Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Drastyczne ograniczenie nauczania historii - protest głodowy w Krakowie


wierzch

Recommended Posts

W Krakowie od 9 dni głodują działacze pierwszej "Solidarności" oraz delegacja studentów.

Byli opozycjoniści sprzeciwiają się w ten dramatyczny sposób zmianom w programie nauczania historii, obowiązującym od przyszłego roku szkolnego.

Wprowadzono je, podobnie jak wiele innych decyzji rządu Tuska, z wykluczeniem wszelkiej społecznej debaty.

Reforma likwiduje obowiązek nauki historii w dwóch ostatnich klasach liceum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 44
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

No nie tak do końca likwiduje, bo jest przedmiot "historia i społeczeństwo". Nie znam programu jego nauczania, więc się nie wypowiadam.

Swoją drogą, sądzę, że zanim zacznie się wylewać łzy nad brakiem lekcji historii, trzeba się zastanowić, jak ona była i jest nauczana w "starym, dobrym systemie". Bo ja na ten przykład miałam tak beznadziejną nauczycielkę, że historii nauczanej po staremu nikt w naszej klasie nie znał i nie lubił. Historia skończyła się na II WŚ, o współczesnej mowy nie było, bo nie zdążyliśmy i to mimo że chodziłam do czteroletniego LO. A co dopiero w trzyletnim! Skoro teraz są to trzy lata w gimnazjum i rok w liceum, to nadal będzie pewnie za mało czasu, ale to i tak lepiej niż powtarzanie tego samego dwa razy po trzy lata od prehistorii po współczesność.

A głodówka... fajnie mają, też bym chciała 15 kg schudnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanówmy się nad jakością, a nie ilością zajęć (nie tylko z historii).

Moje licealne lekcje historii, to była jedna wielka propaganda rodzącej się demokracji, tematy "kogo uważasz za "polityka stulecia" i dlaczego jest to Lech Wałęsa" -nie chce by takiej historii uczyło sie moje dziecko...

 

 

PS. Agduś, jakby co, to razem poprotestujemy, ok ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, w dobrym towarzystwie zawsze przyjemniej!

 

Moja historia w LO polegała na zakuciu dat, nazwisk i nazw miejscowości. Wcale nie musieliśmy umieć ich ze sobą powiązać, bo nauczycielka odpytywała wedle schematu: 3 daty - piątka, 2 daty z trzech - czwórka, jedna data z trzech - trója, żadnej - dwója (jedynek i szóstek nie było, bo ja stara jestem). Czasem zamiast dat były nazwiska, albo miejsca na mapie, które należało wskazać. W ten sposób pani potrafiła przepytać całą klasę i zrealizować temat ("przeczytajcie rozdział ... z podręcznika, odpowiedzcie na pytania pod rozdziałem, dokończcie w domu, do widzenia") na jednej lekcji.

To ja naprawdę uważam, że bez względu na program, taka nauczycielka niczego nie nauczy. A dobra, bez względu na program, nauczy wszystkiego, czego trzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że to problem jakiejś bardziej ogólnej koncepcji edukacji populacji.

Ja jej nie dostrzegam!

Wszelkie działania postrzegam jako powierzchowne, doraźne i niespójne...

 

Dydaktyka to wiedza - jak wbić do tępego łba to, co w nim być powinno!

Plan i Program nauczania - obejmuje ZAKRES wiedzy do wbicia do łbów.

 

Brak mi jednolitej KONCEPCJI edukacji dopasowanej do OBECNYCH realiów ekonomicznych przeciętnej rodziny.

A te realia dynamicznie się zmieniają - i wcale nie na lepsze!

Populizm, lobbing i (co zasmuca) nędzne ekonomiczne możliwości wspólnot (gmin) kształtują tu wytyczne.

A do tego - społeczeństwo nam się "starzeje"...

 

Jakieś pomysły typu - pracuj aż do śmierci, bo emerytury Ci wypłacać nie będzie trzeba - są promowane....

 

 

To jest tak:

(dla mnie)

ZAWSZE - to nie ogół tylko "rada starszych" we wszystkich kulturach decydowała o tym - czego, kiedy i - jak dogłębnie uczyć, aby zapewnić trwały rozwój społeczności.

Większość to idioci!

... A demokracja - to większość....

To nie dziwota, że idiotyzm goni idiotyzm...

A w dupę nie ma kogo kopnąć, bo zadbano o "demokratyzację" podejmowanych decyzji - czytaj - rozwodnienie i rozmycie odpowiedzialności!

 

Zauważcie, że tylko autokratyzm tworzył dzieła WIELKIE!

 

Czarno widzę przyszłość młodzieży...

 

Ciemność...

Ciemność widzę...

Widzę CIEMNOŚĆ!!!!

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie - kanclerz Jan Zamoyski, cytat z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej. Mylnie przypisywany Andrzejowi Fryczowi Modrzewskiemu lub Stanisławowi Staszicowi (ten ostatni jedynie sparafrazował myśl Zamoyskiego w Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego). Cytat często stosowany jako motto prac naukowych na tematy edukacji, bądź pedagogiki, będący także mottem wielu materiałów dotyczących zagadnień politycznych."

 

Dodać coś jeszcze?

Trzeba?....

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pobierałem kiedyś nauki...

Pamięć jest bardzo "subiektywna", co pozwala nam na względnie stabilne funkcjonowanie.

Ale...

Dziś... z perspektywy czasu... jak sobie przypomnę "szczenięce lata" to...

Tak bym SOBIE KOPA W DUPĘ ZASADZIŁ, ZE CHYBA BYM ZDECHŁ Z GŁODU W POWIETRZU!!!!

Wy tak nie macie?

TERAZ sam zaczynam "pieprzenie głodnych kawałków" mojej ówczesnej polonistki TUTAJ uprawiać!

Jak ONI z nami wytrzymywali?!

 

(taka dygresja mnie napadła, ale ja z nauczycielskiej rodziny jestem)

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że edukacja trwa minimum 12 lat. Jeżeli teraz wdrożymy nawet najlepsze z dzisiejszego punktu widzenia programy nauczania, to absolwenci takich idealnych szkół znajdą sie na rynku pracy w najlepszym wypadku za 12 lat (nie licząc studiów). A to już będzie zupełnie inny rynek pracy. Z tego wynika, że na tych pierwszych 9 lat (podstawówka i gimnazjum) trzeba wymyślić jakiś uniwersalny zasób niezbędnych umiejętności oraz wiedzy, który przyda się zawsze i każdemu. Kolejne trzy lata to albo przygotowanie do studiowania albo do pracy. Czyli akademickie LO, technika dla kandydatów na uczelnie techniczne i świetne szkoły zawodowe gotowe natychmiast dostosowywać się do potrzeb rynku pracy. Takie proste, a takie trudne! Zwłaszcza określenie tego zasobu niezbędnej wiedzy, bo kiedy każdy specjalista zabierze się do określania tego niezbędnego minimum w swojej dziedzinie, to wiadomo czym się kończy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanówmy się nad jakością, a nie ilością zajęć (nie tylko z historii).

 

Chyba tu leży pies pogrzebany. Jakość kształcenia zeleży od osobowości nauczyciela (wiedza, umiejętność jej przekazania, umiejętność zachęcenia młodzieży itp. itd. + osobowość). Nauczycieli mamy przeciętnych, wybitnych i nędznych. I tak było zawsze. Jedni uczyli dat na pamięć i nic innego nawet nie próbowali przekazać, inni wychowali późniejsdzych historyków. Pamiętajmy, że przez naukę historii najłatwiej jest przekazać dzieciakom poczucie tożsamości narodowej. Przez kiepską jakość nauczania tego przedmiotu wielu z naszych dzieciaków uczyło czy uczy się patriotyzmu od łysych ABSów, działaczy młodzieżówek partyjnych czy pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. I to jest targedia.

K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Przez kiepską jakość nauczania tego przedmiotu wielu z naszych dzieciaków uczyło czy uczy się patriotyzmu od łysych ABSów, działaczy młodzieżówek partyjnych czy pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. I to jest targedia.

K.

 

Tym bardziej, że historia od zawsze była łatwym narzędziem w manipulacji oraz indoktrynacji.

Zamiast obiektywnych przyczyn zaistniałych wydarzeń, podaje się wygodne komentarze i insynuacje odpowiadające poglądom twórców programu i bieżącym trendom u panujących klas politycznych.

Inaczej interpretowano historię ( zwłaszcza tę współczesną) za czasów moich, rodziców , inaczej za moich a jeszcze inaczej uczy się moje dziecko.Te same wydarzenia, 3 różne interpretacje.

 

W oświacie prowadzi się nieustające eksperymenty a wizja zapotrzebowania na wiedzę , jaka będzie niezbędna dla ludzi opuszczających za lat kilkanaście szkołę jest mglista i tworzona od dziesięcioleci przez starych i tępych ideologów a nie wizjonerów i specjalistów.

Postawiliśmy bezrefleksyjnie na naukę umiejętności, rezygnując całkowicie niemal z wiedzy encyklopedycznej. Z deszczu pod rynnę. Dzisiaj mamy wąskich specjalistów z wąskimi horyzontami jak w dowcipach o informatykach, którzy samodzielnie nie wkręcą żarówki, bo to jest przecież problem sprzętowy.

 

Nie chciałbym być w tym momencie złośliwy, ale cały ten protest głodowy bardziej przypomina mi zawoalowane dopominanie się o umniejszoną niebawem kasę a nie o " młodzieży chowanie".

Ale jak to pięknie wygląda, kiedy nie o prozaiczną mamonę ale o szlachetne cele bijemy się - my z powołania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Gość Pepeg z Gumy
Fizycy też ubolewają, że ich przedmiotu za mało będzie. Na szczęście myślą zbyt logicznie na rozpoczynanie strajku głodowego i rozpętywanie zbiorowej histerii.

 

A to fizycy jeszcze nauczają dzisiaj w szkołach?

Śmiem wątpić, może jakieś niedobitki.

Od czasu zmian ustrojowych, kiedy pewien zacny minister stwierdził, że fizyka w kształcie peerelowskim nie ma sensu i należy ją traktować "informacyjnie" ( tak, tak wśród profesorów, szczególnie prawa, jak widać, też są idioci) niewielu w tym zawodzie wykształconych, pracuje już w oświacie.

 

Niedawno miałem spotkanie po latach, na którym rozmawiałem z kolegami z kierunku o specjalności nauczycielskiej.

Na 25 osób, które obroniły dyplom a zastały przygotowane do prowadzenia zajęć, zarówno pod względem merytorycznym jak i pedagogicznym, tylko 2 pracują w oświacie. Reszta zarabia w innych zawodach.

Kto więc gasi kaganek tej wiedzy? Ano , "szambonurkowie", geografowie, fachowcy od ZPT a nawet panie po biologii.

Poziom nauk ścisłych jest dzisiaj w Polsce na poziomie wczesnego Bangladeszu.

Ale po co nam "zakute ściśle pały" ?

W krainie mlekiem i miodem płynącej, najważniejszy jest przecież patriotyzm, szczególnie ten sienkiewiczowski ,soczyście prześmierdnięty sentymentem do tradycji i wiary ojców naszych.

Po cholerę nam przyszłość i lepszy poziom życia.

Mamy tysiące świadomych swej polskości specjalistów od head-huntingu, zarządzania i marketingu -co cieszyć musi niepomiernie, no i resztki inżynierów całkiem do dupy - co nikogo niepokoić nie musi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze pamiętam moje lekcje chemii.

"Tymi ręcami" wiadrowałem i patrzyłem czy się "wydziela" czy zmienia kolor i czy "reaguje"...

Moje sępy nauki pobierały, jak wszyscy, ale to, co mi o zajęciach szkolnych opowiadały - mnie dziwiło.

To, co opowiada mi najmłodszy - wręcz szokuje!

 

Chemii na poziomie absolutnie podstawowym TEŻ już nie ma!

"Zabiły " ją przepisy Unijne...

Książeczka została i "poczytajcie sobie a ja odpytam"...

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...