Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dom z obrazka M35 Marty i Roberta :)


Recommended Posts

Jest dobrze. :) Za tydzień będziemy mieli szambo, za dwa gotową instalację wod-kan, a do 10.09. mają być skończone tynki. Potem podłogówka i wylewki. Do końca października powinniśmy mieć gotowe ściany, podłogi i wszystkie instalacje. Będzie super jeśli się uda.... :cool:

 

Zrobiliśmy kolejne zakupy - okap kuchenny, bo akurat była przecena w IKEA. Stylistycznie pasuje nam idealnie do lodówki, a że będą obok siebie, to się skusiliśmy. Muszę usiąść ponownie do planera i dopracować moją kuchnię. Zaczęłam też przeglądać materiały na podłogę (bardzo podoba mi się kamień do kuchni i korytarza).

 

Usłyszałam już, że raczej nie mamy szans się przeprowadzić w tym roku, ale nie tracę nadziei - jak będzie woda, ciepło i kanalizacja to można mieszkać. A będzie już niedługo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 150
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Przeglądam Wasze wpisy, bo jesteśmy na etapie wyboru projektu, a Dom z obrazka jest na pewno szczególny. Od tego miesiąca jesteśmy posiadaczami działki, a teraz oglądamy projekty i czytamy, czytamy, czytamy. Dlatego czekamy na każdy Wasz wpis. Powodzenia w kolejnych pracach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, SUMA i witaj!

 

Tak, fajny jest ten dom i nic a nic nie żałuję, że go wybraliśmy, tak samo jak jestem zadowolona z ulepszeń, które w nim wymyśliłam. ;) Nurtuje mnie tylko kwestia pralni - pralnia będzie duża (zajmie całe pomieszczenie gospodarcze), ale będzie przechodnim pomieszczeniem do garażu, więc nie wiem czy będzie dość miejsca do suszenia bielizny.

 

Zastanawiałam się niedawno nad tym, jak bardzo ten dom podobał nam się w klinkierze - jak na projekcie - i jak długo nie dawaliśmy za wygraną w tej kwestii - klinkier musiał być. Ostatecznie zwyciężył zdrowy rozsądek - po prostu nie było nas na to stać. Gdy jednak patrzę teraz na dom, i widzę już prawie jak będzie wyglądał docelowo, zupełnie inaczej niż na projekcie (ściany będą białe, jakieś niewielkie wstawki z okładziny kamiennej przy drzwiach i może na tarasie), to cieszę się, bo -moim zdaniem - nic a nic nie stracił w takiej "aranżacji". :rolleyes:

 

 

My dziś odbyliśmy wycieczkę do castoramy z dziećmi - to miało być urozmaicenie: że pojeżdżą wózkiem-samochodzikiem, i w ogóle "rozerwą się". Trzeba przyznać, że nie tyle "się rozerwali", co mało ich nie rozerwał nagły przypływ energii i rozrabiali jak pijane zające. Ja ostatnio mam wyjątkowo dużo cierpliwości do nich, ale mój małżonek, który chciał TYLKO w spokoju pooglądać rurki, miał dość.

Przymierzamy się do zakupu stelaża do WC, oglądaliśmy dziś Grohe. Sama nie wiem, ale chyba warto zapłacić więcej za porządny stelaż, niż potem zrywać płytki, bo coś nie działa. :p Zaraz zajrzę na alledrogo i sprawdzę ile takie stelaże grohe kosztują, bo w castoramie ponoć jest promocja. A w ogóle, to nie byłam na budowie od niedzieli, kiedy to wpadłam tam na krótką prezentację przed rodzicami i ciotką. Ciekawa jestem co się zmieniło (no, OK, samo sie nie zmieniło, mój mąż zmienia cały czas na lepsze). Może jutro pojadę, a jak nie jutro, to w sobotę wybierzemy się z dzieciakami.

 

Cieszę się, że jesteśmy CORAZ BLIŻEJ wymarzonego domu. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to szambo już jest.

 

obraz+064.jpg

 

obraz+069.jpg

 

Ale nie było łatwo. Najpierw okazało się, że pokrywa nie jest zbrojona czyli nie jest "najazdowa". Potem, że trzeba szambo odsunąć od płotu, bo pan od koparki obawiał się, że kopiąc bliżej może doprowadzić do zarwania się słupków od bramy. Chwała mu za to. Dziura była ogromna, a piasek co chwila się obsypywał. Dźwig z szambem dwa razy się wycofywał, bo co podjechał do wykopu, to zaczynało się obsuwać. W końcu kopara i dźwig stanęły obok siebie, i dosłownie łycha wybierała piach spod szamba wiszącego nad otworem. Strasznie długo to wszystko trwało. Ale się udało. Uff. Na szczęście w wykopie w ogóle nie zbierała się woda, bo gdyby tam jeszcze woda doszła, to chyba by szamba nie postawili w ogóle. Potem koparkowy popsuł koparkę i nie mógł ani zasypać ani odjechać. Ale ostatecznie z pomocą mojego chłopa naprawili, zasypał i już. Rety. A to miało być takie proste!

Teraz znowu przed domem bałagan, bo na wierzchu znalazła się gliniasta ziemia z wykopu. Martwię się trochę czy to dobrze, że zakopali dziś to szambo, bo ktoś mi mówił, że przez dobę nie można zakopywać żeby dobrze związała pokrywa ze zbiornikiem. Ale panowie od szamba nic dziś nie mówili, a koparkowy stwierdził, że zawsze od razu zakopuje....

 

 

Całą akcję pojechałam zobaczyć razem z dziećmi. Dzieci przez chwilę wykazywały ożywienie, potem wyprowadziłam ich za dom i dałam zabawki do piasku i na jakiś czas się zajęli. Stawiali własne szambo. ;)

 

 

obraz+070.jpg

 

Ale generalnie jeżdżenie na budowę z dziećmi to porażka. Nie wiem jak to robisz nita, że na budowie spędzacie całe dnie całą rodziną. Ja gdy jestem z dziećmi nic nie mogę zrobić, co mnie frustruje bardzo (bo chciałabym się przydać do czegoś), a oni sie nudzą po jakimś czasie - co i mnie wcale nie dziwi. Ostatecznie się wkurzyłam, zmęczyłam i tyle z tego było... Większy byłby pożytek gdybym w domu siedziała. :mad:

 

 

No dobra, ale co by nie kończyć w złym nastroju, to wrzucam jeszcze zdjęcia światła, które rozbłysło już w nie tylko w garażu, ale też w kuchni i w salonie. W salonie, to nawet już mamy pstryczek-elektryczek na ścianie. :D

 

obraz+056.jpg

 

Kupiłam też ten stelarz do WC Grohe. W internecie były tańsze o 30zł niz w castoramie, ale - akurat w tym przypadku - wolałam dopłacić i mieć od ręki, niż martwić się czy mi nie uszkodzą w transporcie. Stelarz więc czeka na zamontowanie. W sobotę z miarką w dłoni ruszyłam też planować co gdzie ma stać, i okazało się, że w łazience dzieci nie zmieści się nam kabina, którą chcieliśmy tam wstawić (a dostaliśmy "w spadku") i musimy kupić nową. Szukanie umywalek, szafek etc wcale mnie nie wciąga. Zmęczona już jestem, czy co..:confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś przyjechał ciężki sprzęt: wielka ciężarówa z wiertnicą, za nią i przed nią kilka pomniejszych aut. Zaczęli robić odwierty pod pompę ciepła, a druga ekipa podejścia wod-kan. Odwierty będą skończone jutro. Przy okazji wykopią nam podejście wody od studni do domu, i jeszcze szambo trzeba podłączyć.

Tynkarze wchodzą w poniedziałek lub wtorek. Po tynkach podłogówka, wylewki....

 

W domu dziś wieczorem już nie byłam. Podobno jest bajzel nieprzeciętny. I za domem też. Zobaczę jutro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wow, to się u Was dzieje. :) W ekspresowym tempie :) Gratuluję światła i szamba.

u nas tez szambo było od razu zakopane. Jak tam stan wody na działce?

Co do dzieciaków, to u nas tez jest masakra, ale jak jest ładna pogoda to wolę z nimi być na działce niż sie kisić w 37 metrach. Jakoś sobie współpracujemy, choć faktycznie bywa to wkurzające i mało da się zrobić. Troche tez się przyzwyczaili. Przesadzają chwasty, kopią, robią błoto :)

Fajne dzieciaczki masz i jak tak na nie patrzę, to się zastanawiam czy czasem w czwartek 22 sierpnia nie jechaliscie autostradą z Torunia do Gdańska i mieliście postój na placu zabaw?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne dzieciaczki masz i jak tak na nie patrzę, to się zastanawiam czy czasem w czwartek 22 sierpnia nie jechaliscie autostradą z Torunia do Gdańska i mieliście postój na placu zabaw?

 

Cześć Nita!

Nie, to nie my. :) My dzielnie siedzimy w Łodzi, wyjazd był na początku lipca. Co do stanu wody to jest bardzo dobrze, tzn. wody nie ma. :D W wykopie pod szambo nie było wody wcale. Wygląda na to, że mamy około 20-30cm warstwę trudnoprzepuszczalnej ziemi, a poniżej jest już sam piach.

 

Ja dziś miałam ważną misję: zakupić 100m rury do wody (w kręgach) i 6m rury kanalizacyjnej (2x 3m nie w kręgach). Musiałam to z niewielką pomocą sama zapakować do auta i na auto (pan "chętnie pomogę" ;) z castoramy wrzucił mi rury od kanalizy na dach, a ja potem męczyłam się by to pospinać). Do tego wszystkiego byłam po te rury z dziećmi..... Po zakończonej akcji stwierdziłam, że zasłużyłam co najmniej na duże lody i wraz zdziećmi udałam się do McDonalda. One też zasłużyły na lody... Serio. Te budowlane sprawy to średnia atrakcja dla nich. Zapewne woleliby spędzać leniwe godziny na placu zabaw i w piaskownicy. A tu nie ma zmiłuj...

Po lodach udałam się na budowe, i gdy weszłam do garażu aż mi dech zaparło. No wchodzę, a tam normalna rura kanalizacyjna biegnie sobie z łazienki na górze do garażu. Normalna rura! No co za piękny widok! :D Jutro wrzucę zdjęcia, bo dziś nie było kiedy zrobić.

 

Panowie zrobili juz pierwszy odwiert do pompy - 100m, i zaczęli drugi. Właściwie mieli dziś skończyć, ale skończą w poniedziałek. I tak dobrze. A we wtorek tynkarze.

Tak, dzieje się dużo! A do tego córa w poniedziałek pierwszy raz idzie do szkoły. Wszystko nowe na raz. :) Ale jest optymistycznie.

Edytowane przez marta&robert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś pojechałam na budowę zrobić zdjęcia mojej rury, ale gdy tylko weszłam do garażu, moją uwagę przykuła futurystyczna instalacja na tylniej ścianie:

 

obraz+162.jpg

 

Panowie skończyli odwierty i wprowadzili rury do garażu. Wygląda to nieźle...

 

Ale rura też jest:

 

obraz+163.jpg

 

I rury i kable. Niezły tu mamy burdel, siostry. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś już jest położona rura wody od studni do domu - panowie od odwiertów użyczyli swojego sprzętu i poszło szybko.

 

obraz.jpg

 

Na budowie właśnie tynkarz ogląda dom i ustala z mężem co i jak. Jutro startują, a jeszcze prąd nie skończony.. Strasznie długo to trwa z tym prądem, ale jeszcze innych rzeczy trzeba było pilnować po drodze (szambo, kanalizacja) i też inne robić (przekucia do odwiertów i wody, podłączenie wody), bo wszystko na raz u nas ostatnio. Ale dzięki temu szybko wszystko postępuje naprzód.

Och, już się nie mogę doczekać moich własnych szarych ścian... Ale zanim to nastąpi mam jeszcze dziś dużo sprzątania po poprzednich pracach. Kiedy ja to zrobię??

Edytowane przez marta&robert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zmęczona...

Tynkarze wchodzą jutro. Prąd prawie skończony, ale wciąż jest coś do zrobienia poza prądem zanim zaczną tynkować... Wczoraj sprzątałam po kłuciu (jak to się pisze :confused:), a że potrzebujemy utwardzić drogę, to sprzątałam przy pomocy młotka - rozłupywałam to co zostało i produkowałam tłuczeń ;)

Dzisiaj byłam krótko - przyklejałam kable do ścian.

 

Nie wiem jak to będzie z tym wszystkim, jak tynkarze ogarną ten bałagan. I jak my ogarniemy. Uff.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie z tynkami bardzo wolno się rozkręcają. Dziś ponoć nie było widać żadnych efektów ich przygotowań (całodziennych do pracy) poza przywiezionym gipsem. Nawet okien nie zakleili. Dziwne, nie? :confused: Czy te przygotowania do tynkowania zawsze tak długo trwają?? Myślałam, że - po prostu - wejdą i zaczną robić. Na razie nie mam powodu w nich wątpić, bo są z polecenia, ale sama nie wiem co myśleć...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam dziś nadzieję ujrzeć chociaż kawałek otynkowanej ściany, sufitu - cokolwiek. Niestety, nadal nic. Nie rozumiem co ci ludzie robią. Czy nasz dom jest aż tak duży??

Tynkarze mieli dziś zacząć o 6 rano. Jednak gdy mąż przyjechał o tej godzinie na budowę zastał zamiast nich... grupę interwencyjną. Okazało się, że nasza brygada przyszła przed 6 i uruchomiła alarm. I zamiast zadzwonić i powiedzieć co się stało, ci &&&& "uciekli"! Co za paranoja! Wrócili na budowę po 8. W międzyczasie przyjechał ich szef i był bardzo zdziwiony gdzie jego pracownicy....

Wiem, że to wszystko nie brzmi dobrze. Mi również się nie podoba, ale co mam teraz zrobić?? Chyba porozmawiam jutro z szefem.

 

Po dwóch dniach pracy panowie zwieźli chyba już cały gips (jest tego z 10 t), zainstalowali w domu maszynę, zabezpieczyli (profesjonalnie, na listwy) okna na górze (nie wiem tylko dlaczego nie osłonili dachowych?) i zaimpregnowali ściany na poddaszu w połowie pokoi. Poza tym zrobili burdel w mojej kuchni. :mad:

Tak teraz wygląda nasz korytarz:

IMG_4737%255B1%255D.jpg

 

A ja dzisiaj kleiłam złote kabelki. Wszystko chyba ten mój mąż przewidział.... Mamy kable do prądu, internetu, TV i głośników. Ja nie ogarniam tego w ogóle.

 

photo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam zdjęcia, Nita. ;) Mam nadzieję, że u mnie też na koniec będzie czysto i pięknie (z racji na tynki).

 

A my dzisiaj mieliśmy jechać na żagle na weekend, złapać ostatni wakacyjny oddech po pierwszym tygodniu szkoły i przedszkola. Tymczasem mój jeden synek wczoraj w nocy dostał temperaturę 39. :( Zdycha teraz na kanapie... Nigdzie nie jadę - nie zostawię go z babcią przecież. I sama też jestem po tym tygodniu po prostu wykończona..

A pogoda taka piękna........ :(:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak poszarzało! :D Gotowy jest pokój córki i WC na górze, pokoje chłopców i górna łazienka prawie skończone. Nie wiem dlaczego, ale panowie nie robią pomieszczeń w całości, we wszystkich nieskończonych pozostawiali po jednej ścianie. Po co? :confused:

Jutro mogliby skończyć górę, ale mąż im kazał nie robić naszej sypialni i korytarza (nie skończył tam kabelków), więc nie skończą. Niewiele widziałam efektu ich pracy poza tym, że jest, bo było już prawie ciemno gdy dotarłam na budowę. Ale zdjęcia są:

 

obraz+177.jpg

 

obraz+178.jpg

 

Pewnie nie za wiele na tych zdjęciach widać - wybaczcie. :) Musiałam je wkleić, bo to w końcu moje otynkowane ściany. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... :rolleyes: Tak, ale nie była zbyt przyjemna w dotyku, chyba za mokra jeszcze.

 

Dziś mamy już drzwi (tymczasowe), a tynkarze nie zrobili chyba znowu nic. Zaczyna mnie to wkurzać. Poza tym mąż stwierdził, że ściany nie są równe - tak mu się wydaje, bo też widział je gdy już było ciemno.

Ciężki miłam dziś dzień. Wczoraj wyklarowała się sytuacja z synkiem, że to jakieś zatrucie i szykowaliśmy się by dzisiaj jednak rano pojechać na łódkę. Nie pojechaliśmy, bo był kiepski. W końcu wylądowałam z nim w szpitalu, bo znajoma lekarka podejrzewała wyrostek lub inne "cuda" wymagające konsultacji z chirurgiem. Na szczęście Małemu nic nie jest, pod wieczór znów wariował i zażyczył sobie lody z McDonald'a. Ale wszystko co wcześniej było nie fajne. I straciliśmy możliwość żeglowania w piękny, słoneczny dzień. I kasę za czarter straciliśmy. Do kitu. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...