patysiaSasasa 02.05.2013 08:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2013 Aniu! czy jest szansa żebys mi podała wymiary sciany(szerokośc) na której stoi ta fajna biała witrynka(miedzy oknami) i szerokośc sciany na ktorej jest ten bufecik(mial tam zawisnac nad nim telewizor)- czy doszło to do skutku? bo jakoś zdjęć się dopatrzyć nie mogę. Pozdrawiakm, wdzięczna bedę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
martaibartek 02.05.2013 16:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2013 Aniu co u was? jak dzieciaki?Pozdrawiam cieplutko!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Olszynka 18.05.2013 20:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2013 Puk, puk, Aniu. Wszystko dobrze?Pozdrawiam serdecznie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ane3ka1 28.05.2013 12:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Maja 2013 Przepraszam, że nie odpisuję. Patysiu, nie umiem się zmobilizować do pomierzenia ścian. Telewizor wisi, ponad 2 lata, kiedyś pokazywałam, ale żadna przyjemność oglądać u kogoś telewizor. Martuś, Ty wszystko wiesz co u mnie Olszynko - prawie dobrze. Mamy trochę problemów wychowawczych ze Stasiem, ale to temat długi jak rzeka... A Magdalena okazała się drugim mlecznym alergikiem, więc czeka mnie długa przeprawa z NFZ-tem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Olszynka 04.06.2013 18:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Czerwca 2013 Aniu, jak udał się chrzest Magdalenki? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
martaibartek 05.06.2013 11:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 Aniu nie zaniedbuj nas Ściskam serdecznie!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ane3ka1 05.06.2013 14:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 Olszynko, jak miałaś informację z pierwszej ręki, trzeba było przyjść Chrzest w deszczu, ale atmosfera fajna. Na chrzcie nie było kilku osób z rodziny, z którymi stosunki są formalne i bardzo napięte, więc od razu było przyjemniej Przynajmniej ja się swobodniej czułam, bo byli i tacy, co chyba weselsi na pogrzebach bywają. Ale takie życie - nikomu się nie dogodzi. Magdalenka była bardzo spokojna. Jak tylko będę miała jakieś zdjęcia to wrzucę. Martuś, ja zaniedbuję siebie, a gdzie tam forum Do mnie już nikt nie zagląda, bo i po co - nic tu się nie dzieje, a ja nie mam kiedy chodzić po wątkach forumowych i czytać co u Was. Z trudem znajduję czas na podstawowe czynności. Ostatnio bardzo mnie dręczy stan Stanisława. Z każdym dniem jest coraz gorzej. Nazywają to niby buntem dwulatka, ale ja w to nie wierzę. Moim zdaniem to jest rodzaj wychowania. Na zbyt wiele mu się pozwalało, może zbyt wiele uwagi, nadopiekuńczość a teraz ponosimy konsekwencje. Pogłębił się stan lęków separacyjnych, ale nie w odniesieniu do mnie. Jeśli chodzi o mnie to jestem wypraszana, kopana, są zatrzaskiwane za mną drzwi a gdy się pytam czy Staś mnie kocha to zaprzecza. Cóż... pewnie muszę winić siebie. Lęki dotyczą ojca. Gdy tylko się pojawi Staś dostaje opętania. Bez przerwy "tatuje". Sam nie wie czego chce od ojca, bo nawet gdy jest na rękach to tatuje. Mamy problemy z zasypianiem. W ciągu dnia bywa różnie, najgorzej jest wieczorem. Czasem trzeba siedzieć 1,5 godziny. Siedzi tata, bo ja nie mam prawa bytu. Ale ponieważ to tata usypia, trwa to tak długo. Jest wszystko - czytanie bajek, śpiewanie... co tylko rodzic może wymyśleć. Ale tata nie może ruszyć się z krzesła, musi siedzieć do czasu aż Staś zaśnie. A on bardzo nie chce. Gdy tylko się ruszy, podnoszony jest wrzask. Tak straszny jak przy zarzynanej świni (przepraszam, za obrazowość). Nie da się Stasia przetrzymać, bo wpada w histerię, zanosi się i traci oddech. Nie ma mowy o bajce i wyjściu z pokoju. Jest to tym bardziej męczące, że Staś chodzi spać późno, wiec zanim zaśnie robi się 22.30, 23. Dla siebie nie mamy już kompletnie czasu. Czasem nawet w ciągu dnia nie rozmawiamy, bo się nie da. Wieczorem myśli się tylko o tym, żeby zasnąć. Druga sprawa to nocnik. Stasiu bardzo dużo rozumie i wie co i jak. Temat nocnika jest omijany. Potrafi przetrzymać do czasu kiedy nie założy mu się pieluchy. Siedzi na nocniku 20 min. - nic, założy się pieluchę i nawali. Otwarcie mówi, że nie będzie siadał na nocnik. Ponadto jest niemiłosiernie złośliwy, w szczególności w stosunku do mnie. Niedawno w prezencie dostałam komplet kuchenny. Stanisław zabrał się za solniczkę. Proszę - nie rusz, nie liż tego. Bezskutecznie. Więc poszłam w jego stronę. A on w złości zaczął tłuc solniczką w parapet. Solniczka szklana, parapet kamienny, więc wszystko poszło w drobny mak. Szczęście, że nie wbił sobie szkła do ręki. Nie wiem, czy wszystkie dzieci tak mają. Popadam w coraz większą depresję. Magdalena jest zepchnięta w kąt. Czasem zapomina się, że jest... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Milena7770 05.06.2013 17:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 Aniu nie martw się, ani nie obwiniaj. To nie wychowanie, to faktycznie wygląda mi na bunt 2 -latka, który dodatkowo w pakiecie dostał młodszą siostrę. Gdyby Ci ja opisała, co moja córka wyprawiała jak miała 2-2,5 roku. Pewne scenki mamy nagrane, kiedyś kazała to schować, nie wierzyła, że tak się zachowywała - dziś ma 8 lat !!! Wieczorem zasypianie było podobne, wołała nas po kolei, mnie, męża, czasem dociągała do 23. Była bardzo przywiązana właśnie do taty i dwa razy w tyg, tata wieczorem musiał wyjść, a ona zostać tylko ze mną. Było kładzenie się podłodze, wycie aż do utarty głosu, raz chciałam ją podnieść z tej podłogi, a była taka sztywna i mi tak głową przywaliła w zęby, że o mało ich nie straciłam. Po czym nastąpiło powstanie z podłogi i rozbieg do kuchni i walnięcie głową w lodówkę. Darła się z całej siły tatusiaaaaaaaa aż straciła siły i głos i zasnęła często w ubraniu na dywanie. Do tego miała problemy z wypróżnianiem, leżało to w jej psychice także ja miałam dość. A wcześniej była słodkim, niewymagającym bobaskiem. No ale to wszystko było na szczęście chwilowe, trwało już nie wiem dokładnie ile, wtedy wydawało mi się, że wieki.Dziś jest cudowną dziewczynką, córeczką mamusi i ma raczej spokojny charakter. Także to minie, ale co przejdziesz to Twoje.Ale nie szukaj winy w sobie, bo jak każda matka chcesz przecież najlepeiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ida2 05.06.2013 17:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 Aniu wydaje mi się, że Stasiu jest ewidentnie zazdrosny o siostrę Ty jesteś Bee, bo się nią zajmujesz i dlatego próbuję skupić całą uwagę taty na sobie! Rad CI nie udzielę, bo się na tym nie znam, a i różnica wieku u nas znacznie większa, ale Trzymam mocno KCiuki, by sytuacja się w miarę szybko ustabilizowała! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ane3ka1 05.06.2013 18:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 Ja jestem innego zdania. Staś miał 8 miesięcy i darł się za tatą. Nie było wtedy Magdy ani nawet nie myśleliśmy, że będzie. Tata wracał z pracy, chciał iść umyć ręce i niestety się nie dało. Teraz Staś podnosi alarm np. w sklepie kiedy mąż uda się 5m dalej po zgrzewkę wody. Magdy z nami nie ma. Z resztą ona w domu i tak leży w kołysce gdzieś w kącie, żeby nie przeszkadzać... Kiedy Wasze dzieci zaczęły zasypiać same, tak, że nie trzeba było siedzieć kołem przy łóżku? (Powiem, że tą sytuację usiłuję zmienić, ale zaczynam od męża, bo początkowo on nie chciał wychodzić. Teraz już chyba sam ma dość...) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ida2 05.06.2013 18:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 Ania u nas u starszego gdzieś jak skończył roczek był taki rytuał, że czytaliśmy mu na dobranoc (w sumie do tej pory to lubi) . Czytanie bajeczki i dobranoc, jak coś marudził albo płakał, na chwilę wchodziliśmy by go uspokoić i znowu zostawialiśy go samego. Na początku płacz był większy, ale po niedługim czasie się przyzwyczaił Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
paciorki 05.06.2013 19:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 . Cóż... pewnie muszę winić siebie. Milena już napisała: "nie winić siebie" i uważam, że ma rację. Siedzi tata, bo ja nie mam prawa bytu. Ale ponieważ to tata usypia, trwa to tak długo. Miałam, przerobiłam, szybko ukróciłam, bo wyszłam z założenia, że czas od godziny 19.30 należy już do mnie i tylko do mnie. Niestety nie było łatwo. Histeria, zapowietrzanie się, wychodzenie z łóżeczka, no i jako ekstra bonus wymioty. Zabierałam do łazienki układałam nerwusa w pozycji "tu proszę wymiotować" ( zimny głos, spokój absolutny, zero emocji - chociaż w środku aż buzowało) siadałam obok z obojętną miną i czekałam. Smarkacz chciał uciekać "do tatusia" więc zawracałam jegomościa i w kółko macieju to samo. Za pierwszym razem ta akcja nie miała końca. Dziecko było absolutnie rozbite, leciał przez ręce, zielony i blady na twarzy w zależności od fazy krzyku. Wiem, że brzmi to okrutnie ale każdy następny raz był krótszy. Dziecko zobaczyło, że niestety takie akcje nie przynoszą żadnych efektów. ŻADNYCH. Niestety tu jest pewien haczyk - nie można dać się złamać, bo potem już pozamiatane. Mój mąż wychodził do innego pokoju i zamykał drzwi i potem się przyznał, że nie dałby rady psychicznie. No cóż, zawsze mówiłam, że jestem z dzieckiem sama przez cały dzień i całą noc, mąż pracował więcej niż 8 godzin a ja też muszę normalnie funkcjonować i niestety nie mogę sobie pozwolić na figury typu "dziecko żądzi". Wersje light tego co powyżej zdarzały się jeszcze od czasu do czasu ale wtedy to już była prośba: "wyjdź do swojego pokoju i wróć jak się uspokoisz" - działało jak złoto. . Jest to tym bardziej męczące, że Staś chodzi spać późno, wiec zanim zaśnie robi się 22.30, 23. Dla siebie nie mamy już kompletnie czasu. Czasem nawet w ciągu dnia nie rozmawiamy, bo się nie da. Wieczorem myśli się tylko o tym, żeby zasnąć. Tomek przestał spać w ciągu dnia jak miał niecałe 2 lata. Po prostu widziałam, ze usypianie w ciągu dnia jest dla niego trudne i przez jakiś czas próbowałam go przetrzymać do 18.30, później do 19. Konsekwencją było wstawanie o 6 rano ale ja już wolałam to niż potem bujanie się z usypianiem. Z czasem zasypiał ok. 19 i budził się ok. 7, bez drzemki w środku dnia. Wiem, że każde dziecko jest inne i każdy rodzic ma inne przyzwyczajenia więc tylko opowiadam jak to u mnie a nie namawiam do zmian ). Druga sprawa to nocnik. Stasiu bardzo dużo rozumie i wie co i jak. Temat nocnika jest omijany. Potrafi przetrzymać do czasu kiedy nie założy mu się pieluchy. Siedzi na nocniku 20 min. - nic, założy się pieluchę i nawali. Otwarcie mówi, że nie będzie siadał na nocnik. Ja nie namawiałam. Sam dorósł kiedy miał chyba prawie 3 lata. Wiem, że to późno ale u nas stało się to z dnia na dzień. Zimą i wczesną wiosną nie chciałam mu robić wody z mózgu i wiedząc, że mnóstwo czasu spędzamy na dworze nie mogłam siłą rzeczy zapewnić mu toalety "na już" kiedy zawoła. Za to przyszedł upalny maj, dziecko w ogródku, woda się leje ze spryskiwacza do podlewania ogrodu a on się rozbiera do rosołu ( znaczy chciał biegać goło, bez pieluchy nawet) i wtedy wyjęłam nocnik i powiedziałam, że dobra: bez ciuchów, bez pieluchy ale siku do nocnika bo inaczej koniec zabawy. Powiedział, że dobra, może być. No i od tego dnia po prostu już więcej nie chciał pieluchy. Myślę, że powinnaś nie naciskać, dać mu zapomnieć na jakiś czas. Może to jeszcze nie jego moment? Ponadto jest niemiłosiernie złośliwy, w szczególności w stosunku do mnie. Niedawno w prezencie dostałam komplet kuchenny. Stanisław zabrał się za solniczkę. Proszę - nie rusz, nie liż tego. Bezskutecznie. Więc poszłam w jego stronę. A on w złości zaczął tłuc solniczką w parapet. Solniczka szklana, parapet kamienny, więc wszystko poszło w drobny mak. Szczęście, że nie wbił sobie szkła do ręki. Nie wiem, czy wszystkie dzieci tak mają. Popadam w coraz większą depresję. WSZYSTKIE DZIECI TAK MAJĄ !! Magdalena jest zepchnięta w kąt. Czasem zapomina się, że jest... Nie chcę być złym prorokiem ale za 2 lata........)) Trzymam kciuki za Ciebie w tym trudnym czasie i wierzę w to, że będzie lepiej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
martaibartek 05.06.2013 19:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 Aniu sama nie wiem co napisać...Przede wszystkim tak jak napisały dziewczyny: to nie jest twoja wina!!!Staś jest dzieckiem charakternym i niestety musicie go trochę okiełznać. I ja bym zaczęła od etapu usypiania. Mleczko, bajeczka, buzi i wychodzimy. Jak wrzeszczy, wchodzimy, głaszczemy po główce i wychodzimy i tak w kółko tylko odstępy między wizytami w pokoju dłuższe...Co do złośliwości to niestety i nasza Tosia potrafi pokazać pazurki... A i jeszcze odnośnie odpieluchowania -podobno dopiero po drugim roku życia większość dzieci łapie temat nocnik. Może daj w tej kwestii Stasiowi jeszcze trochę czasu i najpierw zacznij opanowywać temat usypiania. Wierzę, że ci trudno, że masz dosyć, niestety nie pozostaje ci nic innego jak przetrzymać. Zawsze po burzy wychodzi słońce!Jesteś super mamą i na pewno dasz sobie radę! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ane3ka1 05.06.2013 20:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2013 (edytowane) Paciorki - metoda drastyczna, aczkolwiek skuteczna i u nas niestety podobne metody będą musiały mieć zastosowanie, bo nam dziecko wlazło na głowę. Gdyby tylko moja teściowa to wiedziała... zaraz zostałabym zrugana. Nie osobiście oczywiście, ale cała rodzina zostałaby obdzwoniona... Z dziadkami również mamy (JA mam) problem. Teściowa z tych co się szczyci, że ona swoim chłopcom na wszystko pozwalała a wyrośli na dobrych ludzi. Fakt, mój mąż złoty człowiek. Na temat szwagra się nie wypowiadam, bo to ten, dzięki któremu były udane chrzciny. Do tej pory teściowa opowiada jak chłopcy (chyba już dość duzi) zasypiali. Ona nieruchomo na tapczanie. Jeden trzymał ją za włosy a drugi za ucho. I leżała tak nieruchomo do czasu aż zasnęli... (o Boże!!!) Mnie niestety takie wychowanie nie odpowiada. Obecnie są zupełnie inne czasy, żeby dzieciom na wszystko pozwalać. Cóż... za naszych czasów dzieci nie wykładały się na środku sklepu z dzikim wrzaskiem, bo chcą jakąś zabawkę, bo na półkach zabawek nie było! Nie było laptopów, komórek, mało kto miał auto. Nie znaczy to, że teraz dzieci mają od 1 roku klepać na komputerze, bawić się komórką dziadka czy szaleć w buciorach w aucie. Bo taka fajna zabawa. A niestety tak jest z moimi teściami. Rzut komórką w dal kwitują śmiechem i komentarzem, że jest odporna. Ale moja nie jest i sobie nie życzę czegoś takiego. Do tej pory pamiętam kazanie pewnego księdza, który powiedział, że dziecku czasem lepiej jest dać mniej, niż za dużo. I tego chciałabym się za wszelką cenę trzymać! Ja co więcej jestem z tych dziwnych osób, które nie wierzą w takie przypadłości jak "bunty dwulatków", dysleksje czy dysortografie. Nie przypominam sobie, żeby coś takiego miało miejsce, gdy moje pokolenie było w odpowiednim wieku. Moim zdaniem są to pewne zaniedbania cywilizacyjne na szeroką skalę, którym nadano nazwę. Ale nie jestem psychologiem, nie znam się i mogę się mylić. To tylko takie moje zdanie Edytowane 5 Czerwca 2013 przez ane3ka1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
martaibartek 06.06.2013 08:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2013 Aniu zgadzam się z tobą w 100% i ja sądzę, że bezstresowe wychowanie i to, że dzieci mają wszystko powoduje, że mamy takie a nie inne dzieci... Bardzo mądrze podchodzisz do problemu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneta s 06.06.2013 08:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2013 Aniu spokojnie:hug:nikt nie obiecywał, że rodzicielstwo to bułka z masłem, podobne problemy do Waszych mają inni rodzice - uwierz mi:hug: Jedno jest pewne - nigdy już Wasze życie nie będzie wyglądało jak wówczas kiedy dzieci nie było... Aniu bunt dwulatka istnieje, podobnie jak inne stany tyle, że jak my byłyśmy dziećmi nie były sklasyfikowane, fakt - w mojej ocenie są dzisiaj używane na wyrost i wielu np.niegrzecznym dzieciom szkolnym przypina się łatkę ADHD bo tak wygodniej aniżeli przyznać, że dziecko jest niegrzeczne i źle wychowane...rodzice czasem z czystego wygodnictwa wolą pójść do poradni i przynieść papierek aniżeli podjąć się żmudnej i trudnej pracy jaką jest wychowanie. Aniu ze Stasiem na pewno wszystko jest ok, według mnie wszyscy potrzebujecie czasu...Staś jest w takim wieku, że uświadamia sobie swoje "jestestwo" i go wypróbowuje na samym sobie i na Was..,. tak naprawdę to On wie, że już dużo może i ma duży wpływ na wiele spraw ale ciągle testuje - i to jest normalny etap rozwojowy, Powiem Ci jako mama dwójki, że dla mnie właśnie ten etap - okolice 2 lat to najtrudniejszy wychowawczo czas...czasem miałam takiego nerwa, że zostawiałam męża z dziećmi (mój mąż ma dużo większe pokłady cierpliwości ode mnie) i wychodziłam na chwilę do ogrodu bo w przeciwnym razie chyba straciłabym kontrolę...Każdy z nas czasem ma dość i to wcale nie świadczy o tym, jakimi rodzicami jesteśmy, mamy swoje granice i instynkt samozachowawczy - to właśnie swojej intuicji powinniśmy słuchać, również przy wychowywaniu swoich dzieci. Aniu bezstresowe wychowanie to według mnie najgłupsza idea wymyślona przez ludzkość...jestem zdecydowanym przeciwnikiem przemocy i klapsów ( Łukaszka uderzyłam raz, dawno temu i ogromnie tego żałuję) ale każde dziecko powinno mieć wyznaczane granice, bezwzględnie. Potrzeba bezpieczeństwa jest dla każdego fundamentalną, dla dziecka również a jemu aby ją zaspokoić potrzeba wyznaczenia pewnych ram, barier, granic. Aniu to , że Staś roztłukł solniczkę to nie dowód jego złośliwości (dorosłemu ten czyn za taki można by poczytać) On najzwyczajniej w świecie sprawdzał co się wydarzy, dodatkowo mama powiedziała nie wolno więc musi być dobra zabawa, Aniu staraj się jak najrzadziej używać słowa NIE , dzieci (i większość dorosłych również ) mają ogromną awersję do słowa NIE , wypowiedziane od razu wywołują u dzieci "burze" , staraj się zastępować go innym przekazem np zamiast nie ruszaj - odłóż proszę na miejsce solniczkę, powtórz 2 razy a potem zabierz dziecku przedmiot, Bądź konsekwentna, nie może być tak , że jednego dnia solniczką bawić się może a kolejnego już nie ( tak się tej solniczki uczepiłam , no ale niech ona służy nam przykładem), oczywiście nie da się wyeliminować słowa NIE ale zobaczysz sama, jak poobserwujesz Stasia , że na prawdę dużo więcej możesz od niego wyegzekwować jak zmienisz przekaz słowny. Aniu kolejna sprawa - Macie dziecko alergiczne a takie dzieci są z reguły trudniejsze od tych zupełnie zdrowych, bardziej drażliwe, "humorzaste". Co do spania to nie mam dobrych wieści - Marysia zasypia sama od urodzenia, natomiast Łukaszek ma skończone 5 lat i NIGDY sam nie zasnął , ja przyczyny upatruję po części w jego alergii na mleku bo ja tak panicznie bałam się , że się zachłyśnie przy ulewaniu, że nie odstępowałam go na krok tym samym pozbawiłam go umiejętności samodzielnego zasypiania, u nas Mąż go usypia - kładzie go do łóżka, czyta i wychodzi jak Łukaszek już śpi, lampka nocna musi się świecić, ok 4,5 nad ranem Młody pojawia się w naszym łóżku...ja z tym walczyć nie zamierzam ( nie mam tyle samozaparcia w sobie ) to byłby zbyt duży stres dla nas wszystkich i ta sytuacja jakoś uciążliwa dla nas mocno nie jest więc nie walczymy ale nasz młody zasypia maksymalnie do pół godziny, półtorej to chyba też byłoby ponad nasze siły. Aniu a Staś sypia w dzień? może za długo stąd te wieczorne problemy z zasypianiem? Pielucha...Odpuść Łukaszek jak miał 2 lata był odpieluchowany, Marysia ma 2 lata i 4 miesiące i nie ma mowy, żeby załatwiła swoje potrzeby gdzie indziej jak w pieluchę, nocnik - posiedzi chwilę ale kończy się najczęściej tym , ze traktuje go jak kapelusz...na nakładce na toalecie usiądzie ale na tym się kończy, zakładałam majtki ale jej nie przeszkadza, że cieknie jej po nogach....jest zależność pomiędzy umiejętnością chodzenia dziecka po schodach - kiedy malec stawia nóżki naprzemiennie oznacza to, że ma też kontrolę nad zwieraczami i może kontrolować fizjologie... ja oczywiście próbuję, sadzam ją ale nie świruję z powodu niepowodzeń, każde dziecko jest inne i w różnym czasie nabywa różnych umiejętności. oczywiście chciałabym zamknąć temat pieluch ale nic na siłę. Tata... Aniu z Twojego punktu widzenia Magdalenka "leży z boku" ale sama przyznaj ile czasu zajmuje Ci "obsługa " Małej...dla Stasia , w jego ocenie to czas zabrany jemu samemu (bo zanim pojawiła się Maleńka to miał Cię do dyspozycji), minie mu to i przestanie być zazdrosny o Madzię , potrzebuje tylko czasu. Popraw mnie jeśli się mylę ale Twój Mąż nie pracuje "od do", czasem wyjeżdża czy tak? Dzieci nie maja jako tako pojęcia czasu ale wiedzą, że niektóre czynności następują po sobie , skoro Mąż nie jest w domu np o 16 a przychodzi o różnych porach a czasem znika na dłużej Staś chce mieć go maksymalnie dla siebie bo nie wie kiedy znowu Tata "zniknie", nie chcę przez to powiedzieć że macie wywracać życie do góry nogami i mąż ma wracać do domu o stałych porach , musicie mieć jedynie świadomość jak praca jest postrzegana przez Stasia i to zaakceptować... Aniu głowa do góry - Staś jest wyczekanym , upragnionym i kochanym dzieckiem i to najważniejsze. Z resztą sobie poradzicie, nie załamuj się , nie zniechęcaj a już absolutnie nie powinnaś doszukiwać się winy w sobie czy Mężu, nie ma recepty na szczęśliwe i udane rodzicielstwo, to co sprawdza się z jednym dzieckiem , nie ma zupełnie zastosowania z drugim. Ciągła troska, nieprzespane noce, brak czasu dla siebie, łzy bezsilności to jest cena jaką płacimy za to wielkie szczęście - posiadanie dzieci Aniu wytrwałości i wiary w siebie Wam życzę no i ogromu cierpliwości:hug::hug: i Pisz Kochana bo jak Widzisz z podobnymi problemami borykamy się Wszystkie:hug: Czekam niecierpliwie na zdjęcie Magdalenki i Stasia:hug: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
paciorki 06.06.2013 08:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2013 Do tej pory teściowa opowiada jak chłopcy (chyba już dość duzi) zasypiali. Ona nieruchomo na tapczanie. Jeden trzymał ją za włosy a drugi za ucho. I leżała tak nieruchomo do czasu aż zasnęli... Nie wiedziałam, że mamy wspólną teściową :jawdrop::jawdrop::jawdrop::jawdrop::jawdrop: (o Boże!!!) Ja co więcej jestem z tych dziwnych osób, które nie wierzą w takie przypadłości jak "bunty dwulatków", SIOSTRO!!!!!!!!!! Ps. Właśnie dostałam powiadomienie na komórkę o zdjęciu wysłanym do mnie 27.05.2013 w sprawie krzewuszki!!!! No nieźle się tam w tym Plusie ruszają Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pasie 06.06.2013 10:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2013 (edytowane) Aneczko a może do jakiegoś psychologa się wybierzesz - mi to bardzo pomagało przy Starszaku, chodziłam sama bo potrzebowałam, żeby mnie naprowadził u nas problemy zaczęły się trochę później bo ok.4 roku życia -mój syn jest typem wrażliwca a ataki mega histerii - musiałam nauczyć się ją przeczekiwać temat usypiania:sick: Starszak bardzo długo chciał, żeby ktoś był z nim w pokoju i paliła się lampka z Zu 5l. nadal trzeba poleżeć chwilkę ale trzeba (tak na marginesie to uwielbiam z nią się położyć, przytulić, wyciszyć ale chyba dla tego, że jej usypianie nie trwa dłużej jak 15min i to jużz paciorkiem i opowieściami przedszkolnymi ) tylko odpieluchowanie poszło w miarę gładko ale wcale nie na nocnik - najpierw zabawa w podlewanie drzewek a potem od razu duży sedes z nakładką, nocnik doszedł jak już wszystko było opanowane aaaa i nocnik był z bajerami typu fanfary - zwykły nie przechodził Edytowane 6 Czerwca 2013 przez pasie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Arnika 06.06.2013 11:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2013 Przytulę tylko i życzę wytrwałości... A co do siusiania.. może tak jak dorośli a nie na nocnik.. i ja nie dawałam żadnej pieluchy przez cały dzień.. niech sika po nogach jak nie na nocnik czy do toalety... ojjj nie lubili chłopcy mokrych majtek i rajtuzków i mokro w papciach... szybko obydwoje zakumali, że trzeba siku do nocnika albo toalety robić... Asekuracyjnie przez jakiś czas dawałam zwykłą pieluchę tetrową na noc... ale krótko... i moje dwulatki były już odpieluchowane... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
narendil 06.06.2013 12:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2013 Aniu, życzę dużo siły i wytrwałości. Nam Jakub tak dał do wiwatu, że dopiero od niedawna zaczęliśmy rozmawiać o drugim dziecku. Zresztą mam wrażenie, że Staś Z Jakubem mają sporo wspólnego. U nas to mąż to był złym policjantem. Ja po prostu wychodziłam z domu. Nawet nie sama, tylko mąż mnie wyganiał. I za to mu jestem wdzięczna, bo szpital bez klamek majaczył się na horyzoncie... Z tym tylko pozwolę sobie nie zgodzić: Ja co więcej jestem z tych dziwnych osób, które nie wierzą w takie przypadłości jak "bunty dwulatków", dysleksje czy dysortografie. Nie przypominam sobie, żeby coś takiego miało miejsce, gdy moje pokolenie było w odpowiednim wieku. Zarówno mój mąż, jak i moja siostra mają zdiagnozowaną dysortografię. Mąż dodatkowo dysleksję i dysgrafię. Problemem są nie tyle te dysfunkcje (bo one były, są i będą), co lenistwo i usprawiedliwianie wszystkiego papierkiem. Mój mąż i moja siostra nauczyli się pisać bez błędów. Moja siostra wyła, ale każde zdanie sprawdzała ze słownikiem. Mąż, wedle słów teściowej, podobnie. Nie było im łatwo, teraz też nie jest, ale dało się. Ściskam gorąco Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.