Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kto jeszcze ma małe dzieci?


Recommended Posts

SAMA PRAWDA

 

Coś wesołego do poczytania:

 

Twoje ubrania

Pierwsze dziecko: Zaczynasz nosić ciążowe ciuchy jak tylko ginekolog potwierdzi ciążę.

Drugie dziecko: Nosisz normalne ciuchy jak najdłużej się da.

Trzecie dziecko: Twoje ciuchy ciążowe stają się twoimi normalnymi ciuchami.

Przygotowanie do porodu

Pierwsze dziecko: Z namaszczeniem ćwiczysz oddechy.

Drugie dziecko: Pieprzysz oddechy, bo ostatnim razem nie przyniosły żadnego skutku.

Trzecie dziecko: Prosisz o znieczulenie w 8. miesiącu ciąży.

Ciuszki dziecięce

Pierwsze dziecko: Pierzesz nawet nowe ciuszki w cypisku w 90 stopniach, koordynujesz je kolorystycznie i składasz równiutko w kosteczkę.

Drugie dziecko: Wyrzucasz tylko te najbardziej usyfione i pierzesz ze swoimi ubraniami.

Trzecie dziecko: A niby czemu chłopcy nie mogą nosić różowego?

Płacz

Pierwsze dziecko: Wyciągasz dziecko z łóżeczka jak tylko piśnie.

Drugie dziecko: Wyciągasz dziecko tylko wtedy, kiedy istnieje niebezpieczeństwo, że jego wrzask obudzi starsze dziecko.

Trzecie dziecko: Uczysz swoje pierwsze dziecko jak nakręcać grające zabawki w łóżeczku.

Gdy upadnie smoczek

Pierwsze dziecko: Wygotowujesz po powrocie do domu.

Drugie dziecko: Polewasz sokiem z butelki i wsadzasz mu do buzi.

Trzecie dziecko: Wycierasz w swoje spodnie i wsadzasz mu do buzi.

Przewijanie

Pierwsze dziecko: Zmieniasz pieluchę co godzinę, niezależnie czy brudna czy czysta.

Drugie dziecko: Zmieniasz pieluchę co 2-3 godziny, w zależności od potrzeby.

Trzecie dziecko: Starasz się zmieniać pieluchę zanim otoczenie poskarży się na smród, bądź pielucha zwisa dziecku poniżej kolan.

Zajęcia

Pierwsze dziecko: Bierzesz dziecko na basen, plac zabaw, spacerek, do zoo, do teatrzyku itp.

Drugie dziecko: Bierzesz dziecko na spacer.

Trzecie dziecko: Bierzesz dziecko do supermarketu i pralni chemicznej.

Twoje wyjścia

Pierwsze dziecko: Zanim wsiądziesz do samochodu, trzy razy dzwonisz do opiekunki.

Drugie dziecko: W drzwiach podajesz opiekunce numer swojej komórki.

Trzecie dziecko: Mówisz opiekunce, że ma dzwonić tylko jeśli pojawi się krew.

W domu

Pierwsze dziecko: Godzinami gapisz się na swoje dzieciątko.

Drugie dziecko: Spoglądasz na swoje dziecko, aby upewnić się, że starsze go nie dusi i nie wkłada mu palca do oka.

Trzecie dziecko: Kryjesz się przed własnymi dziećmi.

Połknięcie monety

Pierwsze dziecko: Wzywasz pogotowie i domagasz się prześwietlenia.

Drugie dziecko: Czekasz aż wydali.

Trzecie dziecko: Odejmujesz mu z kieszonkowego.

 

Bardzo dobre. Muszę się chyba postarać o trzecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • Odpowiedzi 288
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Uderzam do Was, bo nie mam czasu na przeszukiwanie sieci: czy ktoś ma "namiary" na blog mamy lub o mamach małych dzieci? Najlepiej >1.

Sama mam dwójeczkę w domu, niespełna 3 letnią Córeczkę i 3 miesięcznego Synka.

Jestem z nimi niemal non stop. Karmię piersią, ale to już odruch, bez problemów.

Niestety te mityczne "2 godzinki dla siebie, sam na sam z mężem, wypad na zakupy, do fryzjera" dają efekt doraźny.

 

Potrzebuję współtowarzyszek (nie)doli:) Kogoś, kto ma tak cudowne dzieci, jak ja, tak cudownego męża, jak ja, a mimo to musi się wygadać lub wypisać:)

 

mam :)

co prawda ciut starsze :) ale mlodsza latorosl ma juz prawie 14 miesiecy :)

wlasnie wychodza trojki :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a u mnie u małego zapalenie oskrzeli a u małej angina

 

starszy (3,5 roku) chodzi do przedszkola i przywlecze zawsze coś fajnego czym małą załatwi,

 

mała ma 1,5 roku.......

 

i tak myślę o jakimś sanatorium dla nich nad morzem.......... od listopada dostały już 7 antybiotyków i nie wiem kiedy będzie nastepny.....

 

macie jakie doświadczenia własne lub znajomych odnośnie sanatorium dla takich maluchów??

 

z góry dziękuję i pozdrawiam i przespanych nocy życzę

 

 

no to teraz znajdzcie dobrego lekarza - najprawdopodobniej jest juz astma oskrzelowa :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Zaliczam się do

współtowarzyszek (nie)doli:) Kogoś, kto ma tak cudowne dzieci, jak ja, tak cudownego męża, jak ja, a mimo to musi się wygadać lub wypisać:)
więc się melduję, choć trafiłam tu trochę późno (przynajmniej dla mnie, bo ileż było chwil, że potrzebowałam się 'wygadać', a nie było komu...). Pokrótce o mnie/nas - jestem posiadaczką przefajnego, ale i przeżywego i przegadatliwego Juniora w wieku 2,5, neurotycznego psa i troskliwego, kochającego choć wiecznie delegującego się męża...zanim Młody skończył rok musiał zostać pozbawiony opieki mamy przez 24/24 bo wzywała mnie praca (nie będę się rozpisywała dlaczego musiałam wrócić, ale wyjścia nie miałam). Syn na czas mojej nieobecności zostaje z 'ciocią' (potocznie nianią :)). Niby układ jest ok, ale...mąż często gęsto wyjeżdża w kilkudniowe delegacje, w pobliżu nie ma żadnej babci, dziadka, cioci, wujka, którzy wykazaliby choć odrobinę chęci by posiedzieć z Młodym, bym ja mogła samodzielnie ruszyć do sklepu po marchewkę na zupę...(tzn. wujek - najbliższy, bo mój brat - jest na sąsiednim osiedlu, ale się 'nie odnajduje', a poza tym 'zapracowany'...) Pozostali o Juniora wypytują, pozdrawiają, ściskają, całują, tęsknią - ale wyłącznie telefonicznie...za każdym razem pytają, kiedy odwiedzisz: babcię, dziadka, ciocię...a gdy się pojawiamy to i tak słychać wyłącznie 'idź po mamę', 'idź do mamy', 'niech mama ci da', ,mama ci zrobi', 'mama, on chce: lizaka, obiad, bułę, siku'

Odkąd Junior się urodził dni, a w zasadzie godzin, które spędziłam bez niego (nie licząc 9h w pracy) mogłabym na palcach obu rąk policzyć.... od czerwca porwaliśmy się na budowę domu - sami, bo rodzina 'nie chce się narzucać'...więc się uprzejmie interesuje, znów najczęściej telefonicznie, 'jak tam budowa', odpowiadam 'w porządku' - jednocześnie wybierając na składzie klinkier bo wykonawca chce na już i ściągając Juniora z kręgów betonowych, po których 'siuper się zjeżdża mamuniu' :)...choć wcale nie jest w porządku, bo chciałabym odrobiny pomocy, a nie zdań w stylu: ' M. znów wyjechał, to on chyba w liniach lotniczych pracuje, hahaha'....., 'chciałaś dziecko to się teraz nim zajmuj', 'inni mają więcej dzieci i jakoś są bardziej zorganizowani', 'źle wyglądasz, chuda, poszarzała - zadbaj o siebie'....

Wygadałam się i aż uśmiechnęłam do tych swoich żalów :)

Pozdrawiam Was wszystkie i wszystkich, będę wpadać częściej - oby już z weselszymi niusami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O to to - bez dziecka to jakoś tak dziwnie. Jak bez ręki. :)

 

Witaj Justka. :welcome: Rośniemy w siłę. :)

 

Moje małpiszony rosną jak na drożdżach. Młodszy rwie się do chodzenia - zasuwa ze swoim pchaczem po domu, łazi przy meblach na czepiaka. Do roczku mu brakuje 2 tygodni, więc normalka. Starsza za to rysuje, zaczyna pisać, chętnie bawi się w domowe przedszkole, bo do prawdziwego jeszcze nie posłałam (w czerwcu skończyła 3 lata).

 

Ja nadal na "wychowawczym", choć formalnie to bezrobotna gospodyni domowa jestem. :) Budowa zakończona już rok temu - zaraz po urodzinach młodszego dom będzie obchodził swoje pierwsze formalne urodziny. Kwestie wykończeniowe powoli dobiegają końca. Teraz głównie zajmuję się otoczeniem domu a dzieci w tym czasie ryją w piaskownicy, jakby chciały się przekopać co najmniej na Antypody. :)

 

Ja też "strasznie wychudłam", "źle wyglądam". :) Co myślę o takich komentarzach? Pocałujcie mnie w trąbę! Moim zdaniem nigdy nie wyglądałam lepiej niż teraz. Przed dziećmi i pomiędzy ważyłam 65 kilogramów przy 1,72m wzrostu. Teraz ważę 57-58, wreszcie podobają mi się moje nogi, zredukowałam tłuszcz do około 22%. Jestem zwinna, szybka, lekka i bardzo zadowolona. I nie - nigdzie mi skóra nie obwisła. :)

 

U mnie ta rozpiska "pierwsze, drugie, trzecie dziecko" się nie sprawdziła, ale zabawna jest. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No mój też po schodach na czworaka włazi sam, jak na to pozwolę. Ba, jest to jedna z jego ulubionych i upragnionych rozrywek. Siadać, stawać i chodzić zaczął później niż moja córeczka, ale też od urodzenia jest grubszy i mniej zwinny od siostry.

 

Szczerze powiem, że noworodek to by mi się marzył, tylko, że niestety z tych bobasków w krótkim czasie wyrastają przedszkolaki, a potem (o zgrozo!) nastolatki. I tylko wizja domu wypełnionego nastolatkami trochę moje chciejstwo dzidziusiowe przyhamowuje. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mnie sie marzy gromadka dzieciakow :) ale nie przy temperamencie mlodszego - jego prababcia mowi, ze to adhd-owiec :)

on na czworakach krotko wchodzil

jako 11 miesieczniak tak chodzil juz http://www.youtube.com/watch?v=Jfr_iOd0MrE&feature=g-upl

zaraz po roczku juz samodzielnie schodzil z gory - nie nauczyl sie zraczkowania po schodach, tylko na stojaco

 

ale cofam - bo wychodzi watek chwalebny, a chodzilo o kolejne maluchy w domu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) fajnie się czyta te Wasze pociechowe osiągnięcia...mój Junior do chodzenia się nie garnął, w sumie nawet raczkowanie go nie interesowało - jedynie pełzał ( i to najczęściej do tyłu :p) roczku nie podeptał...a dwa tygodnie później po prostu wstał i poszedł - i tak mu już zostało...choć żeby być do końca uczciwą to muszę przyznać, że chodzi rzadko - najczęściej biega...

 

a odnosząc się do mojej poprzedniej wypowiedzi - trochę ponarzekałam, ale rację macie - jakby nie było Juniora przy mnie gdy już jestem po pracy to czułabym się jak bez ręki :) przywykłam, że jest ze mną wszędzie (nawet w łazience na basenie :)), ale jednak czasem chciałabym móc choć mieć wybór, czy zostawię go np. z dziadkami, czy zabieram ze sobą... a co tam, pochwalę się Wam, jaka kilka dni temu spotkała mnie wyjątkowa chwila - wróciliśmy z budowy, padnięci, siedliśmy przy stole do kolacji a Junior wyciągnął rączki, przytulił się i powiedział: 'tęskniłem za tobą mamuniu'...choć to przecież tatuń wtedy był w delegacji, a my spędziliśmy calutki dzień :D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pochwalę się Wam, jaka kilka dni temu spotkała mnie wyjątkowa chwila - wróciliśmy z budowy, padnięci, siedliśmy przy stole do kolacji a Junior wyciągnął rączki, przytulił się i powiedział: 'tęskniłem za tobą mamuniu'...choć to przecież tatuń wtedy był w delegacji, a my spędziliśmy calutki dzień :D:D:D

 

i dla takich chwil sie zyje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anetina - ależ masz alpinistę. :) Mojej dopiero od niedawna pozwalam po schodach w pionie pomykać. Wcześniej miała przykaz wchodzenia na czworakach i schodzenia "na siedząco". No i młodszego też nastawiam na czworakowanie po schodach.

 

Moje dzieci zupełnie inne są pod względem rozwoju. Nawet z pierwszymi zębami miały 3 miesiące rozstrzału. W ogóle to są "serce i rozum". Starsza sama tak ich nazwała i jest to bardzo trafne określenie. Ona żywa, ruchliwa, gaduła niesamowita, on śpioch, grubasek, mało mówi (właściwie tylko auta go pobudzają do jakichś komentarzy). :) Ale też ona przylepa, tulinka, jak była mniejsza to najchętniej na całą dobę by się przykleiła do mamy lub taty, a on zawsze ma coś ciekawszego do roboty - nie ma tulenia i miziania, zaraz się wyrywa, chce gdzieś iść, coś innego robić. :)

 

Komplementy i wyznania dzieci to chyba dla każdej mamy najmilsze, najfajniejsze i najbardziej wynagradzające słowa jakie w ogóle można usłyszeć. :)

Ja w ten weekend usłyszałam - "mamo, jesteś najlepsom kuchalkom na świecie!". Zasłużyłam sobie głównie surówką z kalarepy a do tego były roladki z kurczaka i ziemniaki. :) Komplement był niespodziewany, bo tak w ogóle to najukochańsze jedzenie mojej dwójki to aktualnie są kluski parowane, czyli pampuchy. Kiedyś kupowałam gotowe, bo dla mnie i męża to mi się nie chciało dziubać przy kilku kluchach. Teraz jak zrobię 30, to jest akurat na dwa obiady. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich z chęcią dołączę jeśli pozwolicie. Idzie jesień więc człowiek bardziej podatny na różne różniste myślenie :) Ja mam dwóch chłopaków (aż czasem strach) prawie 6 i prawie 2 :). Starszy spokojniejszy, młodszy histeryk. Jesteśmy na etapie murowania ścian i właśnie zdałam sobie sprawę z tego jak trudno z naszą dwójką wybrać się do sklepu i wybrać chociażby drzwi wejściowe. Od razu jeden chce do łazienki, drugi jeść albo pić. Jestem ciekawa waszych wypraw budowlanych. Jak to ogarniacie?

Od niedawna sen mi z oczy spędz również jak to będzie z całą życiową organizacją jak już się przeprowadzmy. Teraz mieszkam w entrum w bloku, wszystko na wyciągnięcie ręki. Po przeprowadzce w przyszłym roku będzie trochę dalej ok 6 km od miasta. A jak to jest/ było u Was?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

budowalam sie z 5-6latkiem - wszedzie do sklepow, hurtowni z nim - M. w pracy, ja ganialam - przedszkole, dom, zakupy budowlane, finanse - taki byl rozdzial robot

po pracy M. skakal na budowe, dziecko do spania, a ja albo w domu albo na budowe

 

z inwestorkiem totalnie nie mialam problemu - to spokojne dziecko, na budowie z kazdym jezyk wspolny znalazl, pomagal muratorz, elektykom, hydraulikowi, dekarzowi

do wszystkiego sie garnal

 

po przeprowadzce byl nieco problem, bo my na wsi 3 km za miastem, dziecko jeszcze przedszkolne, obydwoje pracujacy w miescie

 

wiec najpierw dziecko do przedszkola - jakies 9-10 km drogi, do pracy z powrotem jakies 2-3 km, po pracy po dziecko i do domu

a popoludniami na zajecia inwestorka do miasta - karate, basen, angielski, pilka

 

teraz jest podobvnie - z tym ze przedszkola w miescie nie ma, jest szkola na wsi, jest gimbus, tyle ze w totalnie nierozsadnych godzinach, jesli chodzi o rodzicow pracujacych, ale jakos sobie radzimy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nita- mam te same dylematy- jak to będzie z organizacją czasu i wszelakich zadań po przeprowadzce.

Mamy dwójkę dzieci, przy czym jeden, starszy, to już nastolatek- mówi, że chętnie się wyprowadzi na wieś, ale pod warunkiem dostępnego szybkiego łącza.... kurczę, będzie problem, zasięgu gsm czasem nie mam, a internet tylko radiowo. Cóż, zobaczymy...

Młodsza ma 2,5 roku- za kilka miesięcy zaczniemy ja wozić do przedszkola. Tylko czy powinnam jej szukać miejsca bliżej domu, czy raczej bliżej pracy? Chyba pracy- bo wtedy jestem z nią zaraz po pracy, a zanim dojadę na swoją wieś minie w dobrym przypadku pół godziny. Dziecko wtedy dłużej mnie nie widzi...

 

Zakupy robię w sklepach internetowych (materiałów szukam wieczorami, późnymi lub po nocach). Jak trzeba dopilnować robotników, to jedziemy po pracy z małą. Teraz, podczas urlopu jeździła z nami do marketów budowlanych. Nie ukrywam, że chwilę "spokoju" miewaliśmy tylko w jednym z nich - tam, gdzie są dla dzieciaków takie fajne wózko-samochodziki...

Przyznaję, z dziećmi w sklepie jest trudno.

 

Dla przykładu podam, co kupiłam/zamówiłam bez wcześniejszego oglądania na żywo:

- okna-a zwłaszcza kolor winchester (nikt ze znajomych go nie miał, kolor widziałam tylko w sieci)

- drzwi wejściowe- polecane były na FM, więc przejrzałam katalog fimy CAL (oczywiście w sieci) i wybrałam

- bramę garażową - za namową "stolarkowego" - też nie widziałam na żywo

- dachówkę Nelskampa -polecił mi ją fachowiec od gazu, potem przeszukałam Internet w poszukiwaniu opinii o tej dachówce. Zamówiłam i zapłaciłam przez Internet, a przedstawiciela po raz pierwszy widziałam na oczy dopiero kiedy odbierał dachówkę, która nam została. Do dziś jestem pod ogromnym wrażeniem dużego formatu tej dachówki.

- styropian na podłogi (pod wylewki) - sklep z allegro- zapłata przez Internet, towar odebrał hydraulik, który w dniu transportu u nas pracował

- wełna do ocieplenia stropu i płyty K-G - kolejny sklep znaleziony w sieci, zapłata i zamówienie zdalnie

- styropian do ocieplenie domu - zamówiony w tym samym miejscu, w którym kupowałam styro na podłogi, czyli sklep na allegro

- drzwi wewnętrzne - stolarkowy polecił promocję Porty, miał ulotkę- decyzję podjęłam oczywiście bez oglądania drzwi na żywo. Przekonała mnie cena, a kolor - wiedziałam, że mają być jasne.

 

Teraz baaardzo bym chciała mieć tą szansę i przed podjęciem decyzji zobaczyć już na żywo różne kafle, panele, etc - czy się uda, zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja do Was dołączam. Z mężem i naszymi dzieciakami na wiosnę planujemy rozpocząć budowę. Ogarnięcie mojej trójki: Starszy 8,5 roku, Młodszy 2,5 roku i Najmłodsza 15 mc bez samochodu na wyłączność do obsługi dzieci pod miastem - nie ma szans. Jestem na wychowawczym i w sumie w tym momencie cieszę się, że będę musiała prowadzić projekt "budowa", bo od ponad trzech lat ciągłe zajmowanie się jedynie dziećmi wykańcza psychicznie, a mój pracodawca nie wiem czy mnie jeszcze pamięta ;) Wczoraj byłam w sklepie z małą w nosidle, średni spał w spacerówce a najstarszy orbitował naokoło nas...gdybyście widziały...sama bym patrzyła z politowaniem na taką desperatkę...ale musiałam się ruszyć,a dzieciaków też nie ma z kim zostawić choćby na chwilę. Jak mieliśmy spotkanie z geodetami w sprawie działki to się litościwie teść zajął, ale i tak cały czas myślałam, co oni tam wyrabiają z dziadkiem. Czasem też się zlituje moja młodsza siostra. Wiecie taka trójca to wyzwanie...a jeszcze budowy nam się zachciewa, choć po ostatnim roku stwierdzam, że i tak już jest z górki, bo wreszcie odzyskałam moje ciało ;) Nikt w nim nie siedzi, a ni nie cyca ;) Więc dam radę! No i po Waszym przykładzie stwierdzam, że kobiety potrafią się zorganizować i dokonać wielkich rzeczy...no przynajmniej półtorakondygnacyjnych ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to tak odnosnie tego, co robi ledwo roczne dziecko na podowrku

przed chwilą do mnie zadzwoniła zdenerwowana moja mama

na chwilę zostawiła dziecko na podwórku i weszła do domu po buraki, nóż i miskę

a on miegiwem wlazł po drabinie na domek inwestorka - z góry jest zjezdzalnia

domek ma pietro na wysokosci prawie 1,7 m :(

nie miala jak go sciagnac :(

i co z tym diablem zrobic? :( :( nie dziwię się, że ona modli sie o weekend :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dusiaka właśnie miałam Cię zapytać w Twoim dzienniku jak Ty ogarniasz całe to wariatkowo-zakupowo na budowie z Twoją córką (bo syn już prawie samodzielny) :) a tu proszę, sama przed szereg wystąpiłaś :) u nas niestety zaczyna się czas nieustających chorób, a na budowie ekipa kończy pracę , mam nadzieję, że wywiążą się z terminu i do końca października skończą SSO. Dotychczas było łatwo, bo ekipa załatwiała materiały. Plany mamy takie, żeby resztę dokończyć własnymi siłami, z dorywczą pomocą fachowców. Zapał mamy duży, ale ja nie mam pojęcia jak to ogarniemy organizacyjnie. Przecież dzieci nie będą z nami siedziały codziennie do nocy na budowie. Na co dzień starszy chodzi do przedszkola, młodszy jest u babci. Dorywczo pomaga siostra, ale nie mogę ich tak mocno obciążać. Zresztą jesteśmy baaardzo przywiązani do naszych dzieciaków i bez ich jak bez ręki, ale że to chłopaki to na chwilę ich z oczu nie można spuścić. Ostatnio dorwali nawilżacz powietrza, kładli na niego rzeczy, czekali aż będą mokre od pary i wieszali sobie pranie. Oczywiście w absolutnej ciszy, żeby im matka nie przyuważyła . :)

i tak mam łatwiej niż mietówka, bo na razie dwa dzieciaczki plączą się pod nogami. Trzecie w planach już w domku. :) Mam taki chytry plan, że po przeprowadzce postaramy się o rodzeństwo i potem pójdę na wychowawczy i będę kierowcą na pełen etat.. Inne opcje jakoś mnie na razie przerażają. :)

Jak to dobrze, że można gdzieś bez stresu pomarudzić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...