrodzenie, które chłopaki wydziergały przez weekend :):

DSC02339.JPG

 

Z boku, na salon i wypustkę kuchenną:

DSC02346.JPG

 

Z tyłu, od ogrodu:

DSC02352.JPG

 

Drugi bok, ulubione pomieszczenie mojego M - garaż (większe od salonu!! - jak ja do tego dopuściłam??):

DSC02356.JPG

 

Mogę się na to gapić cały czas, jak szpak...

 

Jeszcze ze środka coś, tu gabinet/pokój gościnny na dole:

DSC02362.JPG

 

A tu patent na wyciągany płot, w razie wjazdu ciężkiego sprzętu na budowę:

DSC02353.JPG

 

Zrobił się bałagan na budowie, wokoło leżą folie, wiaderka, poskładane co prawda w tematyczne kupki, ale i tak nie wygląda to dobrze. Wykonawca zażyczył sobie kontener, "bo to źle o budowie świadczy" ;) Coś tam znaleźliśmy i dzisiaj miał podjechać kontenerek, będą sprzątać... Acha! Poza tym mają obsypać fundamenty, żeby ten styropian się nie niszczył i kończyć schody wejściowe - musimy te schody jeszcze prześledzić dokładnie, bo coś mi stopnia brakuje. Działka jest ewidentnie krzywa (ze spadkiem) i o ile tył jest głęboko osadzony, to z przodu trzeba będzie więcej podsypać. Albo zamontować trampolinę do wchodzenia do domu... W sumie, patrząc przyszłościowo, może to i dobrze, że woda będzie spływała na ulicę...

 

W międzyczasie wycenia się strop, zobaczymy co da się ugrać w Betardzie, dzięki zdobytym na prędce znajomościom (może nie jakieś super te znajomości, ale zawsze jakiś punkt zaczepienia ;)).

 

Dzisiaj przyjeżdża Wykonawca, rozliczymy się ostatecznie za fundamenty, roboty dodatkowe (schody wejściowe między innymi) i parter. To będzie dobry moment na podsumowania kosztów. Hmmm...

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PODSUMOWANIE KOSZTÓW

 

Wczoraj przyjechał Wykonawca i o ile przy fundamentach była walka i co chwila wypływały jakieś dodatkowe, nieprzewidziane koszty, to wczoraj rozliczenie parteru poszło zaskakująco dobrze (szczególnie, jak na początku rozmowy padło "Zostało mi z materiałów 1,5 tys. zł" to od razu jakoś tak lepiej). A być może właśnie dlatego poszło lepiej, bo przy pierwszym rozliczeniu czepialiśmy się każdej złotówki i wszędzie węszyłam podstęp.

ROZLICZENIE KOSZTÓW

  1. PRACE PRZYGOTOWAWCZE: 2,0 tys. zł
    (geodeta, humus, ogrodzenie tymczasowe, wc)
  2. FUNDAMENTY: 38,1 tys. zł
    (ławy, mury, izolacje, XPS, płyta fundamentowa, obsypanie z zewnątrz, kanalizacja)
  3. SCHODY WEJŚCIOWE: 2,7 tys. zł
  4. PARTER: 26,7 tys. zł
    (mury, nadproża, słupy, kominy-materiał)

RAZEM: 69,5 tys. zł

 

Nie wiem, czy to dobry wynik, trochę się trzeba było nachodzić przy tym, kluczowe jest jednak to, że do tego etapu zmieściliśmy się w kosztorysie :wave:

No! I tak ma być!

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

STROP i KOMIN

 

Dostaliśmy wycenę na strop Terriva (8,1 tys. zł z rabatem 20%), to chyba będzie najdroższy etap budowy... Wróć! Dach będzie najdroższy! Ponieważ Betard zastrzegł na zamówieniu, że powinno być ono sprawdzone przez KierBuda (hmmm), zamówienie leżakuje właśnie u tegoż i czeka na skinienie główką :yes:.

 

Wczoraj z Wykonawcą była jeszcze ostra narada jak ten nasz nieszczęsny komin ma być w końcu zmieniony, było rysowanie, układanie w kominie, itd. Nasze rozwiązanie odbiegło od projektu dość ostro, przy akceptacji KierBuda i samego architekta. Ale póki co koszty kominów, dzięki zastosowaniu gotowych kształtek, spadły nam dość mocno i to dobrze. Inna sprawa co do komina - Wykonawca proponuje wykończyć do ponad połać dachu strukturą żywiczną (że niby, to jest raz a dobrze, nie będzie nic zaciekać, itd.) - wiecie co to jest? Szukam czegoś w sieci i nic... Jak to wygląda? Żeby jakaś kaszana nie wyszła...:confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BIEŻĄCZKA

 

Strop Terriva przyjechał już na działkę ku uciesze głównie Wykonawcy, który w ostatnim czasie robił jakieś prace wykończeniowo/porządkowe przy fundamentach i czekał na "konkretną robotę", co więcej, w ostatnim czasie doświadczył plagi nieszczęść od urwania instalacji gazowej w dostawczym przez zgubienie stempla 6 metrowego (??) w drodze do nas do stłuczki z samochodem osobowym na naszej drodze, gdzie naprawdę ciężko o wypadek ("Te baby tak jeżdżą, wie Pani?). Wracając do stropu, pewnie dziś zaczęli coś układać.

 

Dachówka zamówiona po wielkich ceregielach, a nawet awanturach. Cały widz polegał na tym, że etap wykonania dachu mieliśmy podpisany z Wykonawcą SSO w umowie, a ten z kolei polecił nam 3 ekipy dekarskie do wyboru, przy czym rozliczać się mieliśmy z Wykonawcą. Dachowca wybraliśmy, spotkaliśmy się osobiście zobaczyć jego dachy i dogadać szczegóły. Dachowiec załatwił dachówkę w dobrej cenie, wszyscy byli zadowoleni. Przy rozliczeniu z Wykonawcą zaczęłam dopytywać o koszt całego dachu, bo w zasadzie nie wiemy, na czym stoimy i "No właśnie, Pan Konradex mówił, że robocizna będzie droższa, bo to dach bezokapowy i wy tam jeszcze coś wymyślacie" (tak, jakby w projekcie nie było widać, że to dach bezokapowy!). Spodziewałam się tego, bo wcześniej podana cena była zaskakująco niska i w zasadzie chyba nawet bałabym się powierzyć nasz dach komuś, kto "tak nisko się ceni". Ale trzymając się pewnych zasad, zaczęliśmy nakręcać Wykonawcy makaron na uszy, że umawialiśmy się inaczej, a teraz jest przykra niespodzianka, że ja się nie mogę denerwować, itd. Inna sprawa, że zaczęłam się zastanawiać, czy chłopaki nie próbują tu ukryć jakiejś prowizji od jednego dla drugiego i w końcu zaproponowałam, że my się z Konradexem może będziemy już sami kontaktować. Wykonawca "ależ oczywiście, ja i tak nic z tego nie mam, rozmawiajcie bezpośrednio".

Dzwonię do Konradexa, że cena za robociznę jest inna niż początkowo dostaliśmy informację, że jest tu jakiś chaos informacyjny, itd. Konradex się wściekł, że on od początku podawał swoje warunki Wykonawcy i nie lubi, jak ktoś się umawia a potem marudzi. Ja mówię, że nie lubię, jak mnie ktoś w balona robi, a podnoszenie ceny w trakcie to klasyk i żeby się nie denerwował, bo to nic nie da ("Ja się wcale nie denerwuję!!"). Rozmowę kończymy nijak, ja zrezygnowana mam dosyć i idę spać... :mad:

Na drugi dzień o godz. 7.20 (dzięki!) dzwoni Konradex, że on proponuje zrobić ustalenia z nami bezpośrednio poza Wykonawcą i wtedy wszystko będzie jasne. No pewnie, że jasne. Rozmowa w zupełnie innym tonie, czuć w głosie przemyślenia po nocy przespanej z problemem, termin na wykonanie znajduje się zgodny z moją prośbą, cena spada o 1 tys. zł, ja mam poczucie, że chyba jednak warto było trzymać się swojego i tym razem kończę rozmowę z poczuciem, że już żadnych finansowych niespodzianek na dachu nie znajdę. Wrrrr.......

 

Co jeszcze? Za radą Spirei uderzyłam do Kaśki73 w sprawie bramy garażowej, choć temat wstępnie był już zamknięty. I co to była za rada!! No złota! Pan Tomek przysłał ofertę o 600 zł tańszą od mojej ostatniej i bardzo się cieszę. Zupełnie nieoczekiwane oszczędności! I jeszcze mi ją przechowa! :) No nic, żegnaj Panie Zbysiu z firmy B... :bye:

 

EDIT: A tfu, tfu!! Toż to Tatarak mi namiar na Kaśkę podała!! Co za błąd... :oops:

A Spirea, inspiracją bramową ogólnie była i doradcą ds. momentu montażu... :)

Edytowane przez Moorela
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PROJEKTY INDYWIDUALNE

 

Projekty indywidualne mają to do siebie, że zaskakują nie zawsze pozytywnie i zaskakują nas właśnie, a nie kogoś wcześniej. Zdecydowaliśmy się na projekt indywidualny świadomi tego, a teraz, na każdym kolejnym etapie jest pewnego rodzaju niepokój, co to z tego wyjdzie, czy dom nie będzie za mały, czy jakieś pomieszczenie nie okaże się niewypałem, a przede wszystkim, czy wychwycimy wszystkie ewentualne buble i przeoczenia. Przemyślenia takie naszły mnie w trakcie minionych świąt, a zainspirował mnie dziennik Salika i Shenaz (bardzo fajnie się czyta zresztą), który "łyknęłam" sobie między jajkiem a białą kiełbasą. (przy okazji - podziwiam za cierpliwość i wytrwałość w budowaniu). I chyba właśnie dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, ile szczęścia my mieliśmy, bo:

- my również, przy dwóch kominach, mieliśmy w projekcie rozrysowaną tylko jedną stopę komina

- w rzucie stropu, również brakowało nam podwójnej belki pod ścianami działowymi

Ale:

- nasz Wykonawca - co by nie mówić o jego ignorancji wobec izolacji, mostków termicznych, itp. - jako jedyny z 4 ekip na etapie castingu, wychwycił te błędy w przy pierwszej rozmowie i przeglądaniu projektu (co, jakby nie patrzeć, zaoszczędziło nam niepotrzebnych nerwów i kosztów);

- nasz Architekt - nie wypiął się na nas ani razu i zawsze mogliśmy liczyć na poprawki w projekcie, dodatkowe przeliczenia, opinie n.t. opcjonalnych rozwiązań, itd.

 

I tak sobie myślę, że z dwojga złego, to już wolę zrezygnować perfekcyjnego wykonania, na rzecz braku błędów konstrukcyjnych, choć oczywiście chciałoby się, aby wszystko było super.

Taki to pean poświąteczny chciałam wygłosić na moich fachowców, na których pewnie jeszcze nie raz będę się gotować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

STROP

 

się układa.

 

IMAG0867.jpg

 

IMAG0868.jpg

 

Jak ułożą strop, mają robić zbrojenie tarasu nad wejściem. A w tzw. międzyczasie będą robione schody betonowe wewnątrz. Zalewanie jest planowane na najbliższy poniedziałek/wtorek, w zależności od postępu prac i tego, na kiedy uda się zamówić beton.

W umowie z biurem architektonicznym mamy zapisane 3 wizyty architekta na budowie w ramach tzw. nadzoru inwestorskiego i chyba odebranie stropu będzie dobrym momentem na pierwszą taką wizytę, chociaż KierBud formalnie będzie odbierał ten etap. W końcu strop to strop, lepiej niech więcej osób patrzy na to niż mniej.

 

Zapowiada się bardzo ciekawy przyszły tydzień... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...