Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Paprotkowych zmagań ciąg dalszy


Recommended Posts

Anetko, jak to wszystko przeczytałam to łzy stanęły mi w oczach. Nie wiem, może za dużo na siebie wzięłam, może faktycznie teściowa ma rację, że Magda pojawiła się za wcześnie i Staś jest za mały na rodzeństwo. Sama nie wiem - głupieję. Jednak teraz jest już za późno mówić takie rzeczy, bo nic z Magdą nie zrobię. Nie zutylizuję jej na następne dwa lata, kiedy to wg teściowej jest dobry czas na drugie dziecko, bo jej pierwszy i najlepszy syn tak będzie miał.

 

Ze Stasiem czasem jest tak, że nie idzie spać w ciągu dnia, bo mamy np. coś ważnego i nie po drodze jest nam go kłaść spać. Nic nie szkodzi. On daje radę! Ostatnie 2 dni nie kładłam go spać w ciągu dnia. Zachciało mu się spać samoistnie ok. godz. 16. Do wieczora człowiek najlepiej musiałby być na środkach uspokajających. On jest nie-do-wytrzymania!!! Potrafi drzeć ryja (inaczej już nie umiem) do czasu aż nie pójdzie spać. O wszystko. Nawet o to, że ja zamknę bramkę na schodach a nie tata. Anetko, albo Ty masz bardzo mocne nerwy, albo Łukaszek jest do zniesienia...

Dwa dni udało się, że Staś zasnął w trakcie bajki. Trzeci dzień niestety już nie, ale padł po 15 minutach.

Dodatkowy problem stanowi to, że on budzi się w nocy z rykiem zarzynanej świni i kilkakrotnie potrafi się drzeć "tata, tata". W ogóle twierdzi, że tata nie śpi. W nocy śpią jego zdaniem wszyscy, tata nie!

 

Co do nocnika - odpuściłam sobie. Jak chce walić do pieluchy - niech wali.

Co jeszcze... Staś w ciągu dnia bardzo dużo pije. Myślę, że ok. 2 litrów będzie. W nocy bywa tak, że trzeba go przewijać, bo do rana jest zlany i przecieknięty. Więc pieluchy na noc mamy murowane do 18 roku życia!

Z tym piciem to chyba też jest jakaś psychoza, bo on potrafi latać po domu z przyklejoną do pyska butelką. Dynda mu w zębach i co trochę ciągnie. Tak strasznie mnie to denerwuje i również niepokoi.

 

Co do wyczekania Stasia - tym większy mam do siebie żal. Bo wiem jak o niego walczyłam a teraz czasem mam ochotę wyrzucić go z domu i na niego nie patrzeć.

 

Pasie - wierz mi, gdyby usypianie Stanisława to była bajka i paciorek, to z przyjemnością by się z nim siedziało. Ja natomiast boję się każdego wieczoru :(

 

 

Dzisiaj korzystając z nielicznych godzin bez deszczu pojechaliśmy do sklepu ogrodniczego (troszkę dłubiemy w ogrodzie jak jest ku temu możliwość). Niestety szybko wróciłam, bo oczywiście Stanisław musiał dać popis. A ja nie umiem się skupić na oglądaniu gdy z jednej strony sapie mi mąż, bo wiadomo - przyjechał, żeby mieć święty spokój z babą, z drugiej strony ryczy dziecko.

Mam tak serdecznie dość, że najchętniej spakowałabym manele, trzasnęła za sobą drzwiami i zostawiła ten cały bajzel - niech się dzieje co chce. Całymi dniami siedzę w domu i jedyne moje okno na świat to internet. Nawet już ciuchy na internecie oglądam i kupuję, bo o wyjściu do sklepu raczej nie ma mowy.

Wiem, że w domu będę siedzieć najbliższych kilka lat, więc chciałam mieć chociaż na co patrzeć przez okno. Niestety, nawet w tej sprawie misi być wrzask małego potworka.

Dobrze, że chociaż Magda daje pożyć. Ale to baba. Odbije sobie najpewniej w wieku kilkunastu lat.

 

W ogóle to dziękuję Wam za słowa otuchy. Niezbyt to miłe, ale dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Aniu :hug: bardzo mooocno :hug:

a nie myślałaś o przedszkolu dla Stasia (moja miała 2 latka jak poszła) - odpoczniesz sobie :yes: a Panie o ile znajdziesz fajne poradzą sobie z każdym narwusem

on chce mieć tate tylko dla siebie a Ty mu stajesz na drodze....

 

ja na bank bym się do psycho wybrała... dla Twojego zdrowia psychicznego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ANiu teściowa nie ma racji :no: Im mniejsza różnica wieku, tym Lepiej dla rodzeństwa! :yes: Tylko dla matki gorzej przez pierwszy rok czy 1,5roku ;)

U nas jest 5,5 lat i fakt, starszy już samodzielny, ale nie będzie miał już takiego kontaktu z młodszym. ZObaczysz, za rok czy 2 dzieci same zajmą się sobą, będą fajnie się razem w ogródku bawić :)

 

Dziecko jak niedospane też Marudne! Mój spał raz dziennie gdzieś tak do 3 r.ż. Najczęściej drzemka w godz. 13-15. Wydaje mi się, że Staś jeszcze za mały by wytrzymać cały dzień bez drzemki i przez to popołudniu taki marudny. Ale też bez sensu kłaść dziecko ok15/16 bo wiadomo że wtedy będzie urzędował do 22 czy nawet dłużej :eek:

 

Co do zasypiania może spróbujecie metody 3-5-7?? Wiadomo, że dziecko od razu nie zaśnie po 7 minutach, ale to naprawdę przynosi efekty! Warto się pomęczyć 4-5dni.

 

Ania trzymam Mocno kciuki za WAS! :hug:

Gdybyś czegoś potrzebowała to PISZ! :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu na początek bardzo mocno przytulam :hug:.

Tak naprawdę to na dzieci nigdy nie jest odpowiedni czas, bo zawsze coś ;).

Czytam tu Ciebie i bardzo mi smutno bo jakbym siebie widziała, bo też mam takiego nerwusa tyle, że starszego.

To co napisała Anetka to ja sie z nią całkowicie zgadzam. Ja niedawno chodziłam na warsztaty Szkoła dla rodziców i tam była właśnie mowa o tej konsekwencji i innych takich rzeczach.Zawsze gdy prosimy o coś kogoś warto zacząć zdanie Proszę, oczekuję od Ciebie, zależy mi. Wiesz mi to działa tylko nie wolno odpuszczać nawet jak ma sie złe dni. Dzieci nie lubią kar bo samo to słowo źle się kojarzy, muszą właśnie ponosić konsekwencje za swoje czyny jak my dorośli, np. nie posprzątał zabawek zabierasz je i chowasz np. na 2 godziny.Do starszego dziecka np. nie schwał roweru ma zakaz na 1 dzień by na nim jeździł, wtedy ma szansę przemyśleć o mama zabrała mi zabawki, rower na 2 godz. już tak nie zrobię bo czym będę jeździł, bawił się. Nigdy też nie może być tak, że zabieramy te zabawki, np. na 3 dni a później już po kilku godz. dziecko je dostaje. Musimy zawsze dotrzymywać słowa jakie powiemy. To jest ciężkie,ale da się przeżyć. Pasia dobrze mówi by wybrać się do psychologa bo nie chcę krakać, ale ja teraz niestety choruję....:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowy problem stanowi to, że on budzi się w nocy z rykiem zarzynanej świni i kilkakrotnie potrafi się drzeć "tata, tata". W ogóle twierdzi, że tata nie śpi. W nocy śpią jego zdaniem wszyscy, tata nie!

 

 

Hmm, to co teraz napiszę to niestety nie będzie pociecha ale cóż tam i tak napiszę: Tomek, lat prawie 9 budzi się z dzikim wrzaskiem w środku nocy i niestety nie jest łatwo go z tego stanu wyprowadzić. Ucieka z łóżka z krzykiem. Układa się w nocy do snu poza łóżkiem. Lunatyk po prostu.

Sprecyzuję: nie "łóżka" tylko materaca położonego na dywanie. Bardzo często "sprzątałam" dziecko śpiące w różnych miejscach pokoju. Typowe łóżko byłoby po prostu powodem nieustających upadków - taki typ po prostu. Na nocne wrzaski niestety również sposób jest jeden - muszę go na gwałt wybudzić z tego snu a zapewniam, że nie jest to łatwe. ( mąż lunatyk więc jako takie doświadczenie mam).

Te nocne koszmary nie są uzależnione od strasznych filmów czy bajek ( unikamy, ograniczamy znacząco) ani od jakiś wielkich przeżyć. Po prostu są przez kilka nocy z rzędu, czasami kilkanaście a potem sprawy się wyciszają na miesiąc lub dwa. Im starszy tym dłuższe przerwy więc jakieś światełko w tunelu jest.

 

Myślę, że na te nocne wołania to nie ma mocnych. U Ciebie to jest tata u nas mama i tyle. Chyba trzeba przeczekać.

 

 

 

 

Z tym piciem to chyba też jest jakaś psychoza, bo on potrafi latać po domu z przyklejoną do pyska butelką. Dynda mu w zębach i co trochę ciągnie. Tak strasznie mnie to denerwuje i również niepokoi.

 

 

 

 

I znowu jak u nas! Skończyło się kiedy trzeba było odstawić wszystko co mleczne ( wykluczenie alergii ) a u nas jedynie mleko było z butelki. Pediatra zakazał. Wzięłam młodego na rozmówkę i powiedziałam mu, że jest taka sprawa i niestety będzie ciężko ale spróbujemy razem przez to przejść.

Bardzo trudno było przez pierwsze dwa dni, potem tylko trudno a potem , po może tygodniu już nawet nie pytał o butelkę. U nas była zawsze do zasypiania i nieustająco w ciągu dnia ( chyba zamiast smoczka, którego nie cierpiał) więc lekko nie było ale się udało.

 

 

 

Co do wyczekania Stasia - tym większy mam do siebie żal. Bo wiem jak o niego walczyłam a teraz czasem mam ochotę wyrzucić go z domu i na niego nie patrzeć.

 

 

Tak ma KAŻDA matka tylko niestety nie każda ma odwagę się do tego przyznać. Cały czas pokutuje mit matki Polki co to dziecko piersią karmi i kocha od narodzin i ma nieskończone pokłady cierpliwości. Nieprawda! Wiem, pewnie są takie mamy ale nie każda taka jest. Można karmić butelką i kochania Wrzaskuna dopiero się uczyć, można mieć wszystkiego dość i można chcieć oddać dziecko pierwszej napotkanej osobie! To, że potem się przychodzi do przytomności i jednak szybko weryfikuje przemyślenia to inna rzecz :-).

Ja właśnie dzisiaj oddałam Tomka na noc do dziadka i hmmm, no nieciekawie mi jest w domu bez niego. Niby luzik, nikt niczego nie chce, nie woła, nie prosi no ale jednak nieswojo.

 

 

 

 

Mam tak serdecznie dość, że najchętniej spakowałabym manele, trzasnęła za sobą drzwiami i zostawiła ten cały bajzel - niech się dzieje co chce.

W ogóle to dziękuję Wam za słowa otuchy. Niezbyt to miłe, ale dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu.

 

 

Trzymam kciuki za lepsze dni no bo przecież wiadomo, że po burzy zawsze słońce:)

Wielkie serdeczności, bo wiem, że na pewno będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paciorku jeśli dziecko Baardzo dużo pije, nawet 2l/dziennie, warto zrobić badania cukru.

 

 

 

 

Cytowałam ane3ke ale mi nie wyszło, bo zabrakło ". .." . Moje dziecko nie pije nadmiernie a sytuacja o której pisałam dotyczyła wiecznego chodzenia z butelką w dziobie nie natomiast picia ( z butelki niewiele ubywało, istotny był sam fakt trzymania smoczka w buzi)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytowałam ane3ke ale mi nie wyszło, bo zabrakło ". .." . Moje dziecko nie pije nadmiernie a sytuacja o której pisałam dotyczyła wiecznego chodzenia z butelką w dziobie nie natomiast picia ( z butelki niewiele ubywało, istotny był sam fakt trzymania smoczka w buzi)

 

A to dobrze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anetko, rzadko się u Ciebie odzywam, ostatnio chyba jak urodziłaś Stasia. Ale po tym co napisałaś jakoś tak chciałabym Cię podnieść na duchu. Nie jestem żadnym specjalistą z zakresu psychologii, mam dwójkę synów w wieku 12 i 7 lat. Wydaje mi się że jesteś już mocno przemęczona. Może warto by było zostawić z kimś dzieci i wyjść z domu. Mieć troszkę czasu tak po prostu dla siebie? Jakis fryzjer kosmetyczka lub po prostu kawka z koleżanką lub nawet w samotności.?? Jak urodziłam Kamila starszego syna miałam też dość jego wiecznego płaczu wychodziłam z siebie. I pewnego dnia po prostu powiedziałam dość i wyszłam. Po powrocie jakoś więcej cierpliwości miałam. Potem młody przestał o wszystko płakać chociaż nocki nie przespał do 2 lat. Myślałam, że to długo, ale młodszy nie przespał nocki do 4 lat i i to przeżyłam. Ale ja szybko wróciłam do pracy więc miałam jakąś odskocznię. nie było u mnie takiego szaleństwa jak u Ciebie więc tym bardziej jestem w stanie wyobrazić sobie co czujesz. Wydaje mi się że ktoś powinien Cię trochę odciążyć. Dwa lata różnicy to jednak mało. oboje dzieci wymaga jeszcze dużego zainteresowania, a Ty jesteś tylko człowiekiem. I absolutnie siebie nie obwiniaj. Mam nadzieję, że znajdziecie jakiś sposób na Staśka. Będzie dobrze tylko trzeba ten okres przetrzymać. Tak jak pisały dziewczyny przede wszystkim konsekwencja.

ps. co do picia moje dzieci też bbbaaaaardzo dużo piły, a teraz starszy może cały dzień nie brać do ust napoju. A ja Go muszę gonić, żeby się nie odwodnił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ane3ko, z braku czasu nie zaglądałam już dawno na FM. Spontanicznie zajrzałam dziś do Twojego wątku, żeby podpatrzeć co nowego, a tu czytam o dzieciach... Oczywiście nie mam czasu poczytać więcej, bo już Jedno płacze, kawa stygnie, kuchnia w rozsypce, pranie do powieszenia....itp. itd. Ale wrócę poczytać...bo chyba będzie sporo o mnie (mamy dwójkę, 19mies i 4 lata, kosmos....).

Wrócę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu a dlaczego łzy w oczach? sprawiłam Ci ból, przykrość tym co napisałam? jeśli tak, przepraszam , nie takie były moje intencje...

Wiesz jak byłam w ciąży z Łukaszkiem , podczas spotkania z koleżanką - mamą wówczas 2 dzieci usłyszałam słowa " Moim marzeniem jest, żeby ktoś zamknął mnie w ciemnej komórce bez drzwi i okien i żeby nikt się do mnie nie odzywał, żeby niczego ode mnie nie chciał" - wówczas nie miałam pojęcia co znaczą te słowa - Uwierz mi ja tez czasem marzę o ciemnej komórce...i nie dlatego, że jestem wyrodną matką ale dlatego, że najzwyczajniej w świecie jestem zmęczona... to prawda , że u nas różnica wieku jest większa bo 3 lata ale przez pierwsze miesiące miałam wrażenie, że świat mi się zawalił, co gorsza na moje własne życzenie...ja mega pedantyczna byłam we wszystkim co robię więc 2 małych dzieci mocno mi to uniemożliwiała, odpuściłam trochę bo w przeciwnym razie oszalelibyśmy wszyscy.

Kochana zapewniam Cię, że z cierpliwością u mnie krucho i niejednokrotnie myślałam , że jej pokłady są na wyczerpaniu ... Ty jako jedna z nielicznych tu na FM dokładnie Wiesz z jakimi zdrowotnymi problemami się borykaliśmy i z czym walczymy teraz ...nabrałam dystansu do wielu spraw i wiem , jedno IDEALNE DZIECI NIE ISTNIEJĄ i żebyśmy na "rzęsach stawali" dzieci nie spełnią w pełni naszych oczekiwań co do poprawnych i żądanych zachowań ... i w takich kryzysowych sytuacjach wraca do mnie obraz umierającego Łukaszka ( to kwestia mojej podświadomości - mój największy prywatny demon, z którym walczę od ponad 3 lat) i wtedy wszystko pęka...mija mi złość na dzieci i pojawia się poczucie winy, że mam problem aby ich zaakceptować takimi jakie są...Torba z rzeczami Marysi i moimi wciąż jest spakowana ( na wypadek nagłego wyjazdu do szpitala), w pogotowiu, czasem ja przeorganizowuję bo nie wiem kiedy nadejdzie ten cholerny krytyczny dzień i będę jej potrzebować...w obliczu takich sytuacji nieposłuszeństwo moich dzieci jest niewielkim problemem, przyznaję mam ochotę czasem im powiedzieć, żeby się zamknęli, że ja potrzebuję kilku godzin dla siebie, myślę ze każdy rodzic takie momenty przeżywa i to nie jest tragedia, to normalny stan rzeczy...nie można wziąć urlopu od bycia rodzicem...to rola w którą wchodzimy na całe życie...czasem mój Mąż i najwierniejszy, najlepszy Przyjaciel proponował mi , żebym wyjechała gdzieś sama, na dzień, dwa, podobnie Teściowie a ja nie potrafię...nie umiem zostawić mojej rodziny bo tak bardzo ją kocham, że gdybym ich zostawiła choć na chwilę to bolałoby bardziej niż te chwile kryzysu kiedy myślę, że już z nimi nie dam rady...

Aniu kiedyś byłam przede wszystkim kobietą, potem z wyboru stałam się żoną, matką...teraz jestem matką, żoną i dopiero potem kobietą i nie jestem sama, bo podobnie czują miliony kobiet... ale nigdy, prze nigdy nie cofnęłabym czasu i nie żałuję swoich decyzji, bezgranicznie kocham swoje dzieci i zrobiłabym dla nich wszystko, pomimo tego a może właśnie dla tego, że taką wywrotkę życiową mi zafundowały.

kwestia psychologa, nie znam dokładnie Waszej sytuacji ale to co Opisałaś mieści się w pewnych "normach", jeśli Czujesz taką potrzebę umów się ( Stasiu jest zbyt mały na jakąkolwiek psychologiczną współpracę ) więc pierwsze spotkanie, czy tez spotkania odbędą się tylko z Tobą abo Tobą i Twoim Mężem - sami będziecie musieli zdecydować, jeśli jednak nie zakończy się na jednym spotkaniu, terapeuta będzie chciał porozmawiać z obydwojgiem, może właśnie tego potrzebujecie, żeby ktoś kompetentny Was wysłuchał i ocenił sytuację, udzielił pewnych wskazówek... Aniu słuchaj swojego głosu wewnętrznego, nie rób nic na siłę...

Kochana ja myślę, że Teściowa (z całym szacunkiem do jej osoby) wywiera na Tobie zbyt dużą presję! Pamiętaj to TY JESTEŚ MATKĄ, nie da się powielać pewnych zachowań, jeśli nawet coś co się sprawdziło (w jej ocenie) wobec jej dzieci będzie się miało nijak do jej wnuków, każdy z nas, od urodzenia jest niepowtarzalną, indywidualna jednostką, możemy w przypadku dzieci ( a nawet powinniśmy) stosować pewne rytuały ale to co doskonale sprawdza się w przypadku jednego malucha ma się nijak do kolejnego i nie należy robić z tego tragedii. Tak naprawdę "złote rady " najblizszych (wypowiadane z dobrego serca najczęściej) są solą w oku wielu matek!

Aniu nie ma idealnych dzieci, idealnych partnerów itd...ale w życiu nie chodzi o to aby być idealnym ale by być SZCZĘŚLIWYM a tego stanu nie da się osiągnąć bez zaakceptowania swoich najbliższych, pewnych sytuacji, które doprowadzają nas do szału ale zmienić ich nie możemy...

Ja jestem pewna, że z czasem wszystko nabierze innego wymiaru, że cała Wasza 4 wypracuje pewną symbiozę i będziecie w 100% szczęśliwą rodziną , do tego potrzeba jedynie akceptacji i miłości a tej Wam nie brakuje:hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, dziewczyny napisały Ci naprawdę wiele mądrych słów. W niejednych sytuacjach odnajduję siebie i swoją rodzinę. Jakbym o sobie czytała. U nas różnica 2 lat i 3 mies. Pisałam Ci zresztą już coś o naszym młodym i napiszę jeszcze raz - mieliśmy tak samo!

Zaczęło się jakiś czas po narodzinach młodej, Nikodem był straszny! Darł się, bo to tata np. podał butelkę a nie ja itp. durne sytuacje mnie rozwalały. U Was jest odwrotnie, nie wiem od czego to zależy, ale to nieistotne. Nie ważne w którą stronę - to uprzykrza życie jak diabli! Teraz gdy Zuźka skończyła rok, trochę się uspokoił, ma nieraz loty, jak każdy, ale już nie jest tak jak było, tak jak u Was teraz. Może wyrósł, może zobaczył, że nie odpuszczamy i nie poddajemy się mu. Do tej pory za każdym razem, gdy smark próbuje mnie zdominować ląduje w swoim pokoju do czasu aż się nie uspokoi i nie przeprosi. Siedzi nieraz pół godziny, tupie, rzuca się po podłodze i drze się z całych sił, często aż sprowokuje wymioty. A w takich sytuacjach teściowa nie pomaga... bo zawsze musi swoje 3 grosze wcisnąć. To jeszcze jej się obrywa, a mnie już wtedy trzęsie. Ile razy chciałam wyjść i nie wrócić - nie zliczę. Tylko w ten sposób młody w ogóle by się nie uspokoił, zafiksowany na mnie. Ale coraz częściej wyjeżdżam na chociażby zakupy spożywcze, choćby na godzinę. I dzięki temu zaczęłam funkcjonować jak człowiek. Cały luty, dzień w dzień bolała mnie głowa, myślałam że umrę, a dzieci nie pomagały... Przez cały marzec oboje na zmianę byli chorzy, to szpital, to gardło, to krtań, jelitówka itd. Już naprawdę nie miałam sił, czekałam na wiosnę, żeby wyjść z domu! Przeżyłam, dzieciaki też ;)

I pewnie to żadne pocieszenie, ale mam takie same odczucia jak Ty, nie boję się przyznać, że niekiedy żałuję, że mam dzieci, bo taka jest rzeczywistość. Chcemy dla nich jak najlepiej a one sprawdzają nas ile wlezie.

Nasz też dużo pije, w nocy też sikał w pieluchę. Odstawił w wieku 2 i 3 mies. gdy zobaczył, że jego rówieśniczka ich nie używa. Na początku w nocy zakładaliśmy, ale rano były suche. Kilka razy zapomniał się w dzień i posiurał, ale to nic.

Ze spaniem? Od 2 rż nie spał w dzień = był nieznośny przez większą część dnia! Teraz dopiero widzę tę zależność, no ale jak na boga miałam go uśpić jak nie chciał i darł się i wył?! Teraz mu się odwróciło. Widzę, że miągwi, szuka zaczepki to proponuję odpoczynek (broń boże przed słowem SEN) i idziemy poleżeć, wstaje nowonarodzony i kochany :) Dzisiaj np. poszedł odpocząć ok 17 i śpi nadal z przerwą na siusiu i piciu :) Jaki to miły wieczór :D

 

Nie myśl, że jesteś beznadziejna - NIE JESTEŚ!! Po prostu jesteś człowiekiem, który musi nauczyć się swoich dzieci, a to nie zawsze jest łatwe. A siedzenie w domu nie pomaga, oj nie. Facet myśli, że on pracuje, a Ty przecież SIEDZISZ w domu... ojjjj jakże daleki jest od prawdy! Swojemu już kilka razy to udowodniłam zostawiając go samego z 2 dzieci i z nakazem zrobienia obiadu. A nie prosiłam nawet o pranie, sprzątanie itp. Po 2 godz. dzwonił kiedy będę spowrotem :D

Wiem, że łatwo mówić, ale to wszystko minie, będą jeszcze gorsze i lepsze dni, będzie różnie, ale Stasiu wkońcu odpuści, tylko (i tu znienawidzone przeze mnie słowo, bo mi jej brakuje) konsekwencja Was uratuje. I nie bój się, że będzie krzyczał - a niech się drze jak potrzebuje! Zmęczy się i przestanie, ale nie odpuszczaj, bo Cię młody przeżuje i wypluje.

Tym optymistycznym akcentem kończę wywód matki, która nie wie którą nogą jutro wstanie syn ;)

 

Ps. młoda jeszcze jest grzeczna... ale już boję się jej 2-gich urodzin...i widzimisiów.

 

3maj się mocno!! I dla własnego dobra wyjdź czasem sama z domu :) Ściskam mocno!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc Aniu, mnie tez dlugo nie bylo,zagladam,patrze,a tu bunty dwulatka :) Zgadzam sie w 100% z tym co doradzila Ci Anetka :yes:

Poniewaz ja mam jedno dziecko,obecnie 4letnie,to moze wypowiem sie w kwestii Stanisława :) Jak powiedziala Anetka "bunt dwulatka" to tylko umowne okreslenie tego co dzieje sie z KAZDYM dzieckiem w tym okresie. U Was jak dla mnie na 99% jest to spotegowane pojawieniem sie Małej. Pojawila sie jakas mala istotka, kolo ktorej Mama ciagle skacze,cos robi,tata tez, byc moze Stas czuje sie zazdrosny troszke,w koncu do tej pory ciagle byliscie do jego dyspozycji.

W kwestii zasypiania (i nie tylko), u nas przerabialismy zachowania pt. "Nie,tata mi to poda", "Nie,ja chce zeby mama mi to zalozyla", "Chce zeby mama mnie teraz usypiala". My na poczatku robilismy pod dyktando, przypuszczam,ze wiekszosc rodzicow tak reaguje, bo przeciez na poczatku cieszymy sie,ze nasz maluch potrafi wyrazac swoje zdanie, okresla swoje potrzeby. Dopiero po dluzszym czasie (i po radach mojej niezastapionej Mamy), z lękiem... ale sprobowalismy odpowiadac: "nie,mama jest teraz zajeta,teraz ja przy tobie posiedze", "Nie,teraz ja czytam bajke, tatus przyjdzie jak skoncze". Na poczatku byl bunt, zlosc ( jesli np uniemozliwial mi czytanie itp, to mowilam,ze w takim razie wychodze z pokoju i nie ma czytania wogole) ,ale uwierz mi po paru razach kiedy okazalo sie,ze zlosc nic nie pomoze, rodzice nie ustapia, maly zaczal akceptowac to co mowimy. Jak pisala Anetka, dziecko MUSI miec wyznaczone ramy/zasady po to aby czulo sie bezpiecznie-to jest dla niego najwazniejsze! Wszystko co robi (czy to bedzie akcja z solniczka czy inna...) co okreslasz mianem "zlosliwosci"- nie jest zlosliwoscia, jest poprostu checia zwrocenia uwagi na siebie,dziecko w tym wieku jest egocentrykiem. I tak, trzeba te uwage zwrocic, ale jesli np zajmujesz sie mala, sprobuj znizyc sie do Stasia i spokojnie mu powiedziec,ze teraz przez chwile musisz zajac sie Madzia,ale jak tylko skonczysz pobawisz sie z nim itp. Musisz ustalic mu te ramy, to da mu poczucie bezpieczenstwa. Trzeba robic to za kazdym razem. On ma TYLKO 2 lata, jest maluszkiem, ktory sam nie wie co sie z nim dzieje,niby juz umie powiedziec NIE, niby juz wie ze mozecie sie zdenerwowac, ale tak naprawde nie umie poradzic sobie z tym, i w konsekwencji neguje wszystko. Uwierz mi,ze Stas kocha Cie najbardziej na swiecie,i nawet jak na pytanie czy mnie kochasz powie :NIE, to nie dlatego,ze Cie nie kocha,tylko dlatego,ze tego slowa sie nauczyl, to slowo wbudza Twoja reakcje -a wzbudza prawda? :) Jak dla mnie wszystko co opisalas jest NORMALNE, nie odbiega od zadnej normy, trzeba tylko sobie to teraz uporzadkowac i pomalutku poukladac.

Jesli chodzi o nocnik odpuscilabym narazie, ale niech sobie stoi w lazience,przy okazji mozesz czasem wspomniec o tym,ze moze usiadziemy na nocniczku zrobic siusiu,zobacz jaki duzy chlopczyk juz jestes! Pamietaj zeby Stasia chwalic za kazdym razem kiedy zrobi cos ladnego/fajnego/grzecznego-to da mu poczucie docenienia przez Ciebie,i napewno przyniesie dobre rezultaty! Tak jak Anetka, radze Ci ( bo wyprobowalam) uzywac innego przekazu slownego niz ciagle : NIE RUSZAJ TEGO, NIE ROB TAK,ZOSTAW TO! Lepiej powiedziec to samo ale innymi slowami: "Jak wlozysz tam raczke, to przytniesz sobie paluszki", "Odloz prosze ta solniczke na stol. Dosiegniesz tam? Ojej,zobacz jak urosles! Udalo Ci sie,super !":) Wiem,ze to dziwnie brzmi ale w takich prostych codziennych sytuacjach (niekoniecznie z solniczka... :D) wzbudzisz w nim poczucie wartosci, ze cos mu sie udalo. Jesli ciagle czegos mu zabraniacie, krzyczycie i mowicie NIE, to on zachowuje sie podobnie... tez krzyczy i mowi NIE, tylko ze on tego nie rozumie do konca tak jak my dorosli.

 

Wazne w tym okresie jest tez USTALANIE/UMAWIANIE :) -wyprobowane,sprawdzone! Mozecie probowac: "Stasiu,ustalamy,ze teraz pobawisz sie chwile u siebie a ja zajme sie Madzia. Jak skoncze przyjde do Ciebie". "Stasiu,umawiamy sie ze dzis tatus czyta 2 bajeczki a pozniej przy tobie posiedzi"... itp itd. Wydaje sie dziwne, ale ustalenie czegos przed wykonaniem czynnosci daje dziecku pewnosc ze cos sie wydarzy-i tu musicie dotrzymac ustalenia,nie mozna dziecka zawiesc,bo stracimy jego zaufanie. Tak samo w druga strone,ono tez musi dotrzymac umowy. W ten sposob i wam bedzie latwiej."Umawiamy sie ze bedzie jedna bajeczka." Bajeczka sie konczy, placz? "Taka byla umowa.Bajeczka sie skonczyla,idziemy sie myc", poplacze,przestanie. Po paru razach zadziala,zobaczysz Aniu :) Te ustalenia pomagaja zachowac codzienny rytm dnia, ktory jest bardzo wazny dla malucha, szczegolnie jesli pojawila siostra, trzeba pokazac mu,ze nie zmienilo sie to czego wczesniej cie uczylismy, nasze "poprzednie" zwyczaje, jestes dla nas tak samo wazny !

 

Sprobujcie tez w zabawie przekazywac pewne wzory zachowan, ktore chcialabys aby Stas przejawial :) Np, jesli macie jakies figurki/autka cokolwiek... Mozna zainscenizowac sytuacje z nieszczesna przykladowa solniczka :) Jedna figurka drugiej zrobila cos zlego, zobacz Stasiu, autku jest przykro,a czemu? Bo... I tlumaczysz.

 

Ja np bardzo duzo czytalam o emocjach dzieci i za kazdym razem staralam sie -nie w trakcie histerii/placzu, ale juz pozniej wziac malego na kolana, mocno przytulic i tlumaczyc...tlumaczyc...tlumaczyc emocje: Wiem,ze jest ci przykro/wiem,ze teraz zle sie czujesz/ jest ci zle/ jak jest nam zle to placzemy/mamusi tez jest przykro,ze tak zrobiles/ale teraz juz sie przytulmy i choc,zrobimy cos fajnego... I tu Ty Ania, np: przebierzemy Magdzi pieluche :) No przyklady oczywiscie mozna mnozyc...ale probuje Ci pokazac jak probowac poradzic sobie w tym okresie.To tez wazne w przypadku przejawow jakiejkolwiek agresji- nie mozesz pozwolic sobie na kopanie/plucie itp. Moim zdaniem tu trzeba od razu reagowac: schylic sie do poziomu dziecka ( w zasadzie zawsze tak powinno sie z nim rozmawiac) i powiedziec ostro i krotko,ze tak nie wolno,to mnie boli. Jesli bedzie ciezko, trudno, robisz "karnego jezyka"/pajaca/sloneczko,czy poprostu kąt, i nie ma zmiluj sie, stawiasz konsekwentnie, za kazdym razem mowiac ze zrobil cos zlego,ze musi sobie przemyslec, a pozniej po wszystkim przytulasz mocno i tlumaczysz co i dlaczego ci sie nie podobalo. Aniu metody stare jak swiat,a dzialaja,zobaczysz.

 

Najwazniejsze to wiedziec,ze moje dziecko tak sie zachowuje,jak KAZDE,ze to NORMALNE, wiele zalezy ode mnie i meza (nie,tesciowa nie ma tu prawa glosu ani komentowania), musimy POMOC naszemu dziecku przejsc przez ten trudny okres i musimy byc w tym konsekwentni !

 

Jesli chodzi o zasypianie, u nas tez byl czas ze nie mozna bylo ruszyc sie od lozeczka ani wstac nawet bo zaraz otwieral oczy i rozkaz: cytaj.. :D Az mi sie smiac chce teraz, jak bylismy terroryzowani, ale to tez minelo. Przede wszystkim spokoj Aniu. Przemysl sobie,moze ktores z rad Ci sie przydadza, dziewczyny wiele madrego napisaly. Jak moj maly wkroczyl w bunt dwulatka napisalam sobie na kartce cos co mialo mnie uspokoic jak dostane szalu :D i powiesilam sobie na lodowce (takie porady z netu sciagniete:)) - pamietam,ze bardzo balam sie tego etapu, czytalam o tym duzo wczesniej. Na szczescie po 2 miesiacach moglam to zdjac.Stosowalam to wszystko co powyzej (choc to w wielkim skrocie... ), konsekwentnie z mezem, nie z zadna tesciowa! :mad: Bylo ciezko momentami, byly rozne etapy bo kazde dziecko jest inne,mialam dosc i wychodzilam na balkon,zeby nie wyjsc z siebie... Ale jak Anetka,nie zamienilabym tego czasu i wogole macierzynstwa na nic innego :)

 

 

 

Wierze ze uda Wam sie przejsc ten okres, Stas to madry chlopczyk, ale teraz czas na Was,zeby mu pomoc ogarnac ten trudny Swiat.

 

sciskam!

Edytowane przez Kasia_1982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz jak byłam w ciąży z Łukaszkiem , podczas spotkania z koleżanką - mamą wówczas 2 dzieci usłyszałam słowa " Moim marzeniem jest, żeby ktoś zamknął mnie w ciemnej komórce bez drzwi i okien i żeby nikt się do mnie nie odzywał, żeby niczego ode mnie nie chciał"

 

:) A ja "chciałam", żeby coś mi się stało, żeby mnie wzięli do szpitala, bo wtedy mogłabym być sama, i mogłabym leżeć, i spać...

 

Zabieram się do lektury ostatnich stron wątku, ale patrząc po długości wpisów - zobaczcie ile emocji w nas (bo ja też pewnie swój dołączę) siedzi! Każda z Was ma swoją historię. Książki pisać. Niesamowite...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie macierzyństwo w naszym społeczeństwie jest zbyt gloryfikowane...w poradnikach i nie tylko pisze się jedynie "półprawdę", nie ma nic o negatywnych emocjach, które kobieta przeżywa po pojawieniu się dziecka, że jest często zagubiona, rozdrażnioną, że miewa stany przed depresyjne a nawet depresję (nie mówię tutaj o strikte poporodowej depresji) ale o tej, która przychodzi dużo później...pokazuje się jedynie te piękną stronę bo tak jest wygodniej. Co więcej nie mówi się o tym ... Dla mnie CUD NARODZIN to coś mega fascynujacego ale wokół tego cudu często jest mnóstwo bólu, upokorzenia , niepewności...podobnie z rodzicielstwem, to jedna z najpiękniejszych ról w życiu ale i najtrudniejsza, bo wychowanie dziecka to mega trudne zadanie, często wyczerpujące i niejednokrotnie doprowadzające do rozpaczy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno słowo o konsekwencji, ja uważam ze jest to klucz , bez tego nie ma mowy o wychowaniu ale wiem również , że bardzo trudno jest być konsekwentnym...zwłaszcza po np nieprzespanej nocy, czasem człowiek ma ochotę dać przyzwolenie na wszystko, żeby tylko mieć chwilę spokoju i w ten sposób ukręcamy bata na samych siebie... Ja mam z tym problem, w szczególności w stosunku do Łukaszka, niby wiem, że krzywda mu się nie dzieje, że jego płacz jest wymuszony i tylko po to aby mnie złamać i właśnie mnie ten płacz łamie bo przychodzą takie momenty, że mam ochotę odpuścić , najzwyczajniej w świecie jest mi go żal. w takich chwilach o ile maż jest ze mną po prostu ich zostawiam bo u nas to mój Maż jest w stanie wskórać więcej...on jest mega konsekwentny...

Aniu co do zakupów, ja uważam że trzeba znaleźć złoty środek, ja najbardziej lubię robić zakupy sama, bez ogonków...ale dzieci muszą się też socjalizować więc często zabieramy ich na zakupy. Łukaszek jeszcze jak mieszkaliśmy w No urządził mi mega scenę, miał wtedy ok 2 lata, byłam z nim na zakupach w "spożywczym" - koniecznie chciał wpakować do koszyka jakąś zabawkę, na co się nie zgodziłam, w odwecie postrącał z półek sporo artykułów, zostawiłam koszyki a zakupami i wyniosłam go wijącego się do samochodu, jak się uspokoił to tłumaczyłam mu, ze źle się zachował itd. oczywiście do sklepu tego dnia już z nim nie wróciłam...to był jedyny taki incydent z moimi dziećmi, jak jedziemy na zakupy zawsze wcześniej mówię gdzie jedziemy i co kupujemy i nawet jak próbują mnie np naciągać na plastikowe tandetne ptaszki w ogrodniczym - to mówię krótko, że dziś zabawek nie kupujemy i odkładam przedmioty na półkę i nie ma tematu, czasem pojękują ale akceptują zasady. podobnie jest ze sklepami zabawkowymi, chcą wejść ok ale umawiamy się, że dzisiaj tylko oglądamy i nic nie kupujemy i dają rady. Oczywiście najfajniej jest jak jedziemy coś kupić ale i wtedy ustalamy zasady przed wejściem do sklepu - kupimy tylko 1 zabawkę i tego się trzymam. U nas temat zakupów pod kontrolą .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...