Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Weekendowe pogaduchy


tesel

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 8,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

TESEL zaglądasz na swój wątek?

 

Chłopaki wczoraj pojeździli GRUBO...

http://a6.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/s720x720/395975_472441076101866_1726499446_n.jpg

No i Cybul rozjechał resztę stawki :)

http://a1.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/s720x720/582734_472439822768658_644603956_n.jpg

http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/s720x720/545080_472440532768587_1374025639_n.jpg

http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/s720x720/563457_472441369435170_560830563_n.jpg

 

a tutaj auto z PFD.....

http://a3.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/s720x720/557194_472436636102310_2051653073_n.jpg

 

:) :)

Edytowane przez Jarecki79
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalezione w necie...

 

Polacy zarabiają za mało.

O wiele za mało. Ostatnie dane Eurostatu pokazują, że gdyby pominąć Rumunię i Bułgarię, jesteśmy pod tym względem w ogonie Unii.

Wynagrodzenia w Polsce: Wzrost pensji o 30 proc. nie zagroziłby konkurencyjności.

Za godzinę pracy Polak dostaje bowiem średnio nieco ponad 6 euro brutto wobec 22 euro dla Brytyjczyka i Hiszpana, 34 euro dla Niemca i 36 euro dla Francuza. Nawet pogrążeni w kryzysie Portugalczycy (10,5 euro) i Czesi (10 euro) mogą liczyć na uposażenie o 40 proc. większe niż my. Oczywiście wydajność pracy Polaka pozostaje wyraźnie niższa niż pracownika na zachodzie Europy.

Ale różnica jest o wiele mniejsza niż ta, która dotyczy pensji. W ciągu przepracowanej godziny wytwarzamy około 2,5 razy mniej niż Niemcy czy Francuzi, podczas gdy różnica w pensjach jest prawie sześciokrotna! O ile bowiem Polak w tym czasie wytworzy wartość dodaną szacowaną przez OECD na 21 euro, o tyle Francuz na 46 euro, a Niemiec na 44 euro. A różnica w stosunku do Portugalczyka (26 euro) jest już prawie żadna.

 

 

548157_449173061770247_2137657672_n.jpg

Edytowane przez dino49
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mount Everest

 

 

http://www.everest.wpthemes.pl/ever21.jpg

 

 

Leszek Cichy, jeden z dwóch pierwszych zdobywców Everestu, którzy dokonali tego w warunkach zimowych mówił : " Everest nie jest szczytem pieknym. Prawdopodobnie gdyby cała okolica była połozona o tysiąc metrów niżej, nikt by tu nie zajrzał. Przyjechałaby jedna wyprawa, zrobiła pierwsze wejście i na tym by się skończyło! Everest niższy o tysiąc metrów byłby niewiele wart.

Nietrudny, nieładny...

Jego ogromna atrakcyjność bierze się stąd, że jest bezwzgladnie najwyższy, a nasza stechnicyzowana cywilizacja wymaga wyników dających się wyrazic w kategoriach obiektywnych! "

 

Oby MOUNT EVEREST nie zamienił się w cmentarz…..

 

http://www.sport.pl/inne/1,64998,11853839,Ryszard_Pawlowski__Oby_Mount_Everest_nie_zamienil.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gosc_123
Oby MOUNT EVEREST nie zamienił się w cmentarz…..

 

No właśnie! Wyprawy komercyjne.. Pawłowski wspominał kiedyś wyprawę Amerykanów podczas której na wysokości 6.4 tys. m n.p.m. przygotowano obóz z grzejnikami, gorącą kąpielą i ... kalifornijskim winem! :) Full wypas. Pewnie nieźle kosztował! :)

Ale okazuje się, że za tytuł Zdobywcy wielu jest gotowych zapłacić najwyższą cenę... Czasami to brawura i kompletne rozminięcie się umiejętności, możliwości ze zdrowym rozsądkiem... Czasami zwyczajny pech...

Wśród himalaistów przytaczano kiedyś anegdotę o tym jak w latach 80 uczestnicy polskiej ekspedycji na górę świata, czekając w bazie na odpowiednią pogodę, licytowali się ile byliby w stanie poświęcic na jej zdobycie. Odmrożenie ręki, nogi, utratę palca. Andrzej Heinrich powiedział wówczas "nie oddałbym za Everest nawet paznokcia!" W 1989 oddał za niego zycie idąc na pomoc kolegom... Wszystkich ich porwała lawina...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błyszczy jak diament, dziewiąty co do wielkości szczyt świata (8126m), dotychczas nie zdobyty zimą, Ci, którzy są zakochani w tym gigancie wiedzą, że nie oszczędza nikogo, to …… NANGA PARBAT zwanym przez himalaistów …. zabójcą himalajskich gigantów. Dotychczas zginęło ponad 60 wspinaczy.

 

319413_397401506983890_371246253_n.jpg

Edytowane przez dino49
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gosc_123

Magiczna, święta góra Aborygenów - Uluru. To tu według ich wierzeń rozgrywały się sceny stworzenia świata...

 

http://nieznanaplaneta.files.wordpress.com/2011/06/uluru5_big1.jpg

 

Aborygeńska legenda głosi, że zabranie nawet małego kamyka z Uluru przynosi straszliwego pecha!

Do dyrekcji parku narodowego co roku przychodzi wiele listów z kamieniami w środku i z prośbą by oddać je Górze! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gosc_123

Dino, burza o której rozmawialiśmy kilka dni temu dotarła do mnie dopiero dziś! Przyniosła za to taką ilość wody, ze jutro w ogródku będę sadzić ryż! ;)

 

http://media.treehugger.com/assets/images/2011/10/gm-rice-h-i-001.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dino, burza o której rozmawialiśmy kilka dni temu dotarła do mnie dopiero dziś! Przyniosła za to taką ilość wody, ze jutro w ogródku będę sadzić ryż! ;)

 

http://media.treehugger.com/assets/images/2011/10/gm-rice-h-i-001.jpg

 

http://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech.gif .... wpadnę do Ciebie na ryżowe kotlety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadeusz Piotrowski na wysokości 7400 m na południowej ścianie K2. Zdjęcie wykonał Jerzy Kukuczka

 

320427_316644905096103_825408509_n.jpg

 

 

Polskie drogi na K2: Magic Line i południowa ściana.

Fot. Aleksander Lwów Topografia: Janusz Kurczab

 

311545_263138580454317_1338657647_n.jpg

 

8 lipca 1986 roku a wiec 26 lat temu na szczycie K-2 staneli J.Kukuczka oraz T.Piotrowski

 

Latem 1986 roku pod K2 działały dwie wyprawy z udziałem Polaków, które postawiły sobie za cel poprowadzenie nowych dróg na drugi szczyt świata. Pierwszą z nich tworzył zespół Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski, działający w ramach dużej międzynarodowej wyprawy, zorganizowanej przez dra Karla M. Herrligkoffera.

We wstępnej fazie akcji brali udział trzej Szwajcarzy i jeden młody alpinista niemiecki, później polska dwójka musiała działać sama. Pierwszy obóz założony został na wysokości 6000 m, a pod ogromnym serakiem, który zagradzał wielką depresję opadającą z Ramienia K2, stanął obóz II (6400 m). Serak ten w 1982 roku Kukuczka z Kurtyką obeszli z prawej strony. Teraz realnym stało się ominięcie go stromym żebrem po lewej. 21 czerwca zaporęczowano 500 m trudnego terenu. Kukuczka i Piotrowski ruszyli 22 czerwca w górę z zamiarem zaatakowania szczytu, jednak dwa dni później wobec oznak psującej się pogody zdeponowali ładunki na wysokości 7400 m i wrócili do bazy.

Gdy 3 lipca zaświeciło słońce, ruszyli w górę, dochodząc od razu do obozu II, a następnego dnia do depozytu na 7400 m. 5 lipca wspinali się dalej polami śnieżnymi, by osiągnąć wielki kuluar zwany "hokejem". Po biwaku na wysokości 7800 m szli w górę kuluarem, mając przed sobą pionowy próg skalny. W najdogodniejszej partii miał on ok. 100 m wysokości. Kolejny raz zabiwakowali na wysokości około 8100 m. 7 lipca zaatakowali próg, zakładając, że jeszcze w tym dniu pokonają przeszkodę i dojdą na szczyt. Okazało się to niemożliwe. Dolny 30-metrowy odcinek był nadzwyczaj trudny. Na dodatek mieli za mało haków i zbyt krótką linę W efekcie ta część progu zajęła alpinistom cały dzień, a zamiast wierzchołka czekał ich dodatkowy biwak w tym samym miejscu. Tego wieczora skończył im się gaz. Wyposażeni tylko w lekkie płachty biwakowe i aparaty fotograficzne 8 lipca ruszyli w górę i dotarli do grani na wysokości 8300 m.

Końcowy stok był pokryty kopnym śniegiem, podchodzili więc bardzo wolno. Gęstniała mgła, na szczęście, na ostatnim odcinku nie trzeba było torować i znaleźli ślady poprzedników. Kukuczka stanął na wierzchołku o godzinie 18.25, wkrótce dotarł też Piotrowski. Rozpoczęli zejście, ale zmrok zastał ich na wysokości 8300 m. Wykopali jamę śnieżną i zabiwakowali w płachtach, trzęsąc się z zimna. Z pierwszym brzaskiem ruszyli w dół. Pogoda była coraz gorsza, widoczność na kilka metrów, sypał śnieg powodując małe lawinki. Nie mogąc wyszukiwać drogi, niejednokrotnie musieli schodzić terenem trudnym, miejscami zjeżdżając na linie. W ciągu całego dnia obniżyli się o zaledwie 400 metrów. Kiedy dotarli do łatwiejszego terenu, już znowu zapadał zmrok.

Biwak z 10 na 11 lipca był cięższy od poprzedniego. Od dwóch dni nie mieli kropli płynu w ustach, płachty z metalizowanej folii były już mocno dziurawe. Rano nieco się przejaśniło i zobaczyli dalszą drogę zejścia. Dotarli do lodowego progu, z którego trzeba było zjechać na linie. Wtedy okazało się, że Piotrowski nie zabrał z biwaku liny. Musieli schodzić bez asekuracji. Piotrowskiemu, który schodził jako drugi, w pewnym momencie spadł rak, po chwili to samo stało się z drugim rakiem. Poleciał, omal nie strącając Kukuczki, i po chwili zniknął w paru kilometrowym urwisku.

 

JANUSZ KURCZAB

Edytowane przez dino49
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...