Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

przedsenna wieczorna linia zaufania :)


Mymyk_KSK

Recommended Posts

Dobrze uczyć się na cudzych błędach - ja się uczyłam na swoich. Na szczęście szybko się opamiętałam.

Przeniosłam z domu darcie ryja na dzieci. Nie wiem dlaczego - to znaczy wiem - bo u mnie w domu się darło ryja na dzieci. To była normalna forma komunikacji..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 180
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

U mnie w rodzinnym domu były nakazy. Nikt nie pytał o zdanie, tylko nakazywał. Tak, bo ja tak chcę i koniec.

Dlatego bardzo dużo rozmawiam z dzieckiem i liczę się z jej zdaniem w każdej sprawie, która jej dotyczy. Aby nie było jak u mnie. Pewnie, że jest katalog zasad uniwersalnych i nie podlegających dyskusji, ale jest on stosunkowo wąski i jasno wytłumaczony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że nie swojego. Chociaż w pewnym sensie to i swojego, aby mieć z głowy uwagi i docinki. Nie mówię o swoich doświadczeniach, ale ogólnie o mechanizmie.

 

Ok,mechanizm jest znany, ale niestety to wpadanie z deszczu pod rynnę, dla niesłuchania gderania pakujemy się w rolę popychadła. A strona "atakująca"ma święty spokój - dosłownie

 

Niech zgadnę - zapewne dlatego, że zdanie Twojego dziecka ma dla Ciebie znaczenie ??? :):):) ... Ciekawe czy to też nie jest efekt naszego wychowania .... bo moja mama nie miała (i nie ma do dziś) pojęcia kim jestem, jakim jestem człowiekiem i moje zdanie nigdy nie miało dla niej znaczenia. I mam teorię,że pewnie dlatego zdanie moich dzieci jest dla mnie istotne. Czy to kolejny modus operandii ??

 

Zdanie mojego dziecka w kwestiach dotyczących jego osoby jest dla mnie najważniejsze, choć szczerze przyznam,ze czasami kłóci się z moimi planami czy wartościami, ale szanuję to i nie będę na siłę forsować swojego zdania. Jasne, że przegadujemy to, ale bez narzucania swojej woli.

A czy to wyniosłam z domu ? Trudno powiedzieć, jako dziecko raczej byłam z tych niewidzialnych,później jako nastolatka żyłam swoim życiem, na tyle na ile nadopiekuńczość matki mi pozwalała, ale w kwestiach zasadniczych robiłam po swojemu.

Czy moje zdanie miało dla rodziców (matki - bo ojciec nie angażował się w wychowanie) znaczenie - nie wiem, nigdy mnie o nie nie pytała, choć zawsze miała milion dobrych rad. Ale też nie narzucała mi światopoglądu czy nie nakazywała konkretnych wyborów, może nie dlatego,że tego nie chciała, raczej nie miała u mnie takiej siły przebicia.

Wszystko to jest mocno pokręcone, przez to ciągle stoję w rozkroku....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba już nie stoisz :) Chyba już znalazłaś swoją drogę :) Ale to nie tak, że kiedyś się kończy rozmyślanie na ten temat ..Gdyby było tak prosto nie gadałybyśmy tutaj, tylko zamknęły temat pewnego pięknego dnia i nigdy, przenigdy do niego nie wróciły.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie masz racje :)

Ale zawsze zostanie pytanie, czy aby na pewno tak jest dobrze, czy aby na pewno nie krzywdzę ludzi, których kocham i na krótka chwilę ogarną mnie wątpliwości, a potem zrobię to co uważam za słuszne, albo jeszcze lepiej nie zrobię tego na co nie mam ochoty :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co sie wyniesie z domu, to sie niesie przez całe życie. I choćby sie człowiek ukrył pod pseudonimem, wyjechał, zatarł ślady, to jednak nigdy sie od pewnych rzeczy do końca nie uwolni. Wszystko jedno, czy jest to piękne wspomnienie, czy blizna, czy w najgorszym wypadku ciągle świeża rana.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no nie dajesz nadziei ...

 

ale wiesz co, ja wierzę jednak w to,że człowiek rozumny jest i potrafi uczyć się na błędach i wiem,ze łatwo nie jest, czy nie bedzie, ale jak się bardzo postarać ...:lol:

 

i zostaną tylko wspomnienia ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze powiedziane Amalfi.

 

Przecież życie nie polega na złapaniu króliczka, tylko na gonieniu go. Ja mam teorię, że każdy człowiek, ktory staje na naszej drodze (nawet najbardziej zepsuty) czy każda sytuacja w życiu (najbardziej obrzydliwa też) uczy nas. Różnych rzeczy. Na przykład tego czego nie chcemy robić, nie lubimy robić, co nam łamie kręgosłup. I to dobrze. A mądrość przychodzi z wiekiem. Trumny :lol2:

 

Wiesz Malka - człowiek inteligentny różni się od nieinteligentnego tym, że ten pierwszy miewa wątpliwości :) Nie ma jednej, prawidłowej, słusznej drogi. Ale próbować trzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej mieć świadomość bagażu i wykombinować, jak go ułożyć, aby dał sie nosić bez większego wysiłku, niż udawać, że go nie ma. ;)

 

 

Ja chyba swój bagaż spakowałam do walizki na kółkach. Mam go za sobą, ale ciągle blisko.

 

 

Choć może kiedyś będę na tyle bogata, że będzie mnie stać na tragarza i wtedy on się zajmie moim bagażem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka, jak na kółkach, to już bardzo dobrze. :)

 

 

też też mi się wydaje...... ale chyba tylko wydaje

 

 

Czytając ten wątek, gdzieś z tyłu głowy stukało wspomnienie, że gdzieś kiedyś, na tym forum był wątek o relacjach rodzinnych i pamiętałam,ze był bardzo trudny. Wątek w którym sie mocno obnażyłam.....znalazłam go, znalazłam i przeczytałam i teraz widze jak bardzo przez te niespełna cztery lata zmieniło sie moje spojrzenie na przeszłość, jak bardzo zmieniło sie moje podejście do tej przeszłości, jak bardzo zmieniłam się ja i moje życie.....

Jedne demony zwalczyłam, pomału, sukcesywnie, metodycznie, ale ciągle mam syndrom sztokholmski....zmienił się tylko "zamachowiec"....

 

dobranoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak se myślę, że z domu wynosi się więcej, niźli by sie chciało. Zwłaszcza podskórnie. Ale świadomość sytuacji i własnego rozumowania winna być jasniejąca niczym gwiazda w letnią noc.

U mnie w domu panowała zasada "dzieci i ryby " itd. Uważano, że dziecko to staje się dorosłym i nadaje się do dyskusji i zauważania i SZANOWANIA jego poglądów w momencie , jak zaczyna zarabiać sam na siebie.

No to już była furtka.:p

W zderzeniu z 2 pokoleniami, zwłaszcza z jednymi Dziadkami, było oględnie mówiąc przesssrane. Druga strona Dziadków totalne przeciwieństwo i to własnie nich się uczepiłam , chociaż byli daleko.

Dobrnęłam do sytuacji o której chciałam w sumie napisać.

Młoda miała etap w życiu - mając ze 3 lata odmówiła jedzenia czerwonego na talerzu. Buraczki, czerwona kapusta i pomidorowa stały się fuj. I nie było bata.

Pewnego dnia w czasie obiadu zjawiła się Wrona . Znaczy się ciotka, zakonnica, córka tych Dziadków z którymi nie bałłdzo.

Patrzy w talerze, dziwi się , że my co innego jemy, a Młoda wcina zestaw innego garnka.

Najpierw Wrona przypomniała , że skoczyła pedagogikę i jest biegła w wychowywaniu dzieci a nadto posiada doświadczenie z tytułu bycia kierowniczką wielkiego internatu z pciom piękną.

A potem konkretne zarzuty , że jak to, Młoda nie chce ? jak Młoda może nie chcieć ? w tym wieku ? co będzie za 5 lat ? a dawaj mnie tu łyżkę, ja ci pokażę jak zje buraczki !!!

 

Serce matki zagotowało się .

Na siłę to można pole zaorać.

Jak nakarmię siłą, do końca życia nie spojrzy, znienawidzi i te nieszczęsne buraczki , mnie i cały rytuał posiłów domowych.

 

Wrona nie dawała za wygraną, była ostra pyskówka zwięczona stwierdzeniem, że jeszcze się doigram wychowując dzieci w taki sposób. Ma być posłuch od małego , bo tak jest dobrze !!!

 

Młoda za czas jakiś sama zaczęła prosić o pomidory a co lubi najbardziej ?

barszcz czerwony i buraczki !

 

ps. do dziś jak wspominam tą awanturę - wspominam odębiałego męża który się słowem nie odezwał , tokującą Wronę i przytakującą dla świętego spokoju Mamę.:hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdanie mojego dziecka w kwestiach dotyczących jego osoby jest dla mnie najważniejsze, choć szczerze przyznam,ze czasami kłóci się z moimi planami czy wartościami, ale szanuję to i nie będę na siłę forsować swojego zdania. Jasne, że przegadujemy to, ale bez narzucania swojej woli.

....

 

Malka, nie chce ale muszę zapytać... czy jesteś pewna? Masz silny charakter. Młody wrażliwy. Jak myślisz, czy wrażliwe dziecko będzie chciało zroboć coś, czego w głębi serca nie akceptuje matka, nawet jeżeli mówi, ze szanuje wybory? A jeżeli już będzie chciało coś zrobić, to jak? Bo ja, nie chcąc ranić matki, powiedziałabym własnie, ze chcę dla ojca, albo dla rodziny, albo bo koledzy. Nigdy bym nie powiedziała "bo ja tak chcę" a przynajmniej nie w wieku kilku lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka, nie chce ale muszę zapytać... czy jesteś pewna? Masz silny charakter. Młody wrażliwy. Jak myślisz, czy wrażliwe dziecko będzie chciało zroboć coś, czego w głębi serca nie akceptuje matka, nawet jeżeli mówi, ze szanuje wybory? A jeżeli już będzie chciało coś zrobić, to jak? Bo ja, nie chcąc ranić matki, powiedziałabym własnie, ze chcę dla ojca, albo dla rodziny, albo bo koledzy. Nigdy bym nie powiedziała "bo ja tak chcę" a przynajmniej nie w wieku kilku lat.

 

To najpiękniejszy komplement jaki wżyciu dostałam - dziękuję:)

 

A co do decyzji mojego dziecięcia, może bym się głębiej zastanowiła na tym gdyby to była jednorazowa akcja, ale były już takie gdzie przy moim nie, on mówił tak i suma sumarum stanęło na jego , bo te decyzje bardziej wpływają na jego życie niż moje. I choć wewnętrznie krzyczałam, nie dam sie gówniarzowi, to ja tu jestem dorosła ulegałam - bo nie przezyję życia za moje dziecko i nie ważne czy ma lat 9 czy 39.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...