Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

D07- dziennik rzeka Ori_noko


Recommended Posts

I nic z tego obrazowania - na razie :( .

 

Miałam randkę z naszym ulubionym Wykończeniowcem. Chłopak robi pięknie, w normalnych cenach, bardzo starannie, nie pije i zna się na tym co robi. I ma tylko dwie malutkie wady : uwielbia fotel i telewizor. Problem w tym, że to sprzęt mojego męża. :)

Nadal mam to przed oczami: zziajani , opaleni po trzytygodniowym wypadzie, pełni zapału by chwycić ubrania i pojechać na ślub w rodzinie. Przedpokój i nie zamontowana kuchenka do gotowania, folia, kurz... :o KRWI!!!!!!!!!!!!!

Ach te wspomnienia.... Koniec końców skończyło się kolejną migracja z domu (na straży - mąż.) Wróciłam z wygnania, a remont trwał...W sumie tamtego lata najwięcej czasu każde z nas spędziło z panem Wykończeniowcem niż razem. Nie wiem czy ochłonęłam na tyle by ponownie podziwiać go przy dziele tworzenia.

 

Weekend zbliża nas do fali negocjacji:

 

- tynki i posadzki ? Ile, kiedy, czemu tak drogo?

- Kolejna hurtownia z dachowymi rzeczami – obiecują niższą cenę niż konkurencja, obejrzeć trzeba.

- Pan Wykończeniówka za ile i kiedy ? Oraz co mu zrobimy i w jakiej kolejności jak tym razem poślizgnie się w terminie o cztery tygodnie

- kandydat do ogrzewania (czwarte podejście !!!! )

- ciągle na tapecie drewno do kominka

- gdzie są moje dwunastki !!! Po naradzie z panem Majstrem postanowiliśmy zacząć rozbierać ściany biura hurtowni to powinno przyspieszyć dostawę

- do banku dokumentację budowlaną

- przetrwać do kładzenia stropu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 267
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • ori_noko

    268

Dzieńdobrrrry bardzo . Sytuacja na froncie chorobowym częściowo opanowana, zdrowieją według roczników. Weekend spędzony pracowicie. Ogarnięte są papiery + ogród.

Niedziela powitała nas rześkimi wrzaskami ptaszków i słoneczkiem. Z tym, że słoneczko nie darło się tak. Zapasy jedzenia, picia, kosa oraz komplet właścicieli ziemskich sio na włości. Czas oczyścić pole do popisu dla naszych wybrańców. Kosimy na przemian, zapomniałam opalikować sadzonki leszczyny...Ciekawe czy odbiją ponownie...... Trudno straty w sprzęcie albo ludziach zawsze muszą być. Mamy trzy przypadki lekkich poparzeń słonecznych. W tym dwoje dorosłych :oops: :oops:

 

Uwaga dla potomności: sadząc wtykaj solidne oznaczenia .I .........bierzcie czapeczki.

 

 

Jednym z punktów programu „Zawrzyjmy pakt z PKO” jest dostarczenie kosztorysu i dokumentacji budowlanej. Poprosiłam panią Architekt o dziennik budowy i inne tam takie. Poczytam też z chęcią inne spojrzenie na naszą pracę.

Lekkie zaskoczenie : nasz dom powstaje od 14 maja !!!! Hm wg dziennika budowy : 14- tego zrobiono wykopy, 15-tego zbrojenia i zalano betonem, 16-stego ścianki fundamentowe, 17- tego ściany parteru i mocowanie pod wieniec, na 18-tego wychodzi, że będą początki mocowania stropu. I co powiecie na moją ekipę !?Hę ? :wink:

Wcięło kobiecie pierwsze zgłoszenie rozpoczęcia budowy i zgłaszała ponownie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochanie wiem, że czytujesz ten dziennik na obczyźnie i wiesz iż żywię podejrzenia co do zmowy między Tobą a Wykonawcami 8) Dzisiejszy dzień ugruntował to na amen. Chorowałeś , pan Majster był na wyjezdnym, siporeks siedział w wytwórni , kominy w szopce, nikt nic nie chciał, no raz: więcej cegły . Jedna rzecz przez tydzień pracy! Ledwie się za tobą zatrzasnęły drzwi od lotniska mój telefon zaczął budowlane numery:

- pan Materiały Budowlane ma naszą 12 siporeks – Czy ktoś będzie odebrać przesyłkę

- pan Majster gdzie reszta kominów

- pan Majster chce drewna na szalunki

- pan Majster kiedy przyjedzie pan od systemów kominowych

- pan Majster na jutro prosi o stal i drut

- pan Deskowy (?) że rusza z deskami na budowę

- pan Majster ile ma mieć w osi wysokość mocowania od posadzki dla naszego kominka (ha zdziwił się ! My wiemy jaki to będzie wkład . Szkoła Muratora. )

- pan Kominek z danymi co do mocowania

- pan Majster, że ten siporeks to nie ten!! Wrrrr. On potrzebuje połowę tego reszta ma być ósemka.

- Pan Majster z wyliczeniem ile drutu i innych metali jeszcze potrzeba

I tak nabijam rachunek telefoniczny od rana. I co powiesz ,że to normalne? Pozdrawiam Bob Ori_noko Budowniczy :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś na razie podejrzanie spokojnie. Czekam na powrót większego Klona ,by przejął opiekę nad mniejszym. Trzeba pojechać do sądu (znowu) złożyć o czystość hipoteki. Okazało się, owszem dostarczona hipoteka jest czysta, ale to dotyczy garażu !!! A mam przywieźć poświadczenie na dom !!! :o

Nie rozumiałam z początku o co chodzi panu Bankowemu. Był podejrzliwy lekko i tłumaczył to tak zawile, że im dłużej słuchałam tym słabiej rozumiałam o co chodzi. W akcie desperacji przeszłam na jego stronę biurka i poprosiłam o przykład bo nie wiem co mam przynieść. A i przez to ,ze najpierw zaczęliśmy budowę i starania o garaż to brakuje drugiego dziennika budowy –właśnie od garażu. Potykam się o ten budynek od początku .... miał być budynkiem sprawczym , przez kaprys losu został marginalnym i mści się w sposób prosty , acz wyrafinowany . Ale jaką ładną wymianę zdań miałam w banku :lol: :lol: :lol: :

 

- Proszę to o czystości hipoteki możliwie szybko przynieść

- Dobrze, ale mam trochę utrudnione ruchy bo dziecko ma świnkę i musze czekać ,żeby ktoś z nim został. Powinnam to zorganizować środa – czwartek.

- O ma pani świnkę ! Ja też tak się łamię dzieci strasznie o nią proszą!! Może mi pani powie czemu trzeba z nią zostawać , ucieka?

- Nie proszę pana , płacze

- A nie oswoiła się jeszcze?

- Nie, bo ma gorączkę....

 

Dziś zaczynają wciągać belki stropowe i podkładać stemple coby to później wszystko zalać. Ach korci mnie polecieć na budowę, czemu dzieci w taką pogodę muszą chodzić do szkoły!!! :-? To niesprawiedliwe !!! Dobrze, że przez telefon można załatwić większość spraw, a my postanowiliśmy budowę oprzeć na sile lokalnej. Uziemiona dzwonię do hurtowni stali, do tartaku ,do hurtowni budowlanej i na nazwisko plus uśmiech wiozą mi wszystko na plac, a popołudniem trzeba jeno wyrównać rachunki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prześledzeniu innych dzienników budowy wymyśliłam jak się zilustrować. I jest 8) ! Teraz trzeba rozpracować jak przekładać zdjęcia z aparatu na kompa :cry:

 

Trudno mi było dziś odejść z działki. Panowie wciągali straszliwie dziwnym ustrojstwem belki na górę . Miało to silnik, dynks do sterowania , u góry konstrukcję z desek, linkę i hak. Panowie mówili o tym dźwig. Hm niech im będzie no w każdym razie wykonywał prace przeznaczą dla dźwigu. Pan Majster promieniał, pomocnicy też , prócz jednego który wyglądał na chorego balansując na wieńcu przy wciąganiu garów. (to pustaki stropowe) Jak wyjaśnili mi z dobrodusznym uśmiechem – on ma lęk wysokości :o

 

Ciekawie wygląda taki ażurowy sufit, ściany zmieniły proporcje pomieszczeń. Są w porządku prócz parterowej łazienki. Pamiętacie jak Puchatek utknął? No właśnie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ nadal musimy stosować system zmianowy przy Śwince to dopiero po 14-stej mogę szaleć po okolicy.

Na 15-stą spotkanie z panem Instalacje wod - kan, 16-ta pan Elektryk, 17- sta pan Dekarz.

Dom stracił przewiewność, za to w pokoju dziennym wyrósł nam las. Ekipa ma własne stemple od nas oczekiwali desek do szalunków. Bardzo zamęczeni byli, niby wiele zmian nie widać, ale z otoczenia poznikało masę „garów” przetransportowali je na strop. Chwyciłam taki element ciężkie to, a i część wieńca już się dumnie pręży w słońcu. Mam wrażenie, że moja dociekliwość nie jest im przykra.

 

Czekając na przyjezdnych fachowców obskoczyłam teren zbierając rozwiane przez wiatr worki i inne drobne śmieci, pielenie, grabienie , niespodziewanie zrobiło się późno i pod bramę zajechała fura. To punktualnie , czyściutkim , lśniącym wozem zajechał pan Instalator. Wysiadł rzadki siwawy blondyn, beżowe wdzianko, odprasowany na kancik i polany wodą kolońską. Moja alergiczna natura chwyciła mnie za gardło i trzymała w żelaznym uścisku. Zapach przenosił się za panem nadzwyczaj skutecznie. Zastanawiałam się jak można stać koło niego w zamkniętym pomieszczeniu kiedy mnie dusi na wolnym powietrzu. No i zaraz mogłam się przekonać jak to jest , pan dziarskim krokiem pogalopował do budynku i tam już pod w 80% wykonanym stropem wykańczał mnie używając do tego broni chemicznej zapachowej plus nieprzerwanego potoku wymowy. Udało mi się wtrącić nasze oczekiwania, a następnie podstępem wywabić na zewnątrz gdzie podałam dwa krzesełka składane , a sama usiadłam z wiatrem. Pan mówił równe 66 minut, konkluzja: wycena będzie za tydzień. Cały czas giętki, przymilny ,czarujący, przechyły w stronę rozmówcy, spojrzenia spod opuszczonych powiek... dziwnie tak jakoś. W pewnym momencie zeszliśmy na temat ZUS-u i spod upojnego eleganta wyszedł inny ludź. Stracił całą wiotkość, trzepotanie rękami, twarz nabrała wiśniowej barwy, pojawił się przykry grymas i podczas opowieści był ciężko zirytowanym, klnącym szefem firmy którego ściągają od kilku lat za zaległe 16 zł, których nie chcą przyjąć bo nie wiadomo gdzie powstała zaległość.... :o :o Kompletnie surrealistyczna historia.

 

Uwaga dla potomnych : chcesz zobaczyć skrywaną naturę człowieka zapytaj go o ZUS.

 

Nawiedziła nas też pani Architekt , obskoczyła strop, obejrzała kominy, poklepała ścianki i pobiegła. Pozostali specjaliści nie stawili się i mogłam poczołgać się w domowe pielesze. Chyba trzeba znaleźć innych panów... tak na wszelki wypadek gdyby zapomnieli przyjść do pracy :-? Plan na jutro:

 

- wniosek do telekomunikacji

- umyć samochód - on kompletnie nie lśni !!!

- namówić na randkę kolejnego elektryka i instalatora

- zacząć umawiać się z panem Betonem

- telefon do pan Materiały Budowlane - już chyba ochłonął ,że oddałam mu wywalczoną 12-stkę i poproszę o ósemkę

- i coś o czym na pewno zapomniałam, a powinnam pamiętać- życzliwych proszę o przypominające smsy mogą być anonimowe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam spory zgrzyt z panem Wykończeniówka :( Jak wspominałam mieliśmy z nim długoterminowy romans. Zaoferował się zbudować nasz dom od podstaw. Oczywiście jak pozostali dostał ksero projektu , czas na wycenę i etapy prac. Jako jedyny podał dwie niewyraźne cyfry przez telefon i było mu bardzo przykro kiedy przetargu nie wygrał , a my podpisaliśmy umowę z kimś innym.

Od początku kopania fundamentów żywo interesuje się postępami prac. Dzwoni, pyta, zachwala swoje umiejętności. Wystąpił z ofertą zrobienia reszty : tynki, posadzki, elektryka, ocieplenie, instalacje grzewcze. Całe wnętrze do malowania włącznie.

Wszystko pięknie, poprosiłam o wycenę , podział prac na etapy termin zakończenia z plus minus czasem poślizgu oraz etapy płatności . Usłyszałam: będziemy tańsi niż twoja ekipa.

Na takie dictum znalazłam więc : tynkarzy , posadzkarzy, instalatora (no tu to szukanie trwa), spotykam się też z elektrykiem.

A tu mi pan Wykończeniówka dzwoni :

 

a) zgubił projekt wiec nie ma z czego liczyć

b) mam mu podać stawki ekip z okolicy żeby mógł dać niższą cenę

c) wziął kredyt z nadzieją na pracę u nas :o :o

d) nie mam szukać żadnych innych ekip bo on zaraz wchodzi z ludźmi.

 

I jak z nim rozmawiać? Spotkałam się z nim już ze trzy razy za każdym razem wychodziłam z niczym. Ja prosiłam do znudzenia o zsumowanie robocizny. Powoli to, że On nie umie zrozumieć słów: termin, umowa, kosztorys powoduje coraz trudniejsze kontakty. Pan Wykończeniówka zachowuje się pt.: między nami starymi znajomymi umów nie trzeba, ja się szykuję do pracy .Wrr komunikat, że bez umowy i kosztorysu to gwoździa nie wbije, wyraźnie nie dociera. Zobaczymy jak to się skończy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki temu, że starszy Klon zaraził się świnką, odzyskałam pole manewru . 8) Mali ludzie dotrzymują sobie wzajemnie towarzystwa, a ja hyc na działeczkę.

Panowie szaleją , robią strop tak skutecznie, ze w poniedziałek zalewamy się .... Wieniec i słupki zazbrojone, szalunek wkoło wieńca zrobiony, kominy wędrują w górę. W sumie to nie jest trudne , trzeba na to czasu, siły i determinacji. Gdyby mi przyszło robić to własnoręcznie...hm to podołałabym jednak jakim wysiłkiem i w jakim czasie? :roll:

 

Dziś ponownie pan Dekarz Bis wystawił mnie do wiatru. :-? Ekipa skreślona z listy. Gdybym była nastolatką to bym założyła blog i mogła skarżyć się całemu światu. A tak to cichutko się żalę na forum.

Nasuwa się pytanie: czy ostają się ci co nie mają zleceń czy ci co są solidni?

Jutro dzwonie do Dekarza nr 1 , wycena zrobiona, terminy omówione, ich prace obejrzałam w dwóch miejscach, czas szykować umowę. Weekend to dobra pora na podpisy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garaż - złośliwy budyneczek walczący uporczywie o moją uwagę . No i postawił na swoim ponownie zagości na forum....

Przez projekt zagospodarowania działki o mały włos zabralibyśmy się do przenoszenia bramy wjazdowej w ogrodzeniu, za to przenieśliśmy bramy wjazdowe w samym budynku, teraz wyszło, że trzeba całość podwyższyć. W projekcie są standardowe bramy, może wjechać samochód osobowy, gdybyśmy rozbudowali park maszynowy o dostawczy to :roll: wieć szukam ile kosztują większe bramy.

A tak chcieliśmy budować zgodnie z projektem, nie odstępować od niego ani na krok .

Jeśli chodzi o dom to faktycznie sprawę przemyśleliśmy, zmiany były zrobione na etapie papieru i nie trzeba teraz nic kombinować. Natomiast z pomieszczeniem gospodarczym i samochodowym rozrywek bez liku.

Jedna z moich ulubionych zmian które wprowadziliśmy jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty to jest rura spustowa. Fajnie brzmi, nie? To znaczy mamy łazienkę dokładnie nad pomieszczeniem gospodarczym domu. I poprosiłam o dziurę w stropie, żeby rodzinka zrzucała rzeczy z łazienki do pralni. Szkoda, że w drugim kierunku nie będzie windy, bo jak znam moją bandę to wszyscy rano będą lecieć do suszarni ....

:lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponowne spotkanie z panem Instalatorem nr 4 zaowocowało kolejnym dołującym kosztorysem. :cry: Pojawił się pachnący (zgroza) dla odmiany ubrany w czerń i taki lekko rozkojarzony. Ktoś złośliwy powiedziałby, ze na kacu, wolę interpretację zmęczenia....Jak by nie liczyć wychodzi na wszelkie rozprowadzenie wodne, grzewcze i gazowe z umywalkami , wucetami itd. Prawie 30 k. Nadal starał się zrobić najlepsze wrażenie z możliwych, niestety pieniądze przesłaniają mi możliwość pozytywnej oceny. :oops:

Potrzymaliśmy wspólnie kciuki za maturę dziecka i rozstaliśmy się w zgodzie. Oj czeka mnie seria telefonów odmownych do firm. Robię to bez przyjemności, jednak trudno w tak małej mieścinie przemykać się pod ścianami domów na widok maestra wod-kan lub innego speca. Lepiej sprawę postawić otwarcie. I tak mi nie wybaczą, ale przynajmniej mogą mi się odkłonić. Każdy szczęśliwy mieszkaniec niewielkiej społeczności wie o czym mówię.... Zaczynam myśleć poważnie nad ofertą pani Ogrzewanie. W świetle otrzymywanych wycen wygląda przyzwoicie. :-?

 

Za to chłopaki na budowie zasuwają jak zespół Robocopów. Zrobili dziś :

- garaż do końca ,

- 3/4 wieniec,

- jest zalany strop nad domem,

- szalunek wieńca z domu zdjęty – wygląda tak jak pokazują na obrazkach....normalnie kopia. :o :lol:

Kiedy schodziłam z popołudniowej wizyty zalewali wieniec garażu. Imponujące.

Jest i ziarnko goryczy. Chcą mnie porzucić ponownie na tydzień, w tym czasie mam polewać dwa razy dziennie strop wodą. Nie wiem czy mówiłam, że wysokość to nie to co Tygrysy lubią najbardziej. Jednak ktoś musi włazić to polewać, dziecka nie wyślę....wypada na mnie. Fajnie ,będę mogła sprawdzić czy moja niechęć do braku poręczy i innych podpórek to czysta histeria czy też co uczciwszego. Błeee..... Podsumowując: w ciągu czterech tygodni zalałam się już dwukrotnie, chyba starczy tego dobrego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klonik skończył świnkę po odbyciu dwutygodniowego odosobnienia, zaczął drugi :roll: Jeden mały człowiek wycofał się wprawdzie z choroby , skończyło się na podejrzeniach co oznacza, że nadal stoi w kolejce do ześwinienia się. A ja zyskuję możliwość dotrwania do wakacji szkolnych cały czas będąc na wieprzowym topie.

Innymi słowy dbamy nie tylko o siebie, ale też staramy się myśleć o lekarzach, aptekarzach...kupując dajemy pracę :-? Tylko czemu tak często?

 

Weszłam podlać strop, to był pikuś w stosunku do schodzenia. Tydzień to 14 wejść!!! Dużo.

Panowie rozstali się z naszą budową zostawiając: starannie ukończony budynek garażowy, dom zrobiony pod strop i rachunek za kolejny etap. Czas podsumować sprawy nie załatwione:

- Bank nie dostał od nas ostatniego papierka , bo go sąd nie przysłał. (nalot osobisty w czwartek )

- Do skutku nie doszły randki z dwoma elektrykami (telefon i nowy adres do wypróbowania )

- Polowanie na pana Instalatora nr 5 (jutro też jest dzień i telefony)

- faktury do kompa (Wpisać!!!!)

- Umowa z panem Cieślą (poprawiona do przepisania i podpisania)

- I zupełnie z innej beczki : wzór rozliczenia skarbników trójek klasowych (zrobić nim mnie zlinczują)

- Elektrownia (szkoda słów)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla znudzonych ogłupiacz środowiskowo – towarzyski pt. „Czy można to było przeprowadzić prościej ?”:

 

U (1) sąsiadki od której bierzemy prąd ktoś wyłączył go wychodząc i byliśmy odcięci. Poszukując (1) jej miejsca pracy poznałam (2) sąsiada , który dał namiary na (3) szefową sąsiadki, która dała mi adres pracy do (4) teściowej swojej (1) pracownicy. (4) Pani okazała się przesympatyczną znaną mi z widzenia osobą. Podała telefon do chorej (1) synowej. (1) Dziewczyna zwlekła się z łóżka włączyła nam prąd. Też dzięki życzliwości (5) pana który pomagał , (6) pani Geodecie dostałam telefon, (7) pana który dostarcza dobre drewno do kominków. (7) Pan ten przekazał mi namiary do ( 8 ) pana zajmującego się załadunkiem i przewozem tegoż drewna pod dom....uff. (7) Leśniczy przyjął zamówienie dopiero na lipiec. Po czym zatelefonował dziś umożliwiając mi w pełni legalne nabycie brzeziny we wcześniejszym terminie. Przyspieszyłam przewóz. Przy zamawianiu drewna jego (4) żona zaanonsowała mnie z imienia i nazwiska informując: no mówiłam ci, znasz (9) panią Ewę. I miała rację. (4) Pani oglądała (9) mnie dziś dwukrotnie, pozostali zadowolili się jednorazowym kontaktem.

Pytanie : kim dla (1) pani jest (7) pan ?

Numery postaci są przypadkowe i zmyślone. Wydarzenie miało miejsce dziś, a całość jest publikowana bez zgody kogokolwiek. Zagadka nie służy niczemu prócz zilustrowania czym można zajmować się prze pół dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seria absurdalnego przemieszczani się w czasie i przestrzeni trwa.

Poranek :

- głęboki oddech trzeba wejść na dom i skropić beton (najgorsze jest ta część drabinowa, ale notuję poprawę za tydzień zostanę zawodowym olewaczem ), a jak zeszłam to przyszedł obfity deszcz.....

- drugi oddech Klonika za szmatki i wio do lekarza niby świniak, a o gorączce zapomniał (już wiem: trzeba od wejścia domagać się zamknięcia w izolatce. Jednak świniak. )

- wypad na pocztę, a nóż widelec , papier z sądu tam czeka ? (Nie czeka)

- wyprawa do sąd u(zauważyliście to subtelne zróżnicowanie wypad/wyprawa....hm wyrabiam się )

W sądzie kolejka. Niziutka pani Sekretarka zbrojna w powagę urzędu sprawdziła księgi pokazała mi palcem że rzeczywiście mam racje trzynastego złożyłam u niej stosowny formularz, wiec moje podanko opuściło ich 14 tegoż miesiąca. Dobra. Powrót do domu , a piać na pocztę. Poprzednio szukały dla mnie trzy panie, teraz stało się to kwestą honoru placówki kto żyw ruszył w regały, półki, półeczki i notatki. Wyrok dostałam bezapelacyjny: żadnej poleconej przesyłki do pani od 13 maja do dziś nie było. Hm to gdzie nasz dokument otwierający drogę do zadłużenia się na 25 lat? Kto nam broni wstępu do szeroko pojętej rodziny PKO?

Skok do domu rzut oka na Prosiaczka , okej oczy dopiero lekko kwadratowe od telewizji. Spotkanie w banku, na dziś obiecałam przytargać cokolwiek wakuje , trzeba powiedzieć o brakach. Pan zatroskany , lekko zgarbiony nad problemami klientów smutno kręci głową, bez zaświadczenia o czystości hipoteki nie ruszymy.

„Co było robić Gaweł ani pisnął wrócił do siebie i czapkę nacisnął”...Wymyśliłam: jadę jeszcze raz do sądu, tam łzami i sposobem na Rejtana uzyskam stosowny wypis i git.

 

Miło jak nas ludzie rozpoznają, panią Sekretarkę aż poderwało na mój widok. Dała kolejny formularz, kazała sobie podać nr KW i ruszyła ostro szukać. Siedzę sobie i dumam: a jak ja źle wpisałam tam poprzednio numer? E lepiej sprawdzę. Hm na karcie już krucho z kasą , smsik do sąsiadki . Poszła do mojego Prosiaczka i z domowego mi oddzwonili.(Te rekalmy mnie wykńczą). Numer się zgadza. Ulga jednak jestem w miarę odpowiedzialną jednostką. Cóż za złudzenie.....

Pani Sekretarka w perspektywie sporego sądowego korytarza zrobiła się drobinkowata i mogła wpłynąć na mnie już jedynie mimiką : Pani wejdzie. – Skąd ten chłód w głosie?

 

Cóż, jak to ująć żeby nie obrazić nikogo? Pisałam wcześniej jak mi brakuje papierka bo garaż ma inna księgę wpisaną, a dom inną. Nie wiedziałam, iż takie kuriozum jest , ale w ręku MIAŁAM dwa różne numery. To jest prawda, bo nasz dom ma pozwolenie na budowę .....na czyjeś mi nie znanej działce. A dokument leżący od dawna w banku jest prawomocny i odnosi się do obu budynków. Uff czad, nie? Pozostało mi postarać się o naniesienie poprawki na pozwoleniu na budowę. Powiadomiłam bank o tym drobnym przeoczeniu ze Starostwa. No jutro to będzie odlotowy dzionek, i starostwo i drewno przyjedzie i komin i zanieść uzupełniony dziennik budowy do banku i zaopatrzyć rodzinę na weekend i kilka innych działań nie związanych z budową , acz przez nią zaniedbanych. Dobrego piątku rodacy.

 

PS. Los odrobinę się do mnie uśmiechnął , wrzuciłam do szafy z coca – colą 2zł, a on mi wypluł cztery puszki fanty. Odszkodowanie za brak coli czy na poprawę humoru?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek: dzień odmownych telefonów.

 

- Drewno nie przyjedzie, realizacja poniedziałek

- Kominy dotrą w.......... poniedziałek

- Pani Architekt została złapana tak późno, że nie dała rady dostarczyć mi brakujących dokumentów, realizacja........ poniedziałek

- Dzieciątko które wycofało się uprzednio z przechodzenia świnki zachorzało teraz , a że wcześniej młodszy braciszek pojął się tego samego działania...pandemonium, realizacja dwa tygodnie!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wiernych słuchaczy trójki – cokolwiek to znaczy :wink:

Weekend tradycyjnie czas zabawy, regeneracji sił w zachodniej części Polski przebiegł następująco:

 

Jako element wypoczynkowy czciliśmy kolejna rocznice przyjścia na świat naszego 40-letniego znajomego. Zarówno gospodarze jak i goście wyglądali na swoje lata. Rozmowy: diety, wspomnienia, upływ czasu. Zabrakło wątków wojennych do pełnej atmosfery zbowidowskiego zebrania. Niestety jako gość nie podołałam zadaniu... trzeba nad tym popracować. Dwa razy strop.

Odwiedziłam panią Architekt i pracowicie stworzyłyśmy wymagany , poprawiony kosztorys dla banku. Mam też aktualne wpisy do dziennika. Radosna twórczość zakończyłyśmy o 24.00. :roll: Koniec wolnej soboty. Na poniedziałek będę gotowa już absolutnie ze wszystkim – naiwnie pomyślała Inwestorka. :oops:

Niedziela – rodzinka, strop, sadzenie roślinek, mąż zbił własnołapnie kompostownik , małe pielonko, strop. Rozliczenie nr dwa z majstrem dokonane. Bolało. Na moje oko mąż też źle znosi płatności. Dzieci twardo chorują okupując nasze wyrko i sprzęt grający.

Poniedziałek : majstrów nie ma. Strop podlany, bank nawiedzony. Ta instytucja zaczyna z lekka straszyć. Podczas uzupełniania, radosna wstałam :

 

- Czyli procedurę starania się o kredyt możemy uznać za rozpoczętą w pełni?

- No prawie....

- Tak ? (sztuczny i w dodatku bardzo fałszywy uśmiech)

- Zaświadczenie o zarobkach jest z początku maja (Nio bo qrde wtedy zaczęłyśmy kombinować nad kredytem ) i potrzebne jest nowe....

Chyba tracę energię - na bank.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę u męża w pracy, uprzejmi ludzie dali miejsce przy kompie i czekam na brakujące zaświadczenie. Tak mi się radośnie zrobiło :) Jeszcze w tym życiu dostarczę ostani papier do banku, wezwą mnie wtedy dopiero za 10 dni 8)

Ale pokusiło mnie wskoczyć na forum , mam historyjkę w rękawie:

Przy rozliczaniu się z panem Majstrem skromnie pochwaliłam się: twardzo cały czas polewałm strop wodą, i ich praca nie szła na marne. :D Pan Majster zaczął chichotać :o :o :o

Widząc mój zapał do latania po drabinie jeździli codziennie przed pracą 6.30 i po pracy 16.00 i polewali beton. Ja skrapiałam całość o 9.30 i po 18.00. To się nazywa pięlegnowanie stropu...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zareagować na wiadomość zapisaną koślawo na kartce: Mamo dzwonił pan od drewna. Przyjedzie w piątek.

Zachodzę w głowę czemu pan Cieśla przyspiesza przywóz więźby . Rozmawiał z panem Majstrem czy jak? Dzwonię do pana Cieśli co z tą dostawą i próbuję subtelnie uświadomić mu, że jeszcze nie uruchomiliśmy kredytu .... Gość jest kompletnie zdumiony, z kolei sonduje delikatnie mnie czy jeszcze ktoś nie próbuje ubiec go w pracy. Bo jeśli tak to mam powiedzieć teraz. Złożyliśmy sobie obietnice wierności . :)

Rodzina patrzyła na mnie z rozbawieniem. Taaa w piątek ma przyjechać drewno do ...kominka. Pewnie co bystrzejsi zajarzyli już przy telefonie. Ja nie. Wniosek: inteligentni inaczej tez mogą budować.

I na dobranoc scenka z budowy: Pan Majster via telefon z namaszczeniem poprosił o przyjazd. Hop na rowerek i gazu . Po każdym lekkim wysiłku nabieram wyglądu przedzawałowca. Taka uroda . Pan Majster myślał, że chyba jadę z Poznania. Zatroszczył się czy dać pić, odetchnąć i poprosił o dokupienie siporeksu. :o :o :o Skąd ja mu to wezmę ? :o Ma chłopak poczucie humoru. Trzeba było zmówić cztery tygodnie wstecz. Patrzę jednak twardo i spokojnie blefuję:

- To lecę do domu i dzwonie do Pana Materiały Budowlane - Och ten filuterny uśmieszek u pana Majstra , wyciąga z kieszeni komórkę (ja niezdarnie manewruję swoją ) dzwoni do naszej hurtowni i spokojnie zamawia

- 200szt 24 siporeksu - Zaciekawił mnie . Pan MB tłumaczy się ,że nie ma tyle na stanie,

- Niech pan daje co macie i podrzućcie tu z kominem.

Patrzy na mnie triumfująco. No zrobił na mnie wrażenie:

- Ma pan siłę przekonywania!

- Wie pani on czeka jak u pani skończę będą tynki u niego .... – oj kiedyś będę w tej samej sytuacji...czuję to w kościach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna ścian uwieńczona :lol: następne czekają na deski. Część szczytu jest też, chyba dojrzałam do zrobienia zdjęcia :D Miast schodów mamy drabinę po której wszyscy radością się przemieszczają - czekam na schody...

Po konsultacjach z grupą 07 kupiłam mniejsze niż w projekcie tuleje do postawienia kolumn jako podpory i (???) ozdoby daszku nad gankiem.

Wiecie ludzie za dwa tekturowe powiększenia pozostałości po rolkach papieru toaletowego 76 zł od sztuki- zgroza. :o

Coraz smutniej prowadzę rozmowy z kolejnymi fachowcami, od instalacji , elektryki. Jeden pan : założy wszystko za 25 zł od punktu + nasz materiał, podumałam i przy okazji pytam jego żony czy on ma uprawnienia do prądu.

- Ależ skądże znowu, on ma złote ręce.

Wierzę , jednak to oznacza dodatkowy koszt za normalnego elektryka, który to będzie firmował i podepnie do skrzynki.

Aaaaaaaaaaaa zapomniałam w ferworze walki: Enea przysłała nam drugą część rachunku . Mówiąc po ludzku podobno , prawie że , być może będziemy , aczkolwiek to jeszcze nic pewnego , mieć własny prąd .O ile dalsze konieczności administracyjno- prawne nie uziemią nas ponownie.

Hm ile to jest 6 kubików drewna opałowego? Jutro pan przyjedzie , waham się czy dość miejsca mu zostawiłam....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam , te sześć kubików drewna to jedna przyczepa od traktora, a ja miałam wizję imponującej góry drewna- z drugiej strony jeśli mi przypadnie zaszczyt by całość ładnie ułożyć.... Tak na wszelki wypadek zrobię to i sprawdzę czy na pewno to tyle drewna jak napisane. Dziwnie nieufna jestem :-?

Ze względu na spadek formy budowlanej zrobiłam wycieczkę do takiego miejsca gdzie sprzedają roślinki. Zasadziłam trochę zieleninki pod żywopłot, dwie wierzby , tu berberysik, tam tawułka, tu znowu coś o nazwie diablo, a na samym przedzie barwny krzaczek nieznanej mi nazwy dar od Świnek z Dnia Mamy. Odzyskałam humor. :)

 

Na forum systematycznie odwiedzam też inne działy, ale przede wszystkim wątek budujących ten model co my tzn.: D07.Przeczytałam ze zgrozą uwagi co do wielkości drzwi wejściowych: projekt podaje wymiary skrzydła zamiast otworu pod ościeżnice . :o :o :o Znacznie zaniepokojona pokłusowałam na budowę, mierzę , raz drugi. Uff pan Majster zrobił po swojemu nie wg wskazówek. Chyba zmierzę też okna, dotychczas największą wagę przywiązywałam do prostych ścian.

A te wierzby śliczne Japońska Hakuro z różowymi odrostami, nie szczepione. To mój czwarty gatunek z tej rodziny , zostało ich do zasadzenia 350-4= 346 rodzajów :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z górami za lasami w takiej części Polski gdzie jest generalnie płasko i sucho mieszkała Wiedźma. Lubiła roślinki, latanie na miotle i piwo guiness'a. Coraz trudniej było jej się utrzymać na rynku pracy , a bo to ludzi skutecznie straszył Urząd Skarbowy , a to połączenie z Unią i znowu ludziska uciekali nie przed nią jeno przed Vat-em, a to TV wyemitowało coś dla dzieci a i obrady Sejmu wiały grozą. Mimo to przetrwała. Zmieniała profil. Dostosowała się. 8) Niestety popełniła błąd. Duży błąd... Zamarzył się jej ogród i własna chatka. Zgodnie z tradycją domek miał mieć piec by ciesząc się z dobrego przelotu nad okolicznymi wioskami Baba Ewa mogła grzać sobie zziębnięte kończyny. Jak piec to i komin. W razie czego będzie miała awaryjne wejście do domu , a i Gwiazdora będzie jak kulturalnie wpuścić. Rada w radę wzięła się do roboty i po konsultacjach z Dziadkiem Mrozem ( qrczę kochanie tylko on mi przychodzi do głowy jako twoja podmianka :wink: )oraz na forum zdecydowała się na systemowe kominy Schiedla. A bo łatwo się stawiają , mają 30 lat gwarancji , mając je dostaniesz zniżkę przy ubezpieczeniu, wkład ceramiczny i zajmują mniej miejsca. Jako Wiedźma asekurantka spotkała się z panem Schiedl Doradca i upewniała się co ma zamówić, żeby i Gwiazdor wszedł i jego worek i piec z zamkniętą komorą spalania podłączyć można było i kominek.... Zachwycona obejrzała obrazki gdzie pyszniły się zestawy standardowe – tak myślała. Poleciała do pana Materiały Budowlane :D Zamówiła :) Czeka :lol: Najpierw dostali rachunek :roll: Duży :o 4500 zł :cry: Płatny natychmiast :cry: Następnie trochę części kominowych. Po drodze uświadomiono ją że obrazki to obrazki, a niektórych elementów nie będzie , bo ich nie robią lub są za drogie i nie są w standardzie. Wszystkie wersje doczekały się licznych autoryzacji .... Cztery tygodnie później sina Wiedźma próbowała jeszcze zrozumieć czemu nic nie ma!! A to po prostu zavatowanie . Prościzna. Objawia się to tak firma/fabryka/hurtownia przyjęła zamówienia płatne do 30 kwietnia z 7% vat-em , oczywiście mimo przepływu zamówień i gotówki towaru fizycznie nie ma więc następuje zjawisko... zavatowania.I wisisz sobie na słuchawce gdzie słyszysz wyżej przytoczony wywód.

Jednak i dla Baby Ewy świeci słońce, jej nowoczesne, systemowe kominy przyjechały, pan Majster rozrobił specjalna zaprawę Schiedla , wpakował na stosowne miejsce elementy systemowe Schiedla i pojawił się komin. Tylko okazało się ,ze brakuje kilku elementów Schiedla , jednych jest za dużo, drugich za mało. Nic to ,że na końcowe fragmenty czekaliśmy w sumie pięć tygodni, że w tym czasie powstał dom...W tak zwanym międzyczasie pan S.Doradca gościł u niej dwa razy.

Wiedźma przemyślała sprawę : jak pojadę osobiście to chwycę pana Materiały Budowlane i wmontuję w wakujące miejsce niech trzyma, ale z drugiej strony jako istota żywa może zwiać. Na początek starczy telefon, łatwiej być grzecznym... Wbrew swojej naturze Baba Ewa słodko szczebiocze do słuchawki : czy pan uwierzy, ze brakuje części do komina? Nie uwierzył...

Oddelegował do pana Schiedl Doradca. Przyjdzie jutro rano zobaczyć o co chodzi . Ciekawe kto wygra zły konkurs : pan Majster źle spasował (?) pan Doradca źle doradził (?) pan Materiały Budowlane źle zamówił (?)pani Wiedźma Inwestor źle wybrała ekipę , dostawcę i doradcę (?) Zobaczymy.

A wiecie co jest „najzabawniejsze” ? Zarozumiała Wiedźma już udzielająca innym porad budowlanych (a zna się tylko na straszeniu) nie podpisała umowy/ zamówienia jakie to kominy chce. Pokazała panu MB zapiski pana Schiedl Doradca posłuchała z lubością jak są zamawiane telefonicznie wymarzone kominy i odleciała do domu. Kolejny materiał włączony w rozległy system WZ-etek .

Uwaga dla potomnych: bierzcie opis/ specyfikację nietypowych zamówień.

Jako formą ochrony Wiedźma zażyczyła więc sobie w ulubionej hurtowni karty gwarancyjnej do kominów :)

- Ależ pani nic o tym wcześniej nie mówiła ?

- A jak mam dostać usługę gwarancyjną ?

- Myślałem że pani tego nie potrzebuje ....

- Już o tym mówiliśmy miało być z reszta elementów , a prócz kominów potrzebuję sławetnej gwarancji , tak jak pan obiecał....

Wiedźma chce wrócić do zawodu, poćwiczy na panu Materiały Budowlane... wróci wprawa to się wybierze w dalsze rejony kraju.... i dziedzin. Strzeżcie się .....

 

PS. Będzie możność podnajęcia....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...