Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Weekendowe pogaduchy


tesel

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 8,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Wisława Szymborska

 

PAMIĘĆ NARESZCIE

 

Pamięć nareszcie ma, czego szukała.

Znalazła mi się matka, ujrzał mi się ojciec.

Wyśniłam dla nich stół, dwa krzesła. Siedli.

Byli mi znowu swoi i znowu mi żyli.

Dwoma lampami twarzy o szarej godzinie

błyśli jak Rembrandtowi.

 

Teraz dopiero mogę opowiedzieć,

w ilu snach się tułali, w ilu zbiegowiskach

spod kół ich wyciągałam,

w ilu agoniach przez ile mi lecieli rąk.

Odcięli – odrastali krzywo.

Niedorzeczność zmuszała ich do maskarady.

Cóż stąd, że to nie mogło ich poza mną boleć,

jeśli bolało ich we mnie.

Śniona gawiedź słyszała, jak wołałam mamo

do czegoś, co skakało piszcząc na gałęzi.

I był śmiech, że mam ojca z kokardą na głowie.

Budziłam się ze wstydem.

 

No i nareszcie.

Pewnej zwykłej nocy,

z pospolitego piątku na sobotę,

tacy mi nagle przyszli, jakich chciałam.

Śnili się, ale jakby ze snów wyzwoleni,

posłuszni tylko sobie i niczemu już.

W głębi obrazu zgasły wszystkie możliwości,

przypadkom brakło koniecznego kształtu.

Tylko oni jaśnieli piękni, bo podobni.

Zdawali mi się długo, długo i szczęśliwie.

 

Zbudziłam się. Otwarłam oczy.

Dotknęłam świata jak rzeźbionej ramy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł Podlipniak

 

IDY WRZEŚNIOWE [DULCE DULCE DULCE]

 

państwo penisogłowych, ziemia obiecana

– tam modlą się do siebie ludzie wielkiej viagry

(stoi im przed oczyma widmo pięknych bitew,

w których umierać będzie zapomniany frajer,

co nie zdążył na peron w nowych zaleszczykach

na moment przed zamknięciem ostatecznych granic)

pod zielonym sztandarem z bicepsem na sztorc.

 

nawiasu nie rozszerzy zabawna dygresja

o tym, że dziś nienawiść obraca się w nawias,

a ja widzę w tym tylko jedwabne kajdany

i lateksowy knebel wpakowany w usta

przypadkowych kochanków – ona była drobna,

wręcz krucha w swej małości, on nucił jej w ucho

wers ‘wojenko wojenko’, zanim piach ich pokrył.

 

nie wiem, co tu się dzieje, chyba nie chcę wiedzieć,

czemu niebo jest puste ‘od kiedyś do zawsze’

i dokąd poszedł gwizdać ten smutny flecista

z czeredą martwych dzieci, kiedy znikły w gazie,

‘a lato było piękne’, zwłaszcza tego roku,

dla wszystkich co czwórkami radośnie zmierzali

do wielkiej niewiadomej, a pochód prowadził

 

mały, łysy facecik w śmiesznych okularach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kochany mężu co będziemy robić 8 marca w dniu mojego święta?

- Kochasz Paryż?

- O mój Boże! Ty mówisz poważnie?

- A jak ci się podoba Barcelona.

- Och, jesteś najlepszym mężem na świecie!

- W takim razie, idziemy do pubu oglądać mecz FC Barcelona - Paris Saint Germain !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna i kobieta nie są tacy sami. Nie, żeby jedno z nich było ważniejsze od drugiego, tylko że mężczyzna nie wnosi harmonii, a ona tak. To ona daje harmonię, która uczy nas łagodności, delikatnej miłości i sprawia, że świat jest piękniejszy,” dodał Ojciec Święty. Edytowane przez dino49
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:no:

Rok temu, 26 lutego Ali Sadpara, Simone Moro i Alex Txikon stanęli na szczycie Nanga Parbat.

Przeszli do historii himalaizmu, zdobyli przedostatni, niepokonany dotąd zimą ośmiotysięcznik!

 

W ataku szczytowym brała udział jeszcze jedna osoba:

 

Tamara Lunger

 

http://www.alvaromerino.com/wp-content/uploads/2016/04/EOFT_Poster_A4_DE_low.jpg

 

Była 20-30 minut od szczytu, od historycznego momentu zostania pierwszą kobietą, która dokona zimowego zdobycia Nanga i drugą w historii kobietą która weszła zimą na ośmiotysięcznik...

 

Zawróciła...

 

" Wystartowali z obozu czwartego, na wyskości 7100, nikt nie miał dobrej aklimatyzacji, co nie jest dziwne w wyprawach zimowych, przyczyną są bardzo krótkie okienka pogodowe.

Tamara obudziła się wyczerpana, wymiotowała nawet po wypiciu wody. Mimo złego samopoczucia wyruszyła z bazy.

Jakieś 100 m od szczytu, słaba i odwodniona zawróciła.

 

"To jest po raz pierwszy w całej mojej wspinaczkowej karierze, że widziałem taki szczery i etyczny sposób myślenia w górach. To byłby historyczny moment, ale ona myślała o nas - mówi Simone Moro

 

http://www.portalgorski.pl/images/content/2016/03/tam2.jpg

 

Na zdjęciu, od lewej:

Bask Alex Txikon, Włoszka Tamara Lunger, Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Ali Sadpara

 

Kilka zespołów starało się zdobyć Nanga Parbat. W międzynarodowym zespole, w którym znaleźli się Alex Txikon, Daniele Nardi, Ferran Latorre, Ali Sadpara oraz Janusz Gołąb, ostatecznie zespół działał jako trzyosobowy: Txikon, Nardi oraz Sadpara. Do zdobycia szczytu sposobili się również Tamara Lunger i Simone Moro, Adam Bielecki i Jacek Czech, Marek Klonowski z zespołem, Tomasz Mackiewicz, Elizabeth Revol. Pod koniec stycznia 2016 Nardi i Txikon bez powodzenia atakowali szczyt, zaś Ali czekał na nich w obozie czwartym. Po kłótni między Txikonem, a Nardim, Nardi opuścił wyprawę, i w związku z tym Txikon i Ali połączyli siły z doświadczonym włoskim teamem Moro - Lunger.

 

To miała być czwarta „polska” wyprawa, a to za sprawą osoby Janusza Gołąba, któremu Alex Txikon zaproponował udział w zimowym zdobywaniu Nangi. Polak wycofał się jednak właśnie z powodu dużej ilości wypraw i szumu, jaki niektóre wywołały w mediach. Zrezygnował ze względu na prawdopodobieństwo niebezpiecznego wyścigu, który tego roku może rozegrać się na przedostatnim niezdobytym zimą ośmiotysięczniku, ale także ze względów finansowych i konieczności wcześniejszej aklimatyzacji w Ameryce Południowej. Tak samo jak „rewolucyjna” ekipa Bielecki-Czech. Wyprawa na Nanga Parbat 2016. w składzie: Txikon, Daniele Nardi, Ali Sadpara aklimatyzowała się w Argentynie, wspinając się na szczyty o wysokości powyżej 6000 metrów.

 

Najlepiej opisał ten stan rzeczy Simone Moro na Facebooku: „W bazie panują otwarte i szczere relacje pomiędzy ekspedycjami. Wszyscy bardzo dobrze się znamy i mamy jeden cel, którym nie jest to „kto będzie pierwszy na górze”, ale po prostu próba wspięcia się aż na szczyt. Ktokolwiek tego dokona – czy będzie pierwszy, drugi, czy dziesiąty – zrealizuje marzenie, do którego próbowali podejść i o jakim śnili najwybitniejsi wspinacze wysokogórscy ostatnich 30 lat. Tymczasem, kiedy to piszę, Nanga Parbat góruje nad nami i na nas patrzy. Jej absolutnie do niczego się nie spieszy…”

 

Moro jest bardzo dobrze znany Polakom. Razem ze ś.p. Piotrem Morawskim dokonał w 2005 roku pierwszego zimowego wejścia na Shishapangmę (8013 m n.p.m.).

Edytowane przez dino49
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...