ori_noko 14.06.2004 09:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2004 Uzupełnienie dla nie - Wielkopolan : W pozostałych rejonach kraju prezenty przynosi Święty Mikołaj . Natomiast w poznańskim św. Mikołaj przychodzi 6 grudnia i jest na garnuszku stomatologów. Podrzuca słodycze , bez żadnych dydaktycznych dodatków. prosto w czyste i lśniące buciki. Natomiast Gwiazdor to już gość od poważniejszych inwestycji, wspiera rozwój leśnictwa i handlu, swój wór winien pozostawiać pod choinką . A propos choinek i leśnictwa. Drewna jest 3,25 m3. Gdzie jest nasze pozostała 3 m3? W lesie, w lesie..... Okazało się, że reszta kasy wpłaconej czeka u leśniczego do obioru. Towaru jest mniej na fakturze. Czyli za dostarczenie 3,25 m3 zapłaciliśmy jak za przywóz obiecanych 6m3. Przy kolejnej dostawie (nie gwarantowanej wielkości jak widać ) trzeba będzie ponownie transport opłacić. Dla mnie zbyt wydumany system. Szkoda poszukam innego dostawcy. I już. Chociaż te numery z telefonami, sąsiadami i zgadywanka mi się podobały Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 14.06.2004 09:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2004 Z przygód „Wiedźma i kominy” poznałam dalszy przebieg zdarzeń : Pan Schiedl Doradca zafrasowany obejrzał wszystkie ciągi, policzył części, poczytał swoje zapiski w wiedźmińskim zeszycie i ze skruchą przyznał się do winy : - Zapisałem dwa ciągi wentylacyjne a liczbę elementów podałem na jeden. Innymi słowy trzeba domówić 21 brakujących wentylacyjnych kawałków. Ot i mamy kominowy półmetek. Wiedźma przezornie oczywiście zaraz zamówiła co trzeba. Jednak natura pobudzona do czynu z trudem daje się ugłaskać. Ech te niegdysiejsze przeloty na miotle, rysowanie kluczem po karoserii co bardziej opornym, pokazywanie niezapłaconych faktur telefonicznych i chrapliwym szeptem podawanie wiadomości przez domofon : proszę otworzyć skarbówka... Patrzała na uprzejmego pana i myślała: jakby móc mu zmniejszyć np. rozmiar obuwia na stopach ? Albo spowodować w najbliższym czasie by musiał zmieniać codziennie oponę, o różnych porach, za to niezawodnie 21 razy. Albo mała klątwa na krawat ? Czy zdejmie do jedzenia, obłoży folią, schowa do szafy , siądzie na nim, odwiesi na drugim końcu biura , kończy sie poplamieniem. Do zebrania pełnego Oczka... No bo w dokuczaniu nie należy przesadzać ......jeszcze tak myślę. Kolejny wydatek poza planem . W końcu to interes Wiedźmy prawidłowo wycenić i zamówić. Powinna się po prostu znać na budowie . Jak teraz patrzę na koszt gotowego systemu plus przygody Wiedźmy to zrobienie kominów powierzyłabym swojej ekipie. Bez 30 letniej gwarancji, bez odpornych wkładów ceramicznych, bez zniżki na ubezpieczeniu, bez pięciu tygodni czekania, bez zwiększania się kosztów, bez brakujących elementów które są poza standardem , bez serii telefonów które obejmowały mnie, pana Majstra, pan Materiały Budowlane, pana Schiedl Doradca , pana Dalsza Hurtownia realizująca zamówienia Schiedla na Poznań, seria zaliczona przez wszystkich w różnych konfiguracjach. Życia szkoda. Uwaga dla potomności: czytajcie Muratora! Czytajcie Forum! Czytajcie mój dziennik! Ciekawe kiedy dojadą zamówione części.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 14.06.2004 09:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2004 Uwaga : Odcinek pozbawiony zupełnie wątków budowlanych. Tylko dla miłośników mocnych wrażeń na poziomie wczesnoszkolnym .Mamy chwilę przerwy na budowie. Czekamy na szalowanie i zbrojenie schodów. Równocześnie zbliża się wielkimi krokami występ najmłodszego Klona. Kończy się rok szkolny i wydarzenie to jest czczone w rozmaity sposób. Jestem naprawdę ciekawa jak to wypadnie. Wychowawczyni prosiła już o rozmowy wstępne z dzieckiem i o klasyczny strój apelowy. Ponieważ ostatnim razem wyglądało to mniej więcej tak: Dzień Babci i Dziadka – przekładane terminy w przedszkolu zaowocowały brakiem babć na imprezie ,to choć mama musi się stawić. Oczywiście na styk zaspaliśmy. Gwoli uspokojenia sumienia krzyknęłam z kuchni: - załóż biała koszulkę , granatowe spodenki i bluzę! - Dobrze mamusiu. Starszy Klon odholował braciszka na zajęcia zdążył przed szkołą cofnąć się do domu: - Mama impreza o 13.00 - Dobrze, dobrze Nie dręczona żadnymi przeczuciami (gdzie ten sławetny matczyny instynkt ?? ) wpadłam na sale gimnastyczną za pięć trzynasta, ulokowałam się miedzy statecznymi jubilatami i czekam. Patrzę i oczom nie wierzę: wmaszerowuje cała grupa , ustawia się na scenie...pośrodku moja pociecha wysmarowana obiadem w białej koszulce od w-f starszego brata (6 lat różnicy!!! nie mówiąc o gabarytach) i w najpotworniejszych poprzecieranych w siateczkę granatowych leginsach. Wkoło rówieśnicy w muszkach, krawatach i portkach na kant. Różnica była ...hm widoczna. Przywołałam próbując owinąć go jakoś gustownie nadmiarem materiału , wygładzić te wypchane na kolankach i zadku portki. Pełna klęska, ale młody zadowolony z serduszkiem przypiętym z przodu podskakuje z emocji. Pan z kamerą starannie wszystko uwiecznia – jak dla mnie nie ma potrzeby już wiem , tego występu nie zapomnę. Chwila koncentracji dla małych artystów, wszyscy milkną , nieruchomieją , przygasa światło, widać światło kamerzysty , jeden ludzik wierci się okrutnie słychać szept pani Dyrektor: - Czemu tak skaczesz? - Bo mi się siusiak przykleił ! To przeszkadza! - Głośna wyrazista artykulacja... No teraz to już przeszedł do legendy przedszkola – pomyślałam, nagle uspokojona , nic więcej nie zdąży chyba zaprezentować... Grupa z przejęciem odśpiewała i odtańczyła pochwalne peany na cześć dziadków , ciasteczka i soczki zostały unicestwione .Dzieci zaczęły pławić się w chwale kiedy jeden z dziadków (zawsze jest jeden poczuwający się pan ) zabrał się do wygłaszanie stosownych podziękowań dla pani , dyrekcji oraz nadziei narodu. Rozpoczął tymi słowy: - Te małe gorące serduszka ku nam skierowane dziś.... znany już wszystkim przenikliwy głosik mojego synka: - Ja mam duże gorące serduszko! Starszy pan (co wprawa to wprawa ) twardo zaczyna od początku: - Te małe gorące serduszka ku nam skierowane dziś... - Ja mam duże gorące serduszko ! poszło o oktawę wyżej! - Te duże gorące serduszka ku nam skierowane dziś.... Po imprezie kamerzysta zbierał zapisy. Nie będę pamiętać jak się nazywam , gdzie zbudowaliśmy dom , ale ten występ mam wyryty .I za trzy dni czekam na kolejny.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 14.06.2004 12:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2004 Ech jak już chwale się potomstwem to moja ulubiona anegdota o Klonie średnim: Umorusane stworzonko wpada do domu , wypija kubeł picia i wiążąc wiecznie rozwiązane sznurówki i mówi: - mama przyjdzie ta nowa sąsiadka do ciebie. - O jak miło , zaprosiłeś ją? - Nieeee, wlałem jej synkowi..... Od tego czasu myślę, że większość dowcipów o sławnym Jasiu jest prawdziwa.... Dziwne uczucie kiedy forum było nieczynne. Nie jestem chyba uzależniona , całkiem sobie radzę bez możności konfrontacji, choć żałuje, że nie wymieniłam telefonów z innymi agentami D07. Miałam zagwozdkę ze schodami. Pan Cieśla proponuje lekkie rozsunięcie stopni , później ponoć łatwiej je obłożyć drewnem. Pan Drewniany mówi, że on potrafi każdą rzecz zrobić....I bądź tu mądry i pisz wiersze... Z drugiej strony to nie wygląda na ułatwienie pracy dla Cieśli więc może ma rację. Pan Majster starając się zapewnić ciągłość prac dla swojej ekipy chyba się przeorganizował : najpierw namówił mnie żebym marudziła panu Cieśli o szybsze zaszalowanie schodów bo on by je już mógł wylać. Cóż namówiłam więc gościa do współpracy, a tu pan Majster nosem kręci, tam robią tynki , ówdzie ścianki działowe, a tu mu zbrojenie schodów wypadło. Trudno, sam prosił. Ja proponowałam: jak mają wolne moce przerobowe to proszę zacząć taras. To będzie integralna część domu a jego zrobienie pozwoliłoby mi podsypać wkoło ziemię i powoli sadzenie zieloności w najbliższym otoczeniu. Dziś od 6.00 rano sześciu panów szalało wokół schodów. Pomyślałam sobie, troszkę przesadzają tylu ich do niewielkich schodów! Jakie zamieszanie robili! Radio , piła tarczowa, piła spalinowa , wszyscy klęli, gadali , wołali do siebie i tłukli młotkami. Straszliwy hałas. Do tych pór żyłam w przekonaniu że decybele w których trzymają mnie dzieci są maksymalnymi. A teraz zaraz wchodzi pan Majster zbroić schody, jutro je wyleją i skończy się chodzenie po drabinie !!!! Ram pam pam pam.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 15.06.2004 22:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2004 Schody systematycznie schną szamocąc się szturchane szlauchem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 16.06.2004 22:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2004 Dziś chodziłam po naszych własnych schodach Fajnie. Połaziłam po nich ze cztery razy ... Musiałam się podnieść na duchu : cały poranek spędziliśmy w banku. Podpisując trzydziestoletni cyrograf. Koszmarne uczucie . Czytaliśmy oboje umowę kredytową , znaleźliśmy tam dwa błędy . Jeden to brak zapewnienia / zdefiniowania ,że marża banku jest stała przez cały okres kredytowania oraz o rok wcześniejsza data rozpoczęcia spłaty całości kredytu... Poprawiono.... Czyli kochani potomni: Czytajcie umowy kredytowe , dokładnie bardzo. Poproście o możność zabrania do domu i spokojnego przeczytania. Macie do tego prawo – w końcu to długi związek ma być. Dobrze, że byliśmy tam oboje równocześnie, wspieranie wzajemne sporo daje, a każde wyłapało też jeden błąd. Super. Jesteśmy ekstra liga kredytowa. To czemu mam takiego doła? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 18.06.2004 21:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2004 Taa wsłuchałam się w siebie , miłe komentarze i koszmar kredytowy lekko zbladł. Pewnie wpływ ma konieczność zapłacenia za tydzień kolejnych rachunków, a kredyt będzie wtedy już uruchomiony... Dziś radio podało wzrost kursu franka szwajcarskiego pierwszy raz od czterech lat Mimo intensywnego namawiania przez kredytodawcę wzięliśmy jednak w złotówkach. Szkoda że nikt nie zrobił nam zdjęcia kiedy rano padł komunikat o zmianie kursu, ta ulga na twarzach...I to dzień po podpisaniu wszystkich papierów... Przykro mi na myśl o ludziach w odwrotnej sytuacji. Swoją drogą pan Bank namawiał nas na dwie duże transze, nie będzie trzeba opłacać inspektora bankowego, mniej biegania, środki zawsze pod ręką Hm kolega małżonek policzył ,że warto zapłacić 80zł za wizytę niż brać większą transzę i regulować odsetki. Jeszcze to przeliczymy, jednak wygląda na rację po naszej stronie . To budowanie wyostrza odrobinę uwagę. Aha mam wszystkie części do komina (podobno) ! Pan przyjechał bez HDS-u ale dzielnie sam rozpakował całość. Cieszę się . Po ostatnim takim doświadczeniu cienka byłam. Lada dzień też przyjedzie więźba. Co ciekawsze lepszą cenę dostaliśmy na drewno z mazurskiego tartaku z dowozem (organizuje pan Cieśla ) niż na miejscu. Dziwny jest ten świat.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 19.06.2004 22:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Czerwca 2004 Czas laby , chorowania i inne takie zbliża się ku końcowi, nadchodzi ....dach. Ach! Pan Cieśla ma za sobą schody, a nadal robi dobre wrażenie. Nietypowo tak jakoś. Wprawdzie pierwotne szalowanie z materiałem wycenił na 1400zł, jednak wykorzystał większość naszych desek ( szalunkowych ), palety bezzwrotne tak wiec policzył za robociznę i dokupiony materiał 740 zł. Miła bardzo obniżka. Jednak chyba nie wykazaliśmy się dostatecznym entuzjazmem ( padnie na dziób to było stadium w jakim się z nim rozliczaliśmy ), wiec obiecałam sobie przyłożyć się do wyrażania uznania za oszczędności i dokonania przy najbliższej okazji... No i skucha. Pan Cieśla dzwoni dumny i blady, że znalazł drugi punkt na obniżenie kosztów dachu,, łaty i kontr łaty zamówił bez konsultacji w tartaku...i co ja na to? (Pierwotnie proponował z hurtowni pokryć dachowych ) A ja z kompletnym brakiem taktu wypaliłam w słuchawkę zgodnie z prawdą : przecież pana sama o to prosiłam przy zamawianiu więźby !! Co mi szkodziło podziękować za troskę ? Pożałowałam radości człowiekowi- fuj egoizm i tyle. A jest naprawdę nam życzliwy. Bez żadnych cyrków przyjrzał się przepisom 22 i 7 % , pogadał z księgową i dostaniemy wszelkie akcesoria dachowe z 7% podatkiem- jako usługę z materiałem. Czyli jak byśmy nie patrzyli 15% kwoty dachu nie opuści naszego konta. Pozostali panowie wzbraniali się przyjrzeć się nawet tym przepisom... PS. No występ Klonika za nami. W bogatym programie przedszkolnym nasza grupa odtańczyła poloneza. To najdziwniejszy taniec jaki widziałam, żadne dziecko z ugięciem nie trafiało w rytm , ale wszystkie przejścia zrobili bezbłędnie. Ciekawe czy umiem tańczyć jeszcze poloneza... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 23.06.2004 20:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2004 Na specjalne zamówienie w albumie mamy nowe zdjęcia Schody i to co ocalało z wiatrołapu po akcji cięcie ścian jeszcze na etapie projektu. Dla wtajemniczonych agentów 07 to zniknie jeszcze ściana widoczna na lewo od wejścia. Za nią czają się schody i chcemy zostawić sobie bardziej otwartą przestrzeń. Jutro przyjeżdża więźba!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 25.06.2004 11:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2004 Przez okropnie denerwujące dziesięć dni prawie nic się nie działo. Dumałam co można zrobić i przyszło.........czekać. Ekipa działa na innej budowie , a w mazurskich lasach drewno się ścina, się wiezie , się rżnie... Czekając, namiętnie szukam normalnego elektryka . Jednego w miarę zwykłego znalazłam. Jednak zwracanie się per „Drogi” Panie jest na dłuższą metę meczące, jednak po zapowiadanym rachunku może mi tak zostać do końca życia. Nadal przyjmuję oferty na naszego Instalatora do ogrzewania i chyba nowego pana Wykończeniówka. Po wielu uzgodnieniach ,naciskach , przymiarkach itd. dostałam wycenę od Nidy gips po kafelki poprzez gipsowanie, szpachlowanie , ocieplanie, okładanie klinkierem . DUŻO. Zdecydowanie zbyt spora sumka. Oczywiście zaczynam serię rozmów z ludźmi na naszym terenie... Jednak wolę nie myśleć o budżecie domu jeśli oferta nr jeden okaże się dobra.... No dobra proszę szanownej wycieczki : jak państwo zauważyli na oglądanym terenie zaszły zmiany. Uroczy prosty budyneczek po lewej to garaż, rozmiarami przypomina młodego słonia i mimo iż jest martwa naturą to jest równie niesforny. Idąc dalej prosto mijamy górę ciemnawego piachu na którym wytrwale rosną wszelkie okoliczne zielska. Nosi aktualnie dumną nazwę alpinarium... dawniej humus spod domu. Jeden z drobnych celi życiowych rozwieść toto na taczkach..... Jak widać hałaśliwa ekipa pana Cieśli szaleje , zmieniając krajobraz z minuty na minutę. Jeszcze rano był stos drewna, po dwóch godzinach był stos nacinanego drewna, po kolejnych dwóch stos odpadków i początki pokrycia dachu, chyba się kopnę na działeczkę zrobić fotkę. do zobaczenia wieczorkiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 29.06.2004 11:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Czerwca 2004 Panowie zaskoczyli mnie WIECHĄ nie wiem jak , ale pomyliłam dni i sądziłam, ze mam troszkę czasu ... Wracam z poszukiwania klinkieru, a tu sobie dumnie powiewa wieniec, aaaaaaaaaa. No fajnie , wszystko zamknięte, przyszło przełożyć wiechę na dziś. Wykombinowałam sobie tak: skoczę po kurczaki z rożna + piwko . No tylko zapomniałam ,iż mieszkam na zadupiu . I tak inwestorski poczęstunek to: piwo i czekolada Milka. Tyż piknie . W każdym razie byli odrobinę zaskoczeni. Praca z ekipą Cieśli układa się mało płynie. Podpisaliśmy umowę, a tam stoi jak byk : zapłacimy po wpisie do dziennika przez Kierownika budowy . Wpis ma oczywiście być zatwierdzający wykonaną pracę. Pan Cieśla czeka na kasę , a pani KB zarządziła przesunięcie jednej krokwi, za blisko komina jest. Jutro poprawka, jak zaliczą będziem się liczyć. Z drugiej strony pani użyczająca prądu przyszła naskarżyć na panów od więźby. Nie czekając na jej przyjazd wleźli do środka (hm to się nazywa włamanie ) włączyli sobie sami fazę i jeszcze jej pyskowali. Oj wściekłam się i chciałam zaraz inwestować w telefon do nich, ale kolega małżonek uspokoił : pani Prądowa już sobie z nimi porozmawiała. Jednak tez sobie podyskutujemy o niszczeniu stosunków dobrosąsiedzkich... Oj jutro o 6.15 przekładanie krokwi . Dziś pobiłam rekord telefonów monotematycznych: rozmawiałam z ośmioma elektrykami! Mam teraz pełen przegląd: jeden pan ma dobrą cenę, ale nie robi pomiarów końcowych, drugi pracuje z dwoma osobami cena mniej atrakcyjna, trzeci świetnie mówi cena koszmar, czwarty cena + uprawnienia pracuje sam, piąty ekstra cena (szara strefa) ale nie ma pieczątek i tak stale... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 30.06.2004 20:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2004 Biedniutki mój ogródek , połowa wykoszona połowa tonie w rozszalałej zieloności piołunu, maków, ostów , dzikich fiołków , niezapominajek, dzikiego tytoniu , lebiody tak wielkiej ze mogłaby startować w konkursach dla młodych chwastów. Po urlopie wykoszę , wypielę i wysprzątam z dziwnych porozrzucanych resztek materiałowych. Teraz za to wracam w normalne tryby : - pan Cieśla zgłosił się na poprawki i przeprowadził je ze swoimi chłopakami w imponującym tempie- ale był zły!!! No ja tez o 5.45 nie byłam zachwycona. Ale byłam .... na miejscu. - Pan Majster uświadomił mi że musze oddać panu Materiały Budowlane naddatek elementów wentylacyjnych ! Serio. Po tym kominowym cyrku to widocznie jeszcze nie koniec. Wolę o tym nie myśleć. Końcówka komina jest z klinkieru. - Ekipa Cieśli czeka na zapłatę, ja na wpis KB, a tu mi szef od dachowej roboty zaczyna napomykać o konieczności zapłacenia dziś za wszystkie potrzebne jeszcze elementy dekarskie!! Nie mieszkamy w Warszawie tu trzeba dzień wcześniej powiadomić bank to sprowadzą kasę , a tak to zapomnij ... - Pan Majster wzywa na budowę, brakuje mu precyzyjnie wyliczonych cegieł klinkierowych i zaprawy – staram się nie denerwować- poznaję go coraz lepiej jak chce przyjazdu to oznacza po prostu „podziw” jak potrzebuje materiału to mówi zupełnie inaczej. Dobra jadę. Zatkało mnie, kominy no super. W niemym podziwie wysłuchałam historii wyszukiwania pełnych cegieł do podmurówki (osobiście je składałam w jednym miejscu bo wkurzało mnie ich rozwłóczenie po działce) , oraz jak musieli kombinować nad niedostatkiem zaprawy do klinkieru. Sprawa miała szczęśliwy finał, ale dreszcze emocji były, zwłaszcza u mnie : widziałam w trakcie opowieści tego z murarzy , który ma lęk wysokości jak z twarzą lekko zieloną wyrównywał zaprawę. Oczywiście cały czas byłam pod telefonem i mogłam im dostarczyć każdy potrzebny element.... Ewidentnie chodziło o zachwyt. Swoją drogą przyjrzałam się krokwi budzącej zastrzeżenia pani Kierownik , hm po mojemu to mogło tak zostać. Konkretnie ten komin klinkier ma tylko na górze bez obmurowania od podstawy - to po co było zmieniać, poszerzać odległości ? Podczas wieczorku zapoznawczego z panem Dekarzem, pan Cieśla zsiniał jak zobaczył bezsens swojego porannego działania. Pan Dekarz ma wchodzić na budowę w czwartek – piątek. Dobrze. Nasz dach w tej chwili jest szalenie rozczłonkowanym tworem. Nie z natury jeno z wyboru. Dachówki u nas na placu, rynny u pana Cieśli w garażu, okna w hurtowni, pozostałe elementy u pana Dekarza. A to prosty dwuspadowy typ, aż strach pomyśleć co by się działo przy czterospadowym dachu. Zabrakłoby nam możliwości lokalowych. Troszkę żal , zniknie przestrzeń nad głową , przepływające chmury cała ta błękitność i białość dotychczasowego „zadaszenia”. Uwaga dla potomnych: robiąc kominy systemowe wiedźcie iż są cztery możliwości wykończenia : a) cegła klinkierowa b) płytka klinkierowa (mrozo i żaro odporne i takie same kleje ) c) tynk (mrozo i żaro odporny) d) goły szary element. W wypadku a) nie potrzebujecie tylu końcowych elementów....Czujecie bluesa? No właśnie, ale .... przy rozwiązaniach b) i c) poproście o pisemną gwarancję na wykonawstwo okładziny komina , lubi odpadać. Mi nikt tego nie chciał dac wiec jest odpowiedź a). I to by było na tyle... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 01.07.2004 22:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2004 W życiu każdego inwestora przychodzi moment kiedy kończą się uśmiechy i trzeba iść się rozliczyć. I to był właśnie ten dzień. Należało stanąć twarzą wobec rozrosłych się należności, przejrzeć rachunki i w drogę. Efekt ?Wszystko uregulowane, a ja nucę fałszując smutne pieśni... Z drugiej strony co by mi się cisnęło na usta, gdyby przyszło pokolędować po wszystkich z wiadomością o spóźnieniu płatności? Hę ? Zahaczyłam o kantorek pana Materiały Budowlane i jakoś przeszło mi przez gardło: - zostały mi elementy od kominów - Czekałam na reakcję. Wiecie ten gość ma klasę! Patrzył na mnie długo, lekko poróżowiał, a na czole pokazał się obrazek gilotyny ze mną w roli głównej. - I chciałabym panu te części oddać, mam też nadmiar garów stropowych- no powoli doszedł do siebie. I złego słowa mi nie powiedział. - Z wentylacyjnymi to nie będzie problemu gorzej z pozostałymi częściami. Teraz czekam , co z tym fantem da się zrobić.... I szykuję się do drugiej tury organizacyjnej, oj urlop się przyda. .. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 21.07.2004 23:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2004 No urlop to ekstra wynalazek. Fajnie mieć wolne, można poszlajać się z rodziną , poparzyć lekko od słońca, wymoczyć w wodzie, nakarmić komary, odpocząć od budowy. I prawie się udało. No właściwie udało się całkowicie. Z małymi wyjątkami : Wyskoczyliśmy poza granice RP , co szalenie podraża kontakty telefonicznie stąd tempo wymiany smsów było momentami imponujące. Na straży budowy zostawiliśmy panią KB i zaprzyjaźnionego sąsiada, który bardzo życzliwe kibicuje . Jeszcze wyjeżdżając mijamy działkę zezując na teren z dalszej drogi, a tam ani śladu życia . Nie zdzierżyłam szybko ostatni „tani” telefonik do głównego wykonawcy: - Gdzie te chłopy? No gdzie? - Spokojnie zdążymy. Pani przejechała obok, a oni w budynku śniadanko jedzą. - Aha stąd nie było nic widać? - Oki troszkę odetchnęliśmy i hajda w drogę Po dwóch dniach (sms) : - Leszku czy na budowie coś się dzieje? - Na razie robią folię i nabijają łaty i kontr łaty – Opalamy się i kąpiemy z oddaniem. Najmłodszy Klon stylowo obił sobie dziób, ma guza na nosie i ranę jakby dostał kastetem. Sms: - Nic się na budowie nie dzieje. - Nic się nie dzieje . – Kąpiemy się , nurkujemy , zużywamy tony mleczka z filtrem. Klon średni bez powodzenia przeszedł próbę złamania nogi. Tylko obita. Cała rodzina na obiad dostała ośmiornice, najmniejszy ludź płonie entuzjazmem do nowego smaku. - Na budowie nic się nie dzieje (cholera jasna) Aaaaa no dobrze telefon do pana Dekarza: - Bo pani wie, czekamy na windę do wciągania dachówek , ludzi szkoda. - A kiedy się będziecie wciągać ? - We wtorek. Sms wtorkowy: - Macie na dachu dachówki ! - Miód na moją zbolałą duszę. Pisz więcej smsów co u nas się dzieje bo ja tu tylko o dachu myślę – Nocne spacery deptakiem kiedy spada temperatura , Klon najstarszy zbyt oszczędzał na smarowidłach , może pluskać się tylko w koszulce coby plecy słońca nie widziały. Połowa urlopu za nami Sms : - Z bólem serca donoszę o braku jakichkolwiek ruchów na waszej budowie. - Panie Dekarzu jakże ja mam wypoczywać kiedy to wy się tym zajmujecie, przez was tkwię na dachu - myślami! - Pani Ewo, cały czas praca wre. Pani znajomy widocznie po pracy jeździ to nas nie zobaczył. - Panie Dekarzu, on ma klucze na działkę to efektów nie widział. My wracamy w niedzielę. – Klon Ojciec głuchnie z lewej strony i chcąc zmonopolizować uwagę rodziny podejmuje próby rozwinięcia tego w profesjonalne zapalenie ucha. Nie traci jednak hartu i w chwilach wolnych od bólu wygrzewa się na balkonie z widokiem na przepiękne morze oraz nurkujące potomstwo. Przemyślenia: po co się tak tym dachem denerwuję ? Umowę przytomnie podpisałam, termin jest, kary za spóźnienie są, podkreślenie, że wypłata po wpisie do dziennika budowy dopiero. Weź dziewczyno na luz , miast rano patrzeć na sąsiedni dach spróbuj patrzeć na morską ton. Jesteś na wakacjach. Sms: - Wreszcie ruchy widać i efekty. Siedzą na dachu i kładą dachówkę przy dachówce. I w tym duchu szalały wiadomości w powietrzu gdzie jednak 80% sprowadzała się do informacji o zerowym postępie prac. Zaczynam odczuwać skrępowanie moim imponującym stanem zdrowia. To myślenie o zadaszeniu w połączeniu ze słońcem, bryzą morska, spacerami i tak kiczowatymi zachodami słońca ,że zatyka dech w piersiach dało efekt zrumienienia i zahartowania. Hm to chyba dobrze. Czas nam wracać w pielesze domowe. Prócz budowlanych smsów dostajemy alarmujące wieści o pogodzie w Polsce. Oj mamy z temperatur 30-35 st C wpaść w objęcia deszczy i ciepła o połowę mniejszego. Nic to wracamy na naszą budowę J Pierwszy skok Czechy, spanie, Polska. Można by sądzić, że urodzili się wszyscy w drodze czy co? Dzieci konkursowo znoszą przemieszczanie się, wkurza ich tylko najmłodsze ogniwo, jak śpi to pokłada się na rodzeństwie obijając ich gdzie bądź twardą łepetyną na zakrętach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 27.07.2004 14:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2004 Tak to prawda zaraz po rozpakowaniu juków podróżnych , sycząc i lekko stękając skoczyliśmy na budowę. Czujemy ogromne rozczarowanie, połowa garażu i 2/3 domu szczyci się celtycką Brassa . Brakuje gąsiorów, rynien, za to na całym terenie niewiarygodnie brudno. Dosłownie wszędzie leżą śmieci. Nie wytrzymałam zaczynam zbierać. Koło domu śmierdzi choć jest sławojka, chwasty po pas (no akurat to, to nie ich wina ), porozrzucane wszędzie kawałki dachówek, połamanych i popękanych też sporo, deski, obrzynki, kawałki drewna z powbijanymi gwoździami są na każdym kroku. Wściekli i przygnębieni idziemy spać. Skoro świt kosa w dłoń, woda, przekąska, krzesełka, grabie, worki na śmieci. Czeka nas jeszcze jedna niespodzianka , zepsuta pompa. W dodatku ktoś naprawiał na siłę , widać ślady potężnych uderzeń młotem . Fajnie, nowa abisynka kosztuje przeszło 500zł. Kombinuje przez cała niedzielę jak uzyskać zeznanie który mądry to zrobił, hm arbitralnie potrącić za nową pompę z wypłaty, w umowie nie ma nic o psuciu urządzeń nie związanych z budową? Postanawiam przespać problem, bo jak na gorąco powiem panu Dekarzowi co myślę o ekipie to na pewno przyjaciela w nim nie zyskam. Troszkę wściekłość łagodzi pani KB- gratuluje dobrej roboty dekarskiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 27.07.2004 15:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2004 „Ach jak nie lubię poniedziałku”: Przespaliśmy poranne wstanie do pracy, budzi nas telefon pana Majstra : bardzo prosi o ostatnią ratę należności, mąż musi przebukować bilet na następny lot, w skrzynce około 20 wezwań do odbioru poleconych, wysypały mi się na nogi bardzo dramatycznie to wyglądało, na poczcie kolejka z lat osiemdziesiątych , w banku panie głośno wypytują mnie o urlop - faktycznie odcinam się kolorystycznie od reszty postojowych, pan Dyrektor (ten od kredytu patrzy na mnie bardzo, bardzo podejrzliwe), a na samym końcu kasowego ogonka ustawia się pani ze szczeniaczkiem ratlerkiem na dłoni. Zwierzątko litościwie odciąga uwagę ode mnie zaczynając bojowo się głosić: hau , hau ....Stojąca przy matczynej kiecce dziewczynka z najwyższym zdumieniem w głosie woła : Mamusiu zobacz myszka szczeka !! Oj ............. W zdecydowanie lepszym nastroju jadę na działkę, gdzie na widok zwiększenia się bałaganu i panów dekarzy z mojej dyplomatycznej przygotowanej przemowy nie ostaje się nic. Uczęstowałam ich mniej więcej tak: - Witam, jest szef ? - Nie ma , on tak jutro , pojutrze wejdzie zerknąć jak nam idzie. - O szkoda bo ma do was dwie sprawy i to jemu chciałam zwalić to na głowę, a tak to uraczę panów wszystkich. Pierwsza sprawa to (tu odwracam się żeby wskazać pompę i widzę moją abisynke rozkręcona na części pierwsze ) właśnie sprawa pompy, druga to czemu zostawiacie po sobie taki chlew? Chcecie mieć więcej dziur w du... czy wywietrzniki w nogach? Nie mogłam tu przez weekend dzieci wpuścić, bo wszędzie walają się kawałki drewna z gwoździami! Brudno, śmierdzi! Wyzbierałam osiem worów śmieci! Proszę z tym zrobić porządek. Nie chcę ,żeby komu się coś tu stało , macie zejść z budowy cali i zdrowi, krew, wyjmowanie gwoździ wcale mnie nie bawią. ? - A bo z tą pompą to jak z samochodem chodziła , chodziła i zepsuła się. Rozumie pani? - No rozumiem, ale nawet wtedy nie walę młotem w silnik. - Kiedy panowie kończą bo następna ekipa czeka? - Już mogą wchodzić, nam nie przeszkadzają, mogą sobie robić. - No nie za bardzo mogą, bo jak jedna ekipa wejdzie to druga schodzi, żeby kwasów nie było, kto co zepsuł, zostawił, zamknął lub otworzył. - My skończymy tak na koniec tygodnia.......... No i wreszcie sobie poszli, robota odebrana, teren wysprzątany. Po drobnych negocjacjach cenowo- czasowych z panem Majstrem „moja” ekipa murarska robi ścianki działowe. Ależ się domek zrobił hm mało przestronny.... na szczęście nadal nam się podoba Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 31.07.2004 21:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2004 Dziś to poczułam się jak prawdziwy wyzyskiwacz !! Pojawiam się na budowie, a tu prócz ekipy murarskiej dwa cieniutkie szparagi ryją pracowicie rów w naszej gliniastej dziedzinie. To hm hm podwykonawcy pana Elektryka. Jego młodszy brat z kolegą. Przywitałam się grzecznie i poszłam podziwiać pracę murarzy. Serio zachwyca mnie jak w ich rękach rośnie nasz dom, podziały w środku , a z czasem otoczenie taras zrobią , płot w klinkierze... Z początku mało bawił mnie ulubiony dowcip pana Majstra : świat stworzył pan Bóg, resztę ...murarze. Teraz jestem skłonna przyznać rację. Trzy dni chłopaki kopali równo, do nich dołączyli następni dwaj panowie z łopatami ...Ci z kolei to fachmani od kanalizy. Starannie zepsuli ubite podłoże w połowie domu. Mamy w w środeczku kurek z wodą. Każde z nas z przyjemnością odkręciło kran choć ociupinkę. Dla odmiany w przeciągu tygodnia wejdzie też gazownia i będą robić nam wykopki. Ot taki skopany tydzień. Teraz widać ,że to spory kawałek ziemi, koszt prac ziemnych rośnie lawinowo. Buuuuuu Ostatnie podsumowanie wygląda tak: - Rozliczony i zapłacony dach z obróbkami i rynnami - Rozliczona i uregulowana praca murarska - Pierwsza rata za hydraulikę i ślepa kanaliza - Rozprowadzenie kabli po działce, ukończone - Zaplanowanie łazienki (kuchni w 80% też) ukończone Taaa troszkę prace ruszyły na przód. Czekam z utęsknieniem na tynki. Tak by się już przydały (za dwa dni elektryka w domu zacznie powstawać) a ekipa tworzy komuś innemu ograniczenia przestrzeni. Już mi ich brakuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 01.08.2004 20:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2004 Mam za sobą dość frapujące doświadczenie . Dwa tygodnie dzwoniłam do pani Ogrzewanie. Smsa nie dało się wysłać, telefon informował że mam to zrobić później. Tak jakby miała przepełniona skrzynkę . To w sumie zdecydowało już na 100% o konieczności zmiany wykonawcy. Pomyślałam sobie co mi po fachowcach których nie mogę umówić na pracę ? Z poproszonych o wycenę firm wybraliśmy więc miejscowych panów. Obejrzałam wcześniej ich wyprowadzenia wodne w sąsiednim domu , były przyzwoite. No i kosztorys za materiały i robociznę całkiem normalne. Mieli dla nas czas, to że chcemy wprowadzać się w grudniu zmobilizowało ich do działania – znaczy się klient perspektywiczny . Oby nam się dalej tak ułożyła współpraca. Zaraz po tym jak zamknęliśmy pierwszy etap (pod posadzkową kanalizę) dzwoni pani Ogrzewanie. I tłumaczy mi zawile ,że nie może się do mnie dodzwonić- osłupiałam- mamy trzy telefony. Jeden domowy z sekretarką i młodzieżą zapisującą wiadomości , następny ma mąż który odbiera i oddzwania , kolejny jest ze mną włączony przez 24 godziny !!!! Miała wszystkie namiary. Zresztą jako dowód służyło to że rozmawiamy!! Pani zwala winę na mnie, tak niby dzwoniłam żeby się nie dodzwonić... Poza tym o jednego klienta jej nie chodzi, oni mają pełno zleceń , no i dobra jak nie chcemy to nie. Zirytowałam się bardzo jednak postarałam się załagodzić nasz spór wychodząc z założenia : jeszcze może być i tak że do nich w pokorze powrócę. Nigdy nic nie wiadomo /Puchatek/ Tłumaczę, przekonuję , rozstałyśmy się we względnej zgodzie. Podumawszy jednak dla uspokojenia sumienia (bądź co bądź prawie byliśmy „po słowie”) dzwonię jeszcze raz do kobity. Zajęte. Dzwonie z domowego. Zajęte. I tak do końca dnia... No może i kiedyś będę musiała do nich zwrócić się o pomoc, ale jak? Sygnalizacją dymną, telepatycznie, listownie ? Tylko powstało pytanie jak nam się udało wcześnie z nią nawiązać kontakt? Sprawa znika w pomroce dziejów.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 01.08.2004 20:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2004 Panowie Elektryczni : Wiele rozmów, każdy telefon odebrany, połowa spotkań z różnymi ludźmi z tej branży nie doszła do skutku, a tu czas robić podłączenie, podstemplować umowę z Enea... Na naszym terenie występuje dużo prądowych przedstawicieli , pewnie jaka szkołą jest na trasie dojazdowej bo nadzwyczaj sporo ich. Ceny kształtują się miedzy 18-40 zł za punkt, z tym, każdy te tajemnicze punkty liczy inaczej. Hm przydałoby się w Muratorze zdefiniowanie co to ma być ten punkt elektryczny i czy to normalne by za założenie „siły” trzeba było brać potrójną stawkę ? W każdym razie na placu boju zostały dwie firmy. Ceny podobne. Powędrowałam z problem do pana Majstra: - po kim woli pan tynki kłaść po panu Pe czy po panu Ka ? - No generalnie to po panu Ka - staranniej robią. No i problem z głowy Do dalszych rozmów zaprosiłam pana Elektryka Ka . Podliczyliśmy punkty , gniazdka, oczekiwania i inne takie, przygotował wycenę. No cóż wolałabym niższą...Troszkę stargowałam. Ot tak dla zasady zawsze próbuję . Poprosiłam o dzień do namysłu i dzwonie do gościa wieczorkiem by ustalić terminy wejść, wyjść itd. Teraz mniej przyjemna cześć trzeba obdzwonić panów którzy nie będą już brani pod uwagę. A tu telefonik brzęczy : jeden z elektryków proszonych wcześniej . Mąż wziął na siebie rozmowę. Jednak akurat ten odrzucony wart jest opisania. Miał przystępną cenę , dobrą autoreklamę i nie najgorszą prasówkę wśród wypytywanych . Poprosiłam pana na budowę by mógł wymierzyć, zerknąć, przygotować kosztorys, podpowiedzieć Inwestorce gdzie zapomniała o gniazdka , a gdzie o świetle ...Oto jak udało mu się w ciągu kwadransa przekreślić wszystkie pozytywne opinie z jakimi przyszedł: Obejrzeliśmy dom . Akurat była postawiona więźba nota bene ze zwiększonymi krokwiami . Pan siada na poddaszu , wydmuchując kłęby dymu i wygłasza opinię – cytuję - osoby wrażliwe językowe proszone są o opuszczenie poniższej wypowiedzi: - Kto to kurwa robił ? (kłąb dymu w moją stronę) No spierdolili pani tą więźbę totalnie. (uśmiech z lekką satysfakcją zza sinej zasłony) Co ma tu przyjść ? Dachówka? Pani wie jaki na to ciężar przyjdzie ? To kurwa będzie się giąć, ja bym nie zapłacił.... Później skrytykował w tym duchu jakość ścian , pokręcił głową nad stropem i wyraził dogłębne rozczarowanie, iż to nie zaraz natychmiast ta elektryczność potrzebna. Wycenę zrobił od ręki (co ciekawsze bez omówienia naszych potrzeb) 6000 zł + koszt koparki (ok. 140zł) + koszt pieczątki dla Enea, którą przystawi kolega (500zł) + koszt za pomiar końcowy napięcia (350zł), bo on to jest elektryk , ale nie ma firmy otworzonej. No mówię wam poezja śpiewana Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ori_noko 01.08.2004 21:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2004 Jako znaczne osiągnięcie organizacyjne powinnam odnotować nakłonienie pana Materiały Budowlane do odebrania (czynność dokonana) pozostałości materiałowych. U nich już tylko trochę rzeczy do nabycia nam zostało styropian, może tynki zewnętrzne , wata do ocieplenia dachu... Jednak na działce zalegały gary stropowe, trochę wentylacji, masa palet zwrotnych za które każdorazowo kaucja była policzona, suma sumarum na moje oko to jakieś sześćset złotych. Chętnie je odzyskam Rowy elektryczne wykopane, napełnione , zasypane. Woda w domu, kanaliza tyż. Teraz rozprowadzenie ciepła z kominka, kable w domu, odkurzacz i żeby pan Majster miał dzień wolny, a za chwilę jeszcze osiem dni dla mnie . Wtedy zgra się wszystko. Potrzebuję łutu szczęścia więc jak większość budujących zwracam się do forumowiczów z apelem : Trzymajcie kciuki i kto co ma pod ręką... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.