Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wypaliłam się...


Edyta Ż

Recommended Posts

Czy Wy często macie takie uczucie wypalenia?

Fakt,że napiętrzyło mi się teraz mnóstwo problemów , ale czuję,że brak mi sił i chęci,żeby je pokonac.

W lutym minie 5 lat kiedy to sprowadziłam się z rodziną na wieś.

Dom był bez ogrzewania i bez toalety.

Sprzedaliśmy mieszkanie i z całym dobytkiem przyjechaliśmy "tworzyc nową rzeczywistośc"

Ludzie ze wsi przyjęli nas życzliwie.

Szliśmy jak burza.Uwiliśmy nasze gniazdko.

Założyłam własną firmę.

i nagle posypało się zdrowie męża,dwie operacje serca( przed nim jeszcze trzecia)

pogorszenie się mojej choroby,poprawka w szkole syna.

to wszystko do pokonania , ale największy cios to nagła nienawisc naszych sąsiadów:

mam ciągłe kontrole wszystkich możliwych instytucji (Urząd Skarbowy,policja,Inspektorat Budowlany ,sprawę w Urzedzie Gminy itd)

Mam pokojową naturę pacyfisty,pomagam wszystkim potrzebującym.

 

Czuję ,że straciłam chęc do walki o każdy następny dzień!

Nie cieszy mnie nic i ciagle zastanawiam się o co znów mnie zaskarżą.

Jak na razie te ich oskarżenia są bezpodstawne ale ja muszę jeździc po urzędach , tłumaczyc się, kompletowac papiery.

 

Wiem ,że po takim przesileniu opadają emocje i taki stan to norma.

Tylko doradźcie jak życ?

 

Mieliście takie przeżycia?

Co zrobiliście?

 

Nie wyobrażam sobie,żebym ja pisała donosy na moich sasiadów pomimo,że oni tacy są.

Zaczynam żałowac,że przeniosłam się na wieś.

Dlaczego właśnie tą wieś wybrałam?!

Co stanie się ze mną kiedy pogorszy się mój (lub mojego męża)stan zdrowia?

A jak nas zabraknie -kto pomoże mojemu synowi w walce z tymi typami?

 

?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nikt nie da ci niestety złotej rady na Twoje troski, ale muszę Ci powiedzieć, że jestem z mężem w podobnej sytuacji:ślub w marcu, kupiliśmy mieszkanie w kwietniu, skończyliśmy generalny remont i wprowadziliśmy się w sierpniu, sielanka trwała:nowe zlecenia, dużo pracy u męża, ja swoją zmieniłam, planowaliśmy dziecko. w październiku straciłam pracę, zachorowałam, załamałam się totalnie. W listopadzie mąż dostał krwawienia podpajęczynkowego - szpital - pęknięty tętniak, operacja, zwolnienie, w między czasie wykryto drugiego-ponad miesiąc leżał, płakał, że czuje sie jak kaleka. świat mi się z grubsza zalamał.na szczęście sąsiedzi, którzy byli wcześniej nam wilkami, gdy tylko usłyszeli o naszym nieszczęściu diametralnie zmienili się:oferują pomoc, pytają jak się mamy, ciepło pozdrawiają. zawsze równiez jak Ty, byłam pomocna, ale potrafiłam odpyskować, jak mi się coś nie podobało. jestem z natury raczej waleczną bestią z mocno rozwiniętym pojęciem moralności, ryczę po kątach w ciszy i stwarzam pozory mocno stąpającej po ziemi. jednak nigdy nie nastawiłabym drugiego policzka. zebrałabym siły i poustawiała sąsiadów. nikt nie ma prawa srać nam w nasze gniazdo i nikt nie jest wołem - garbaczem by prócz swoich problemów zmagać się z problemem psychiki innych - mam tu na myśli sąsiadów. mi moi potrafili od najgorszych pod balkonem stać i wyzywać, bo remonty im się nie podobały, zjeb...am na czym świat stoi i byla cisza. nie pozwalam sobie w twarz pluć, ale to moje zdanie i doskonale wiem, kiedy człowiek czuje się jak flanela...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szodzików marzenia dziękuję ci za reakcję!

Właśnie o to mi chodzi , żebyśmy razem opisali swe przeżycia!

Zaczęliśmy jako pokojowi , dobrzy ludzie , spotkaliśmy się z niechęcią i... na co nam to wyszło?

Bardzo wspólczuję ,że i u Was plany się tak bardzo posypały...

Wierzę ,że kiedy nadejdzie właściwy czas-wszystko się ułoży....

U was zaczęło się odwrotnie niż u mnie...

Nie liczę na poradę typu:masz początki depresji...

To już przerabiałam.

Liczę na zwykłe ludzkie , ciepłe porady -takie jak Twoje:Tobie wrodzy sąsiedzi pomogli, ujęli się za Wami.

Wniosek:wybraliście właściwe miejsce!Właściwych ludzi.

Życze Wam zdrowia i spełnienia marzeń!

I udanego Dzieciątka (Najpiękniejszego!!!)

Serdecznie pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj zebrało wam się dziołchy, zebrało... Co tu dużo gadać, nie zazdraszczam.

Mogę tylko podpowiedzieć (z autopsji), że choćby nie wiem jak przesrane

było zawsze było, zawsze jest ktoś kto ma bardziej ! Marna to pociecha, ale

mnie z dołka wyciągnął ktoś, komu musiałem pomóc, sam będąc w beznadziejnej

sytuacji. Trzymajcie się baby !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Czy w grę wchodziłaby możliwość zostawienia wsi i przeprowadzki?

 

Zastanawiam się czy dobrze zrobiłam przeprowadzając się właśnie w to miejsce.

Życie na wsi ma swoje nieodparte uroki.

Mam tu swój Świat.

Ale kiedy zdrowie szwankuje zaczynam się bać, choćby z tego względu,że jako jedyna z domowników mam prawo jazdy.

A jak będzie ze mną tak żle,że nie będę mogła jeździć to kto mnie do lekarza zawiezie?

A rehabilitacje.

Boję się pogorszenia zdrowia.Boję się o swojego męża.

Kiedy jest dobrze ze zdrowiem to jest mi dobrze na wsi.

W mieście miałam blisko , wszędzie przyjaciół a tu oni są daleko...

Ale nie ryzykowałabym przeprowadzki i kolejnej zmiany środowiska.

 

eniu- dzięki za pocieszenie.W samotności ciężko znosi się klęski...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czy dobrze zrobiłam przeprowadzając się właśnie w to miejsce.

Życie na wsi ma swoje nieodparte uroki.

Mam tu swój Świat.

Ale kiedy zdrowie szwankuje zaczynam się bać, choćby z tego względu,że jako jedyna z domowników mam prawo jazdy.

A jak będzie ze mną tak żle,że nie będę mogła jeździć to kto mnie do lekarza zawiezie?

A rehabilitacje.

Boję się pogorszenia zdrowia.Boję się o swojego męża.

Kiedy jest dobrze ze zdrowiem to jest mi dobrze na wsi.

W mieście miałam blisko , wszędzie przyjaciół a tu oni są daleko...

Ale nie ryzykowałabym przeprowadzki i kolejnej zmiany środowiska.

 

eniu- dzięki za pocieszenie.W samotności ciężko znosi się klęski...

 

Z Tobą rzeczywiście nie jest dobrze. To jakaś depresja. Wszystko przejaskrawiasz.

Zastanów się, setki lat ludzie żyli na wsiach, do miast było daleko i żyli.

Ja mieszkam teraz w mieście, zdrowie mam kiepskie ale chętnie osiadłbym już na wsi. Daleko od kin, dyskotek i innych głupot. A mam gdzie, bo na wsiach mam dwa domy (jeden nie mój, ale nim dysponuję w imieniu córki). Tyle, że jeszcze nie mogę się przenieść z innych względów. Miasto to głupota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Tobą rzeczywiście nie jest dobrze. To jakaś depresja. Wszystko przejaskrawiasz.

Zastanów się, setki lat ludzie żyli na wsiach, do miast było daleko i żyli.

Ja mieszkam teraz w mieście, zdrowie mam kiepskie ale chętnie osiadłbym już na wsi. Daleko od kin, dyskotek i innych głupot. A mam gdzie, bo na wsiach mam dwa domy (jeden nie mój, ale nim dysponuję w imieniu córki). Tyle, że jeszcze nie mogę się przenieść z innych względów. Miasto to głupota.

To racja ludzie żyli na wsi setki lat,ale byli tam od pokoleń.

Tworzyli zwarte ,zamknięte środowiska.

A ja swoje środowisko opuściłam na rzecz innego...

Ty myślisz o ewentualnym powrocie do swoich , masz taką szansę.

Zwłaszcza ,że i u Ciebie zdrówko szwankuje.

Kiedy jest źle człowiek podświadomie liczy na czyjąś pomoc...

No i przychodzą takie różne myśli o przyszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy sąsiedzi wiedzą o waszej sytuacji?

W polsce ludzie są dziwni. Jak widzą, że komuś się powodzi, to by go w łyżce wody utopili. Jednak jak walą się nieszczęścia, to nagle najgorszy wróg kasę chce pożyczać. Ba, częściej wróg, niż przyjaciel ;)

Ludzie na wsi nie lubią takich, którzy tworzą swój zamknięty świat. Lubią wszystko wiedzieć o innych, wtedy ich oswajają. Taka specyfika...

Idź do sklepu, pogadaj. Idź do nauczycielki, pogadaj. Wijdź do sąsiada, poproś o podwiezienie gdzieś. Nie ukrywaj, że ci źle, że ciężko. Zobaczysz, zmieni się...

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edyta, czy wszyscy sąsiedzi się na Was uwzięli, czy jakiś jeden komplet? Bo jeżeli tylko niektórzy i w dodatku wiecie, kto to, to może trzeba rozpuścić wieść gminną, że oni tacy niedobrzy są, kablują do urzędów (w Polsce na ogół nie jest to dobrze widziane) i już sobie wieś z nimi poradzi.

Czy nie wiesz, co spowodowało tę nagłą nienawiść sąsiadów? Może jakoś nadepnęliście im na odcisk? Może coś chlapnęliście nieświadomie? Czy nie ma w pobliżu nikogo, kto znając Was i Waszych "wrogów" nie umiałby jakoś konfliktu załagodzić (choćby informując Was o przyczynie złości sąsiadów).

A jeżeli nie wszyscy sąsiedzi bliżsi i dalsi są do Was wrogo nastawieni, to może trzeba kogoś o jakąś pomoc poprosić? Pogadać, przyznać się do trudnej sytuacji. Jest taka prawidłowość w psychologii (od razu zaznaczam, że to nie moja specjalność), że jeżeli się kogoś najpierw poprosi o coś małego i on to zrobi, to potem łatwiej mu będzie i dużej pomocy udzielić, a przy okazji będzie o Was lepiej myślał i bronił w oczach opinii publicznej, no bo jak to tak, że pomógł komuś złemu?

Bo chyba ten brak życzliwości wokół to największy problem. Skoro przez 5 lat było Wam tam fajnie, to nie o dojazdy chodzi, a o atmosferę. Chyba...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS nie stworzyłam zamkniętego świata -od początku cała wieś wiedziała skąd przybyliśmy,uczestniczyliśmy w wiejskich zebraniach iświętach.

Wiedzieli,że dotychczas byłam księgową i jak w Ranczo(u) przychodzili po porady, pomoc.

Pisałam (zupełnie za darmo)pisma do różnych urzedów dla tych,którzy sami nie umieli "zebrac mysli"

To ja wręcz ich zawoziłam na targ,na pogotowie wieczorem a i kasę pożyczyłam.

To relacje z wsią.

I takie pozostały.

Padła nawet propozycja po śmierci naszego sołtysa ,żebym została sołtyską ale pani pełniąca funkcje zastępcy sołtysa zdecydowała się Go zastąpic

i wieś wybrała mnie do Rady Sołeckiej.

Dobrze mi w tej wsi i gdyby nie te donosy sasiadów ( a trwa to już rok) to czułabym sie pomimo kłopotów zdrowotnych -szczęśliwa.

Czy sąsiedzi wiedzą o naszej sytuacji?

O chorobie mojego męża, o jego operacji tak.

Nawet w dniu ,kiedy był operowany na serce miałam sprawę w gminie przeciwko mnie z ich powództwa.

Zamiast siedziec pod drzwiami sali operacyjnej ( bo ważyło się jego życie) ja słuchałam ich zarzutów przeciwko mnie.

Niech ktoś z Was wyobrazi sobie siebie w takiej sytuacji-ogromny lęk, samotnośc, przerażenie-kilka osób z rodziny wiejskiej ich paru sąsiadów i ja myślami będąca pod drzwiami sali operacyjnej.

 

Agduś

Uwzięła się na mnie rodzina najbliżej mieszkajacych sąsiadów (bo nie nazwę ich najbliższymi).

Są to dwaj bracia z żonami ich mama i jeszcze ich zamężna siostra ,jej koleżanka wymyśla donosy.

 

Kiedy się sprowadziłam, zamieszkaliśmy z dziecmi w starym domu bez centralnego i łazienki.

Pierwsze starcie z sasiadami miałam kiedy jeszcze nie mieszkaliśmy tu i przyjechaliśmy na nowo kupiona ziemię a tu cała rodzinka sąsiadów

tnie sobie moje drewno z drewutni .

stwierdzili,że to drewno dał ich ojciec facetowi który zmarł 10 lat temu a był włascicielem tej działki.

Ja złapałam za telefon z zamiarem dzwonienia na policje ale mój dobrotliwy mężuś stwierdził,że zachowamy dobrosąsiedzkie układy i odpuścimy im to drewno.

I to był pierwszy zasadniczy błąd ,bo powinnam od razu pokazac co jest moje.

Potem chcieliśmy zagospodarowac działkę, która była poniżej drogi o 40 cm.

Spytałam pani geodetkę z gminy gdzie to sie zgłasza,pani orzekła "syp pani!"

No to podeszłam do owych sasiadów z pytaniem czy mają cos przeciw.

Obeszliśmy teren, ustaliliśmy wszelkie szczegóły i...nawoziłam.

A że mi sie nie spieszyło to po upływie czterech lat nawożenia ziemi(kto miał nadmiar to zwoził na moja działkę i tak to trwało)

no i po 4 latach dostałam wezwanie z gminy,że naruszam prawo wodne.

Że sąsiedzi nic o tym nie wiedza iże działam bezprawnie.

Dlatego uwrażliwiam Was wszystkich -nic na słowo!Wszędzie na piśmie o płot,drzewo,itp.

Wczoraj dostałam pismo z gminy,że (po roku walki, opłacania prawniczki, architektki) nie naruszyłam prawa wodnego!

Gmina zapłaciła za ekspertyzę 4000 zamiast wydac na cokolwiek dla wsi.

 

W międzyczasie założyłam dobrze prosperującą firmę we wsi,zatrudniam pracownika.

Utrzymuję dwoje dzieci,mąz jest na rencie.

 

I tu meritum sprawy:

Jestem chora , w perspektywie nieodwołalnie czeka mnie wózek inwalidzki.

Mój stan pogarsza się.

W przeciwieństwie do innych ludzi ja wiem,że mam mniej czasu.

Dlatego idę jak burza.

Ale o tym nikt we wsi nie wie...

Gdybym była zdrowa nie odważyłabym się na to co zrobiłam teraz.

Mój mąż jest chory na serce nie mogę mu powiedziec,że mnie boli, że się pogorszyło...

On też czuje sie źle ,jest przed trzecią operacją.

Jest słaby i boi się o siebie.

Nie mogę go zadręczac dlatego napisałam tu do Was...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli nie cała wieś, ale jedni

A reszta? Wiem, ludzie z reguły wolą się nie mieszać.

Wygrałabyś już dawno, gdybyś była pyskatą, prostą babą, co by w sklepie czy przed kościołem wykrzyczała, ze męża ci chcą zabić, żeby twój dom zagarnąć.

Ale ty tego nie potarfisz.

Jedyne, co mogę poradzic, to bądź wobec nich asertywna, chamska na ile potrafisz, a kazdemu innemu wbijaj do głowy, że chcesz dobrze, ale uwzieli się i chcą was wykończyć, bo mają interes..... i patrzeć pytająco. Nie wiem, co ja bym zrobiła. Ale wiem, że jeżeli ktoś staje przeciwko mnie, to zwykle nie jestem dłużna i ludzie zostawiają mnie w spokoju..

Coś trzeba na nich wymyśleć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbowałabym narobić im smrodu we wsi. Najpierw wyniuchać, kto może stanąć po Waszej stronie i zacząć się skarżyć. Płot obsadzić wysokimi tujami (nie znoszę tui) od ich strony, żeby nie mogli zaglądać. Nie dawać im szansy na nowe donosy, ale przyuważyć, czy psa na zbyt krótkim łańcuchu nie wiążą, czy szambowóz podjeżdża odpowiednio często, czy mają podpisaną umowę na wywóz śmieci, czy chodnik (jeżeli jest) odśnieżają itp. A jeżeli coś nie tak, łapać za telefon.

A zresztą, przecież im się w końcu pomysły na donosy wyczerpią i zostaną tylko najwyżej złe spojrzenia zza płotu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edyta trafiłaś na świrusów. Ot zazdroszczą Ci pewnie interesu, myślą, że masz full kasy i nie wiadomo co jeszcze to i są złośliwi.

Wykorzystali to, że byłaś dobra i uprzejma. Nigdy jak widzę, nie postawiłaś się im, nie byłaś niemiła więc korzystają i spijają krew jak pijawki.

Nagrywaj każdą niemiłą rozmowę, rób zdjęcia i zbieraj wszelkie rzeczy jakie mogą być przeciwko nim. Postrasz ich jak będą Cię jakoś nękać. Musisz pokazać im, że jesteś silna i masz gdzieś te ich zagrywki głupawe.

Nie dość, że zdrowie masz kiepskie to i sie psychicznie wykończysz, a tak byc nie może!

Tak jak dziewczyny piszą, poszukaj jakiegoś wsparcia we wsi. Ktoś musi przecież być po Twojej stronie.

W jakiej części Polski mieszkasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo współczuję Edycie i jej rodzinie. Świrusy jak ich nazywa AgaKuba wiedzą doskonale kogo i jak podejść. Tacy maja jakąś tajemną wiedzę, której ludzie pokroju Edyty nie posiadają i dlatego pozwalają sobą manipulować. Dają się wykorzystywać, służą pomocą a zaatakowani nie potrafią się bronić. Z Edytą możemy sobie podać ręce. Nawet nie potrafię bez emocji pisać na ten temat. Teoretycznie wiadomo jak postąpić, trzeba być wrednym, chamskim, ale to nie łatwo wdrożyć w życie. Zamiast dać upust emocjom i wyzwać i nabluzgać i pokazać postawą, słowem i gestem i ..... działać metodami tych świrusów, właśnie wypalamy się. Odgrażamy się w domu, oni tego nie słyszą. Mąż Edyty w chwili gdy trzeba dać odpór..... stoi na stanowisku, że trzeba dać spokój w ramach dobrosąsiedzkich układów. Przez taką postawę dajemy przyzwolenie na takie traktowanie.

No żesz wypisz wymaluj mój chłop. I tu też jest problem. I mój też sercowiec, a jak już skoczy to do mnie gdy mówię, że trzeba na chamstwo odpowiednio zareagować. W pojedynkę nie da się wojować tylko popsuć własne relacje. Dlatego nie dziwię się Edycie, że najchętniej wyprowadziłaby się z tego miejsca. Nie każdy potrafi funkcjonować w takich niesprzyjających okolicznościach, mijać się z sąsiadami bez dzień dobry.

"zło dobrem zwyciężaj"- ja już w to nie wierzę.

Edyta Ty na pewno dasz radę, tylko słuchaj siebie !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS Agduś AgaKuba Benta.

Bardzo Wam dziękuję za miłe słowa.

U mnie w firmie przewija się sporo ludzi dziennie ,większości opowiedziałam jakich złośliwych mam sąsiadów.

Sąsiedzi mają zła opinię we wsi-odludków ,złośliwców i zawziętych uparciuchów blokujących wszelkie inwestycje wsi(piszą pisma do właściwych urzędów ).

Zablokowali utworzenie zarybionego stawu we wsi, z estradą do imprez wiejskich-napisali pismo do wojewódzkich urzędów ze skargą na gminę.

W gminie się ich boją.

 

Ponieważ mieszkam blisko wiem już o 14 rzeczach w związku z którymi mogłabym robic im trudności w urzędach.

Ale to nie leży w mojej naturze.

Nie umiem.

 

Osobom,które podpisały donosy przeciwko mnie zapowiedziałam,że w mojej firmie nie mają co szukac.

Ludzie we wsi wiedzą o tym i śmieją się,że sami sobie winni.

 

Moja pani architekt,która doradzała mi sprawie naruszenia prawa wodnego stwierdziła,że oni mogą mi zazdrościc .

Podobno( wg.niej)widac po mnie mieszczaństwo od trzeciego pokolenia wstecz(jak się wyraziła)

a te ich panie (sąsiadowe)to wożą dzieci do szkoły do miasta choc gimnazjum trzy kroki od domu,nie rozmawiają z wsiowymi,

kupują w mieście zakupy -czyli mimo,że są ze wsi są "paniusiami"

 

Ja pomimo,że z miasta mam prawo jazdy na traktor ( a mam !) chodzę w gumofilcach, hoduję kury ,mam kozę,piękne psiury, koty.

Z każdym we wsi zagadam,wiele załatwiłam dla różnych ludzi spraw,które były nie do załatwienia.

Nie umiem donosic i nie umiem walczyc o siebie.

Są tu we wsi tacy faceci,których boją się ludzie bo walą prawdę prosto w oczy

a do mnie przychdzą i w rękę całują na dzień dobry!

 

I to mnie cieszy.

Benta

Sercowcy chyba tak mają ,mój mąż też odważny jest tylko przy mnie.

Muszę wsłuchac się w siebie iznajdę rozwiązanie.

 

AgaKuba

Mieszkam na obrzeżach Krakowa.

Moja praca jest bardzo ciężka jak na mój stan.

Moi sąsiedzi mieszkali tu dużo wcześnie i taką firmę mogli założyc już dawno.

Ale to są rolnicy,nie potrafiliby regularnie sześc dni w tygodniu po8-10 godzin tyrac cały rok.

 

Agduś

Na wiosnę ogrodzę całą działkę jak najwyższym betonowym ogrodzeniem.

Już mam pozwolenie .

 

EZS

Nie cała wieś -ale straciłam dotychczasowy zapał ,wiarę.

Podupadło mi zdrowie.

Był czas,że straciłam zaufanie do wszystkich ze wsi.

Miałam żal do ogółu.

Powoli z tego wychodzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Osobom,które podpisały donosy przeciwko mnie zapowiedziałam,że w mojej firmie nie mają co szukac.

Ludzie we wsi wiedzą o tym i śmieją się,że sami sobie winni."

 

 

I bardzo dobrze!! I tylko tak dalej! A skoro nie umiesz sama donosić, to podpowiedz coś komuś, kto umie, nie ma skrupułów i nie lubi Twoich sąsiadów.

A tak swoją drogą, to czy te sprawy przez nich zapoczątkowane już się skończyły, czy trwają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...